Aleksandra Grzesik Alternatywne zakończenie książki „Książę mgły
Transkrypt
Aleksandra Grzesik Alternatywne zakończenie książki „Książę mgły
Aleksandra Grzesik Alternatywne zakończenie książki „Książę mgły” Carlos Ruiz Zafon Gdy Max ujrzał wyłaniającą się spośród dzikich fal oceanu głowę Alicji, ruszył jej na pomoc. Rzucił się w rozszalałą wichrem i nieczystymi mocami Kaina mroczną otchłań, która ciągnęła go na dno swymi długimi mackami. Olbrzymie fale przykrywały go niczym skrzydła śmierci, pozbawiając tchu. Mimo, że płuca paliły żywym ogniem, nie mógł się poddać, musiał uratować swoją siostrę. Podczas tej morderczej walki z siłami oceanu wyczuwał czyjąś złowrogą obecność, wiedział, że nie walczy tylko z bezkresnymi siłami natury, ale toczy zaciętą walkę z Księciem Mgły, który nie spocznie, dopóki nie zawładnie duszami kilku niewinnych istot. Gdy kolejna fala niczym wielka płachta wbiła chłopca pod, wodę ujrzał Kaina, który niczym duch płynął w kierunku jego siostry, aby zabrać ją ze sobą. Max ostatnimi siłami chwycił Alicję w ramiona i z wielkim wysiłkiem ruszył w stronę brzegu. Ciało nieprzytomnej siostry ciągnęła go na dno niczym metalowa kotwica, czuł lodowate i obślizgłe macki Kaina chwytające jego kostki. Nie mógł się jednak poddać. Kilka metrów dzieliło go od bezpiecznego brzegu. Ostatnimi siłami wykonał kilka ruchów nogami i ciągnąc za sobą swoją Alicję wyczołgał się na plażę. Kaszląc i krztusząc się, zaniósł nieprzytomną dziewczynę do chatki Rolanda w duchu zastanawiając się, gdzie on teraz jest. Położył Alicję na drewnianej pryczy, już chciał pędzić na plażę i do latarni w poszukiwaniu Rolanda, gdy usłyszał słaby głos siostry. -On już nie wróci.- wyszeptała, a Max ujrzał spływające po jej policzku łzy- On nie wróci. Rozumiesz to! Kain go zabrał! Statek... On tam został.- głos Alicji zmienił się w szloch, łzy spływały po czerwonych z zimna policzkach. Max stał oniemiały, patrząc na siostrę. Nie rozumiał, co ona właśnie powiedziała, że Roland, jego przyjaciel, którego traktował jak starszego brata odszedł. Przecież on był zawsze taki silny i pełen wigoru, nie poddałby się jakiemuś czarodziejowi. Ale nagle to do niego dotarło i uderzyło w niego całym impetem. Odszedł. Nie wróci. Nigdy. Nie mogąc dłużej znieść rozpaczy, która kłębiła się w jego sercu, wybiegł na plażę i spojrzał w dal. Słońce już wschodziło i wydawało się, że nic złego się nie wydarzyło, lecz nagle z oddali, jakby z morskich głębin oceanu usłyszał najbardziej przerażający, mrożący krew w żyłach śmiech. Był to śmiech Księcia Mgły. Wieść o śmierci Rolanda bardzo szybko obiegła miasteczko, jednak nikt nie miał ochoty rozmawiać o dzieciaku, którego nikt nie znał. Tak więc dla wszystkich mieszkańców był to dzień jak co dzień. Słońce przyjemnie grzało, a na plaży można było zauważyć pojedynczych pływaków dla których nie straszne były zimne wody Atlantyku. Małe dzieci z radością biegały po brzegu i zbierały muszelki, które wyrzucił na plażę wczorajszy sztorm. Nikt oprócz Victora Kray’a, Alicji i Maxa nie zdawał sobie sprawy, że nie był to zwykł sztorm, ale prawdziwa walka z siłami Księcia Mgły. Alicja z nieobecnym wzrokiem siedziała na plaży i tęsknie patrzyła w dal oceanu, w poszukiwaniu Rolanda, którego tak szybko straciła. Max nie potrafił w takich chwilach siedzieć bezczynnie. Musiał coś zrobić, aby choć na chwilę przestać myśleć o Rolandzie uwięzionym na zawsze we wraku spoczywającym na dnie. Pędem udał się do garażu, włączył projektor i zaczął oglądać filmy nakręcone przez Fleischmanna. Nie rozumiał dlaczego ojciec Rolanda, a właściwie Jacoba, co noc chodził do ogrodu i filmował posągi. Nie robiło to już na nim najmniejszego wrażenia, że na każdym kolejnym filmie marmurowe rzeźby stoją w innych pozycjach. Nagle sceneria na filmie się zmieniła, nie byli już w ogrodzie, ale w gabinecie pana Fleischmanna. Mężczyzna usiadł przed kamerą i ze zmęczenia potarł skronie, upił łyk gorącego napoju i nerwowym wzrokiem spojrzał w kamerę. - Chyba coś odkryłem.- Max z napięciem patrzył na ekran nie mogąc zrozumieć o czym mówi mężczyzna- Chodzi o ogród z posągami, a właściwie to o posągi. To nie są zwykłe rzeźby. One żyją i się poruszają. Przez wiele tygodni filmowałem ich ułożenie i nie jest ono przypadkowe, to jest coś w rodzaju labiryntu. W sercu labiryntu jest coś ważnego, jakaś tajemnica, ale nigdy nie udało mi się tam dojść. Te posągi... One chronią tą tajemnice. To dlatego każdej nocy zmieniają ułożenie, aby nikt oprócz ich pana nie mógł dojść do serca labiryntu.... Ich panem jest Książę Mgły.-mężczyzna przerwał na chwilę i zamknął oczy, jakby gorączkowo nad czymś myślał.- Jeśli ktoś da radę dotrzeć do serca labiryntu, może poznać tajemnicę Kaina ................ i go zniszczyć. Max z napięciem wpatrywał się w pana Fleischmanna, oczekując jego następnego słowa, ale film się skończył. Chłopiec pędem ruszył w stronę pudła z filmami, ale ten był już ostatni. Miał w głowie istny mętlik. Czyżby była szansa na zniszczenie Kaina? Ale o jaką tajemnicę chodzi? Jaką tajemnicę może skrywać Książę Mgły? Gdy zaszło słońce chłopiec postanowił udać się do labiryntu, by znalezć jego serce. Jedna myśl cały czas kołatała mu się w głowie, przecież ojciec Jacoba nie dał rady, to on mały chłopiec myśli, że może mieć jakieś szanse. Alicja zmęczona całym dniem, nieświadoma zamiarów brata, spała w swoim pokoju, podczas gdy on sam udał się do mrocznego labiryntu posągów. Księżyc zniknął za ciemnymi chmurami i jedynym źródłem światła była latarnia morska i małą turystyczna latarka, którą Max wyciągnął z szuflady ojca. Tak jak się spodziewał, ogród za domem usiany był marmurowymi figurami artystów cyrkowych, które tworzyły znany tylko sobie labirynt. Nagle Max doznał olśnienia. A jeśli w sercu labiryntu znajduje się prawdziwe serce Księcia Mgły zaklęte w marmurową figurę. Czas się przekonać. Chłopiec zaczął powoli przechadzać się pomiędzy figurami i zauważył, że stoją one w kilku niesymetrycznych kręgach. Powoli zaczął się kierować w stronę środka, jednak nagle jego uwagę przykuła drobna, stojąca z boku, za połykaczem ognia, obrośnięta mchem, figura małego chłopca żonglującego piłeczkami. Bardzo ciężko było go wypatrzeć spośród innych figur, ponieważ mały chłopiec skutecznie ukrył się pomiędzy krzykliwymi artystami. Max podszedł bliżej, zgarnął mech i od razu to dostrzegł. Z kieszeni chłopca wystawał malutki zegar z dewizką, taki sam jak u Księcia Mgły. Czyli że ten chłopczyk to.... -Brawo, brawo- Max usłyszał znajomy głos, od którego przeszedł go dreszcz po karku- Brawo Maxie Carver. Jestem pod niemałym wrażeniem- z cienia wyłonił się Książę Mgły z fałszywym uśmiechem na wąskich ustach- Odkryłeś moją tajemnicę. Tak, ten mały chłopiec to ja. Już wtedy byłem wyjątkowy, nikt nie spodziewał się, że przybłęda osiągnie tak wiele. Teraz nikt nie może mi niczego odmówić,, jestem najpotężniejszym człowiekiem na ziemi!- spojrzał na Maxa- A ty mały chłopcze myślałeś, że masz jakiekolwiek szanse, aby mnie pokonać! Nikt mnie nie pokona! A na pewno nie dzieciak! Ale powiedz mi czemu tu przyszedłeś? Co cię skłoniło, żeby znowu tu przychodzić? Max milczał, gorączkowo rozmyślając jak zniszczyć Kaina. Teraz ma pewność, ze ta rzeźba to coś więcej niż tylko kawałek marmuru. Figura chłopca jest częścią Księcia Mgły. Tylko jak ją zniszczyć, może wystarczy, aby ją roztrzaskać, ale czym. -Odpowiedz!- krzyknął- Odpowiedz chłopcze jeśli zadaję ci pytanie. -Obejrzałem film pana Fleischmanna.... ojca Rolanda, yyyy... to znaczy Jacoba.- odrzekł niepewnie Max starając zyskać na czasie- Znalazłem jego filmy w garażu. -Ach! Mogłem się domyślić. Fleischmann był taki żałosny, gdy lata temu przyszedł do mnie błagać, abym sprawił żeby zdobył dziewczynę. Jakie to było zabawne. Pamiętam jak obiecał mi swojego pierworodnego syna. Jednak nie sądziłem, że będzie on taki kłopotliwy, ale na szczęście mam już całą ich rodzinkę z głowy. Zostałeś jeszcze tylko ty. Kain zaczął z wolna iść w kierunku Maxa. Chłopiec wbiegł miedzy figury i ukrył się za rzeźbą klowna. Gorączkowo zaczął rozglądać się w poszukiwaniu jakiegoś twardego przedmiotu. Nagle sobie przypomniał o metalowej latarce, którą trzymał w kieszeni. -Max.. Wychodź... Dobrze wiesz, że nie masz najmniejszych szans, aby się przede mną ukryć. Chłopiec zrozumiał, że teraz miał ostatnią szansę, zanim Kain odkryje jego jego kryjówkę. Max zaczął w duchu odliczać... Trzy.. Dwa.. Jeden... Wyskoczył zza figury i wykonał perfekcyjny rzut w kierunku rzeźby małego Kaina. Latarka wbiła się w serce marmurowego chłopca, w następnej chwili z tego miejsca rozeszło się kilkadziesiąt małych rys i figura roztrzaskała się na tysiące malutkich kawałeczków. -Jak śmiałeś!! To nie może się tak skończyć!!!- krzyczał ogarnięty furią i strachem Książę Mgły -Żegnaj Książę. Nie będzie nam ciebie brakowało. I w jednej sekundzie Kain tak samo jak marmurowy chłopiec rozsypał się na malutkie kawałeczki, aż w końcu pozostała z niego tylko garstka pyłu. Nagle niebo przeszedł ogromny trzask i błyskawica przecięła niebo, w tym samym momencie wszystkie figury z potwornym łoskotem rozpadły się na drobny pył. -Max!!! Co się dzieje??!!- chłopiec ujrzał biegnącą wjego kierunku przestraszoną siostrę- Co to był za hałas? -Nie martw się siostro- powiedział Max, tuląc Alicję- Już wszystko w porządku... Księcia Mgły już nie ma... Epilog Kilka dni później odbył się pogrzeb Rolanda, jednak ciała nigdy nie odnaleziono. Dla Maxa i Alicji śmierć przyjaciela była ogromnym wstrząsem, jednak wiedzieli, że aby rana przestała boleć, potrceba czasu. Właśnie czas był dla nich teraz najlepszym lekarstwem. Okropne wydarzenia minionych dni bardzo ich do siebie zbliżyły i stworzyły pomiędzy nimi nierozerwalną więź. Rodzeństwo siedziało razem na plaży i wpatrywało się bezkresny ocean. Oboje czuli obecność Rolanda uwięzionego w otchłani. Zachodzące słońca rzucało jasny blask na ich twarze, a lekka bryza przyjemnie rozwiewała im twarz. -Max..- Alicja z zamyśleniem zwróciła się do brata- Myślisz, że Książę Mgły już nigdy nie wróci? Myślisz, że to już jest koniec? -Wiesz co Alicjo..-odrzekł Max po chwili ciszy- Myślę, że to dopiero początek...