Szachy dla amatorów_Rozwój_szachowy
Transkrypt
Szachy dla amatorów_Rozwój_szachowy
ROZWÓJ SZACHOWY Na czym polega efektywna nauka gry w szachy i osiąganie kategorii szachowych Istnieje coś takiego jak efektywna nauka szachów. Prostym przykładem może być sytuacja w której dwie osoby o identycznych (lub niemal tych samych) możliwościach zaczynają proces szkolenia. Jedna z nich osiąga poziom 1 kategorii w 2 lata, a druga dopiero po 4 lub 5 latach. Wówczas można podejrzewać, że przyczyną tego stanu rzeczy była różna efektywność szkolenia i pracy. Nie da się jednoznacznie ocenić ilości czasu poświęcanego na trening jeśli nie uwzględnimy przynajmniej dwóch elementów. Są nimi: możliwości (predyspozycje) oraz cele (to co chcemy osiągnąć). Bez uwzględnienia tych elementów może dojść do sytuacji w której zawodnik całe życie gra w szachy i ćwiczy, a nigdy w życiu nie przekroczył poziomu 1 kategorii (ranking 2000). Może także być i tak, że zawodnik jest świadomy tego jakimi dysponuje możliwościami (osobowymi, finansowymi, czasowymi, itp.) i odpowiednio do tego dobiera sobie cel do osiągnięcia. Nie oszukujmy się: jeśli ktoś nie ma zacięcia do wytrwałej i długotrwałej pracy, odpowiednich predyspozycji psychofizycznych (wysoki poziom logicznego myślenia, odpowiednio rozwinięte myślenie przestrzenne, dobre radzenie sobie ze stresem, porażkami, zmęczeniem, itp.) oraz odpowiednio ustalonego realnego celu, wówczas mało możliwe będzie jego osiągnięcie. Przykładem może być osoba, która ma niski poziom logicznego myślenia (myślenia przyczynowoskutkowego, typu „jeżeli…to”) oraz chce w ciągu roku osiągnąć poziom 2000 (czyli dojście do pierwszej kategorii od poziomu podstawowego, czyli od poziomu 1000), poświęcając tygodniowo na szachy 10 godzin i nie mając umiejętności samokrytyki, dobrego radzenia sobie ze stresem jak i wytrwałej pracy i odpowiedniego motywowania się do niej. Od razu będzie skazana na porażkę. Szachy w wydaniu sportowym (rywalizacja) bywają naprawdę „brutalnym sportem”. Niektórzy porównują je z boksem umysłowym. Pamiętajmy zatem, że szachy powinny być traktowane z taką samą powagą jak inne dyscypliny sportu (czy też naukowe). Jeżeli zależy nam na wysokich wynikach w krótkim okresie czasu to należy pracować bardzo często i dość dużo. Jeśli są to cele, które nie są ambitne to wystarczy mniej pracy i nieco dłuższy okres, aby je osiągnąć. Niemniej od poziomu III kategorii można powiedzieć, że trzeba zacząć coraz bardziej pracować nad szachami (a nie jedynie grać), gdyż „wtedy tak szybko samo już nie przychodzi”. Obowiązkowo szachy należy traktować jak zwykłą pracę (na pół lub 2/3 etatu; czyli tygodniowo trenować około 20-30 godzin), gdy zawodnik chce osiągnąć poziom co najmniej I kategorii lub kandydata na mistrza. W tym miejscu warto posłuchać co ma do powiedzenia szkoleniowiec szachowy Bogdan Zerek, który tak oto pisze w książce „Program szkolenia szachistów na kandydata na mistrza” (zamierza wydać tę pracę w 10 tomach, każdy z nich po około 140 stron; obecnie jest już gotowych 5 tomów): „Tak, tak proszę państwa. Do I kategorii szachy można traktować jak zabawę, ale potem zaczyna się początek profesjonalizmu, a powszechnie wiadomo, że osiągnięcie profesjonalizmu wiąże się z ciężką pracą. 1 „Kategorię kandydata na szachowego mistrza zdobywa się kilka (2-4) lat, a rozumienie szachów na tym poziomie osiąga się nieraz po o wiele dłuższym okresie. Program szkolenia szachistów na I kategorię był obliczony na 300 godzin - 75 zajęć (lekcji) dwa razy w tygodniu po 4 godziny. Nie mogę dokładnie określić na ile godzin powinien być obliczony program szkolenia na kandydata. Przypuszczam, że na około 800-1000 godzin. Dzieląc na czterogodzinne zajęcia, mamy 200-250 zajęć.” Szacuję więc, że dojście do poziomu kandydata na mistrza to średnio zakładając 3 godziny treningu uwzględniając rocznie 250 dni pracy (w tym 100 dni wolne jako: odpoczynek, święta, chorowanie, brak możliwości treningu, wakacje, ferie, urlop, wyjazdy, itp.). W sumie wychodzi więc około 5 lat systematycznej, wytrwałej i efektywnej pracy (i to od poziomu co najmniej 2 lub 1 kategorii). Moje doświadczenie wskazuje na to, że do poziomu V kategorii zwykle dochodzi się w ciągu (minimum) 200 godzin treningu, do IV – 400, III – 700, II – 1200, I – 2000, KM – 3500-4000. Przy czym nie chodzi o osiągnięcie kategorii w sensie jednorazowego uzyskania danego wyniku, lecz zrozumienie i praktyczną siłą gry na takim poziomie. Pod pojęciem trening rozumiem przede wszystkim teorię jak i praktykę (granie partii) oraz czas poświęcony na rozgrywanie partii w turniejach (w których oficjalnie można uzyskać zaświadczenie o uzyskanej kategorii). Od razu chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że „cud Laskera” należy traktować w kategoriach całkowitego (jak i w pełni efektywnego) poświęcenia się szachom na dany okres treningowy. Mowa o zapewnieniu byłego mistrza świata Emanuela Laskera o tym, że jest w stanie z gracza, który pierwszy raz słyszał o szachach (szachowego nowicjusza) zrobić w przeciągu 200 godzin (niektóre źródła podają 100godzin) szkolenia… zawodnika poziomu 1 kategorii. Obecni trenerze i szkoleniowcy są w stanie w ciągu roku doprowadzić zawodnika do poziomu 2 kategorii, niemniej wymaga to od niego bardzo poważnego podejścia, poświęcenia się na ten czas szachom oraz wykorzystywania bardzo efektywnych (a zarazem i nowoczesnych) narzędzi w procesie szkolenia (np. programy szkoleniowe, analizujące, grające czy też sprawdzające - testujące szybkość i poprawność znalezienia uderzenia taktycznego, rozegrania danej pozycji z gry środkowej czy końcowej, itp.). Jak pracować nad szachami efektywnie W jednym ze wpisów na moim blogu pojawiła się następująca prośba: „Prosimy o więcej przemyśleń na temat polepszania swojej gry, planu treningowego itp...” W takim razie spróbuję krótko omówić temat polepszania swojej gry i układania (oraz realizowania) planu treningowego. Aby ułatwić i uporządkować myślenie zrobię to w postaci punktów. Dzięki temu później łatwiej będzie odwoływać się do nich, aby je odpowiednio skomentować (lub poszerzyć jeśli będzie taka potrzeba). Polepszanie swojego poziomu (zrozumienia) gry: • W ciągu ostatnich 10 lat zostało wydanych po polsku, rosyjsku i angielsku co najmniej 20-30 świetnych książek, które omawiają tematykę postępu w szachach. Trudno, abym przepisywał te 2 • • • • pozycje w tym miejscu. Zachęcam do własnych poszukiwań książek związanych z polepszaniem swojego poziomu gry (poprzez recenzje i ich porównanie) jak też wybranie najlepszej z nich (albo kilku). Oczywiście są książki, które omawiają to zagadnienie w sposób bardziej ogólny lub bardziej szczegółowy oraz takie, które koncentrują się na pomocy dla różnych poziomów szachowych - słowem dla graczy <1400, 1401-1700, 1700-1900 oraz 1901+. Polepszanie swojej gry w skrócie polega na tym, aby robić jak najmniejsze błędy oraz aby robić je jak najrzadziej. Jeśli mamy do czynienia z zawodnikiem, który w ciągu partii trwającej 40 ruchów podstawia co najmniej 5-6 razy materiał (i to co najmniej figurę) czy też mata (w 1 czy w 2 ruchach) to z pewnością bez ustabilizowania elementów taktyki nie będzie możliwości, aby jego postępy były widoczne i trwałe. Na czym polega robienie jak najmniejszych błędów? Przede wszystkim na dobrym opanowaniu taktyki oraz kombinacji. Bez tego elementu nikt nie będzie w stanie przekroczyć poziomu 16001700. Szanowanie materiału to pierwszy element, którego należy nauczać początkujących graczy. Niekiedy potrzeba 50, 100, 200, 500 czy nawet 1000 godzin treningu taktycznego (są odpowiednie programy, strony szachowe czy też zbiory zadań z zakresu taktyki jak i z różnymi kombinacjami - zarówno pod względem poziomu jak i motywów). Nie znam gracza mającego solidną 2 czy 1 kategorię, który grając poważną partię (z zawodnikiem do swojego poziomu lub ciut mocniejszym) podstawia materiał (zwłaszcza większej wartości niż pion). Na czym polega robienie błędów jak najrzadziej? Bardzo proste. Wystarczy przy każdym ruchu sprawdzać czy nasz ruch nie ma „taktycznego obalenia”. Jeśli będziemy to robić stale (sprawdzać czy wykonując ruch nic nie stracimy), wówczas ten nawyk (!) przejdzie do poziomu automatycznego (będzie realizowany coraz bardziej na poziomie nieświadomym - czyli tak jak chodzimy: nie zastanawiamy się nad tą czynnością w ogóle). Bez wytworzenia takiego nawyku nie ma szans, aby w naszych partiach błędy pojawiały się jak najrzadziej. Niektórym graczom dojście do tego poziomu zajmuje rok, innym 2-3 lata, a są też i tacy, którzy dopiero po 10, 15 czy 20 latach nabywają tę umiejętność. Wszystko zależy od intensywności i efektywności treningu. Oczywiście dochodzi do tego także znajomość danej pozycji, planów gry, końcówek, prawidłowej oceny pozycji i innych elementów. Najłatwiej ocenić swój postęp szachowy poprzez porównywanie jakości partii w okresie pewnego czasu. Przykładowo jeśli rok temu robiliśmy w ciągu jednej partii średnio błędy na sumę 40, a obecnie robimy jedynie na 20, to będzie to oznaczać, że nasza gra jest lepsza. Pamiętajmy jednak, aby nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków (gdyż będą one obarczone dużym błędem) jeśli nie mamy rozegranych partii, które: są rozgrywane na czas minimum 30 minut (oczywiście im dłuższe tym lepsze, ale poniżej tego czasu raczej bym się bał oceniać postęp zawodnika) są rozgrywane z różnymi przeciwnikami (chodzi o to, że grając z jednym przeciwnikiem można dość szybko znaleźć jego słabości i w ten sposób grać nie najlepsze ruchy, ale takie w których przeciwnik się gubi, a w ten sposób wygrywać i mieć poczucie, że nasza gra „ostro poszła do przodu”). są grane przez nas „na maxa”; jeśli nie gramy partii (przynajmniej tych, na których jakości najbardziej nam zależy - w domyśle turniejowych czy też poważnych) po to, aby dać z siebie WSZYSTKO, wówczas trudno nam oceniać czy słaba lub mocna gra to wszystko co 3 mogliśmy z siebie dać (a tak być powinno bez względu na wynik końcowy), czy też jest to nasze 50, 70 czy 80% możliwości. są oceniane poprzez (przede wszystkim) ilość i jakość błędów taktycznych oraz pozycyjnych (bez ich uwzględniania można wyciągać błędne wnioski odnośnie słabych czy dobrych wyników punktowych) są w liczbie przynajmniej 20 czy 30 partii. W przeciwnym razie może być tak, że będziemy oceniać kilka partii i wyciągnięte wnioski będę niewłaściwe z uwagi na to, że jest zbyt mała ilość partii do badania (porównania). Bardziej wyraźnym przykładem może być to, że wyciągniemy (błędny) wniosek, że „wszyscy ludzie w tym mieście są wysocy”, gdy będziemy widzieli przechodzącą pojedynczo grupkę koszykarzy czy też siatkarzy (a wiadomo, że ci akurat do najniższych nie należą) na danym obszarze są rozgrywane naprzemiennym kolorem. Chodzi o to, aby nie było przypadku w którym oceniamy jedynie partie, które graliśmy kolorem białym czy czarnym. Ideałem (do oceny i wyciągnięcia prawdziwych wniosków) jest rozegranie 100 partii w których po połowie stanowią te grane białymi jak i czarnymi (czyli 50 na 50). są rozgrywane na przestrzeni relatywnie długiego okresu czasu oraz gdy nie ma między ocenianym okresem (okresami) zbyt krótkiej przerwy. Przykładem dobrego oceniania (oraz wyciągania właściwych wniosków) może być to, że oceniamy 50 czy też 100 partii turniejowych na przestrzeni roku lub dwóch. Z kolei niewłaściwe (nie najbardziej efektywne) byłoby ocenianie 10 partii w ciągu miesiąca stycznia i kolejnych 10 w miesiącu lutym. Natomiast ma sens ocenianie jakości rozegranych 20 partii z roku 2000 i ocenianie jakości rozegranych 20 partii z roku 2010, ponieważ jest to ta sama ilość i okres czasu, które obejmują jeden rok (w tym wypadku 2000 i 2010). Czas przeznaczany na trening szachowy i to od czego zależy Odpowiadając na pytanie o to ile czasu należy poświęcać na trening, aby nie zniechęcać się do gry należy zadać sobie pytanie o cele, możliwości oraz wartości. Jeśli szachy nie są dla mnie w jakiś sposób ważne (są jedynie rozrywką, której się czasem oddaje, gdy się nudzę) wówczas trudno będzie oczekiwać, aby dana osoba poświęcała dużo czasu na trening czy też stawiała sobie cele do osiągnięcia. Na pewno jednak należy uwzględniać swoje możliwości i określić to W JAKIM CELU chcę zajmować się szachami i PO CO chcę osiągnąć w szachach dany cel (zwykle jest to wyższy poziom gry czy też zrozumienia wyrażany w rankingu lub kategoriach). Jeśli szachy są dla nas ważne, a cele ambitne (niemniej realne do osiągnięcia) i praca nad szachami nie koliduje z naszymi wartościami („lepiej pooglądam telewizję albo poczytam książkę lub pójdę na dyskotekę zamiast siedzieć nad tymi głupimi szachami”), wówczas przy odpowiednich możliwościach (predyspozycjach) będziemy w stanie trenować tak (długo i prawidłowo) jak jest to konieczne do osiągnięcia danego celu. Jeśli zaś nie mamy odpowiedniego ułożonej hierarchii wartości i odpowiednio nie zarządzamy sobą w czasie, to może dojść do sytuacji w której w końcu będzie trzeba odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytanie: „ale tak NAPRAWDĘ to po co ja się tymi szachami zajmuję? Czy to ma jakiś sens?”. 4 Odnośnie natomiast poświęcania czasu pracy na trening (aby osiągnąć zamierzony cel), to jest to związane z tym jak wysoki (ambitny) cel wybraliśmy do zrealizowania, oraz jak dużo pracy (i w jakim okresie) potrzeba na jego osiągnięcie. Zwykle mówi się o tym, aby jednorazowo (dziennie) nie pracować krócej niż 30-45 minut i nie dłużej niż 4-5 godzin. Z kolei ilość poświęcanego czasu na codzienny trening uzależniona jest od możliwości i decyzji danej osoby. Jeśli ktoś jest bezrobotny i nie ma wielu obowiązków to może szachom poświęcać dziennie nawet i po 5-6 godzin, a jeśli ktoś ma na utrzymaniu dom, żonę, dzieci, samochód oraz poza tym wiele innych obowiązków, to być może będzie w stanie na szachy przeznaczać jedynie 40-50 minut dziennie 2-3 razy w tygodniu. Pojawia się wówczas pytanie czy traktować szachy w kategoriach dobrej zabawy, pracy, procesu czy też celu do osiągnięcia (a jeśli tak to czy jest on realny i możliwy do osiągnięcia przy takim nakładzie pracy i czasu). Dlatego tak naprawdę jest to kwestia indywidualnego wyboru (to ile czasu i pracy ktoś chce poświęcać szachom oraz czy chce realizować jakieś cele szachowe). Nauka szachów przez osoby dorosłe Jeden z moich czytelników bloga napisał (pytając co zrobić): „Przede wszystkim chodzi mi o naukę szachów przez osoby dorosłe (tzn. takie, które nie uczęszczają na zajęcia, uczęszczać nie będą, nie są już tak „chłonne” jak dzieci i mają do dyspozycji tylko siebie, materiały i nienormowany czas do poświęcenia na szachowy samorozwój) i porady typowo praktyczne” Oto moja odpowiedź: • • Osoby dorosłe nieco inaczej pochłaniają szachowy materiał. Różnice są zależne od wielu czynników. Dla przykładu podam, że samo nastawienie może być bardzo dużym „dopalaczem” lub „hamulcem” w procesie nauki. Jeśli dziecko nastawia się, że będzie się uczyło, bo chce być najlepsze i będzie stale próbowało na nowo odkrywać pewne rzeczy i wyciągało wnioski z porażek, wówczas jego postęp szachowy oraz zrozumienie będzie znacznie bardziej trwałe i efektywne. Z kolei jeśli dorosły zakłada, że „i tak się już niewiele nauczy”, bo jest zbyt stary (nie ma trenera, sam musi do wszystkiego dochodzić, nie zaczął w wieku lat 6 lecz 20, 30 czy 50), to wówczas także nie ma się co dziwić.... że nie zajdzie tak daleko i tak szybko jak „młodzik”. I nie jest to w żadnym wypadku „wina” jego wieku (a ściślej: różnicy wieku między młodym a starszym), lecz własnego „hamulca”, który sobie sami fundujemy. Jeśli osoba dorosła nie chce czy też nie może uczęszczać na zajęcia szachowe to może (a nawet powinna, o ile zależy jej na rozwoju szachowym) samodzielnie podjąć się tematu samodoskonalenia szachowego. Jest to o tyle trudne, że jednocześnie (!) jesteśmy dla siebie nauczycielem i uczniem. Wówczas istnieje duża szansa, że może nie być to tak efektywne jak uczenie się od kogoś „z zewnątrz”. Niemniej jest to możliwe i wiele osób tak właśnie robi (to, że zwykle mało efektywnie to inna sprawa). Jak należy to robić to osobny temat do opisania. 5 • • Jeśli osoba dorosła ma nienormowany czas do poświęcenia na szachowy samorozwój to w zależności od celu, który sobie wyznacza (może być także proces, ale wtedy może być problem ze zmierzeniem tego czy już osiągnęliśmy zakładany stan i jak dużo nam jeszcze do tego brakuje) może ustalić sobie plan treningowy. Następnie trzeba go realizować i sprawdzać osiągane wyniki (zrealizowane zadania, które składają się na końcowy cel). Porady praktyczne są coraz powszechniejszą formą nauki szachów. Z jednej strony są znakomite, a z drugiej mało sensowne. Dlaczego? Otóż dlatego, że dają one drogowskaz do tego co może źle funkcjonować, ale nie dają konkretnych ćwiczeń do tego, aby te trudności pokonać. Przykładowo: porada nr 3: jeśli jeszcze nie potrafisz to jak najszybciej naucz się podstawowych matów (chodzi o naukę matowania H, H+W, 2W, W, 2G), ponieważ brak takich umiejętności sprawi, że nie będziesz w stanie wygrać partii po osiągnięciu decydującej przewagi (np. W czy H). Osoba, która przeczyta tę radę będzie wniebowzięta, bo będzie wiedziała, że jeśli nauczy się podstawowego matowania, to już nie będzie „błądziła” w szachowym labiryncie i będzie mogła zamieniać bardzo dużą przewagę materialną na zwycięstwo. Jednak tutaj jest problem, ponieważ książka o „dobrych radach” nie pokazuje jak to zrobić, na co zwrócić uwagę, jak ćwiczyć, ile razy i co jaki czas powtarzać, itp. Dlatego „dobre rady” bywają na pewno znakomitym sposobem, aby poprawić sobie samopoczucie i dojść do wniosku, że „aha! już wiem co mam zrobić, aby być dobrym szachistą!” wystarczy tylko zastosować się do dobrych rad i wszystko w naszej grze będzie fajnie i pięknie funkcjonować. Kolejnym problemem związanym z tzw. dobrymi radami jest to, że takich „dobrych rad” można podać 5, 10, 20, 50, 100 czy 200. I teraz wszystkie należy przeczytać, przerobić czy też zrozumieć? A może wystarczy zamiast 50 przeczytać i „poprawić” jedynie 10? A jeśli 10, to które z nich (spośród 50)? Dlatego z dużym dystansem traktowałbym dobre rady. Nie znaczy, że twierdzę, iż są one złe czy niepotrzebne, ale chciałbym podkreślić, że bardzo łatwo się dzięki nim zachłysnąć i pomyśleć, że „no to teraz już nie będzie moja gra w ogóle kulała”. Jeśli miałbym pokazać to na przykładzie nauki matematyki, to mój student pyta mnie: „nauczycielu powiedz mi dobrą radę, abym nie miał problemów z ułamkami”. A ja mu na to odpowiadam: „wystarczy, że będziesz uważnie robił (dodawał, odejmował, mnożył, dzielił) te ułamki, a wszystko powinno być w porządku. Trzeba się skoncentrować na tym, aby nie popełnić błędów na żadnym etapie, bo inaczej wynik będzie błędny”. I jak myślicie drodzy czytelnicy - czy teraz tenże student będzie bezbłędnie rozwiązywał ułamki? Dostał dobrą radę, więc powinno „zadziałać”, prawda? Nieprawda! Na pewno wie na co ma zwrócić uwagę i co może stanowić problem, który trzeba rozwiązać, ale nic poza tym. Mam nadzieję, że pobudziłem was do dalszego przemyślenia tematu. Wiem, że nie odpowiedziałem w pełni na pytanie, jednak wszyscy wiemy, że problem jest znacznie głębszy niż pokazuje to pozornie proste pytanie. 6 Cechy charakteru, które mogą mieć wpływ na popełnianie błędów Zwykle mówi się o tym, że osoby, które są „wewnętrznie poukładane” częściej radzą sobie lepiej niż te, która są chaotyczne i beztroskie. Są zawodnicy, którzy wszystko oceniają na spokojnie. W momencie, gdy przychodzi moment próby na szachownicy w ich partiach triumfuje ład, opanowanie i chłodna analiza. Są też zawodnicy tak niepewni, że wydaje się, iż na szachownicy grają jakby byli sparaliżowani. Wreszcie można wymienić perfekcjonistów, którzy chcieliby za każdym razem znajdywać IDEALNE rozwiązania, pomimo tego, że wystarczyłoby znaleźć te, które są wystarczająco dobre. Wówczas ich cecha przeszkadza im w tym, aby przyspieszyć wykonywanie ruchów oraz odważyć się na ryzyko… a poprzez to więcej przegrywają niż wygrywają. Bardziej jednak aniżeli cechy charakteru na efekty i jakość partii wpływają POSTAWY oraz PRZEKONANIA zawodników dotyczące podejścia do szachów. Pokrótce je omówię. Zawodnik, który ma mylne wyobrażenie o szachach będzie stale w tym kierunku zbaczał i przez to ograniczał swój rozwoju potencjału szachowego (a przy tym także ilość i jakość sukcesów). Bywają zawodnicy przekonani, że w KAŻDEJ pozycji jedynym najlepszym ruchem jest taki, który jest atakujący. Są też i tacy, którzy stale boją się KAŻDEJ groźby i wzmacniają pozycję tak długo, że nie dostrzegają możliwości zaatakowania przeciwnika i zdobycia przewagi. Zwykle kończy się to tym, że taki zawodnik w końcu gubi się od tego stałego wzmacniania i obrony i popełnia błąd (lub przeciwnik wymusza na nim błędy) za który musi ponieść karę w postaci kolejnej porażki. Na koniec warto zaznaczyć, że najlepszy jest BRAK SZTYWNOŚCI w myśleniu zawodnika. Jeśli zawodnik cechuje się tym, że równie dobrze czuje się w ataku jak i w obronie oraz nie ma większych zaległości w żadnej fazie gry, wówczas bez względu na to z kim będzie grał (z graczem atakującym czy też broniącym się), to i tak sobie poradzi. Wówczas można mówić, że brak u niego sztywności powoduje to, że jego rozwój szachowy coraz bardziej się realizuje. Najczęstsze błędy popełniane przez początkujących oraz jak ich unikać W zależności od przyjętego podziału można wyróżnić kilka poziomów amatorów. W celu uproszczenia zagadnienia podzielimy zawodników początkujących na 3 grupy: 1) gracz A. Taka osoba ma problemy z poprawnym wykonywaniem ruchów. Myli ruchy skoczka, niekiedy „zmieni” ruchy gońca z ruchami wieży, czy też pionkiem bije przed siebie. W takiej sytuacji należy dawać dużo przykładów na opanowanie wszystkich poprawnych (względem zasad) ruchów. Ćwiczenia wykonywać dotąd aż ulegnie to zdecydowanej poprawie. Innej drogi nie ma jeśli ktoś myśli poważnie nad szachami. Unikanie takich błędów będzie więc polegało na tym, aby dana osoba koncentrowała się nad ruchami. Ze strony nauczyciela zaś konieczne jest obserwowanie jej gry oraz ZA KAŻDYM zwracanie uwagi na nieprawidłowe ruchy. Zwykle okres 2 tygodni intensywnych ćwiczeń powinien wystarczyć. Niemniej w przypadku dzieci (do lat 7-8) bardzo często można spotkać sytuacje, w których w czasie partii jeden lub oba króle stoją pod szachem przez dłuższy czas. 7 W tym miejscu można dodać, że ranking takiego gracza to od 700 do 1000 (poniżej 1000 oznacza, że nie ma opanowanych wszystkich zasad gry i wykonuje jeszcze nieprawidłowe ruchy). 2) gracz B. Taka osoba zna już wszystkie zasady, niemniej nie wie co należy dalej robić. Wówczas należy uświadamiać takiego zawodnika, że pierwszym krokiem jest to, aby zbijać jak najwięcej, a tracić jak najmniej. Dlatego należy zwracać uwagę na podstawki i proste niewykorzystane błędy. Wystarczy w tym celu zobaczyć rozgrywane partie przez danego zawodnika i pomóc mu wyszukać błędy taktyczne i podstawki. Następny etap to powtórzenie (lub wyjaśnienie jeśli dany zawodnik nie rozumie lub nie pamięta) lekcji szachowej taktyki. I ostatni etap to WYTRWAŁA PRACA (powinna być jak najbardziej systematyczna) polegająca na eliminowaniu błędów taktycznych (przede wszystkim podstawek, a w dalszej kolejności „niewykorzystanych szans”). W zależności od zaangażowania oraz indywidualnych możliwości (predyspozycji) danego zawodnika może to trwać od pół roku do kilku lat. Nie da się określić konkretnej liczy zadań, które należy rozwiązać, aby problem zniknął. Niemniej często podaje się w literaturze, że przynajmniej 2-3 tysiące zadań. Warto w tym miejscu jeszcze podkreślić, że nie chodzi jedynie o ILOŚĆ rozwiązanych zadań, lecz o ich JAKOŚĆ. Znacznie lepsze jest rozwiązanie tysiąca zadań z pełnym zrozumieniem oraz zaangażowaniem, aniżeli dziesięciu tysięcy byle jak i byle szybko. Pamiętajmy, że EFEKT ma być trwały, a nie jedynie tymczasowy. Taki gracz często prezentuje poziom 1000-1300. 3) gracz C. Taka osoba zna już ruchy, stara się nie podstawiać materiału oraz potrafi wykorzystywać proste błędy przeciwnika. Niemniej brakuje jej umiejętności związanych z odpowiednim planowaniem oraz określaniem celów i sposobów ich realizacji. Zwykle najczęściej przejawia się to w niskiej jakości rozgrywania gry środkowej oraz bardzo słabym poziomie w końcówkach. Jak rozwiązać ten problem? Bardzo prosto: należy zaznajomić się z końcówkami (najpierw podstawowe, a potem rozszerzony zakres), a także najważniejsze zasady gry środkowej (czy też pozycyjnej). Taki gracz często prezentuje poziom 1350-1500. Bez umiejętności z zakresu strategii (w to właśnie wlicza się także gra środkowa) nie ma co marzyć o przekroczeniu poziomu 1600 czy 1700. Podsumowując: w zależności od tego na jakim poziomie znajduje się dany zawodnik, należy na co innego zwrócić uwagę. Niemniej na KAŻDYM etapie konieczna jest praca nad błędami i problemami, które pojawiają się w trakcie rozgrywania partii. Im lepsza diagnoza, tym większa szansa na wyleczenie, czyli wyeliminowania problemu. Aby miało to miejsce, dana osoba musi zaakceptować fakt, że popełnia błędy i będzie chciała poświęcić ODPOWIEDNIĄ ILOŚĆ czasu i wysiłku na ich wyeliminowanie. Specjalnie podkreślam, że musi być to świadoma decyzja zawodnika, on sam musi chcieć pracować nad wyeliminowaniem największych błędów hamujących jego rozwój. Jak ciężko pracować i nic nie osiągnąć? Tym razem podam „złote rady”, dzięki której nikt z Was nie będzie w stanie dojść w szachach tam gdzie zamierza (w domyśle poprawienie swojej gry o 2-3 klasy mając poziom 1800 lub wyżej, zaś o 5-6 klas mając poziom 1000-1600). 8 Jeśli NIE CHCESZ zrobić postępu szachowego (tzn. takiego, który byłby odpowiednio współmierny w stosunku do włożonego przez Ciebie wysiłku) to musisz rygorystycznie trzymać się następujących zasad: • • • • • • • • Nie układaj żadnego planu pracy! Szkoda na to czasu, więc czas zaoszczędzony będziesz mógł przeznaczyć na to, aby grać, grać, grać.... a potem znowu grać! Plan pracy tylko ogranicza zawodnika, ponieważ musi on się go trzymać i nie ma miejsca na radosną twórczość! Dlatego powiedz stanowcze „nie!” każdemu, kto zechce ci pomóc w grze i powie, że konieczny jest plan działania. Nie pracuj nad szachami tylko graj! Graj często i dużo. Najlepiej na 3 minuty, ponieważ wówczas będziesz mógł rozegrać tysiące partii rocznie (zwykle nawet do ok. 10 tysięcy!), więc po 10 latach będziesz mógł się pochwalić, że rozegrałeś tyle partii ile Twoja cała rodzina wspólnie nie rozegra do końca życia (zakładając, że grają partie na 15 czy 30 minut). Nie stawiaj sobie żadnych celów! Takie stawianie sobie celów jest szkodliwe, ponieważ musisz się mocno starać, żeby je osiągać! Jeśli nie będziesz stawiał sobie celów, wówczas będziesz mógł grać jak ci się podoba, z kim chcesz i nie będziesz się musiał martwić żadnymi wynikami czy też tym czy realizujesz cel czy nie. Wolność wyboru przede wszystkim! Unikaj teorii szachowej jak ognia! Nie czytaj żadnych książek i nie rozwiązuj żadnych zadań. Szkoda na to czasu, a poza tym jest to szalenie nudne! W zamian za to graj dużo i często najlepiej na 3 minuty, abyś mógł rozegrać jak najwięcej partii w jak najkrótszym czasie! Każdy trener ci to powie, że najważniejsza jest praktyka, więc pamiętaj: z dala od jakichkolwiek książek, zadań czy też artykułów szachowych! Nie grywaj z silniejszymi przeciwnikami! Unikaj silniejszych zawodników na tyle ile tylko możesz. Wiadomo przecież, że granie partii z takimi „gladiatorami szachownicy” nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych.... więc po co się męczyć? Poza tym grając z silniejszymi narażasz się na to, że będzie widać jak słaby jesteś, a to już byłby wstyd, prawda? Dlatego grywaj ze słabszymi i nie wysilaj się za bardzo, bo przecież oni słabi to szkoda ich ogrywać, nie? Jeśli zauważysz, że jeden z zawodników z którym grywasz sprawia ci kłopoty i zaczynasz przegrywać częściej niż ostatnio... to natychmiast przestań z nim grać! Napisz, że nie jest godnym dla ciebie przeciwnikiem i szukaj innych słabszych, aby móc się dowartościować oraz mieć wysoki ranking i bardzo dobrą statystykę wygranych partii! Nie grywaj długich partii! Staraj się grywać jedynie krótkie partie, ponieważ w długich partiach będziesz się nudził i nie będziesz miał okazji pokazać jak szybko potrafisz myśleć i zbijać bierki przeciwnika! Dlatego ogranicz się do grania na 3 i 5 minut na zawodnika, z tym, że partie na 3min traktuj jako podstawowe, a te na 5min jako „długie”. I uważaj, aby długich nie grywać za często bo to spowolnia cię i doprowadza do tego, że nie tylko będziesz musiał się męczyć czekając na ruch przeciwnika, ale i dodatkowo tracisz w ten sposób dużo czasu! Nie analizuj swoich partii! Po każdej rozegranej partii graj następną! Nie ma czasu na analizę, a poza tym szkoda na to czasu. Jeśli już musisz „poanalizować” to ogranicz się do tego, że „miałeś lepszą pozycję, ale nie wykorzystałeś”. Poza tym nie zapisuj swoich partii i nie przeglądaj tego co w nich się działo. Po prostu szkoda na to czasu! Nie graj partii z pełnym zaangażowaniem! Staraj się aby nigdy, ale to przenigdy, nie grać na przysłowiowego „maxa”. Graj na 2, 3 ewentualnie 5% swoich maksymalnych możliwości, bo 9 • • inaczej będziesz musiał borykać się ze stałym zmęczeniem i bólami głowy. Wiadomo przecież powszechnie, że „myślenie boli”! Dodatkowo jeszcze masz zawsze (!) obronę jeśli przegrasz partię i ktoś zarzuci ci, że jesteś słaby graczem: „chłopie grałem na 2% moich możliwości, więc gdybym chciał to zdmuchnąłbym cię w następnych partiach jak świeczkę trąba powietrzna”. Dlatego absolutnie nie wysilaj się i nie traktuj żadnych partii poważnie i graj lekko i bez wysiłku, tak aby się przypadkiem nie męczyć graniem! Wtedy zobaczysz, że codziennie można spokojnie rozgrywać nawet po 50-60 partii na 3 minuty przez kolejne kilkanaście lat! Nie słuchaj rad innych! - zwłaszcza trenerów, instruktorów i zawodników, którzy mają poziom 34 klasy wyższe od ciebie! Pamiętaj, że oni się wymądrzają, żeby cię zniszczyć i pokazać, że są niedowartościowani i chcą ci dokopać pokazując, że niczego nie osiągniesz poprzez brak systematycznej pracy, planu, analiz, itp. Dlatego zawsze słuchaj siebie i nawet jeśli ktoś pokazuje ci w analizach, że grałeś zbyt słabo, to oznacza to tyle, że sam lepiej nie umie i dlatego obnaża Twoje słabości, które tak naprawdę są Twoją siłą! Dlatego po przegranych partiach unikaj analiz czy też tzw. „dobrych rad”. Sam grasz i sam dojdziesz tam gdzie tylko zechcesz i kiedy tylko będziesz tego chciał, prawda? A reszta nie się ciebie nie czepia, bo tylko Ty wiesz najlepiej czego potrzebujesz i co masz robić! Pisz, że dużo pracujesz i że dużo potrafisz, ale absolutnie pod żadnym pozorem nie ćwicz i nie analizuj oraz nie rozwiązuj żadnych zadań! Zawsze odpowiadaj na każdy post na każdym forum szachowym jakie spotkasz (pamiętaj, że na Internecie są także obcojęzyczne fora szachowe!), stale doradzaj innym co zrobić, żeby mieć „taki fajny i wysoki ranking” jak masz Ty! Chwal się wysokim rankingiem i tym, że masz najwięcej postów na forum i pisz, że ciężko pracujesz: zobaczysz jakie zdobędziesz uznanie innych szachistów! Będziesz dla nich ekspertem i wyrocznią szachową! To, że inni będą cię krytykować i zarzucać, że „piszesz już od kilku lat, że zrobisz poziom XXXX, a zrobiłeś postęp jedynie 30 punktów w czasie ostatnich 8-10 lat”, to tylko oznaka tego, że zazdroszczą ci tego, że jesteś taki dobry i masz taki wspaniały ranking! Sami nie potrafią nic zrobić, więc cię krytykują i się czepiają! Dlatego pamiętaj: dużo mów, pisz oraz rób wszystko na co masz ochotę (albo na co nie masz, ale nie potrafisz się uwolnić), ale absolutnie pod żadnym pozorem nie ćwicz w taki sposób w jaki ćwiczą inni, którzy są w klubie czy też tacy, którzy stale podnoszą swój poziom gry (poprzez wytrwałe ćwiczenia, czytanie książek oraz analizowanie partii i granie z silniejszymi zawodnikami poważnych długich partii). Pamiętaj, że sam decydujesz jak i kiedy będziesz ćwiczył! Najpierw więc rozegraj 100 000 partii na 3 min i dodatkowo napisz 100 000 postów szachowych, a później (np. w wieku lat 50-60) pokaż im jak z 5, 4 czy 3 kategorii możesz „wystrzelić” do IM czy GM w ciągu 1 czy 2 lat (tylko kaleki muszą tracić kilkanaście lat na to, a Ty jesteś już superPROFesjonalistą jak masz takie ogromne doświadczenie szachowe za sobą, prawda?) Osobiście znam jednego zawodnika, który w ten sposób trenował 12 lat i znakomicie zrobił postępy (według tego planu)! Dlatego uwierz mi: jest to jeden z najbardziej skutecznych sposobów (programów), aby nie dojść wyżej niż poziom 1600 (III kategorii) czy też 1800 (II kategorii). Ten wspaniały program treningowy jest dlatego tak efektywny, ponieważ ma jedno niesamowicie silne założenie: „Nie ważne jak długo i jak ciężko będziesz trenował, gdyż dalej niż do poziomu III czy II kategorii NIKT nie jest w stanie dojść! A na pewno nie Ty!”. Oczywiście każdy trenuje po swojemu, ale teraz KAŻDY kto zapozna się z tym wspaniałym tajemnym programem szkolenia... będzie samodzielnie mógł zdecydować czy zechce go używać czy też nie, prawda? 10 Osiągnięcia i postęp w szachach - oczekiwania, plany i ich realizacja - czyli o tym jak mierzyć siły na zamiary Ostatnio nieco myślałem nad tym, co powoduje sytuacje „ściany”, czyli okresy w których „stoimy w miejscu” (i dodatkowo nie wiadomo co ćwiczyć, aby ruszyć). Uważam, że takie zjawiska mają miejsce gdy: nie robimy analiz, więc nie do końca wiadomo w których elementach odbiegamy znacznie bardziej nie mamy określonego celu, który chcemy osiągnąć przeskoczyliśmy na poziom w którym można powiedzieć, że „już coś gramy” - zwykle jest to poziom w granicach 1600-1800 No i teraz czemu tak się dzieje, że dalszego postępu nie widać, a my nie do końca wiemy „nad czym teraz trzeba pracować”. Na samym początku, gdy zaczynamy szachową edukacje zrobienie postępu jest stosunkowo najłatwiejsze i najszybsze. Dojść od poziomu 1000 do 1800 można w 12 do 18 miesięcy ciężkiej, systematycznej, wytrwałej i efektywnej pracy. Jeśli zaś pracuje się „losowo” to zwykle zajmuje to wtedy 4 do 8 lat. Gdy już osiągniemy poziom 1700-1800, wtedy „gra sama się nie poprawia”. Można dużo grać, ale zwykle nie będzie większych zmian na plus w naszym zrozumieniu gry i/lub sile praktycznej. Dlaczego? O tym za chwilę. Osiągnięcie poziomu „końca automatycznego postępu” powoduje, że kolejne wskakiwanie na wyższe poziomy wymaga przemyślanego planu i jego realizacji. Bez nie raczej będzie to trudne, a niekiedy nawet niemożliwe. Zobaczcie wokół i popytajcie jak wielu jest graczy, którzy nie pracują nad szachami planowo i systematycznie (zwykle mając do dyspozycji trenera czy instruktora oraz będąc przy okazji członkiem klubu szachowego) oraz mają ranking wyższy niż 1900-2000. Zapewniam, że to zwykle nie więcej niż 7-8% wszystkich pasjonatów i amatorów szachowych. No i teraz mam nadzieję, że wyraźnie widać, iż w szachach od poziomu 1800 (odpowiednik 2 kategorii szachowej męskiej) POSTĘP WYMAGA ZAPLANOWYCH DZIAŁAŃ i ICH REALIZACJI. Słowem: ten kto nie pracuje odpowiednio (w domyśle planowo oraz systematycznie i efektywnie) ten zwykle „nie przechodzi do następnej klasy”. To układa się mniej więcej podobnie do tego jakbyśmy mieli do czynienia z osiąganiem kolejnych stopni wtajemniczenia w procesie edukacji. Analogicznie w szachach można wyróżnić pewne etapy (pogrubieniem zaznaczyłem ostatni etap, którego ukończenie daje możliwość bycia ekspertem - o tym niżej): a) żłobek b) przedszkole c) szkoła podstawowa d) szkoła gimnazjalna e) szkoła średnia f) szkoła wyższa [licencjat] g) szkoła wyższa [magister] h) szkoła wyższa [doktorat] (wiek około 4-5 lat i okres 1-2 lat przebywania), to szachowe 900-1050. (wiek około 5-6 lat i okres 1-2 lat przebywania) to szachowe 1051-1200. (wiek około 6-7 lat i okres 6 lat przebywania) to szachowe 1201-1600. (wiek około 12-13 lat i okres 3 lat przebywania) to szachowe 1601-1900. (wiek około 15-16 lat i okres 3-4 lat przebywania) to szachowe 1901-2100. (wiek około 19-20 lat i okres 3 lat przebywania) to szachowe 2101-2300. (wiek około 22-23 lata i okres 2 lat przebywania) to szachowe 2301-2400. (wiek około 24-25 lat i okres 3 lat przebywania) to szachowe 2401-2600. 11 Oczywiście nie są to konkretne dokładne wyliczenia z badań na dużej grupie, lecz myślę, że mogą pomóc LEPIEJ zrozumieć te idee, które chcę przekazać. Powyższy schemat jest czymś na kształt wzorca pokazującego jaki poziom powinien osiągać zawodnik, który ma swój plan pracy oraz systematycznie (optymalnie) pracuje nad szachami i zalicza kolejne egzaminy semestralne i końcowe. Dla amatorów i pasjonatów szachowych, którzy nie pracują nad szachami na poważnie (czyli planowo, systematycznie, wytrwale, itp.) zwykle te poziomy są obniżone o około 100-200 oczek (w zależności od tego na ile profesjonalnie pracuje dany zawodnik - im bardziej tym mniejsze odchylenie od wzorca). Zobaczmy wokół i popytajmy znajomych (można także samego siebie oceniać): 1) jaki % z nich wszystkich (100% to wszyscy, a 0% to nikt) kończy szkołę podstawową, gimnazjalną 2) jaki % z nich wszystkich kończy szkołę średnią, 3) jaki % z nich wszystkich kończy szkołę wyższą: a) na poziomie licencjata (3 letnie studia) b) na poziomie magistra (3 letnie studia + kolejne 2 lata) c) na poziomie doktoratu (3 letnie studia + 2 lata + kolejne 3 lata) W moim przypadku 90% znajomych kończy szkołę średnią, 80% z nich kończy licencjata, 60% skończyło magistra, a doktorat to już tylko 10%. Tak więc widać, że „ścianą” w przypadku moich znajomych jest poziom (zdobycia) magistra. Według mnie szachowo odpowiada to mniej więcej amatorom i pasjonatom szachowym, którzy bez odpowiedniej edukacji szachowej osiągają „ścianę” na poziomie 1900-2000. 95% graczy, którzy mają poziom wyższy niż 2000 to osoby, które grywają lub grywały w wielu turniejach, ligach szachowych, chodzą lub dłuższy czas chodziły do klubu i pobierały formalne szkolenie oraz analizowali (analizują) swoje partie. Dodatkowo są to osoby, które co najmniej 8-10 lat grywają w szachy (w tym przynajmniej 6 lat „na poważnie”). I teraz wracając do wyjściowych naszych rozważań - zobaczmy JAKI procent naszych znajomych (i my sami) zaczyna SAMODZIELNIE studiować szachy oraz „robi studia szachowe” (w sensie edukacji). Z moich spostrzeżeń wynika, że zdecydowana większość (90-95%) kończy edukację na poziomie szkoły średniej. Czy to coś złego? Absolutnie nie. Po prostu pokazuje to, że od poziomu skończenia szkoły średniej nie jest możliwe (albo jak kto woli – jest bardzo trudne) robienie postępów w takim tempie jak poprzednio bez PROFESJONALNEGO podejścia. Z tym natomiast wiąże się plan pracy i jego realizacja. Dlatego zadajmy sobie sami pytanie - czy jestem gotowy na to, aby samodzielnie realizować plan i zakres studiów (bez względu na to jakiej dziedziny). Czy być może wystarczy mi jak skończę szkołę średnią? A może też jedynie gimnazjum? Nie każdy musi być mistrzem, nie wszyscy muszą być doktorami czy magistrami. Oczywiście nie oznacza to, że nie można próbować „na własną rękę”, ale pamiętajmy o tym, aby „nie wyskakiwać z motyką na słońce” i aby nasze oczekiwania (zamierzenia) były adekwatne do naszych możliwości (tych tak do końca nie sposób zmierzyć, ale na pewno można szacować wszelkimi testami, osiągniętymi wynikami, posiadanymi umiejętnościami wraz z zasobem wiedzy i doświadczenia). To dodatkowo musi być połączone z odpowiednim podejściem (postawą) i pracowitością. Większość sukcesów (nie tylko w szachach) to przede wszystkim systematyczna praca nad realizacją planu. Jednym 12 zajmuje osiągnięcie go 2 lata, innym 10 czy 20, a jeszcze inni ustawiają zbyt wysoko poprzeczkę, a później dziwią się, że „stale próbuje, ale nigdy nie mogę tego osiągnąć”. Być może warto zastanowić się nad tym czy odpowiednio pracuje i czy zamierzony (zaplanowany) cel jest realistyczny. No i nie bez znaczenia: za jaką cenę chcę osiągnąć dany cel? Wszystko bowiem co CENNE wymaga zwykle większego lub mniejszego POŚWIĘCENIA. A mówiąc prostszym językiem: „(wieloletni, systematyczny i efektywny) Trening czyni mistrza” oraz „bez pracy nie ma kołaczy”. Mówi się, że aby zostać ekspertem w dowolnej dziedzinie (nauki, sportu, itp.) konieczne jest zrealizowanie tzw. zasady „10.000 godzin”. Zwykle prosto jest sobie wyobrazić jak długo i cierpliwie oraz wytrwale trzeb pracować na status „eksperta”. Prosto obliczyć, iż zakładając codzienną pracę po 3 godziny, rocznie wychodzi ich 1000 (333x3, czyli mamy 30dni na odpoczynek i chorowanie). Natomiast jeśli będziemy pracowali (codziennie przez 3 godziny) w ten sposób przez okres 10 lat, wtedy jest gwarancja, że staniemy się ekspertami wdanej dziedzinie (jak kto woli – mistrzami). Być może teraz głębiej zrozumiemy szachową analogię w oparciu o edukację szkolną. Zobaczymy wówczas, że szachowy ekspert to zwykle szachista, który ma poziom zrozumienia co najmniej na poziomie 2300 (Mistrz Fide lub mistrz krajowy jak ktoś nie chce mieć międzynarodowego). A to oznacza, że trzeba co najmniej mieć ukończony poziom szkoły wyższej na poziomie minimum licencjata (szachowe 2101-2300). A teraz policzmy ilu godzin nauki to wymaga (analogicznie biorąc nasz system edukacji jako łatwy i zrozumiały system). Policzmy od rozpoczęcia żłobka do ukończenia licencjata. Wychodzi nam: 4 lata (żłobek + przedszkole) + 9 lat (podstawowa i gimnazjalna szkoła) + 7 lat (szkoła średnia i licencjat). Razem daje nam to około 20 lat nauki (nie liczę tzw. powtarzania klasy). W ciągu roku szkolnego uczymy się (odliczam wakacje i wszelkie święta, ferie oraz innego typu wolne od nauki dni) dokładnie pół roku, co daje nam 26 tygodni; chodzimy do szkoły 5 dni (razy) w każdym tygodniu i średnio uczymy się w szkole po 4,5 godziny (liczę „czystą” naukę bez przerw), więc wychodzi (rok szkolny „szachowy” jako): 26x5=130dni nauki, 130x4,5=585 godzin. No i ucząc się w ten sposób przez 20 lat wyjdzie nam: 20x585=11.700 godzin. Jeśli teraz weźmiemy pod uwagę to, iż ok. 10% czasu, zwykle nie zostaje efektywnie wykorzystane (jesteśmy wszak ludźmi a nie maszynami), to wyjdzie nam 11.700 - 1.170 = 10.530 godzin. Tak więc tym oto „dziwnym trafem” wyszło nam, że rzeczywiście poziom eksperta szachowego może być osiągnięty po dłuższym okresie systematycznej, wytrwałej oraz efektywnej nauki. Zauważmy również, że uczniowie, którym zależy na osiągnięciu sukcesu (popularnie zwane kujonami), często zaczynając się uczyć angielskiego od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Z kolei dzięki takiej pracy pod koniec szkoły średniej zwykle osiągają bardzo wysoki poziom (co najmniej B2 lub C1), gdyż nie traktują nauki na zasadzie „byle zdać”, lecz na bieżąco ćwiczą oraz stale polepszają swoje umiejętności i wiedzę. Przy okazji zwykle uczęszczają na korepetycje, więc nie uczą się dziennie angielskiego po 5 godzin, lecz na pewno średnio po 2-3 godziny (zarówno w szkole, jak i na korkach oraz samodzielnie - biorąc łącznie wszystkie sposoby pod uwagę). Tak więc kończąc szkołę średnią zdają maturę z angielskiego na tzw. rozszerzonym poziomie. Potem już tylko 3 (lub 5) lata studiów i bez problemu stają się ekspertami. Prawda, że proste? 13 Rezygnacja z katowania się treningami oraz stałym podnoszeniem poziomu xyz napisał(a):...samo słowo „trening” kojarzy się z koniecznością ciężkiej pracy w celu odniesienia korzyści w postaci sukcesów sportowych i zwyciężania. Można jednak do tego podchodzić na zasadzie pasji. Otwierać książkę, nie po to, aby trenować, ale aby zaspokoić głód wiedzy, aby zgłębić tajniki szachów. ...Żadnych dramatów i żadnych wyskoków radości. To 100% przeciętny hobbysta, który książki szachowe czyta bo lubi szachy, a nie po to, aby komuś zaimponować, odegrać się itd. Dodam - czyta, nie o wyznaczonych porach i w konkretnym limicie czasu, aby odbębnić odpowiednią liczbę godzin, tylko gdy ma chęci w wolnym od obowiązków czasie. Jeśli ktoś mówi o stracie czasu, to oznacza, że prawdopodobnie obarczył się wcześniej zbyt ambitnymi zadaniami. Jego plany i marzenia przerosły możliwości własnej natury (np brak zacięcia do regularnej pracy, jakieś wady charakteru itd.). W rzeczywistości dla naszego ego taka „porażka”, to ciężka pigułka do przełknięcia i najczęściej prowadzi do zniechęcenia. ...Od tamtej pory zacząłem pracować ze swoimi dziećmi, a później też w klubie. Lubię rozwiązywać zadania i czytać książki szachowe, ale nie śpieszno mi stawać do boju. Po prostu to jak teraz traktuję szachy, jest dla mnie satysfakcjonujące. Po długich przemyśleniach w końcu podjąłem dość trudną (lecz konieczną) decyzję, że nie chce już więcej się katować szachami - na własne życzenie. Doszedłem do wniosku, że skoro przez kilka lat próbowałem i nic z tego nie wyszło... to chyba czas sobie odpuścić. Zwłaszcza, że bez regularnego treningu już nic więcej nie osiągnę, a wmawianie sobie, że „w końcu zacznę pracować” po kilkudziesięciu próbach (i kilkuset dniach) nie dało żadnych efektów. Nie wiem czemu, ale zupełnie nie mam zapału w sobie do pracy (treningu) i nie potrafię go wykrzesać. A im bardziej na siłę próbuję tym bardziej się to na mnie odbija (presja psychiczna, że „musisz, bo inaczej...”). Mogę mieć ranking 1000, 1300, 1900, 2700 - to bez znaczenia. Mogę ćwiczyć po 1g rocznie albo 1g na 20 lat - to też bez znaczenia. KOCHAM SZACHY, a nie tylko to czy mój poziom (albo ranking) rośnie czy nie. Nie kocham trenować (zwłaszcza systematycznie, wytrwale i ciężko) i nie cierpię męczyć się z silnymi zawodnikami. Uwielbiam za to „machnąć sobie partyjkę” tak jak inni kochają wypić sobie filiżankę pysznej kawy z mlekiem, lody z bitą śmietaną oraz posłuchać dobrej muzyki. Nie wiem kto zrozumie, a kto zaakceptuje MOJĄ decyzję. Niemniej nie obchodzi mnie to tak bardzo, ponieważ bardziej pragnę tego, aby cieszyć się szachami, a nie katować. Robić to co chce, kiedy chce i jak chce - a nie tak jak trzeba, kiedy trzeba i ile trzeba. To mniej więcej tak jak z artystą, który musiałby codziennie malować bez względu czy by się czuł na siłach czy nie. W końcu stajemy się katem samego siebie. Ja już więcej nie chcę i nie będę się katował szachami - w końcu nie to po tyle się o nich uczyłem i czytałem, aby się nimi ograniczać oraz dusić. Wszystkim, którzy czują, że nie chcą grać w szachy, ale dobrze się czują w ich towarzystwie (bez względu czy oglądając jak inni grają czy też na turnieju albo rozwiązując zadanie czy czytając relacje szachowe albo czasopismo)... radzę przemyśleć W JAKIM CELU robią to co robią. Inaczej może się okazać, że szachy staną się narzędziem zniewolenia a nie radości, przyjemności i satysfakcji! 14