Jak zostać mistrzem. Trening doskonałości
Transkrypt
Jak zostać mistrzem. Trening doskonałości
Tytuł oryginału: Mastery Tłumaczenie: Magda Witkowska ISBN: 978-83-246-6976-9 Copyright © Robert Greene, 2012 All rights reserved. No part of this book may be reproduced or transmitted in any form or by any means, electronic or mechanical, including photocopying, recording or by any information storage retrieval system, without permission from the Publisher. Polish edition copyright © 2014 by Helion S.A. All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji. Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź towarowymi ich właścicieli. Autor oraz Wydawnictwo HELION dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce informacje były kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za ich wykorzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich. Autor oraz Wydawnictwo HELION nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce. Wydawnictwo HELION ul. Kościuszki 1c, 44-100 GLIWICE tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63 e-mail: [email protected] WWW: http://editio.pl (księgarnia internetowa, katalog książek) Printed in Poland. • Kup książkę • Poleć książkę • Oceń książkę • Księgarnia internetowa • Lubię to! » Nasza społeczność SPIS TRE¥CI WPROWADZENIE 15 ESENCJA SIY 15 Wyĝsza forma inteligencji — definicja biegïoĂci — trzy fazy osiÈgania biegïoĂci — inteligencja intuicyjna — kontakt z rzeczywistoĂciÈ — siïa drzemiÈca w kaĝdym z nas EWOLUCJA BIEGO¥CI 19 Nasi prymitywni przodkowie — ewolucja ludzkiego mózgu — dystans i koncentracja — inteligencja spoïeczna u wczesnych hominidów — neurony lustrzane — myĂlenie z perspektywy — opanowanie koncepcji czasu — wykorzystanie potencjaïu ludzkiego mózgu — powrót do najwczeĂniejszych korzeni KLUCZE DO BIEGO¥CI 24 Karol Darwin realizujÈcy swoje upodobania — cechy wspólne wielkim mistrzom — nasza wyjÈtkowoĂÊ i pierwotne upodobania — przeszkody polityczne w dÈĝeniu do biegïoĂci — definicja geniuszu — degradacja koncepcji biegïoĂci — rola pragnienia w dÈĝeniu do biegïoĂci — niebezpieczeñstwo zwiÈzane z biernoĂciÈ — plastycznoĂÊ ludzkiego mózgu — przeglÈd strategii i postaci omawianych w ksiÈĝce 1. POWOANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE 33 Posiadasz w sobie wewnÚtrznÈ siïÚ, która próbuje naprowadziÊ CiÚ na Twoje ĝyciowe zadanie. Chodzi o to, co masz do osiÈgniÚcia w trakcie swojego ĝycia. Pierwszy krok Kup książkę Poleć książkę na drodze do biegïoĂci naleĝy zatem wykonaÊ do wewnÈtrz — naleĝy poznaÊ swojÈ prawdziwÈ naturÚ i odzyskaÊ kontakt z wrodzonÈ siïÈ. Precyzyjne jej zrozumienie pozwoli Ci obraÊ wïaĂciwÈ ĂcieĝkÚ kariery i uporzÈdkowaÊ swoje ĝycie. Nigdy nie jest za póěno, aby ten proces rozpoczÈÊ. UKRYTA SIA 35 Leonardo da Vinci KLUCZE DO BIEGO¥CI 39 Przykïady mistrzów kierujÈcych siÚ powoïaniem — ěródïo indywidualnej wyjÈtkowoĂci — odkrywanie wïasnych upodobañ — definicja powoïania — wybór powoïania — odkrycie swojej niszy — dÈĝenie do osiÈgniÚÊ — poznanie wïasnej toĝsamoĂci STRATEGIE POSZUKIWANIA ZADANIA ¿YCIOWEGO 43 1. Powrót do ěródeï. Strategia pierwotnej skïonnoĂci 44 Albert Einstein — Maria Curie — Ingmar Bergman — Martha Graham — Daniel Everett — John Coltrane 2. Nisza idealna. Strategia darwinowska 46 A. V.S. Ramachandran B. Yoky Matsuoka 3. Z dala od niewïaĂciwych dróg. Strategia buntu 50 Wolfgang Amadeusz Mozart 4. PrzeszïoĂÊ pozostawiÊ za sobÈ. Strategia adaptacyjna 52 Freddie Roach 5. Droga z powrotem. Strategia ĝycia lub Ămierci 54 Buckminster Fuller INNA DROGA 57 Temple Grandin 2. GODZENIE SI} Z RZECZYWISTO¥CIk. TERMINOWANIE W WERSJI IDEALNEJ 61 Po odebraniu wyksztaïcenia teoretycznego wkraczasz w najwaĝniejszÈ fazÚ swojego ĝycia. Chodzi mianowicie o fazÚ ksztaïcenia praktycznego, zwanÈ terminowaniem. Zanim wiÚc bÚdzie za póěno, powinieneĂ wyciÈgnÈÊ stosowne wnioski i wkroczyÊ na ĂcieĝkÚ wytyczonÈ przez najwiÚkszych mistrzów, zarówno dawnych, jak i obecnych. Pewne zaïoĝenia terminowania idealnego dotyczÈ w równej mierze wszystkich dziedzin. Proces ten pozwala 6 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę opanowaÊ niezbÚdne umiejÚtnoĂci, zdobyÊ kontrolÚ nad wïasnym umysïem i wyksztaïciÊ zdolnoĂÊ do samodzielnego myĂlenia, a tym samym przygotowaÊ siÚ na kreatywne wyzwania, które czekajÈ CiÚ na drodze do biegïoĂci. PIERWSZE PRZEOBRA¿ENIE 63 Karol Darwin KLUCZE DO BIEGO¥CI 68 Definicja terminowania doskonaïego — cele terminowania rozumianego jako przeobraĝenie Faza terminowania: trzy kroki — trzy tryby 70 Krok pierwszy. DogïÚbna obserwacja — tryb pasywny 70 Wytïumienie wïasnego kolorytu — przestrzeganie zasad — obserwacja ukïadów wïadzy — interpretacja historii Karola Darwina — rozeznanie we wïasnym otoczeniu Krok drugi. Zdobywanie umiejÚtnoĂci — tryb treningu 72 Gromadzenie wiedzy milczÈcej — Ăredniowieczny system czeladniczy — cykle przyspieszonych zwrotów — akceptacja nudy — kora czoïowa a przyswajanie wiedzy — wiedza „wdrukowana” — magiczna liczba 10 tysiÚcy godzin Krok trzeci. Eksperymenty — tryb aktywny 76 Stopniowe zdobywanie pewnoĂci siebie i eksperymenty — przezwyciÚĝenie strachu Zdobywanie umiejÚtnoĂci we wspóïczesnym Ăwiecie — znaczenie terminowania — zwiÈzek miÚdzy rÚkÈ a okiem — czïowiek jako budowniczy STRATEGIE DLA TERMINOWANIA DOSKONAEGO 1. Nauka waĝniejsza niĝ pieniÈdze 79 79 Benjamin Franklin — Albert Einstein — Martha Graham — Freddie Roach 2. Poszerzanie horyzontów 82 Zora Neale Hurston 3. Powrót do poczucia niĝszoĂci 85 Daniel Everett 4. Zaufanie do procesu 89 Cesar Rodriguez 5. Naprzeciw oporowi i bólowi 92 A. Bill Bradley B. John Keats 6. Terminowanie w zakresie poraĝki 95 Henry Ford SPIS TRE¥CI | 7 Kup książkę Poleć książkę 7. Zestawianie elementów „co” i „jak” 98 Santiago Calatrava 8. Kolejne próby i bïÚdy 101 Paul Graham INNA DROGA 104 Wolfgang Amadeusz Mozart — Albert Einstein 3. PRZEJMOWANIE SIY OD MISTRZÓW. DYNAMIKA PRACY Z MENTOREM 105 ¿ycie jest krótkie, wiÚc masz ograniczonÈ iloĂÊ czasu na naukÚ i wykazywanie siÚ kreatywnoĂciÈ. Jeĝeli zabraknie Ci odpowiedniego wsparcia, moĝesz zmarnowaÊ cenne lata na próby zdobywania wiedzy i umiejÚtnoĂci z przeróĝnych ěródeï. Tymczasem lepiej by byïo, gdybyĂ podÈĝaï Ăladami mistrzów i znalazï sobie wïaĂciwego mentora. Na mentora naleĝy wybraÊ osobÚ odpowiedniÈ dla Twoich potrzeb, która pomoĝe Ci realizowaÊ Twoje ĝyciowe zadanie. Po przyswojeniu sobie wiedzy mentora naleĝy ruszyÊ dalej swojÈ drogÈ, aby przypadkiem nie pozostaÊ na zawsze w jego cieniu. Chodzi o to, aby zawsze przewyĝszaÊ swoich mentorów pod wzglÚdem biegïoĂci i geniuszu. ALCHEMIA WIEDZY 107 Michael Faraday KLUCZE DO BIEGO¥CI 114 Znaczenie pokory — rola mentorów — dynamika relacji miÚdzy mentorem a jego podopiecznym — nauka jako alchemia — interpretacja historii Michaela Faradaya — Aleksander Wielki — znaczenie kontaktów osobistych — poszukiwanie i pozyskiwanie mentora — znane postaci i ksiÈĝki w roli mentorów — kiedy zerwaÊ relacje z mistrzem STRATEGIE POPRAWY DYNAMIKI W RELACJI MENTORSKIEJ 1. Wybór mentora odpowiadajÈcego naszym potrzebom i upodobaniom 121 121 Frank Lloyd Wright — Carl Jung — V.S. Ramachandran — Yoky Matsuoka 2. GïÚbokie spojrzenie w lustereczko mentora 125 Hakuin Zenji 3. Nowe postacie pomysïów 129 Glenn Gould 4. Dynamika typu „w przód i w tyï” 131 Freddie Roach 8 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę INNA DROGA 134 Thomas Edison 4. POZNAWANIE PRAWDZIWEGO OBLICZA LUDZI. INTELIGENCJA SPOECZNA 137 JednÈ z najpowaĝniejszych przeszkód na drodze do biegïoĂci okazuje siÚ czÚsto wyczerpanie emocjonalne, które nastÚpuje na skutek koniecznoĂci zmagania siÚ z ciÈgïym oporem i próbami manipulacji ze strony naszego otoczenia. BïÚdnie odczytujemy intencje innych, w zwiÈzku z czym nasze reakcje wywoïujÈ ich zmieszanie bÈdě konflikt. Inteligencja spoïeczna to zdolnoĂÊ do postrzegania ludzi. Kto potrafi siÚ sprawnie poruszaÊ w Ărodowisku spoïecznym, ten ma wiÚcej czasu na naukÚ i pozyskiwanie umiejÚtnoĂci. Wprawdzie bez tego rodzaju inteligencji moĝna osiÈgnÈÊ sukces, ale nie bÚdzie on trwaïy i nie bÚdzie zasïugiwaï na miano prawdziwej biegïoĂci. SPOJRZENIE DO WEWNkTRZ 139 Benjamin Franklin KLUCZE DO BIEGO¥CI 145 Czïowiek jako najdoskonalsze zwierzÚ spoïeczne — naiwna perspektywa jako czynnik hamujÈcy — interpretacja historii Benjamina Franklina — dostosowywanie wïasnych postaw Wiedza szczegóïowa — czytanie ludzi 149 Komunikacja niewerbalna — wychwytywanie sygnaïów — poszukiwanie wspólnych doĂwiadczeñ emocjonalnych — intuicyjne odczytywanie ludzi — rozpoznawanie schematów — niebezpieczeñstwo zwiÈzane z pierwszym wraĝeniem Wiedza ogólna — siedem faktów Ămiertelnych 152 ZazdroĂÊ Konformizm SztywnoĂÊ Obsesyjne skupienie na sobie Lenistwo TrzpiotowatoĂÊ Bierna agresja Inteligencja spoïeczna a kreatywnoĂÊ SPIS TRE¥CI | 9 Kup książkę Poleć książkę STRATEGIE ROZWOJU INTELIGENCJI SPOECZNEJ 1. Wyraĝanie siÚ poprzez pracÚ 158 159 A. Ignaz Semmelweis B. William Harvey 2. Ksztaïtowanie odpowiedniego wizerunku 164 Teresita Fernández 3. Spojrzenie na siebie cudzymi oczami 168 Temple Grandin 4. CierpliwoĂÊ wobec gïupców 171 Johann Wolfgang von Goethe — Josef von Sternberg — Daniel Everett INNA DROGA 175 Paul Graham 5. ROZBUDZANIE UMYSU WIELOWYMIAROWEGO. FAZA AKTYWNO¥CI I KREATYWNO¥CI 177 Gdy juĝ uda Ci siÚ zgromadziÊ pewien zbiór umiejÚtnoĂci i przyswoiÊ sobie reguïy rzÈdzÈce TwojÈ dziedzinÈ, zapragniesz wiÚkszej aktywnoĂci i bÚdziesz szukaï sposobnoĂci, aby wykorzystywaÊ wiedzÚ w sposób bliĝszy wïasnym upodobaniom. Zamiast spoczywaÊ na laurach, powinieneĂ pogïÚbiaÊ wiedzÚ z zakresu dziedzin pokrewnych Twojej, aby Twój umysï mógï poszukiwaÊ nowych skojarzeñ miÚdzy przeróĝnymi koncepcjami. W pewnym momencie bÚdziesz gotowy zmierzyÊ siÚ z zasadami, które kiedyĂ sobie wpoiïeĂ — bÚdziesz mógï zmieniÊ je i uksztaïtowaÊ zgodnie z wïasnymi potrzebami. Tak rozumiana oryginalnoĂÊ stanie siÚ dla Ciebie ěródïem wielkiej siïy. DRUGIE PRZEOBRA¿ENIE 179 Wolfgang Amadeusz Mozart KLUCZE DO BIEGO¥CI 185 Umysï pierwotny — umysï konwencjonalny — umysï wielowymiarowy — interpretacja historii Mozarta — trzy zasadnicze kroki Krok pierwszy. Zadanie kreatywne 189 Nowe podejĂcie do kwestii kreatywnoĂci — polowanie na wielkiego biaïego wieloryba — Thomas Edison, Rembrandt, Marcel Proust i najwiÚksze wyzwania kreatywne — podstawowe prawo dynamiki kreatywnej — poszukiwanie obiektu buntu — zachowanie realistycznego spojrzenia — rezygnacja z poczucia bezpieczeñstwa 10 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę Krok drugi. Strategie kreatywne 191 A. PODTRZYMYWANIE ZDOLNO¥CI NEGATYWNEJ 191 Keats o procesie kreatywnym — definicja zdolnoĂci negatywnej — Mozart i Bach — Einstein i zdolnoĂÊ negatywna — Shakespeare jako ideaï — Faraday o pokorze — zdolnoĂÊ negatywna jako narzÚdzie otwarcia umysïu B. POZYTYWNY STOSUNEK DO PRZYPADKOWO¥CI 193 Mózg jako narzÚdzie przystosowane do podwójnego przetwarzania — definicja przypadkowoĂci — William James i potencjaï intelektualny — zachowanie otwartoĂci ducha — Ludwik Pasteur i przypadkowoĂÊ — Thomas Edison, przypadkowoĂÊ i nagranie děwiÚku — elastycznoĂÊ umysïu — strategie przypadkowoĂci Anthony’ego Burgessa oraz Maxa Ernsta — sprzyjanie przypadkowoĂci — myĂlenie analogiczne i Galileusz C. „PRkD” JAKO SIA ZDOLNA ODMIENIm UMYS 197 Karol Darwin i prÈd — definicja prÈdu — nasi prymitywni przodkowie a prÈd — zwarcie prÈdu — Buckminster Fuller i artefakty — znaczenie wytwarzania przedmiotów — pÚtla sprzÚĝenia zwrotnego D. ZMIANA PERSPEKTYWY Typowe schematy myĂlowe wymagajÈce zmiany 200 Skupienie na elemencie „co” zamiast na elemencie „jak” Unikanie skrótów — skupienie na strukturze — zdobywanie rozeznania co do caïoĂci — znaczenie zaleĝnoĂci w nauce Pochopne uogólnianie z pominiÚciem szczegóïów PrzejĂcie od perspektywy makro do mikro — Karol Darwin i dogïÚbne badania nad wÈsonogami — Leonardo da Vinci i przywiÈzywanie skrajnej wagi do szczegóïów — kierowanie siÚ detalami Potwierdzanie paradygmatów i ignorowanie anomalii Nadmierne przywiÈzanie do paradygmatów — wartoĂÊ anomalii — Maria Curie i anomalia radioaktywnoĂci — zaïoĝyciele Google i anomalie — anomalie jako siïa napÚdowa ewolucji Caïkowite skupienie na elementach wystÚpujÈcych, przy pominiÚciu tych brakujÈcych Sherlock Holmes i wskazówki negatywne — Gowland Hopkins, wskazówki negatywne i szkorbut — zaspokojenie niespeïnionych potrzeb — Henry Ford, wskazówki negatywne i linia montaĝowa — odejĂcie od perspektywy emocjonalnej — przeszkody jako szanse E. POWRÓT DO PIERWOTNYCH FORM INTELIGENCJI 206 Inteligencja naszych najwczeĂniejszych przodków — ludzki mózg jako narzÚdzie wielozadaniowe — gramatyka jako czynnik ograniczajÈcy — myĂlenie poza granicami jÚzyka — przykïady sïawnych ludzi myĂlÈcych obrazami — ograniczenia pamiÚci — stosowanie wykresów i modeli — Schiller, Einstein, Samuel Johnson i synestezja SPIS TRE¥CI | 11 Kup książkę Poleć książkę Krok trzeci. Przeïom kreatywny. NapiÚcie i olĂnienie Wysokie wewnÚtrzne standardy mistrzów — porzucenie rozwaĝañ — Einstein, porzucenie rozwaĝañ, odkrycie wzglÚdnoĂci — Ryszard Wagner, opera dokoñczona na podstawie snu — jak mózg osiÈga szczyt swoich kreatywnych moĝliwoĂci — przeszkody na drodze do oĂwiecenia — nagïy przejaw geniuszu Evariste’a Galois — znaczenie napiÚcia — wyznaczanie sobie terminów — sztuczne napiÚcie generowane przez Thomasa Edisona Puïapki emocjonalne Samozadowolenie Konserwatyzm ZaleĝnoĂÊ NiecierpliwoĂÊ Wysokie mniemanie o sobie Brak elastycznoĂci STRATEGIE DLA FAZY KREATYWNO¥CI I AKTYWNO¥CI 1. Autentyczny gïos 215 216 John Coltrane 2. ZnaczÈcy fakt 220 V.S. Ramachandran 3. Inteligencja mechaniczna 225 Bracia Wright 4. PotÚga natury 229 Santiago Calatrava 5. Wolna przestrzeñ 234 Martha Graham 6. Wysoki poziom rozwaĝañ 238 Yoky Matsuoka 7. Ewolucyjne porwanie 241 Paul Graham 8. MyĂlenie wielowymiarowe 246 Jean-François Champollion 9. Alchemiczna kreatywnoĂÊ a podĂwiadomoĂÊ 252 Teresita Fernández INNA DROGA 255 John Coltrane — August Strindberg 12 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę 6. ZJEDNOCZENIE PIERWIASTKÓW INTUICYJNEGO I RACJONALNEGO. BIEGO¥m 257 Wszyscy mamy dostÚp do wyĝszej formy inteligencji, dziÚki której moĝemy lepiej poznaÊ Ăwiat, przewidywaÊ trendy, a w rezultacie szybko i adekwatnie reagowaÊ na przeróĝne wydarzenia. Tego typu inteligencjÚ moĝna w sobie ksztaïtowaÊ poprzez gïÚbokie zanurzenie siÚ w danej dziedzinie badañ i dochowanie wiernoĂci wïasnym upodobaniom, choÊby inni odbierali je jako skrajnie niekonwencjonalne. WïaĂnie taki poziom kompetencji jest naszemu mózgowi pisany i taki poziom osiÈgniemy, jeĂli tylko bÚdziemy do samego koñca podÈĝaÊ drogÈ, jakÈ wyznaczajÈ nam nasze upodobania. TRZECIE PRZEOBRA¿ENIE 259 Marcel Proust KLUCZE DO BIEGO¥CI 265 Szersze postrzeganie w przypadku mistrzów — znaczenie przeczucia — nimb tajemnicy otaczajÈcy ich moĝliwoĂci — intuicja wyĝszego rzÚdu — dynamika — intuicyjne wyczucie caïoĂci — Jane Goodall i jej zrozumienie Ăwiata szympansów — Erwin Rommel i jego zrozumienie koncepcji bitwy — zjednoczenie elementów intuicyjnego i racjonalnego — biegïoĂÊ przy 20 tysiÈcach godzin — czas jako czynnik o zasadniczym znaczeniu — wïaĂciwa jakoĂÊ czasu nauki — interpretacja historii Prousta ½ródïa mistrzowskiej intuicji 271 Osa Ammophila — intuicja a nasi pierwotni przodkowie — poïÈczenia mnemoniczne w mózgu — pamiÚÊ Bobby’ego Fishera — podjÚcie wyzwania zïoĝonoĂci — przyzwyczajenie do chaosu — wzrost pojemnoĂci pamiÚci — przykïady intuicji wyĝszego rzÚdu oraz mïodoĂÊ ducha Powrót do rzeczywistoĂci 276 Analiza procesu ewolucji — wzajemne zaleĝnoĂci miÚdzy wszystkimi formami ĝycia — ostateczna rzeczywistoĂÊ — wspóïczesny renesans — powrót do spojrzenia caïoĂciowego — zmieniony mózg mistrza STRATEGIE Dk¿ENIA DO BIEGO¥CI 1. Kontakt ze Ărodowiskiem. Kompetencje pierwotne 279 280 Wyspiarze z Karolinów 2. Wykorzystywanie wïasnych atutów. Maksymalne skupienie 283 A. Albert Einstein B. Temple Grandin 3. Przeobraĝenie poprzez praktykÚ. Peïne wyczucie 294 Cesar Rodriguez SPIS TRE¥CI | 13 Kup książkę Poleć książkę 4. Internalizacja szczegóïów. Siïa ĝyciowa 298 Leonardo da Vinci 5. Poszerzanie wizji. Perspektywa globalna 303 Freddie Roach 6. PodporzÈdkowanie siÚ. Perspektywa od wewnÈtrz 306 Daniel Everett 7. Synteza wszelkich form wiedzy. Czïowiek uniwersalny 312 Johann Wolfgang von Goethe INNA DROGA 318 Faïszywe „ja” — prawdziwe „ja” — odczarowywanie geniuszu — sens ĝycia — wykorzystanie wïasnego potencjaïu BIOGRAFIE WSPÓCZESNYCH MISTRZÓW 321 PODZI}KOWANIA 327 WYBRANA BIBLIOGRAFIA 329 14 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę 1. POWOANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE Posiadasz w sobie wewnÚtrznÈ siïÚ, która próbuje naprowadziÊ CiÚ na Twoje ĝyciowe zadanie. Chodzi o to, co masz do osiÈgniÚcia w trakcie swojego ĝycia. W dzieciñstwie doskonale rozumiaïeĂ tÚ siïÚ. Skïaniaïa CiÚ ona do podejmowania dziaïañ i zajmowania siÚ rzeczami, które odpowiadaïy Twoim wrodzonym upodobaniom rozbudzajÈcym w Tobie gïÚbokÈ i pierwotnÈ ciekawoĂÊ. W kolejnych latach siïa ta traci jednak na znaczeniu, poniewaĝ w coraz wiÚkszym stopniu kierujemy siÚ radami rodziców i rówieĂników, coraz wiÚcej uwagi poĂwiÚcamy takĝe nuĝÈcym sprawom dnia codziennego. To moĝe staÊ siÚ ěródïem poczucia nieszczÚĂliwoĂci, które wynika z braku kontaktu z wïasnÈ toĝsamoĂciÈ i ěródïem indywidualnej wyjÈtkowoĂci. Pierwszy krok na drodze do biegïoĂci naleĝy zatem wykonaÊ do wewnÈtrz — naleĝy poznaÊ swojÈ prawdziwÈ naturÚ i odzyskaÊ kontakt z wrodzonÈ siïÈ. Precyzyjne jej zrozumienie pozwoli Ci obraÊ wïaĂciwÈ ĂcieĝkÚ kariery i uporzÈdkowaÊ swoje ĝycie. Nigdy nie jest za póěno, aby ten proces rozpoczÈÊ. Kup książkę Poleć książkę 34 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę UKRYTA SIA Pod koniec kwietnia 1519 roku, po wielu miesiÈcach choroby, artysta Leonardo Da Vinci nie miaï juĝ wÈtpliwoĂci, ĝe ĂmierÊ przyjdzie po niego w ciÈgu kilku dni. Dwa ostatnie lata Leonardo spÚdziï we francuskim zamku Cloux jako osobisty goĂÊ króla Franciszka I. Król nie ĝaïowaï mu ani pieniÚdzy, ani zaszczytów, upatrywaï w nim bowiem ĝywego symbolu wïoskiego renesansu, który chciaï importowaÊ do swojego kraju. Leonardo sïuĝyï królowi ofiarnie, doradzajÈc mu w róĝnego rodzaju waĝnych sprawach. Teraz jako szeĂÊdziesiÚciosiedmiolatek u schyïku swojego ĝywota zaczÈï jednak rozmyĂlaÊ o innych sprawach. SporzÈdziï testament, przyjÈï komuniÚ ĂwiÚtÈ, po czym wróciï do ïóĝka, by tam doczekaÊ koñca swoich dni. W tym czasie odwiedziïo go kilku przyjacióï, w tym król. Zwrócili oni uwagÚ na refleksyjny nastrój chorego. Leonardo nie naleĝaï do ludzi, którzy duĝo mówili o sobie, tymczasem teraz nagle dzieliï siÚ z nimi wspomnieniami z dzieciñstwa i mïodoĂci, powracaï myĂlami do dziwnych i nieprawdopodobnych zwrotów w swoim ĝyciu. Leonardo zawsze wierzyï w los. Przez lata drÚczyïo go zwïaszcza jedno pytanie: czy ĝywe istoty majÈ w sobie jakÈĂ siïÚ, która by je skïaniaïa do wzrostu i przeobraĝania siÚ? Gdyby taka siïa w przyrodzie istniaïa, Leonardo chciaï jÈ odkryÊ. Doszukiwaï siÚ jej we wszystkim, czemu siÚ bliĝej przyglÈdaï. To byïa jego obsesja. Z caïÈ pewnoĂciÈ zadawaï sobie to samo pytanie, w tej bÈdě innej formie, równieĝ w odniesieniu do zagadki wïasnego ĝycia. Po zakoñczeniu wizyt z pewnoĂciÈ poszukiwaï przejawów tej siïy czy teĝ losu, który kierowaï jego wïasnym rozwojem i doprowadziï go aĝ do tej chwili. Z pewnoĂciÈ najpierw wróciïby myĂlami do swojego dzieciñstwa, które spÚdziï w wiosce Vinci poïoĝonej mniej wiÚcej trzydzieĂci kilometrów od Florencji. Jego ojciec Ser Piero da Vinci, notariusz, godnie reprezentowaï potÚĝnÈ burĝuazjÚ, poniewaĝ jednak Leonardo byï dzieckiem z nieprawego ïoĝa, nie mógï pobieraÊ nauki na POWOANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE Kup książkę Poleć książkę | 35 uniwersytecie ani teĝ podjÈÊ siÚ ĝadnego z zawodów powszechnie uwaĝanych za szacowne. Poniewaĝ zapewniono mu jedynie minimalne wyksztaïcenie, wiÚc w dzieciñstwie miaï wiele czasu dla siebie. Najbardziej na Ăwiecie lubiï przechadzaÊ siÚ poĂród gajów oliwnych w okolicach Vinci lub przemierzaÊ jednÈ konkretnÈ ĂcieĝkÚ wiodÈcÈ w zupeïnie inne miejsce, a mianowicie do gÚstych lasów zamieszkaïych przez dzikÈ zwierzynÚ, w których wartkie strumienie spadaïy w dóï wodospadami, ïabÚdzie pïywaïy po stawach, a dzikie kwiaty porastaïy zbocza klifów. RóĝnorodnoĂÊ form ĝycia wystÚpujÈcych w tych lasach zawsze go fascynowaïa. Pewnego dnia wkradï siÚ do gabinetu ojca i wyniósï stamtÈd kilka arkuszy papieru. W tamtych czasach papier naleĝaï do rzadkoĂci, ale ojciec notariusz dysponowaï caïkiem sporymi jego zapasami. Leonardo powÚdrowaï z arkuszami do lasu, rozsiadï siÚ na skale i zaczÈï kreĂliÊ widoki roztaczajÈce siÚ wokóï niego. Dzieñ po dniu powracaï w to samo miejsce, aby tworzyÊ kolejne rysunki, nawet jeĂli pogoda nie sprzyjaïa — szukaï wówczas miejsca, w którym mógïby siÚ schroniÊ, ĝeby bez przeszkód rysowaÊ. Nie miaï nauczyciela rysunku, nie wzorowaï siÚ na ĝadnych obrazach. Wszystko robiï „na oko”, wzorujÈc siÚ na przyrodzie. Doszedï do wniosku, ĝe tworzenie rysunków wymaga bardziej uwaĝnej obserwacji i wychwytywania szczegóïów, które nadajÈ rzeczom wyrazisty charakter. Pewnego razu rysowaï biaïego irysa. PrzyglÈdaï mu siÚ tak uwaĝnie, ĝe zwróciï uwagÚ na jego nietypowy ksztaït. Irys rozpoczyna swoje ĝycie jako nasionko, a nastÚpnie przechodzi przez kolejne fazy swojego rozwoju. Przez kolejne lata Leonardo uwieczniaï te fazy na swoich rysunkach. Co sprawia, ĝe roĂlina przechodzi przez kolejne fazy rozwoju, aby ostatecznie przeobraziÊ siÚ we wspaniaïy, zupeïnie niepowtarzalny kwiat? ByÊ moĝe jest w niej jakaĂ siïa, która skïania jÈ do coraz to nowych przeobraĝeñ. Lata pïynÚïy, a Leonardo caïy czas zastanawiaï siÚ nad metamorfozÈ kwiatu. LeĝÈc samotnie na ïoĝu Ămierci, prawdopodobnie powracaï myĂlami do okresu, gdy terminowaï u florenckiego artysty Andrei del Verrocchia. Trafiï tam w wieku czternastu lat, kiedy to zostaï dostrzeĝony jego talent rysowniczy. Verrocchio przekazywaï swoim uczniom wszelkÈ wiedzÚ niezbÚdnÈ do wykonywania pracy, która odbywaïa siÚ w jego warsztacie. Uczyï ich inĝynierii, mechaniki, chemii i metalurgii. Leonardo chÚtnie przyswajaï sobie te umiejÚtnoĂci, wkrótce jednak odkryï w sobie pewne szczególne pragnienie. Otóĝ nie wystarczyïo mu, ĝe po prostu wykona zlecone zadanie. Staraï siÚ nie tylko naĂladowaÊ swojego mistrza, ale teĝ zawrzeÊ w swojej pracy coĂ od siebie. Pewnego razu w ramach swoich obowiÈzków malowaï anioïa, który miaï stanowiÊ element duĝej sceny biblijnej zaprojektowanej przez Verrocchia. Postanowiï tchnÈÊ w swoje dzieïo odrobinÚ samego siebie. Na pierwszym planie, przed postaciÈ anioïa, namalowaï wiÚc kwiaty. Zamiast jednak ograniczyÊ siÚ jedynie do typowych motywów roĂlinnych, przeniósï na obraz gatunki roĂlin, które studiowaï jeszcze jako dziecko. Wykazaï siÚ przy tym niespotykanÈ dotychczas naukowÈ rzetelnoĂciÈ. MalujÈc twarz anioïa, eksperymentowaï z farbami i stworzyï ich nowÈ mieszankÚ, uzyskujÈc w ten sposób blask o wiele lepiej oddajÈcy subtelnoĂÊ uwiecznianej istoty. (Aby lepiej tego ducha uchwyciÊ, Leonardo spÚdziï trochÚ czasu w miejscowym 36 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę koĂciele, przyglÈdajÈc siÚ ludziom pogrÈĝonym w gorliwej modlitwie. MalujÈc swojego anioïa, wzorowaï siÚ na wyrazie twarzy pewnego mïodego mÚĝczyzny). Postanowiï takĝe, ĝe jako pierwszy artysta postara siÚ odwzorowaÊ anielskie skrzydïa w sposób realistyczny. W tym celu udaï siÚ na rynek i kupiï tam kilka ptaków. Przez wiele godzin rysowaï ich skrzydïa, starajÈc siÚ uchwyciÊ precyzyjnie miejsce ïÈczenia z ciaïem. Zaleĝaïo mu na wywoïaniu wraĝenia, ĝe skrzydïa wyrastajÈ w sposób naturalny z ciaïa anioïa i pozwalajÈ istocie na swobodny lot. Na tym jednak nie koniec tej historii. Po zakoñczeniu tego dzieïa Leonardo obsesyjnie zajmowaï siÚ ptakami, a w jego gïowie pojawiï siÚ pomysï, ĝe byÊ moĝe ludzie faktycznie mogliby lataÊ — gdyby tylko udaïo mu siÚ rozszyfrowaÊ prawidïowoĂci naukowe, które umoĝliwiajÈ ptakom unoszenie siÚ w powietrzu. Od tego momentu w kaĝdym tygodniu poĂwiÚcaï kilka godzin na lekturÚ i studia nad wszystkim, co dotyczyïo ptaków. Tak juĝ funkcjonowaï jego umysï — przechodziï pïynnie od jednego zagadnienia do kolejnego. Leonardo z caïÈ pewnoĂciÈ wspomniaï równieĝ najtrudniejszy moment swojego ĝycia, a mianowicie rok 1481. Papieĝ poprosiï wówczas Lorenza Medyceusza, aby ten wskazaï mu grono najwybitniejszych florenckich artystów i zleciï im dekorowanie wznoszonej wïaĂnie Kaplicy Sykstyñskiej. Lorenzo speïniï papieskÈ proĂbÚ i wysïaï do Rzymu najlepszych florenckich artystów… Leonardo jednak nie znalazï siÚ w tym gronie. Obaj panowie nigdy za sobÈ nie przepadali. Lorenzo naleĝaï do ludzi oczytanych, a Leonardo nie czytaï ïaciñskich tekstów i niewiele wiedziaï na temat staroĝytnoĂci. Wykazywaï raczej bardziej naukowe zainteresowania. Ten afront dotknÈï go raczej z innego powodu. Otóĝ zdÈĝyï juĝ szczerze znienawidziÊ rzeczywistoĂÊ, w której artyĂci muszÈ zabiegaÊ o przychylnoĂÊ wïadców i zadowoliÊ siÚ ĝyciem od zlecenia do zlecenia. ZmÚczyï siÚ FlorencjÈ i dworskimi intrygami, na których opieraïo siÚ tamtejsze ĝycie. Postanowiï zatem radykalnie odmieniÊ swój los. Przeniósï siÚ do Mediolanu i zupeïnie zmieniï strategiÚ zarobkowania. Zostaï kimĂ wiÚcej niĝ tylko artystÈ, zajmowaï siÚ teraz przeróĝnymi rzemiosïami i dziedzinami nauki, które wzbudzaïy jego zainteresowanie: architekturÈ, inĝynieriÈ wojskowÈ, hydraulikÈ, anatomiÈ, rzeěbÈ. W zamian za odpowiednie stypendium skïonny byï sïuĝyÊ radÈ i talentem artystycznym kaĝdemu mecenasowi. Doszedï do wniosku, ĝe jego umysï pracuje najsprawniej, gdy zajmuje siÚ jednoczeĂnie kilkoma projektami i moĝe wynajdywaÊ przeróĝne zaleĝnoĂci miÚdzy nimi. AnalizujÈc dogïÚbnie swoje ĝycie, Leonardo z pewnoĂciÈ wróciï myĂlami do jednego z najwiÚkszych zleceñ, które przyjÈï w tamtym okresie swojego ĝycia, a mianowicie do wielkiego posÈgu z brÈzu przedstawiajÈcego Francesco SforzÚ, ojca ówczesnego ksiÚcia Mediolanu. Po prostu nie mógï nie podjÈÊ tego wyzwania. Miaï stworzyÊ dzieïo na skalÚ nieznanÈ od czasów staroĝytnego Rzymu. Odlanie tak wielkiego posÈgu z brÈzu byïo wielkim przedsiÚwziÚciem inĝynieryjnym, którego pozostali artyĂci jego epoki nie chcieli siÚ podjÈÊ. Leonardo pracowaï nad projektem przez wiele miesiÚcy, a w ramach testów stworzyï wersjÚ z gliny, którÈ nastÚpnie wystawiï na najwiÚkszym placu Mediolanu. Gigantyczny posÈg dorównywaï rozmiarami pokaěnym budynkom. Tïumy gapiów podziwiaïy ogromnÈ sylwetkÚ konia, którego POWOANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE Kup książkę Poleć książkę | 37 artysta przedstawiï jako zapalczywÈ, przeraĝajÈcÈ bestiÚ. Po Wïoszech rozniosïa siÚ wieĂÊ o wspaniaïoĂci tego dzieïa, ludzie z niecierpliwoĂciÈ czekali na wersjÚ z brÈzu. Na potrzeby tego zlecenia Leonardo opracowaï zupeïnie nowy sposób wykonywania odlewów. Zamiast odlewaÊ poszczególne elementy konia osobno, Leonardo stworzyï jednÈ formÚ (w tym celu zastosowaï doĂÊ nietypowÈ mieszankÚ materiaïów wedle wïasnego projektu). Miaï zamiar odlaÊ posÈg w caïoĂci, aby nadaÊ mu bardziej naturalny wyglÈd. Niestety kilka miesiÚcy póěniej wybuchïa wojna i ksiÈĝÚ potrzebowaï brÈzu do produkcji broni. Ostatecznie gliniany posÈg zostaï rozebrany i koñ z brÈzu nigdy nie powstaï. Inni artyĂci szydzili z szalonych pomysïów Leonarda — ĝe zmarnowaï tyle czasu na dopracowywanie rozwiÈzania i ĝe w koñcu los sprzysiÈgï siÚ przeciwko niemu. Nawet sam Michaï Anioï zadrwiï z niego kiedyĂ, stwierdzajÈc: „Ty, który sporzÈdziïeĂ model konia, którego nigdy nie udaïoby siÚ odlaÊ z brÈzu i który ostatecznie porzuciïeĂ ku wïasnej niesïawie. A gïupi lud mediolañski uwierzyï w ciebie?!”. Leonardo zdÈĝyï juĝ przywyknÈÊ do drwin z tempa swojej pracy i nie ĝaïowaï tamtego doĂwiadczenia. Staïo siÚ ono okazjÈ do pracy nad rozwiÈzaniami inĝynieryjnymi przystosowanymi do potrzeb duĝych projektów. Ta wiedza mogïa siÚ przydaÊ przy innej okazji. Poza tym sam gotowy efekt zawsze mniej go interesowaï niĝ poszukiwania i proces tworzenia. WracajÈc myĂlami do swojego ĝycia, Leonardo z pewnoĂciÈ odnalazï w nim przejawy dziaïania jakiejĂ tajemniczej wewnÚtrznej siïy. Gdy byï dzieckiem, ta siïa pchaïa go w najdziksze ostÚpy, gdzie mógï obserwowaÊ najróĝniejsze, najbardziej niesamowite formy ĝycia. Potem skïoniïa go do kradzieĝy papieru i poĂwiÚcenia czasu rysowniczej pasji. Motywowaïa go równieĝ do prowadzenia eksperymentów w okresie pracy u Verrocchia, a potem do opuszczenia dworu we Florencji i uwolnienia siÚ od braku pewnoĂci siebie typowej dla innych artystów. DziÚki niej podejmowaï siÚ ambitnych wyzwañ — tworzyï ogromne rzeěby, próbowaï lataÊ, wykonywaï setki sekcji w ramach badañ anatomicznych. Wszystko to robiï po to, aby dotrzeÊ do istoty ĝycia. Gdy patrzy siÚ na to z takiej perspektywy, wszystko w jego ĝyciu nabiera sensu. Brak szlachetnego urodzenia nagle okazaï siÚ bïogosïawieñstwem, poniewaĝ jako dziecko z nieprawego ïoĝa mógï sam sobie wybraÊ ĂcieĝkÚ rozwoju. Nawet fakt, ĝe w jego domu znajdowaï siÚ papier, moĝna uznaÊ za szczÚĂliwe zrzÈdzenie losu. Co by siÚ staïo, gdyby Leonardo zbuntowaï siÚ przeciwko tej sile? Co by byïo, gdyby nie pogodziï siÚ z fiaskiem sykstyñskim, uparï siÚ na wyjazd do Rzymu i za wszelkÈ cenÚ staraï siÚ wkupiÊ w ïaski papieĝa, zamiast szukaÊ wïasnej drogi? Mógï tak przecieĝ zrobiÊ. Co by byïo, gdyby w swoim ĝyciu postanowiï tworzyÊ przede wszystkim obrazy, aby w ten sposób zapewniÊ sobie godziwe Ărodki na utrzymanie? Gdyby zachowywaï siÚ podobnie jak wszyscy inni i próbowaï jak najszybciej wykonaÊ zleconÈ pracÚ? Niewykluczone, ĝe radziïby sobie zupeïnie nieěle, ale nie zostaïby tym Leonardem da Vinci. W jego ĝyciu zabrakïoby sensu i coĂ w koñcu poszïoby nie tak. Tymczasem wewnÚtrzna siïa — tkwiÈca zarówno w nim, jak i w irysie, którego malowaï wiele lat wczeĂniej — pozwoliïa mu w peïni rozwinÈÊ skrzydïa. Wiernie szedï za jej gïosem aĝ do samego koñca, a gdy zrealizowaï swoje zadanie, mógï spo38 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę kojnie odejĂÊ. ByÊ moĝe w chwili Ămierci wspomniaï sïowa, które sam wiele lat wczeĂniej zapisaï w notatniku: „Tak samo jak dobrze spÚdzony dzieñ przynosi bïogi sen, tak samo dobrze wykorzystane ĝycie przynosi bïogÈ ĂmierÊ”. KLUCZE DO BIEGO¥CI PoĂród przeróĝnych istot czïowiek zawsze znajdzie tÚ jednÈ prawdziwÈ i autentycznÈ. Gïos prowadzÈcy go ku tej autentycznej istocie nazywamy „powoïaniem”. WiÚkszoĂÊ ludzi stara siÚ uciszaÊ ten gïos powoïania i nie chce go sïuchaÊ. Udaje im siÚ narobiÊ haïasu we wïasnym wnÚtrzu (…), odwróciÊ wïasnÈ uwagÚ tak, aby go nie sïyszeÊ. W ten sposób oszukujÈ sami siebie, zamieniajÈc autentycznÈ toĝsamoĂÊ na faïszywÈ ĂcieĝkÚ ĝyciowÈ. — JOSÉ ORTEGA Y GASSET Liczni wielcy mistrzowie na przestrzeni dziejów wspominali o oddziaïywaniu siïy, o jakimĂ gïosie bÈdě poczuciu przeznaczenia, które skïaniaïy ich do podÈĝania okreĂlonÈ ĂcieĝkÈ. Napoleon Bonaparte mówiï o swojej „gwieědzie”, która miaïa wznosiÊ siÚ wysoko za kaĝdym razem, gdy podejmowaï wïaĂciwÈ decyzjÚ. Sokrates miaï swojego demona, którego sïyszaï jako gïos pochodzÈcy byÊ moĝe od bogów. Ten gïos zawsze przestrzegaï go przed niekorzystnymi poczynaniami — mówiï, czego naleĝy unikaÊ. Goethe równieĝ wspominaï o demonie, majÈc na myĂli ducha, który rezydowaï gdzieĂ w jego wnÚtrzu i skïaniaï do realizacji wïasnego przeznaczenia. Jeĝeli chodzi o bardziej wspóïczesne postacie, to Albert Einstein mówiï o swego rodzaju gïosie wewnÚtrznym, który ksztaïtuje jego rozwaĝania. Wszystkie te relacje to kolejne wariacje na temat przeznaczenia, które tak wyraěnie odczuwaï Leonardo da Vinci. Tego typu odczucia interpretuje siÚ niekiedy jako doznania mistyczne, wymykajÈce siÚ wszelkim wyjaĂnieniom, niekiedy teĝ upatruje siÚ w nich przejawów halucynacji bÈdě zïudzeñ. Moĝna jednak spojrzeÊ na nie zupeïnie inaczej, jako na coĂ gïÚboko rzeczywistego, praktycznego i dajÈcego siÚ wyjaĂniÊ. A wyjaĂniaÊ moĝna je w sposób nastÚpujÈcy. Otóĝ kaĝdy z nas rodzi siÚ wyjÈtkowy. Ta wyjÈtkowoĂÊ przejawia siÚ w charakterystycznym ukïadzie genów w naszym DNA. Kaĝdy z nas jest zjawiskiem jednorazowym w skali wszechĂwiata — taki sam ukïad genów nigdy wczeĂniej nie wystÈpiï i nigdy siÚ juĝ nie powtórzy. W przypadku kaĝdego z nas wyjÈtkowoĂÊ ta przejawia siÚ juĝ w dzieciñstwie w postaci pewnych okreĂlonych pierwotnych zamiïowañ. W przypadku Leonarda chodziïo o zgïÚbianie tajemnic przyrody w okolicach jego rodzinnej wioski i przenoszenia ich na papier w jemu tylko wïaĂciwy sposób. W przypadku innych osób moĝe chodziÊ o wczesne zainteresowanie schematami wizualnymi — taki zapaï przejawiajÈ czÚsto ludzie, którzy póěniej zajmujÈ siÚ matematykÈ. W grÚ moĝe wchodziÊ równieĝ pasja do pewnej formy fizycznego ruchu bÈdě ïadu przestrzennego. Jak naleĝy interpretowaÊ tego typu upodobania? StanowiÈ one przejaw wewnÚtrznych siï, które wywodzÈ siÚ z miejsc niedostÚpnych dla jÚzyka ĂwiadomoĂci. POWOANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE Kup książkę Poleć książkę | 39 Siïy te ciÈgnÈ nas ku pewnym doĂwiadczeniom, a od innych odwodzÈ. PchajÈc nas w tÚ czy innÈ stronÚ, w pewien bardzo charakterystyczny sposób oddziaïujÈ na rozwój naszego umysïu. Ta pierwotna wyjÈtkowoĂÊ pragnie siÚ oczywiĂcie umocniÊ i wyraziÊ, ale niektórzy doĂwiadczajÈ jej wyraěniej niĝ inni. U mistrzów przejawia siÚ ona z takÈ mocÈ, ĝe sprawia wraĝenie zewnÚtrznej rzeczywistoĂci — siïy, gïosu czy przeznaczenia. Kaĝdy z nas moĝe czegoĂ takiego doĂwiadczyÊ, podejmujÈc dziaïania zgodne ze swoimi najgïÚbszymi upodobaniami. Odnosi siÚ wówczas wraĝenie, ĝe sïowa pojawiajÈce siÚ na papierze bÈdě fizyczne ruchy naszego ciaïa ksztaïtujÈ siÚ z takÈ szybkoĂciÈ i ïatwoĂciÈ, jak gdyby miaïy swoje ěródïo gdzieĂ na zewnÈtrz. Moĝna wówczas mówiÊ o „inspiracji” w oryginalnym tego sïowa znaczeniu, albowiem po ïacinie oznaczaïo ono element zewnÚtrzny wnikajÈcy do naszego wnÚtrza. Spójrzmy na to w sposób nastÚpujÈcy. W chwili narodzin czïowieka zasiane zostaje ziarno, ziarno jego wyjÈtkowoĂci. Ziarno to chce rosnÈÊ i przeobraĝaÊ siÚ, aby w pewnym momencie w peïni rozkwitnÈÊ. Dysponuje naturalnÈ, pozytywnÈ energiÈ, która mu to umoĝliwia. ¿yciowe zadanie czïowieka polega na pielÚgnowaniu tego ziarna, aby mógï z niego wyrosnÈÊ kwiat, czyli na wyraĝaniu wïasnej wyjÈtkowoĂci poprzez wykonywanÈ pracÚ. Czïowiek powinien wypeïniaÊ swoje przeznaczenie. Im silniej siÚ je odczuwa i podsyca (jako siïÚ, jako gïos czy w dowolnej innej formie), tym wiÚksze sÈ szanse na wykonanie zadania ĝyciowego i osiÈgniÚcie biegïoĂci. Siïa ta sïabnie, a w kaĝdym razie mniej siÚ jÈ odczuwa i mocniej powÈtpiewa w jej istnienie, jeĝeli ulega siÚ oddziaïywaniu innego czynnika odgrywajÈcego istotnÈ rolÚ w naszym ĝyciu, a konkretnie spoïecznej presji na dostosowanie siÚ. Ta przeciwwaga bywa niekiedy bardzo potÚĝna. Czïowiek chce pasowaÊ do grupy, wiÚc podĂwiadomie dochodzi do wniosku, ĝe wszystko, co go odróĝnia od pozostaïych jej czïonków, naleĝy traktowaÊ jako ĝenujÈce bÈdě dolegliwe. W roli przeciwwagi wystÚpujÈ teĝ czÚsto rodzice, którzy starajÈ siÚ wprowadziÊ dziecko na ĂcieĝkÚ dostatniego i wygodnego ĝycia. Jeĝeli te przeciwwaĝne siïy oddziaïujÈ zbyt mocno, czïowiek traci kontakt ze swojÈ wyjÈtkowoĂciÈ i swojÈ prawdziwÈ toĝsamoĂciÈ. Jego upodobania i pragnienia zaczynajÈ ksztaïtowaÊ siÚ na wzór tych, które wykazujÈ inni. Takie zjawisko moĝe skïoniÊ czïowieka do obrania niebezpiecznej drogi. W rezultacie wybiera on zawód, który mu tak naprawdÚ nie odpowiada. ChÚci i zainteresowanie z czasem sïabnÈ, na czym cierpi jakoĂÊ wykonywanej pracy. PrzyjemnoĂci i satysfakcji zaczynamy szukaÊ gdzieĂ poza obszarem pracy zawodowej. NarastajÈcy brak zainteresowania przebiegiem kariery zawodowej przekïada siÚ na lekcewaĝenie zmian zachodzÈcych w danej dziedzinie. W rezultacie czïowiek przestaje byÊ na bieĝÈco, co z kolei przynosi negatywne konsekwencje. Czïowiek traci zdolnoĂÊ podejmowania waĝnych decyzji i wzoruje siÚ na innych, poniewaĝ brakuje mu wewnÚtrznego poczucia kierunku, nie moĝe polegaÊ na wskazaniach wewnÚtrznego radaru. Traci kontakt z przeznaczeniem, które zostaïo mu przypisane w chwili narodzin. Takiego losu naleĝy za wszelkÈ cenÚ unikaÊ. Proces realizacji zadania ĝyciowego i dÈĝenia do biegïoĂci moĝe siÚ rozpoczÈÊ wïaĂciwie w dowolnym momencie. Ukryta siïa caïy czas tkwi gdzieĂ w naszym wnÚtrzu i czeka na przywoïanie. 40 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę Wykonywanie zadania ĝyciowego obejmuje trzy etapy. Najpierw naleĝy nawiÈzaÊ lub odzyskaÊ kontakt z wïasnymi upodobaniami, z poczuciem wyjÈtkowoĂci. Pierwszy krok wykonuje siÚ zatem zawsze do wewnÈtrz. Naleĝy przeanalizowaÊ wïasnÈ przeszïoĂÊ w poszukiwaniu wewnÚtrznego gïosu bÈdě siïy, uwolniÊ siÚ od wszystkich innych gïosów, które mogïyby nas rozpraszaÊ — w szczególnoĂci tych naleĝÈcych do rodziców i kolegów. Chodzi o to, aby znaleěÊ pewien zasadniczy schemat, dotrzeÊ do istoty wïasnego charakteru i moĝliwie w peïni go zrozumieÊ. Gdy ten etap zostanie zrealizowany, naleĝy zastanowiÊ siÚ nad obecnÈ lub obieranÈ wïaĂnie ĂcieĝkÈ kariery. Wybór ten lub jego zmiana ma bowiem zasadnicze znaczenie dla naszych dalszych losów. Aby pomyĂlnie przejĂÊ przez ten etap, warto spojrzeÊ na kwestiÚ pracy nieco szerzej. Nazbyt czÚsto ludzie dokonujÈ w ĝyciu rozgraniczenia na pracÚ i rzeczywistoĂÊ pozazawodowÈ, a nastÚpnie tylko w tej drugiej szukajÈ prawdziwej przyjemnoĂci i satysfakcji. Praca bywa czÚsto postrzegana jako sposób na zarobkowanie, dziÚki któremu moĝna czerpaÊ radoĂÊ z drugiej czÚĂci ĝycia. Nawet jeĂli ktoĂ czerpie satysfakcjÚ z pracy zawodowej, to i tak czÚsto wykazuje skïonnoĂÊ do rozdzielania swojej rzeczywistoĂci na tego typu segmenty. To doĂÊ deprymujÈce podejĂcie, bo przecieĝ poĂwiÚcamy na pracÚ znacznÈ czÚĂÊ naszego Ăwiadomego ĝycia. Jeĝeli wydaje nam siÚ, ĝe musimy po prostu przez niÈ przebrnÈÊ, aby potem móc doĂwiadczaÊ prawdziwych przyjemnoĂci, wówczas praca staje siÚ tragicznÈ stratÈ cennego czasu, jaki zostaï nam dany. PowinniĂmy wiÚc dÈĝyÊ do tego, aby praca byïa dla nas ěródïem inspiracji, aby prowadziïa do realizacji naszego powoïania. Samo sïowo „powoïanie” wyraĝa wezwanie do podjÚcia pewnych dziaïañ. W odniesieniu do pracy zaczÚto je stosowaÊ w poczÈtkowym okresie chrzeĂcijañstwa. Niektórzy ludzie odczuwali wtedy powoïanie do ĝycia w KoĂciele. Dochodzili do takiego wniosku, poniewaĝ dosïownie sïyszeli gïos Boga, który wyznaczaï im takie zadanie. Z czasem sïowo to ulegïo sekularyzacji i zaczÚïo odnosiÊ siÚ równieĝ do innej pracy czy przedmiotu studiów, do których dana osoba zdawaïa siÚ szczególnie predysponowana z racji swoich zainteresowañ. Dotyczyïo to w szczególnoĂci róĝnych form rzemiosïa. Nadszedï jednak czas, aby powróciÊ do pierwotnego sensu tego okreĂlenia, poniewaĝ pozwoli to lepiej zrozumieÊ koncepcjÚ zadania ĝyciowego oraz biegïoĂci. W tym konkretnym przypadku gïos wcale nie musi pochodziÊ od Boga, ale z naszego wnÚtrza. Stanowi emanacjÚ naszej indywidualnej toĝsamoĂci. Podpowiada, jakie formy aktywnoĂci odpowiadajÈ naszemu charakterowi. W pewnych momentach moĝe teĝ nawoïywaÊ do podjÚcia okreĂlonej pracy bÈdě wejĂcia na konkretnÈ ĂcieĝkÚ kariery. Wówczas zadania podejmowane przez czïowieka w sposób bezpoĂredni wiÈĝÈ siÚ z jego toĝsamoĂciÈ i nie stanowiÈ odrÚbnego elementu jego ĝycia. SwojÈ ĂcieĝkÚ kariery czy powoïania naleĝy rozpatrywaÊ nie jako liniÚ prostÈ, a raczej jako podróĝ peïnÈ licznych zwrotów i zakrÚtów. Rozpoczyna siÚ jÈ od dokonania wyboru konkretnej dziedziny bÈdě stanowiska w przybliĝeniu odpowiadajÈcego naszym upodobaniom. To wstÚpne stanowisko zapewnia nam pewne pole do manewru i stwarza moĝliwoĂÊ zdobywania waĝnych umiejÚtnoĂci. Nie naleĝy rozpoczynaÊ ze zbyt wysokiego c, od zbyt ambitnego wyzwania — chodzi przecieĝ o to, aby z powodzeniem zarabiaÊ na ĝycie i zdobyÊ pewnoĂÊ siebie. Po obraniu okreĂlonej POWOANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE Kup książkę Poleć książkę | 41 Ăcieĝki moĝemy stwierdziÊ, ĝe niektóre boczne alejki wydajÈ siÚ nam atrakcyjne, podczas gdy inne zagadnienia naleĝÈce do danej dziedziny nie budzÈ naszego entuzjazmu. Naleĝy na bieĝÈco dostosowywaÊ siÚ do sytuacji, ewentualnie przejĂÊ do dziedziny pokrewnej. Chodzi o to, aby caïy czas zdobywaÊ wiedzÚ o sobie, a jednoczeĂnie poszerzaÊ zakres posiadanych umiejÚtnoĂci. IdÈc za przykïadem Leonarda, powinniĂmy nadaÊ wïasny ton pracy wykonywanej dla innych. W pewnym momencie kaĝdy z nas trafi na konkretnÈ dziedzinÚ, niszÚ bÈdě okazjÚ, która podpasuje mu idealnie. ¥wiadczyÊ o tym bÚdzie iskra niemal dzieciÚcego zachwytu i zapaïu. Ta rzecz bÚdzie nam po prostu „leĝeÊ”. Gdy w koñcu do tego dojdzie, wszystko nagle nabierze sensu. Proces uczenia siÚ przyspieszy i pogïÚbi siÚ. OsiÈgniemy poziom umiejÚtnoĂci, który pozwoli uniezaleĝniÊ siÚ od dotychczasowej grupy wspóïpracowników i rozpoczÈÊ samodzielnÈ drogÚ. W Ăwiecie, w którym tak wiele czynników pozostaje poza naszÈ kontrolÈ, ten fakt zapewnia czïowiekowi poczucie siïy w jej najczystszej postaci. OdtÈd moĝe on sam kreowaÊ swojÈ rzeczywistoĂÊ. BÚdÈc mistrzem dla samego siebie, nie musi siÚ juĝ podporzÈdkowywaÊ kaprysom szefów tyranów ani kolegów intrygantów. KtoĂ mógïby powiedzieÊ, ĝe akcent na wyjÈtkowoĂÊ i zadanie ĝyciowe to jedynie wzniosïe rozwaĝania bez ĝadnego przeïoĝenia na praktykÚ. Tak naprawdÚ jednak ma to ogromne znaczenie dla rzeczywistoĂci naszych czasów. Wkraczamy bowiem w epokÚ, w której w mniejszym stopniu moĝemy polegaÊ na ochronie i pomocy ze strony pañstwa, korporacji czy rodziny i przyjacióï. ¥wiat staje siÚ zglobalizowanym, wysoce konkurencyjnym Ărodowiskiem, wiÚc musimy zdobyÊ umiejÚtnoĂÊ doskonalenia siÚ. JednoczeĂnie pojawiajÈ siÚ coraz to nowe wielkie problemy i moĝliwoĂci, z którymi najlepiej radzÈ sobie ludzie przedsiÚbiorczy, czyli jednostki i grupy zdolne do niezaleĝnego myĂlenia, szybko dostosowujÈce siÚ do nowych warunków, patrzÈce na Ăwiat w sposób wyjÈtkowy. WyjÈtkowe, kreatywne zdolnoĂci stajÈ siÚ w takich warunkach atutem. Warto spojrzeÊ na to w sposób nastÚpujÈcy: we wspóïczesnym Ăwiecie brakuje poczucia zasadniczego sensu ĝycia. Dawniej potrzeby w tym zakresie zaspokajaïa zorganizowana religia, dziĂ jednak wiÚkszoĂÊ z nas ĝyje w zsekularyzowanym Ăwiecie. Ludzie to istoty zupeïnie wyjÈtkowe — musimy wiÚc zbudowaÊ wïasny Ăwiat, nie moĝemy po prostu odczytywaÊ wïaĂciwych reakcji z biologicznego scenariusza. Brak ukierunkowania utrudnia nam jednak podejmowanie decyzji. Nie potrafimy wypeïniÊ sobie i zagospodarowaÊ czasu. Nasze ĝycie wydaje siÚ pozbawione jakiegoĂ zasadniczego sensu. CzÚsto w ogóle nie zdajemy sobie sprawy z tej pustki, a mimo to dotyka nas ona na wiele róĝnych sposobów. Powoïanie do realizacji pewnego zadania to najbardziej pozytywne ěródïo poczucia sensu i kierunku. Stanowi ono quasi-religijne wezwanie do poszukiwañ. W poszukiwaniach tych nie powinny nam przyĂwiecaÊ motywy egoistyczne czy antyspoïeczne. Chodzi bowiem w istocie o coĂ znacznie waĝniejszego od naszego jednostkowego ĝycia. Nasz gatunek ewoluowaï dziÚki duĝej róĝnorodnoĂci umiejÚtnoĂci i sposobów myĂlenia. Odnosimy sukcesy dziÚki temu, ĝe grupa ludzi wykazuje siÚ swoimi jednostkowymi uzdolnieniami. Bez takiej róĝnorodnoĂci kultura byïaby skazana na ĂmierÊ. 42 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę O znaczeniu tej róĝnorodnoĂci Ăwiadczy wyjÈtkowoĂÊ kaĝdego nowo narodzonego czïowieka. Waĝnym zadaniem kaĝdego z nas jest podsycaÊ i wyraĝaÊ te niepowtarzalne cechy. Duĝy nacisk na koncepcjÚ równoĂci moĝe wzbudzaÊ w nas mylne przekonanie, ĝe wszyscy powinniĂmy byÊ tacy sami. W rzeczywistoĂci jednak chodzi o to, ĝe wszyscy mamy równe szanse wyraĝania naszych róĝnic, ĝe tysiÈce kwiatów majÈ równe szanse rozkwitnÈÊ. Powoïanie to coĂ wiÚcej niĝ wykonywana przez nas praca. Wykazuje ono bliski zwiÈzek z najgïÚbszymi aspektami naszej toĝsamoĂci i stanowi przejaw daleko posuniÚtego zróĝnicowania dotyczÈcego ludzkiej natury, wyraěnie widocznego w naszej kulturze. Tak rozumiane powoïanie to koncepcja niewÈtpliwie wzniosïa i inspirujÈca. Mniej wiÚcej 2600 lat temu staroĝytny grecki poeta Pindar napisaï: „Zostañ sobÈ, uczÈc siÚ siebie”. Miaï na myĂli rzecz nastÚpujÈcÈ. Otóĝ kaĝdy z nas przychodzi na Ăwiat z pewnym okreĂlonym zestawem cech i skïonnoĂci, które stanowiÈ odzwierciedlenie jego losu. To one decydujÈ, kim czïowiek jest gïÚboko w swoim wnÚtrzu. Niektórzy ludzie nigdy nie uĂwiadamiajÈ sobie wïasnej toĝsamoĂci, przestajÈ sobie ufaÊ i zdajÈ siÚ na gusta innych. NoszÈ wówczas maskÚ, która skrywa ich prawdziwÈ naturÚ. Wystarczy jednak pozwoliÊ sobie na zdobywanie wiedzy o wïasnej toĝsamoĂci poprzez uwaĝne wsïuchiwanie siÚ w gïos i siïÚ pïynÈcÈ z naszego wnÚtrza, aby zgodnie z przypisanym nam przeznaczeniem zostaÊ indywidualnoĂciÈ, mistrzem. STRATEGIE POSZUKIWANIA ZADANIA ¿YCIOWEGO ½ródeï drÚczÈcego nas cierpienia naleĝy szukaÊ nie w wykonywanym zawodzie, lecz w nas samych! Któĝ na Ăwiecie potrafiïby znieĂÊ swojÈ sytuacjÚ, gdyby wybraï rzemiosïo, sztukÚ lub po prostu sposób ĝycia bez uprzedniego doĂwiadczenia wewnÚtrznego powoïania? Nie ulega wÈtpliwoĂci, ĝe ludzie zrodzeni z talentem lub dla pewnego talentu czerpiÈ wielkÈ przyjemnoĂÊ z pracy polegajÈcej na jego urzeczywistnianiu. Wszystko na tym Ăwiecie ma swoje trudne strony. Tylko jakaĂ wewnÚtrzna siïa — przyjemnoĂÊ czy miïoĂÊ — moĝe nam pomóc przezwyciÚĝyÊ przeszkody, wytyczyÊ ĂcieĝkÚ i wyrwaÊ siÚ z ciasnych ryz, w których inni wiodÈ swój peïen lÚku, nieszczÚĂliwy ĝywot. — JOHANN WOLFGANG VON GOETHE Mogïoby siÚ wydawaÊ, ĝe odnalezienie czegoĂ tak osobistego jak skïonnoĂci czy zadanie ĝyciowe okaĝe siÚ stosunkowo prostÈ i naturalnÈ sprawÈ, ĝe wystarczy po prostu uĂwiadomiÊ sobie znaczenie tych kwestii. RzeczywistoĂÊ przedstawia siÚ jednak zgoïa inaczej. Skuteczne prowadzenie poszukiwañ wymaga opracowywania licznych planów i strategii, poniewaĝ po drodze czekajÈ liczne przeszkody. Poniĝej przedstawionych zostaïo piÚÊ strategii wraz z historiami mistrzów. Zostaïy one nakreĂlone z uwzglÚdnieniem najpowaĝniejszych przeszkód, które mogÈ pojawiÊ siÚ z czasem na Ăcieĝce poszukiwacza. Chodzi o uleganie cudzym namowom, niedostatek zasobów, POWOANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE Kup książkę Poleć książkę | 43 wybór niewïaĂciwych dróg, nadmierne przywiÈzanie do przeszïoĂci i zboczenie z trasy. Wszystkich tych przeszkód naleĝy siÚ wystrzegaÊ — kaĝda z nich niemal na pewno pojawi siÚ na naszej drodze w tej lub innej postaci. 1. Powrót do ěródeï. Strategia pierwotnej skïonnoĂci W przypadku mistrzów upodobania ujawniajÈ siÚ czÚsto nadzwyczaj wyraěnie w okresie dzieciñstwa. Niekiedy chodzi o pojedynczy bodziec, który wywoïuje silnÈ reakcjÚ. Albert Einstein (1879 – 1955) miaï piÚÊ lat, gdy ojciec podarowaï mu w prezencie kompas. Chïopiec natychmiast znalazï siÚ pod urokiem igïy, która zmieniaïa kierunek, gdy przenosiïo siÚ kompas z miejsca na miejsce. Koncepcja siïy magnetycznej niewidocznej dla oka, ale oddziaïujÈcej na tÚ igïÚ, zafascynowaïa go do gïÚbi. ZaczÈï siÚ zastanawiaÊ, czy istniejÈ inne siïy niewidoczne, a przy tym równie potÚĝne — takie, które nie zostaïy jeszcze odkryte albo zrozumiane? Od tego momentu do koñca jego dni zainteresowania Einsteina koncentrowaïy siÚ wokóï tego prostego pytania dotyczÈcego siï i pól. Naukowiec czÚsto wracaï myĂlami do kompasu, który pierwotnie wzbudziï w nim fascynacjÚ tym zagadnieniem. Maria Curie (1867 – 1934), która miaïa w przyszïoĂci odkryÊ rad, jako czteroletnia dziewczynka weszïa pewnego razu do gabinetu swojego ojca i ze zdumieniem przyglÈdaïa siÚ szklanej gablocie, w której znajdowaïy siÚ przeróĝne sprzÚty laboratoryjne do prowadzenia eksperymentów chemicznych i fizycznych. Wracaïa tam wielokrotnie, aby wpatrywaÊ siÚ w przyrzÈdy. Wyobraĝaïa sobie przy tym przeróĝne eksperymenty, które moĝna by prowadziÊ za pomocÈ tych rur i urzÈdzeñ pomiarowych. Wiele lat póěniej, gdy po raz pierwszy weszïa do prawdziwego laboratorium i samodzielnie zaczÚïa prowadziÊ eksperymenty, tamta dzieciÚca fascynacja odĝyïa w niej na nowo. Wiedziaïa, ĝe oto odnalazïa swoje powoïanie. Przyszïy reĝyser filmowy Ingmar Bergman (1918 – 2007) miaï dziewiÚÊ lat, gdy na GwiazdkÚ rodzice podarowali jego bratu kinematograf, czyli urzÈdzenie do odtwarzania filmów, oraz kilka taĂm, na których zarejestrowane zostaïy proste sceny. Bergman koniecznie chciaï mieÊ takie urzÈdzenie dla siebie. Zrezygnowaï w tym celu z kilku wïasnych zabawek, a gdy juĝ dokonaï wymiany, zamknÈï siÚ w najwiÚkszej szafie, aby tam oglÈdaÊ obrazy migoczÈce na Ăcianie. Miaï wraĝenie, jak gdyby w chwili wïÈczenia urzÈdzenia coĂ magicznie oĝywaïo. Podsycanie tej magii staïo siÚ jego ĝyciowÈ obsesjÈ. Zdarza siÚ równieĝ, ĝe tego typu skïonnoĂci ujawniajÈ siÚ w trakcie podejmowania aktywnoĂci stanowiÈcej ěródïo poczucia nadzwyczajnej siïy. Martha Graham (1894 – 1991) jako dziecko bardzo siÚ denerwowaïa, ĝe inni nie potrafiÈ jej w peïni zrozumieÊ. Odnosiïa wraĝenie, ĝe nieprecyzyjnie siÚ wyraĝa. Potem miaïa okazjÚ po raz pierwszy oglÈdaÊ przedstawienie taneczne. Tancerz umiejÚtnie wyraĝaï swoje emocje poprzez ruch, przekazywaï je w sposób podĂwiadomy, a nie za pomocÈ sïów. 44 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę Wkrótce potem Martha Graham zaczÚïa pobieraÊ lekcje tañca i natychmiast odnalazïa w nich swoje powoïanie. Tylko podczas tañca czuïa, ĝe ĝyje i wyraĝa siebie. Wiele lat póěniej stworzyïa zupeïnie nowÈ formÚ tañca, rewolucjonizujÈc caïÈ tÚ sztukÚ. Czasami gïÚbokÈ wiÚě aktywuje nie jakiĂ okreĂlony przedmiot lub forma aktywnoĂci, lecz pewien aspekt kultury. Wspóïczesny antropolog lingwista Daniel Everett (ur. 1951) dorastaï w miasteczku zdominowanym przez kowbojów na granicy kalifornijsko-meksykañskiej. Od bardzo wczesnych lat fascynowaï siÚ kulturÈ meksykañskÈ, która go ze wszystkich stron otaczaïa. Interesowaïo go wszystko: brzmienie sïów wypowiadanych przez napïywowych pracowników, ich jedzenie, a takĝe zachowania skrajnie róĝne od tych wïaĂciwych przedstawicielom kultury anglosaskiej. Staraï siÚ maksymalnie zanurzyÊ w tym jÚzyku i kulturze. Ta dzieciÚca fascynacja przerodziïa siÚ w trwajÈce caïe ĝycie zainteresowanie innoĂciÈ, róĝnorodnoĂciÈ kulturowÈ naszej planety i jej znaczeniem dla ewolucji czïowieka. Zdarza siÚ równieĝ, ĝe prawdziwe upodobania czïowieka ujawniajÈ siÚ na skutek kontaktu z mistrzem. John Coltrane (1926 – 1967) dorastaï w Karolinie Póïnocnej. Jako mïodzieniec wyraěnie odstawaï od swoich rówieĂników. Zachowywaï siÚ znacznie powaĝniej, doĂwiadczaï emocjonalnych i duchowych pragnieñ, których nawet nie potrafiï wyraziÊ. W ramach hobby uprawiaï muzykÚ, zaczÈï graÊ na saksofonie i wstÈpiï do szkolnego zespoïu. Kilka lat póěniej miaï okazjÚ uczestniczyÊ w koncercie wybitnego saksofonisty jazzowego Charliego „Birda” Parkera. Brzmienie jego instrumentu poraziïo Coltrane’a do ĝywego. Wydobywaïo siÚ z niego coĂ pierwotnego, coĂ osobistego, jakiĂ gïos z gïÚbi. W jednej chwili Coltrane odnalazï sposób na wyraĝanie wïasnej wyjÈtkowoĂci i duchowych pragnieñ. ZaczÈï ÊwiczyÊ tak intensywnie, ĝe w ciÈgu dziesiÚciu lat zostaï bodaj najwybitniejszym jazzmanem swojej epoki. Naleĝy uĂwiadomiÊ sobie jednÈ rzecz. Otóĝ aby zdobyÊ mistrzostwo w danej dziedzinie, trzeba kochaÊ dane zagadnienie i czuÊ z nim silnÈ wiÚě. Dziedzina ta musi stanowiÊ obiekt wielkiego zainteresowania graniczÈcego wrÚcz z religijnym oddaniem. W przypadku Einsteina chodziïo nie o fizykÚ jako takÈ, ale o fascynacjÚ niewidocznymi siïami rzÈdzÈcymi wszechĂwiatem. Bergman fascynowaï siÚ nie tyle filmem, ile doĂwiadczeniem tworzenia i prezentowania ĝycia w ruchu. Coltrane kochaï nie muzykÚ, ale moĝliwoĂÊ wyraĝania potÚĝnych emocji. Te dzieciÚce zainteresowania zwykle ciÚĝko opisaÊ sïowami, chodzi bowiem bardziej o odczucie, np. gïÚbokiego podziwu, zmysïowej przyjemnoĂci, siïy czy podwyĝszonej ĂwiadomoĂci. Te wymykajÈce siÚ definicjom skïonnoĂci warto spróbowaÊ uchwyciÊ, poniewaĝ stanowiÈ one wyraz upodobañ jeszcze nieskaĝonych pragnieniami innych ludzi. Nie zostaïy nam wpojone przez rodziców, którzy zwykle proponujÈ bardziej powierzchowne wiÚzi, coĂ ïatwiejszego do doprecyzowania oraz Ăwiadomego. Te pragnienia majÈ swoje ěródïo gdzieĂ gïÚbiej, stanowiÈ wyraz autentycznej toĝsamoĂci danego czïowieka, odzwierciedlenie jego wyjÈtkowej chemii. POWOANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE Kup książkę Poleć książkę | 45 W miarÚ zdobywania kolejnych umiejÚtnoĂci wiele osób traci kontakt z tymi pierwotnymi sygnaïami dobiegajÈcymi z wnÚtrza. GinÈ one gdzieĂ poĂród innych zagadnieñ, którymi siÚ zajmujemy. Siïa czïowieka i jego przyszïoĂÊ zaleĝÈ tymczasem nierzadko od zdolnoĂci do odnalezienia tego pierwotnego ěródïa i powrotu do niego. Przejawów takich pierwotnych skïonnoĂci naleĝy szukaÊ w najwczeĂniejszym dzieciñstwie, poĂród odruchowych reakcji na zupeïnie proste rzeczy — w pragnieniu ciÈgïego podejmowania pewnych czynnoĂci, które nigdy nas nie nuĝyïy, w dziedzinie stanowiÈcej przedmiot nadzwyczajnego zainteresowania, w poczuciu siïy towarzyszÈcej pewnym formom aktywnoĂci. To coĂ kaĝdy z nas ma juĝ w sobie. Nie trzeba nic tworzyÊ, wystarczy jedynie poszukaÊ i nadaÊ nowy sens temu, co tkwi w naszym wnÚtrzu od poczÈtku. Bez wzglÚdu na wiek czïowieka ponowne dotarcie do tego ěródïa pozwoli rozbudziÊ na nowo pewien element pierwotnego upodobania i w ten sposób wskaĝe mu ĂcieĝkÚ, która moĝe ostatecznie staÊ siÚ jego zadaniem ĝyciowym. 2. Nisza idealna. Strategia darwinowska A. V.S. Ramachandran dorastaï pod koniec lat piÚÊdziesiÈtych XX wieku w indyjskim Madras. Juĝ wtedy wiedziaï, ĝe jest inny. Nie interesowaïy go ani sporty, ani ĝadne inne rozrywki typowe dla chïopców w jego wieku. Zdecydowanie wolaï czytaÊ o nauce. Dokuczaïa mu samotnoĂÊ, wiÚc czÚsto spacerowaï wzdïuĝ plaĝy. Szybko zafascynowaïa go niesamowita róĝnorodnoĂÊ muszli, które morze wyrzuca na brzeg. ZaczÈï je zbieraÊ i uwaĝnie im siÚ przyglÈdaÊ. W ten sposób zyskaï poczucie siïy, odnalazï bowiem dziedzinÚ, którÈ miaï wyïÈcznie dla siebie. Nikt w szkole nie mógï mu dorównaÊ pod wzglÚdem wiedzy o muszlach. Wkrótce zaczÚïy go interesowaÊ najdziwniejsze ich odmiany, naleĝÈce na przykïad do przedstawicieli gatunku Xenophora. Organizmy te zbieraïy porzucone muszle i wykorzystywaïy je do kamuflaĝu. W pewnym sensie on sam przypominaï nieco Xenophora, byï swego rodzaju anomaliÈ. W przyrodzie tego typu anomalie odgrywajÈ czÚsto istotnÈ rolÚ ewolucyjnÈ. PotrafiÈ doprowadziÊ do zasiedlenia nowych nisz ekologicznych, zapewniajÈ wiÚksze szanse przetrwania. Czy Ramachandran mógï powiedzieÊ to samo o wïasnej nietypowoĂci? Lata mijaïy, a on przenosiï swoje chïopiÚce zainteresowanie na coraz to nowe dziedziny. PrzyglÈdaï siÚ nieprawidïowoĂciom w ludzkiej anatomii, dziwnym zjawiskom chemicznym itp. Ojciec obawiaï siÚ, ĝe jego syn odda siÚ w koñcu jakiejĂ ezoterycznej dziedzinie dziaïañ, dlatego nakïoniï go do podjÚcia studiów medycznych. Tam mïody czïowiek miaï okazjÚ zgïÚbiaÊ przeróĝne tajniki nauki, a przy tym zyskaï zestaw pewnych praktycznych umiejÚtnoĂci. Ramachandran podporzÈdkowaï siÚ woli ojca. Studiowaï medycynÚ z zainteresowaniem, ale po pewnym czasie zaczÚïo go coĂ drÚczyÊ. Nie odpowiadaïo mu, ĝe tyle rzeczy musi wkuwaÊ na pamiÚÊ. Chciaï prowadziÊ eksperymenty i dokonywaÊ odkryÊ, a nie przyswajaÊ wiedzÚ na pamiÚÊ. ZaczÈï czytaÊ róĝnego rodzaju czasopisma naukowe i ksiÈĝki spoza listy lektur. Znalazïa siÚ wĂród nich ksiÈĝka Oko i mózg napisana przez Richarda Gregory’ego, neurobiologa zajmujÈcego siÚ wzrokiem. W szczególnoĂci zaintrygowaïy go eksperymenty 46 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę dotyczÈce zïudzeñ optycznych oraz martwego punktu, czyli nieprawidïowoĂci w funkcjonowaniu zmysïu wzroku, za pomocÈ których moĝna wyjaĂniaÊ pewne aspekty funkcjonowania samego mózgu. Pod wpïywem tej ksiÈĝki Ramachandran przeprowadziï kilka wïasnych eksperymentów, których wyniki udaïo mu siÚ opublikowaÊ na ïamach prestiĝowych czasopism. To z kolei przyniosïo mu zaproszenie do podjÚcia studiów z zakresu neurobiologii wzroku na Cambridge University. Ramachandran bardzo siÚ ucieszyï z szansy pogïÚbiania wïasnych zainteresowañ i przyjÈï tÚ propozycjÚ. Po kilku miesiÈcach na Cambridge stwierdziï jednak, ĝe nie potrafi siÚ tam odnaleěÊ. W jego dzieciÚcych marzeniach nauka byïa wielkÈ romantycznÈ przygodÈ, niemal religijnym poszukiwaniem prawdy. Tymczasem na Cambrigde zarówno studenci, jak i pracownicy naukowi traktowali jÈ bardziej jak pracÚ. Trzeba byïo swoje odsiedzieÊ, wnieĂÊ coĂ od siebie do analiz statystycznych i juĝ. Ramachandran nie dawaï za wygranÈ i wyszukiwaï wĂród wydziaïowych projektów te kwestie, które najbardziej go interesowaïy. Zdobyï tytuï naukowy. Kilka lat póěniej zostaï zatrudniony na stanowisku profesora asystenta psychologii wizualnej na University of California w San Diego. Jak to juĝ niejednokrotnie bywaïo, po kilku latach zaczÚïa go pochïaniaÊ kolejna dziedzina wiedzy. Tym razem zafascynowaïy go studia nad mózgiem jako takim, w szczególnoĂci zaĂ zjawisko koñczyn fantomowych. Dotyczyïo ono ludzi, którym amputowano nogi lub rÚce, a którzy mimo to odczuwali w nich potworny ból. Ramachandran prowadziï eksperymenty dotyczÈce tego zjawiska i w ten sposób dokonaï kilku fascynujÈcych odkryÊ na temat samego mózgu. Znalazï równieĝ nowatorski sposób niesienia ulgi pacjentom odczuwajÈcym tego typu dolegliwoĂci. Uczucia niedopasowania i niepokoju nagle zniknÚïy. Nietypowe zaburzenia neurologiczne okazaïy siÚ tÈ dziedzinÈ, której Ramachandran miaï siÚ odtÈd poĂwiÚciÊ. WiÈzaïy siÚ z nimi pytania dotyczÈce ewolucji ĂwiadomoĂci, pochodzenia jÚzyka itd. Moĝna by odnieĂÊ wraĝenie, ĝe oto Ramachandran wykonaï peïen obrót i powróciï do okresu gromadzenia najrzadszych muszli znalezionych na brzegu morza. To byïa nisza, którÈ miaï tylko dla siebie, w której mógï rzÈdziÊ niepodzielnie i która odpowiadaïa jego pierwotnym upodobaniom, a przy tym sïuĝyïa sprawie postÚpu naukowego. B. Yoky Matsuoka wspomina dzieciñstwo jako okres chaosu i niejasnoĂci. Dorastaïa w Japonii w latach siedemdziesiÈtych XX wieku i zdawaïo siÚ, ĝe wszystko miaïa podane na tacy. System edukacji popychaï jÈ ku dziedzinom odpowiednim dla dziewczynek, wybór byï raczej ograniczony. Rodzice uwaĝali, ĝe sport odegra istotnÈ rolÚ w jej rozwoju, dlatego od najmïodszych lat zachÚcali jÈ do wyczynowego uprawiania pïywania. Skïonili jÈ teĝ do rozpoczÚcia gry na fortepianie. Innym japoñskim dzieciom byÊ moĝe odpowiadaïo, ĝe ktoĂ tak steruje ich ĝyciem, ale Yoky boleĂnie to przeĝywaïa. Interesowaïy jÈ przeróĝne dziedziny, przede wszystkim matematyka i nauki przyrodnicze. Lubiïa sport, ale niekoniecznie pïywanie. Zupeïnie nie wiedziaïa, kim chce zostaÊ i jak miaïaby siÚ odnaleěÊ w tak uporzÈdkowanym Ăwiecie. POWOANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE Kup książkę Poleć książkę | 47 W wieku jedenastu lat Yoky w koñcu upomniaïa siÚ o swoje. Miaïa doĂÊ pïywania, chciaïa graÊ w tenisa. Rodzice zgodzili siÚ speïniÊ jej ĝyczenie. Z natury konkurencyjna Yoky marzyïa o karierze tenisowej, rozpoczynaïa jednak grÚ na stosunkowo póěnym etapie swojego ĝycia. Aby nadrobiÊ stracony czas, podjÚïa niesamowicie intensywny program szkoleniowy. Treningi odbywaïy siÚ poza Tokio, wiÚc Yoky odrabiaïa prace domowe wieczorem, w drodze powrotnej do domu. W zatïoczonym wagonie czÚsto brakowaïo miejsc siedzÈcych, wiÚc na stojÈco otwieraïa ksiÈĝki do matematyki czy fizyki i rozwiÈzywaïa zadania. Uwielbiaïa ïamigïówki, wiÚc zadania domowe zupeïnie jÈ pochïaniaïy. Ledwo zdawaïa sobie sprawÚ z upïywajÈcego czasu. W pewnym sensie czuïa siÚ podobnie jak na boisku tenisowym, potrafiïa siÚ w peïni skupiÊ, nic nie byïo w stanie odwróciÊ jej uwagi. W nielicznych wolnych chwilach podczas jazdy pociÈgiem Yoky rozmyĂlaïa nad swojÈ przyszïoĂciÈ. W ĝyciu najbardziej interesowaïy jÈ nauki przyrodnicze i sport. Za ich poĂrednictwem mogïa wyraĝaÊ róĝne aspekty swojej natury, a mianowicie umiïowanie do rywalizacji, prac rÚcznych i poruszania siÚ z gracjÈ, a jednoczeĂnie do myĂlenia analitycznego i rozwiÈzywania problemów. W Japonii czïowiek musi wybraÊ bardzo precyzyjnie okreĂlonÈ ĂcieĝkÚ kariery, wiÚc poĂwiÚcenie siÚ jednej z tych pasji oznaczaïo automatycznie wyrzeczenie siÚ wszystkich pozostaïych. Yoky bardzo to deprymowaïo. Pewnego dnia zaczÚïa snuÊ w gïowie plany robota, który graïby z niÈ w tenisa. Stworzenie takiej maszyny, a nastÚpnie pojedynek z niÈ mógïby odzwierciedlaÊ róĝne strony jej osobowoĂci. Pomysï pozostawaï jednak wyïÈcznie w sferze marzeñ. Wprawdzie Yoky stopniowo awansowaïa w rankingach i znalazïa siÚ w gronie najbardziej obiecujÈcych japoñskich tenisistek, szybko sobie jednak uĂwiadomiïa, ĝe swojej przyszïoĂci nie powinna wiÈzaÊ ze sportem. Co prawda podczas treningów nie miaïa sobie równych, ale juĝ na zawodach czÚsto coĂ jÈ paraliĝowaïo, zdarzaïo jej siÚ równieĝ przeteoretyzowaÊ. W rezultacie przegrywaïa nawet z gorzej klasyfikowanymi graczami. Poza tym odniosïa kilka powaĝnych kontuzji. Okazaïo siÚ, ĝe musi siÚ skupiÊ na nauce, a nie na sporcie. Udaïa siÚ do akademii tenisowej na Florydzie, a nastÚpnie przekonaïa rodziców, aby pozwolili jej pozostaÊ w Stanach Zjednoczonych i zïoĝyÊ podanie na University of California w Berkeley. Juĝ na studiach napotkaïa powaĝny problem z wyborem przedmiotu wiodÈcego, nic bowiem do koñca nie odzwierciedlaïo jej szerokich zainteresowañ. Z braku lepszego pomysïu zdecydowaïa siÚ na inĝynieriÚ elektrycznÈ. Pewnego dnia opowiedziaïa jednemu z profesorów o swoim mïodzieñczym marzeniu skonstruowania robota, który mógïby graÊ z niÈ w tenisa. Ku jej zaskoczeniu profesor nie rozeĂmiaï siÚ, lecz zaprosiï jÈ na zajÚcia laboratoryjne z robotyki dla starszych studentów. Yoky radziïa sobie tak dobrze, ĝe póěniej przyjÚto jÈ na studia na MIT. Tam zapisaïa siÚ na zajÚcia ze sztucznej inteligencji prowadzone przez pioniera robotyki Rodneya Brooksa. Uczestnicy laboratorium konstruowali robota dysponujÈcego sztucznÈ inteligencjÈ. Matsuoka zgïosiïa siÚ do pracy nad dïoniÈ i ramionami. Od dziecka uwaĝnie przyglÈdaïa siÚ wïasnym dïoniom zarówno podczas gry w tenisa czy gry na fortepianie, jak i podczas zapisywania równañ matematycznych. Ludzka dïoñ wydawaïa jej siÚ czymĂ zupeïnie niesamowitym. ChoÊ ta praca róĝ48 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę niïa siÚ nieco od aktywnoĂci sportowej, Yoky wykorzystywaïa teraz wïasne dïonie do skonstruowania dïoni robota. Znalazïa w koñcu coĂ, co w duĝej mierze odpowiadaïo jej zainteresowaniom. Dzieñ i noc ĂlÚczaïa nad nowym modelem koñczyny dla robota, starajÈc siÚ nadaÊ jego dïoni takÈ subtelnoĂÊ chwytu, jakÈ posiada ludzka dïoñ. Brooks zdumiaï siÚ, gdy przedstawiïa mu swoje dzieïo, wyprzedzaïo ono bowiem dotychczasowe wynalazki o wiele lat. Matsuoka zdawaïa sobie sprawÚ, ĝe brakuje jej wiedzy teoretycznej, dlatego podjÚïa dodatkowe studia w dziedzinie neurobiologii. Wyszïa z zaïoĝenia, ĝe jeĂli uda jej siÚ lepiej zrozumieÊ zwiÈzek miÚdzy rÚkÈ a mózgiem, bÚdzie mogïa projektowaÊ protezy funkcjonujÈce podobnie jak koñczyny ludzkie. Kontynuowaïa naukÚ i dopisywaïa do swojego ĝyciorysu kolejne fakultety, aĝ w koñcu przyczyniïa siÚ do powstania zupeïnie nowej dziedziny, którÈ ochrzciïa mianem neurobotyki. Zajmowaïa siÚ ona konstruowaniem robotów zdolnych naĂladowaÊ funkcjonowanie ludzkiego ukïadu nerwowego, a tym samym bliĝszych ĝyciu. Wytyczenie nowego obszaru badañ przyniosïo jej wielki sukces naukowy i staïo siÚ dla niej ěródïem siïy, jaka pïynie z posiadania moĝliwoĂci swobodnego urzeczywistniania wszystkich swoich zainteresowañ. ¥wiat pracy przypomina nieco ekosystem. Ludzie zajmujÈ siÚ róĝnymi zagadnieniami i w swoich dziedzinach muszÈ konkurowaÊ o zasoby i przetrwanie. Im wiÚcej ludzi zgromadzi siÚ na danej przestrzeni, tym trudniej osiÈgnÈÊ tam sukces. Praca w takiej dziedzinie mÚczy, poniewaĝ trzeba zabiegaÊ o uwagÚ, angaĝowaÊ siÚ w polityczne gierki i walczyÊ o rzadkie zasoby. Te wszystkie wysiïki pochïaniajÈ tyle energii, ĝe niewiele juĝ pozostaje na osiÈgniÚcie prawdziwej biegïoĂci. Tego typu dziedziny kuszÈ, poniewaĝ na kaĝdym kroku widzimy, ĝe inni doskonale sobie w nich radzÈ, wiÚc chcemy podÈĝaÊ utartÈ ĂcieĝkÈ. Ludzie nawet nie zdajÈ sobie sprawy, jak trudne moĝe siÚ okazaÊ takie ĝycie. Polecaïbym raczej inne rozwiÈzanie, polegajÈce mianowicie na znalezieniu sobie takiej niszy w obrÚbie tego systemu, którÈ moĝna by spokojnie zdominowaÊ. Wymaga to cierpliwoĂci i realizacji pewnej konkretnej strategii. Na poczÈtku trzeba wybraÊ sobie dziedzinÚ, która w przybliĝeniu odpowiada naszym zainteresowaniom (np. medycynÚ czy inĝynieriÚ elektrycznÈ). NastÚpnie moĝna pójĂÊ jednÈ z dwóch Ăcieĝek. Pierwsza z nich to Ăcieĝka Ramachandrana. W obrÚbie wybranej dziedziny szuka siÚ wówczas bocznych dróg, które wydajÈ nam siÚ szczególnie interesujÈce (w jego przypadku byïy to studia nad postrzeganiem i wzrokiem). W miarÚ moĝliwoĂci naleĝy dÈĝyÊ do zawÚĝenia pola naszych zainteresowañ. Wysiïki w tym zakresie powinno siÚ kontynuowaÊ, aĝ w koñcu uda siÚ trafiÊ na zupeïnie pustÈ niszÚ — im wÚziej bÚdzie ona zdefiniowana, tym lepiej. Taka nisza ma w sobie coĂ, co odzwierciedla wyjÈtkowoĂÊ konkretnej osoby. W przypadku Ramachandrana pewne szczególne aspekty neurologii wykazujÈ zwiÈzek z jego pierwotnym odczuciem bycia swego rodzaju wyjÈtkiem. Druga Ăcieĝka to Ăcieĝka Matsuoki. Po opanowaniu pierwszej dziedziny (w tym przypadku robotyki) naleĝy szukaÊ kolejnych zagadnieñ czy umiejÚtnoĂci, które POWOANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE Kup książkę Poleć książkę | 49 moĝna by zgïÚbiÊ (neurobiologia). W razie potrzeby naleĝy poĂwiÚciÊ temu swój wïasny czas. DziÚki temu moĝna potem dokonaÊ poïÈczenia tych dwóch dziedzin i w ten sposób stworzyÊ byÊ moĝe coĂ zupeïnie nowego albo przynajmniej przedstawiÊ zwiÈzek obu zagadnieñ w nowym Ăwietle. Proces ten moĝe trwaÊ dowolnie dïugo — tak to teĝ wyglÈda w przypadku Matsuoki, która nigdy nie przestaje szukaÊ nowych moĝliwoĂci. W koñcu powstanie dziedzina, która stanowiÊ bÚdzie naszÈ wyïÈcznÈ domenÚ. To drugie rozwiÈzanie dobrze siÚ sprawdza w kulturze duĝej dostÚpnoĂci informacji, w których odnajdywanie nowych zwiÈzków miÚdzy pomysïami stanowi ěródïo siïy. Obie drogi prowadzÈ do odnalezienia niszy, w której nie trzeba siÚ zmagaÊ z konkurencjÈ. Taka nisza zapewnia swobodÚ eksploracji, zgïÚbiania konkretnych zagadnieñ, które budzÈ nasze zainteresowanie. Kaĝdy sam wyznacza sobie plan dziaïañ i wedïug wïasnego uznania zarzÈdza zasobami dostÚpnymi w tym konkretnym obszarze. Poniewaĝ nie trzeba zaprzÈtaÊ sobie gïowy nadmiarem konkurencji ani intrygami politycznymi, czïowiek ma czas i swobodÚ realizacji swojego zadania ĝyciowego. 3. Z dala od niewïaĂciwych dróg. Strategia buntu W 1760 roku, w wieku czterech lat, Wolfgang Amadeusz Mozart rozpoczÈï naukÚ gry na fortepianie pod kierunkiem swojego ojca. Pomimo mïodego wieku sam chciaï siÚ tym zajÈÊ. Jego siedmioletnia siostra juĝ pobieraïa lekcje nauki gry na instrumencie. Niewykluczone, ĝe Wolfgang zdecydowaï siÚ na ten krok, aby dorównaÊ siostrze. Widziaï bowiem, ĝe ta dziÚki grze cieszy siÚ uwagÈ i miïoĂciÈ, sam równieĝ chciaï tego doĂwiadczaÊ. Po zaledwie kilku miesiÈcach Êwiczeñ ojciec Wolfganga, Leopold — skÈdinÈd utalentowany muzyk, kompozytor i nauczyciel — zauwaĝyï, ĝe jego syn ma wyjÈtkowy talent. W dodatku, co zadziwiajÈce w jego wieku, uwielbiaï ÊwiczyÊ. Wieczorami rodzice musieli odciÈgaÊ go na siïÚ od instrumentu. W wieku piÚciu lat Wolfgang zaczÈï komponowaÊ wïasne utwory. Wkrótce Leopold zabraï swoje zïote dziecko i jego siostrÚ w trasÚ koncertowÈ po stolicach Europy. Maïy muzyk zadziwiaï koronowane gïowy, przed którymi wystÚpowaï. Graï pewnie i potrafiï doskonale improwizowaÊ. Byï trochÚ jak cenna zabawka. Ojciec inkasowaï teraz spore Ărodki pieniÚĝne dla swojej rodziny, poniewaĝ kolejne dwory chciaïy podziwiaÊ wystÚpy maïego geniusza. Jako gïowa rodziny Leopold oczekiwaï od swoich dzieci bezwarunkowego posïuszeñstwa, pomimo ĝe w nowej sytuacji to tak naprawdÚ Wolfgang utrzymywaï caïÈ swÈ rodzinÚ. PoczÈtkowo syn podporzÈdkowywaï siÚ woli ojca, któremu przecieĝ wszystko zawdziÚczaï. Z chwilÈ wkroczenia w wiek dojrzewania coĂ siÚ w nim jednak zmieniïo. Nie bardzo wiedziaï, czy bawi go faktycznie sama gra na fortepianie, czy caïa uwaga, którÈ udaje mu siÚ na sobie skupiÊ. Po wielu latach pracy kompozytorskiej zaczÈï wreszcie wypracowywaÊ wïasny styl. Ojciec jednak nalegaï na niego, aby tworzyï bardziej konwencjonalne utwory — chodziïo o to, aby wpasowaÊ siÚ w gusta szlachetnie urodzonej publicznoĂci i zarabiaÊ na utrzymanie rodziny. Ówczesny Salzburg, w którym mieszkali, moĝna by okreĂliÊ jako prowincjonalny i burĝu- 50 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę azyjny. Wolfgang pragnÈï innego, samodzielnego ĝycia. Lata mijaïy, a on dusiï siÚ coraz bardziej. W koñcu w 1777 roku ojciec pozwoliï dwudziestojednoletniemu wówczas Wolfgangowi na wyjazd do Paryĝa w towarzystwie matki. Miaï siÚ tam ubiegaÊ o prominentne stanowisko dyrygenta, co pozwoliïoby mu nadal wspieraÊ rodzinÚ finansowo. Wolfgangowi nie spodobaïo siÚ jednak w Paryĝu. Uznaï, ĝe proponuje mu siÚ pracÚ poniĝej jego moĝliwoĂci. Jeszcze w Paryĝu jego matka zapadïa na zdrowiu, po czym umarïa w drodze powrotnej do domu. Podróĝ powrotna okazaïa siÚ zresztÈ tragiczna pod kaĝdym wzglÚdem. Wolfgang wróciï do Salzburga ukorzony i gotowy podporzÈdkowaÊ siÚ woli ojca. PrzyjÈï raczej maïo interesujÈcÈ posadÚ dworskiego organisty, w ĝaden sposób nie potrafiï jednak zapanowaÊ nad wïasnymi myĂlami. Rozpaczaï, ĝe marnuje ĝycie w tej nÚdznej pracy i ĝe pisze muzykÚ pod gusta prowincjuszy. W jednym z listów do ojca napisaï: „Jestem kompozytorem (…). Nie mogÚ i nie powinienem marnowaÊ talentu kompozytorskiego, którym Bóg w swojej dobroci tak hojnie mnie obdarzyï”. Na te coraz czÚstsze narzekania swojego syna Leopold reagowaï gniewem, przypominajÈc mu o dïugu, jaki ciÈĝy na nim z racji odebranego wyksztaïcenia oraz wydatków poniesionych przez ojca na niezliczone podróĝe. W koñcu jednak Wolfgang doznaï nagïego olĂnienia i stwierdziï, ĝe to nie fortepian (ani nawet muzyka jako taka) stanowi obiekt jego prawdziwej miïoĂci. Nie bawi go wystÚpowanie przed publicznoĂciÈ w roli marionetki. Doszedï do wniosku, ĝe zostaï stworzony do komponowania, a na dodatek odkryï w sobie zamiïowanie do teatru. Chciaï komponowaÊ opery — tak rozumiaï swoje prawdziwe powoïanie. W Salzburgu nie mógï tego powoïania realizowaÊ. Ojciec byï wiÚc czymĂ wiÚcej niĝ tylko przeszkodÈ — powaĝnie zagraĝaï jego ĝyciu, zdrowiu i poczuciu pewnoĂci siebie. Nie chodziïo wyïÈcznie o pieniÈdze. Ojciec po prostu zazdroĂciï synowi talentu i Ăwiadomie bÈdě nieĂwiadomie usiïowaï hamowaÊ jego postÚpy. Wolfgang musiaï podjÈÊ radykalne, choÊby nawet najbardziej bolesne kroki, zanim mogïoby byÊ za póěno. W 1781 roku Wolfgang wybraï siÚ do Wiednia i podjÈï brzemiennÈ w skutkach decyzjÚ, ĝe tam juĝ pozostanie. Nie zamierzaï nigdy wracaÊ do Salzburga. Ojciec nie potrafiï mu tego wybaczyÊ i uznaï, ĝe porzucajÈc rodzinÚ, syn popeïniï straszliwy czyn. PrzepaĂci miÚdzy nimi nigdy juĝ nie udaïo siÚ zasypaÊ. Wolfgang Amadeusz Mozart miaï poczucie, ĝe podporzÈdkowujÈc siÚ tak dïugo woli ojca, zmarnowaï bardzo duĝo czasu. Komponowaï wiÚc w szaleñczym tempie i z opÚtañczÈ szybkoĂciÈ przelewaï na papier swoje najsïynniejsze opery i utwory. Faïszywa Ăcieĝka ĝyciowa to taka, którÈ mamy ochotÚ obraÊ z zupeïnie niewïaĂciwych powodów — dla pieniÚdzy, sïawy, uwagi itd. O uwagÚ zabiegajÈ zwykle ludzie, którzy w swoim wnÚtrzu czujÈ pustkÚ i liczÈ, ĝe uda im siÚ jÈ wypeïniÊ faïszywym uwielbieniem publicznym. Poniewaĝ wybierajÈ dziedzinÚ, która nie odpowiada ich najgïÚbiej zakorzenionym upodobaniom, rzadko udaje im siÚ zaspokoiÊ to pragnienie. Ich praca na tym cierpi, a zainteresowanie — nawet jeĂli uda siÚ je zdobyÊ — szybko maleje. Bywa to bardzo bolesne. Ludzie, którzy przy wyborze drogi kierujÈ POWOANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE Kup książkę Poleć książkę | 51 siÚ wzglÚdami finansowymi lub myĂlÈ o swojej wygodzie, zwykle dziaïajÈ pod wpïywem strachu lub chÚci speïnienia oczekiwañ rodziców. Ci ostatni czÚsto starajÈ siÚ skïoniÊ swoje dzieci do wyboru intratnego zajÚcia motywowani troskÈ i obawÈ o nich. WĂród pobudek rodziców moĝe siÚ jednak czaiÊ coĂ jeszcze, a mianowicie szczypta zazdroĂci, ĝe oni sami jako mïodzi ludzie nie mieli aĝ tak duĝej swobody wyboru. W tym zakresie polecam dwutorowÈ strategiÚ. Po pierwsze, naleĝy sobie jak najszybciej uĂwiadomiÊ, ĝe wybraïo siÚ ĂcieĝkÚ kariery z niewïaĂciwych powodów — jeszcze zanim ucierpi na tym nasze poczucie pewnoĂci siebie. Po drugie, powinniĂmy teĝ aktywnie stawiÊ czoïa siïom, które zepchnÚïy nas ze sïusznej Ăcieĝki. Zapomnijmy o chÚci zabiegania o uwagÚ i aprobatÚ, one dziaïajÈ zwodniczo. Nie zaszkodzi wzbudziÊ w sobie odrobiny gniewu i ĝalu wobec rodziców, którzy próbujÈ narzuciÊ nam swojÈ wolÚ. Obranie wïasnej Ăcieĝki niezaleĝnie od ich woli stanowi waĝny krok na drodze rozwoju indywidualnego i ksztaïtowania wïasnej toĝsamoĂci. Pozwólmy zatem, aby buntowniczy duch podsyciï w nas energiÚ i poczucie sensu. Jeĝeli na drodze stoi nam ojciec, taki jak nasz Leopold Mozart, naleĝy siÚ go pozbyÊ i zapewniÊ sobie swobodne przejĂcie. 4. PrzeszïoĂÊ pozostawiÊ za sobÈ. Strategia adaptacyjna Od dnia narodzin w 1960 roku Freddie Roach byï wychowywany na boksera. Jego ojciec sam walczyï profesjonalnie, a matka sÚdziowaïa w zawodach bokserskich. Równieĝ starszy brat Freddiego zaczÈï poznawaÊ tajniki sportu w bardzo mïodym wieku. Gdy Freddie ukoñczyï szeĂÊ lat, takĝe i on trafiï do miejscowego klubu piÚĂciarskiego, gdzie miaï rozpoczÈÊ intensywny trening sportowy. mwiczyï pod okiem trenera po kilka godzin dziennie, przez szeĂÊ dni w tygodniu. W wieku piÚtnastu lat czuï siÚ juĝ wypalony. WymyĂlaï kolejne wymówki, aby wymigaÊ siÚ od treningu. Pewnego dnia matka wyczuïa, o co chodzi, i stwierdziïa: „Po co ty w ogóle Êwiczysz ten boks? Tylko ciÈgle obrywasz. Nie umiesz siÚ biÊ”. Freddie przywykï juĝ do ciÈgïej krytyki ze strony ojca i braci, jednak taka szczera ocena z ust matki wywoïaïa u niego reakcjÚ obronnÈ. Najwyraěniej to jego starszemu bratu matka wróĝyïa wielkÈ karierÚ. Freddie postanowiï udowodniÊ jej, ĝe siÚ myli. Z nowÈ zaciekïoĂciÈ powróciï do treningów. Odkryï w sobie pasjÚ do Êwiczeñ i dyscypliny. Z przyjemnoĂciÈ stwierdzaï, ĝe robi kolejne postÚpy i gromadzi kolejne nagrody. Nade wszystko jednak cieszyïo go to, ĝe teraz potrafi pokonaÊ brata. Na nowo odnalazï w sobie zamiïowanie do sportu. Teraz to Freddie rokowaï najlepiej ze swoich braci, wiÚc ojciec zabraï go do Las Vegas, aby w ten sposób przyspieszyÊ rozwój jego kariery. Tam osiemnastoletni Freddie poznaï legendarnego trenera Eddiego Futcha i rozpoczÈï szkolenie pod jego okiem. Zapowiadaïo siÚ bardzo dobrze: zostaï powoïany do reprezentacji narodowej i wspinaï siÚ w rankingach. Wkrótce jednak natrafiï na kolejny mur. Przyswoiï sobie najskuteczniejsze zagrania Futcha, na treningach opanowaï je do perfekcji, a mimo to podczas potyczek nie potrafiï tych umiejÚtnoĂci wykorzystywaÊ. Gdy 52 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę tylko wchodziï na ring, odzywaïy siÚ w nim instynkty. Emocje braïy górÚ. Walki przeobraĝaïy siÚ w trwajÈcÈ wiele rund bijatykÚ, którÈ Freddie nierzadko przegrywaï. Po kilku latach Futch powiedziaï Roachowi, ĝe czas zakoñczyÊ karierÚ. Freddie nie znaï jednak ĝycia poza boksem. Zakoñczy karierÚ i co dalej? Walczyï wiÚc nadal i przegrywaï, aĝ w koñcu musiaï pogodziÊ siÚ z rzeczywistoĂciÈ i zrezygnowaÊ z dalszej walki. PodjÈï pracÚ w telemarketingu i zaczÈï piÊ. Znienawidziï sport — tak wiele mu poĂwiÚciï, a na tak niewiele siÚ to zdaïo. Jakby na zïoĂÊ samemu sobie pewnego dnia powróciï do klubu Futcha, aby popatrzeÊ, jak jego przyjaciel Virgil Hill walczy z bokserem przygotowujÈcym siÚ do starcia o tytuï mistrzowski. Obaj sportowcy trenowali pod okiem Futcha, ale Hill nie mógï jednak w tym przypadku liczyÊ na wsparcie. Freddie przyniósï mu wiÚc wodÚ i postanowiï sïuĝyÊ radÈ. NastÚpnego dnia ponownie zjawiï siÚ przy ringu, ĝeby pomagaÊ Hillowi — a potem zostaï staïym bywalcem w klubie Futcha. Nie otrzymywaï zapïaty za swoje usïugi, wiÚc nadal pracowaï w telemarketingu, coĂ mu jednak mówiïo, ĝe oto stoi przed nim szansa. Postanowiï spróbowaÊ. Przychodziï na czas i zostawaï dïuĝej niĝ wszyscy inni. Doskonale znaï technikÚ Futcha, mógï wiÚc przekazywaÊ innym bokserom wiedzÚ na ten temat. Stopniowo przydzielano mu coraz to nowe obowiÈzki. Nie do koñca potrafiï wyzbyÊ siÚ niechÚci do boksu, wiÚc czasem siÚ zastanawiaï, jak dïugo jeszcze tak wytrzyma. ¥rodowisko trenerów rzÈdziïo siÚ surowymi zasadami, maïo kto potrafiï siÚ dïugo utrzymaÊ na stanowisku. Czy znowu nie okaĝe siÚ, ĝe w kóïko powtarza po prostu te same Êwiczenia, których nauczyï siÚ od Futcha? CoĂ mu podpowiadaïo, ĝe powinien wróciÊ na ring — ĝe przynajmniej sama walka nie jest aĝ tak przewidywalna. Pewnego dnia Virgil Hill zaprezentowaï mu technikÚ, którÈ podpatrzyï u kubañskich bokserów. Zamiast pracowaÊ z workiem treningowym, zawodnicy z Kuby Êwiczyli gïównie z trenerem korzystajÈcym ze specjalnych rÚkawic. Wychodzili na ring i z trenerem symulowali walki, ÊwiczÈc przy tym ciosy. Roach wypróbowaï to rozwiÈzanie z Hillem i od razu zapaïaï do niego entuzjazmem. Wróciï na ring, ale w innej roli. Miaï poczucie, ĝe boks skostniaï i ĝe to samo moĝna powiedzieÊ o jego metodach treningowych. Oczyma duszy zobaczyï moĝliwoĂÊ wykorzystania tej formy treningu nie tylko przy doskonaleniu ciosów. Dostrzegï jej zastosowanie w pracy nad strategiÈ walki. Stwierdziï, ĝe w ten sposób trener mógïby na bieĝÈco prezentowaÊ jÈ zawodnikowi. Takie rozwiÈzanie mogïo zrewolucjonizowaÊ boks, tchnÈÊ w tÚ dyscyplinÚ nowego ducha. Roach zaczÈï doskonaliÊ tÚ technikÚ w pracy z caïÈ grupÈ zawodników, którymi siÚ opiekowaï. Mógï wpajaÊ im ruchy znacznie bardziej pïynne i przemyĂlane strategicznie. Wkrótce zrezygnowaï z pracy u boku Futcha na rzecz niezaleĝnej kariery. Szybko zdobyï sobie uznanie jako ten, który nie ma sobie równych, jeĂli chodzi o przygotowywanie bokserów do walki. W ciÈgu kilku lat zostaï najlepszym trenerem swojego pokolenia. ZastanawiajÈc siÚ nad wïasnÈ karierÈ i nieuniknionymi zmianami w jej przebiegu, naleĝy przeprowadziÊ nastÚpujÈce rozumowanie. Nikt nie jest przywiÈzany do ĝadnego POWOANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE Kup książkę Poleć książkę | 53 stanowiska ani zobowiÈzany do lojalnoĂci wobec konkretnego zawodu czy firmy. Czïowiek ma jedynie obowiÈzek realizowaÊ swoje ĝyciowe zadanie i to jemu powinien siÚ w peïni oddaÊ. Kaĝdy musi we wïasnym zakresie zdefiniowaÊ to zadanie i nakreĂliÊ ĂcieĝkÚ jego realizacji. Inni nie powinni próbowaÊ nas chroniÊ ani nam w tym pomagaÊ. Tutaj kaĝdy odpowiada za siebie. Zmian nie da siÚ uniknÈÊ, szczególnie w epokach tak rewolucyjnych jak nasza. Poniewaĝ jesteĂmy zdani tylko na siebie, kaĝdy z nas musi próbowaÊ przewidywaÊ, do czego prowadzÈ zmiany zachodzÈce wïaĂnie w konkretnej rzeczywistoĂci zawodowej. Trzeba dostosowywaÊ definicjÚ wïasnego zadania ĝyciowego do bieĝÈcych okolicznoĂci. Nie naleĝy trwaÊ przy starych rozwiÈzaniach, poniewaĝ w ten sposób moĝna spaĂÊ na koniec stawki i powaĝnie na tym ucierpieÊ. Naleĝy zachowaÊ elastycznoĂÊ i stale szukaÊ moĝliwoĂci dostosowywania siÚ. Jeĝeli zmiana zostaïa nam narzucona, jak to miaïo miejsce w przypadku Freddiego Roacha, naleĝy oprzeÊ siÚ pokusie nadmiernie nerwowego reagowania i uĝalania siÚ nad sobÈ. Instynkt podpowiedziaï Roachowi, jak moĝe wróciÊ na ring. Staïo siÚ tak, poniewaĝ Roach zrozumiaï, ĝe darzy miïoĂciÈ nie tyle boks jako taki, ile raczej rozgrywki sportowe i tworzenie strategii. DziÚki zmianie podejĂcia mógï pchnÈÊ swój zapaï na nowe tory w obrÚbie Ăwiata boksu. Podobnie jak Roach, równieĝ i my nie powinniĂmy porzucaÊ umiejÚtnoĂci i doĂwiadczeñ, które juĝ udaïo siÚ nam zgromadziÊ. PowinniĂmy za to szukaÊ dla nich nowych zastosowañ. Wzrok naleĝy skierowaÊ ku przyszïoĂci, a nie ku przeszïoĂci. Taka kreatywna zmiana kierunku moĝe nas wprowadziÊ na ĂwietnÈ ĂcieĝkÚ. Wyzwolimy siÚ od samozadowolenia i zmusimy do oceny obranego kierunku. Naleĝy pamiÚtaÊ, ĝe zadanie ĝyciowe jest jak ĝywy organizm. OgraniczajÈc siÚ do realizacji sztywnego planu nakreĂlonego w mïodoĂci, sami sobie ograniczamy horyzonty, przez co mogÈ nas ominÈÊ wielkie szanse. 5. Droga z powrotem. Strategia ĝycia lub Ămierci Juĝ we wczesnym dzieciñstwie Buckminster Fuller (1895 – 1983) wiedziaï, ĝe postrzega Ăwiat zupeïnie inaczej niĝ inni. Urodziï siÚ z powaĝnÈ krótkowzrocznoĂciÈ. Poniewaĝ wzrok pozwalaï mu widzieÊ jedynie zamazane obrazy, pozostaïe zmysïy, szczególnie dotyk i zmysï powonienia, rozwinÚïy siÚ u niego bardziej, aby to zrekompensowaÊ. W wieku piÚciu lat przepisano mu pierwsze okulary, ale on nadal postrzegaï Ăwiat nie tylko za pomocÈ wzroku. Dysponowaï równieĝ dotykowÈ formÈ inteligencji. Fuller byï niezwykle zaradnym dzieckiem. Aby skutecznie przemieszczaÊ siÚ po jeziorach stanu Maine, gdzie podczas lata pracowaï przy dostarczaniu korespondencji, opracowaï nowy rodzaj wiosïa. Wiosïo to umoĝliwiaïo naĂladowanie ruchów meduzy (Fuller obserwowaï i analizowaï funkcjonowanie tych zwierzÈt). Interpretowaï dynamikÚ ich ruchów nie tylko za pomocÈ wzroku, potrafiï jÈ wrÚcz wyczuÊ. Swoje obserwacje przeïoĝyï na nowy rodzaj niezwykle efektywnego wiosïa. Podczas tych letnich miesiÚcy rozmyĂlaï równieĝ o innych ciekawych wynalazkach. To one miaïy staÊ siÚ przedmiotem jego ĝyciowych dokonañ, jego przeznaczeniem. 54 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę OdmiennoĂÊ ma jednak równieĝ minusy. Fullerowi brakowaïo cierpliwoĂci do nauki w ujÚciu tradycyjnym. Byï niezwykle bïyskotliwym uczniem i zdobyï miejsce na Harvardzie, ale nie potrafiï przystosowaÊ siÚ do rygorów tamtejszego nauczania. Opuszczaï zajÚcia, zaczÈï piÊ, prowadziï tryb ĝycia wïaĂciwy bardziej cyganerii. Dwukrotnie relegowano go z Harvardu, za drugim razem bezpowrotnie. Po przerwaniu studiów Fuller chwytaï siÚ róĝnych zajÚÊ. Pracowaï przy pakowaniu miÚsa, a potem, podczas I wojny Ăwiatowej, zdobyï stanowisko w marynarce wojennej. Miaï niezwykïÈ smykaïkÚ do maszyn, rozumiaï, jak wspóïpracujÈ ze sobÈ ich poszczególne czÚĂci. CiÈgle go jednak gdzieĂ nosiïo, nie mógï spokojnie usiedzieÊ w miejscu. Po wojnie miaï juĝ na utrzymaniu ĝonÚ i dziecko, a poniewaĝ bardzo chciaï im zapewniÊ ĝycie na odpowiednim poziomie, postanowiï przyjÈÊ dobrze pïatnÈ pracÚ menedĝera sprzedaĝy. Przykïadaï siÚ do swojej pracy i radziï sobie przyzwoicie, ale po trzech miesiÈcach firma zakoñczyïa dziaïalnoĂÊ. Ta praca nie przynosiïa mu ĝadnej satysfakcji, Fuller sÈdziï jednak, ĝe na nic wiÚcej go w ĝyciu nie staÊ. W koñcu kilka miesiÚcy póěniej ni stÈd, ni zowÈd stanÈï przed niezwykïÈ szansÈ. Jego teĂÊ opracowaï sposób wytwarzania materiaïów do budowy domów, dziÚki którym moĝna byïo wznosiÊ trwalsze i lepiej izolowane konstrukcje niĝszym kosztem. TeĂÊ bezskutecznie szukaï inwestora, ale nikt nie chciaï mu pomóc w prowadzeniu firmy. Fuller oceniï pomysï jako genialny. Zawsze interesowaï siÚ budowÈ domów i architekturÈ, zaproponowaï wiÚc, ĝe podejmie siÚ wdraĝania tej nowej technologii. W peïni zaangaĝowaï siÚ w to przedsiÚwziÚcie, udaïo mu siÚ nawet nieco udoskonaliÊ stosowane materiaïy. TeĂÊ wspieraï go w tych wysiïkach i w ten sposób wspólnie stworzyli Stockade Building System. DziÚki Ărodkom od inwestorów i rodziny mogli otworzyÊ zakïady produkcyjne. Firma z poczÈtku zmagaïa siÚ z powaĝnymi trudnoĂciami. Technologia byïa nowa i przeïomowa, a Fuller bardzo rygorystycznie trzymaï siÚ zasad i pragnÈï zrewolucjonizowaÊ branĝÚ budowlanÈ. PiÚÊ lat póěniej przedsiÚbiorstwo zostaïo jednak sprzedane, a Fuller straciï stanowisko prezesa. Jego perspektywy ĝyciowe rysowaïy siÚ teraz nawet w ciemniejszych barwach niĝ wczeĂniej. Dotychczas otrzymywaï pensjÚ, dziÚki której jego rodzina mogïa wieĂÊ wygodne ĝycie w Chicago. ¿yli jednak nieco ponad stan. Przez tych piÚÊ lat Fuller nie zdoïaï nic zaoszczÚdziÊ. Nadchodziïa zima, a szanse na pracÚ wyglÈdaïy raczej mizernie. Kiepska reputacja teĝ nie pomagaïa. Pewnego wieczoru Fuller przechadzaï siÚ wzdïuĝ jeziora Michigan i zastanawiaï siÚ nad swoim dotychczasowym ĝyciem. Rozczarowaï ĝonÚ i straciï Ărodki, które teĂÊ i przyjaciele zainwestowali w jego przedsiÚwziÚcie. Czuï siÚ biznesowym nieudacznikiem i ciÚĝarem dla wszystkich. W koñcu doszedï do wniosku, ĝe najlepszym wyjĂciem z sytuacji bÚdzie samobójstwo. Planowaï utopiÊ siÚ w jeziorze. Miaï dobrÈ polisÚ ubezpieczeniowÈ, przypuszczaï teĝ, ĝe rodzina ĝony zatroszczy siÚ o niÈ lepiej niĝ on sam. IdÈc wzdïuĝ brzegu jeziora, zaczÈï siÚ wiÚc mentalnie przygotowywaÊ na ĂmierÊ. Nagle wydarzyïo siÚ coĂ, co zupeïnie zmieniïo jego zapatrywania. Póěniej opisywaï to jako gïos, który dobiegaï gdzieĂ z niedaleka, byÊ moĝe nawet z jego wnÚtrza. Gïos powiedziaï: „Od tego momentu nie bÚdziesz juĝ wypatrywaï doczesnego potwierdzenia dla swoich przemyĂleñ. MyĂlisz wïaĂciwie. Nie masz prawa pozbawiÊ siÚ ĝycia. POWOANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE Kup książkę Poleć książkę | 55 Nie naleĝysz sam do siebie. Naleĝysz do WszechĂwiata. Sam nigdy nie poznasz do koñca swojego znaczenia, ale moĝesz przyjÈÊ, ĝe jeĂli tylko postarasz siÚ wykorzystywaÊ swoje doĂwiadczenia w interesie innych, speïnisz swoje posïannictwo”. Fuller nigdy wczeĂniej nie sïyszaï ĝadnych gïosów, wiÚc mógï co najwyĝej domniemywaÊ, ĝe ma do czynienia z czymĂ autentycznym. Same sïowa bardzo go zdumiaïy, ale zawróciï i ruszyï w kierunku domu. W drodze powrotnej zaczÈï siÚ zastanawiaÊ nad ich sensem i nad swoim ĝyciem, teraz jednak spoglÈdaï na nie nieco inaczej. ByÊ moĝe to, co jeszcze chwilÚ temu interpretowaï jako bïÚdy, wcale bïÚdami nie byïo. Próbowaï odnaleěÊ siÚ w Ăwiecie (i w biznesie), do którego nie pasowaï. ¥wiat mu to nieustannie powtarzaï, wystarczyïo posïuchaÊ. DoĂwiadczenie ze Stockade nie poszïo jednak na marne. Nauczyï siÚ dziÚki niemu czegoĂ bardzo wartoĂciowego o naturze czïowieka. Niczego nie ĝaïowaï. Tak naprawdÚ faktycznie byï inny. Dotychczas w jego gïowie pojawiaïy siÚ przeróĝne pomysïy na wynalazki — nowe rodzaje samochodów, domów i konstrukcji. Stanowiïy zawsze odzwierciedlenie jego wyjÈtkowych zdolnoĂci percepcyjnych. Gdy w drodze do domu przyglÈdaï siÚ kolejnym szeregom domów, nagle uĂwiadomiï sobie, ĝe ludzie bardziej cierpiÈ na jednakowoĂci, czyli na braku zdolnoĂci do robienia czegoĂ inaczej, niĝ na nonkonformizmie. PoprzysiÈgï sobie, ĝe od tej pory bÚdzie siÚ kierowaÊ wyïÈcznie wïasnym doĂwiadczeniem, gïosem wïasnej intuicji. Tworzyï alternatywne rozwiÈzania, dziÚki którym ludzie dostrzegali nowe moĝliwoĂci. PieniÈdze teĝ siÚ w koñcu pojawiÈ. Przedkïadanie ich ponad wszystko inne zawsze sprowadzaïo na niego kïopoty. Zamierzaï zatroszczyÊ siÚ o rodzinÚ, wiedziaï jednak, ĝe przez jakiĂ czas bÚdÈ musieli prowadziÊ oszczÚdne ĝycie. Fuller rzeczywiĂcie dotrzymaï obietnicy. Jego nietypowe pomysïy i zaangaĝowanie w ich realizacjÚ doprowadziïy do powstania projektu niedrogich i energooszczÚdnych form transportu i mieszkañ (samochody i domy Dymaxion), a takĝe do opracowania kopuïy geodezyjnej, caïkowicie nowej struktury architektonicznej. Potem pojawiïy siÚ pieniÈdze i sïawa. Nic dobrego nie moĝe wyniknÈÊ z zejĂcia z przeznaczonej Ăcieĝki. Czïowiek doĂwiadcza wówczas ukrytego bólu w wielu przeróĝnych odmianach. NajczÚĂciej porzucamy tÚ naszÈ ĂcieĝkÚ motywowani pokusÈ zdobycia pieniÚdzy, szybszego dorobienia siÚ. Poniewaĝ jednak sprzeniewierzamy siÚ w ten sposób czemuĂ, co tkwi gïÚboko w naszym wnÚtrzu, nasze zainteresowanie z czasem sïabnie i pieniÈdze przestajÈ napïywaÊ z takÈ ïatwoĂciÈ. Wówczas zaczynamy szukaÊ innych ěródeï dochodu i coraz bardziej oddalamy siÚ od naszej Ăcieĝki. Nie bardzo wiemy, co nas czeka, i ostatecznie lÈdujemy w Ălepej uliczce kariery. Nawet jeĂli nasze potrzeby materialne zostaïy juĝ zaspokojone, gdzieĂ w Ărodku odczuwaÊ bÚdziemy pustkÚ, którÈ trzeba bÚdzie zaspokoiÊ — poprzez odwoïanie siÚ do jakiegoĂ systemu wierzeñ, Ărodków farmakologicznych czy innych rozrywek. Tutaj nie ma mowy o kompromisie, nie sposób uciec od tego zjawiska. Ból i frustracja w koñcu uĂwiadomiÈ nam, jak 56 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę bardzo zboczyliĂmy z drogi. Wtedy trzeba wsïuchaÊ siÚ w przesïanie zawarte w tej frustracji i w tym bólu, pozwoliÊ mu pokierowaÊ sobÈ — tak jak gïos Fullera pokierowaï nim. To kwestia ĝycia i Ămierci. Powrót na wïaĂciwÈ drogÚ wymaga poĂwiÚcenia. Nie moĝna mieÊ wszystkiego od razu. BiegïoĂÊ wymaga cierpliwoĂci. Przez piÚÊ czy dziesiÚÊ lat trzeba pozostaÊ na obranej Ăcieĝce, a dopiero potem moĝna liczyÊ na nagrody za poniesiony trud. Caïy proces wiÈĝe siÚ z koniecznoĂciÈ podejmowania wielu wyzwañ, ale niesie teĝ liczne przyjemnoĂci. Powrót na ĂcieĝkÚ przeznaczenia powinien byÊ wynikiem postanowienia, które czyni siÚ wobec siebie, a nastÚpnie przedstawia innym. ZejĂcie z tej drogi powinno stanowiÊ powód do wstydu i zaĝenowania. Ostatecznie naprawdÚ trwaïy majÈtek i sukces stajÈ siÚ udziaïem tych, którzy — zamiast myĂleÊ o celach — koncentrujÈ siÚ na biegïoĂci i realizacji swojego zadania ĝyciowego. INNA DROGA Niektórzy ludzie w dzieciñstwie nie potrafiÈ jeszcze zidentyfikowaÊ swoich upodobañ ani okreĂliÊ Ăcieĝki kariery. W tym okresie zwracajÈ raczej uwagÚ na wïasne przykre ograniczenia. Nie radzÈ sobie z tym, co innym zdaje siÚ przychodziÊ z ïatwoĂciÈ i bez problemu. Koncepcja ĝyciowego powoïania wydaje im siÚ zupeïnie obca. Niekiedy przyswajajÈ sobie po prostu krytykÚ i oceny innych, w rezultacie sami siebie postrzegajÈ jako istoty wybrakowane. Przy braku naleĝytej starannoĂci takie myĂlenie moĝe staÊ siÚ samospeïniajÈcym siÚ proroctwem. Chyba nikt inny nie musiaï siÚ mierzyÊ z wïasnym przeznaczeniem w takim stopniu jak Temple Grandin. W 1950 roku u trzyletniej wówczas dziewczynki zdiagnozowano autyzm. Nie zdÈĝyïa jeszcze przyswoiÊ sobie zasad jÚzyka, a specjaliĂci przypuszczali, ĝe w tej kwestii niewiele siÚ zmieni. Zakïadano, ĝe Temple Grandin spÚdzi caïe swoje ĝycie w placówce opiekuñczej. Jej matka nie chciaïa siÚ jednak poddaÊ i postanowiïa podjÈÊ jeszcze jednÈ próbÚ. Posïaïa córkÚ do logopedy, któremu, o dziwo, udaïo siÚ z czasem poczyniÊ pewne postÚpy i nauczyÊ dziecko posïugiwania siÚ mowÈ. DziÚki temu Temple mogïa iĂÊ do szkoïy i zaczÈÊ siÚ uczyÊ tak samo jak inne dzieci. Pomimo poprawy jej perspektywy oceniano raczej ostroĝnie. Jej umysï funkcjonowaï inaczej. MyĂlaïa obrazami, a nie sïowami. Aby przyswoiÊ sobie jakieĂ sïowo, musiaïa nakreĂliÊ w gïowie odpowiedni obraz. To utrudniaïo jej naukÚ okreĂleñ o charakterze abstrakcyjnym, a takĝe doskonalenie umiejÚtnoĂci matematycznych. Poza tym Temple miaïa trudnoĂci w kontaktach z innymi dzieÊmi, te bowiem czÚsto naigrywaïy siÚ z jej odmiennoĂci. Czy w obliczu tak powaĝnych trudnoĂci w uczeniu siÚ dziewczynka mogïa liczyÊ na to, ĝe w przyszïoĂci bÚdzie mogïa podjÈÊ jakiekolwiek bardziej ambitne zajÚcie? Jakby tego wszystkiego byïo maïo, jej umysï pracowaï na bardzo wysokich obrotach i potrzebowaï nieustannego zajÚcia. W przeciwnym razie dziewczynkÚ ogarniaï silny niepokój. W razie problemów Temple instynktownie uciekaïa siÚ do dwóch obszarów aktywnoĂci, które zapewniaïy jej poczucie komfortu: nawiÈzywaïa kontakt ze zwierzÚtami POWOANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE Kup książkę Poleć książkę | 57 lub zajmowaïa siÚ pracami rÚcznymi. Jeĝeli chodzi o zwierzÚta, w szczególnoĂci zaĂ konie, Temple posiadaïa wyjÈtkowÈ zdolnoĂÊ interpretacji ich odczuÊ i myĂli. Doskonale czuïa siÚ w siodle. Z uwagi na swojÈ skïonnoĂÊ do myĂlenia obrazami, gdy siadaïa do prac manualnych (takich jak szycie czy praca w drewnie), od razu potrafiïa sobie wyobraziÊ gotowy produkt, a potem z ïatwoĂciÈ go tworzyïa. W wieku jedenastu lat Temple pojechaïa w odwiedziny do ciotki, która mieszkaïa na ranczu w Arizonie. Tam uĂwiadomiïa sobie, ĝe z jeszcze wiÚkszÈ empatiÈ niĝ do koni potrafi podejĂÊ do bydïa. Pewnego dnia z wielkim zainteresowaniem zauwaĝyïa, ĝe zwierzÚta lepiej siÚ rozluěniajÈ, jeĂli do szczepienia zamknie siÚ je w specjalnej klatce zwanej poskromem. Przez caïe swoje dzieciñstwo Temple odczuwaïa pragnienie przytulania, ale nie znosiïa uĂcisków dorosïych. W ich objÚciach czuïa siÚ pozbawiona kontroli nad sytuacjÈ, wpadaïa w panikÚ. Poprosiïa ciotkÚ, aby ta pozwoliïa jej wejĂÊ do takiego urzÈdzenia. Ciotka zgodziïa siÚ, dziÚki czemu przez póï godziny Temple z przyjemnoĂciÈ doĂwiadczaïa otulenia, o jakim zawsze marzyïa. Gdy sesja dobiegïa koñca, dziewczynka odczuwaïa wielki spokój. UrzÈdzenie staïo siÚ jej obsesjÈ. Kilka lat póěniej skonstruowaïa wïasnÈ prymitywnÈ wersjÚ do zastosowañ domowych. Zafascynowaïa siÚ tematem bydïa, poskromów i oddziaïywania dotyku i nacisku na dzieci autystyczne. Aby zaspokoiÊ wïasnÈ ciekawoĂÊ, musiaïa nauczyÊ siÚ czytaÊ i gromadziÊ informacje. Gdy to zrobiïa, stwierdziïa nagle, ĝe posiada niezwykïÈ zdolnoĂÊ koncentracji — potrafi godzinami czytaÊ o danym zagadnieniu, nawet odrobinÚ siÚ przy tym nie nudzÈc. Stopniowo rozszerzaïa zakres lektur o pozycje dotyczÈce psychologii, biologii i nauk przyrodniczych w ogóle. ZnaczÈco poszerzyïa swoje zdolnoĂci intelektualne, dziÚki czemu przyjÚto jÈ na studia. Jej horyzonty myĂlowe stopniowo ulegaïy poszerzeniu. Kilka lat póěniej Temple rozpoczÚïa studia magisterskie w dziedzinie zootechniki na Arizona State University. Jej fascynacja bydïem odĝyïa na nowo. Temple Grandin postanowiïa przyjrzeÊ siÚ bliĝej tuczarniom, a w szczególnoĂci poskromom. Chciaïa lepiej zrozumieÊ behawioralne reakcje zwierzÈt. Tamtejsi profesorowie nie podzielali jednak tych zainteresowañ i nie pozwolili jej zgïÚbiaÊ tego tematu. Poniewaĝ jednak Temple nie naleĝaïa do ludzi, którzy po prostu godzÈ siÚ z odmowÈ, zaczÚïa szukaÊ na innych wydziaïach, aĝ w koñcu znalazïa promotorów dla swojej pracy. RozpoczÚïa badania i dziÚki temu w koñcu zaczÚïa odkrywaÊ istotÚ swojego ĝyciowego zadania. Nie byïo jej pisane ĝycie uniwersyteckie. Temple naleĝaïa do osób praktycznych, które lubiïy tworzyÊ konkretne rzeczy i potrzebowaïy ciÈgïej stymulacji intelektualnej. Postanowiïa zatem nakreĂliÊ dla siebie wïasnÈ ĂcieĝkÚ kariery. ZaczÚïa pracÚ jako wolny strzelec. Oferowaïa swoje usïugi farmom i tuczarniom, projektowaïa poskromy skuteczniejsze i lepiej przystosowane do potrzeb zwierzÈt. OdwoïujÈc siÚ do swoich zdolnoĂci projektowych i inĝynieryjnych, powoli przyswajaïa sobie równieĝ podstawowe zasady biznesu. Zakres jej usïug poszerzyï siÚ o projektowanie bardziej humanitarnych ubojni i systemów zarzÈdzania zwierzÚtami gospodarskimi. 58 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę Ugruntowawszy pozycjÚ na tym polu, mogïa przejĂÊ do kolejnych spraw. ZajÚïa siÚ pisaniem. Wróciïa na uniwersytet jako profesor. Prowadziïa wykïady dotyczÈce zwierzÈt i autyzmu. JakoĂ udaïo siÚ jej przezwyciÚĝyÊ przeszkody pozornie nie do pokonania i odkryÊ zadanie ĝyciowe idealnie dostosowane do jej potrzeb. Jeĝeli zamiast atutów i upodobañ ktoĂ stwierdzi u siebie raczej niedoskonaïoĂci, powinien zastosowaÊ nastÚpujÈcÈ strategiÚ. Otóĝ naleĝy zignorowaÊ swoje sïaboĂci i oprzeÊ siÚ pokusie upodabniania do innych. Naleĝy iĂÊ za przykïadem Temple Grandin i skupiÊ siÚ na tym, z czym radzimy sobie dobrze. Nie ma sensu marzyÊ ani formuïowaÊ ambitnych planów na przyszïoĂÊ. Lepiej skupiÊ siÚ na doskonaleniu najprostszych i najbardziej podstawowych umiejÚtnoĂci. W ten sposób zyskuje siÚ pewnoĂÊ siebie i punkt wyjĂcia do dalszych poszukiwañ. Takie postÚpowanie doprowadzi nas w koñcu do treĂci ĝyciowego zadania. Naleĝy podkreĂliÊ, ĝe zadanie ĝyciowe nie zawsze objawia siÚ w postaci niesamowitych czy obiecujÈcych upodobañ. Czasami skrywa siÚ za sïaboĂciami, zmuszajÈc czïowieka do skupienia siÚ na jednej czy dwóch rzeczach, z którymi radzi sobie bezsprzecznie dobrze. Doskonalenie tych umiejÚtnoĂci pozwala poznaÊ wartoĂÊ dyscypliny i przekonaÊ siÚ, jak wielkie korzyĂci mogÈ przynosiÊ nasze starania. Nie ma sensu oglÈdaÊ siÚ z zazdroĂciÈ na ludzi, których los obdarzyï naturalnym talentem. Taki talent czÚsto okazuje siÚ przekleñstwem, poniewaĝ ludzie uzdolnieni rzadko majÈ okazjÚ poznaÊ znaczenie pilnoĂci i koncentracji uwagi, za co zapïacÈ w póěniejszym ĝyciu wysokÈ cenÚ. TÚ samÈ strategiÚ moĝna z powodzeniem zastosowaÊ w odniesieniu do wszelkich przeszkód i trudnoĂci, których doĂwiadczamy na swojej drodze. W takich chwilach wato skupiÊ siÚ na tych kilku rzeczach, które wiemy na pewno i z którymi radzimy sobie dobrze. W ten sposób moĝna odzyskaÊ poczucie pewnoĂci siebie. Skoro tacy ludzie jak Temple Grandin, których los tak ěle potraktowaï na poczÈtku, potrafiÈ odnaleěÊ swoje zadanie ĝyciowe i osiÈgnÈÊ biegïoĂÊ, to znaczy, ĝe jest to siïa dostÚpna dla kaĝdego z nas. PrÚdzej czy póěniej coĂ nas wezwie do obrania okreĂlonej Ăcieĝki. To „coĂ” moĝe zapisaÊ siÚ w naszej pamiÚci jako wezwanie z czasów dzieciñstwa, jako gïos znikÈd, fascynacja, zadziwiajÈcy zwrot wydarzeñ, pod wpïywem którego nagle sobie uĂwiadamiamy: to wïaĂnie muszÚ zrobiÊ, to wïaĂnie muszÚ mieÊ, takim czïowiekiem muszÚ siÚ staÊ. (…) Wezwanie nie zawsze bywa ĝywe i zdecydowane, moĝe przypominaÊ raczej ïagodne pchniÚcie w stronÚ strumienia, którym popïyniemy niczego nieĂwiadomi w kierunku okreĂlonego punktu na brzegu. Z perspektywy czasu bÚdziemy wiedzieÊ, ĝe los miaï w tym swój udziaï. (…) RealizacjÚ treĂci wezwania moĝna odkïadaÊ na póěniej, moĝna go unikaÊ, moĝna je lekcewaĝyÊ. Moĝe ono jednak takĝe zawïadnÈÊ nami caïkowicie. Tak czy owak, w koñcu wydobÚdzie siÚ na powierzchniÚ. W koñcu da o sobie znaÊ. (…) W przypadku nadzwyczajnych ludzi powoïanie zdaje siÚ bardziej oczywiste. ByÊ moĝe wïaĂnie dlatego tak bardzo nas POWOANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE Kup książkę Poleć książkę | 59 oni fascynujÈ. A byÊ moĝe ich nadzwyczajnoĂÊ ma zwiÈzek wïaĂnie z oczywistoĂciÈ tego powoïania i lojalnoĂciÈ, z jakÈ je realizujÈ. (…) Nadzwyczajni ludzie stanowiÈ lepszy wzór, poniewaĝ wykazujÈ siÚ cechami, których brakuje zwykïym Ămiertelnikom. Nam wszystkim brakuje takiej motywacji, wiÚcej rzeczy nas rozprasza. Mimo to naszym przeznaczeniem sterujÈ te same, uniwersalne mechanizmy. Nadzwyczajni ludzie nie tworzÈ odrÚbnej kategorii. W ich przypadku dziaïanie tego mechanizmu jest po prostu bardziej oczywiste (…). — JAMES HILLMAN 60 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONAO¥CI Kup książkę Poleć książkę