Nowe przepisy o blokowaniu stron internetowych

Transkrypt

Nowe przepisy o blokowaniu stron internetowych
Nowe przepisy o blokowaniu
stron internetowych
Rafał Kuchta
W ubiegłym roku rozważaliśmy, w kontekście naruszeń
praw wyłącznych, czy dostawcę dostępu do internetu
(przedsiębiorcę telekomunikacyjnego) można zobowiązać do zablokowania dostępu do konkretnej strony.
Konkluzją było stwierdzenie, że obowiązujące przepisy
nie przewidują wprost tego rodzaju środków, ale nie
można wykluczyć prób ich stosowania. Jednak w ostatnim czasie pojawił się szereg projektów przepisów
blokowania dostępu do treści w internecie, które nie
dotyczą naruszeń praw wyłącznych.
Blokada dostępności w ustawie antyterrorystycznej
Pierwszy z tych projektów jest już obowiązującym
prawem. Chodzi o ustawę o działaniach antyterrorystycznych, która weszła w życie w lipcu 2016 r. (pisaliśmy o niej tutaj). Wprowadzane zmiany mają ułatwić
zapobieganie zagrożeniom o charakterze terrorystycznym i ich zwalczanie. Istotną rolę ma tutaj odgrywać
Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którego
ustawa wyposaża w szereg nowych uprawnień.
Jednym z nich jest prawo do żądania tzw. blokady dostępności. Zgodnie z art. 32c ustawy o ABW polega
ona na zablokowaniu przez usługodawcę świadczącego
usługi drogą elektroniczną dostępności w systemie
teleinformatycznym określonych danych informatycznych mających związek ze zdarzeniem o charakterze
terrorystycznym lub określonych usług teleinformatycznych służących lub wykorzystywanych do spowodowania takiego zdarzenia. Wprawdzie przepis nie
mówi wprost o blokowaniu stron, lecz używane w nim
pojęcia mogą obejmować potencjalnie dość szeroki
krąg podmiotów (np. właścicieli stron czy przedsiębiorców telekomunikacyjnych) i usług (np. strony internetowe, aplikacje mobilne). Przepisy nie określają
przy tym sposobu wdrożenia blokady, a jedynie zobowiązują usługodawcę do natychmiastowego dokonania
żądanych czynności. Wydaje się zatem, że co do zasady
to sam zobowiązany powinien wybrać właściwe środki
techniczne wdrażające blokadę, chyba że określił je
uprawniony organ w treści swojego żądania.
Z założenia blokada dostępności ma być instrumentem
stosowanym wyjątkowo i zgodnie z ustawą o ABW jest
dopuszczalna jedynie w celu zapobiegania i przeciwdziałania przestępstwom o charakterze terrorystycznym
oraz wykrywania tych przestępstw i ścigania ich sprawców. Jednak relatywnie szeroko ujęte cele mogą dawać
znaczne możliwości, których granice wyznaczy zapew-
ne praktyka. Czy będzie dopuszczalne np. nakazanie
zablokowania aplikacji pozwalającej sprawcom przygotowującym zamach na wymianę szyfrowanych wiadomości?
Powyższe dylematy będzie rozstrzygać Sąd Okręgowy
w Warszawie, któremu ustawa powierza decydowanie
o zastosowaniu blokady dostępności, co do zasady na
wniosek Szefa ABW zaakceptowany przez Prokuratora
Generalnego. Jednak w wyjątkowych wypadkach Szef
ABW może samodzielnie zarządzić blokadę (za zgodą
Prokuratora Generalnego), jednocześnie zwracając się
do sądu o następczą zgodę. Blokada może trwać do
30 dni, z możliwością jednokrotnego przedłużenia
o maksymalnie 3 miesiące. Na postanowienia sądu zażalenie przysługuje jedynie Szefowi ABW oraz Prokuratorowi Generalnemu.
Czy prawo unijne będzie przewidywać blokowanie stron?
Podobne do wyżej opisanych rozwiązania mogą zostać
przyjęte w związku z rozpatrywanym obecnie przez
Parlament Europejski projektem tzw. dyrektywy antyterrorystycznej, złożonym przez Komisję Europejską.
Dyrektywa ma zastąpić obecnie obowiązującą decyzję
ramową Rady w sprawie zwalczania terroryzmu. Chodzi o to, żeby pojawiające się nowe typy przestępstw
związanych z ewoluującym zagrożeniem terrorystycznym podlegały ściganiu w każdym państwie członkowskim UE zobowiązanym do wdrożenia dyrektywy.
W lipcu 2016 r. parlamentarna komisja rekomendowała wprowadzenie do projektu szeregu poprawek. Jedna
z nich wprowadza nowy artykuł 14a, zobowiązujący
państwa członkowskie do podjęcia środków niezbędnych do niezwłocznego usunięcia treści publicznie nawołujących do popełnienia przestępstwa terrorystycznego korzystających z hostingu na ich terytorium,
a także poza nim – w miarę możliwości. Jeśli usunięcie
treści u źródła nie będzie możliwe, to zgodnie z poprawką państwa członkowskie będą mogły podjąć działania niezbędne do zablokowania dostępu do takich
treści.
Stosowanie powyższych środków miałoby się odbywać
zgodnie z transparentnymi procedurami i przy zachowaniu adekwatnych gwarancji prawnych, zwłaszcza
zapewniających stosowanie tylko niezbędnych i proporcjonalnych ograniczeń oraz poinformowanie użytkowników o powodach ich wprowadzenia. Podlegałoby
też ono kontroli sądowej.
Powyższy przepis nie musiałby prowadzić do harmonizacji zasad usuwania i blokowania treści wspierających
terroryzm. Dyrektywa pozostawia państwom członkowskim relatywną swobodę co do sposobu realizacji
powyższych obowiązków – w gestii państw pozostaje
np. określenie adresatów obowiązku blokowania czy
stosowanych środków technicznych. Zapewne w jakimś zakresie będą wykorzystywane istniejące procedury blokowania treści (notice and takedown). Niewykluczone jednak, że niektóre państwa zdecydują się
wprowadzić dodatkowe procedury. Wtedy dostawcy
usług internetowych działający w wielu krajach UE jednocześnie mogą zostać zmuszeni do stosowania się do
kilku odmiennych procedur blokowania treści.
Z drugiej strony obowiązki te mogłyby być realizowane
także w formie dobrowolnych porozumień zawieranych z największymi usługodawcami. Przykładem może
być opracowany z inicjatywy Komisji Europejskiej kodeks postępowania w sprawie zwalczania mowy nienawiści, do którego przestrzegania zobowiązały się pod
koniec maja 2016 r. Facebook, Twitter, YouTube
i Microsoft.
Embargo na internetowy hazard
Ostatnim interesującym projektem dotyczącym blokowania stron jest rządowy projekt nowelizacji ustawy
o grach hazardowych, który na początku sierpnia
2016 r. wpłynął do Sejmu. Głównym celem projektu
jest ograniczenie tzw. internetowej szarej strefy gier
hazardowych. Chodzi o utrzymywane na zagranicznych
serwerach strony internetowe prowadzone przez
podmioty nieposiadające zezwoleń i koncesji wymaganych na podstawie polskich przepisów.
Powyższy cel ma zostać osiągnięty dzięki utworzeniu
„Rejestru domen służących do oferowania gier hazardowych niezgodnie z ustawą”, który ma prowadzić
Minister Finansów. Minister będzie decydował
o wprowadzeniu do Rejestru nazw domen internetowych wykorzystywanych do urządzania, bez wymaganych zezwoleń, gier hazardowych kierowanych do
usługobiorców na terytorium Polski. W projekcie
wskazano, że chodzi w szczególności o gry dostępne
w języku polskim lub reklamowane w Polsce.
Projektowane przepisy określają również techniczną
metodę wdrożenia blokady. Zdecydowano się na zastosowanie tzw. blokady DNS, a związane z tym obowiązki będą obciążać przedsiębiorców telekomunikacyjnych świadczących usługi dostępu do internetu.
Oznacza to w uproszczeniu, że przedsiębiorca będzie
musiał tak ustawić swoje urządzenia sieciowe, aby osoba wpisująca w przeglądarce zablokowaną nazwę domeny zamiast na adres IP serwera operatora gry hazardowej była kierowana na komunikat o blokadzie i jej
podstawach prawnych. Ministerstwo Finansów liczy na
efekt edukacyjny – wiele osób może nie zdawać sobie
sprawy, że korzysta z nielegalnych stron, a komunikat
ma odsyłać do serwisów posiadających niezbędne zezwolenia.
Podmioty niezadowolone z wpisania domeny do rejestru będą mogły wnieść sprzeciw do Ministra. Prawo
do wniesienia sprzeciwu będą mieli: operator zablokowanej strony internetowej, przedsiębiorca telekomunikacyjny, „właściciel” domeny oraz dostawca usług płatniczych (ci ostatni dlatego, że projekt zakazuje im
świadczenia usług na stronach wykorzystujących zablokowane domeny). Zgodnie z uzasadnieniem projektu
od decyzji Ministra w przedmiocie sprzeciwu ma przysługiwać skarga do sądu administracyjnego.
Na razie projekt oczekuje na rozpatrzenie przez Sejm.
Spotkał się on już jednak z silną krytyką. Zarzuty są
liczne, ale warto skrótowo wymienić choć kilka. Należą
do nich: ryzyko nadmiernego blokowania – gry hazardowe mogą stanowić tylko część treści udostępnianych
na stronie korzystającej z zablokowanej domeny; zbyt
ograniczona kontrola sądowa – o wpisie do Rejestru
decyduje Minister; a także obawy związane z ograniczaniem wolności słowa – choć Rejestr ma służyć zwalczaniu nielegalnego hazardu, to teoretycznie wypracowane rozwiązania można w przyszłości wykorzystać do
blokowania innych rodzajów stron.

Podobne dokumenty