t ZARYS DZIAŁALNOŚCI MATKI MARCELINY

Transkrypt

t ZARYS DZIAŁALNOŚCI MATKI MARCELINY
EW A JA B Ł O Ń SK A
ZARYS DZIAŁALNOŚCI MATKI MARCELINY
DAROWSKIEJ NA POLU ORGANIZACJI SZKOLNICTWA
ŻEŃSKIEGO 1863— 1911.
t
Pow stające dzieła są w yrazem potrzeb epoki. W drugiej
połowie X IX w ieku pow staje na ziem iach polskich pod zabo­
ram i cały szereg dzieł poświęconych w ychow aniu polskiej ko­
biety. P ow staje szereg odrębnych inicjatyw działających nie­
zależnie od siebie. Ograniczone możliwości działania w ytłum a­
czyć m ożna specyfiką położenia ziem polskich pod zaboram i.
Je d n ą z ciekawszych, a m ało zbadanych inicjatyw jest p ra ­
ca Zgrom adzenia Sióstr N iepokalanego Poczęcia NMP. na polu
dydaktyczno-w ychow aw czym .
M yśl założenia polskiego zgrom adzenia wychowawczego
w yszła z kół em igracji polskiej 1 w Rzymie, gdzie duchowe
przodow nictw o objęło Zgrom adzenie Z m artw ychw stańców
z o. H ieronim em K ajsiew iczem n a czele. M yśl ta znalazła po­
d a tn y g ru n t u m łodej p en iten tk i o. H ieronim a, panny Józefy
K arskiej, k tóra od r. 1850 przebyw ała w Rzym ie na kuracji.
W r. 1854 na wiosnę przybyła do Rzym u 27-letnia wdowa
po K arolu D arow skim — M arcelina z Kotowiczów D arow ska,
k tó ra po odpraw ieniu rekolekcji pod kierunkiem o. K ajsiew icza,
przyłączyła się do Józefy K arskiej i złożyła na ręce o. H iero­
nima ślub czystości i posłuszeństw a. Z powodu konieczności
zapew nienia dziedzictw a po ojcu swej m ałoletniej córeczce K a­
rolinie, M arcelina na razie nie mogła związać się ślubem
1
M aria G ertruda S k ó r z e w s k a , Z a p isk i o Matce N a szej, red ak ­
cja 3-cia, zesz. 2, rozdz. 4. A rch iw u m SS. N iep ok alanek w S zym an ow ie
Sygn. P . 94.
220
EW A JA B Ł O Ń S K A
12]
ubóstw a, gdyż spraw y m ajątkow e w ym agające uregulow ania
w zyw ały ją do kraju . Zmuszona więc była opuścić Rzym i udać
się na Podole, gdzie w Żerdziu, m ajątk u odziedziczonym po
mężu, przebyw ała jeszcze przez dwa lata.
W m iędzyczasie w 1856 roku do Józefy K arskiej dołączyły
się dwie nowe tow arzyszki Z polecenia o. K ajsiew icza objęła
nad nim i przełożeństw o i m ała grupka rozpoczęła w spólne ży­
cie w dom u na via Paolina 30.
Jesienią 1857 roku M arcelina D arow ska w raz ze swą sie­
dm ioletnią córeczką przybyła do Rzymu. Nie m ogła jednak
jeszcze pozostać tam na stałe i przyłączyć się do m łodej rodziny
zakonnej, gdyż działy rodzinne nie zostały ostatecznie prze­
prowadzone, a poza tym zdrow ie jej córki było ta k niezw y­
kle w ątłe, że wym agało specjalnej kuracji. Pani D arow ska
opuściła więc Rzym w lecie 1858 roku, aby przybyć tam po­
nownie na w ezw anie o. K ajsiew icza dopiero w zimie 1860 r.
O. H ieronim zaw iadam iając ją w tedy o śm ierci M atki Józefy,
która nastąpiła 11 X 1860 r. w zyw ał ją do natychm iastow ego
przyjazdu, celem objęcia w ładzy przełożonej.
Gdy M arcelina przybyła do Rzym u zastała jedną siostrę,
która złożyła śluby wieczyste, jedną profeskę czasową i dwie
now icjuszkis. Pani D arow ska stanęła wobec sytuacji dość p a­
radoksalnej: obejm ow ała w ładzę przełożeńską nad grupką za­
konnic, będąc sam a jeszcze osobą św iecką zw iązaną jedynie
ślubam i pry w atn y m i złożonymi przed o. K ajsiewiczem . A je d ­
nak dalszy rozwój zgrom adzenia, którem u oddała się całą duszą
zw iązany b ył ściśle z jej niezw ykłą w iernością Bogu, który
postaw ił ją na czele zgrom adzenia. Dzięki owej heroicznej
2
E m ilia S tein ert, późniejsza siostra M aria od Z m artw ych w stan ia
i N atalia d e R eilly p óźn iejsza s. B ron isław a od S. Józefa. ( S k ó r z e w s k a, o. c., z. 5).
s E m ilia S tein ert — s. M aria od Z m artw ych w stan ia, otrzym ała h a ­
bit 8 X II 1859 roku i rów n ocześn ie zło ży ła na ręce m. J ó zefy K arskiej
śluby w ieczy ste, N atalia de R eilly otrzym ała w ty m sam ym d n iu h a ­
bit i złożyła p ro fesję czasow ą. N ow icju szk am i b y ły w ów czas K arolin?
T yzenhaus i E m ilia C yfrow icz.
[3]
ZA RY S
D Z IA Ł A L N O Ś C I
M A R C E L IN Y
D A R O W S K IE )
221
w ierności stała się dla tegoż zgrom adzenia narzędziem łaski
Bożej 4.
Przełożeństw o swe rozpoczęła M arcelina od rekolekcji, po
których pow tórzyła swoje śluby publicznie (3 I 1861) z doda­
niem ślubu ubóstwa. Nie m ogła jed n ak przyw dziać jeszcze h a ­
bitu, gdyż w ezw ana do um ierających rodziców, udać się m u­
siała do kraju.
Wieść o zaw iązującym się w Rzym ie zgrom adzeniu dotarła
do arcybiskupa w arszaw skiego ks. Szczęsnego Felińskiego,
który w ezw ał M arcelinę do W arszaw y. Myśl fundacji na zie­
m iach polskich niezw ykle bliska była sercu m atki D arowskiej.
OO. zm artw ychw stańcy uważali, że podjęcie podobnej inicja­
tyw y jest jeszcze rzeczą przedw czesną, wychodzili bowiem
z założenia, że zgrom adzenie tak niew iele członkiń liczące
m usi się skonsolidować i okrzepnąć w Rzymie.
M arcelina staw iła się na w ezw anie arcybiskupa Felińskiego
w W arszawie, gdzie — z powodu żywszego zainteresow ania się
spraw ą szkolną m argrabiego W ielopolskiego, który przepro­
w adzając reform ę w tej dziedzinie, ograniczał tendencje rusyfikacyjne jakie m iały m iejsce po klęsce pow stania listopado­
wego na terenie szkolnictw a w zaborze rosyjskim — w yda­
wać się mogło, że otw ierają się pom yślne perspektyw y dla
rozw oju szkolnictw a pryw atnego, zwłaszcza żeńskiego, bowiem
w tej dziedzinie istniały ogrom ne potrzeby.
A jed n ak m atka M arcelina wiedziona dziw nym przeczu­
ciem nie zdecydow ała się na sprow adzenie zgrom adzenia do
W arszaw y i odrzuciła bardzo korzystne propozycje arcybisku4
U rodzona na U krainie i w ych ow an a na k osm opolityczn ej p en sji
w O dessie p. D arow ska przed spotkaniem się z o. K ajsiew iczem w R zy­
m ie, n igd y nie zetk n ęła się b liżej z życiem zakonnym . W arunki z e ­
w n ętrzn e n ie d ozw oliły jej rów n ież p rzyłączyć się do pow stającego
zgrom adzenia w cześn iej jak dopiero po u p ływ ie 6 lat. A jednak jej
życie w e w n ętrzn e b yło tak in ten syw n e, że po ob jęciu w ład zy p rzeło ­
żonej, pop row adziła zgrom adzenie drogą w y so k iej ascezy zakonnej,
różniącej się od ascezy innych zgrom adzeń (zob. B. T a r n o w s k a ,
A sceza życ ia za ko n n ego w e d łu g w sk a za ń M a tk i M arcelin y D a ro w sk iej,
K raków 1950) śc iśle dostosow an ej do celu zew nętrznego, p o w sta ją ­
cego zgrom adzenia, jakim było w y ch o w a n ie k o b iety p olsk iej.
222
EW A JA B Ł O Ń S K A
[4]
pa. U zyskawszy natom iast dw utygodniow ą przepustkę do za­
boru austriackiego rozpoczęła w G alicji poszukiw anie m iejsca
pod przyszłą fundację. Biskupi krakow ski, przem yski i ta r ­
nowski odm ówili przyjęcia nowego zgrom adzenia na te re n
swych diecezji, tłum acząc się tym , że nie posiada ono jeszcze
zatw ierdzenia ze strony rządu austriackiego. Dopiero a rc y ­
biskup lwowski K saw ery W ierzchleyski zezwolił na osiedlenie
się sióstr niepokalanek na teren ie swojej archidiecezji, m im o
niechętnego nastaw ienia niektórych kół klerykalnych, k tó re
uw ażały, że now y zakład w ychow aw czy dla dziewcząt stano­
wić będzie zbyt w ielką konkurencję dla pensji prow adzonej
od 1843 roku we Lwowie przez siostry S acre Coeur.
Niem ożliw ym okazało się uzyskanie natychm iastow ego za­
tw ierdzenia rządowego, gdyż w ładze austriackie w idziały
w M arcelinie nie ty le przełożoną zgrom adzenia, ile poddaną
rosyjską i obaw iały się, aby pod pozorem zakładania zgrom a­
dzenia, nie prow adziła akcji szpiegowskiej na rzecz Rosji.
M arcelina zw iedziła szereg ośrodków m ogących ew entual­
nie nadaw ać się na przyszłą fundację, m usiała jed n ak G alicję
opuścić, gdyż term in w ydanej przez w ładze austriackie prze­
pustki wygasł. Pow róciła więc (17 I 1863) do Rzym u, gdzie
uzyskała od w ładz kościelnych d e k re t pochw alny dla zgro­
m adzenia oraz polecenie zgrom adzenia opiece biskupów tej
diecezji, w k tórej się ono osiedli.
O stateczny w ybór m iejsca na pierw szą fundację padł na
sta ry pałac w Jazłow cu, któ ry był niegdyś własnością rodziny
Poniatow skich. Ówcześni właściciele ru in jazłow ieckich — baronostwo Błożowscy oddali je na wieczne używ anie zgrom a­
dzeniu, pod w arunkiem , aby klasztor dopóki będzie w łaścicie­
lem pałacu, w ychow yw ał bezpłatnie jedną dziew czynkę z ich
rodziny 5.
P rzystępując do odbudow y ru in jazłow ieckich m atk a D a­
row ska rozporządzała jedynie funduszem jak i jej przypadł
w spadku po rodzicach a ulokow any był w ziemi, k tó ra zn aj­
dowała się w zaborze rosyjskim . To wysoce u trudniało sy tu 5 Zob. Jazłouńec, w yd . SS. N iep ok alan ek , r. 1938.
[5]
ZA RY S
D Z IA Ł A L N O Ś C I M A R C E L IN Y
D A R O W S K IE J
223
ację, gdyż gdyby w ładze rosyjskie dow iedziały się, że pani
M arcelina D arow ska zakłada klasztor w G alicji skonfiskow a­
łyby nie tylko ziemie będące osobistą własnością m atki, ale
rów nież tę część m ajątk u , k tóra stanow iła zapew nienie bytu
m ałoletniej K a ro lc i6.
O statecznie szkoła w Jazłow cu otw arta została w jesieni
1863 roku, jako szkoła rozw ojow a, początkowo z trzem a tylko
klasam i, ale z sześcioletnim kursem nauczania.
G dy po czterdziestu latach m atk a M arcelina w racała m yślą
do pierw szej fundacji galicyjskiej tak w spom inała te chw ile 7:
...Stanęła m i w oczach G alicja, gd yśm y doń p rzybyły, język a p olsk iego
poza lu d em p raw ie n ie b yło, w yp ęd zon y z in stytu cji w ych ow aw czych ,
z salon u , p raw ie (prócz rzadkich w y ją tk ó w ) z życia rodzinnego. M yśm y
o d w ażn ie z nim stan ęły, ob jęły n au k ę r elig ii i u czyn iły ją duszą nauk
w szy stk ich , tłem i p od staw ą w y ch o w a n ia , i oto n ie sam e ju ż zak on ­
n ice n ią żyją, a le dziatki u n a s w y ch o w y w a n e, a z nich żony, m atk i
rodzin znają co życie w n ętrzn e, nadprzyrodzone i dzięk ow ać n ie p rze­
stają za w ia rę, która je trzym a w tru dnościach życia, która ich
d źw ign ią, p rzystan ią i siłą w cierp ien ia ch na św iecie...
W chwili, gdy m. D arow ska otw ierała zakład jazłow iecki,
do w spółpracy z nią stanęło 6 sióstr, 2 now icjuszki i 2 postulantki. M arcelina nie tylko nie posiadała pozwolenia na
otw arcie szkoły, (pryw atne zakłady pozwolono otw ierać do­
piero po r. 1868) ale naw et zgrom adzenie jako tak ie nie po­
siadało zatw ierdzenia rządu austriackiego, dlatego też ówczesny
proboszcz jazłow iecki J a n K alinow icz na zapytanie urzędow e
w tej spraw ie ze strony w ładz odpowiedział, że zakład jest jego
szkółką p a ra fia ln ą 8.
W pierw szych latach daw ał się m łodem u zgrom adzeniu
odczuć b ra k sióstr nauczycielek, więc te które były, m usiały
się dwoić i troić. Z achow ały się rozkłady zajęć pisane ręką
m atki M arceliny dla najstarszych sióstr zgrom adzenia, z któ6 L ist M arceliny D arow skiej do Sew eryn a S m arzew sk iego z 8 V
1870 r. sygn . P . 72. I. 4 A rch. SS. N iep ok alan ek w S zym an ow ie.
7 M. D a r o w s k a , P a m ię tn ik , cz. II notatka pod dniem 24 I 1906.
Sygn. P . 20. 2. II, 2. A rch. SS. N iep.
8 L ist M. D arow skiej do S. S m arzew sk iego z dnia 8 V 1870.
224
EW A J A B Ł O Ń S K A
[6 ]
rych w ynika, że nauczycielki m iały od 35 do 40 godzin zajęć
lekcyjnych tygodniowo. M arcelina w pierw szych latach istnie­
nia polskiej fundacji m usiała pełnić jednocześnie funkcję prze­
łożonej zgrom adzenia, m istrzyni now icjatu, m istrzyni pensjo­
natu, dy rek to rk i i rek to rk i nauk. F unkcje te spełniała nie ty ­
tularnie lecz faktycznie będąc zarów no duszą zgrom adzenia,
jak i duszą zakładu. W drażając siostry do zawodu nauczyciel­
skiego czy pokazując jak m ają pełnić inne funkcje jakie klasz­
tor im pow ierzał, m atka M arcelina daw ała im jednocześnie
głęboką i solidną form ację zakonną.
Gdy pierw sze uczennice jazłow ieckie ukończyły sześcioletni
k urs nauczania, otw arta została uzupełniająca klasa siódma.
W 1875 r. otw orzyła m atka D arow ska drugi zakład w Ja ro ­
sławiu. Myśl nowej fundacji kiełkow ała już od 1872 r o k u 9.
W r. 1873 zgrom adzenie odkupiło od hr. Siem ińskiego wieś
Głęboką pod Jarosław iem , gdzie w ciągu dwóch lat w ybudo­
w any został klasztor, a na jesieni 1875 r. uruchom iona szkoła
w pełnym 6-klasow vm składzie z 7. klasą uzupełniającą.
Przeniosły się tam w tedy trzy starsze klasy jazłowieckie (4,
5 i 6) w raz z najbardziej w ytraw nym i siostram i-nauczycielkami. M atka zaś pozostała w Jazłow cu z młodzieżą zakonną
i podjęła od now a prace nad w yrobieniem m łodych sióstr tak
pod względem form acji zakonnej jak również pod względem
dydaktyczno-pedagogicznym . Jazłow iec ze swym i trzem a m łod­
szymi klasam i stał się znów szkołą rozwojową.
Jednym z większych braków polskiego społeczeństw a był
brak dobrych nauczycielek Polek 10. M atka D arow ska w m iarę
" Jako ew en tu a ln e m iejsca na fundacje proponow ano m atce Za­
górz, R om anow ą W olę, P rądnik B ia ły , B rzeżany, M ęcin, B aranów .(K o­
respondencja m . M arcelin y D arow sk iej z S ew ery n em Sm arzew skim ).
o
G dy m atka M arcelina w 1883 roku o tw iera ła sem in ariu m n a u czy ­
cielsk ie o k u rsie sied m io letn im w N iżn io w ie, na ziem iach p olskich
istn iały jed y n ie n astęp u jące zakłady k ształcen ia nau czycielek : od 1862
klasa k ształcen ia n a u czy cielek p rzy In sty tu cie A lek san d ryjsk im ; Kurs
n a u czycielsk i przy L ou isen sch u le w P oznaniu; od 1859 do 1875 czynny
b y ł In stytu t k szta łcen ia n a u czy cielek przy Z akładzie SS. U rszulanek
w P oznaniu; w G alicji od 1850 r. istn ia ły d w u letn ie (początkow o roczne)
kursy n a u czy cielsk ie rządow e; W 1856 r. otw orzona została roczne p r e -
[7]
ZARYS
D Z IA Ł A L N O Ś C I M A R C E L IN Y
D A R O W S K IE J
225
liczebnego rozw oju zgrom adzenia zaczęła coraz k onkretniej
m yśleć o utw orzeniu zakładu, k tó ry spełniałby rolę sem inarium
nauczycielskiego, k tó ry by więc daw ał dziew czętom gruntow ne
w ykształcenie oraz fach nauczycielski. M arcelinie chodziło
rów nież o to aby zwalczyć m odę sprow adzania z zagranicy
bon i nauczycielek o w ątpliw ym nieraz poziomie m oralnym .
Zgrom adzenie decyduje się więc otw orzyć w Niżniow ie (w k la­
sztorze popaolińskim ) bezpłatną szkołę dla dzieci rodziców zu­
bożałych na skutek pow stania styczniowego. I ta k z funduszów
niezam ożnego zgrom adzenia, będącego dopiero w stadium roz­
woju, (M arcelina ciągle m usiała borykać się z trudnościam i
finansow ym i) pow staje w r. 1883 ta jedyna w swoim rodzaju
fundacja. Nie przyzw yczajone do tak iej bezinteresow ności n a ­
sze społeczeństwo, nie m ogło jej pojąć, dlatego też n ajp ierw
podejrzew ano zgrom adzenie o u k ry ty cel, następnie stw ier­
dzano, że widocznie niepokalanki są m agnatkam i skoro m ogą
sobie pozwolić na podobne gesty. Do Niżniowa przyjm ow ane
były dziew czynki w w ieku od lat 7— 8, dlatego dopiero po
dziesięciu latach ofiarnej i żm udnej pracy zakład w ypuścił
pierw sze absolw entki u .
paranda dla k ształcen ia n a u czycielek przy S zk ole P P . P rezen tek pod
w ezw a n iem św . Jana w K rak ow ie, o p oziom ie bardzo niskim ; ( J. H u ­
l e w i c z , S p r a w a w y ż s z e g o w y k s z t a łc e n i a k o b ie t w P olsce w X I X
w ie k u , K rak ów 1939).
11
Tak pracę w N iżn io w ie charakteryzuje m atka M arcelina w sw ym
sp raw ozd an iu k ap itu ln ym z lip ca 1894:
...„D ziatki jego (N iżniow a) z b ied y w y d o sta n e n ajsłab szego są zdro­
w ia, i często nie tylk o w szech ron n ie tak zaniedbane, jak by na w p ół
dzikie, że praca z n iem i n a jm ozoln iejszą, n aju ciążliw szą, lecz n iek ied y
tak ogoło co n e ze zdolności u m ysłow ych i m oralnych, że po k ilk u letn iej
pracy oddaw ać je m usim y rodzicom , przeznaczone b ow iem na p rzyszłe
n au czy cielk i, m istrzyn ie, p rzew od n iczk i, n ie p rzed staw iają w sob ie r ę ­
k ojm i na sp ełn ien ie tego zadania, co zn ow u w y w o łu je d o tk liw e n arze­
k ania, la m en ty i prośby i z w szeg o rodzaju p rzeciw n ościam i b ojow ać
nas zm usza. P o d ziesięciu latach pracy z n ajw ięk szym p o św ięcen iem ,
te g o roku dopiero p ierw sze p ięć u czen n ic doprow adzone zo sta ły do
m atury, którą św ietn ie z od zn aczen iem zd ały i stają do p racy w ed le
sw eg o p rzeznaczenia jako n au czycielk i. W ykształcone i w szerszych
zn aczn ie rozm iarach, niż to w ym agan e po szkołach, głęboko religijn e,
15 - - N asza Przeszłość
226
EW A JA B Ł O Ń S K A
[8 ]
W 1897 zgrom adzenie otw iera ostatni z dom ów galicyjskich
w Nowym Sączu, gdzie również uruchom iona została 7-klasowa szkoła. Podobnie ja k dom w Jarosław iu, klasztor zbu­
dow any został od fundam entów .
Po 1905 roku w zw iązku z edyktem to lerancyjnym cara
o tw arły się pew ne możliwości fundacji w K rólestw ie. Szkoły
niepokalanek b y ły już wówczas znane w G alicji, dlatego też
ze w szystkich stron napływ ały o ferty proponujące ew entu­
alną przyszłą fundację. O fiarow ano m atce Darow skiej n astę­
pujące m iejscowości do objęcia: K arczów kę, Pieskow ą Skałę,
K rasław , Częstochowę i Szym anów . Z tych pięciu możliwości
m atk a M arcelina decyduje się na w ybór Szym anow a pod W ar­
szawą. A kt kupna pałacu został dokonany 26 V III 1907, ale
przez rok jeszcze siostry zmuszone b y ły pozostać w K om oro­
wie, oczekując na opuszczenie Szym anow a przez ks. G ralew skiego i jego chłopców. W ładze carskie niezw ykle nieufnie
i niechętnie odniosły się do „austriaczek” ja k siostry nazy­
w ały. Pozwoliły na otw orzenie pensjonatu jedynie pod w a­
runkiem , że szkoła prow adzona będzie przez personel świecki.
W ówczas część sióstr zmuszona została do zdjęcia habitów
i szkoła prow adzona była oficjalnie przez les dames.
Bardzo tru d n e b yły również początki fundacji w Słonim ie.
S iostry w styczniu 1907 roku objęły s ta ry p o bernardyński
klasztor jako rzekom e bernardynki. K ażda z sióstr m usiała
osobno odnosić się do w ładz gubernialnych z prośbą o pozwo­
lenie „postąpienia do k lasztoru”, w Słonim ie m ogły też prze­
byw ać jedynie te siostry, które nie u tra c iły poddaństw a ro­
syjskiego. N iepokalanki słonim skie b y ły pierw szym i zakonni­
cami, k tó re oficjalnie chodziły w h ab itach od czasu k a saty
klasztorów na ziem iach zabranych. Oczywiście o otw orzeniu
szkoły na razie nie mogło być m owy, siostry zadowolić się m u­
siały prow adzeniem kursów dziew iarsko-kraw ieckich. Istn iała
również pow ażna obaw a, aby niepokalanek szym anowskich nie
zidentyfikow ano z „b ern ard y n k am i” słonim skim i. G dy w 1911
zacn e i rozsąd n e, ufam , że od p ow ied zą w y m a g a n iu B ożem u, i sp ełn ią
u czciw ie i z korzyścią, dla now ego d ziatw y p ok olen ia, zadanie sw oje."
[9]
ZA RY S
D Z IA Ł A L N O Ś C I M A R C E L IN Y
D A R O W S K IE J
roku um ierała m atka M arcelina los szkoły słonim skiej i Szy­
m anow skiej był jeszcze niepew ny.
Pod koniec życia m atk i funkcjonow ało 5 szkół żeńskich,
jed n a w K rólestw ie, reszta w G alicji. Je d n ą z cech c h a ra k te ry ­
stycznych pow stających zakładów niepokalańskich było jedno­
czesne objęcie kształceniem tzw. „w arstw y w yższej” i ludu.
Prow adzenie szkółki elem entarnej uw ażała m atk a Darow ska za niezm iernie w ażne zadanie z g ro m ad zen iał2. B yły
to szkoły przeznaczone dla eksternistek, a n a u k a rozłożona
była na 4 lata. Liczba „dzieci szkółkow ych” w ahała się około
150 w dom ach galicyjskich, w Szym anow ie natom iast prze­
kraczała 250. N auka odbyw ała się bezpłatnie. Zgrom adzenie
dostarczało rów nież dzieciom w szystkich przyborów szkolnych.
W program ie nauczania „szkółkowego” zakreślonego przez
m atkę M arcelinę szczególniej uderza:
12
P och w ała CK. O kręgow ej R ady S zk oln ej w B uczaczu dla szk ółk i
elem en ta rn ej prow adzonej przez sio stry w Jazłow cu:
L. 820 RSO.
6
D o P rzew ieleb n ej M atki M aryi M arcelin y D arow skiej
P rzeło żo n ej Z grom adzenia S ióstr N iep ok alan ego P ocz. N PM w Jazłow cu .
........Ze spraw ozdania w izy ta cy jn eg o CK. Insp ektora S zk oln ego
z p rzyjem n ością d ow iedziała się CK. O kręgow a Rada Szkolna, że przy
K lasztorze tam tejszym p ob iera 110 d ziew cząt n au k ę p oczątk ow ą i są
w y ch o w a n e p od łu g zdrow ych zasad w pełn ym tego sło w a zn aczeniu
i że W ielęb n e S iostry z p ra w d ziw ie m acierzyń ską m iłością, tro sk li­
w o ścią i p ośw ięcen iem , w y ch o w a n iem i nauczaniem tych dziatek się
zajm ują.
Za tę nadzw yczajną ofiarn ość i p o św ięcen ie ze strony Z grom adze­
nia, n ie ty lk o w u dzielaniu b ezp łatn ej n au k i i opieki, lecz także w do­
starczan iu d ziatw ie książek , zeszy tó w i m ateryału do robót ręcznych,
a b ied n iejszym ubrania i jed zen ia, u ch w aliła CK. O kręgow a Rada
Szkolna na p osied zen iu odb ytem dnia 2 czerw ca b. r. w yrazić n in ie j­
szym P rzew ieleb n ej M atce P rzełożon ej, p od ziękow anie, zaś W ieleb nej
Siostrze J adw idze D em b iń sk iej, k iero w n iczce szk ółk i d ziew cząt doch o­
dzących i w szy stk im W ieleb n ym S iostrom , które w ych ow an iem i n a ­
uczaniem tych dziatek ła sk a w ie się zajm ują, u zn an ie za sk uteczną
pracę”... (A rchiw um ss. N iep ok alan ek w Szym anow ie).
228
EW A JA B Ł O Ń S K A
[1 0 ]
1. Szeroko pojęta katechizacja dzieci, gruntow ne zaznajo­
m ienie ich z praw dam i w iary (R usinki-unitki poleca
m atk a uczyć pacierza po rusku).
2. Uczenie dzieci m iłości do Polski (Ojczyzna nie jest tylko
spraw ą panów , ale i ludu).
3. D anie dzieciom zaw odu i możności samodzielnego u trz y ­
m ania się, przez doskonale postaw ione roboty ręczne,
k tórych m usiały się uczyć.
4. Zaznajom ienie dzieci z podstaw am i języka zaborców,
aby nieznajom ość tego języka nie została w ykorzystana
na niekorzyść wsi.
M arcelinę spotykały w ciągu życia różne zarzuty. Z arzu­
cono początkow o jej zakładom elitaryzm społeczny. Tym cza­
sem m atce D arow skiej nie tyle chodziło o w ychow anie ary sto ­
kracji jako tak ie j, ile o w ychow anie dynam icznej elity k a to ­
lickich kobiet. Sam a w yszła ze środow iska ziem iańskiego, stąd
z własnego dośw iadczenia w iedziała ile dobra lub zła spo­
łecznego może zdziałać kobieta-ziem ianka. Chciała więc, aby
przez w ychow anie dziew cząt w poczuciu obowiązków społecz­
nych i obyw atelskich odrodzić w ew nętrznie tę klasę, k tó ra
dopuściła do rozbiorów Polski. Po 40 przeszło latach pracy
z m łodzieżą, M arcelina dostrzegła, iż w społeczeństw ie pol­
skim zaszły głębokie przem iany oraz to, że w arstw a ziem iań­
ska bezpow rotnie utraciła kierow nicze stanow isko w kraju .
Dlatego też, gdy pod koniec życia spotyka ją zarzut, że od­
stąpiła od pierw otnego zam iaru kształcenia panien z ary sto ­
kracji, odpow iada n ań (ma wówczas 76 lat) w sw ym pam ięt­
niku 1S:
D o zak ład u cisn ą się z d ziećm i rod zin y z k las średnich, u rzęd n ik ów ,
lek arzy itd., czego przed 50-ciom a la ty n ie było. Inny duch czasu , inna
pow ierzchnia lu d zi św ia t p rzep ełn iających : szla ch ta upada na m ajątku,
a w n a stęp stw ie teg o na w y k szta łcen iu i ogład zie. M ieszczan ie aż do
ludu sam ego cy w iliz u ją się, siłą zd oln ości przyrodzonych i p racy w y ­
rastają na n a jw y k szta łceń szą w a r stw ę narodu, w m iarę osob istej w o l­
ności przypu szczan i są do tak zw a n eg o „ to w a rzy stw a ” i w n iem n ie ­
k ied y w a żn iejsze m iejsce zajm u ją. I to m i się w y d a je sp ra w ied liw o ścią ,
13 p . 20., 2, II, 2. A rch iw u m SS. N iep o k a la n ek w S zym an ow ie.
[U ]
ZA RY S
D Z IA Ł A L N O Ś C I M A R C E L IN Y
D A R O W S K IE J
229
n o w y m porządkiem św iata, ja k k o lw iek żal tej szlach ty p olsk iej, która
ongi m ia ła p ięk n y, szlach etn y, w ła śc iw y sob ie charakter. A le czyż
m ia ły b y śm y opór sta w ia ć tej sile , która n ie bez O patrzności, drogę
sob ie toru je i zajm ie m oże w dziejach ludzk ości m iejsce rozbitków ,
k tórzy w ła sn ą w in ą , m ateria lizm em i zn iżen iem , stra cili stan ow isk o
sw o je ta k o w em u n ie odp ow iadając? ...p rzyjm uję w ię c n ie w a h a ją c się
i jed n em sercem , jako od B oga nam przysłane, i każdą duszę z dobrem
p o w o ła n iem do n a s przychodzącą, i k ażd e d ziecię k tóre n am ch cą p o­
w ierzy ć, b ez w zględ u na w yższość lu b n iższość stanu jego. Ż adnej nie
czu ję się w p raw ie odtrącić i m n iem am , że za każdą odtrąconą odpo­
w ied zia ła b y m na sąd zie przed B ogiem . Do B oga n a leży w yb ór w d o sy łan ych n am czynić, m oże On chce, ab yśm y pracow ały nad przygotow a­
n iem M u n ow ego społeczeństw a?...
W zw iązku ze zm ieniającą się w społeczeństw ie polskim
pozycją kobiety ulegają ew olucji również program y naucza­
nia 14 w szkołach prow adzonych przez Zgrom adzenie Sióstr
Niepokalanek.
W 1863 roku, gdy zgrom adzenie otw ierało pierw szy zakład,
m odne było kształcenie dziew cząt w tak zw anych „ ta len ta c h ”
(rysunek, m uzyka, śpiew, taniec), m atk a D arow ska jed n ak
z góry zastrzegała, że przedm ioty „artystyczne” są przedm io­
tam i nadobow iązkow ym i i będą udzielane bez żadnych dodat­
kow ych dopłat dziew czętom w ykazującym rzeczyw iste zdol­
ności w danym kierunku. O płata roczna za in te rn a t i naucza­
nie w pierw szych latach w ynosiła 400 florenów , a po r. 1872
podniesiona została do 500 florenów .
Pierw szy program nauczania rozłożony był na 6 lat. W i­
doczne są tu jeszcze duże w pływ y filozoficznego um ysłu o. Pio­
tra Sem enenki, do którego m atk a M arcelina niejednokrotnie
odnosiła się w spraw ach naukow ych. P lan ten uległ poważ­
nym popraw kom w roku 1875, gdy zgrom adzenie otworzyło
14
Zob. zachow ane w A rch iw um SS. N iepokalan ek w Szym an ow ie
p lan y szk olne: 1) z ok. 1866 roku Plan i ro z k ła d g o d zin le k c y jn y c h
P. 18. 2. I. 3; 2) Plan n a u k w y k ła d a n y c h w Z a k ła d zie p r y w a t n y m SS.
N iepo ka lan eg o Pocz. N M P. P. 18. 2. I.) z r. 1876, pisan y ręką ks. W aleria­
na K a lin k i C. R.; 3) Plan n a u k w y k ła d a n y c h w Z a k ła d zie p r y w a t n y m n a u k o w o - w y c h o w a w c z y m Z g ro m a d z e n ia S ió str N iepo ka lan eg o Poczęcia
NMP. z r. 1883. P . 18. 2. I. 10; 4) P rosp ek t drukow any po 1902 r. P. 18.
2. I. 27.
230
EW A JA B Ł O Ń S K A
[12]
[13]
ZA RY S
D Z IA Ł A L N O Ś C I M A R C E L IN Y
D A R O W S K IE J
231
« M. D a r o w s k a , O N au kach i w y c h o w a n i u w Z a kła da ch Z g r o ­
m a dzen ia N aszego, (autograf) A rch. SS. N iep o k a la n ek w S zym an ow ie
sygn. P. 7. 18. 2. I. 13. R ozpraw ka ta w a rta jest osobnego op racow ania
dzenia zachow ało się kilka listów 18 biskupów , k tóre zaw ierają
pochw ały pod adresem poziomu nauczania. Podnoszone jest
w nich to, że dziew częta um ieją i rozum ieją dogm atykę. Ale
nie tylko delegaci biskupi w yrażali się pochlebnie na tem at
poziomu nauczania w zakładach; zadowolenie swe w yrażają
rów nież delegaci C. K. R ady Szkolnej K rajow ej. W zachow a­
nych sp raw o zd an iach 19 pow izytacyjnych pow tarzają się po­
chw ały. Poza dobrym poziom em nauczania uderzała spraw o­
zdawców swoboda i prostota w sposobie bycia dziew cząt, ser­
deczność sióstr, czystość zakładów oraz bardzo dobre w arunki
higieniczno-sanitarne (m atka M arcelina zaprow adziła w zakła­
dach gim nastykę już od 1872 roku).
Je d en tylko zarzut spotyka w tych spraw ozdaniach szkoły
zgrom adzenia, że nie dość trz y m ają się program ów i podręcz­
ników ustalonych przez CK Radę Szkolną i że zbyt w ielkie
w ym agania staw iają swoim uczennicom, chociaż przyznaje się,
że dzięki tem u że nauka nie jest trak to w an a m echanicznie i p a ­
mięciowo, rozw ija się inteligencja dziewcząt.
W związku z tym w 1876 roku m iał m iejsce dość parad o k ­
salny epizod: gdy Rada Szkolna dostrzegła nieform alność
w tym , że nie w szystkie siostry uczące m iały austriackie pa­
ten ty nauczycielskie, orzekła, że m atka D arow ska pow inna
przyjm ow ać do klasztoru ty lko te kandydatki, k tóre złożą
egzam in kw alifikacyjny. Orzeczenie to na szczęście nie było
egzekwowane.
M atka D arow ska sam a dostrzegała potrzebę nieustannego
podnoszenia poziomu kw alifikacji sióstr nauczycielek, nieza­
leżnie od posiadanych, lub nie posiadanych patentów , zwłasz­
cza że m usiały one nie tylko w ykładać, ale rów nież układać
tak zw ane „K ursa”, czyli podręczniki, k tóre początkowo prze­
pisyw ane były ręcznie, co było zajęciem ogrom nie pracochłon­
nym , następnie litografow ane, a od 1902 roku odbijane na do­
i w yd ania.
i« L isty m atk i M arcelin y D arow sk iej do S te fa n ii U sty a n o w icz (od
1900 r. S. M. Z o fii od Serca Jezu so w eg o , n iep ok alan k i) z la t 1883— 1910.
Sygn. A rch. SS. N iep ok alan ek w S zy m a n o w ie P . 50. 4. I., II. III 1—89.
« J. K a l i n i e w i c z k s., O d p o w i e d ź n a p a sz k w il, „Przegląd
L w o w sk i”, lu ty 1882 r.
18 L ist b -p a Łobosa P . 18. 2. IV. 61; b -p a W ebera. P. 18. 2. V. 72;
arc-p a W ierzch leysk iego P. 18. 2. II. 46, A rch. SS. N iep ok alan ek w S zy ­
m an ow ie.
19 S p r a w o z d a n ie I n s p e k to r a tu S zk o ln e g o o Z a k ła d zie i P e n sy on a cie
J a z ło w ie c k im 29—30 V 1891. A rch. SS. N iep ok alan ek P . 18. 2. II. 46.
drugi zakład w Jarosław iu. Nie m a już w program ie takich
przedm iotów jak: retoryka, praw o, m etafizyka, filozofia h i­
storii, pozostaje jedynie estetyka w raz z h istorią sztuki.
W ysoki był poziom nauczania języków obcych, choć szkoła
m iała rdzennie polski ch arak ter. M atka D arow ska w swej
rozpraw ce: O naukach i w ychow aniu w zakładach Z grom a­
dzenia n a szeg o 15, stw ierdza konieczność w ładania językam i
obcymi, nie tylko dlatego, że k raj jest w rękach zaborców,
ale rów nież dlatego, aby w ychow anki w prow adzając w życie
rodzinne i tow arzyskie, język polski, czyniły to z całą św ia­
domością i nie były posądzane o to, że czynią to przez nie­
uctw o lub nieznajom ość języków obcych.
Program powoli upodabniał się do program ów państw o­
wych, m ających na celu przygotow anie do m atu ry , w tym
celu otw arte zostały w Jazłow cu uzupełniające klasy 8 i 9,
które od 1902 r. czynne b y ły we w szystkich pozostałych za­
kładach zgrom adzenia, dla uczennic, k tóre chciały się przygo­
tow ać do zdania egzam inu d o jrz a ło śc i1#.
N iepokalanki są jednym i z pierw szych polskich katechetek,
w w. X IX bowiem jeszcze powszechnie panow ał zwyczaj, że
religii w szkołach zakonnych żeńskich uczyli księża. Ta śm iała
innow acja w yw ołała sarkania, niezadow olenie, a naw et p ro ­
testy w prasie 17, ale poniew aż odbyw ające się zawsze na za­
kończenie roku szkolnego w obecności delegata biskupiego
egzam iny w ykazały dobry poziom nauczania w szkołach niepokalańskich, złe języki powoli um ilkły. W archiw um zgrom a-
232
EW A j a b ł o ń s k a
[14]
mowej drukarence. Jed n ą z ciekaw ostek, k tórą w arto zazna­
czyć jest to, że każdy tak i „k u rs” opracow yw any był na dwóch
poziomach, w tej samej klasie uczennice m niej zdolne korzy­
stały z w ydania skróconego, a ich zdolniejsze koleżanki z w y ­
dania rozszerzonego. N iektóre rękopisy sióstr doczekały się
w ydań książkow ych. S. Em ilia Cyfrow icz pisała pod pseudo­
nim em M a r i a n a z n a d D n i e p r u , a s. G ertruda Skórzew ska pod pseudonim em M argert. Czas sióstr w okresie w a­
kacji był ta k zorganizow any, że m ogły go poświęcić uzupełnie­
niu potrzebnych wiadomości. M atka M arcelina dbała zwłaszcza
o dokształcenie m łodych sióstr, a w zw iązku z rozszerzającym
się kursem nauczania, na ostatniej k ap itu le odbytej za życia
m atki w 1909 roku, został w niesiony p ro jek t utw orzenia stu ­
dium w ew nętrzno-zgrom adzeniow ego o poziomie uniw ersytec­
kim 2#.
W ychodzenie naprzeciw potrzebom epoki było niesłychanie
charakterystycznym rysem program u dydaktycznego realizo­
wanego przez m atk ę Darow ską w Z grom adzeniu Sióstr N iepokalanek. Stw orzyła ona polską szkołę dostosow aną do po­
trzeb polskiej kobiety, podjęła w alkę z zalew em cudzoziem ­
szczyzny, w ychow yw ała w duchu głębokiego patriotyzm u i zro­
zum ienia obowiązków społecznych i obyw atelskich, ale główna
siła jej system u w ychow aw czo-dydaktycznego, leżała w tym ,
że podstaw ą jego była nauka w iary, m ądrze, szeroko i głę­
boko podana, oraz dostosow anie życia zgrom adzenia do celów
dydaktyczno-pedagogicznych 21.
20 N iestety choroba i śm ierć m atk i D arow sk iej w r. 1911 p rzerw ały
podjętą in icja ty w ę, a le Z grom adzenie SS. N iep o k a la n ek było jed n ym
z p ierw szych zgrom adzeń żeńskich w P o lsce, k tóre posłało sw e siostry
na u n iw ersytet.
21 N in iejszy szk ic sta n o w i drobny p rzy czy n ek do badań nad rolą
sp ołeczną program u d yd ak tyczn o-p ed agogiczn ego realizow anego przez
Z grom adzenie S ió str N iep ok alan ek na tle epoki jego p ow stan ia. B ogate
m ateriały arch iw a ln e jak ie zach ow ały się w A rch iw u m zgrom adzenia
w S zym an ow ie w arte są osobnego stu d iu m w ram ach prac p rzygoto­
w aw czych do M illen n iu m .
[15]
ZA RY S
D Z IA Ł A L N O Ś C I M A R C E L IN Y
D A R O W S K IF J
233
La Rev. Mere M arcelline Darowska
organisatrice active de l ’education scolaire feminine
en Pologne 1863— 1911
Resume
L'eclosion des oeuvres sociales et religieuses sont toujours
l’expression d'une necessite profonde de l ’epoque. Le milieu du
XIX-e siecle eprouva le besoin profond d-institutions d'education
feminine qui se manifesta aussi bien dans le monde laiąue que
dans le monde religieux.
L'une des initiatives les plus interessantes de ce genre fut la
fondation au sein de 1'emigration polonaise a Rome en 1854 de
1'ordre entirement polonais des Filles de 1’Immaculee Conception
dont le but etait 1'education des jeunes filles. Apres la mort en
1860 de la premiere superieure de cet ordre, le Rev. Mere Josephe
Karska, celle-ci fut remplacee pour diriger la minuscule commu­
naute de ąuatre femmes par une jeune veuve, Marcelline Darow­
ska nee Kotowicz. Elle transporta sa petite communaute en 1863
sur le terrain de cette province de la Pologne qui, a ce moment-la,
faisait partie de Tempire d’Autriche. Elle avait refuse au prealable
la proposition de Mgr. Feliński, Archeveque de Varsovie, d’ouvrir
une maison d'education pour jeunes filles dans cette ville. Bien
lui en prit, car 1'insurrection de la nation polonaise contrę l'autocratisme russe en 1863 amena commempresailles la fermeture de
la plupart des couvents catholiques.
La communaute primitive transportee maintenant a Jazłowiec
(1863) en Galicie, qui restera la maison-mere, continua a s'etendre
en fondant un pensionnat a Jarosław (1875), un autre a Niżniow
(destine e preparer le corps enseignant, recrute surtout parmi les
jeunes filles qui avaient perdu leurs parents ou leur fortunę dans
la tourmente de l’insurrection et ou Tenseignement et 1’education
etaient gratuits). La derniere maison fondee en Galicie fut Nowy
Sącz (1897).
Apres la proclamation de led it de tolerance du Tsar en 1905,
la Rev. Mere Darowska ouvrit deux maisons: a Szymanów pres
Varsovie (1907—8) et a Słonim (1907). Dans ce dernier couvent les
soeurs furent les premieres religieuses qui eurent le droit de se
montrer en habit religieux depuis 1'annee 1864.
La Rev. Mere Darowska poursuivant un programme d'education basee sur une comprehension tres profonde des besoins
intellectuels et religieux de la nation. D’un cóte des ecoles primaires, dirigees par les religieuses, apportaient aux enfants, qui
Plus tard feraient partie de la communaute paysanne les lumieres
234
EW A j a b ł o ń s k a
[16]
necessaires a leur developpement, d'un autre 1’education superieure
dont profitaient les jeunes filles des classes eclairees, tendaient
moins a creer une elite sociale, qu'a amener le renouvellement
morał de la nation, par 1'influence des femmes, dont 1’education
intellectuelle et morale laissait alors beaucoup a desirer. Ce programme prevoit une adaptation progressive aux exigences toujours
plus grandes de Tenseignement qui fait que — meme aujourdhui —
la Communaute a vu ne pas rabaisser son niveau scolaire, malgre
toutes les vicissitudes. Le perfectionnement du corps enseignant
qui doit comporter un programme d’education universitaire, et qui
fut propose par le Rev. Mere en 1909, en est une preuve.
Les plus grands merites de la Rev. Mere Darowska furent la
creation d’une ecole parfaitement adaptee aux besoins de la femme
polonaise de son epoque, la lutte contrę Tinfluence etrangere,
1'enseignement base sur une profonde formation religieuse des
jeunes filles, et la preparation des eleves a leurs futurs devoirs de
femmes, de meres et de membres de la societe, tout cela dans un
esprit foncierement patriotigue et polonais.
M
I
S
C
E
L
L
A
N
E
A
T A D E U SZ L E H R -SP Ł A W lN S K I
NOWA FAZA DYSKUSJI O ZAGADNIENIU LITURGII
SŁOWIAŃSKIEJ W DAWNEJ POLSCE
Po kilkunastu latach ciszy, jaka pokryła w historiografii polskiej
zagadnienie istnienia liturgii słowiańskiej w dawnej Polsce, od czasu
ukazania się w 1932 r. mojej rozprawy Misja słowiańska św. Me­
todego a Polska (Collectanea Theologica XIII, s. 2— 12)l, — do­
piero w ciągu ostatnich dwu lat rozgorzała na nowo dyskusja oko­
ło tego problemu, tak doniosłego dla najdawniejszych dziejów Pol­
ski. Wznowił ją po wojnie jeden z najbardziej zasłużonych badaczy
dziejów średniowiecznych Słowiańszczyzny zachodniej śp. prof. Jó­
zef Widajewicz, który w dwu pracach dotyczących najdawniejszych
dziejów M ałopolski2 wysunął dosyć przekonywające argumenty na
korzyść opartego na źródłach cyrylo-metodejskich przypuszczenia,
że obrządek słowiański mógł się istotnie dostać do kraju Wiślan
za czasów rządów pasterskich św. Metodego w metropolii moraw­
skiej, ale nie trwał tam dłużej nad lat kilka, usunięty rychło po
jego śmierci (885 r.). Argumentacji autora powtarzać tu nie będę,
omówiłem ją bowiem niedawno w poświęconej temu całemu za­
gadnieniu rozprawie3. Drugim z kolei zarzewiem dyskusji było
wystąpienie jednego z najlepszych znawców polskich archiwaliów
średniowiecznych Jerzego Z a t h e y a, który w niewielkiej pracy pt.
O kilku pizepadlych zabytkach rękopiśmiennych Biblioteki Na1 R ozpraw a ta w y szła też w przeróbce bułgarskiej w czasop iśm ie
„Spisanie na B tlg a r s k a ta A k ad em ija na n a u k ite” t. L V III, S ofia 1939,
s. 73— 83. W ersja polsk a została p rzedrukow ana bez zm ian y w zb ioro­
w y m w y d a n iu m oich R o z p r a w i s z k ic ó w z d z i e jó w k u lt u r y S łow ian ,
W arszaw a, 1955, s. 182— 189.
2 J. W i d a j e w i c z , P a ń s tw o W iślan , B ib liotek a Stu d iu m S ło w ia ń ­
sk iego U n iw . J a gielloń sk iego, S eria A , nr 2, K raków 1947, s. 72 i n.,
11 i n.; T e n ż e , P roh or i P ro k u lf, n a jd a w n i e js i b isk u p i k r a k o w s c y ,
„N asza P rz eszło ść” IV, K raków 1948, s. 17—32. P ogląd y sw o je w tym
w zg lęd n ie streścił ten że autor w sw ojej książce: P o c zą tk i P o lsk i, W arsza­
w a —W rocław , 1948, s. 71— 74.
3 P or. niżej, przypis 6, l. c., s. 291— 2.

Podobne dokumenty