Gortat po grze wstępnej - Kawiarnia Pod Arkadami

Transkrypt

Gortat po grze wstępnej - Kawiarnia Pod Arkadami
a0976-77.qxd
2011-02-19
14:29
Page 3
Gortat po grze wstępnej
Korespondencja własna
USA
Marcin Gortat bije rekordy. W drużynie Phoenix Suns, gdzie gra od początku sezonu, wyrasta na najważniejszego centra. Głośno o nim także
poza parkietami. Między innymi za
sprawą jego luksusowego bmw, najszybszego samochodu w NBA.
Przez długi czas Gortat pozostawał
w cieniu Dwighta Howarda z Orlando
Magic. Pełniąc funkcję jego zmiennika, nie miał możliwości pokazania, na
co naprawdę go stać. Było to jak swoista gra wstępna w NBA. Czasem
udało się wrzucić kilka punktów, czasem nawet dokonać wsadu, ale tak
naprawdę prawdziwą grę na parkiecie
toczyli inni „Magicy”. Marcin musiał
realizować założenia taktyczne trenera. Robić zasłony, walczyć o zbiórki
i być w cieniu. Od tego sezonu to się
zmieniło. Mówiąc obrazowo, skończyła się gra wstępna, a zaczęło to, do
czego prowadzi.
szej drużynie i przeprowadzić się do
największego miasta w USA, Marcin
odpowiedział: – Jedyne, co pamiętam
z Nowego Jorku, to to, że jest strasznie
brudny. Przykro mi to mówić, ale to miasto nie pachnie najlepiej. Nowojorscy
fani pewnie mnie za to znienawidzą, ale
właśnie to głównie pamiętam z Nowego
Jorku – stwierdził Gortat, dodając dla
równowagi, że szanuje tutejszych kibiców, zawsze bardzo oddanych swojej
drużynie, ma także dużo poważania dla
wielu sławnych ludzi, którzy mieszkają
w Nowym Jorku. Sam jednak za tym
w garażu, by jak najbardziej nacieszyć się swoją zabawką.
Za zbyt szybką jazdę był na Florydzie
wielokrotnie zatrzymywany. Rosnącej
sławie i swojej miłej osobowości zawdzięcza jednak, że zawsze kończyło
się na pouczeniu.
– Wszyscy go tu dobrze znamy – mówi w lokalnym dzienniku jeden z policjantów drogówki w Orlando. – Zawsze
kręciłem głową na sposób jego jazdy,
ale prawda jest taka, że nie można nie
lubić tego faceta – tłumaczy policjant
swoją pobłażliwość.
Z Florydy do Arizony
Z tropikalnej Florydy, gdzie ma dom,
Marcin przeniósł się do gorącej i suchej
Arizony. W Phoenix Suns jest drugim
centrem, regularnie wychodzi w drugiej
piątce, gra o wiele więcej i co ważniejsze – gra bardzo dobrze. 25 punktów
zdobytych w meczu z New Orleans
Hornets 30 stycznia to nie tylko jego
nowy rekord życiowy. To wynik, którego nie powstydziliby się najlepsi koszykarze zawodowej ligi.
„Polish Hammer” – jak w NBA nazywa się Gortata – rzuca, skacze, blokuje,
walczy pod tablicami, a po meczach
w szatni udziela coraz śmielszych wywiadów. Słowem staje się gwiazdą. Nie
tylko dla nas – jego rodaków – ale po
prostu gwiazdą najlepszej ligi koszykarskiej na świecie.
– Moja pewność siebie jest naprawdę duża. Czuję radość z gry i mam spokojną głowę, w porównaniu z tym, co
działo się w moim poprzednim zespole
– mówi Gortat, już jako zawodnik Suns.
– Mam nadzieję, że pewnego dnia będę
wychodził w pierwszym składzie, i 100
proc. pewności, że będę wtedy jeszcze
bardziej produktywny – dodaje.
Pewność siebie i zdecydowane sądy
to coś, za co Gortata lubią amerykańscy dziennikarze. Nawet ci, którzy nie
są przekonani o wielkości jego talentu,
mówią o nim: „Fajny facet”.
Za przykład wypowiedzi, którą Gortat
przysporzył sobie popularności w USA,
może służyć jego opinia o Nowym Jorku. Zapytany, czy chciałby grać w tutej-
77
STYL ŻYCIA
ANGORA – PERYSKOP nr 9 (27 II 2011)
Fot. PAP/EPA
miastem nie przepada.
„Polish Hammer” jest lubiany także
przez ludzi niezwiązanych z branżą.
Kiedy mieszkał w Orlando na Florydzie,
zdążyło go, na przykład, poznać wielu
policjantów stanowej drogówki. Stało
się tak za sprawą prawdziwej miłości
Gortata – wartego 150 tys. dolarów luksusowego bmw – z którego jest niesłychanie dumny.
Wielu graczy NBA jeździ drogimi samochodami, jednak auto Marcina jest
wyjątkowe. Ma zmodyfikowany silnik,
o piekielnej wprost mocy 800 koni mechanicznych, i całą masę „wypasionych” dodatków.
– Mógłbym nim jechać z prędkością
200, a może i 225 mil na godzinę – cieszy się Gortat. – Tak naprawdę najważniejsze jest jednak to, jak szybko
mogę się rozpędzić do 60 mil. Kiedy
staję na skrzyżowaniu obok ferrari czy
lamborghini, ich właściciele patrzą na
mnie z uśmieszkiem politowania. Jednak gdy się zapali zielone, ja znikam
i czekam na nich na następnych światłach i wtedy to ja się śmieję – opowiada Marcin, który przyznaje, że przez
tydzień po kupnie samochodu spał
ale uwaga, nawet tak pięknej dziewczynie Marcin potrafi powiedzieć nie.
„Polish Hammer” trzyma się bowiem
żelaznej zasady: żadnego seksu przed
meczem.
– Każda dawka testosteronu jest na
wagę złota, dlatego zachowuję abstynencję – tłumaczy nasz jedynak
w NBA.
O swej dziewczynie Marcin mówi niechętnie, jakby chciał ją uchronić przed
reporterami. Jedyne, co wiemy, to to,
że Ania odpowiada za domowe zakupy i organizację ich wspólnego życia.
– Nie mam na to za wiele czasu, poza
tym staję się coraz bardziej rozpoznawalny, a to nie ułatwia chodzenia po
sklepach – mówi Gortat.
Słynny były zawodnik NBA Charles
Barkley znany jest z zamiłowania do hazardu. Jak przyznał w jednym z wywiadów dla sportowego kanału ESPN, grając w kasynach, stracił około 10 mln dolarów, w tym 2,5 mln zaledwie w 6 godzin, przy pokerowym stoliku. Inni zawodnicy także trwonią wielkie pieniądze. Marcina Gortata do utracjuszy zaliczyć jednak nie można. Jedyny luksus,
na który sobie pozwala, to dom i bmw,
no, może jeszcze drugie auto – mercedes, także mocno podrasowany.
Gortat ma również kolekcję broni,
którą zaczął kupować pod wpływem
Dwighta Howarda. Aktualnie to sześć
sztuk: strzelba, karabin maszynowy
i cztery pistolety. W kolekcji jest słynny
pistolet Magnum 44, którego można by
używać do polowania na słonie. Po co
ta broń? Dla własnej obrony i dla rozładowania napięcia. – Jak przegram
mecz, to idę postrzelać – mówi „Polish
Hammer”.
Zainwestował w Łodzi
Do tej pory najwięcej zamieszania
budził, przyjeżdżając na mecze swoją
„bryką”, słynny Saquille O’Neal. Muzyka w jego aucie grała zawsze tak głośno, że szyby w innych samochodach
ledwo to wytrzymywały. Teraz podobne
wrażenie wywołuje bmw Gortata. Słychać jednak nie muzykę, a 800 koni
drzemiących pod maską, bo Marcin lubi sobie podgazować.
Tylko jedna dziewczyna
Pieniądze i sława zawodników NBA
sprawiają, że wokół nich krąży zawsze
mnóstwo pięknych kobiet. 26-letni Gortat, który zarabia blisko 7 mln dolarów
rocznie, też jest obiektem pożądania.
Na razie jednak woda sodowa nie uderzyła mu do głowy. Przyznaje się
wprawdzie do uprawiania seksu w samochodzie, ale to już przeszłość.
– Amerykanki w ogóle mnie nie interesują – wyznał w jednym z wywiadów.
– Wolę Polki, zwłaszcza kiedy mają
kształtny biust.
Marcin nie zmienia dziewczyn co tydzień, jak wielu innych zawodowców
z NBA. Jego partnerką jest pracująca
w USA polska modelka Anna Kociuga,
Gortat, który jest w tej chwili najbogatszym polskim sportowcem, stara się
jednak przede wszystkim swoje pieniądze inwestować. Korzysta z profesjonalnych doradców, którzy pomagają
graczom NBA. Ale ich także dobiera
z głową. Jak mówi, trzeba uważać na
naciągaczy, którzy tak naprawdę chcą
zarabiać nie dla zawodników, ale na zawodnikach.
Na razie – jako wielki fan piłki nożnej
i urodzony łodzianin – Marcin zainwestował milion złotych w Łódzki Klub
Sportowy. – Liczę, że ŁKS będzie się
rozwijał i mam nadzieję, że trafi do ekstraklasy. Może kiedyś na tym zarobię –
dodaje.
Tak naprawdę najbliższymi doradcami Gortata nie są jednak faceci od pieniędzy. Kimś, kogo słucha i komu bardzo ufa, jest bliski przyjaciel z Polski
– Michał Micielski. Znają się jeszcze
z Łodzi, ze wspólnych treningów koszykówki. Teraz Michał jest asystentem
Marcina, jego rzecznikiem prasowym
i doradcą.
TOMASZ BAGNOWSKI
Nowy Jork