do oglądania - mam.media.pl
Transkrypt
do oglądania - mam.media.pl
SPIS TREŚCI w pogoni za czarnym kotem strona 7 karnawał w środku lata strona 13 spacer po wielkim jabłku strona 16 taśmy Watykanu straszniejsze niż sam film strona 24 magia i morderstwo na ulicach #3 strona 28 Praga jest bliżej niż myślisz strona 34 outro poleca: literackie kutno strona 38 3 WSTĘPNIAK POCZĄTEK KOŃCA Wakacje, wakacje i… już połowa sierpnia. Narzekamy na upały, zaniepokojeni patrzymy na poziom wody w Wiśle i z odrazą odwracamy głowy od gazetek reklamowych oraz banerów krzyczących „Witaj, szkoło!”. Nie bądźmy jednak takimi pesymistami – już za kilka tygo-dni temperatury na pewno spadną, Wisła się uspokoi, a my wreszcie będziemy mogli zacząć odliczać dni do Świąt Bożego Narodzenia. „Fortuna kołem się to-czy”, powiedział boha-ter pewnego filmu, po czym został przeje-chany przez furgonet-kę przewożącą pieniądze do banku. Nie daj-my się zatem przeje-chać i wyjdźmy na-przeciw losowi, nie pozwalając mu zawła-dnąć ostatnimi tygodniami błogiej wolności (wiem, jestem okrop-na, bez przerwy mó-wiąc o końcu wakacji). I choć niemal czterdziestostopniowy upał nie zachęca do żadnej aktywności, która nie wiązałaby się z siedze-niem w basenie, spró-bujmy znaleźć w sobie dnie deszcz. Bo, niestety, tak to już jest, że gdy kilkanaście milio-nów osób pomyśli so-bie, że przydałaby się mżawka, w ciągu kilku dni nad całym kra-jem przechodzą gro-źne nawałnice. Co więc zrobić, kiedy już uznamy, że może warto wyjść z basenu? Outro już spieszy z pomocą! Należy spakować plecak lub walizkę i dwa ostatnie tygodnie sierpnia (al-bo wrzesień – to op-cja dla studentów) poświęcić na poznawanie nowych miejsc. „Praga jest bliżej niż myślisz”, przekonują 4 chęcają do odwiedzenia naszych południowych sąsiadów. Gdybyście nie mieli ochoty na zagraniczne wojaże, możecie odwiedzić wyjątkowe częstochowskie muzeum, o którym pisze Patrycja Brejnak. Jeżeli jednak ktoś naprawdę nie ma siły na podróże, niech już zostanie w tym basenie i znajdzie inną rozrywkę. Może obejrzeć film, pograć w karty albo przeczytać kilka książek. Jakich? Tego dowiecie się, uciekając przed fortuną wraz z tym numerem Outro. Agnieszka Antosik STOPKA REDAKCYJNA OUTRO ISSN: 2299 - 5242 Ogólnopolski tygodnik młodzieżowy Wydawca: Fundacja Nowe Media Koordynator: Kamil Wiśniowski www.outro.pl Mail: redakcja(@)outro.pl, rekrutacja(@)outro.pl Redaktor naczelna: Anna Lewicka Zastępcy redaktor naczelnej: Karolina Wojtal, Agnieszka Antosik Sekretarz redakcji: Ilona Chylińska Zastępca sekretarza redakcji: Mariola Lis Redaktorzy prowadzący: Patrycja Brejnak, Mariola Lis Korekta wydania: Klaudia Kępska Ostateczna korekta: Ariadna Grzona, Klaudia Kępska Fotoedycja: Roksana Grzmil Szefowie działów: Lena Janeczko (kultura), Agnieszka Kracla (społeczeństwo), Roksana Grzmil (foto), Patryk Skoczylas (graficy), Sylwia Pacholczyk (korekta), Patrycja Brejnak (promocja). Korekta: Maria Gołaszewska, Tomasz Król, Sylwia Pacholczyk, Mateusz Tutka, Kacper Kaczmarczyk Graficy: Magdalena Kosewska, Patryk Skoczylas. Projekt okładki: Magdalena Kosewska [[#]] SPOŁECZEŃSTWO 6 SPOŁECZEŃSTWO W POGONI ZA CZARNYM KOTEM Ich znakiem rozpoznawczym do 2010 roku był czarny kot z wielkimi, zielonymi oczami na żółtym pudełku. Częstochowskie zapałki posiadają nie tylko własne muzeum, ale także sprawną linię technologiczną z lat 20. i 30. XX wieku. Podczas godzinnego zwiedzania bogatej ekspozycji częstochowskiego Muzeum Zapałek na świat „przychodzi” sześćdziesiąt tysięcy nowych, maleńkich pudełeczek wypełnionych krótkimi patyczkami zakończonymi łebkiem z siarki. Jest to jedyne w Europie czynne muzeum i najstarsza w Polsce fabryka zapałek. Jednak największym atutem numeru jeden na Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego jest moż-liwość zwiedzania działającej fab-ryki Częstochowskich Zakładów Przemysłu Zapałczanego, gdzie do dziś wykorzystuje się linię technologiczną sprzed II wojny światowej. 7 Bogata historia Fabryka zapałek w Częstochowie powstała w 1881 roku, czyli liczy sobie już sto trzydzieści cztery lata. Utworzona z inicjatywy SPOŁECZEŃSTWO Niemców wytwórnia była pierwszym zakładem produkującym za-pałki na ziemiach polskich. W 1912 fabryka została przejęta przez petersburskie Towarzystwo Akcyjne. Rok później często-chowskie przedsiębiorstwo było znane nie tylko z produkcji zapa-łek. Nakręcono w niej film Pożar zapałczarni w Częstochowie, któ-ry jest jednym z najstarszych za-chowanych Zapałczanego. Siedem lat później w zakładzie wybuchł pożar, po którym fabryka została zmodernizowana i wyposażona w ma-szyny, które działają w niej do dziś. Muzeum Produkcji Zapałek powstało przy niej w 2002 roku. Jego ekspozycję tworzy przede wszystkim linia produkcyjna, ale oprócz tego podczas zwiedzania muzeum można zobaczyć dokumenty, kolekcję pudełek na tów polskich dokumentów filmo-wych. Dla częstochowskiej ma-nufaktury charakterystyczne było oznaczanie swoich pudełeczek symbolem czarnego kota, który z czasem stał się tak popularny, że już w czasach międzywojen-nych miały miejsce pierwsze pró-by podrabiania znaku handlowego zapałczarni. W 1923 roku fabryka zapałek trafiła w ręce Polskiego Towarzystwa łki, wystawę rzeźb wykonanych z jednej zapałki oraz wysoką na cztery metry budowlę zrobioną na metalowym stelażu z 25 tysięcy pustych pudełek po zapałkach. Dodatkowo zwiedzający mają okazję obejrzeć film dokumentalny z 1913 roku, który jest z a p i s e m pożaru w wytwórni. Niestety, mimo bogatej historii tego miejsca, może ono niedługo zostać zamknięte. Zwiedzających 8 SPOŁECZEŃSTWO częstochowską zapałczarnię jest mniej niż można byłoby się spodziewać po miejscu, które jest jednocześnie zabytkiem, muzeum i miejscem pracy. Dlatego też w tym roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych złożył w sądzie wniosek o upadłość tego miejsca. „(...) na oczach zwiedzających produkowane jest sześćdziesiąt tysięcy pudełek z zapałkami” Od wielkiego drzewa do maleńkiej zapałki Osoby odwiedzające muzeum mają okazję obejrzeć zabytkowy park maszynowy oraz prześledzić cały cykl tworzenia zapałek, któ-rego technologia nie uległa zmia-nie od 1913 roku. Produkcja roz-poczyna się od przygotowania drewna osikowego lub olchowe-go, z którego wytwarza się tzw. wyrzynkę, czyli okorowane kawałki o odpowiedniej długości i grubości. W drugiej fazie pracy nad zapałkami wyrzynki zamieniają się w cienkie, nieco ponad dwumilimetrowe płyty, z których w kolejnym etapie powstają paty-czki zapałczane. Krótkie dre-wienka są później impregnowane odpowiednią 9 SPOŁECZEŃSTWO bębnach polerujących. Koleją fazą produkcji jest segregowanie patyczków na sitach, skąd są one pneumatycznie przesyłane do automatów, w których są nabijane w otwory specjalnych ram. Tam końcówki drewienek nasączane są parafiną oraz zanurzane w masie zapałczanej, czyli siarce. Gdy już prawie gotowe produkty suszą się, pracownicy wybijają je z otworków w sicie. Później są one układane w kasetach, z których gotowe zapałki trafiają do ładownicy, a stamtąd do pudełek. Choć maszyny z początków ubiegłego wieku mogą wydawać się przestarzałe, to w każdej godzinie w częstochow- skim Muzeum Produkcji Zapałek, na oczach zwiedzających produkowane jest sześćdziesiąt tysięcy pudełek z zapałkami. Zapałkowa ekspozycja Jednymi z głównych atrakcji w muzeum są prace Anatola Karonia – twórcy wspomnianej wcześniej budowli z pudełek po zapałkach oraz „Rzeźb z jednej zapałki”. W kolejnej sali znajdzie-my wystawę zapałczanych etykiet od czasów dwudziestolecia międzywojennego do współczesności. Znajdziemy tutaj stałe ekspo-zycje, a także galerie czasowe, na przykład wystawę grafiki i 10 SPOŁECZEŃSTWO zwiedzający mogli oglądać od 19 kwietnia do końca maja tego roku. Oprócz standardowych, krót-kich zapałek można także zoba-czyć, jak produkowane są zapałki grillowe, kominkowe czy rekla-mowe. Dużymi atutami często-chowskiego Muzeum Zapałek jest niewątpliwie dojazd oraz koszt biletu wstępu. Dosłownie trzy minuty drogi od budynku zapał-czanej fabryki znajduje się dworzec PKP i PKS oraz linia tramwajowa, którą możemy swobodnie Dorośli za bilet wstępu muszą za-płacić 10 zł, a młodzież szkolna połowę tej kwoty. W cenę biletu wliczona jest już opłata za prze-wodnika. Do czasu wydania opinii sądu dotyczącej ogłoszenia upadłości muzeum można je odwiedzać od poniedziałku do piątku w godzinach 8.00-14.00 albo w we-ekendy po wcześniejszym uzgo-dnieniu tego mailowo lub tele-fonicznie z administracją muzeum. 11 SPOŁECZEŃSTWO 12 SPOŁECZEŃSTWO KARNAWAŁ W ŚRODKU LATA Rzeka ludzi spływała od Bramy Krakowskiej w kierunku Zamku Królewskiego. Niektórzy rozbitkowie płynęli również pod prąd, stając się jednocześnie przeszkodami. Nie lada wyzwanie dla mnie i moich przyjaciół stano-wiło przedostanie się na występ, na który czekaliśmy od rana. Chcieliśmy aby nasza grupa za-chowała taką samą liczbę osób co przed wyjściem z domu, więc niegłupim pomysłem było złapanie się za ręce i utworzenie ,,karnawałowego wężyka”, by swobodnie manewrować między ludźmi. 23 lipca Lublin rozświetlił się wszystkimi kolorami tęczy. Refle-ktory rzuciły światło na lubelskie kamienice, a całkowity urok mia-sta nocą dopełniała instalacja wy-konana z białych parasolek pod-świetlanych lampami o zmienia-jących się barwach. Przez cztery dni trwania szóstego Carnavalu Sztukmistrzów swoje umiejętności zaprezentowali artyści z różnych stron świata. Z roku na rok przybywa na niego coraz więcej gości, by wspólnie bawić się na ulicach miasta. W końcu karna- 13 SPOŁECZEŃSTWO wał to okres zabawy, chwila zapomnienia o szarym świecie, mo-żliwość oderwania się od rzeczy-wistości. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się aż takiej liczby osób! Festiwal cieszy się zainte-resowaniem wśród młodszych jak i tych starszych, nie zabrakło również rodzin z dziećmi czy obcokrajowców. Cyrk, ogień, muzyka trzy słowa, które najbardziej kojarzą mi się z tym wydarzeniem. W tym roku królowały pokazy z wykorzystaniem ognia, dosłownie rozgrzewając lubelską publiczność. Moje serce zdobył szwedzki zespół no-wego cyrku Burnt Out Punks, który zaprezentował wspaniałe widowisko pełne humoru i holmski." Ich występy to połącze-nie teatru, akrobatyki, z pokazami ognia oraz pirotechniką. Było na-prawdę gorąco! Jak wiadomo ogień najlepiej oglą-dać nocą. A przecież festiwal trwał od wczesnych godzin. Co działo się na ulicach, zanim za-padł zmrok? Już od rana trwał Urban Highline Festival. Młodzi ludzie z całego świata mogli chodzić po taśmach rozciągnię-tych pomiędzy wysokimi budyn-kami. To jedyne wydarzenie w roku, kiedy fani tego sportu mogą przemieszczać się na dużych wysokościach wśród zabytkowej architektury Starego Miasta. Dla osób o mniej silnych ner-wach, które nie chciały 14 SPOŁECZEŃSTWO odbywały się Mistrzostwa Polski w Tricklinie - liny były rozwieszone znacznie bliżej ziemi. Co j e s z c z e ? Kuglarze, żonglerzy, klauni, teatry uliczne, koncerty i wiele więcej atrakcji. To wszystko w jednym miejscu czekało na widzów – tych młodszych i star-szych. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Nie potrzebne są bilety czy wcze-śniejsze rezerwacje na spektakle i widowiska. Jedyne, o czym należy pamiętać to dobry humor i wynajęcie pokoju z pewnym wy-przedzaniem, bo z tym bywa kru-cho podczas karnawału. W okoli-cach centrum znajduje się kilka hosteli z pokojami w przystę-pnych cenach. Do Lublina można dojechać łatwo pociągiem, auto-busem czy samochodem. Organizatorzy postarali się o poradnik dla widowni tłumaczący, jak powinno się w trakcie imprezy zachowywać. Punkt 6. brzmi tak: ,,Baw się dobrze (…). Naucz się śmiać z innych, ale i z siebie”. To dobra wskazówka dla wszystkich, nawet tych nieobecnych na karnawale. Polecam każdemu, kto jeszcze nie był w Lublinie, żeby odwiedził miasto podczas Carnavalu Sztukmistrzów i dołą- 15 KULTURA SPACER PO WIELKIM JABŁKU Nowy Jork powstał w 1624 roku. Wówczas nosił nazwę Nowy Amsterdam, była to holenderska faktoria handlowa. Od 1664 miasto nosi dzisiejszą nazwę. W latach 1785-1790 Nowy Jork był stolicą Stanów Zjednoczonych. Obecnie Nowy Jork to najludniejsze miasto w USA i odwiedza go ponad 50 milionów turystów rocznie. Metropolia może się pochwalić się mianem stolicy świata i najbardziej zróżnicowa-nego kulturowo miasta świata. Można tutaj usłyszeć ponad czter-dzieści języków. Na zwiedzanie Nowego Jorku trzeba poświecić co najmniej tydzień. Swoją wycieczkę warto za-cząć od Dolnego Manhattanu. Obejmuje on rejony poniżej Huston Street i pomiędzy rzekami Huston i East River. Z perspektywy Statui Wolności i Elis Island w zatoce New York Harbor, można dostrzec, że Manhattan jest wyspą, co przypomina o jego morskiej przeszłości. Jed-nak Dolny Manhattan najsilniej działa na wyobraźnię w Stefie Ze-ro, miejscu gdzie przed 11 wrze-śnia 2001 roku stały bliźniacze wieże. Wycieczkę po dolnej czę-ści Manhattanu należy zacząć od Battery Park. To jedna z najstarszych nowojorskich przestrzeni publicznych. Miejsce wypełniają ogrody, rzeźby i wiele innych zabytków. W parku znajduje się Castle Clinton, fort z 1812 roku 16 KULTURA zbudowany do obrony przed bry-tyjską inwazją. Obecnie prze-strzeń jest wykorzystywana do wystaw poświęconych dziejom Manhattanu. Z parku najlepiej udać się na Liberty Island, gdzie znajduje się jeden z symboli Nowego JorkuStatua Wolności. Powstała w 1886 roku i od tego czasu stoi, ozdo-biona tablicą z datą uzyskania niepodległości przez USA (1776). Zwiedzanie obejmuje wejście na platformę widokową i wizytę w muzeum, znajdującym się wokół cokołu. Można tam poznać historię dzieła Frédérica Auguste'a Bartholdiego, które powsta-ło z datków Francuzów i przypły- k u t o sławny cytat z wiersza Emmy Lazarus: Dajcież mi waszych zmęczonych biedaków, wasze zgromadzone tłumy tęskniące by odetchnąć wolnością. Aby wjechać na koronę trzeba dokonać rezerwacji z wielomiesięcznym wyprzedzeniem i odebrać bilet w punkcie informacji przed poddaniem się kontroli bezpieczeństwa, wprowadzonej po zamachach z 11 września. Wspięcie się po 354 spiralnych schodach to spory wysiłek, ale wynagradza to zapierający dech w piersiach widok. „Współcześnie potomkowie emigrantów stanowią 50% populacji kraju ” 17 KULTURA Po zwiedzeniu Liberty Island polecam udać się na Elis Island. Dla imigrantów z Europy, którzy przebyli Atlantyk w latach 18921954, pierwszym widokiem w ich nowej ojczyźnie był pięć dziesięciometrowy posąg kobiety z pochodnią w dłoni. Pierwsze kroki stawiali na wyspie, gdzie odbywała się odprawa i rejestracja. Współcześnie potomkowie emigrantów stanowią 50% populacji kraju. Następnym punktem wycieczki po Dolnym Manhattanie jest Narodowe Muzeum Indian Amerykańskich, a właściwie jego nowojorski oddział, poświęcony historii, życiu, językom, literaturze i sztuce tubylczej ludności obu Ameryk, w tym amerykańskich Indian. W Muzeum znajduje się kolekcja dawnego Museum of the American Indian, Heye Foundation. Obejmuje ona ponad 800 tysięcy obiektów oraz archi-wum 125 tysięcy fotografii, gromadzonych przez Heye’a w pierwszej połowie XX w. Stała wystawa Our Lives przedstawia osiem społeczności rdzennych z Ameryki Północnej i Południowej. Pracownicy muzeum współpracują z przedstawicielami prezentowanych ludów, którzy mogą decydować o sposobie, w jaki bę-dą one ukazywane. Wystawa Our Lives 18 KULTURA tacji tego jak żyją, jak się ubierają, co myślą i jak postrzegają samych siebie we współczesnym świecie. Wycieczka po Dolnym Manhatta-nie nie może się odbyć bez wizy-ty na Wall Street. Droga od 9 września 2011 jest zamknięta dla ruchu samochodowego. Życie ulicy wyznaczają urzędnicy i ma-klerzy krążący między biurami a dwiema giełdami. Przy tej alei znajduje się muzeum finansów amerykańskich. W budynku jest eksponowana 27-kilogramowa sztabka złota z czasów gorączki złota, taśma dalekopisowa z czasów wielkiego kryzysu z datą 29 października 1929 i elementy pierwszego dnia wycieczki jest dawne World Trade Center. W tym miejscu powstaje miejsce pamięci i muzeum zamachów z 11 września. Plan obejmuje wzniesienie Wieży Wolności na cześć zabitych. Z projektem, któ-ry został ukończony w 2015 roku, można się zapoznać na stronie www.911memorial.org. W Tribute WTC Visitor Center, ukazano dzieje zamachu i jego skutki. Ostatnim punktem pierwszego dnia jest chińska dzielnica China-town. Spacerując po niej, trzeba odwiedzić Muzeum Historii Chińczyków w Ameryce, gdzie są wyświetlane krótkie filmy o chiń-skich imigrantach. W Ten Ren przy Mott Street można za to do-wiedzieć się wszystkiego na te- 19 KULTURA Drugiego dnia wycieczkę należy zacząć od Nowojorskiej Biblioteki Publicznej. To potężna świątynia wszystkiego, co związane jest z literaturą. Główny oddział skar-bnicy wiedzy posiada zasób bi-blioteczny liczący ponad 8,7 mi-lionów woluminów i innych obie-któw. Czytelnia jest jedną z naj-dłuższych i najsławniejszych na świecie. W Bibliotece był kręcony film katastroficzny „Pojutrze” opowiadający o końcu świata. Dumą działu ksiąg rzadkich jest Biblia Gutenberga wydrukowana około 1455 roku. Istnieje jeszcze czterdzieści siedem egzemplarzy, które ocalały do czasów dzisiej-szych. Po ustach przewodników i nowojorczyków krąży legenda, że gdy Biblia przybyła z Europy poproszono nowojorskich celników, aby zdjęli kapelusze z głów w hołdzie dla świętej księgi. War-to skorzystać z możliwości bez-płatnego godzinnego zwiedzenia biblioteki z przewodnikiem. Po pobycie w bibliotece warto wy-brać się pod Empire State Building. Do czasu ukończenia Wież Wolności budynek był naj-wyższą budowlą w Nowym Jorku. Obiekt powstał w stylu art deco. Od czasu nakręcenia scen z King Konga i Bezsenności w Seatlle jest ulubionym budowlą reżyserów brażenie siedmiu cudów świata starożytnego. Natomiast w położonym na poziomie ulicy Empire Room, eleganckim salonie można odpocząć przed wjazdem dźwi-giem osobowym na taras na 86 lub 102 piętrze – za dodatkową opłatą. Ostatni wjazd windą od-bywa się o 1:15 w nocy, daje on możliwość oglądania nocną pa-noramę miasta. Potem, możecie się udać do najpopularniejszego parku na świecie – Central Parku. Wycieczkę po jednym z nielicznych zielonych terenów terenie zielonym w morzu wieżowców najlepiej zacząć od odwiedzenia zoo. W tutejszym ogrodzie zoologicznym żyje ponad 150 ga-tunków zwierząt z całego świata, wśród nich znajdują się pandy małe oraz rzadkie pantery śnie-żne. Jedną z głównych atrakcji jest akwarium, gdzie można oglą-dać karmienie zwierząt oraz Tisch Children’s Zoo, które zo-stało otwarte w 1977 roku. Dzieci mają tam okazję pogłaskać i kar-mić kozy, alpaki oraz inne zwierzęta. Następnym punktem jest Pole Truskawkowe, które musi znaleźć się na liście fanów Beatlesów. To miejsce pamięci Jonha Lennona. W tym miejscu w dniu urodzin i w rocznicę śmierci Lennona fani spotykają się, składają hołd i śpiewają ulubione piosenki. Za to miłośnicy 20 KULTURA tnie obok Ogrodu Szekspirowskiego. Rośnie tutaj pigwa, len i wiele innych roślin, o których Szekspir wspomniał w swoich wierszach i sztukach. Nastroju dodają schody kamienne oraz chata przetransportowana ze Szwecji w 1877 roku. Następnego dnia warto udać się do nowojorskiego oddziału Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds. Oprócz ponad dwustu figur woskowych znajduje się tutaj dom grozy oraz strefa wa z interaktywnymi grami. Moż-na także obejrzeć Czarnoksię-żnika z krainy Oz w 4D z mnó-stwem efektów specjalnych. Po przygodzie w Domu grozy, udaje-my się na Times Square. Patrząc na plac, trudno sobie wyobrazić, że to miejsce dawniej było poza zasięgiem cywilizacji, ale kiedyś znajdowało się tutaj pole, na któ-rym było wiele stajni oraz wozo-wni. Pod koniec XIX wieku zaczę-ły tutaj działać pierwsze teatry, a na początku XX w. ten 21 KULTURA Wielką Białą Drogą ze względu na jasne oświetlenie. Teraz Times Square przyciąga jako miejsce za-kupów, zabawy lub po prostu ob-serwacji ludzi i zdarzeń. W okre-sie świątecznym obowiązkowo należy odwiedzić Centrum Rockefellera, gdyż znajduje się tutaj najbardziej popularna cho-inka w USA i lodowisko. W bu-dynku znajduje się sala widowi-skowa należąca do największych w USA, a także siedziba stacji NBC oraz wytwórni filmowej RKO Pictures. Następnym punktem wycieczki jest nowojorski dwo-rzec kolejowy Grand Central Terminal. Sklepiony sufit w głównym holu prezentuje malowidła przedstawiające znaki zodiaku. Ostatnim punktem wyprawy w tym dniu powinien być Budynek Sekretariatu Organizacji Narodów Zjednoczonych. Budowla ma trzydzieści dziewięć pięter, a przed nim powiewają w porządku alfabetycznym flagi państw członkowskich. Czwartego dnia proponuje odwiedzić Upper East Side, gdzie można zwiedzić mnóstwo muzeów. Pierwszym takim obiektem jest Metropolitan Museum of Art. W tym budynku można „udać się” do Mezopotamii, XIX-wiecznego ranie i eksponowanie dzieł sztuki, które pokazują sztukę na najwyższym poziomie. Kolejnym miejscem, które warto odwiedzić, jest Muzeum Nowego Jorku. Początki tego budynku sięgają 1923 i wywodzą się od małej ekspozycji w Grancie Mansion. Aby móc dobrze zrozumieć to miasto zaczynamy od dwudziestodwuminutowego multimedialnego pokazu z narracją, który ukazuje rozwój miasta od kilkuset mieszkańców do jednej z najwię-kszych metropolii na świecie. Ogromne zbiory w galerii obej-mują ponad 15 000 obrazów, gra-fik i map. Po zwiedzeniu tego bu-dynku, należy odwiedzić Muzeum Żydowskie, które dokumentuje różnorodność kultury żydowskiej. Kolejnym punktem naszej wycieczki jest Whitney Museum of American Art. Rzeźbiarka Gertrude Whitney była jednym z mecenasów i kolekcjonerem dzieł współczesnych artystów amerykańskich. Gdy Metropolitan Museum of Art odmówiło przyję-cia jej zbiorów otworzyła własną galerię liczącą około 600 dzieł. Obecnie zbiory galerii liczą 18 000 prac 27 000 amerykańskich artystów. Niektóre dzieła zostały stworzone przez kilku ar-tystów. 22 KULTURA storii Naturalnej znajdującego się w Upper West Side. Znajdujące się tu potężne szkielety dinozaurów sprawiają, że zarówno dzieci, jak i dorośli uważają to miejsce za magiczne. Po zwiedzeniu budynku z pierwszej części filmu „Noc w Muzeum” należy udać się do Centrum Lincolna. To miejsce skupia wiele instytucji artystycznych: Metropolitan Opera, Balet Nowojorski i Filhar-monię Nowojorską. Przed jubile-uszem 50-lecia centrum w 2009 odrestaurowano to miejsce za ponad 1,2 miliarda dolarów. Obecnie nie brakuje tutaj występów Polaków. Mimo wysokich cen biletów często można kupić również tańsze wejściówki Istnieje możliwość korzystania z oferty Centrum Lincolna za darmo. Place na terenie są świetnym miejscem spacerów, nie brakuje także bezpłatnych imprez lub sobo-tnich spotkań z artystami. Ostatnie dni pobytu proponuje spędzić na zakupach lub po prostu na spacerowaniu i poznawaniu różnych kultur. Usiądźcie na ławce w jednym z parków, podzi-wiajcie wieżowce i obserwujcie zwykłych mieszkańców NYC. Grzegorz Maliński 23 KULTURA TAŚMY WATYKANU STRASZNIEJSZE NIŻ SAM FILM Do kin trafił kolejny horror o egzorcyzmach, tym razem o chwytliwym tytule Taśmy Watykanu . Film zdecydowanie powinien znaleźć się w archiwach Stolicy Apostolskiej, by nikt nigdy nie dowiedział się o jego istnieniu. Od czasów Egzorcyzmów Emily Rose amerykańskie kino nie potrafi przeskoczyć wysoko postawionej poprzeczki. Przygody odważnych księży walczących z siłami zła i wypędzających demony z ciał dzieci Bożych przestały powodować, że boimy się iść w nocy do łazienki. Wręcz przeciwnie – idąc na horror tego typu, musimy być przygotowani na to, że zamiast zakrywania oczu przy dobrze znanych nam scenach, kiedy to opętana osoba wygina swoje ciało w nienaturalny sposób lub recytuje tekst w śmiesznym języku, będziemy mieć wrażenie, że poszliśmy na czarną komedię i to tak marną, że złapiemy się na przysypianiu. Okej, może zacząłem zbyt ostro, ale za każdym razem, gdy wybieram się do kina na horror o egzorcyzmach przepełnia mnie nadzieja, że ten film będzie lepszy niż poprzednicy. I za każdym razem po seansie jestem zły na swoją naiwność. 24 KULTURA Taśmy Watykanu opowiadają o 25-letniej Angeli (Olivia Taylor Dudley) opętanej przez demona. Po spowodowaniu wypadku samochodowego trafia do szpitala, a potem do psychiatryka. Wokół dziewczyny dzieją się dziwne rzeczy. Ojciec Lozano (Michael Pena), który towarzyszy rodzinie Angeli od jej pierwszego pobytu w szpitalu, podejrzewa, że na zdarzenia mają wpływ nieczyste siły. Opętana trafia w końcu w ręce wykwalifikowanego egzorcysty, który przyjechał z Watykanu, by posłać antychrysta w diabły. Pierwsze pięć minut filmu skutecznie walczy o naszą uwagę. Prezentowane są fragmenty tzw. „Taśm Watykanu”, czyli dowodów na istnienie zła na ziemi, zbiera-nych od dwóch tysięcy lat. Bynaj-mniej nie są to prawdziwe nagra-nia egzorcyzmów, ale ich reali-zacja działa na wyobraźnię. Po-tem z minuty na minutę jest co-raz gorzej, a absurd goni absurd. I tak wysoko postawieni duchowni świeccy, specjalizujący się w „mrocznych sprawach” ogląda-ją na swoim iMacu (tak, product placement w filmie jest mistrzo-wski) nagranie Angeli, przesłuchi-wanej przez pić na ziemię. Nie wiem, skąd wiedzieli, że to on. Może Watykan ma specjalne akta, w których trzyma zdjęcia demonów – wiecie, coś jak Facebook. Innym absurdem jest sam fakt opętania Angeli. Najpierw kaleczy się nożem i plami krwią urodzinowy tort (w tej scenie reżyser zastosował zbliżenie na ciasto, na któ-re spadają krople krwi – jakby miało to jakiekolwiek znaczenie), potem w autobusie z reklamą Rockstara, popularnego energe-tyka, zostaje dziabnięta w palec przez kruka, który wleciał do pojazdu. Szczerze, to miałem nadzieję, że zamieni się w jakąś Birdwoman (aluzja do historii Spidermana), ale jak już wiadomo, w moim przypadku sprawdza się powiedzenie: nadzieja jest matką głupich. Wisienką na torcie ab-surdu były same egzorcyzmy przeprowadzone przez kardynała Bruuna (Peter Andersson). Moim zdaniem duchowny był zbyt pewny siebie, ale za to świetnie potrafił ukryć, że nie wie, co robić. Gdyby nie ochlapał Angeli wodą święconą, pewnie ojciec Lozano doszedłby do tego same-go wniosku, co ja i nie pozwo-liłby wielebnemu sięgnąć po – uwaga – sztylet zagłady Anty-chrysta! Brzmi komicznie? Mam nadzieję, bo scena sama w sobie była komiczna. Nie wiem, jak 25 KULTURA egzorcyzmy i być może jestem zbyt surowy, ale to, co widziałem w innych produkcjach tego typu to walka duchownego z siłami zła i to do samego końca, a Taśmy Watykanu są przegadane. Nie ma w tym filmie żadnej walki, żadnej akcji, która by powodowała, że choć na jedną sekundę wstrzy-mamy oddech. Pod względem aktorskim film to dno i kilometr mułu. Dialogi w wykonaniu aktorów brzmią drętwo, a sama produkcja wydaje się być dziełem studentów osta-tniego roku filmówki, którzy zor-ganizowali zbiórkę, by zapłacić komuś za efekty specjalne. Chyba nie uzbierali zbyt dużo, bo efekty też nie urywają... Sami wiecie czego. W kinie, i to nie tylko hollywoodzkim, trwa walka pomiędzy egzorcystami (horrorami) a demonami (krytykami). Niestety, siły nieczyste prowadzą w tej wojnie. William Friedkin (reżyser Egzorcysty z 1973 r.) pewnie załamuje ręce. Jak na razie pozostaje czekać na punkt zwrotny w tej walce, byśmy mogli oglądać horror z prawdziwego zdarzenia – taki, który będzie powodował serię zawałów w kinach na całym świecie. Wprost z loży szyderców, 26 KULTURA MAGIA I MORDERSTWO NA ULICACH MIASTA #3 W poprzedniej części cyklu podróżowaliśmy z bohaterami urban fan-tasy po równoległych światach, odwiedzaliśmy miejsca rodem z ko-szmarów. Uciekaliśmy przed kłopotami, które jakimś cudem znów same nas odnajdywały, i poznawaliśmy kolejne tajemnicze stwory. Mogłoby się wydawać, że opowiedziałam o tym gatunku już wszys-tko, co było do opowiedzenia. Nic bardziej mylnego! Wciąż pozostał mi as w rękawie. Grzechem bowiem byłoby zagłębić się w charakterystykę gatunku i przedstawić najciekawszych głównych bohaterów urban fantasy, kompletnie pomijając same bohaterki. Jednym z najlepszych cykli – ze wszystkich, z jakimi miałam do czynienia – są przygody niepoko-rnej kojocicy, która na co dzień pracuje jako mechanik. Poznajcie Mercedes Atenę Thompson, jedy-ną zmiennokształtną w całym TriCities. Możecie uwierzyć na słowo, że Mercy wcale nie miała zamiaru zadawać się z miejscową chmarą wampirów czy pakować się w sprawy pobliskiej watahy, o nie. Ona nawet nie chciała wcho-dzić w bliższe kontakty z wró-żami z sąsiedniego rezerwatu. Po prostu… tak jakoś wyszło. Zew Mercedes, był również jednym z moich pierwszych spotkań z urban fantasy, dzięki któremu postanowiłam poznać ten gatunek bliżej. Patricia Briggs, autorka książek, potrafi tworzyć niezwykłe historie i przedstawiać w nich wyrazistych, barwnych bohaterów. Tutaj postacie pierwszo- i drugoplanowe są równie ważne, i wciągają czytelnika w świat wypełniony magią i zwykłą codziennością. W tym momencie seria przygód Mercy liczy już sobie osiem powieści wyda-nych w oryginale i sześć w języku polskim, a Briggs podpisuje umo-wy z zagranicznym wydawcą na kolejne. Anna Cornick, wilkołaczyca stada Montany, przeżywa równie wiele przygód co Mercedes. 28 KULTURA części cyklu Alfa i Omega, będącym spin-offem serii o Mercy, który rozwija wątki przedstawionych wcześniej postaci drugoplanowych. Muszę przyznać, że jak dla mnie, pomysł Patricii Briggs na taką serię był strzałem w dziesiątkę. Autorka nie tylko przybliża nam wielu bohaterów, jakich mieliśmy szansę poznać do tej pory tylko częściowo, ale ta-kże ponownie zabiera nas do wykreowanego przez siebie świa-ta, tym razem nakreślając go mo-cniej i intensywniej. Seria Alfa i Omega o wiele lepiej zaznajamia czytelników ze zwyczajami i tra-dycjami watah; życiem, które się w nich toczy. Całe to „sprawo-zdanie” pochodzi zaś od wilkoła-czycy, osoby należącej do tej gru-py, a – nie jak było to w przypad-ku poprzedniej bohaterki – outsidera, który nie do końca potrafi się do niej dopasować. „(...) ludzie w jednym momencie korzystają z telefonów, a w drugim inkantują zaklęcia, aby rozruszać silnik samochodu” Żadna lista z heroinami urban fantasy nie byłaby dobra, gdyby nie znalazła się na nich Kate Daniels, bohaterka powieści Ma- 29 KULTURA gia kąsa. Tym razem czytelnik ma do czynienia ze światem w niedalekiej przyszłości, gdzie magia koegzystuje z techniką w bardzo kruchej harmonii. Ilona Andrews przedstawia rzeczywistość, w której ludzie w jednym momencie korzystają z telefonów, a w drugim inkantują zaklęcia, aby rozru-szać silnik samochodu. Mowa o świecie, gdzie istnieją zmienno-kształtni, ludzie zarażeni wiru-sem Lyc-V, dzięki czemu mogą zamieniać się w zwierzęta, i ne-kromanci, zwani także nawiga-torami, którzy potrafią kierować wampirami – pozbawionymi świa-domości trupami, którym bliżej do schematycznego wizerunku zombi. Główna bohaterka tego cyklu, Kate Daniels, jest zaś naje-mnikiem Gildii – instytucji zaj-mującej się zwalczaniem magi-cznych problemów klienteli, któ-ra może za to sowicie zapłacić. Podróżuje po całej Atlancie oraz okolicach miasta, zabijając pot-wory i likwidując dziwne stwory, jednocześnie starając się także nie rzucać innym w oczy. W Magia kąsa Kate będzie musiała jed-nak wyjść z cienia i współpraco-wać z Gromadą zmiennokształ-tnych, aby znaleźć zabójcę swo-jego byłego opiekuna i przyjaciela. niels, bardzo trudno u mnie o obiektywizm. Jestem zagorzałą fanką książek Andrews, ponieważ są one najzwyczajniej w świecie bardzo dobre. Nie tylko porywa-jące i wciągające w opowiadaną historię – są także świetnie na-pisane. Andrews potrafi kreować przekonujących, niejednakowych bohaterów i tworzyć rozmaite, pociągające światy. Aby się o tym przekonać, trzeba po prostu sięgnąć po jedną z jej powieści. „(...) bohaterka powieści Przynieście mi głowę wiedźmy potrafi zadbać o siebie, a przynajmniej o to, aby jej głowa pozostała w tym samym miejscu” Choć do końca wciąż daleko, mu-sicie przyznać, że konkurencja z propozycji na propozycję roś-nie, prawda? Zwykła heroina mo-głaby się nią przejmować, ale na pewno nie byłaby to Rachel Mor-gan. Główna bohaterka powieści Przynieście mi głowę wiedźmy potrafi zadbać o siebie, a przynajmniej o to, aby jej głowa pozo-stała w tym samym miejscu. W pierwszej części serii 30 KULTURA magicznym odpowiednikiem FBI, a stamtąd jeszcze nikt nie odszedł żywy. Po założeniu prywatnego biura detektywistycznego – „Wampirycznych Amuletów” – prowadzonych z wampirzycą i pi-xy, stara się realizować nowe zlecenia, a całkiem przy okazji również utrzymać się przy życiu. W trochę lepszej sytuacji jest za to Pete, główna bohaterka serii Czarny Londyn, autorstwa Kaitlin Citeredge. Dziewczyna, która po-szła śladami ojca i została inspe-ktorem w Scotland Yardzie, zma-ga się także z demonami prze-szłości – wspomnieniami tra-gicznego wydarzenia sprzed lat, które wciąż ją nawiedzają. W Ryzykownym układzie do Pete zgłasza się stary znajomy, a wraz z nim wracają nieproszone kłopoty i niewygodne pytania. Jako racjonalizująca wszystko pracoholiczka wchodzi w głąb nieznanego i niebezpiecznego świata. W miarę rozwoju akcji główna bohaterka powieści zaczyna pod-ważać wizję rzeczywistości ją otaczającej, widzieć rzeczy, które nie powinny istnieć. Po serię Czarny Londyn warto sięgnąć przede wszystkim z dwóch po-wodów – świata przedstawionego oraz wykreowanych bohaterów. W pewnym momencie przedstawiana zagadka w Ryzykownym przez tę tajemniczą, magiczną część Londynu i, jeśli miałabym wam szczerze powiedzieć, wcale tego nie żałowałam. Wątek detektywistyczny wątkiem detektywistycznym, ale ten mroczny, niebezpieczny, nieznany dotąd fragment miasta! Cudo. „Pierwszy grób po prawej podsunę wam przede wszystkim dla poprawy nastroju” Prywatni detektywi, inspektorzy, policjanci, najemnicy. Jak widać, zarówno bohaterowie, jak i boha-terki urban fantasy bardzo lubią 31 KULTURA ratować świat, albo przynajmniej jego pomniejsze części. Nie inaczej jest też w przypadku Charley Davidson, jedynego żniwiarza – ale nie ponurego! – na całej Zie-mi. O ile zazwyczaj polecam po-wieści urban fantasy ze względu na interesujący świat przedsta-wiony, wyrazistych bohaterów czy intrygujące zagadki, tak Pier-wszy grób po prawej podsunę wam przede wszystkim dla po-prawy nastroju. Darynda Jones, autorka serii o przygodach Char-ley, pisze z dużym poczuciem humoru, w każdym rozdziale wplatając zabawny gag czy żart sytuacyjny. Jej książki nie należą do takich, które czyta się w środku nocy przy lampce, starając się nie obudzić reszty rodziny. Gwa-rantuję, że już po pięciu minu-tach takiego podczytywania do waszego pokoju wszedłby jakiś zaspany i zdezorientowany czło-nek rodziny z pytaniem: „Dla-czego tak głośno się śmiejesz?”. „Meg jest heroiną, którą cechuje przede wszystkim wrażliwość” Herosi herosami, heroiny heroinami, ale co, jeśli chcę poczytać o kimś „normalnym”? Jakieś trzy lata temu zadałam sobie to samo pytanie! Miałam ogromne szczę- kładem wydawnictwa Initium wychodziło Pisane szkarłatem Anne Bishop. Jest to powieść wy-jątkowa, dlatego że powiada his-torię Meg Corbyn– kobiety, która ani nie jest silna fizycznie, ani nie posiada oryginalnych, potężnych mocy. Nie oznacza to jednak, że Bishop stworzyła bohaterkę sła-bą! Meg jest heroiną, którą ce-chuje przede wszys-tkim wrażli-wość. W świecie podzielonym na dwie części – zwykłych ludzi i Innych, niebez-pieczne i potężne istoty kontrolujące większą część Ziemi – czytelnik odnajduje bohaterkę potrafiącą ująć zarów-no ludzi, jak i Innych, swoją lojal-nością, zrozumieniem, uczynno-ścią czy zaradnością. Jej najwię-kszym atutem jest świetny kon-takt z ludźmi, ale także spryt i odwaga. Chociaż prześladowana przez własne demony, Meg jest heroiną pełną współczucia i cierpliwości, dzięki czemu z czasem zdobywa nie tylko sympatię, ale także lojalność Innych. Zarówno w Pisanym szkarłatem, jak i kontynuacji tej powieści, Morderstwie wron, Anne Bishop pokazuje, że główna bohaterka urban fantasy wcale nie musi być silną heroiną, która kopie tyłki siłom zła. Jest to podejście, z jakim nie spotykam się zbyt często 32 KULTURA słownie i w przenośni, świat wykreowany oraz dobrze nakreślone, interesujące postacie, Pisane szkarłatem staje się książką, którą koniecznie trzeba przeczyczytać. W tym trzyczęściowym cyklu na temat urban fantasy przeczytaliście już o samym gatunku oraz o najciekawszych, wartych uwagi głównych bohaterkach i bohater-kach. Przechadzaliście się ze mną – na razie wstępie i zapoznawczo – nędznymi i miast. Przyglądaliście się pierwszym zagadkom i tajemnicom. Gubiliście się w równoległych rzeczywistościach, a także w tych mrocznych, niebezpiecznych częściach miasta. Powiedzcie mi więc teraz czy nie chcielibyście przeżyć tego wszystkiego ponownie, lecz jakby mocniej i intensywniej? Magia i morderstwo już na was czekają na ulicach miast. Patrycja Brejnak 33 KULTURA PRAGA JEST BLIŻEJ NIŻ MYŚLISZ Stolicę Czech od Katowic dzieli około 460 kilometrów. Pokonać je można na wiele sposobów, lecz za każdym razem to podróż skierowana w stronę innej mentalności ludzi tam żyjących. Co sprawia, że Praga zachęca do powrotu? A ostatecznie jest „bliżej niż myślisz”? Za wszystko inne zapłacisz… Najtaniej i najłatwiej dostać się tam koleją – pod warunkiem, że granicę polsko-czeską przekroczy się pieszo. Polecanym wariantem jest przejście w Cieszynie i z niego naprawdę warto skorzystać. Nie można zapomnieć jednak, że po przekroczeniu mostu, na którym owa granica się znajduje, wszystkie ceny podane są w lokalnej walucie (czeskie korony) i takową warto wypłacić w bankomacie bądź naj-bliższym kantorze. Przyzwyczaje-ni do płatniczego plastiku mogą zdziwić się przy próbie kupna bi-letu u konduktora (nie na wszy-stkich stacjach znajdują się kasy czy też automaty biletowe). Wszystko przez brak terminalu płatniczego, a polska gotówka lub euro, przyjmowane w większości miejsc, do niczego się nie przy-dadzą – pociąg trzeba opuścić. Jest to pewien szok, zwłaszcza gdy polska kolej nie dorównuje najniższym 34 KULTURA a jednak to w tej pierwszej można bez problemu zapłacić kartą… Mimo wszystko – Czesi są, widać, dumni ze swojej kolei, czego wy-razem jest miniaturowa wystawa, którą można obejrzeć na cieszyń-skim dworcu. Składa się na nią gablotka ze zdjęciami, dokumentująca ewolucję krajowych składów i lokomotyw, oraz sklepik z pamiątkami. Można w nim kupić koszulki z pociągami, kolorowanki dla dzieci, a nawet... kołdry zadrukowane w mapy tras kolejo-wych – prawdziwa gratka dla fa-nów kolei oraz niecodzienny wi-dok dla turysty. Zastygły w czasie Cieszyn to miejsce styku dwóch nak jakiegoś konfliktu. Niezależnie od tego, po której stronie mostu się znajdziemy, czeski swobodnie przeplata się z językiem polskim. Można się bez pro-blemu porozumieć także po an-gielsku. Zachował się tu również klimat spokojnej mieściny, w któ-rej spaceruje się wśród gołębi po rynku. Brakuje nowoczesnych, przeszklonych budynków, biu-rowców c z y supermarketów – prędzej zobaczy się zabytki architektury, przeplatające się z ni-skimi, przykurzonymi domami, a także małymi kawiarniami, restauracjami i sklepikami spożywczymi. Nocą życie w mieście zupełnie zamiera. Ostatnie lokale zamykane są o północy (na szczęście w oczekiwaniu na po- 35 KULTURA cowej poczekalni), gasną nieliczne neony i zapada cisza. Można swobodnie spacerować po pustych ulicach, zaglądać w ciemne okna mieszkań i licznych, opu-szczonych budynków oraz my-śleć: „Czas się tu zatrzymał”. „Czego potrzebujecie?” I to wcale nie chamski zwrot zmęczonej życiem ekspedientki w blaszanym warzywniaku. Czesi lubią pomagać zawsze, gdy nadarzy się ku temu okazja. Bo jak inaczej wytłumaczyć nocne poszukiwanie „hospody”, w której można przeczekać do porannego odjazdu pociągu i dwie Czeszki prowadzące wprost do niej? Wyrazem czego innego mogła być chęć opłacenia przejazdu pocią- dnego halerza przy sobie? Gdzie indziej, pytając o ulicę, można trafić na staruszka z podręcznym GPS w kieszeni i wielką ochotą, by zaprowadzić do celu, nawet jeśli to kilometr wędrówki w pełnym słońcu? Czym w końcu jest wskazanie drogi do hostelu ukrytego za innymi budynkami z omówieniem wszystkich intere-sujących miejsc mijanych po dro-dze i podzielenie się podstawo-wymi informacjami dotyczącymi życia w tym państwie? Życzli-wością objawiająca się nawet przy próbie okiełznania czeskiej, samoobsługowej kasy... Nie trzeba prosić, sami podchodzą i pomagają, czy tego chcesz czy nie... Do muzeum jeden krok Czeska stolica oferuje wiele roz- 36 KULTURA wrażeń kulturalnych. Chętnych do zwiedzania chociażby praskich muzeów Alfonsa Muchy oraz Franza Kafki nie brakuje, do-datkowo na stronie przewodnika internetowego widnieje jedno-znaczna informacja o promocji. Wystarczy zakupić bilet do jednego z nich, aby uzyskać wejściówkę do drugiego w znacznie niższej cenie – proste i logiczne. Na pewno? Po przybyciu na miej-sce okazuje się, że owszem, było-by taniej, gdyby kupić bilety do obu muzeów w pierwszym z nich. Sytuacja patowa, kasjerka musi stosować się do regulaminu (najwidoczniej innego niż ten na stronie), nici z oszczędzania – na szczęście wystawa wynagradza te niedogodności. Tym bardziej, że gdy obsługa z racji zbliżającej się godziny zamknięcia zmuszona jest wyprosić ostatnią grupę wcześniej, zostaje zapewnione darmowe wejście na dzień nastę-pny, aby nikt nie czuł się poszko-dowany. „Czesi to śmiejące się bestie” Tak napisał Mariusz Szczygieł w swojej książce pt. Zrób sobie raj, będącej zaczątkiem naszej podróży. Kto jak nie czeski artysta mógł umieścić na wieży telewizyjnej raczkujące niemowlaki w celu „upiększenia” jej, łącząc pomnik dwóch sikających postaci, stojących w konturach swojego państwa i dosłownie lejących na nie z góry? Odpowiedź jest je-dna – czeski rzeźbiarz, David Černý, którego (z naszego punktu widzenia) kontrowersyjne prace są dobrze znane nie tylko w „kra-inie piwem płynącej”. A kto mógł dosłownie wyśmiać turystkę pozującą na tle „przerobionej” rzeź-by św. Wacława? Oczywiście, że przechodząca tamtędy para ro-dzimych mieszkańców. Tak, Czesi t o śmiejące się bestie - bez dwóch zdań. A po powrocie... Wszystko w jakiś sposób przypo-mina o Czechach. Niepowiązane ze sobą, drobne zbiegi okoliczno-ści nie dają zapomnieć o tym państwie ani na chwilę, zachęca-jąc do kolejnego wyjazdu. Nieba-nalna reklama katowickiego pubu („Czeskie błędy znajdziesz wszędzie, ale czeskie piwo tylko w AT-MO”). Napisy w tym języku, żarty, niespodziewanie usłyszane dialo-gi. I wreszcie – ulotka reklamu-jąca nowego przewoźnika, z wiel-kim nagłówkiem: „Praga jest bliżej niż myślisz”. Nie sposób się nie uśmiechnąć i nie powiedzieć sobie: W takim razie ruszam. 37 PATRONATY OUTRO POLECA Literackie Kutno to konkurs dla mieszkańców województwa łódz-kiego, na opowiadanie inspirowa-ne przeszłością, teraźniejszością lub przyszłością Kutna. Konkurs organizowany jest w ramach pro-jektu „Wspólnie twórzmy kulturę – wydanie zbioru opowiadań szansą dla młodych autorów” realizowanego przez grupę nieformalną Młodzi Twórcy działającą przy Towarzystwie Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej. Naszym celem jest propagowanie literatury i ułatwienie autorom startu w pu-blikowaniu swoich prac. Konkurs skierowany jest do mie- go, opowiadania muszą być zwią-zane w jakikolwiek sposób z Kut-nem, jednak nie ma żadnych ograniczeń gatunkowych – może być to na przykład fantasy, hor-ror, opowieść obyczajowa lub science fiction. Najlepsze nadesłane opowiadania, wybrane przez powołane Jury, zostaną wydane w postaci pokonkursowej publi-kacji jesienią 2015 r. Więcej informacji oraz regulamin konkursu można znaleźć na stronie projektu – http://literac kiekutno.pl. Zapraszamy także do śledzenia strony konkursu na [[#]]