Jak zostać mistrzem. Trening doskonałości

Transkrypt

Jak zostać mistrzem. Trening doskonałości
Tytuł oryginału: Mastery
Tłumaczenie: Magda Witkowska
ISBN: 978-83-246-6976-9
Copyright © Robert Greene, 2012
All rights reserved. No part of this book may be reproduced or transmitted in any form or by any means,
electronic or mechanical, including photocopying, recording or by any information storage retrieval system,
without permission from the Publisher.
Polish edition copyright © 2014 by Helion S.A.
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej
publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną,
fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje
naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź towarowymi ich
właścicieli.
Autor oraz Wydawnictwo HELION dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce informacje były
kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za ich wykorzystanie, ani za związane
z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich. Autor oraz Wydawnictwo HELION nie
ponoszą również żadnej odpowiedzialności za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji
zawartych w książce.
Wydawnictwo HELION
ul. Kościuszki 1c, 44-100 GLIWICE
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail: [email protected]
WWW: http://editio.pl (księgarnia internetowa, katalog książek)
Printed in Poland.
• Kup książkę
• Poleć książkę
• Oceń książkę
• Księgarnia internetowa
• Lubię to! » Nasza społeczność
SPIS TRE¥CI
WPROWADZENIE
15
ESENCJA SI’Y
15
Wyĝsza forma inteligencji — definicja biegïoĂci — trzy fazy osiÈgania biegïoĂci
— inteligencja intuicyjna — kontakt z rzeczywistoĂciÈ — siïa drzemiÈca w kaĝdym z nas
EWOLUCJA BIEG’O¥CI
19
Nasi prymitywni przodkowie — ewolucja ludzkiego mózgu — dystans i koncentracja
— inteligencja spoïeczna u wczesnych hominidów — neurony lustrzane — myĂlenie
z perspektywy — opanowanie koncepcji czasu — wykorzystanie potencjaïu ludzkiego
mózgu — powrót do najwczeĂniejszych korzeni
KLUCZE DO BIEG’O¥CI
24
Karol Darwin realizujÈcy swoje upodobania — cechy wspólne wielkim mistrzom — nasza
wyjÈtkowoĂÊ i pierwotne upodobania — przeszkody polityczne w dÈĝeniu do biegïoĂci
— definicja geniuszu — degradacja koncepcji biegïoĂci — rola pragnienia w dÈĝeniu
do biegïoĂci — niebezpieczeñstwo zwiÈzane z biernoĂciÈ — plastycznoĂÊ ludzkiego mózgu
— przeglÈd strategii i postaci omawianych w ksiÈĝce
1.
POWO’ANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE
33
Posiadasz w sobie wewnÚtrznÈ siïÚ, która próbuje naprowadziÊ CiÚ na Twoje ĝyciowe
zadanie. Chodzi o to, co masz do osiÈgniÚcia w trakcie swojego ĝycia. Pierwszy krok
Kup książkę
Poleć książkę
na drodze do biegïoĂci naleĝy zatem wykonaÊ do wewnÈtrz — naleĝy poznaÊ swojÈ
prawdziwÈ naturÚ i odzyskaÊ kontakt z wrodzonÈ siïÈ. Precyzyjne jej zrozumienie
pozwoli Ci obraÊ wïaĂciwÈ ĂcieĝkÚ kariery i uporzÈdkowaÊ swoje ĝycie. Nigdy nie jest
za póěno, aby ten proces rozpoczÈÊ.
UKRYTA SI’A
35
Leonardo da Vinci
KLUCZE DO BIEG’O¥CI
39
Przykïady mistrzów kierujÈcych siÚ powoïaniem — ěródïo indywidualnej wyjÈtkowoĂci
— odkrywanie wïasnych upodobañ — definicja powoïania — wybór powoïania —
odkrycie swojej niszy — dÈĝenie do osiÈgniÚÊ — poznanie wïasnej toĝsamoĂci
STRATEGIE POSZUKIWANIA ZADANIA ¿YCIOWEGO
43
1. Powrót do ěródeï. Strategia pierwotnej skïonnoĂci
44
Albert Einstein — Maria Curie — Ingmar Bergman — Martha Graham —
Daniel Everett — John Coltrane
2. Nisza idealna. Strategia darwinowska
46
A. V.S. Ramachandran
B. Yoky Matsuoka
3. Z dala od niewïaĂciwych dróg. Strategia buntu
50
Wolfgang Amadeusz Mozart
4. PrzeszïoĂÊ pozostawiÊ za sobÈ. Strategia adaptacyjna
52
Freddie Roach
5. Droga z powrotem. Strategia ĝycia lub Ămierci
54
Buckminster Fuller
INNA DROGA
57
Temple Grandin
2.
GODZENIE SI} Z RZECZYWISTO¥CIk.
TERMINOWANIE W WERSJI IDEALNEJ
61
Po odebraniu wyksztaïcenia teoretycznego wkraczasz w najwaĝniejszÈ fazÚ swojego ĝycia.
Chodzi mianowicie o fazÚ ksztaïcenia praktycznego, zwanÈ terminowaniem. Zanim wiÚc
bÚdzie za póěno, powinieneĂ wyciÈgnÈÊ stosowne wnioski i wkroczyÊ na ĂcieĝkÚ wytyczonÈ
przez najwiÚkszych mistrzów, zarówno dawnych, jak i obecnych. Pewne zaïoĝenia
terminowania idealnego dotyczÈ w równej mierze wszystkich dziedzin. Proces ten pozwala
6 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
opanowaÊ niezbÚdne umiejÚtnoĂci, zdobyÊ kontrolÚ nad wïasnym umysïem i wyksztaïciÊ
zdolnoĂÊ do samodzielnego myĂlenia, a tym samym przygotowaÊ siÚ na kreatywne wyzwania,
które czekajÈ CiÚ na drodze do biegïoĂci.
PIERWSZE PRZEOBRA¿ENIE
63
Karol Darwin
KLUCZE DO BIEG’O¥CI
68
Definicja terminowania doskonaïego — cele terminowania rozumianego jako przeobraĝenie
Faza terminowania: trzy kroki — trzy tryby
70
Krok pierwszy. DogïÚbna obserwacja — tryb pasywny
70
Wytïumienie wïasnego kolorytu — przestrzeganie zasad — obserwacja ukïadów
wïadzy — interpretacja historii Karola Darwina — rozeznanie we wïasnym
otoczeniu
Krok drugi. Zdobywanie umiejÚtnoĂci — tryb treningu
72
Gromadzenie wiedzy milczÈcej — Ăredniowieczny system czeladniczy — cykle
przyspieszonych zwrotów — akceptacja nudy — kora czoïowa a przyswajanie
wiedzy — wiedza „wdrukowana” — magiczna liczba 10 tysiÚcy godzin
Krok trzeci. Eksperymenty — tryb aktywny
76
Stopniowe zdobywanie pewnoĂci siebie i eksperymenty — przezwyciÚĝenie strachu
Zdobywanie umiejÚtnoĂci we wspóïczesnym Ăwiecie — znaczenie terminowania —
zwiÈzek miÚdzy rÚkÈ a okiem — czïowiek jako budowniczy
STRATEGIE DLA TERMINOWANIA DOSKONA’EGO
1. Nauka waĝniejsza niĝ pieniÈdze
79
79
Benjamin Franklin — Albert Einstein — Martha Graham — Freddie Roach
2. Poszerzanie horyzontów
82
Zora Neale Hurston
3. Powrót do poczucia niĝszoĂci
85
Daniel Everett
4. Zaufanie do procesu
89
Cesar Rodriguez
5. Naprzeciw oporowi i bólowi
92
A. Bill Bradley
B. John Keats
6. Terminowanie w zakresie poraĝki
95
Henry Ford
SPIS TRE¥CI | 7
Kup książkę
Poleć książkę
7. Zestawianie elementów „co” i „jak”
98
Santiago Calatrava
8. Kolejne próby i bïÚdy
101
Paul Graham
INNA DROGA
104
Wolfgang Amadeusz Mozart — Albert Einstein
3.
PRZEJMOWANIE SI’Y OD MISTRZÓW.
DYNAMIKA PRACY Z MENTOREM
105
¿ycie jest krótkie, wiÚc masz ograniczonÈ iloĂÊ czasu na naukÚ i wykazywanie siÚ
kreatywnoĂciÈ. Jeĝeli zabraknie Ci odpowiedniego wsparcia, moĝesz zmarnowaÊ cenne
lata na próby zdobywania wiedzy i umiejÚtnoĂci z przeróĝnych ěródeï. Tymczasem lepiej
by byïo, gdybyĂ podÈĝaï Ăladami mistrzów i znalazï sobie wïaĂciwego mentora. Na mentora
naleĝy wybraÊ osobÚ odpowiedniÈ dla Twoich potrzeb, która pomoĝe Ci realizowaÊ Twoje
ĝyciowe zadanie. Po przyswojeniu sobie wiedzy mentora naleĝy ruszyÊ dalej swojÈ drogÈ,
aby przypadkiem nie pozostaÊ na zawsze w jego cieniu. Chodzi o to, aby zawsze przewyĝszaÊ
swoich mentorów pod wzglÚdem biegïoĂci i geniuszu.
ALCHEMIA WIEDZY
107
Michael Faraday
KLUCZE DO BIEG’O¥CI
114
Znaczenie pokory — rola mentorów — dynamika relacji miÚdzy mentorem a jego
podopiecznym — nauka jako alchemia — interpretacja historii Michaela Faradaya
— Aleksander Wielki — znaczenie kontaktów osobistych — poszukiwanie i pozyskiwanie
mentora — znane postaci i ksiÈĝki w roli mentorów — kiedy zerwaÊ relacje z mistrzem
STRATEGIE POPRAWY DYNAMIKI W RELACJI MENTORSKIEJ
1. Wybór mentora odpowiadajÈcego naszym potrzebom
i upodobaniom
121
121
Frank Lloyd Wright — Carl Jung — V.S. Ramachandran — Yoky Matsuoka
2. GïÚbokie spojrzenie w lustereczko mentora
125
Hakuin Zenji
3. Nowe postacie pomysïów
129
Glenn Gould
4. Dynamika typu „w przód i w tyï”
131
Freddie Roach
8 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
INNA DROGA
134
Thomas Edison
4.
POZNAWANIE PRAWDZIWEGO OBLICZA LUDZI.
INTELIGENCJA SPO’ECZNA
137
JednÈ z najpowaĝniejszych przeszkód na drodze do biegïoĂci okazuje siÚ czÚsto wyczerpanie
emocjonalne, które nastÚpuje na skutek koniecznoĂci zmagania siÚ z ciÈgïym oporem
i próbami manipulacji ze strony naszego otoczenia. BïÚdnie odczytujemy intencje innych,
w zwiÈzku z czym nasze reakcje wywoïujÈ ich zmieszanie bÈdě konflikt. Inteligencja
spoïeczna to zdolnoĂÊ do postrzegania ludzi. Kto potrafi siÚ sprawnie poruszaÊ
w Ărodowisku spoïecznym, ten ma wiÚcej czasu na naukÚ i pozyskiwanie umiejÚtnoĂci.
Wprawdzie bez tego rodzaju inteligencji moĝna osiÈgnÈÊ sukces, ale nie bÚdzie on trwaïy
i nie bÚdzie zasïugiwaï na miano prawdziwej biegïoĂci.
SPOJRZENIE DO WEWNkTRZ
139
Benjamin Franklin
KLUCZE DO BIEG’O¥CI
145
Czïowiek jako najdoskonalsze zwierzÚ spoïeczne — naiwna perspektywa jako czynnik
hamujÈcy — interpretacja historii Benjamina Franklina — dostosowywanie wïasnych
postaw
Wiedza szczegóïowa — czytanie ludzi
149
Komunikacja niewerbalna — wychwytywanie sygnaïów — poszukiwanie
wspólnych doĂwiadczeñ emocjonalnych — intuicyjne odczytywanie ludzi
— rozpoznawanie schematów — niebezpieczeñstwo zwiÈzane z pierwszym
wraĝeniem
Wiedza ogólna — siedem faktów Ămiertelnych
152
ZazdroĂÊ
Konformizm
SztywnoĂÊ
Obsesyjne skupienie na sobie
Lenistwo
TrzpiotowatoĂÊ
Bierna agresja
Inteligencja spoïeczna a kreatywnoĂÊ
SPIS TRE¥CI | 9
Kup książkę
Poleć książkę
STRATEGIE ROZWOJU INTELIGENCJI SPO’ECZNEJ
1. Wyraĝanie siÚ poprzez pracÚ
158
159
A. Ignaz Semmelweis
B. William Harvey
2. Ksztaïtowanie odpowiedniego wizerunku
164
Teresita Fernández
3. Spojrzenie na siebie cudzymi oczami
168
Temple Grandin
4. CierpliwoĂÊ wobec gïupców
171
Johann Wolfgang von Goethe — Josef von Sternberg — Daniel Everett
INNA DROGA
175
Paul Graham
5.
ROZBUDZANIE UMYS’U WIELOWYMIAROWEGO.
FAZA AKTYWNO¥CI I KREATYWNO¥CI
177
Gdy juĝ uda Ci siÚ zgromadziÊ pewien zbiór umiejÚtnoĂci i przyswoiÊ sobie reguïy rzÈdzÈce
TwojÈ dziedzinÈ, zapragniesz wiÚkszej aktywnoĂci i bÚdziesz szukaï sposobnoĂci,
aby wykorzystywaÊ wiedzÚ w sposób bliĝszy wïasnym upodobaniom. Zamiast spoczywaÊ
na laurach, powinieneĂ pogïÚbiaÊ wiedzÚ z zakresu dziedzin pokrewnych Twojej, aby Twój
umysï mógï poszukiwaÊ nowych skojarzeñ miÚdzy przeróĝnymi koncepcjami. W pewnym
momencie bÚdziesz gotowy zmierzyÊ siÚ z zasadami, które kiedyĂ sobie wpoiïeĂ — bÚdziesz
mógï zmieniÊ je i uksztaïtowaÊ zgodnie z wïasnymi potrzebami. Tak rozumiana oryginalnoĂÊ
stanie siÚ dla Ciebie ěródïem wielkiej siïy.
DRUGIE PRZEOBRA¿ENIE
179
Wolfgang Amadeusz Mozart
KLUCZE DO BIEG’O¥CI
185
Umysï pierwotny — umysï konwencjonalny — umysï wielowymiarowy — interpretacja
historii Mozarta — trzy zasadnicze kroki
Krok pierwszy. Zadanie kreatywne
189
Nowe podejĂcie do kwestii kreatywnoĂci — polowanie na wielkiego biaïego
wieloryba — Thomas Edison, Rembrandt, Marcel Proust i najwiÚksze wyzwania
kreatywne — podstawowe prawo dynamiki kreatywnej — poszukiwanie obiektu
buntu — zachowanie realistycznego spojrzenia — rezygnacja z poczucia
bezpieczeñstwa
10 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
Krok drugi. Strategie kreatywne
191
A. PODTRZYMYWANIE ZDOLNO¥CI NEGATYWNEJ
191
Keats o procesie kreatywnym — definicja zdolnoĂci negatywnej — Mozart i Bach
— Einstein i zdolnoĂÊ negatywna — Shakespeare jako ideaï — Faraday
o pokorze — zdolnoĂÊ negatywna jako narzÚdzie otwarcia umysïu
B. POZYTYWNY STOSUNEK DO PRZYPADKOWO¥CI
193
Mózg jako narzÚdzie przystosowane do podwójnego przetwarzania — definicja
przypadkowoĂci — William James i potencjaï intelektualny — zachowanie
otwartoĂci ducha — Ludwik Pasteur i przypadkowoĂÊ — Thomas Edison,
przypadkowoĂÊ i nagranie děwiÚku — elastycznoĂÊ umysïu — strategie
przypadkowoĂci Anthony’ego Burgessa oraz Maxa Ernsta — sprzyjanie
przypadkowoĂci — myĂlenie analogiczne i Galileusz
C. „PRkD” JAKO SI’A ZDOLNA ODMIENIm UMYS’
197
Karol Darwin i prÈd — definicja prÈdu — nasi prymitywni przodkowie a
prÈd — zwarcie prÈdu — Buckminster Fuller i artefakty — znaczenie
wytwarzania przedmiotów — pÚtla sprzÚĝenia zwrotnego
D. ZMIANA PERSPEKTYWY
Typowe schematy myĂlowe wymagajÈce zmiany
200
Skupienie na elemencie „co” zamiast na elemencie „jak”
Unikanie skrótów — skupienie na strukturze — zdobywanie rozeznania
co do caïoĂci — znaczenie zaleĝnoĂci w nauce
Pochopne uogólnianie z pominiÚciem szczegóïów
PrzejĂcie od perspektywy makro do mikro — Karol Darwin i dogïÚbne
badania nad wÈsonogami — Leonardo da Vinci i przywiÈzywanie
skrajnej wagi do szczegóïów — kierowanie siÚ detalami
Potwierdzanie paradygmatów i ignorowanie anomalii
Nadmierne przywiÈzanie do paradygmatów — wartoĂÊ anomalii — Maria
Curie i anomalia radioaktywnoĂci — zaïoĝyciele Google i anomalie
— anomalie jako siïa napÚdowa ewolucji
Caïkowite skupienie na elementach wystÚpujÈcych,
przy pominiÚciu tych brakujÈcych
Sherlock Holmes i wskazówki negatywne — Gowland Hopkins, wskazówki
negatywne i szkorbut — zaspokojenie niespeïnionych potrzeb — Henry Ford,
wskazówki negatywne i linia montaĝowa — odejĂcie od perspektywy
emocjonalnej — przeszkody jako szanse
E. POWRÓT DO PIERWOTNYCH FORM INTELIGENCJI
206
Inteligencja naszych najwczeĂniejszych przodków — ludzki mózg jako
narzÚdzie wielozadaniowe — gramatyka jako czynnik ograniczajÈcy
— myĂlenie poza granicami jÚzyka — przykïady sïawnych ludzi myĂlÈcych
obrazami — ograniczenia pamiÚci — stosowanie wykresów i modeli
— Schiller, Einstein, Samuel Johnson i synestezja
SPIS TRE¥CI | 11
Kup książkę
Poleć książkę
Krok trzeci. Przeïom kreatywny. NapiÚcie i olĂnienie
Wysokie wewnÚtrzne standardy mistrzów — porzucenie rozwaĝañ — Einstein,
porzucenie rozwaĝañ, odkrycie wzglÚdnoĂci — Ryszard Wagner, opera dokoñczona
na podstawie snu — jak mózg osiÈga szczyt swoich kreatywnych moĝliwoĂci
— przeszkody na drodze do oĂwiecenia — nagïy przejaw geniuszu Evariste’a Galois
— znaczenie napiÚcia — wyznaczanie sobie terminów — sztuczne napiÚcie
generowane przez Thomasa Edisona
Puïapki emocjonalne
Samozadowolenie
Konserwatyzm
ZaleĝnoĂÊ
NiecierpliwoĂÊ
Wysokie mniemanie o sobie
Brak elastycznoĂci
STRATEGIE DLA FAZY KREATYWNO¥CI I AKTYWNO¥CI
1. Autentyczny gïos
215
216
John Coltrane
2. ZnaczÈcy fakt
220
V.S. Ramachandran
3. Inteligencja mechaniczna
225
Bracia Wright
4. PotÚga natury
229
Santiago Calatrava
5. Wolna przestrzeñ
234
Martha Graham
6. Wysoki poziom rozwaĝañ
238
Yoky Matsuoka
7. Ewolucyjne porwanie
241
Paul Graham
8. MyĂlenie wielowymiarowe
246
Jean-François Champollion
9. Alchemiczna kreatywnoĂÊ a podĂwiadomoĂÊ
252
Teresita Fernández
INNA DROGA
255
John Coltrane — August Strindberg
12 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
6.
ZJEDNOCZENIE PIERWIASTKÓW
INTUICYJNEGO I RACJONALNEGO. BIEG’O¥m
257
Wszyscy mamy dostÚp do wyĝszej formy inteligencji, dziÚki której moĝemy lepiej poznaÊ
Ăwiat, przewidywaÊ trendy, a w rezultacie szybko i adekwatnie reagowaÊ na przeróĝne
wydarzenia. Tego typu inteligencjÚ moĝna w sobie ksztaïtowaÊ poprzez gïÚbokie zanurzenie
siÚ w danej dziedzinie badañ i dochowanie wiernoĂci wïasnym upodobaniom, choÊby inni
odbierali je jako skrajnie niekonwencjonalne. WïaĂnie taki poziom kompetencji jest naszemu
mózgowi pisany i taki poziom osiÈgniemy, jeĂli tylko bÚdziemy do samego koñca podÈĝaÊ
drogÈ, jakÈ wyznaczajÈ nam nasze upodobania.
TRZECIE PRZEOBRA¿ENIE
259
Marcel Proust
KLUCZE DO BIEG’O¥CI
265
Szersze postrzeganie w przypadku mistrzów — znaczenie przeczucia — nimb tajemnicy
otaczajÈcy ich moĝliwoĂci — intuicja wyĝszego rzÚdu — dynamika — intuicyjne wyczucie
caïoĂci — Jane Goodall i jej zrozumienie Ăwiata szympansów — Erwin Rommel i jego
zrozumienie koncepcji bitwy — zjednoczenie elementów intuicyjnego i racjonalnego
— biegïoĂÊ przy 20 tysiÈcach godzin — czas jako czynnik o zasadniczym znaczeniu
— wïaĂciwa jakoĂÊ czasu nauki — interpretacja historii Prousta
½ródïa mistrzowskiej intuicji
271
Osa Ammophila — intuicja a nasi pierwotni przodkowie — poïÈczenia
mnemoniczne w mózgu — pamiÚÊ Bobby’ego Fishera — podjÚcie wyzwania
zïoĝonoĂci — przyzwyczajenie do chaosu — wzrost pojemnoĂci pamiÚci
— przykïady intuicji wyĝszego rzÚdu oraz mïodoĂÊ ducha
Powrót do rzeczywistoĂci
276
Analiza procesu ewolucji — wzajemne zaleĝnoĂci miÚdzy wszystkimi formami
ĝycia — ostateczna rzeczywistoĂÊ — wspóïczesny renesans — powrót do spojrzenia
caïoĂciowego — zmieniony mózg mistrza
STRATEGIE Dk¿ENIA DO BIEG’O¥CI
1. Kontakt ze Ărodowiskiem. Kompetencje pierwotne
279
280
Wyspiarze z Karolinów
2. Wykorzystywanie wïasnych atutów. Maksymalne skupienie
283
A. Albert Einstein
B. Temple Grandin
3. Przeobraĝenie poprzez praktykÚ. Peïne wyczucie
294
Cesar Rodriguez
SPIS TRE¥CI | 13
Kup książkę
Poleć książkę
4. Internalizacja szczegóïów. Siïa ĝyciowa
298
Leonardo da Vinci
5. Poszerzanie wizji. Perspektywa globalna
303
Freddie Roach
6. PodporzÈdkowanie siÚ. Perspektywa od wewnÈtrz
306
Daniel Everett
7. Synteza wszelkich form wiedzy. Czïowiek uniwersalny
312
Johann Wolfgang von Goethe
INNA DROGA
318
Faïszywe „ja” — prawdziwe „ja” — odczarowywanie geniuszu — sens ĝycia
— wykorzystanie wïasnego potencjaïu
BIOGRAFIE WSPӒCZESNYCH MISTRZÓW
321
PODZI}KOWANIA
327
WYBRANA BIBLIOGRAFIA
329
14 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
1.
POWO’ANIE, CZYLI
ZADANIE ¿YCIOWE
Posiadasz w sobie wewnÚtrznÈ siïÚ, która próbuje
naprowadziÊ CiÚ na Twoje ĝyciowe zadanie. Chodzi
o to, co masz do osiÈgniÚcia w trakcie swojego ĝycia.
W dzieciñstwie doskonale rozumiaïeĂ tÚ siïÚ. Skïaniaïa
CiÚ ona do podejmowania dziaïañ i zajmowania
siÚ rzeczami, które odpowiadaïy Twoim wrodzonym
upodobaniom rozbudzajÈcym w Tobie gïÚbokÈ
i pierwotnÈ ciekawoĂÊ. W kolejnych latach siïa
ta traci jednak na znaczeniu, poniewaĝ w coraz
wiÚkszym stopniu kierujemy siÚ radami rodziców
i rówieĂników, coraz wiÚcej uwagi poĂwiÚcamy
takĝe nuĝÈcym sprawom dnia codziennego.
To moĝe staÊ siÚ ěródïem poczucia nieszczÚĂliwoĂci, które wynika z braku kontaktu z wïasnÈ toĝsamoĂciÈ i ěródïem
indywidualnej wyjÈtkowoĂci. Pierwszy
krok na drodze do biegïoĂci naleĝy
zatem wykonaÊ do wewnÈtrz — naleĝy poznaÊ swojÈ prawdziwÈ naturÚ i odzyskaÊ kontakt z wrodzonÈ
siïÈ. Precyzyjne jej zrozumienie
pozwoli Ci obraÊ wïaĂciwÈ
ĂcieĝkÚ kariery i uporzÈdkowaÊ swoje ĝycie. Nigdy nie jest
za póěno, aby ten proces rozpoczÈÊ.
Kup książkę
Poleć książkę
34 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
UKRYTA SI’A
Pod koniec kwietnia 1519 roku, po wielu miesiÈcach choroby, artysta Leonardo Da
Vinci nie miaï juĝ wÈtpliwoĂci, ĝe ĂmierÊ przyjdzie po niego w ciÈgu kilku dni.
Dwa ostatnie lata Leonardo spÚdziï we francuskim zamku Cloux jako osobisty goĂÊ
króla Franciszka I. Król nie ĝaïowaï mu ani pieniÚdzy, ani zaszczytów, upatrywaï
w nim bowiem ĝywego symbolu wïoskiego renesansu, który chciaï importowaÊ do
swojego kraju. Leonardo sïuĝyï królowi ofiarnie, doradzajÈc mu w róĝnego rodzaju
waĝnych sprawach. Teraz jako szeĂÊdziesiÚciosiedmiolatek u schyïku swojego ĝywota
zaczÈï jednak rozmyĂlaÊ o innych sprawach. SporzÈdziï testament, przyjÈï komuniÚ
ĂwiÚtÈ, po czym wróciï do ïóĝka, by tam doczekaÊ koñca swoich dni.
W tym czasie odwiedziïo go kilku przyjacióï, w tym król. Zwrócili oni uwagÚ
na refleksyjny nastrój chorego. Leonardo nie naleĝaï do ludzi, którzy duĝo mówili
o sobie, tymczasem teraz nagle dzieliï siÚ z nimi wspomnieniami z dzieciñstwa i mïodoĂci, powracaï myĂlami do dziwnych i nieprawdopodobnych zwrotów w swoim
ĝyciu.
Leonardo zawsze wierzyï w los. Przez lata drÚczyïo go zwïaszcza jedno pytanie:
czy ĝywe istoty majÈ w sobie jakÈĂ siïÚ, która by je skïaniaïa do wzrostu i przeobraĝania siÚ? Gdyby taka siïa w przyrodzie istniaïa, Leonardo chciaï jÈ odkryÊ. Doszukiwaï siÚ jej we wszystkim, czemu siÚ bliĝej przyglÈdaï. To byïa jego obsesja. Z caïÈ
pewnoĂciÈ zadawaï sobie to samo pytanie, w tej bÈdě innej formie, równieĝ w odniesieniu do zagadki wïasnego ĝycia. Po zakoñczeniu wizyt z pewnoĂciÈ poszukiwaï
przejawów tej siïy czy teĝ losu, który kierowaï jego wïasnym rozwojem i doprowadziï
go aĝ do tej chwili.
Z pewnoĂciÈ najpierw wróciïby myĂlami do swojego dzieciñstwa, które spÚdziï
w wiosce Vinci poïoĝonej mniej wiÚcej trzydzieĂci kilometrów od Florencji. Jego
ojciec Ser Piero da Vinci, notariusz, godnie reprezentowaï potÚĝnÈ burĝuazjÚ, poniewaĝ jednak Leonardo byï dzieckiem z nieprawego ïoĝa, nie mógï pobieraÊ nauki na
POWO’ANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE
Kup książkę
Poleć książkę
|
35
uniwersytecie ani teĝ podjÈÊ siÚ ĝadnego z zawodów powszechnie uwaĝanych za
szacowne. Poniewaĝ zapewniono mu jedynie minimalne wyksztaïcenie, wiÚc w dzieciñstwie miaï wiele czasu dla siebie. Najbardziej na Ăwiecie lubiï przechadzaÊ siÚ
poĂród gajów oliwnych w okolicach Vinci lub przemierzaÊ jednÈ konkretnÈ ĂcieĝkÚ
wiodÈcÈ w zupeïnie inne miejsce, a mianowicie do gÚstych lasów zamieszkaïych przez
dzikÈ zwierzynÚ, w których wartkie strumienie spadaïy w dóï wodospadami, ïabÚdzie
pïywaïy po stawach, a dzikie kwiaty porastaïy zbocza klifów. RóĝnorodnoĂÊ form
ĝycia wystÚpujÈcych w tych lasach zawsze go fascynowaïa.
Pewnego dnia wkradï siÚ do gabinetu ojca i wyniósï stamtÈd kilka arkuszy papieru.
W tamtych czasach papier naleĝaï do rzadkoĂci, ale ojciec notariusz dysponowaï
caïkiem sporymi jego zapasami. Leonardo powÚdrowaï z arkuszami do lasu, rozsiadï
siÚ na skale i zaczÈï kreĂliÊ widoki roztaczajÈce siÚ wokóï niego. Dzieñ po dniu powracaï w to samo miejsce, aby tworzyÊ kolejne rysunki, nawet jeĂli pogoda nie sprzyjaïa — szukaï wówczas miejsca, w którym mógïby siÚ schroniÊ, ĝeby bez przeszkód
rysowaÊ. Nie miaï nauczyciela rysunku, nie wzorowaï siÚ na ĝadnych obrazach.
Wszystko robiï „na oko”, wzorujÈc siÚ na przyrodzie. Doszedï do wniosku, ĝe tworzenie rysunków wymaga bardziej uwaĝnej obserwacji i wychwytywania szczegóïów,
które nadajÈ rzeczom wyrazisty charakter.
Pewnego razu rysowaï biaïego irysa. PrzyglÈdaï mu siÚ tak uwaĝnie, ĝe zwróciï
uwagÚ na jego nietypowy ksztaït. Irys rozpoczyna swoje ĝycie jako nasionko, a nastÚpnie przechodzi przez kolejne fazy swojego rozwoju. Przez kolejne lata Leonardo
uwieczniaï te fazy na swoich rysunkach. Co sprawia, ĝe roĂlina przechodzi przez
kolejne fazy rozwoju, aby ostatecznie przeobraziÊ siÚ we wspaniaïy, zupeïnie niepowtarzalny kwiat? ByÊ moĝe jest w niej jakaĂ siïa, która skïania jÈ do coraz to nowych
przeobraĝeñ. Lata pïynÚïy, a Leonardo caïy czas zastanawiaï siÚ nad metamorfozÈ
kwiatu.
LeĝÈc samotnie na ïoĝu Ămierci, prawdopodobnie powracaï myĂlami do okresu,
gdy terminowaï u florenckiego artysty Andrei del Verrocchia. Trafiï tam w wieku
czternastu lat, kiedy to zostaï dostrzeĝony jego talent rysowniczy. Verrocchio przekazywaï swoim uczniom wszelkÈ wiedzÚ niezbÚdnÈ do wykonywania pracy, która
odbywaïa siÚ w jego warsztacie. Uczyï ich inĝynierii, mechaniki, chemii i metalurgii.
Leonardo chÚtnie przyswajaï sobie te umiejÚtnoĂci, wkrótce jednak odkryï w sobie
pewne szczególne pragnienie. Otóĝ nie wystarczyïo mu, ĝe po prostu wykona zlecone
zadanie. Staraï siÚ nie tylko naĂladowaÊ swojego mistrza, ale teĝ zawrzeÊ w swojej
pracy coĂ od siebie.
Pewnego razu w ramach swoich obowiÈzków malowaï anioïa, który miaï stanowiÊ element duĝej sceny biblijnej zaprojektowanej przez Verrocchia. Postanowiï
tchnÈÊ w swoje dzieïo odrobinÚ samego siebie. Na pierwszym planie, przed postaciÈ
anioïa, namalowaï wiÚc kwiaty. Zamiast jednak ograniczyÊ siÚ jedynie do typowych
motywów roĂlinnych, przeniósï na obraz gatunki roĂlin, które studiowaï jeszcze jako
dziecko. Wykazaï siÚ przy tym niespotykanÈ dotychczas naukowÈ rzetelnoĂciÈ.
MalujÈc twarz anioïa, eksperymentowaï z farbami i stworzyï ich nowÈ mieszankÚ,
uzyskujÈc w ten sposób blask o wiele lepiej oddajÈcy subtelnoĂÊ uwiecznianej istoty.
(Aby lepiej tego ducha uchwyciÊ, Leonardo spÚdziï trochÚ czasu w miejscowym
36 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
koĂciele, przyglÈdajÈc siÚ ludziom pogrÈĝonym w gorliwej modlitwie. MalujÈc
swojego anioïa, wzorowaï siÚ na wyrazie twarzy pewnego mïodego mÚĝczyzny). Postanowiï takĝe, ĝe jako pierwszy artysta postara siÚ odwzorowaÊ anielskie skrzydïa
w sposób realistyczny.
W tym celu udaï siÚ na rynek i kupiï tam kilka ptaków. Przez wiele godzin rysowaï ich skrzydïa, starajÈc siÚ uchwyciÊ precyzyjnie miejsce ïÈczenia z ciaïem. Zaleĝaïo mu na wywoïaniu wraĝenia, ĝe skrzydïa wyrastajÈ w sposób naturalny z ciaïa
anioïa i pozwalajÈ istocie na swobodny lot. Na tym jednak nie koniec tej historii.
Po zakoñczeniu tego dzieïa Leonardo obsesyjnie zajmowaï siÚ ptakami, a w jego
gïowie pojawiï siÚ pomysï, ĝe byÊ moĝe ludzie faktycznie mogliby lataÊ — gdyby
tylko udaïo mu siÚ rozszyfrowaÊ prawidïowoĂci naukowe, które umoĝliwiajÈ ptakom
unoszenie siÚ w powietrzu. Od tego momentu w kaĝdym tygodniu poĂwiÚcaï kilka
godzin na lekturÚ i studia nad wszystkim, co dotyczyïo ptaków. Tak juĝ funkcjonowaï jego umysï — przechodziï pïynnie od jednego zagadnienia do kolejnego.
Leonardo z caïÈ pewnoĂciÈ wspomniaï równieĝ najtrudniejszy moment swojego
ĝycia, a mianowicie rok 1481. Papieĝ poprosiï wówczas Lorenza Medyceusza, aby
ten wskazaï mu grono najwybitniejszych florenckich artystów i zleciï im dekorowanie wznoszonej wïaĂnie Kaplicy Sykstyñskiej. Lorenzo speïniï papieskÈ proĂbÚ
i wysïaï do Rzymu najlepszych florenckich artystów… Leonardo jednak nie znalazï siÚ w tym gronie. Obaj panowie nigdy za sobÈ nie przepadali. Lorenzo naleĝaï
do ludzi oczytanych, a Leonardo nie czytaï ïaciñskich tekstów i niewiele wiedziaï
na temat staroĝytnoĂci. Wykazywaï raczej bardziej naukowe zainteresowania. Ten
afront dotknÈï go raczej z innego powodu. Otóĝ zdÈĝyï juĝ szczerze znienawidziÊ
rzeczywistoĂÊ, w której artyĂci muszÈ zabiegaÊ o przychylnoĂÊ wïadców i zadowoliÊ
siÚ ĝyciem od zlecenia do zlecenia. ZmÚczyï siÚ FlorencjÈ i dworskimi intrygami,
na których opieraïo siÚ tamtejsze ĝycie.
Postanowiï zatem radykalnie odmieniÊ swój los. Przeniósï siÚ do Mediolanu
i zupeïnie zmieniï strategiÚ zarobkowania. Zostaï kimĂ wiÚcej niĝ tylko artystÈ,
zajmowaï siÚ teraz przeróĝnymi rzemiosïami i dziedzinami nauki, które wzbudzaïy
jego zainteresowanie: architekturÈ, inĝynieriÈ wojskowÈ, hydraulikÈ, anatomiÈ, rzeěbÈ.
W zamian za odpowiednie stypendium skïonny byï sïuĝyÊ radÈ i talentem artystycznym kaĝdemu mecenasowi. Doszedï do wniosku, ĝe jego umysï pracuje najsprawniej, gdy zajmuje siÚ jednoczeĂnie kilkoma projektami i moĝe wynajdywaÊ przeróĝne
zaleĝnoĂci miÚdzy nimi.
AnalizujÈc dogïÚbnie swoje ĝycie, Leonardo z pewnoĂciÈ wróciï myĂlami do
jednego z najwiÚkszych zleceñ, które przyjÈï w tamtym okresie swojego ĝycia, a mianowicie do wielkiego posÈgu z brÈzu przedstawiajÈcego Francesco SforzÚ, ojca ówczesnego ksiÚcia Mediolanu. Po prostu nie mógï nie podjÈÊ tego wyzwania. Miaï stworzyÊ
dzieïo na skalÚ nieznanÈ od czasów staroĝytnego Rzymu. Odlanie tak wielkiego
posÈgu z brÈzu byïo wielkim przedsiÚwziÚciem inĝynieryjnym, którego pozostali
artyĂci jego epoki nie chcieli siÚ podjÈÊ. Leonardo pracowaï nad projektem przez
wiele miesiÚcy, a w ramach testów stworzyï wersjÚ z gliny, którÈ nastÚpnie wystawiï na najwiÚkszym placu Mediolanu. Gigantyczny posÈg dorównywaï rozmiarami
pokaěnym budynkom. Tïumy gapiów podziwiaïy ogromnÈ sylwetkÚ konia, którego
POWO’ANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE
Kup książkę
Poleć książkę
|
37
artysta przedstawiï jako zapalczywÈ, przeraĝajÈcÈ bestiÚ. Po Wïoszech rozniosïa siÚ
wieĂÊ o wspaniaïoĂci tego dzieïa, ludzie z niecierpliwoĂciÈ czekali na wersjÚ z brÈzu. Na
potrzeby tego zlecenia Leonardo opracowaï zupeïnie nowy sposób wykonywania
odlewów. Zamiast odlewaÊ poszczególne elementy konia osobno, Leonardo stworzyï jednÈ formÚ (w tym celu zastosowaï doĂÊ nietypowÈ mieszankÚ materiaïów wedle
wïasnego projektu). Miaï zamiar odlaÊ posÈg w caïoĂci, aby nadaÊ mu bardziej naturalny wyglÈd.
Niestety kilka miesiÚcy póěniej wybuchïa wojna i ksiÈĝÚ potrzebowaï brÈzu do
produkcji broni. Ostatecznie gliniany posÈg zostaï rozebrany i koñ z brÈzu nigdy
nie powstaï. Inni artyĂci szydzili z szalonych pomysïów Leonarda — ĝe zmarnowaï
tyle czasu na dopracowywanie rozwiÈzania i ĝe w koñcu los sprzysiÈgï siÚ przeciwko
niemu. Nawet sam Michaï Anioï zadrwiï z niego kiedyĂ, stwierdzajÈc: „Ty, który
sporzÈdziïeĂ model konia, którego nigdy nie udaïoby siÚ odlaÊ z brÈzu i który ostatecznie porzuciïeĂ ku wïasnej niesïawie. A gïupi lud mediolañski uwierzyï w ciebie?!”.
Leonardo zdÈĝyï juĝ przywyknÈÊ do drwin z tempa swojej pracy i nie ĝaïowaï tamtego doĂwiadczenia. Staïo siÚ ono okazjÈ do pracy nad rozwiÈzaniami inĝynieryjnymi przystosowanymi do potrzeb duĝych projektów. Ta wiedza mogïa siÚ przydaÊ
przy innej okazji. Poza tym sam gotowy efekt zawsze mniej go interesowaï niĝ poszukiwania i proces tworzenia.
WracajÈc myĂlami do swojego ĝycia, Leonardo z pewnoĂciÈ odnalazï w nim
przejawy dziaïania jakiejĂ tajemniczej wewnÚtrznej siïy. Gdy byï dzieckiem, ta siïa
pchaïa go w najdziksze ostÚpy, gdzie mógï obserwowaÊ najróĝniejsze, najbardziej
niesamowite formy ĝycia. Potem skïoniïa go do kradzieĝy papieru i poĂwiÚcenia czasu
rysowniczej pasji. Motywowaïa go równieĝ do prowadzenia eksperymentów w okresie
pracy u Verrocchia, a potem do opuszczenia dworu we Florencji i uwolnienia siÚ
od braku pewnoĂci siebie typowej dla innych artystów. DziÚki niej podejmowaï siÚ
ambitnych wyzwañ — tworzyï ogromne rzeěby, próbowaï lataÊ, wykonywaï setki
sekcji w ramach badañ anatomicznych. Wszystko to robiï po to, aby dotrzeÊ do
istoty ĝycia.
Gdy patrzy siÚ na to z takiej perspektywy, wszystko w jego ĝyciu nabiera sensu.
Brak szlachetnego urodzenia nagle okazaï siÚ bïogosïawieñstwem, poniewaĝ jako
dziecko z nieprawego ïoĝa mógï sam sobie wybraÊ ĂcieĝkÚ rozwoju. Nawet fakt, ĝe
w jego domu znajdowaï siÚ papier, moĝna uznaÊ za szczÚĂliwe zrzÈdzenie losu. Co
by siÚ staïo, gdyby Leonardo zbuntowaï siÚ przeciwko tej sile? Co by byïo, gdyby
nie pogodziï siÚ z fiaskiem sykstyñskim, uparï siÚ na wyjazd do Rzymu i za wszelkÈ
cenÚ staraï siÚ wkupiÊ w ïaski papieĝa, zamiast szukaÊ wïasnej drogi? Mógï tak przecieĝ zrobiÊ. Co by byïo, gdyby w swoim ĝyciu postanowiï tworzyÊ przede wszystkim
obrazy, aby w ten sposób zapewniÊ sobie godziwe Ărodki na utrzymanie? Gdyby
zachowywaï siÚ podobnie jak wszyscy inni i próbowaï jak najszybciej wykonaÊ zleconÈ pracÚ? Niewykluczone, ĝe radziïby sobie zupeïnie nieěle, ale nie zostaïby tym
Leonardem da Vinci. W jego ĝyciu zabrakïoby sensu i coĂ w koñcu poszïoby nie tak.
Tymczasem wewnÚtrzna siïa — tkwiÈca zarówno w nim, jak i w irysie, którego
malowaï wiele lat wczeĂniej — pozwoliïa mu w peïni rozwinÈÊ skrzydïa. Wiernie
szedï za jej gïosem aĝ do samego koñca, a gdy zrealizowaï swoje zadanie, mógï spo38 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
kojnie odejĂÊ. ByÊ moĝe w chwili Ămierci wspomniaï sïowa, które sam wiele lat
wczeĂniej zapisaï w notatniku: „Tak samo jak dobrze spÚdzony dzieñ przynosi bïogi
sen, tak samo dobrze wykorzystane ĝycie przynosi bïogÈ ĂmierÊ”.
KLUCZE DO BIEG’O¥CI
PoĂród przeróĝnych istot czïowiek zawsze znajdzie tÚ jednÈ prawdziwÈ i autentycznÈ. Gïos prowadzÈcy go ku tej autentycznej istocie nazywamy „powoïaniem”.
WiÚkszoĂÊ ludzi stara siÚ uciszaÊ ten gïos powoïania i nie chce go sïuchaÊ. Udaje
im siÚ narobiÊ haïasu we wïasnym wnÚtrzu (…), odwróciÊ wïasnÈ uwagÚ tak, aby
go nie sïyszeÊ. W ten sposób oszukujÈ sami siebie, zamieniajÈc autentycznÈ toĝsamoĂÊ
na faïszywÈ ĂcieĝkÚ ĝyciowÈ.
— JOSÉ ORTEGA Y GASSET
Liczni wielcy mistrzowie na przestrzeni dziejów wspominali o oddziaïywaniu siïy,
o jakimĂ gïosie bÈdě poczuciu przeznaczenia, które skïaniaïy ich do podÈĝania okreĂlonÈ ĂcieĝkÈ. Napoleon Bonaparte mówiï o swojej „gwieědzie”, która miaïa wznosiÊ siÚ wysoko za kaĝdym razem, gdy podejmowaï wïaĂciwÈ decyzjÚ. Sokrates miaï
swojego demona, którego sïyszaï jako gïos pochodzÈcy byÊ moĝe od bogów. Ten
gïos zawsze przestrzegaï go przed niekorzystnymi poczynaniami — mówiï, czego
naleĝy unikaÊ. Goethe równieĝ wspominaï o demonie, majÈc na myĂli ducha, który
rezydowaï gdzieĂ w jego wnÚtrzu i skïaniaï do realizacji wïasnego przeznaczenia.
Jeĝeli chodzi o bardziej wspóïczesne postacie, to Albert Einstein mówiï o swego
rodzaju gïosie wewnÚtrznym, który ksztaïtuje jego rozwaĝania. Wszystkie te relacje
to kolejne wariacje na temat przeznaczenia, które tak wyraěnie odczuwaï Leonardo
da Vinci.
Tego typu odczucia interpretuje siÚ niekiedy jako doznania mistyczne, wymykajÈce siÚ wszelkim wyjaĂnieniom, niekiedy teĝ upatruje siÚ w nich przejawów halucynacji bÈdě zïudzeñ. Moĝna jednak spojrzeÊ na nie zupeïnie inaczej, jako na coĂ gïÚboko rzeczywistego, praktycznego i dajÈcego siÚ wyjaĂniÊ. A wyjaĂniaÊ moĝna je
w sposób nastÚpujÈcy.
Otóĝ kaĝdy z nas rodzi siÚ wyjÈtkowy. Ta wyjÈtkowoĂÊ przejawia siÚ w charakterystycznym ukïadzie genów w naszym DNA. Kaĝdy z nas jest zjawiskiem jednorazowym w skali wszechĂwiata — taki sam ukïad genów nigdy wczeĂniej nie wystÈpiï
i nigdy siÚ juĝ nie powtórzy. W przypadku kaĝdego z nas wyjÈtkowoĂÊ ta przejawia
siÚ juĝ w dzieciñstwie w postaci pewnych okreĂlonych pierwotnych zamiïowañ.
W przypadku Leonarda chodziïo o zgïÚbianie tajemnic przyrody w okolicach jego
rodzinnej wioski i przenoszenia ich na papier w jemu tylko wïaĂciwy sposób. W przypadku innych osób moĝe chodziÊ o wczesne zainteresowanie schematami wizualnymi — taki zapaï przejawiajÈ czÚsto ludzie, którzy póěniej zajmujÈ siÚ matematykÈ.
W grÚ moĝe wchodziÊ równieĝ pasja do pewnej formy fizycznego ruchu bÈdě ïadu
przestrzennego. Jak naleĝy interpretowaÊ tego typu upodobania? StanowiÈ one przejaw
wewnÚtrznych siï, które wywodzÈ siÚ z miejsc niedostÚpnych dla jÚzyka ĂwiadomoĂci.
POWO’ANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE
Kup książkę
Poleć książkę
|
39
Siïy te ciÈgnÈ nas ku pewnym doĂwiadczeniom, a od innych odwodzÈ. PchajÈc nas
w tÚ czy innÈ stronÚ, w pewien bardzo charakterystyczny sposób oddziaïujÈ na
rozwój naszego umysïu.
Ta pierwotna wyjÈtkowoĂÊ pragnie siÚ oczywiĂcie umocniÊ i wyraziÊ, ale niektórzy doĂwiadczajÈ jej wyraěniej niĝ inni. U mistrzów przejawia siÚ ona z takÈ
mocÈ, ĝe sprawia wraĝenie zewnÚtrznej rzeczywistoĂci — siïy, gïosu czy przeznaczenia. Kaĝdy z nas moĝe czegoĂ takiego doĂwiadczyÊ, podejmujÈc dziaïania zgodne
ze swoimi najgïÚbszymi upodobaniami. Odnosi siÚ wówczas wraĝenie, ĝe sïowa pojawiajÈce siÚ na papierze bÈdě fizyczne ruchy naszego ciaïa ksztaïtujÈ siÚ z takÈ szybkoĂciÈ i ïatwoĂciÈ, jak gdyby miaïy swoje ěródïo gdzieĂ na zewnÈtrz. Moĝna wówczas
mówiÊ o „inspiracji” w oryginalnym tego sïowa znaczeniu, albowiem po ïacinie oznaczaïo ono element zewnÚtrzny wnikajÈcy do naszego wnÚtrza.
Spójrzmy na to w sposób nastÚpujÈcy. W chwili narodzin czïowieka zasiane zostaje
ziarno, ziarno jego wyjÈtkowoĂci. Ziarno to chce rosnÈÊ i przeobraĝaÊ siÚ, aby w pewnym momencie w peïni rozkwitnÈÊ. Dysponuje naturalnÈ, pozytywnÈ energiÈ, która
mu to umoĝliwia. ¿yciowe zadanie czïowieka polega na pielÚgnowaniu tego ziarna,
aby mógï z niego wyrosnÈÊ kwiat, czyli na wyraĝaniu wïasnej wyjÈtkowoĂci poprzez
wykonywanÈ pracÚ. Czïowiek powinien wypeïniaÊ swoje przeznaczenie. Im silniej
siÚ je odczuwa i podsyca (jako siïÚ, jako gïos czy w dowolnej innej formie), tym
wiÚksze sÈ szanse na wykonanie zadania ĝyciowego i osiÈgniÚcie biegïoĂci.
Siïa ta sïabnie, a w kaĝdym razie mniej siÚ jÈ odczuwa i mocniej powÈtpiewa
w jej istnienie, jeĝeli ulega siÚ oddziaïywaniu innego czynnika odgrywajÈcego istotnÈ
rolÚ w naszym ĝyciu, a konkretnie spoïecznej presji na dostosowanie siÚ. Ta przeciwwaga bywa niekiedy bardzo potÚĝna. Czïowiek chce pasowaÊ do grupy, wiÚc podĂwiadomie dochodzi do wniosku, ĝe wszystko, co go odróĝnia od pozostaïych jej
czïonków, naleĝy traktowaÊ jako ĝenujÈce bÈdě dolegliwe. W roli przeciwwagi wystÚpujÈ teĝ czÚsto rodzice, którzy starajÈ siÚ wprowadziÊ dziecko na ĂcieĝkÚ dostatniego i wygodnego ĝycia. Jeĝeli te przeciwwaĝne siïy oddziaïujÈ zbyt mocno, czïowiek
traci kontakt ze swojÈ wyjÈtkowoĂciÈ i swojÈ prawdziwÈ toĝsamoĂciÈ. Jego upodobania i pragnienia zaczynajÈ ksztaïtowaÊ siÚ na wzór tych, które wykazujÈ inni.
Takie zjawisko moĝe skïoniÊ czïowieka do obrania niebezpiecznej drogi. W rezultacie wybiera on zawód, który mu tak naprawdÚ nie odpowiada. ChÚci i zainteresowanie z czasem sïabnÈ, na czym cierpi jakoĂÊ wykonywanej pracy. PrzyjemnoĂci
i satysfakcji zaczynamy szukaÊ gdzieĂ poza obszarem pracy zawodowej. NarastajÈcy
brak zainteresowania przebiegiem kariery zawodowej przekïada siÚ na lekcewaĝenie zmian zachodzÈcych w danej dziedzinie. W rezultacie czïowiek przestaje byÊ na
bieĝÈco, co z kolei przynosi negatywne konsekwencje. Czïowiek traci zdolnoĂÊ podejmowania waĝnych decyzji i wzoruje siÚ na innych, poniewaĝ brakuje mu wewnÚtrznego poczucia kierunku, nie moĝe polegaÊ na wskazaniach wewnÚtrznego radaru.
Traci kontakt z przeznaczeniem, które zostaïo mu przypisane w chwili narodzin.
Takiego losu naleĝy za wszelkÈ cenÚ unikaÊ. Proces realizacji zadania ĝyciowego
i dÈĝenia do biegïoĂci moĝe siÚ rozpoczÈÊ wïaĂciwie w dowolnym momencie. Ukryta
siïa caïy czas tkwi gdzieĂ w naszym wnÚtrzu i czeka na przywoïanie.
40 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
Wykonywanie zadania ĝyciowego obejmuje trzy etapy. Najpierw naleĝy nawiÈzaÊ lub odzyskaÊ kontakt z wïasnymi upodobaniami, z poczuciem wyjÈtkowoĂci.
Pierwszy krok wykonuje siÚ zatem zawsze do wewnÈtrz. Naleĝy przeanalizowaÊ wïasnÈ przeszïoĂÊ w poszukiwaniu wewnÚtrznego gïosu bÈdě siïy, uwolniÊ siÚ od wszystkich innych gïosów, które mogïyby nas rozpraszaÊ — w szczególnoĂci tych naleĝÈcych do rodziców i kolegów. Chodzi o to, aby znaleěÊ pewien zasadniczy schemat,
dotrzeÊ do istoty wïasnego charakteru i moĝliwie w peïni go zrozumieÊ.
Gdy ten etap zostanie zrealizowany, naleĝy zastanowiÊ siÚ nad obecnÈ lub obieranÈ wïaĂnie ĂcieĝkÈ kariery. Wybór ten lub jego zmiana ma bowiem zasadnicze
znaczenie dla naszych dalszych losów. Aby pomyĂlnie przejĂÊ przez ten etap, warto
spojrzeÊ na kwestiÚ pracy nieco szerzej. Nazbyt czÚsto ludzie dokonujÈ w ĝyciu
rozgraniczenia na pracÚ i rzeczywistoĂÊ pozazawodowÈ, a nastÚpnie tylko w tej
drugiej szukajÈ prawdziwej przyjemnoĂci i satysfakcji. Praca bywa czÚsto postrzegana jako sposób na zarobkowanie, dziÚki któremu moĝna czerpaÊ radoĂÊ z drugiej
czÚĂci ĝycia. Nawet jeĂli ktoĂ czerpie satysfakcjÚ z pracy zawodowej, to i tak czÚsto
wykazuje skïonnoĂÊ do rozdzielania swojej rzeczywistoĂci na tego typu segmenty.
To doĂÊ deprymujÈce podejĂcie, bo przecieĝ poĂwiÚcamy na pracÚ znacznÈ czÚĂÊ
naszego Ăwiadomego ĝycia. Jeĝeli wydaje nam siÚ, ĝe musimy po prostu przez niÈ przebrnÈÊ, aby potem móc doĂwiadczaÊ prawdziwych przyjemnoĂci, wówczas praca staje
siÚ tragicznÈ stratÈ cennego czasu, jaki zostaï nam dany.
PowinniĂmy wiÚc dÈĝyÊ do tego, aby praca byïa dla nas ěródïem inspiracji, aby
prowadziïa do realizacji naszego powoïania. Samo sïowo „powoïanie” wyraĝa wezwanie
do podjÚcia pewnych dziaïañ. W odniesieniu do pracy zaczÚto je stosowaÊ w poczÈtkowym okresie chrzeĂcijañstwa. Niektórzy ludzie odczuwali wtedy powoïanie do
ĝycia w KoĂciele. Dochodzili do takiego wniosku, poniewaĝ dosïownie sïyszeli gïos
Boga, który wyznaczaï im takie zadanie. Z czasem sïowo to ulegïo sekularyzacji
i zaczÚïo odnosiÊ siÚ równieĝ do innej pracy czy przedmiotu studiów, do których
dana osoba zdawaïa siÚ szczególnie predysponowana z racji swoich zainteresowañ.
Dotyczyïo to w szczególnoĂci róĝnych form rzemiosïa. Nadszedï jednak czas, aby
powróciÊ do pierwotnego sensu tego okreĂlenia, poniewaĝ pozwoli to lepiej zrozumieÊ koncepcjÚ zadania ĝyciowego oraz biegïoĂci.
W tym konkretnym przypadku gïos wcale nie musi pochodziÊ od Boga, ale
z naszego wnÚtrza. Stanowi emanacjÚ naszej indywidualnej toĝsamoĂci. Podpowiada,
jakie formy aktywnoĂci odpowiadajÈ naszemu charakterowi. W pewnych momentach moĝe teĝ nawoïywaÊ do podjÚcia okreĂlonej pracy bÈdě wejĂcia na konkretnÈ
ĂcieĝkÚ kariery. Wówczas zadania podejmowane przez czïowieka w sposób bezpoĂredni wiÈĝÈ siÚ z jego toĝsamoĂciÈ i nie stanowiÈ odrÚbnego elementu jego ĝycia.
SwojÈ ĂcieĝkÚ kariery czy powoïania naleĝy rozpatrywaÊ nie jako liniÚ prostÈ,
a raczej jako podróĝ peïnÈ licznych zwrotów i zakrÚtów. Rozpoczyna siÚ jÈ od dokonania wyboru konkretnej dziedziny bÈdě stanowiska w przybliĝeniu odpowiadajÈcego naszym upodobaniom. To wstÚpne stanowisko zapewnia nam pewne pole do
manewru i stwarza moĝliwoĂÊ zdobywania waĝnych umiejÚtnoĂci. Nie naleĝy rozpoczynaÊ ze zbyt wysokiego c, od zbyt ambitnego wyzwania — chodzi przecieĝ o to,
aby z powodzeniem zarabiaÊ na ĝycie i zdobyÊ pewnoĂÊ siebie. Po obraniu okreĂlonej
POWO’ANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE
Kup książkę
Poleć książkę
|
41
Ăcieĝki moĝemy stwierdziÊ, ĝe niektóre boczne alejki wydajÈ siÚ nam atrakcyjne,
podczas gdy inne zagadnienia naleĝÈce do danej dziedziny nie budzÈ naszego entuzjazmu. Naleĝy na bieĝÈco dostosowywaÊ siÚ do sytuacji, ewentualnie przejĂÊ do dziedziny pokrewnej. Chodzi o to, aby caïy czas zdobywaÊ wiedzÚ o sobie, a jednoczeĂnie
poszerzaÊ zakres posiadanych umiejÚtnoĂci. IdÈc za przykïadem Leonarda, powinniĂmy nadaÊ wïasny ton pracy wykonywanej dla innych.
W pewnym momencie kaĝdy z nas trafi na konkretnÈ dziedzinÚ, niszÚ bÈdě
okazjÚ, która podpasuje mu idealnie. ¥wiadczyÊ o tym bÚdzie iskra niemal dzieciÚcego zachwytu i zapaïu. Ta rzecz bÚdzie nam po prostu „leĝeÊ”. Gdy w koñcu do
tego dojdzie, wszystko nagle nabierze sensu. Proces uczenia siÚ przyspieszy i pogïÚbi
siÚ. OsiÈgniemy poziom umiejÚtnoĂci, który pozwoli uniezaleĝniÊ siÚ od dotychczasowej grupy wspóïpracowników i rozpoczÈÊ samodzielnÈ drogÚ. W Ăwiecie, w którym
tak wiele czynników pozostaje poza naszÈ kontrolÈ, ten fakt zapewnia czïowiekowi
poczucie siïy w jej najczystszej postaci. OdtÈd moĝe on sam kreowaÊ swojÈ rzeczywistoĂÊ. BÚdÈc mistrzem dla samego siebie, nie musi siÚ juĝ podporzÈdkowywaÊ
kaprysom szefów tyranów ani kolegów intrygantów.
KtoĂ mógïby powiedzieÊ, ĝe akcent na wyjÈtkowoĂÊ i zadanie ĝyciowe to jedynie wzniosïe rozwaĝania bez ĝadnego przeïoĝenia na praktykÚ. Tak naprawdÚ jednak
ma to ogromne znaczenie dla rzeczywistoĂci naszych czasów. Wkraczamy bowiem
w epokÚ, w której w mniejszym stopniu moĝemy polegaÊ na ochronie i pomocy ze
strony pañstwa, korporacji czy rodziny i przyjacióï. ¥wiat staje siÚ zglobalizowanym, wysoce konkurencyjnym Ărodowiskiem, wiÚc musimy zdobyÊ umiejÚtnoĂÊ
doskonalenia siÚ. JednoczeĂnie pojawiajÈ siÚ coraz to nowe wielkie problemy i moĝliwoĂci, z którymi najlepiej radzÈ sobie ludzie przedsiÚbiorczy, czyli jednostki i grupy
zdolne do niezaleĝnego myĂlenia, szybko dostosowujÈce siÚ do nowych warunków,
patrzÈce na Ăwiat w sposób wyjÈtkowy. WyjÈtkowe, kreatywne zdolnoĂci stajÈ siÚ
w takich warunkach atutem.
Warto spojrzeÊ na to w sposób nastÚpujÈcy: we wspóïczesnym Ăwiecie brakuje
poczucia zasadniczego sensu ĝycia. Dawniej potrzeby w tym zakresie zaspokajaïa
zorganizowana religia, dziĂ jednak wiÚkszoĂÊ z nas ĝyje w zsekularyzowanym Ăwiecie. Ludzie to istoty zupeïnie wyjÈtkowe — musimy wiÚc zbudowaÊ wïasny Ăwiat,
nie moĝemy po prostu odczytywaÊ wïaĂciwych reakcji z biologicznego scenariusza.
Brak ukierunkowania utrudnia nam jednak podejmowanie decyzji. Nie potrafimy
wypeïniÊ sobie i zagospodarowaÊ czasu. Nasze ĝycie wydaje siÚ pozbawione jakiegoĂ
zasadniczego sensu. CzÚsto w ogóle nie zdajemy sobie sprawy z tej pustki, a mimo
to dotyka nas ona na wiele róĝnych sposobów.
Powoïanie do realizacji pewnego zadania to najbardziej pozytywne ěródïo poczucia
sensu i kierunku. Stanowi ono quasi-religijne wezwanie do poszukiwañ. W poszukiwaniach tych nie powinny nam przyĂwiecaÊ motywy egoistyczne czy antyspoïeczne.
Chodzi bowiem w istocie o coĂ znacznie waĝniejszego od naszego jednostkowego
ĝycia. Nasz gatunek ewoluowaï dziÚki duĝej róĝnorodnoĂci umiejÚtnoĂci i sposobów myĂlenia. Odnosimy sukcesy dziÚki temu, ĝe grupa ludzi wykazuje siÚ swoimi
jednostkowymi uzdolnieniami. Bez takiej róĝnorodnoĂci kultura byïaby skazana
na ĂmierÊ.
42 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
O znaczeniu tej róĝnorodnoĂci Ăwiadczy wyjÈtkowoĂÊ kaĝdego nowo narodzonego czïowieka. Waĝnym zadaniem kaĝdego z nas jest podsycaÊ i wyraĝaÊ te niepowtarzalne cechy. Duĝy nacisk na koncepcjÚ równoĂci moĝe wzbudzaÊ w nas mylne
przekonanie, ĝe wszyscy powinniĂmy byÊ tacy sami. W rzeczywistoĂci jednak chodzi
o to, ĝe wszyscy mamy równe szanse wyraĝania naszych róĝnic, ĝe tysiÈce kwiatów
majÈ równe szanse rozkwitnÈÊ. Powoïanie to coĂ wiÚcej niĝ wykonywana przez nas
praca. Wykazuje ono bliski zwiÈzek z najgïÚbszymi aspektami naszej toĝsamoĂci
i stanowi przejaw daleko posuniÚtego zróĝnicowania dotyczÈcego ludzkiej natury,
wyraěnie widocznego w naszej kulturze. Tak rozumiane powoïanie to koncepcja niewÈtpliwie wzniosïa i inspirujÈca.
Mniej wiÚcej 2600 lat temu staroĝytny grecki poeta Pindar napisaï: „Zostañ sobÈ,
uczÈc siÚ siebie”. Miaï na myĂli rzecz nastÚpujÈcÈ. Otóĝ kaĝdy z nas przychodzi na
Ăwiat z pewnym okreĂlonym zestawem cech i skïonnoĂci, które stanowiÈ odzwierciedlenie jego losu. To one decydujÈ, kim czïowiek jest gïÚboko w swoim wnÚtrzu.
Niektórzy ludzie nigdy nie uĂwiadamiajÈ sobie wïasnej toĝsamoĂci, przestajÈ sobie
ufaÊ i zdajÈ siÚ na gusta innych. NoszÈ wówczas maskÚ, która skrywa ich prawdziwÈ
naturÚ. Wystarczy jednak pozwoliÊ sobie na zdobywanie wiedzy o wïasnej toĝsamoĂci poprzez uwaĝne wsïuchiwanie siÚ w gïos i siïÚ pïynÈcÈ z naszego wnÚtrza, aby
zgodnie z przypisanym nam przeznaczeniem zostaÊ indywidualnoĂciÈ, mistrzem.
STRATEGIE POSZUKIWANIA
ZADANIA ¿YCIOWEGO
½ródeï drÚczÈcego nas cierpienia naleĝy szukaÊ nie w wykonywanym zawodzie,
lecz w nas samych! Któĝ na Ăwiecie potrafiïby znieĂÊ swojÈ sytuacjÚ, gdyby wybraï
rzemiosïo, sztukÚ lub po prostu sposób ĝycia bez uprzedniego doĂwiadczenia wewnÚtrznego powoïania? Nie ulega wÈtpliwoĂci, ĝe ludzie zrodzeni z talentem lub dla pewnego
talentu czerpiÈ wielkÈ przyjemnoĂÊ z pracy polegajÈcej na jego urzeczywistnianiu.
Wszystko na tym Ăwiecie ma swoje trudne strony. Tylko jakaĂ wewnÚtrzna siïa —
przyjemnoĂÊ czy miïoĂÊ — moĝe nam pomóc przezwyciÚĝyÊ przeszkody, wytyczyÊ
ĂcieĝkÚ i wyrwaÊ siÚ z ciasnych ryz, w których inni wiodÈ swój peïen lÚku, nieszczÚĂliwy ĝywot.
— JOHANN WOLFGANG VON GOETHE
Mogïoby siÚ wydawaÊ, ĝe odnalezienie czegoĂ tak osobistego jak skïonnoĂci czy zadanie ĝyciowe okaĝe siÚ stosunkowo prostÈ i naturalnÈ sprawÈ, ĝe wystarczy po prostu
uĂwiadomiÊ sobie znaczenie tych kwestii. RzeczywistoĂÊ przedstawia siÚ jednak
zgoïa inaczej. Skuteczne prowadzenie poszukiwañ wymaga opracowywania licznych
planów i strategii, poniewaĝ po drodze czekajÈ liczne przeszkody. Poniĝej przedstawionych zostaïo piÚÊ strategii wraz z historiami mistrzów. Zostaïy one nakreĂlone
z uwzglÚdnieniem najpowaĝniejszych przeszkód, które mogÈ pojawiÊ siÚ z czasem
na Ăcieĝce poszukiwacza. Chodzi o uleganie cudzym namowom, niedostatek zasobów,
POWO’ANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE
Kup książkę
Poleć książkę
|
43
wybór niewïaĂciwych dróg, nadmierne przywiÈzanie do przeszïoĂci i zboczenie z trasy.
Wszystkich tych przeszkód naleĝy siÚ wystrzegaÊ — kaĝda z nich niemal na pewno
pojawi siÚ na naszej drodze w tej lub innej postaci.
1. Powrót do ěródeï. Strategia pierwotnej skïonnoĂci
W przypadku mistrzów upodobania ujawniajÈ siÚ czÚsto nadzwyczaj wyraěnie w okresie dzieciñstwa. Niekiedy chodzi o pojedynczy bodziec, który wywoïuje silnÈ reakcjÚ.
Albert Einstein (1879 – 1955) miaï piÚÊ lat, gdy ojciec podarowaï mu w prezencie
kompas. Chïopiec natychmiast znalazï siÚ pod urokiem igïy, która zmieniaïa kierunek, gdy przenosiïo siÚ kompas z miejsca na miejsce. Koncepcja siïy magnetycznej
niewidocznej dla oka, ale oddziaïujÈcej na tÚ igïÚ, zafascynowaïa go do gïÚbi. ZaczÈï
siÚ zastanawiaÊ, czy istniejÈ inne siïy niewidoczne, a przy tym równie potÚĝne —
takie, które nie zostaïy jeszcze odkryte albo zrozumiane? Od tego momentu do koñca
jego dni zainteresowania Einsteina koncentrowaïy siÚ wokóï tego prostego pytania
dotyczÈcego siï i pól. Naukowiec czÚsto wracaï myĂlami do kompasu, który pierwotnie wzbudziï w nim fascynacjÚ tym zagadnieniem.
Maria Curie (1867 – 1934), która miaïa w przyszïoĂci odkryÊ rad, jako czteroletnia
dziewczynka weszïa pewnego razu do gabinetu swojego ojca i ze zdumieniem przyglÈdaïa siÚ szklanej gablocie, w której znajdowaïy siÚ przeróĝne sprzÚty laboratoryjne do prowadzenia eksperymentów chemicznych i fizycznych. Wracaïa tam wielokrotnie, aby wpatrywaÊ siÚ w przyrzÈdy. Wyobraĝaïa sobie przy tym przeróĝne
eksperymenty, które moĝna by prowadziÊ za pomocÈ tych rur i urzÈdzeñ pomiarowych. Wiele lat póěniej, gdy po raz pierwszy weszïa do prawdziwego laboratorium
i samodzielnie zaczÚïa prowadziÊ eksperymenty, tamta dzieciÚca fascynacja odĝyïa
w niej na nowo. Wiedziaïa, ĝe oto odnalazïa swoje powoïanie.
Przyszïy reĝyser filmowy Ingmar Bergman (1918 – 2007) miaï dziewiÚÊ lat, gdy na
GwiazdkÚ rodzice podarowali jego bratu kinematograf, czyli urzÈdzenie do odtwarzania filmów, oraz kilka taĂm, na których zarejestrowane zostaïy proste sceny.
Bergman koniecznie chciaï mieÊ takie urzÈdzenie dla siebie. Zrezygnowaï w tym
celu z kilku wïasnych zabawek, a gdy juĝ dokonaï wymiany, zamknÈï siÚ w najwiÚkszej szafie, aby tam oglÈdaÊ obrazy migoczÈce na Ăcianie. Miaï wraĝenie, jak gdyby
w chwili wïÈczenia urzÈdzenia coĂ magicznie oĝywaïo. Podsycanie tej magii staïo
siÚ jego ĝyciowÈ obsesjÈ.
Zdarza siÚ równieĝ, ĝe tego typu skïonnoĂci ujawniajÈ siÚ w trakcie podejmowania
aktywnoĂci stanowiÈcej ěródïo poczucia nadzwyczajnej siïy. Martha Graham
(1894 – 1991) jako dziecko bardzo siÚ denerwowaïa, ĝe inni nie potrafiÈ jej w peïni
zrozumieÊ. Odnosiïa wraĝenie, ĝe nieprecyzyjnie siÚ wyraĝa. Potem miaïa okazjÚ
po raz pierwszy oglÈdaÊ przedstawienie taneczne. Tancerz umiejÚtnie wyraĝaï swoje
emocje poprzez ruch, przekazywaï je w sposób podĂwiadomy, a nie za pomocÈ sïów.
44 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
Wkrótce potem Martha Graham zaczÚïa pobieraÊ lekcje tañca i natychmiast odnalazïa w nich swoje powoïanie. Tylko podczas tañca czuïa, ĝe ĝyje i wyraĝa siebie. Wiele
lat póěniej stworzyïa zupeïnie nowÈ formÚ tañca, rewolucjonizujÈc caïÈ tÚ sztukÚ.
Czasami gïÚbokÈ wiÚě aktywuje nie jakiĂ okreĂlony przedmiot lub forma aktywnoĂci, lecz pewien aspekt kultury. Wspóïczesny antropolog lingwista Daniel Everett
(ur. 1951) dorastaï w miasteczku zdominowanym przez kowbojów na granicy kalifornijsko-meksykañskiej. Od bardzo wczesnych lat fascynowaï siÚ kulturÈ meksykañskÈ, która go ze wszystkich stron otaczaïa. Interesowaïo go wszystko: brzmienie
sïów wypowiadanych przez napïywowych pracowników, ich jedzenie, a takĝe zachowania skrajnie róĝne od tych wïaĂciwych przedstawicielom kultury anglosaskiej.
Staraï siÚ maksymalnie zanurzyÊ w tym jÚzyku i kulturze. Ta dzieciÚca fascynacja
przerodziïa siÚ w trwajÈce caïe ĝycie zainteresowanie innoĂciÈ, róĝnorodnoĂciÈ kulturowÈ naszej planety i jej znaczeniem dla ewolucji czïowieka.
Zdarza siÚ równieĝ, ĝe prawdziwe upodobania czïowieka ujawniajÈ siÚ na skutek
kontaktu z mistrzem. John Coltrane (1926 – 1967) dorastaï w Karolinie Póïnocnej.
Jako mïodzieniec wyraěnie odstawaï od swoich rówieĂników. Zachowywaï siÚ znacznie powaĝniej, doĂwiadczaï emocjonalnych i duchowych pragnieñ, których nawet
nie potrafiï wyraziÊ. W ramach hobby uprawiaï muzykÚ, zaczÈï graÊ na saksofonie
i wstÈpiï do szkolnego zespoïu. Kilka lat póěniej miaï okazjÚ uczestniczyÊ w koncercie wybitnego saksofonisty jazzowego Charliego „Birda” Parkera. Brzmienie jego
instrumentu poraziïo Coltrane’a do ĝywego. Wydobywaïo siÚ z niego coĂ pierwotnego, coĂ osobistego, jakiĂ gïos z gïÚbi. W jednej chwili Coltrane odnalazï sposób na
wyraĝanie wïasnej wyjÈtkowoĂci i duchowych pragnieñ. ZaczÈï ÊwiczyÊ tak intensywnie, ĝe w ciÈgu dziesiÚciu lat zostaï bodaj najwybitniejszym jazzmanem swojej epoki.
Naleĝy uĂwiadomiÊ sobie jednÈ rzecz. Otóĝ aby zdobyÊ mistrzostwo w danej dziedzinie, trzeba kochaÊ dane zagadnienie i czuÊ z nim silnÈ wiÚě. Dziedzina ta musi
stanowiÊ obiekt wielkiego zainteresowania graniczÈcego wrÚcz z religijnym oddaniem. W przypadku Einsteina chodziïo nie o fizykÚ jako takÈ, ale o fascynacjÚ niewidocznymi siïami rzÈdzÈcymi wszechĂwiatem. Bergman fascynowaï siÚ nie tyle
filmem, ile doĂwiadczeniem tworzenia i prezentowania ĝycia w ruchu. Coltrane
kochaï nie muzykÚ, ale moĝliwoĂÊ wyraĝania potÚĝnych emocji. Te dzieciÚce zainteresowania zwykle ciÚĝko opisaÊ sïowami, chodzi bowiem bardziej o odczucie, np.
gïÚbokiego podziwu, zmysïowej przyjemnoĂci, siïy czy podwyĝszonej ĂwiadomoĂci.
Te wymykajÈce siÚ definicjom skïonnoĂci warto spróbowaÊ uchwyciÊ, poniewaĝ
stanowiÈ one wyraz upodobañ jeszcze nieskaĝonych pragnieniami innych ludzi.
Nie zostaïy nam wpojone przez rodziców, którzy zwykle proponujÈ bardziej powierzchowne wiÚzi, coĂ ïatwiejszego do doprecyzowania oraz Ăwiadomego. Te pragnienia
majÈ swoje ěródïo gdzieĂ gïÚbiej, stanowiÈ wyraz autentycznej toĝsamoĂci danego
czïowieka, odzwierciedlenie jego wyjÈtkowej chemii.
POWO’ANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE
Kup książkę
Poleć książkę
|
45
W miarÚ zdobywania kolejnych umiejÚtnoĂci wiele osób traci kontakt z tymi pierwotnymi sygnaïami dobiegajÈcymi z wnÚtrza. GinÈ one gdzieĂ poĂród innych zagadnieñ, którymi siÚ zajmujemy. Siïa czïowieka i jego przyszïoĂÊ zaleĝÈ tymczasem
nierzadko od zdolnoĂci do odnalezienia tego pierwotnego ěródïa i powrotu do niego.
Przejawów takich pierwotnych skïonnoĂci naleĝy szukaÊ w najwczeĂniejszym dzieciñstwie, poĂród odruchowych reakcji na zupeïnie proste rzeczy — w pragnieniu
ciÈgïego podejmowania pewnych czynnoĂci, które nigdy nas nie nuĝyïy, w dziedzinie
stanowiÈcej przedmiot nadzwyczajnego zainteresowania, w poczuciu siïy towarzyszÈcej pewnym formom aktywnoĂci. To coĂ kaĝdy z nas ma juĝ w sobie. Nie trzeba
nic tworzyÊ, wystarczy jedynie poszukaÊ i nadaÊ nowy sens temu, co tkwi w naszym
wnÚtrzu od poczÈtku. Bez wzglÚdu na wiek czïowieka ponowne dotarcie do tego ěródïa pozwoli rozbudziÊ na nowo pewien element pierwotnego upodobania i w ten sposób wskaĝe mu ĂcieĝkÚ, która moĝe ostatecznie staÊ siÚ jego zadaniem ĝyciowym.
2. Nisza idealna. Strategia darwinowska
A. V.S. Ramachandran dorastaï pod koniec lat piÚÊdziesiÈtych XX wieku w indyjskim Madras. Juĝ wtedy wiedziaï, ĝe jest inny. Nie interesowaïy go ani sporty, ani
ĝadne inne rozrywki typowe dla chïopców w jego wieku. Zdecydowanie wolaï czytaÊ
o nauce. Dokuczaïa mu samotnoĂÊ, wiÚc czÚsto spacerowaï wzdïuĝ plaĝy. Szybko
zafascynowaïa go niesamowita róĝnorodnoĂÊ muszli, które morze wyrzuca na brzeg.
ZaczÈï je zbieraÊ i uwaĝnie im siÚ przyglÈdaÊ. W ten sposób zyskaï poczucie siïy,
odnalazï bowiem dziedzinÚ, którÈ miaï wyïÈcznie dla siebie. Nikt w szkole nie mógï
mu dorównaÊ pod wzglÚdem wiedzy o muszlach. Wkrótce zaczÚïy go interesowaÊ
najdziwniejsze ich odmiany, naleĝÈce na przykïad do przedstawicieli gatunku Xenophora. Organizmy te zbieraïy porzucone muszle i wykorzystywaïy je do kamuflaĝu.
W pewnym sensie on sam przypominaï nieco Xenophora, byï swego rodzaju anomaliÈ. W przyrodzie tego typu anomalie odgrywajÈ czÚsto istotnÈ rolÚ ewolucyjnÈ.
PotrafiÈ doprowadziÊ do zasiedlenia nowych nisz ekologicznych, zapewniajÈ wiÚksze szanse przetrwania. Czy Ramachandran mógï powiedzieÊ to samo o wïasnej
nietypowoĂci?
Lata mijaïy, a on przenosiï swoje chïopiÚce zainteresowanie na coraz to nowe
dziedziny. PrzyglÈdaï siÚ nieprawidïowoĂciom w ludzkiej anatomii, dziwnym zjawiskom chemicznym itp. Ojciec obawiaï siÚ, ĝe jego syn odda siÚ w koñcu jakiejĂ ezoterycznej dziedzinie dziaïañ, dlatego nakïoniï go do podjÚcia studiów medycznych.
Tam mïody czïowiek miaï okazjÚ zgïÚbiaÊ przeróĝne tajniki nauki, a przy tym zyskaï
zestaw pewnych praktycznych umiejÚtnoĂci. Ramachandran podporzÈdkowaï siÚ
woli ojca.
Studiowaï medycynÚ z zainteresowaniem, ale po pewnym czasie zaczÚïo go coĂ
drÚczyÊ. Nie odpowiadaïo mu, ĝe tyle rzeczy musi wkuwaÊ na pamiÚÊ. Chciaï prowadziÊ eksperymenty i dokonywaÊ odkryÊ, a nie przyswajaÊ wiedzÚ na pamiÚÊ. ZaczÈï
czytaÊ róĝnego rodzaju czasopisma naukowe i ksiÈĝki spoza listy lektur. Znalazïa
siÚ wĂród nich ksiÈĝka Oko i mózg napisana przez Richarda Gregory’ego, neurobiologa zajmujÈcego siÚ wzrokiem. W szczególnoĂci zaintrygowaïy go eksperymenty
46 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
dotyczÈce zïudzeñ optycznych oraz martwego punktu, czyli nieprawidïowoĂci w funkcjonowaniu zmysïu wzroku, za pomocÈ których moĝna wyjaĂniaÊ pewne aspekty
funkcjonowania samego mózgu.
Pod wpïywem tej ksiÈĝki Ramachandran przeprowadziï kilka wïasnych eksperymentów, których wyniki udaïo mu siÚ opublikowaÊ na ïamach prestiĝowych czasopism. To z kolei przyniosïo mu zaproszenie do podjÚcia studiów z zakresu neurobiologii wzroku na Cambridge University. Ramachandran bardzo siÚ ucieszyï z szansy
pogïÚbiania wïasnych zainteresowañ i przyjÈï tÚ propozycjÚ. Po kilku miesiÈcach
na Cambridge stwierdziï jednak, ĝe nie potrafi siÚ tam odnaleěÊ. W jego dzieciÚcych
marzeniach nauka byïa wielkÈ romantycznÈ przygodÈ, niemal religijnym poszukiwaniem prawdy. Tymczasem na Cambrigde zarówno studenci, jak i pracownicy
naukowi traktowali jÈ bardziej jak pracÚ. Trzeba byïo swoje odsiedzieÊ, wnieĂÊ coĂ
od siebie do analiz statystycznych i juĝ.
Ramachandran nie dawaï za wygranÈ i wyszukiwaï wĂród wydziaïowych projektów te kwestie, które najbardziej go interesowaïy. Zdobyï tytuï naukowy. Kilka
lat póěniej zostaï zatrudniony na stanowisku profesora asystenta psychologii wizualnej na University of California w San Diego. Jak to juĝ niejednokrotnie bywaïo,
po kilku latach zaczÚïa go pochïaniaÊ kolejna dziedzina wiedzy. Tym razem zafascynowaïy go studia nad mózgiem jako takim, w szczególnoĂci zaĂ zjawisko koñczyn
fantomowych. Dotyczyïo ono ludzi, którym amputowano nogi lub rÚce, a którzy
mimo to odczuwali w nich potworny ból. Ramachandran prowadziï eksperymenty
dotyczÈce tego zjawiska i w ten sposób dokonaï kilku fascynujÈcych odkryÊ na temat
samego mózgu. Znalazï równieĝ nowatorski sposób niesienia ulgi pacjentom odczuwajÈcym tego typu dolegliwoĂci.
Uczucia niedopasowania i niepokoju nagle zniknÚïy. Nietypowe zaburzenia
neurologiczne okazaïy siÚ tÈ dziedzinÈ, której Ramachandran miaï siÚ odtÈd poĂwiÚciÊ. WiÈzaïy siÚ z nimi pytania dotyczÈce ewolucji ĂwiadomoĂci, pochodzenia jÚzyka
itd. Moĝna by odnieĂÊ wraĝenie, ĝe oto Ramachandran wykonaï peïen obrót i powróciï do okresu gromadzenia najrzadszych muszli znalezionych na brzegu morza. To
byïa nisza, którÈ miaï tylko dla siebie, w której mógï rzÈdziÊ niepodzielnie i która
odpowiadaïa jego pierwotnym upodobaniom, a przy tym sïuĝyïa sprawie postÚpu
naukowego.
B. Yoky Matsuoka wspomina dzieciñstwo jako okres chaosu i niejasnoĂci. Dorastaïa w Japonii w latach siedemdziesiÈtych XX wieku i zdawaïo siÚ, ĝe wszystko
miaïa podane na tacy. System edukacji popychaï jÈ ku dziedzinom odpowiednim
dla dziewczynek, wybór byï raczej ograniczony. Rodzice uwaĝali, ĝe sport odegra
istotnÈ rolÚ w jej rozwoju, dlatego od najmïodszych lat zachÚcali jÈ do wyczynowego
uprawiania pïywania. Skïonili jÈ teĝ do rozpoczÚcia gry na fortepianie. Innym japoñskim dzieciom byÊ moĝe odpowiadaïo, ĝe ktoĂ tak steruje ich ĝyciem, ale Yoky boleĂnie to przeĝywaïa. Interesowaïy jÈ przeróĝne dziedziny, przede wszystkim matematyka i nauki przyrodnicze. Lubiïa sport, ale niekoniecznie pïywanie. Zupeïnie
nie wiedziaïa, kim chce zostaÊ i jak miaïaby siÚ odnaleěÊ w tak uporzÈdkowanym
Ăwiecie.
POWO’ANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE
Kup książkę
Poleć książkę
|
47
W wieku jedenastu lat Yoky w koñcu upomniaïa siÚ o swoje. Miaïa doĂÊ pïywania, chciaïa graÊ w tenisa. Rodzice zgodzili siÚ speïniÊ jej ĝyczenie. Z natury
konkurencyjna Yoky marzyïa o karierze tenisowej, rozpoczynaïa jednak grÚ na stosunkowo póěnym etapie swojego ĝycia. Aby nadrobiÊ stracony czas, podjÚïa niesamowicie intensywny program szkoleniowy. Treningi odbywaïy siÚ poza Tokio, wiÚc
Yoky odrabiaïa prace domowe wieczorem, w drodze powrotnej do domu. W zatïoczonym wagonie czÚsto brakowaïo miejsc siedzÈcych, wiÚc na stojÈco otwieraïa ksiÈĝki
do matematyki czy fizyki i rozwiÈzywaïa zadania. Uwielbiaïa ïamigïówki, wiÚc zadania domowe zupeïnie jÈ pochïaniaïy. Ledwo zdawaïa sobie sprawÚ z upïywajÈcego
czasu. W pewnym sensie czuïa siÚ podobnie jak na boisku tenisowym, potrafiïa siÚ
w peïni skupiÊ, nic nie byïo w stanie odwróciÊ jej uwagi.
W nielicznych wolnych chwilach podczas jazdy pociÈgiem Yoky rozmyĂlaïa
nad swojÈ przyszïoĂciÈ. W ĝyciu najbardziej interesowaïy jÈ nauki przyrodnicze
i sport. Za ich poĂrednictwem mogïa wyraĝaÊ róĝne aspekty swojej natury, a mianowicie umiïowanie do rywalizacji, prac rÚcznych i poruszania siÚ z gracjÈ, a jednoczeĂnie do myĂlenia analitycznego i rozwiÈzywania problemów. W Japonii czïowiek
musi wybraÊ bardzo precyzyjnie okreĂlonÈ ĂcieĝkÚ kariery, wiÚc poĂwiÚcenie siÚ
jednej z tych pasji oznaczaïo automatycznie wyrzeczenie siÚ wszystkich pozostaïych.
Yoky bardzo to deprymowaïo. Pewnego dnia zaczÚïa snuÊ w gïowie plany robota,
który graïby z niÈ w tenisa. Stworzenie takiej maszyny, a nastÚpnie pojedynek z niÈ
mógïby odzwierciedlaÊ róĝne strony jej osobowoĂci. Pomysï pozostawaï jednak
wyïÈcznie w sferze marzeñ.
Wprawdzie Yoky stopniowo awansowaïa w rankingach i znalazïa siÚ w gronie
najbardziej obiecujÈcych japoñskich tenisistek, szybko sobie jednak uĂwiadomiïa,
ĝe swojej przyszïoĂci nie powinna wiÈzaÊ ze sportem. Co prawda podczas treningów
nie miaïa sobie równych, ale juĝ na zawodach czÚsto coĂ jÈ paraliĝowaïo, zdarzaïo jej
siÚ równieĝ przeteoretyzowaÊ. W rezultacie przegrywaïa nawet z gorzej klasyfikowanymi graczami. Poza tym odniosïa kilka powaĝnych kontuzji. Okazaïo siÚ, ĝe
musi siÚ skupiÊ na nauce, a nie na sporcie. Udaïa siÚ do akademii tenisowej na Florydzie, a nastÚpnie przekonaïa rodziców, aby pozwolili jej pozostaÊ w Stanach Zjednoczonych i zïoĝyÊ podanie na University of California w Berkeley.
Juĝ na studiach napotkaïa powaĝny problem z wyborem przedmiotu wiodÈcego,
nic bowiem do koñca nie odzwierciedlaïo jej szerokich zainteresowañ. Z braku lepszego pomysïu zdecydowaïa siÚ na inĝynieriÚ elektrycznÈ. Pewnego dnia opowiedziaïa
jednemu z profesorów o swoim mïodzieñczym marzeniu skonstruowania robota,
który mógïby graÊ z niÈ w tenisa. Ku jej zaskoczeniu profesor nie rozeĂmiaï siÚ, lecz
zaprosiï jÈ na zajÚcia laboratoryjne z robotyki dla starszych studentów. Yoky radziïa
sobie tak dobrze, ĝe póěniej przyjÚto jÈ na studia na MIT. Tam zapisaïa siÚ na zajÚcia ze sztucznej inteligencji prowadzone przez pioniera robotyki Rodneya Brooksa.
Uczestnicy laboratorium konstruowali robota dysponujÈcego sztucznÈ inteligencjÈ.
Matsuoka zgïosiïa siÚ do pracy nad dïoniÈ i ramionami.
Od dziecka uwaĝnie przyglÈdaïa siÚ wïasnym dïoniom zarówno podczas gry
w tenisa czy gry na fortepianie, jak i podczas zapisywania równañ matematycznych.
Ludzka dïoñ wydawaïa jej siÚ czymĂ zupeïnie niesamowitym. ChoÊ ta praca róĝ48 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
niïa siÚ nieco od aktywnoĂci sportowej, Yoky wykorzystywaïa teraz wïasne dïonie
do skonstruowania dïoni robota. Znalazïa w koñcu coĂ, co w duĝej mierze odpowiadaïo jej zainteresowaniom. Dzieñ i noc ĂlÚczaïa nad nowym modelem koñczyny
dla robota, starajÈc siÚ nadaÊ jego dïoni takÈ subtelnoĂÊ chwytu, jakÈ posiada ludzka
dïoñ. Brooks zdumiaï siÚ, gdy przedstawiïa mu swoje dzieïo, wyprzedzaïo ono bowiem
dotychczasowe wynalazki o wiele lat.
Matsuoka zdawaïa sobie sprawÚ, ĝe brakuje jej wiedzy teoretycznej, dlatego
podjÚïa dodatkowe studia w dziedzinie neurobiologii. Wyszïa z zaïoĝenia, ĝe jeĂli
uda jej siÚ lepiej zrozumieÊ zwiÈzek miÚdzy rÚkÈ a mózgiem, bÚdzie mogïa projektowaÊ protezy funkcjonujÈce podobnie jak koñczyny ludzkie. Kontynuowaïa naukÚ
i dopisywaïa do swojego ĝyciorysu kolejne fakultety, aĝ w koñcu przyczyniïa siÚ do
powstania zupeïnie nowej dziedziny, którÈ ochrzciïa mianem neurobotyki. Zajmowaïa
siÚ ona konstruowaniem robotów zdolnych naĂladowaÊ funkcjonowanie ludzkiego
ukïadu nerwowego, a tym samym bliĝszych ĝyciu. Wytyczenie nowego obszaru badañ
przyniosïo jej wielki sukces naukowy i staïo siÚ dla niej ěródïem siïy, jaka pïynie
z posiadania moĝliwoĂci swobodnego urzeczywistniania wszystkich swoich zainteresowañ.
¥wiat pracy przypomina nieco ekosystem. Ludzie zajmujÈ siÚ róĝnymi zagadnieniami i w swoich dziedzinach muszÈ konkurowaÊ o zasoby i przetrwanie. Im wiÚcej
ludzi zgromadzi siÚ na danej przestrzeni, tym trudniej osiÈgnÈÊ tam sukces. Praca
w takiej dziedzinie mÚczy, poniewaĝ trzeba zabiegaÊ o uwagÚ, angaĝowaÊ siÚ w polityczne gierki i walczyÊ o rzadkie zasoby. Te wszystkie wysiïki pochïaniajÈ tyle
energii, ĝe niewiele juĝ pozostaje na osiÈgniÚcie prawdziwej biegïoĂci. Tego typu
dziedziny kuszÈ, poniewaĝ na kaĝdym kroku widzimy, ĝe inni doskonale sobie w nich
radzÈ, wiÚc chcemy podÈĝaÊ utartÈ ĂcieĝkÈ. Ludzie nawet nie zdajÈ sobie sprawy,
jak trudne moĝe siÚ okazaÊ takie ĝycie.
Polecaïbym raczej inne rozwiÈzanie, polegajÈce mianowicie na znalezieniu sobie
takiej niszy w obrÚbie tego systemu, którÈ moĝna by spokojnie zdominowaÊ. Wymaga
to cierpliwoĂci i realizacji pewnej konkretnej strategii. Na poczÈtku trzeba wybraÊ
sobie dziedzinÚ, która w przybliĝeniu odpowiada naszym zainteresowaniom (np.
medycynÚ czy inĝynieriÚ elektrycznÈ). NastÚpnie moĝna pójĂÊ jednÈ z dwóch Ăcieĝek. Pierwsza z nich to Ăcieĝka Ramachandrana. W obrÚbie wybranej dziedziny
szuka siÚ wówczas bocznych dróg, które wydajÈ nam siÚ szczególnie interesujÈce
(w jego przypadku byïy to studia nad postrzeganiem i wzrokiem). W miarÚ moĝliwoĂci naleĝy dÈĝyÊ do zawÚĝenia pola naszych zainteresowañ. Wysiïki w tym zakresie
powinno siÚ kontynuowaÊ, aĝ w koñcu uda siÚ trafiÊ na zupeïnie pustÈ niszÚ — im
wÚziej bÚdzie ona zdefiniowana, tym lepiej. Taka nisza ma w sobie coĂ, co odzwierciedla wyjÈtkowoĂÊ konkretnej osoby. W przypadku Ramachandrana pewne szczególne aspekty neurologii wykazujÈ zwiÈzek z jego pierwotnym odczuciem bycia swego
rodzaju wyjÈtkiem.
Druga Ăcieĝka to Ăcieĝka Matsuoki. Po opanowaniu pierwszej dziedziny (w tym
przypadku robotyki) naleĝy szukaÊ kolejnych zagadnieñ czy umiejÚtnoĂci, które
POWO’ANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE
Kup książkę
Poleć książkę
|
49
moĝna by zgïÚbiÊ (neurobiologia). W razie potrzeby naleĝy poĂwiÚciÊ temu swój
wïasny czas. DziÚki temu moĝna potem dokonaÊ poïÈczenia tych dwóch dziedzin
i w ten sposób stworzyÊ byÊ moĝe coĂ zupeïnie nowego albo przynajmniej przedstawiÊ
zwiÈzek obu zagadnieñ w nowym Ăwietle. Proces ten moĝe trwaÊ dowolnie dïugo —
tak to teĝ wyglÈda w przypadku Matsuoki, która nigdy nie przestaje szukaÊ nowych
moĝliwoĂci. W koñcu powstanie dziedzina, która stanowiÊ bÚdzie naszÈ wyïÈcznÈ
domenÚ. To drugie rozwiÈzanie dobrze siÚ sprawdza w kulturze duĝej dostÚpnoĂci
informacji, w których odnajdywanie nowych zwiÈzków miÚdzy pomysïami stanowi
ěródïo siïy.
Obie drogi prowadzÈ do odnalezienia niszy, w której nie trzeba siÚ zmagaÊ z konkurencjÈ. Taka nisza zapewnia swobodÚ eksploracji, zgïÚbiania konkretnych zagadnieñ, które budzÈ nasze zainteresowanie. Kaĝdy sam wyznacza sobie plan dziaïañ
i wedïug wïasnego uznania zarzÈdza zasobami dostÚpnymi w tym konkretnym obszarze. Poniewaĝ nie trzeba zaprzÈtaÊ sobie gïowy nadmiarem konkurencji ani intrygami
politycznymi, czïowiek ma czas i swobodÚ realizacji swojego zadania ĝyciowego.
3. Z dala od niewïaĂciwych dróg. Strategia buntu
W 1760 roku, w wieku czterech lat, Wolfgang Amadeusz Mozart rozpoczÈï naukÚ
gry na fortepianie pod kierunkiem swojego ojca. Pomimo mïodego wieku sam chciaï
siÚ tym zajÈÊ. Jego siedmioletnia siostra juĝ pobieraïa lekcje nauki gry na instrumencie. Niewykluczone, ĝe Wolfgang zdecydowaï siÚ na ten krok, aby dorównaÊ
siostrze. Widziaï bowiem, ĝe ta dziÚki grze cieszy siÚ uwagÈ i miïoĂciÈ, sam równieĝ
chciaï tego doĂwiadczaÊ.
Po zaledwie kilku miesiÈcach Êwiczeñ ojciec Wolfganga, Leopold — skÈdinÈd
utalentowany muzyk, kompozytor i nauczyciel — zauwaĝyï, ĝe jego syn ma wyjÈtkowy talent. W dodatku, co zadziwiajÈce w jego wieku, uwielbiaï ÊwiczyÊ. Wieczorami
rodzice musieli odciÈgaÊ go na siïÚ od instrumentu. W wieku piÚciu lat Wolfgang
zaczÈï komponowaÊ wïasne utwory. Wkrótce Leopold zabraï swoje zïote dziecko i jego
siostrÚ w trasÚ koncertowÈ po stolicach Europy. Maïy muzyk zadziwiaï koronowane
gïowy, przed którymi wystÚpowaï. Graï pewnie i potrafiï doskonale improwizowaÊ.
Byï trochÚ jak cenna zabawka. Ojciec inkasowaï teraz spore Ărodki pieniÚĝne dla swojej rodziny, poniewaĝ kolejne dwory chciaïy podziwiaÊ wystÚpy maïego geniusza.
Jako gïowa rodziny Leopold oczekiwaï od swoich dzieci bezwarunkowego posïuszeñstwa, pomimo ĝe w nowej sytuacji to tak naprawdÚ Wolfgang utrzymywaï caïÈ
swÈ rodzinÚ. PoczÈtkowo syn podporzÈdkowywaï siÚ woli ojca, któremu przecieĝ
wszystko zawdziÚczaï. Z chwilÈ wkroczenia w wiek dojrzewania coĂ siÚ w nim jednak zmieniïo. Nie bardzo wiedziaï, czy bawi go faktycznie sama gra na fortepianie,
czy caïa uwaga, którÈ udaje mu siÚ na sobie skupiÊ. Po wielu latach pracy kompozytorskiej zaczÈï wreszcie wypracowywaÊ wïasny styl. Ojciec jednak nalegaï na niego,
aby tworzyï bardziej konwencjonalne utwory — chodziïo o to, aby wpasowaÊ siÚ
w gusta szlachetnie urodzonej publicznoĂci i zarabiaÊ na utrzymanie rodziny. Ówczesny Salzburg, w którym mieszkali, moĝna by okreĂliÊ jako prowincjonalny i burĝu-
50 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
azyjny. Wolfgang pragnÈï innego, samodzielnego ĝycia. Lata mijaïy, a on dusiï siÚ
coraz bardziej.
W koñcu w 1777 roku ojciec pozwoliï dwudziestojednoletniemu wówczas
Wolfgangowi na wyjazd do Paryĝa w towarzystwie matki. Miaï siÚ tam ubiegaÊ
o prominentne stanowisko dyrygenta, co pozwoliïoby mu nadal wspieraÊ rodzinÚ
finansowo. Wolfgangowi nie spodobaïo siÚ jednak w Paryĝu. Uznaï, ĝe proponuje
mu siÚ pracÚ poniĝej jego moĝliwoĂci. Jeszcze w Paryĝu jego matka zapadïa na zdrowiu, po czym umarïa w drodze powrotnej do domu. Podróĝ powrotna okazaïa siÚ
zresztÈ tragiczna pod kaĝdym wzglÚdem. Wolfgang wróciï do Salzburga ukorzony
i gotowy podporzÈdkowaÊ siÚ woli ojca. PrzyjÈï raczej maïo interesujÈcÈ posadÚ
dworskiego organisty, w ĝaden sposób nie potrafiï jednak zapanowaÊ nad wïasnymi
myĂlami. Rozpaczaï, ĝe marnuje ĝycie w tej nÚdznej pracy i ĝe pisze muzykÚ pod
gusta prowincjuszy. W jednym z listów do ojca napisaï: „Jestem kompozytorem
(…). Nie mogÚ i nie powinienem marnowaÊ talentu kompozytorskiego, którym Bóg
w swojej dobroci tak hojnie mnie obdarzyï”.
Na te coraz czÚstsze narzekania swojego syna Leopold reagowaï gniewem, przypominajÈc mu o dïugu, jaki ciÈĝy na nim z racji odebranego wyksztaïcenia oraz wydatków poniesionych przez ojca na niezliczone podróĝe. W koñcu jednak Wolfgang
doznaï nagïego olĂnienia i stwierdziï, ĝe to nie fortepian (ani nawet muzyka jako
taka) stanowi obiekt jego prawdziwej miïoĂci. Nie bawi go wystÚpowanie przed
publicznoĂciÈ w roli marionetki. Doszedï do wniosku, ĝe zostaï stworzony do komponowania, a na dodatek odkryï w sobie zamiïowanie do teatru. Chciaï komponowaÊ
opery — tak rozumiaï swoje prawdziwe powoïanie. W Salzburgu nie mógï tego powoïania realizowaÊ. Ojciec byï wiÚc czymĂ wiÚcej niĝ tylko przeszkodÈ — powaĝnie
zagraĝaï jego ĝyciu, zdrowiu i poczuciu pewnoĂci siebie. Nie chodziïo wyïÈcznie
o pieniÈdze. Ojciec po prostu zazdroĂciï synowi talentu i Ăwiadomie bÈdě nieĂwiadomie usiïowaï hamowaÊ jego postÚpy. Wolfgang musiaï podjÈÊ radykalne, choÊby
nawet najbardziej bolesne kroki, zanim mogïoby byÊ za póěno.
W 1781 roku Wolfgang wybraï siÚ do Wiednia i podjÈï brzemiennÈ w skutkach
decyzjÚ, ĝe tam juĝ pozostanie. Nie zamierzaï nigdy wracaÊ do Salzburga. Ojciec nie
potrafiï mu tego wybaczyÊ i uznaï, ĝe porzucajÈc rodzinÚ, syn popeïniï straszliwy
czyn. PrzepaĂci miÚdzy nimi nigdy juĝ nie udaïo siÚ zasypaÊ. Wolfgang Amadeusz
Mozart miaï poczucie, ĝe podporzÈdkowujÈc siÚ tak dïugo woli ojca, zmarnowaï bardzo duĝo czasu. Komponowaï wiÚc w szaleñczym tempie i z opÚtañczÈ szybkoĂciÈ
przelewaï na papier swoje najsïynniejsze opery i utwory.
Faïszywa Ăcieĝka ĝyciowa to taka, którÈ mamy ochotÚ obraÊ z zupeïnie niewïaĂciwych powodów — dla pieniÚdzy, sïawy, uwagi itd. O uwagÚ zabiegajÈ zwykle ludzie,
którzy w swoim wnÚtrzu czujÈ pustkÚ i liczÈ, ĝe uda im siÚ jÈ wypeïniÊ faïszywym
uwielbieniem publicznym. Poniewaĝ wybierajÈ dziedzinÚ, która nie odpowiada ich
najgïÚbiej zakorzenionym upodobaniom, rzadko udaje im siÚ zaspokoiÊ to pragnienie. Ich praca na tym cierpi, a zainteresowanie — nawet jeĂli uda siÚ je zdobyÊ —
szybko maleje. Bywa to bardzo bolesne. Ludzie, którzy przy wyborze drogi kierujÈ
POWO’ANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE
Kup książkę
Poleć książkę
|
51
siÚ wzglÚdami finansowymi lub myĂlÈ o swojej wygodzie, zwykle dziaïajÈ pod
wpïywem strachu lub chÚci speïnienia oczekiwañ rodziców. Ci ostatni czÚsto starajÈ
siÚ skïoniÊ swoje dzieci do wyboru intratnego zajÚcia motywowani troskÈ i obawÈ
o nich. WĂród pobudek rodziców moĝe siÚ jednak czaiÊ coĂ jeszcze, a mianowicie
szczypta zazdroĂci, ĝe oni sami jako mïodzi ludzie nie mieli aĝ tak duĝej swobody
wyboru.
W tym zakresie polecam dwutorowÈ strategiÚ. Po pierwsze, naleĝy sobie jak
najszybciej uĂwiadomiÊ, ĝe wybraïo siÚ ĂcieĝkÚ kariery z niewïaĂciwych powodów —
jeszcze zanim ucierpi na tym nasze poczucie pewnoĂci siebie. Po drugie, powinniĂmy
teĝ aktywnie stawiÊ czoïa siïom, które zepchnÚïy nas ze sïusznej Ăcieĝki. Zapomnijmy
o chÚci zabiegania o uwagÚ i aprobatÚ, one dziaïajÈ zwodniczo. Nie zaszkodzi wzbudziÊ w sobie odrobiny gniewu i ĝalu wobec rodziców, którzy próbujÈ narzuciÊ nam
swojÈ wolÚ. Obranie wïasnej Ăcieĝki niezaleĝnie od ich woli stanowi waĝny krok na
drodze rozwoju indywidualnego i ksztaïtowania wïasnej toĝsamoĂci. Pozwólmy zatem,
aby buntowniczy duch podsyciï w nas energiÚ i poczucie sensu. Jeĝeli na drodze
stoi nam ojciec, taki jak nasz Leopold Mozart, naleĝy siÚ go pozbyÊ i zapewniÊ sobie
swobodne przejĂcie.
4. PrzeszïoĂÊ pozostawiÊ za sobÈ. Strategia adaptacyjna
Od dnia narodzin w 1960 roku Freddie Roach byï wychowywany na boksera. Jego
ojciec sam walczyï profesjonalnie, a matka sÚdziowaïa w zawodach bokserskich.
Równieĝ starszy brat Freddiego zaczÈï poznawaÊ tajniki sportu w bardzo mïodym
wieku. Gdy Freddie ukoñczyï szeĂÊ lat, takĝe i on trafiï do miejscowego klubu piÚĂciarskiego, gdzie miaï rozpoczÈÊ intensywny trening sportowy. mwiczyï pod okiem
trenera po kilka godzin dziennie, przez szeĂÊ dni w tygodniu.
W wieku piÚtnastu lat czuï siÚ juĝ wypalony. WymyĂlaï kolejne wymówki, aby
wymigaÊ siÚ od treningu. Pewnego dnia matka wyczuïa, o co chodzi, i stwierdziïa:
„Po co ty w ogóle Êwiczysz ten boks? Tylko ciÈgle obrywasz. Nie umiesz siÚ biÊ”.
Freddie przywykï juĝ do ciÈgïej krytyki ze strony ojca i braci, jednak taka szczera
ocena z ust matki wywoïaïa u niego reakcjÚ obronnÈ. Najwyraěniej to jego starszemu
bratu matka wróĝyïa wielkÈ karierÚ. Freddie postanowiï udowodniÊ jej, ĝe siÚ myli.
Z nowÈ zaciekïoĂciÈ powróciï do treningów. Odkryï w sobie pasjÚ do Êwiczeñ i dyscypliny. Z przyjemnoĂciÈ stwierdzaï, ĝe robi kolejne postÚpy i gromadzi kolejne
nagrody. Nade wszystko jednak cieszyïo go to, ĝe teraz potrafi pokonaÊ brata. Na nowo
odnalazï w sobie zamiïowanie do sportu.
Teraz to Freddie rokowaï najlepiej ze swoich braci, wiÚc ojciec zabraï go do
Las Vegas, aby w ten sposób przyspieszyÊ rozwój jego kariery. Tam osiemnastoletni
Freddie poznaï legendarnego trenera Eddiego Futcha i rozpoczÈï szkolenie pod jego
okiem. Zapowiadaïo siÚ bardzo dobrze: zostaï powoïany do reprezentacji narodowej i wspinaï siÚ w rankingach. Wkrótce jednak natrafiï na kolejny mur. Przyswoiï
sobie najskuteczniejsze zagrania Futcha, na treningach opanowaï je do perfekcji,
a mimo to podczas potyczek nie potrafiï tych umiejÚtnoĂci wykorzystywaÊ. Gdy
52 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
tylko wchodziï na ring, odzywaïy siÚ w nim instynkty. Emocje braïy górÚ. Walki przeobraĝaïy siÚ w trwajÈcÈ wiele rund bijatykÚ, którÈ Freddie nierzadko przegrywaï.
Po kilku latach Futch powiedziaï Roachowi, ĝe czas zakoñczyÊ karierÚ. Freddie
nie znaï jednak ĝycia poza boksem. Zakoñczy karierÚ i co dalej? Walczyï wiÚc
nadal i przegrywaï, aĝ w koñcu musiaï pogodziÊ siÚ z rzeczywistoĂciÈ i zrezygnowaÊ
z dalszej walki. PodjÈï pracÚ w telemarketingu i zaczÈï piÊ. Znienawidziï sport —
tak wiele mu poĂwiÚciï, a na tak niewiele siÚ to zdaïo. Jakby na zïoĂÊ samemu sobie
pewnego dnia powróciï do klubu Futcha, aby popatrzeÊ, jak jego przyjaciel Virgil
Hill walczy z bokserem przygotowujÈcym siÚ do starcia o tytuï mistrzowski. Obaj
sportowcy trenowali pod okiem Futcha, ale Hill nie mógï jednak w tym przypadku
liczyÊ na wsparcie. Freddie przyniósï mu wiÚc wodÚ i postanowiï sïuĝyÊ radÈ. NastÚpnego dnia ponownie zjawiï siÚ przy ringu, ĝeby pomagaÊ Hillowi — a potem zostaï
staïym bywalcem w klubie Futcha. Nie otrzymywaï zapïaty za swoje usïugi, wiÚc
nadal pracowaï w telemarketingu, coĂ mu jednak mówiïo, ĝe oto stoi przed nim
szansa. Postanowiï spróbowaÊ. Przychodziï na czas i zostawaï dïuĝej niĝ wszyscy inni.
Doskonale znaï technikÚ Futcha, mógï wiÚc przekazywaÊ innym bokserom wiedzÚ
na ten temat. Stopniowo przydzielano mu coraz to nowe obowiÈzki.
Nie do koñca potrafiï wyzbyÊ siÚ niechÚci do boksu, wiÚc czasem siÚ zastanawiaï, jak dïugo jeszcze tak wytrzyma. ¥rodowisko trenerów rzÈdziïo siÚ surowymi
zasadami, maïo kto potrafiï siÚ dïugo utrzymaÊ na stanowisku. Czy znowu nie okaĝe
siÚ, ĝe w kóïko powtarza po prostu te same Êwiczenia, których nauczyï siÚ od Futcha?
CoĂ mu podpowiadaïo, ĝe powinien wróciÊ na ring — ĝe przynajmniej sama walka
nie jest aĝ tak przewidywalna.
Pewnego dnia Virgil Hill zaprezentowaï mu technikÚ, którÈ podpatrzyï u kubañskich bokserów. Zamiast pracowaÊ z workiem treningowym, zawodnicy z Kuby Êwiczyli gïównie z trenerem korzystajÈcym ze specjalnych rÚkawic. Wychodzili na ring
i z trenerem symulowali walki, ÊwiczÈc przy tym ciosy. Roach wypróbowaï to rozwiÈzanie z Hillem i od razu zapaïaï do niego entuzjazmem. Wróciï na ring, ale w innej
roli. Miaï poczucie, ĝe boks skostniaï i ĝe to samo moĝna powiedzieÊ o jego metodach treningowych. Oczyma duszy zobaczyï moĝliwoĂÊ wykorzystania tej formy
treningu nie tylko przy doskonaleniu ciosów. Dostrzegï jej zastosowanie w pracy
nad strategiÈ walki. Stwierdziï, ĝe w ten sposób trener mógïby na bieĝÈco prezentowaÊ jÈ zawodnikowi. Takie rozwiÈzanie mogïo zrewolucjonizowaÊ boks, tchnÈÊ
w tÚ dyscyplinÚ nowego ducha. Roach zaczÈï doskonaliÊ tÚ technikÚ w pracy z caïÈ
grupÈ zawodników, którymi siÚ opiekowaï. Mógï wpajaÊ im ruchy znacznie bardziej
pïynne i przemyĂlane strategicznie.
Wkrótce zrezygnowaï z pracy u boku Futcha na rzecz niezaleĝnej kariery.
Szybko zdobyï sobie uznanie jako ten, który nie ma sobie równych, jeĂli chodzi
o przygotowywanie bokserów do walki. W ciÈgu kilku lat zostaï najlepszym trenerem
swojego pokolenia.
ZastanawiajÈc siÚ nad wïasnÈ karierÈ i nieuniknionymi zmianami w jej przebiegu,
naleĝy przeprowadziÊ nastÚpujÈce rozumowanie. Nikt nie jest przywiÈzany do ĝadnego
POWO’ANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE
Kup książkę
Poleć książkę
|
53
stanowiska ani zobowiÈzany do lojalnoĂci wobec konkretnego zawodu czy firmy.
Czïowiek ma jedynie obowiÈzek realizowaÊ swoje ĝyciowe zadanie i to jemu powinien siÚ w peïni oddaÊ. Kaĝdy musi we wïasnym zakresie zdefiniowaÊ to zadanie i nakreĂliÊ ĂcieĝkÚ jego realizacji. Inni nie powinni próbowaÊ nas chroniÊ ani nam
w tym pomagaÊ. Tutaj kaĝdy odpowiada za siebie. Zmian nie da siÚ uniknÈÊ, szczególnie w epokach tak rewolucyjnych jak nasza. Poniewaĝ jesteĂmy zdani tylko na
siebie, kaĝdy z nas musi próbowaÊ przewidywaÊ, do czego prowadzÈ zmiany zachodzÈce wïaĂnie w konkretnej rzeczywistoĂci zawodowej. Trzeba dostosowywaÊ definicjÚ
wïasnego zadania ĝyciowego do bieĝÈcych okolicznoĂci. Nie naleĝy trwaÊ przy starych rozwiÈzaniach, poniewaĝ w ten sposób moĝna spaĂÊ na koniec stawki i powaĝnie
na tym ucierpieÊ. Naleĝy zachowaÊ elastycznoĂÊ i stale szukaÊ moĝliwoĂci dostosowywania siÚ.
Jeĝeli zmiana zostaïa nam narzucona, jak to miaïo miejsce w przypadku Freddiego Roacha, naleĝy oprzeÊ siÚ pokusie nadmiernie nerwowego reagowania i uĝalania siÚ nad sobÈ. Instynkt podpowiedziaï Roachowi, jak moĝe wróciÊ na ring.
Staïo siÚ tak, poniewaĝ Roach zrozumiaï, ĝe darzy miïoĂciÈ nie tyle boks jako taki,
ile raczej rozgrywki sportowe i tworzenie strategii. DziÚki zmianie podejĂcia mógï
pchnÈÊ swój zapaï na nowe tory w obrÚbie Ăwiata boksu. Podobnie jak Roach, równieĝ i my nie powinniĂmy porzucaÊ umiejÚtnoĂci i doĂwiadczeñ, które juĝ udaïo siÚ
nam zgromadziÊ. PowinniĂmy za to szukaÊ dla nich nowych zastosowañ. Wzrok
naleĝy skierowaÊ ku przyszïoĂci, a nie ku przeszïoĂci. Taka kreatywna zmiana kierunku moĝe nas wprowadziÊ na ĂwietnÈ ĂcieĝkÚ. Wyzwolimy siÚ od samozadowolenia i zmusimy do oceny obranego kierunku. Naleĝy pamiÚtaÊ, ĝe zadanie ĝyciowe
jest jak ĝywy organizm. OgraniczajÈc siÚ do realizacji sztywnego planu nakreĂlonego
w mïodoĂci, sami sobie ograniczamy horyzonty, przez co mogÈ nas ominÈÊ wielkie
szanse.
5. Droga z powrotem. Strategia ĝycia lub Ămierci
Juĝ we wczesnym dzieciñstwie Buckminster Fuller (1895 – 1983) wiedziaï, ĝe postrzega
Ăwiat zupeïnie inaczej niĝ inni. Urodziï siÚ z powaĝnÈ krótkowzrocznoĂciÈ. Poniewaĝ
wzrok pozwalaï mu widzieÊ jedynie zamazane obrazy, pozostaïe zmysïy, szczególnie
dotyk i zmysï powonienia, rozwinÚïy siÚ u niego bardziej, aby to zrekompensowaÊ.
W wieku piÚciu lat przepisano mu pierwsze okulary, ale on nadal postrzegaï Ăwiat
nie tylko za pomocÈ wzroku. Dysponowaï równieĝ dotykowÈ formÈ inteligencji.
Fuller byï niezwykle zaradnym dzieckiem. Aby skutecznie przemieszczaÊ siÚ po
jeziorach stanu Maine, gdzie podczas lata pracowaï przy dostarczaniu korespondencji, opracowaï nowy rodzaj wiosïa. Wiosïo to umoĝliwiaïo naĂladowanie ruchów
meduzy (Fuller obserwowaï i analizowaï funkcjonowanie tych zwierzÈt). Interpretowaï dynamikÚ ich ruchów nie tylko za pomocÈ wzroku, potrafiï jÈ wrÚcz wyczuÊ.
Swoje obserwacje przeïoĝyï na nowy rodzaj niezwykle efektywnego wiosïa. Podczas
tych letnich miesiÚcy rozmyĂlaï równieĝ o innych ciekawych wynalazkach. To one
miaïy staÊ siÚ przedmiotem jego ĝyciowych dokonañ, jego przeznaczeniem.
54 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
OdmiennoĂÊ ma jednak równieĝ minusy. Fullerowi brakowaïo cierpliwoĂci do
nauki w ujÚciu tradycyjnym. Byï niezwykle bïyskotliwym uczniem i zdobyï miejsce
na Harvardzie, ale nie potrafiï przystosowaÊ siÚ do rygorów tamtejszego nauczania.
Opuszczaï zajÚcia, zaczÈï piÊ, prowadziï tryb ĝycia wïaĂciwy bardziej cyganerii. Dwukrotnie relegowano go z Harvardu, za drugim razem bezpowrotnie.
Po przerwaniu studiów Fuller chwytaï siÚ róĝnych zajÚÊ. Pracowaï przy pakowaniu miÚsa, a potem, podczas I wojny Ăwiatowej, zdobyï stanowisko w marynarce
wojennej. Miaï niezwykïÈ smykaïkÚ do maszyn, rozumiaï, jak wspóïpracujÈ ze sobÈ
ich poszczególne czÚĂci. CiÈgle go jednak gdzieĂ nosiïo, nie mógï spokojnie usiedzieÊ w miejscu. Po wojnie miaï juĝ na utrzymaniu ĝonÚ i dziecko, a poniewaĝ
bardzo chciaï im zapewniÊ ĝycie na odpowiednim poziomie, postanowiï przyjÈÊ
dobrze pïatnÈ pracÚ menedĝera sprzedaĝy. Przykïadaï siÚ do swojej pracy i radziï
sobie przyzwoicie, ale po trzech miesiÈcach firma zakoñczyïa dziaïalnoĂÊ. Ta praca
nie przynosiïa mu ĝadnej satysfakcji, Fuller sÈdziï jednak, ĝe na nic wiÚcej go
w ĝyciu nie staÊ.
W koñcu kilka miesiÚcy póěniej ni stÈd, ni zowÈd stanÈï przed niezwykïÈ szansÈ.
Jego teĂÊ opracowaï sposób wytwarzania materiaïów do budowy domów, dziÚki którym moĝna byïo wznosiÊ trwalsze i lepiej izolowane konstrukcje niĝszym kosztem.
TeĂÊ bezskutecznie szukaï inwestora, ale nikt nie chciaï mu pomóc w prowadzeniu
firmy. Fuller oceniï pomysï jako genialny. Zawsze interesowaï siÚ budowÈ domów
i architekturÈ, zaproponowaï wiÚc, ĝe podejmie siÚ wdraĝania tej nowej technologii.
W peïni zaangaĝowaï siÚ w to przedsiÚwziÚcie, udaïo mu siÚ nawet nieco udoskonaliÊ
stosowane materiaïy. TeĂÊ wspieraï go w tych wysiïkach i w ten sposób wspólnie
stworzyli Stockade Building System. DziÚki Ărodkom od inwestorów i rodziny mogli
otworzyÊ zakïady produkcyjne. Firma z poczÈtku zmagaïa siÚ z powaĝnymi trudnoĂciami. Technologia byïa nowa i przeïomowa, a Fuller bardzo rygorystycznie
trzymaï siÚ zasad i pragnÈï zrewolucjonizowaÊ branĝÚ budowlanÈ. PiÚÊ lat póěniej
przedsiÚbiorstwo zostaïo jednak sprzedane, a Fuller straciï stanowisko prezesa.
Jego perspektywy ĝyciowe rysowaïy siÚ teraz nawet w ciemniejszych barwach
niĝ wczeĂniej. Dotychczas otrzymywaï pensjÚ, dziÚki której jego rodzina mogïa wieĂÊ
wygodne ĝycie w Chicago. ¿yli jednak nieco ponad stan. Przez tych piÚÊ lat Fuller
nie zdoïaï nic zaoszczÚdziÊ. Nadchodziïa zima, a szanse na pracÚ wyglÈdaïy raczej
mizernie. Kiepska reputacja teĝ nie pomagaïa. Pewnego wieczoru Fuller przechadzaï
siÚ wzdïuĝ jeziora Michigan i zastanawiaï siÚ nad swoim dotychczasowym ĝyciem.
Rozczarowaï ĝonÚ i straciï Ărodki, które teĂÊ i przyjaciele zainwestowali w jego
przedsiÚwziÚcie. Czuï siÚ biznesowym nieudacznikiem i ciÚĝarem dla wszystkich.
W koñcu doszedï do wniosku, ĝe najlepszym wyjĂciem z sytuacji bÚdzie samobójstwo. Planowaï utopiÊ siÚ w jeziorze. Miaï dobrÈ polisÚ ubezpieczeniowÈ, przypuszczaï teĝ, ĝe rodzina ĝony zatroszczy siÚ o niÈ lepiej niĝ on sam. IdÈc wzdïuĝ
brzegu jeziora, zaczÈï siÚ wiÚc mentalnie przygotowywaÊ na ĂmierÊ.
Nagle wydarzyïo siÚ coĂ, co zupeïnie zmieniïo jego zapatrywania. Póěniej opisywaï to jako gïos, który dobiegaï gdzieĂ z niedaleka, byÊ moĝe nawet z jego wnÚtrza.
Gïos powiedziaï: „Od tego momentu nie bÚdziesz juĝ wypatrywaï doczesnego potwierdzenia dla swoich przemyĂleñ. MyĂlisz wïaĂciwie. Nie masz prawa pozbawiÊ siÚ ĝycia.
POWO’ANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE
Kup książkę
Poleć książkę
|
55
Nie naleĝysz sam do siebie. Naleĝysz do WszechĂwiata. Sam nigdy nie poznasz do
koñca swojego znaczenia, ale moĝesz przyjÈÊ, ĝe jeĂli tylko postarasz siÚ wykorzystywaÊ swoje doĂwiadczenia w interesie innych, speïnisz swoje posïannictwo”.
Fuller nigdy wczeĂniej nie sïyszaï ĝadnych gïosów, wiÚc mógï co najwyĝej domniemywaÊ, ĝe ma do czynienia z czymĂ autentycznym. Same sïowa bardzo go zdumiaïy,
ale zawróciï i ruszyï w kierunku domu.
W drodze powrotnej zaczÈï siÚ zastanawiaÊ nad ich sensem i nad swoim ĝyciem,
teraz jednak spoglÈdaï na nie nieco inaczej. ByÊ moĝe to, co jeszcze chwilÚ temu
interpretowaï jako bïÚdy, wcale bïÚdami nie byïo. Próbowaï odnaleěÊ siÚ w Ăwiecie
(i w biznesie), do którego nie pasowaï. ¥wiat mu to nieustannie powtarzaï, wystarczyïo posïuchaÊ. DoĂwiadczenie ze Stockade nie poszïo jednak na marne. Nauczyï
siÚ dziÚki niemu czegoĂ bardzo wartoĂciowego o naturze czïowieka. Niczego nie
ĝaïowaï. Tak naprawdÚ faktycznie byï inny. Dotychczas w jego gïowie pojawiaïy siÚ
przeróĝne pomysïy na wynalazki — nowe rodzaje samochodów, domów i konstrukcji. Stanowiïy zawsze odzwierciedlenie jego wyjÈtkowych zdolnoĂci percepcyjnych.
Gdy w drodze do domu przyglÈdaï siÚ kolejnym szeregom domów, nagle uĂwiadomiï sobie, ĝe ludzie bardziej cierpiÈ na jednakowoĂci, czyli na braku zdolnoĂci do
robienia czegoĂ inaczej, niĝ na nonkonformizmie.
PoprzysiÈgï sobie, ĝe od tej pory bÚdzie siÚ kierowaÊ wyïÈcznie wïasnym doĂwiadczeniem, gïosem wïasnej intuicji. Tworzyï alternatywne rozwiÈzania, dziÚki którym
ludzie dostrzegali nowe moĝliwoĂci. PieniÈdze teĝ siÚ w koñcu pojawiÈ. Przedkïadanie ich ponad wszystko inne zawsze sprowadzaïo na niego kïopoty. Zamierzaï
zatroszczyÊ siÚ o rodzinÚ, wiedziaï jednak, ĝe przez jakiĂ czas bÚdÈ musieli prowadziÊ
oszczÚdne ĝycie.
Fuller rzeczywiĂcie dotrzymaï obietnicy. Jego nietypowe pomysïy i zaangaĝowanie w ich realizacjÚ doprowadziïy do powstania projektu niedrogich i energooszczÚdnych form transportu i mieszkañ (samochody i domy Dymaxion), a takĝe do opracowania kopuïy geodezyjnej, caïkowicie nowej struktury architektonicznej. Potem
pojawiïy siÚ pieniÈdze i sïawa.
Nic dobrego nie moĝe wyniknÈÊ z zejĂcia z przeznaczonej Ăcieĝki. Czïowiek doĂwiadcza wówczas ukrytego bólu w wielu przeróĝnych odmianach. NajczÚĂciej porzucamy
tÚ naszÈ ĂcieĝkÚ motywowani pokusÈ zdobycia pieniÚdzy, szybszego dorobienia siÚ.
Poniewaĝ jednak sprzeniewierzamy siÚ w ten sposób czemuĂ, co tkwi gïÚboko
w naszym wnÚtrzu, nasze zainteresowanie z czasem sïabnie i pieniÈdze przestajÈ
napïywaÊ z takÈ ïatwoĂciÈ. Wówczas zaczynamy szukaÊ innych ěródeï dochodu
i coraz bardziej oddalamy siÚ od naszej Ăcieĝki. Nie bardzo wiemy, co nas czeka,
i ostatecznie lÈdujemy w Ălepej uliczce kariery. Nawet jeĂli nasze potrzeby materialne zostaïy juĝ zaspokojone, gdzieĂ w Ărodku odczuwaÊ bÚdziemy pustkÚ, którÈ
trzeba bÚdzie zaspokoiÊ — poprzez odwoïanie siÚ do jakiegoĂ systemu wierzeñ, Ărodków farmakologicznych czy innych rozrywek. Tutaj nie ma mowy o kompromisie,
nie sposób uciec od tego zjawiska. Ból i frustracja w koñcu uĂwiadomiÈ nam, jak
56 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
bardzo zboczyliĂmy z drogi. Wtedy trzeba wsïuchaÊ siÚ w przesïanie zawarte w tej
frustracji i w tym bólu, pozwoliÊ mu pokierowaÊ sobÈ — tak jak gïos Fullera pokierowaï nim. To kwestia ĝycia i Ămierci.
Powrót na wïaĂciwÈ drogÚ wymaga poĂwiÚcenia. Nie moĝna mieÊ wszystkiego
od razu. BiegïoĂÊ wymaga cierpliwoĂci. Przez piÚÊ czy dziesiÚÊ lat trzeba pozostaÊ
na obranej Ăcieĝce, a dopiero potem moĝna liczyÊ na nagrody za poniesiony trud.
Caïy proces wiÈĝe siÚ z koniecznoĂciÈ podejmowania wielu wyzwañ, ale niesie teĝ
liczne przyjemnoĂci. Powrót na ĂcieĝkÚ przeznaczenia powinien byÊ wynikiem postanowienia, które czyni siÚ wobec siebie, a nastÚpnie przedstawia innym. ZejĂcie z tej
drogi powinno stanowiÊ powód do wstydu i zaĝenowania. Ostatecznie naprawdÚ
trwaïy majÈtek i sukces stajÈ siÚ udziaïem tych, którzy — zamiast myĂleÊ o celach —
koncentrujÈ siÚ na biegïoĂci i realizacji swojego zadania ĝyciowego.
INNA DROGA
Niektórzy ludzie w dzieciñstwie nie potrafiÈ jeszcze zidentyfikowaÊ swoich upodobañ ani okreĂliÊ Ăcieĝki kariery. W tym okresie zwracajÈ raczej uwagÚ na wïasne
przykre ograniczenia. Nie radzÈ sobie z tym, co innym zdaje siÚ przychodziÊ z ïatwoĂciÈ i bez problemu. Koncepcja ĝyciowego powoïania wydaje im siÚ zupeïnie obca.
Niekiedy przyswajajÈ sobie po prostu krytykÚ i oceny innych, w rezultacie sami
siebie postrzegajÈ jako istoty wybrakowane. Przy braku naleĝytej starannoĂci takie
myĂlenie moĝe staÊ siÚ samospeïniajÈcym siÚ proroctwem.
Chyba nikt inny nie musiaï siÚ mierzyÊ z wïasnym przeznaczeniem w takim
stopniu jak Temple Grandin. W 1950 roku u trzyletniej wówczas dziewczynki zdiagnozowano autyzm. Nie zdÈĝyïa jeszcze przyswoiÊ sobie zasad jÚzyka, a specjaliĂci
przypuszczali, ĝe w tej kwestii niewiele siÚ zmieni. Zakïadano, ĝe Temple Grandin
spÚdzi caïe swoje ĝycie w placówce opiekuñczej. Jej matka nie chciaïa siÚ jednak
poddaÊ i postanowiïa podjÈÊ jeszcze jednÈ próbÚ. Posïaïa córkÚ do logopedy, któremu,
o dziwo, udaïo siÚ z czasem poczyniÊ pewne postÚpy i nauczyÊ dziecko posïugiwania siÚ mowÈ. DziÚki temu Temple mogïa iĂÊ do szkoïy i zaczÈÊ siÚ uczyÊ tak samo
jak inne dzieci.
Pomimo poprawy jej perspektywy oceniano raczej ostroĝnie. Jej umysï funkcjonowaï inaczej. MyĂlaïa obrazami, a nie sïowami. Aby przyswoiÊ sobie jakieĂ
sïowo, musiaïa nakreĂliÊ w gïowie odpowiedni obraz. To utrudniaïo jej naukÚ okreĂleñ o charakterze abstrakcyjnym, a takĝe doskonalenie umiejÚtnoĂci matematycznych. Poza tym Temple miaïa trudnoĂci w kontaktach z innymi dzieÊmi, te bowiem
czÚsto naigrywaïy siÚ z jej odmiennoĂci. Czy w obliczu tak powaĝnych trudnoĂci
w uczeniu siÚ dziewczynka mogïa liczyÊ na to, ĝe w przyszïoĂci bÚdzie mogïa podjÈÊ jakiekolwiek bardziej ambitne zajÚcie? Jakby tego wszystkiego byïo maïo, jej
umysï pracowaï na bardzo wysokich obrotach i potrzebowaï nieustannego zajÚcia.
W przeciwnym razie dziewczynkÚ ogarniaï silny niepokój.
W razie problemów Temple instynktownie uciekaïa siÚ do dwóch obszarów aktywnoĂci, które zapewniaïy jej poczucie komfortu: nawiÈzywaïa kontakt ze zwierzÚtami
POWO’ANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE
Kup książkę
Poleć książkę
|
57
lub zajmowaïa siÚ pracami rÚcznymi. Jeĝeli chodzi o zwierzÚta, w szczególnoĂci zaĂ
konie, Temple posiadaïa wyjÈtkowÈ zdolnoĂÊ interpretacji ich odczuÊ i myĂli. Doskonale czuïa siÚ w siodle. Z uwagi na swojÈ skïonnoĂÊ do myĂlenia obrazami, gdy siadaïa do prac manualnych (takich jak szycie czy praca w drewnie), od razu potrafiïa
sobie wyobraziÊ gotowy produkt, a potem z ïatwoĂciÈ go tworzyïa.
W wieku jedenastu lat Temple pojechaïa w odwiedziny do ciotki, która mieszkaïa na ranczu w Arizonie. Tam uĂwiadomiïa sobie, ĝe z jeszcze wiÚkszÈ empatiÈ
niĝ do koni potrafi podejĂÊ do bydïa. Pewnego dnia z wielkim zainteresowaniem
zauwaĝyïa, ĝe zwierzÚta lepiej siÚ rozluěniajÈ, jeĂli do szczepienia zamknie siÚ je
w specjalnej klatce zwanej poskromem. Przez caïe swoje dzieciñstwo Temple odczuwaïa pragnienie przytulania, ale nie znosiïa uĂcisków dorosïych. W ich objÚciach
czuïa siÚ pozbawiona kontroli nad sytuacjÈ, wpadaïa w panikÚ. Poprosiïa ciotkÚ,
aby ta pozwoliïa jej wejĂÊ do takiego urzÈdzenia. Ciotka zgodziïa siÚ, dziÚki czemu
przez póï godziny Temple z przyjemnoĂciÈ doĂwiadczaïa otulenia, o jakim zawsze
marzyïa. Gdy sesja dobiegïa koñca, dziewczynka odczuwaïa wielki spokój. UrzÈdzenie staïo siÚ jej obsesjÈ. Kilka lat póěniej skonstruowaïa wïasnÈ prymitywnÈ
wersjÚ do zastosowañ domowych.
Zafascynowaïa siÚ tematem bydïa, poskromów i oddziaïywania dotyku i nacisku na dzieci autystyczne. Aby zaspokoiÊ wïasnÈ ciekawoĂÊ, musiaïa nauczyÊ siÚ
czytaÊ i gromadziÊ informacje. Gdy to zrobiïa, stwierdziïa nagle, ĝe posiada niezwykïÈ zdolnoĂÊ koncentracji — potrafi godzinami czytaÊ o danym zagadnieniu, nawet
odrobinÚ siÚ przy tym nie nudzÈc. Stopniowo rozszerzaïa zakres lektur o pozycje
dotyczÈce psychologii, biologii i nauk przyrodniczych w ogóle. ZnaczÈco poszerzyïa
swoje zdolnoĂci intelektualne, dziÚki czemu przyjÚto jÈ na studia. Jej horyzonty
myĂlowe stopniowo ulegaïy poszerzeniu.
Kilka lat póěniej Temple rozpoczÚïa studia magisterskie w dziedzinie zootechniki na Arizona State University. Jej fascynacja bydïem odĝyïa na nowo. Temple
Grandin postanowiïa przyjrzeÊ siÚ bliĝej tuczarniom, a w szczególnoĂci poskromom.
Chciaïa lepiej zrozumieÊ behawioralne reakcje zwierzÈt. Tamtejsi profesorowie nie
podzielali jednak tych zainteresowañ i nie pozwolili jej zgïÚbiaÊ tego tematu. Poniewaĝ jednak Temple nie naleĝaïa do ludzi, którzy po prostu godzÈ siÚ z odmowÈ, zaczÚïa
szukaÊ na innych wydziaïach, aĝ w koñcu znalazïa promotorów dla swojej pracy.
RozpoczÚïa badania i dziÚki temu w koñcu zaczÚïa odkrywaÊ istotÚ swojego ĝyciowego zadania.
Nie byïo jej pisane ĝycie uniwersyteckie. Temple naleĝaïa do osób praktycznych, które lubiïy tworzyÊ konkretne rzeczy i potrzebowaïy ciÈgïej stymulacji intelektualnej. Postanowiïa zatem nakreĂliÊ dla siebie wïasnÈ ĂcieĝkÚ kariery. ZaczÚïa
pracÚ jako wolny strzelec. Oferowaïa swoje usïugi farmom i tuczarniom, projektowaïa
poskromy skuteczniejsze i lepiej przystosowane do potrzeb zwierzÈt. OdwoïujÈc siÚ
do swoich zdolnoĂci projektowych i inĝynieryjnych, powoli przyswajaïa sobie równieĝ podstawowe zasady biznesu. Zakres jej usïug poszerzyï siÚ o projektowanie
bardziej humanitarnych ubojni i systemów zarzÈdzania zwierzÚtami gospodarskimi.
58 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę
Ugruntowawszy pozycjÚ na tym polu, mogïa przejĂÊ do kolejnych spraw. ZajÚïa
siÚ pisaniem. Wróciïa na uniwersytet jako profesor. Prowadziïa wykïady dotyczÈce
zwierzÈt i autyzmu. JakoĂ udaïo siÚ jej przezwyciÚĝyÊ przeszkody pozornie nie do
pokonania i odkryÊ zadanie ĝyciowe idealnie dostosowane do jej potrzeb.
Jeĝeli zamiast atutów i upodobañ ktoĂ stwierdzi u siebie raczej niedoskonaïoĂci,
powinien zastosowaÊ nastÚpujÈcÈ strategiÚ. Otóĝ naleĝy zignorowaÊ swoje sïaboĂci
i oprzeÊ siÚ pokusie upodabniania do innych. Naleĝy iĂÊ za przykïadem Temple
Grandin i skupiÊ siÚ na tym, z czym radzimy sobie dobrze. Nie ma sensu marzyÊ
ani formuïowaÊ ambitnych planów na przyszïoĂÊ. Lepiej skupiÊ siÚ na doskonaleniu najprostszych i najbardziej podstawowych umiejÚtnoĂci. W ten sposób zyskuje
siÚ pewnoĂÊ siebie i punkt wyjĂcia do dalszych poszukiwañ. Takie postÚpowanie
doprowadzi nas w koñcu do treĂci ĝyciowego zadania.
Naleĝy podkreĂliÊ, ĝe zadanie ĝyciowe nie zawsze objawia siÚ w postaci niesamowitych czy obiecujÈcych upodobañ. Czasami skrywa siÚ za sïaboĂciami, zmuszajÈc czïowieka do skupienia siÚ na jednej czy dwóch rzeczach, z którymi radzi
sobie bezsprzecznie dobrze. Doskonalenie tych umiejÚtnoĂci pozwala poznaÊ wartoĂÊ dyscypliny i przekonaÊ siÚ, jak wielkie korzyĂci mogÈ przynosiÊ nasze starania.
Nie ma sensu oglÈdaÊ siÚ z zazdroĂciÈ na ludzi, których los obdarzyï naturalnym
talentem. Taki talent czÚsto okazuje siÚ przekleñstwem, poniewaĝ ludzie uzdolnieni
rzadko majÈ okazjÚ poznaÊ znaczenie pilnoĂci i koncentracji uwagi, za co zapïacÈ
w póěniejszym ĝyciu wysokÈ cenÚ. TÚ samÈ strategiÚ moĝna z powodzeniem zastosowaÊ w odniesieniu do wszelkich przeszkód i trudnoĂci, których doĂwiadczamy
na swojej drodze. W takich chwilach wato skupiÊ siÚ na tych kilku rzeczach, które
wiemy na pewno i z którymi radzimy sobie dobrze. W ten sposób moĝna odzyskaÊ
poczucie pewnoĂci siebie.
Skoro tacy ludzie jak Temple Grandin, których los tak ěle potraktowaï na poczÈtku,
potrafiÈ odnaleěÊ swoje zadanie ĝyciowe i osiÈgnÈÊ biegïoĂÊ, to znaczy, ĝe jest to siïa
dostÚpna dla kaĝdego z nas.
PrÚdzej czy póěniej coĂ nas wezwie do obrania okreĂlonej Ăcieĝki. To „coĂ” moĝe
zapisaÊ siÚ w naszej pamiÚci jako wezwanie z czasów dzieciñstwa, jako gïos znikÈd, fascynacja, zadziwiajÈcy zwrot wydarzeñ, pod wpïywem którego nagle sobie
uĂwiadamiamy: to wïaĂnie muszÚ zrobiÊ, to wïaĂnie muszÚ mieÊ, takim czïowiekiem muszÚ siÚ staÊ. (…) Wezwanie nie zawsze bywa ĝywe i zdecydowane, moĝe
przypominaÊ raczej ïagodne pchniÚcie w stronÚ strumienia, którym popïyniemy niczego
nieĂwiadomi w kierunku okreĂlonego punktu na brzegu. Z perspektywy czasu bÚdziemy
wiedzieÊ, ĝe los miaï w tym swój udziaï. (…) RealizacjÚ treĂci wezwania moĝna
odkïadaÊ na póěniej, moĝna go unikaÊ, moĝna je lekcewaĝyÊ. Moĝe ono jednak
takĝe zawïadnÈÊ nami caïkowicie. Tak czy owak, w koñcu wydobÚdzie siÚ na
powierzchniÚ. W koñcu da o sobie znaÊ. (…) W przypadku nadzwyczajnych ludzi
powoïanie zdaje siÚ bardziej oczywiste. ByÊ moĝe wïaĂnie dlatego tak bardzo nas
POWO’ANIE, CZYLI ZADANIE ¿YCIOWE
Kup książkę
Poleć książkę
|
59
oni fascynujÈ. A byÊ moĝe ich nadzwyczajnoĂÊ ma zwiÈzek wïaĂnie z oczywistoĂciÈ
tego powoïania i lojalnoĂciÈ, z jakÈ je realizujÈ. (…) Nadzwyczajni ludzie stanowiÈ
lepszy wzór, poniewaĝ wykazujÈ siÚ cechami, których brakuje zwykïym Ămiertelnikom. Nam wszystkim brakuje takiej motywacji, wiÚcej rzeczy nas rozprasza.
Mimo to naszym przeznaczeniem sterujÈ te same, uniwersalne mechanizmy. Nadzwyczajni ludzie nie tworzÈ odrÚbnej kategorii. W ich przypadku dziaïanie tego
mechanizmu jest po prostu bardziej oczywiste (…).
— JAMES HILLMAN
60 | JAK ZOSTAm MISTRZEM. TRENING DOSKONA’O¥CI
Kup książkę
Poleć książkę

Podobne dokumenty