Artykuł w wersji PDF - Pro-Test
Transkrypt
Artykuł w wersji PDF - Pro-Test
aktualnoÊci Nie trzymajà si´ mnie pieniàdze EWA MINGE – „towar eksportowy” polskiego Êwiata mody. Businesswoman i projektantka w jednym. Ostatnio tak˝e twarz farb Dekoral, nowoczesnej linii fashion. Opowiada o poczàtkach znajomoÊci z Jolantà KwaÊniewskà i o tym, jak hobby przerodzi∏o si´ w pr´˝ny biznes. 4  W I A T K O N S U M E N T A s t y c z e ƒ 2 0 0 7 Âwiat Konsumenta: Ewa Minge ubiera rzesz´ znanych osób, mi´dzy innymi Ma∏gorzat´ Walewskà, Nin´ Terentiew, ale najbardziej intrygujàcy jest poczàtek znajomoÊci, a póêniej równie˝ przyjaêni, z Jolantà KwaÊniewskà. Jak si´ Panie pozna∏y? Ewa Minge: Prosta sprawa. Zosta∏am nominowana do nagrody Z∏oty Wieszak, Jolanta równie˝. Pojawi∏yÊmy si´ na rozdaniu nagród. Jako osoba nagrodzona musia∏am pokazaç kolekcj´, co te˝ zrobi∏am. Ka˝da z nas siedzia∏a gdzie indziej. Skoƒczy∏a si´ impreza, a pani prezydentowa ze swoimi ochroniarzami podesz∏a do mnie, by pogratulowaç. By∏a zachwycona kolekcjà i powiedzia∏a, ˝e chcia∏aby mieç par´ rzeczy. I tyle. Póêniej poprosi∏am Jolant´, ˝eby obj´∏a patronatem pokaz, który robi∏am dla Swarovskiego z przeznaczeniem pieni´dzy na fundacj´. Przekazano wówczas 50 tys. ze wskazaniem na hospicjum w Poznaniu. ÂK: To jedno z wielu charytatywnych przedsi´wzi´ç, w które jest Pani zaanga˝owana. Rok temu wsparcie otrzymali m∏odzi projektanci w Berlinie. EM: Po Oskarach Mody kwartalnika „Fashion” zadeklarowa∏am, ˝e wespr´ i b´d´ promowa∏a osob´, która wygra. Zwyci´zca, wytypowany przeze mnie m∏ody talent, pojedzie do Berlina i weêmie udzia∏ w konkursie, w którym sà trzy nagrody o wartoÊci 25 tys. euro plus stoisko na najwi´kszych targach europejskich w Berlinie. ÂK: Ale w jednym z wywiadów, stwierdzi∏a Pani, ˝e dzisiaj majà szans´ m∏odzi projektanci tylko z uk∏adami albo ci najlepsi. Druga liga nie ma szans? EM: Nie ma w ogóle takiego poj´cia jak druga liga. Dostaj´ tygodniowo kilkadziesiàt maili od m∏odych projektantów z proÊbà o ocen´ ich twórczoÊci. Z regu∏y ludzie twórczy i wra˝liwi sà s∏abi w biznesie, w zwiàzku z tym trudno jest im si´ przebiç. Dlatego muszà mieç szcz´Êcie i kogoÊ za sobà. Dlatego wi´c postanowi∏am pomagaç m∏odym talentom. fot. Sebastian Skalski ÂK: A jakie by∏y Pani poczàtki. Kto pomóg∏ na starcie? EM: (Êmiech) Poczàtki by∏y bardzo proste. Otó˝ b´dàc studentkà kulturoznawstwa, nie dostawszy si´ na medycyn´, postanowi∏am dorabiaç. Pracowa∏am w galerii, a to by∏y czasy, kiedy w galeriach plastycy sprzedawali odzie˝ i inne, równie dziwne rzeczy. Nawet zacz´∏am si´ zastanawiaç, kiedy mi´so b´dzie pakowane artystycznie. Namalowa∏am r´cznie pi´kne motyle na jedwabiu. Trzymetrowy kupon na sukienk´ sprzeda∏ si´ natychmiast. Potem zacz´∏am te batiki malowaç w wi´kszych iloÊciach i zarejestrowa∏am firm´. ÂK: Batiki spodoba∏y si´? EM: R´cznie malowany jedwab spodoba∏ si´ nie tylko w Polsce. Uda∏o mi si´ go sprzedaç do galerii w Düsseldorfie. Bardzo chcia∏am, ˝eby ten batik nie by∏ zwyk∏à  W I A T p∏achtà materia∏u i postanowi∏am nadaç mu form´. To by∏ strza∏ w dziesiàtk´. Potem przysz∏o mi do g∏owy, ˝eby naklejaç dodatkowo malusieƒkie, jak piasek, koraliki i uk∏adaç, na przyk∏ad kwiaty jab∏oni. Okaza∏o si´, ˝e to wszystko si´ sprzedaje. To by∏y czasy, kiedy nie by∏o konkurencji, w zwiàzku z tym zarabia∏am ca∏kiem przyzwoite pieniàdze. ÂK: Pierwsze koty za p∏oty. A potem? EM: Potem przeprowadzi∏am si´ z mojego ukochanego Szczecinka i studenckiego Poznania na wieÊ Pszczew, na obrze˝ach Wielkopolski za tzw. g∏osem serca. Tam, w niewykoƒczonym domu, zaadaptowa∏am piwnice i powsta∏a pracownia z trzema szwaczkami. Jak ta Penelopa czekajàca na swojego marynarza, dzierga∏am. Robi∏am to bardzo profesjonalnie. aktualnoÊci ZAKUPY Z EWÑ MINGE ÂK: Co marynarz na to? EM: Musz´ przyznaç, ˝e to dzia∏o si´ przy du˝ej aprobacie mojego by∏ego m´˝a. Niewiele obydwoje mieliÊmy. On by∏ na morzu, o niczym nie wiedzia∏, ale kiedy przyjecha∏, ucieszy∏ si´. ˚eby mieç pieniàdze na tkaniny, sprzeda∏am pi´ç swoich w∏asnych swetrów. By∏y to ogromne gobelinowe swetrzyska z pi´knie wyrabianymi krajobrazami, wyszywane koralikami. Wystarczy∏o mi to na 37 m materia∏u i maszyn´ do szycia. Drugà maszyn´ zasponsorowa∏a mi moja by∏a teÊciowa. ÂK: Do dziÊ utrzymujecie dobre kontakty? EM: Nie mamy w ogóle kontaktów. Tak to w ˝yciu bywa. Natomiast wtedy, rzeczywiÊcie, by∏o doskonale. Posadzi∏am trzy nieprofesjonalne krawcowe, które prawie nic nie umia∏y. To, co robi∏yÊmy przez pierwsze dwa miesiàce, do niczego nie by∏o podobne. W trzecim miesiàcu stwierdzi∏am, ˝e b´d´ szy∏a p∏aszcze z tkaniny moherowej, bardzo drogiej. ˚eby mieç pieniàdze na t´ tkanin´, ju˝ nie pami´tam co, ale coÊ sprzeda∏am. I to by∏ sukces. Jeden p∏aszcz zarabia∏ na trzy kolejne, trzy kolejne na dziewi´ç kolejnych… I tak to si´ rozwija∏o… Skoƒczy∏a si´ zima, przyszed∏ poczàtek marca i p∏aszcze przesta∏y ,,iÊç”. Trzeba by∏o wymyÊliç, co robiç dalej. ÂK: I co Pani wymyÊli∏a? EM: Porwa∏am si´ na kostiumy z cieniutkiej ˝or˝ety we∏nianej. Na wieszakach wyglàda∏y genialnie! Jednak nie mia∏y ˝adnych podstaw kroju i szycia. Cz´Êç si´ sprzeda∏a, cz´Êç nie, przez co zepsuliÊmy sobie rynek zbytu. By∏o tego 15 sztuk... Powa˝na sprawa! ÂK: I co Pani postanowi∏a? EM: ˚e zrobi´ sobie trzymiesi´cznà przerw´ i zastanowi´ si´, jak ju˝ tego nie psuç. Strat nie by∏o ˝adnych, mimo wszystko by∏y zyski. Ca∏a historia skoƒczy∏a si´ bardzo pi´knie. Przez te trzy miesiàce le˝a∏am, wstawa∏am, myÊla∏am… By∏y pi´kne wakacje... Mia∏am rocznego K O N S U M E N T A s t y c z e ƒ 2 0 0 7 5 aktualnoÊci ZAKUPY Z EWÑ MINGE synka... W koƒcu dosz∏am do wniosku: no có˝, trzeba si´ porwaç z motykà na s∏oƒce i zaczàç wszystko jeszcze raz, spokojnie… od p∏aszczy. ÂK: I tak historia zatoczy∏a ko∏o… EM: Rozwija∏o si´ to doskonale, pomys∏y nadal przychodzi∏y. Poza pomys∏ami, zrozumia∏am, ˝e ludzie to podstawa. Ludzie z kolei nabrali wiary i zaufania, bo poczàtkowo nie chcieli u mnie pracowaç, gdy˝ wyglàda∏am bardzo niepowa˝nie. I tak kolejno by∏o 3, 5, 10, 30 szwaczek… A˝ dosz∏o do tego, do czego dosz∏o. Nie pomóg∏ mi naprawd´ nikt. ÂK: DziÊ zatrudnia Pani prawie 150 osób, jest g∏ównodowodzàcà firmy i zarazem jedynà projektantkà. Jak Pani to godzi z ˝yciem prywatnym? EM: Jeszcze kooperuj´ z kilkoma firmami, które realizujà projekty. Mam to szcz´Êcie, ˝e moi dwaj fantastyczni synowie ca∏y czas uczestniczà w moim ˝yciu. Tak naprawd´ projektowanie to hobby. Projektuj´ zdecydowanie wi´cej ni˝ jestem w stanie przerobiç i wdro˝yç w ˝ycie. Jestem zodiakalnym bliêniakiem. ÂK: Czy˝by dwoistoÊç natury? EM: Nie, to nie jest dwoistoÊç natury. U mnie jeden bliêniak jest ekonomistà, drugi artystà. To, co robià razem, narzeczony pochodzi z tego regionu i nie ma takiej rzeczy na Êwiecie, której by mi nie kupi∏. Wystarczy, ˝e mój wzrok zatrzyma si´ na czymÊ i powiem, ˝e chc´ to mieç, a dostaj´ wszystko i zawsze w nadmiarze. ÂK: A Pani na co najcz´Êciej wydaje? EM: Ciuchy, buty mam swoje… ÂK: …˝adnych innych marek? EM: ˚adnych. Czasami buty kupuj´, bo produkujemy tylko w okreÊlonym asortymencie. JeÊli chodzi o ubrania, od lat nie nosz´ absolutnie ˝adnych innych marek. Zabronili mi tego moi menad˝erowie z W∏och. KiedyÊ kocha∏am Gianfranco Ferre, Dolce&Gabbana. Przesz∏o mi. Jestem szcz´Êliwa z tego powodu, bo na to kobieta wydaje najwi´kszy bud˝et. Bi˝uterii nie nosz´, wi´c na brylanty nie wydaj´. Mam od narzeczonego, le˝à schowane g∏´boko i zak∏adam je czasami, ˝eby zrobiç mu przyjemnoÊç. ÂK: A kosmetyki? EM: Nie ukrywam, kosmetyki sà mojà s∏aboÊcià. Gdy wchodz´ do sklepu, a panie przekonajà mnie do jakiegoÊ produktu, wychodz´ objuczona zakupami. Du˝e pieniàdze wydaj´ te˝ na ksià˝ki, pras´. Nie umiem wyjÊç z Empiku czy ksi´garni z jednà ksià˝kà. W supermarketach najwi´kszà przyjemnoÊç sprawia mi kupowanie przeró˝nych smako∏yków. To moja s∏aboÊç. jest bardzo silne. W zwiàzku z tym ekonomista z artystà czasami ze sobà wspó∏pracujà, a czasami walà si´ nawzajem po g∏owie. Je˝eli artysta przesadza, to ekonomista sprowadza go na ziemi´. Taka si´ urodzi∏am i takie mam geny. WÊród swoich przodków mam wielkich artystów i naukowców i ekonomistów, dlatego wysz∏a ze mnie taka mieszanka. A ˝e potrzeba jest matkà wynalazków i ˝e musz´ sobie radziç sama, moje hobby sta∏o si´ moim êród∏em utrzymania. 6 ÂK: Znajduje Pani czas na czytanie? EM: Tak. W samolotach, pociàgach i rano, kiedy jad´ z kierowcà. ÂK: A zapachy? EM: Mam swoje zapachy latem, lekkie, owocowe. Moim ukochanym jest Kenzo – najstarsza linia ze s∏onikiem i ostatnia linia w d∏ugich butelkach. Przyznaj´, ˝e nie mam pami´ci do nazw, nie wiem, jak si´ nazywajà perfumy, aktorzy, politycy… ÂK: Te sytuacje nauczy∏y Panià oszcz´dnoÊci w ˝yciu? EM: Nie trzymajà si´ mnie pieniàdze. Jednak jako w∏aÊcicielka firmy i ,,matka” wszystkich osób, które w niej pracujà, pami´tam, ˝e musz´ co miesiàc mieç na wyp∏aty, op∏aty itp. Wi´c wydaj´ w granicach rozsàdku. Jest pewien bud˝et, którego nie przekraczam. Ale, niestety, nie mam ci´˝kiej r´ki do wydawania pieni´dzy. Mówi´ niestety, bo mimo wszystko uwa˝am to za wad´. ÂK: Robiàc zakupy wybiera Pani wielkopowierzchniowe sklepy czy raczej ma∏e sklepiki? EM: Bardzo ró˝nie. Promenada w Warszawie, jeszcze od czasu, nim otworzy∏am tu salon, jest moim ulubionym miejscem, poniewa˝ z jednej strony jest du˝a, a z drugiej na tyle przytulna, ˝e si´ w niej nie gubi´. Sà tu wszystkie mo˝liwe sklepy: i te ekskluzywne, i te mniej. Musz´ powiedzieç coÊ, co niestety nie b´dzie popularne: zakupy robi´ bardzo rzadko. Ograniczam si´ g∏ównie do Promenady, bo tu bywam. Nie mam czasu na zakupy, w zwiàzku z czym kupuj´ hurtowo. ÂK: Czyli jako Wielkopolanka nie jest Pani centusiem? EM: Nie, bo urodzi∏am si´ na Pomorzu, a teraz, po nowym podziale, nale˝´ do Ziemi Lubuskiej. Jedyna cecha, która mi przeszkadza u Wielkopolan to w∏aÊnie centusiowanie. Ale znam te˝ wielu, którzy jej nie majà. Mój ÂK: Kto Panià czesze? EM: Moja ukochana fryzjerka jest we Wroc∏awiu. Bo˝enka przyje˝d˝a do mnie, gadamy do pierwszej w nocy i albo od rana robimy w∏osy albo do rana. Zale˝y, na ile mamy si∏. Do kosmetyczki nie chodz´ w ogóle. Fitness  W I A T K O N S U M E N T A s t y c z e ƒ 2 0 0 7 mam w domu. Solarium odwiedzam za rogiem, zaprzyjaênione, najlepsze w Polsce. W Warszawie sprawdzi∏am ró˝ne i nigdzie nie ma tak dobrego, profesjonalnego jak w Zielonej Górze. Wydaj´ niesamowite pieniàdze na jedzenie. Uwielbiam jeÊç, gotowaç, pichciç. Nie umiem kupiç na przyk∏ad bochenka chleba i kostki mas∏a, dlatego je˝d˝´ na zakupy do du˝ych supermarketów, gdzie najwi´kszà przyjemnoÊç sprawia mi kupowanie przeró˝nych smako∏yków. To moja s∏aboÊç. EM: Trzeba pami´taç o tym, ˝e samce reagujà na intrygujàcy zapach, pewnà innoÊç i sexappeal. Niewa˝ne, jak bardzo ubiór kobiety by∏by m´ski – spodnie, garnitur, t-shirt – to jeÊli b´dzie ona mia∏a makija˝, fryzur´, bi˝uteri´, ,,guziczek rozpi´ty”, fajnie przewiàzanà wstà˝k´, b´dzie porusza∏a si´ w lekki, kobiecy sposób, to zwabi m´˝czyzn´. Je˝eli chcemy mieç stuprocentowego faceta – mówimy tu o m´˝czyênie, a nie o ch∏opcu, dziecku, pseudom´˝czyênie – musimy byç kobiece. Sprawdzi∏am to na sobie. Mam bardzo wielu klientów, którzy kupujà dla swoich ˝on, narzeczonych, kochanek i wracajà. Bardzo wielu m´˝czyzn zaglàda do naszych salonów. Chwal´ ÂK: Znajduje Pani czas na inne zainteresowania, hobby? EM: Bardzo du˝o czasu poÊwi´cam moim dzieciom, poniewa˝ zaj´∏am si´ dzia∏alnoÊcià charytatywnà, która przez przypadek przypi´∏a si´ do mnie par´ lat temu. W moim domu Niewa˝ne, jak bardzo ubiór kobiety by∏by m´ski – spodnie, powsta∏o studio nagraniowe… Otó˝ mój garnitur, t-shirt – to jeÊli b´dzie ona mia∏a makija˝, fryzur´, starszy syn sprowadza∏ do domu prze- bi˝uteri´, „guziczek rozpi´ty”, fajnie przewiàzanà wstà˝k´, ró˝ne dzieci. OkreÊla∏am je cz´Êciowo b´dzie porusza∏a si´ w lekki, kobiecy sposób, to zwabi „dzieçmi ulicy”. Syn mia∏ tak dziwnych m´˝czyzn´. kolegów, ˝e rwa∏am sobie w∏osy z g∏owy. Inne matki dzwoni∏y do mnie, ˝e Oskar nie powinien kolegowaç si´ z takimi ch∏opakami, jednak si´ tym i szczyc´. Wszystko, co kobiece jest wabikiem. nie przekona∏y mnie co do tego. Zacz´∏am tych ch∏opców JeÊli chcemy si´ jakiegoÊ pana pozbyç, jest prosty sposób. sprawdzaç, rozmawiaç z nimi. W efekcie powsta∏a grupa Pewien pan napisa∏ do mnie maila, m∏odzie˝y, która egzystuje razem ze mnà w domu we wszystkie weekendy – nagrywajà p∏yty. aktualnoÊci ZAKUPY Z EWÑ MINGE ÂK: Czy˝by kolejne charytatywne przedsi´wzi´cie… EM: Wielu z nich, dzi´ki mnie, dosta∏o si´ do dobrych szkó∏ i odzyska∏o poczucie w∏asnej wartoÊci. Ciekawie patrzà w swojà przysz∏oÊç. Moim odkryciem jest ¸ukasz Szymaƒski, który ze swoim hobby by∏ zupe∏nie niedoceniany w szkole. Mia∏ tam b∏´dnà opini´. Uda∏o mi si´ przekonaç ¸ukasza, ˝e jest ch∏opakiem o wielkiej wartoÊci. W tej chwili uczy si´ w genialnym technikum, które nawet nie by∏o w zasi´gu jego marzeƒ. Nagra∏ wspania∏à p∏yt´. Drugie hobby, któremu bardziej sekunduje m∏odszy Gaspar, to grupa terapeutyczna dzieci z zespo∏em Downa. Projektujà razem i, musz´ powiedzieç, bardzo wiele inspiracji dostarczajà mi pomys∏y moich dzieciaków. ÂK: Synowie nie wykazujà zainteresowania modà? EM: Absolutnie. Starszy w tym sensie, ˝e sam bardzo dobrze si´ ubiera. Czasami, tak jak mama, przesadza lekko. Ma 15 lat, 184 cm wzrostu, rozmiar buta 50 i ramiona jak doros∏y m´˝czyzna. Wyglàda jakby mia∏ minimum 19 lat i takie te˝ ma myÊlenie. Mamy genialny kontakt. Nie zawsze tak by∏o. Mi´dzy innymi stàd moja ucieczka z Warszawy, ˝eby mieç wi´cej czasu dla nich, paradoksalnie. ˚eby ten Êwiat z nimi tworzyç. ÂK: KiedyÊ powiedzia∏a Pani, ˝e ubiór jest wabikiem kobiety, która chce przyciàgnàç samca. O jakich wabikach kobieta powinna pami´taç?  W I A T ˝e Ewa Minge kojarzy mu si´ ze stupi´çdziesi´cioprocentowà kobiecoÊcià: poƒczochy, nylony z czarnym szwem... W odpowiedzi, ˝eby mieç Êwi´ty spokój, napisa∏am, ˝e nosz´ barchany, trzymam nogi na grzejniku w góralskich skarpetach i… przesta∏ do mnie mailowaç. Rozmawia∏a: Anna Laszuk K O N S U M E N T A s t y c z e ƒ 2 0 0 7 7