Ostatnie przemówienie w Kopenhadze
Transkrypt
Ostatnie przemówienie w Kopenhadze
Lew Dawidowicz Trocki Ostatnie przemówienie w Kopenhadze Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski) WARSZAWA 2005 Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) Tekst Lwa Trockiego „Ostatnie przemówienie w Kopenhadze” został wygłoszony w 1932 roku. W języku polskim tekst po raz pierwszy został wydany przez wydawnictwo „Nowa Era”, Warszawa 1933. W niniejszym wydaniu – tak jak w wydanej broszurce z 1933 roku – na końcu publikujemy Trockiego „List otwarty do Vanderveldego”. Redakcja Strębski. przekładu: Michał Nowicki, Piotr -2© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) Wstęp Szanowni słuchacze! Pozwólcie mi na wstępie wyrazić swój szczery żal, iż nie jestem w stanie, przed audytorium kopenhaskim wygłosić odczytu w języku duńskim. Zostawmy na uboczu czy słuchacze wskutek tego coś -niecoś stracą. Co się tyczy prelegenta, to nieznajomość języka duńskiego w każdym bądź razie pozbawia go możliwości poznania skandynawskiego życia i skandynawskiej literatury bezpośrednio z pierwszego źródła i w oryginale. A to jest wielką stratą. Język niemiecki, do którego jestem zmuszony się uciec, jest wspaniały i bogaty. Mój „niemiecki język” jest jednak znacznie ograniczony. Zresztą, w skomplikowanych zagadnieniach można się wypowiedzieć, z należytą swobodą, jedynie w ojczystym języku. Muszę więc z góry prosić audytorium o wyrozumiałość. W Kopenhadze byłem po raz pierwszy na Międzynarodowym Kongresie Socjalistycznym i wyniosłem z waszego miasta najlepsze wspomnienia. Od tej pory upłynęło już blisko ćwierć wieku. Od tego czasu w Belcie i fjordach wiele razy zmieniła się woda. Lecz nie tylko woda. Wojna złamała kręgosłup starego kontynentu europejskiego. Rzeki i morza Europy spławiły niemało krwi ludzkiej. Ludzkość, zwłaszcza europejska, przeszła przez ciężkie próby, stała się bardziej posępna i szorstka. Wszelkie metody walki stały się bardziej zaciętymi. Świat wstąpił w epokę wielkiego zwrotu. Jej krańcowymi objawami są wojna i rewolucja. Zanim przystąpię do tematu mego odczytu – do rewolucji – uważam za swój obowiązek wyrazić swe podziękowanie organizatorom zebrania, kopenhaskiej organizacji socjaldemokratycznych studentów. Czynię to jako przeciwnik polityczny. Odczyt ma wprawdzie zadania naukowo-historyczne, a nie polityczne, podkreślam to zaraz na wstępie. Niemożliwym jest jednak mówić o rewolucji, z której wyrósł ZSRR, nie zająwszy politycznego stanowiska. W mojej roli, jako prelegenta, stoję pod tym samym sztandarem, pod którym stałem jako uczestnik rewolucyjnych wydarzeń. Do wojny partia bolszewicka należała do międzynarodowej socjaldemokracji. 4 sierpnia 1914 r. głosowanie niemieckiej socjaldemokracji za kredytami wojennymi, raz na zawsze położyło kres temu związkowi i rozpoczęło erę nieprzerwanych i nieprzejednanych walk bolszewizmu przeciwko socjaldemokracji. Czy ma to oznaczać, iż organizatorzy tego zebrania omylili się, zapraszając mnie jako referenta? Audytorium będzie w stanie to osądzić, dopiero po moim odczycie. Dla usprawiedliwienia tego, że przyjąłem zaproszenie do wygłoszenia wykładu o rewolucji rosyjskiej, ośmielam się wskazać na to, że w ciągu 35 lat mojego politycznego życia, problem rosyjskiej rewolucji stanowił praktyczną teoretyczną oś moich zainteresowań i mej działalności. Cztery lata mego pobytu w Turcji poświęciłem głównie historycznemu opracowaniu zagadnienia rewolucji rosyjskiej. Daje mi to pewne prawo do nadziei, iż uda mi się, nie tylko przyjaciołom i towarzyszom ideowym, lecz również wrogom, co najmniej częściowo dopomóc w zrozumieniu pewnych cech rewolucji, które przedtem uszły ich uwagi. W każdym razie zadaniem mego wykładu jest dopomóc w zrozumieniu. Nie zamierzam propagować rewolucji, lub do niej nawoływać. Pragnę ją wyjaśnić. Nie wiem, czy na skandynawskim Olimpie istnieje jakaś specjalna bogini buntu. Wątpię! W każdym razie, dziś nie będziemy się ubiegać o jej względy. Odczyt nasz postawimy pod znakiem Snotry, starej bogini poznania. Nie bacząc na namiętną dramatyczność rewolucji, jako żywego zjawiska, postaramy się ją traktować z bezinteresownością anatoma. Słuchacze zechcą pogodzić się z tym, jeśli wskutek tego, odczyt stanie się bardziej suchy. Obiektywne i subiektywne przesłanki rewolucji Rozpocznijmy od niektórych elementarnych zasad socjologicznych, które są wam wszystkim niewątpliwie znane, które jednak musimy odświeżyć w naszej pamięci, przystępując do tak skomplikowanego zjawiska, jak rewolucja. -3© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) Społeczeństwo ludzkie jest historycznie powstałą kooperacją w walce o byt i zabezpieczenie zachowania gatunku. Charakter społeczeństwa określa charakter jego gospodarki. Charakter gospodarki określają środki pracy. Każdej epoce rozwoju sił produkcyjnych odpowiada określony ustrój społeczny. Każdy społeczny ustrój zapewnia dotychczas klasie panującej niezwykłe korzyści. Już z wyżej powiedzianego jasno wynika, że ustroje społeczne nie są wiecznymi. Powstają one historycznie, by potem stać się więzami dla postępu. „Wszystko co powstaje, jest warte by zginęło”. Żadna jednak klasa panująca nie ustąpiła dobrowolnie i pokojowo. W kwestiach życia i śmierci argumenty rozsądku nigdy nie zastępują argumentów przemocy. Może to być smutne, lecz jednak tak jest. Nie my stworzyliśmy ten świat. Nie pozostaje nic innego, jak brać go takim, jakim jest. Rewolucja oznacza więc zmianę społecznego porządku. Przekazuje1 ona władzę z rąk jednej klasy, która się wyczerpała, w ręce drugiej klasy, która wstąpiła w okres rozwoju. Powstanie stanowi najkrytyczniejszy i najostrzejszy moment w walce dwóch klas o władzę. Powstanie może doprowadzić do rzeczywistego zwycięstwa rewolucji i ustanowienia nowego ustroju, tylko w tym wypadku, gdy się opiera na postępowej klasie, zdolnej skupić dokoła siebie przytłaczającą większość ludu. W odróżnieniu od procesów w przyrodzie bywa rewolucja urzeczywistniana ludźmi i przez ludzi. Ale w rewolucji działają ludzie pod wpływem warunków społecznych, które nie są swobodnie przez nich wybrane, lecz przejęte zostały z przeszłości, która im władczo wskazuje drogę. Właśnie dlatego i tylko dlatego jest rewolucja procesem prawidłowym. Świadomość ludzka nie odbija obiektywnych warunków biernie. Zwykła ona czynnie na nie reagować. W pewnych sytuacjach, reakcja ta przyjmuje naprężony, namiętny charakter masowy. Bariery prawa i władzy zostają obalone. Aktywny udział mas w wydarzeniach tworzy też najniezbędniejszy element rewolucji. Lecz sama burzliwa aktywność może się zatrzymać na stadium demonstracji i rokoszu, nie podniósłszy się do poziomu rewolucji. Powstanie mas musi doprowadzić do obalenia panowania jednej klasy i do zdobycia władzy przez drugą klasę. Wtedy dopiero mamy dokonaną rewolucję. Powstanie mas nie jest izolowanym przedsięwzięciem, które można wywołać według swego upodobania. Stanowi ono obiektywnie uwarunkowany element w rozwoju rewolucji, tak jak rewolucja stanowi obiektywnie uwarunkowany proces w rozwoju społeczeństwa. Jeśli istnieją warunki dla powstania, nie należy go oczekiwać biernie z otwartymi ustami: również i w ludzkich sprawach bywa, jak Szekspir mówi, przypływ i odpływ. Aby znieść przeżyty ustrój postępowa klasa musi zrozumieć, że wybiła jej godzina i postawić sobie za zadanie zdobycie władzy. Tu otwiera się pole dla świadomej rewolucyjnej akcji, gdzie przewidywanie i wyliczenie wiąże się z wolą i odwagą. Innymi słowy tu otwiera się pole działania dla partii. Partia rewolucyjna skupia w sobie najlepszą część postępowej klasy. Bez partii, zdolnej do zorientowania się w sytuacji, do oceny biegu i rytmu wydarzeń i do jednoczesnego zdobycia zaufania mas, jest niemożliwe zwycięstwo rewolucji proletariackiej. Oto wzajemny stosunek między obiektywnym i subiektywnym czynnikiem rewolucji. Dygresja Jak nam wiadomo przy dysputach, przeciwnicy – zwłaszcza w teologii – zwykli byli często dyskredytować prawdę przez doprowadzanie jej do absurdu. Ta metoda nazywa się w logice: reductio ad absurdum. My spróbujemy obrać przeciwną drogę: tj. przyjmiemy absurd za punkt wyjścia, aby tym pewniej zbliżyć się do prawdy. Gdy się to odnosi do rewolucji, to w każdym razie nie można się uskarżać na brak absurdów. Weźmy jeden z najświeższych i najbardziej rażących. 1 W oryginale: „Przedaje” (przyp. red.). -4© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) Włoski pisarz Malaparte, coś w rodzaju faszystowskiego teoretyka – i tacy bywają – niedawno wydał książkę o technice zamachu stanu. Autor poświęcił oczywiście sporą ilość stron swemu „badaniu” powstania listopadowego. W odróżnieniu od „strategii” Lenina, powiązanej ze społecznymi i politycznymi stosunkami w Rosji z 1917 r. „jest taktyka Trockiego”, według słów Malaparte, „przeciwnie, niezwiązana z ogólnymi warunkami kraju”. Oto myśl przewodnia dzieła. Na kartkach swej książki Malaparte zmusza Lenina i Trockiego do prowadzenia licznych dialogów, w których obaj uczestnicy rozmowy wykazują razem taką głębię myśli, jaką natura zostawiła do rozporządzenia jednemu Malaparte. Na rozważania Lenina o społecznych i politycznych przesłankach przewrotu, poleca Malaparte wyimaginowanemu Trockiemu dać literalnie następującą odpowiedź: „Wasza strategia wymaga za wiele przychylnych warunków: powstanie niczego nie potrzebuje, ono wystarcza sobie samo”. Słyszycie „Powstanie niczego nie potrzebuje”. To jest właśnie, szanowni słuchacze, ów absurd, który wam musi pomóc, w zbliżeniu się do prawdy. Autor powtarza uparcie, że w listopadzie zwyciężyła nie strategia Lenina, a taktyka Trockiego. Według niego, taktyka ta i teraz zagraża spokojowi państw europejskich. „Strategia Lenina”, cytuję dosłownie, „nie przedstawia dla rządów Europy bezpośredniego niebezpieczeństwa. Natomiast aktualne i to permanentne niebezpieczeństwo stanowi dla nich taktyka Trockiego”. Konkretniej: „Posadźcie Poincarego na Kiereńskiego miejscu, a bolszewicki zamach stanu z listopada 1917 r. powiódłby się tak samo dobrze”. Trudno uwierzyć, że taka książka tłumaczona na różne języki jest poważnie brana. Daremnie szukalibyśmy uzasadnienia, w jakim celu jest w ogóle konieczna, od historycznych warunków uzależniona, strategia Lenina, jeśli „taktyka Trockiego” może w każdej sytuacji rozstrzygnąć samo zadanie. I dlaczego tak rzadkie są szczęśliwe rewolucje, gdy do ich powodzenia, starczy tylko kilka technicznych recept. Przeprowadzony przez faszystowskiego pisarza dialog między Leninem i Trockim, jest co do treści i formy od początku do końca niesmacznym wymysłem. Niemało takich wymysłów błąka się po świecie. Na przykład w Madrycie drukuje się obecnie pod moim nazwiskiem książkę „La vida del Lenin” („Życie Lenina”), za którą jestem tak samo odpowiedzialny, jak za taktyczną receptę Malaparte'a. Madrycki tygodnik „Estampa”, przedrukował z tej rzekomej książki Trockiego o Leninie całe rozdziały, które zawierają obrzydliwe bezczeszczenie pamięci tego człowieka, którego bez porównania wyżej ceniłem i cenię od każdego innego współczesnego człowieka. Pozostawmy jednak fałszerzy ich własnemu losowi. Stary Wilhelm Liebknecht, ojciec niezapomnianego bojownika i bohatera Karola Liebknechta, lubił mawiać: „rewolucyjny polityk musi się zaopatrzyć w grubą skórę”. Doktor Stockmann zaleca jeszcze dobitniej tym, którzy mają zamiar przeciwstawić się opinii publicznej, aby nie ubierali nowych spodni. Te obie dobre rady przyjmiemy do wiadomości i przejdziemy do porządku dziennego, zagadnienia rewolucji listopadowej. Jakie pytania nasuwa myślącemu człowiekowi rewolucja listopadowa? 1. Dlaczego i w jaki sposób powstała ta rewolucja? Konkretniej: dlaczego proletariacka rewolucja zwyciężyła w jednym z najbardziej zacofanych krajów Europy? 2. Co dała rewolucja listopadowa? I wreszcie: 3. Czy usprawiedliwiła się? Na pierwsze pytanie, o przyczynach, można już teraz mniej więcej wyczerpująco odpowiedzieć. Usiłowałem uczynić to w mojej „Historii Rewolucji”. Tu tylko mogę sformułować najważniejsze wnioski ostateczne. Fakt, że proletariat po raz pierwszy osiągnął władzę, w kraju tak zacofanym, jak ówczesna Rosja carska, tylko na pierwszy rzut oka wydaje się tajemniczym, w rzeczywistości jest on całkowicie prawidłowym procesem. Można go było przewidzieć i przewidziano go. Co więcej: na podstawie przewidywań tego faktu, rewolucyjni marksiści budowali swoją strategię, na długo przed rozstrzygającymi wydarzeniami. Pierwsze i najbardziej ogólne wyjaśnienie: Rosja jest zacofanym krajem, ale stanowi tylko część światowej gospodarki, tylko element światowego systemu kapitalistycznego. W tym sensie wyczerpał Lenin -5© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) zagadkę rewolucji rosyjskiej za pomocą lapidarnej formuły: łańcuch przerwał się w najsłabszym ogniwie. Jaskrawa ilustracja: wielka wojna, która wynikła ze sprzeczności światowego imperializmu wciągnęła w swój wir kraje stojące na różnym stopniu rozwoju, ale postawiła wszystkim uczestnikom jednakowe wymagania. To jest jasne: ciężary wojny musiały być szczególnie nieznośne dla krajów najbardziej zacofanych. Rosja była zmuszona pierwsza ustąpić z placu. By się jednak uwolnić z wojny, musiał rosyjski lud obalić panujące klasy. Tak przerwał się łańcuch wojenny w swym najsłabszym ogniwie. A jednak wojna nie jest katastrofą przychodzącą z zewnątrz, jak trzęsienie ziemi, lecz dalszym ciągiem tej samej polityki, za pomocą innych środków. Podczas wojny tylko wyraźniej uzewnętrzniają się główne tendencje imperialistycznego systemu w „czasie pokoju”. Im wyższe siły produkcji światowej tym bardziej zacięta konkurencja światowa; im ostrzejsze antagonizmy, tym gwałtowniejszy wyścig zbrojeń, tym ciężej jest słabszym uczestnikom. Właśnie dlatego zacofane kraje zajmują pierwsze miejsce w szeregu załamujących się. Łańcuch kapitalizmu wykazuje zawsze tendencje do przerwania się w najsłabszym ogniwie. Gdyby w rezultacie jakichkolwiek niezwykłych, lub niezwykle nieprzychylnych warunków, powiedzmy, zwycięskiej interwencji wojskowej z zewnątrz, czy też wskutek nie dającego się naprawić błędu samego rządu sowieckiego na niezmierzonym obszarze Związku Radzieckiego zmartwychwstał rosyjski kapitalizm, wówczas zmartwychwstałaby wraz z nim niechybnie i jego historyczna niewytrzymałość, a on sam stałby się wkrótce ofiarą tych samych sprzeczności, które w 1917 r. doprowadziły do eksplozji. Żadne taktyczne recepty nie powołałyby do życia rewolucji listopadowej, gdyby organizm Rosji nie był w nią brzemienny. Partia rewolucyjna może w ostatecznym wypadku rościć pretensję do odegrania roli akuszerki, zmuszonej uciec się do cesarskiego cięcia. Pojęcie historycznego zacofania Można mi odpowiedzieć: wasze ogólne rozważania mogą dostatecznie wyjaśnić dlaczego musiała runąć stara Rosja, kraj, gdzie zacofany kapitalizm przy wynędzniałem chłopstwie był ukoronowany przez pasożytniczą szlachtę i zgniłą monarchię. Ale przy porównaniu z łańcuchem i najsłabszym ogniwem brak wciąż jeszcze klucza do zasadniczej zagadki: w jaki sposób mogła w tak zacofanym kraju zwyciężyć rewolucja socjalistyczna? Historia zna niemało przykładów upadku krajów i kultur przy jednoczesnym załamaniu się starych klas, po których nie było postępowego następcy. Upadek starej Rosji, zdawałoby się na pierwszy rzut oka, winien był przeobrazić kraj raczej w kapitalistyczną kolonię, niż w państwo socjalistyczne. Ten zarzut jest bardzo ciekawy. Prowadzi on nas bezpośrednio do jądra całego zagadnienia. Jednakże jest on niesłuszny, mógłbym powiedzieć, pozbawiony wewnętrznej proporcji. Z jednej strony opiera się on na przesadzonym przedstawieniu zacofania Rosji, z drugiej zaś strony, na teoretycznie błędnym przedstawieniu zjawiska historycznego zacofania w ogóle. W przeciwstawieniu do anatomii i fizjologii różni się psychologia, zarówno indywidualna, jak kolektywna, niezwykłą zdolnością przyswajania. Giętkość i elastyczność – na tym też polega arystokratyczna wyższość człowieka nad jego najbliższym zoologicznym krewniakiem z rodu małp. Zdolna do przyswajania i giętka psychika, jako niezbędny warunek historycznego postępu tak zwanych „organizmów” społecznych, w odróżnieniu od rzeczywistych, tj. biologicznych organizmów, nadaje niebywałą zmienność wewnętrznej strukturze. W procesie rozwoju narodów i państw, zwłaszcza kapitalistycznych, nie ma ani jednorodności, ani równomierności. Często w życiu jednego i tego samego kraju zbliżają się i łączą różne stopnie kultury, a nawet ich bieguny. Szanowni słuchacze, nie zapominajmy o tym, że historyczne zacofanie jest pojęciem względnym. O ile istnieją postępowe i zacofane kraje, to istnieje również między nimi wzajemne oddziaływanie i istnieje nacisk krajów postępowych na zacofane; dla krajów zacofanych jest koniecznością doścignięcie krajów postępowych, przejęcie ich techniki, wiedzy itd. W ten sposób powstaje kombinowany typ rozwoju: cechy -6© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) zacofania kojarzą się z ostatnim słowem techniki światowej i myśli ludzkiej. W końcu, historycznie zacofane kraje są niekiedy zmuszone prześcignąć pozostałe, by wydobyć się ze swego zacofania. W tym sensie można powiedzieć, że rewolucja listopadowa była dla ludów Rosji bohaterskim środkiem dla wydobycia się ze swego ekonomicznego i kulturalnego barbarzyństwa. Struktura społeczna przedrewolucyjnej Rosji Przejdźmy jednak od tych historyczno-filozoficznych, może cokolwiek zbyt abstrakcyjnych uogólnień do postawienia tych samych zagadnień w bardziej konkretnej formie, tj. w poprzecznym przekroju żywych faktów ekonomicznych. Zacofanie Rosji na początku XX wieku wyrażało się najdobitniej w tym, że przemysł zajmował w kraju nieznaczne miejsce w porównaniu z rolnictwem; miasto w porównania ze wsią; proletariat w porównaniu z chłopstwem. W całości oznacza to niską wydajność pracy społecznej. Dość powiedzieć, że w przededniu wojny, kiedy Rosja carska osiągnęła punkt kulminacyjny swego dobrobytu, dochód narodowy był 8-10 razy niższy niż w Stanach Zjednoczonych. Jest to liczebnie wyrażona „rozpiętość” zacofania, o ile w stosunku do zacofania da się zastosować słowo „rozpiętość”. Jednocześnie jednak ujawnia się na każdym kroku, na polu gospodarczym, w zjawiskach zarówno prostych, jak skomplikowanych, prawo kombinowanego rozwoju. Rosja będąc prawie bez dróg była zmuszona budować kolej żelazną. Nie przeszedłszy procesu europejskiego rękodzielnictwa i manufaktury, przeszła Rosja bezpośrednio do zmechanizowanych fabryk. Przeskoczyć pośrednie stadia, oto los zacofanych krajów. Podczas gdy gospodarka rolna pozostawała często na poziomie XVII stulecia, przemysł Rosji, jeżeli nie rozmiarem to typem, dorównał już poziomowi postępowych krajów i w niektórych wypadkach nawet je prześcignął. Dość powiedzieć, że olbrzymie przedsiębiorstwa zatrudniające ponad 1000 robotników, obejmowały w Ameryce 18 proc. ogólnej liczby robotników przemysłowych, podczas gdy w Rosji 41 proc. Fakt ten trudno pogodzić z banalnym przedstawieniem zacofania Rosji. To bynajmniej nie obala zacofania, lecz je dialektycznie uzupełnia. Również struktura klasowa kraju nosiła ten sam pełen sprzeczności charakter. Kapitał finansowy Europy w przyśpieszonym tempie uprzemysławiał gospodarkę rosyjską. Burżuazja przemysłowa przyjęła natychmiast wielkokapitalistyczny, wrogi do ludu, charakter. Obcy posiadacze akcji przebywali poza tym zagranicą. Robotnicy zaś byli oczywiście Rosjanami. W ten sposób słabej liczebnie burżuazji rosyjskiej, nie posiadającej żadnych korzeni narodowych, przeciwstawiał się stosunkowo proletariat rolny z mocnymi w głąb ludu zapuszczonymi korzeniami. Do rewolucyjnego charakteru proletariatu przyczynił się i ten fakt, że Rosja właśnie jako zacofany kraj, pod przymusem doścignięcia wrogów, nie dorosła do stworzenia własnego konserwatyzmu, ani społecznego, ani politycznego. Jako najbardziej konserwatywny kraj Europy, ba, nawet całego świata, uchodzi słusznie najstarszy kraj kapitalistyczny: Anglia; krajem o najsłabszym konserwatyzmie ośmieliła się być Rosja. Młody, świeży, odważny proletariat Rosji stanowił wciąż jednak znikomą mniejszość narodu. Rezerwy jego rewolucyjnej władzy leżały poza proletariatem; w na wpół niewolniczo żyjącym chłopstwie i w narodach uciskanych. Chłopstwo Podłoże rewolucji stanowiła kwestia agrarna. Stara, stanowo-monarchistyczna pańszczyzna stała się w dwójnasób nieznośna w warunkach nowego wyzysku kapitalistycznego. Obszary gminne chłopstwa wynosiły blisko 140 milionów dziesięcin. Na 30.000 obszarników, z których każdy posiadał przeciętnie 2.000 dziesięcin, przypadało w całości 70 milionów dziesięcin, tj. prawie tyle, ile na blisko 10 milionów rodzin chłopskich, lub 50 milionów ludności wiejskiej, z tą różnicą, że najlepsza ziemia należała do obszarników. Ta statystyka ziemi tworzy gotowy program powstania chłopskiego. -7© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) Szlachcic Bobofkin pisze w 1917 r. do szambelana Rodzianko, przewodniczącego ostatniej Dumy: „Jestem właścicielem ziemskim i w głowie mi się nie chce zmieścić, iż mogę stracić moją ziemię i to dla niewiarogodnego celu, dla eksperymentu nauki socjalistycznej”. Lecz rewolucje mają nawet za zadanie dokonać tego, co nie mieści się w głowach klasy panującej. Jesienią 1917 r. prawie cały kraj stał się terenem powstania chłopskiego. Na 624 okręgów starej Rosji 482, tj. 77 proc., było wciągniętych do ruchu agrarnego. Łuna pożaru na wsi oświetliła arenę powstania w miastach. Lecz wojna chłopska przeciw obszarnictwu – odpowiecie mi – jest jednym z klasycznych elementów rewolucji burżuazyjnej, a nie proletariackiej. Zupełnie słusznie, odpowiadam – tak było w przeszłości. Ale właśnie dlatego, niezdolność życiowa kapitalistycznego społeczeństwa znalazła wyraz w kraju historycznie zacofanym, że powstanie chłopstwa nie pchnęło naprzód burżuazyjnych klas Rosji, lecz przeciwnie, ostatecznie odrzuciło je do obozu reakcji. Nie chcąc być zmiecionym z powierzchni, chłopstwu nie pozostało nic innego, jak przyłączenie się do proletariatu przemysłowego. Lenin genialnie przewidział ten rewolucyjny związek obu klas uciskanych i od dawna go przygotowywał. Jeśliby burżuazja śmiało rozstrzygnęła kwestię rolną, proletariat Rosji zapewne nie mógłby w żadnym wypadku w 1917 r. sięgnąć po władzę. Za późno zrodzona, zbyt wcześnie skazana na uwiąd starczy, nie ośmieliła się jednak chciwa i tchórzliwa burżuazja Rosji podnieść ręki na własność feudalną. W ten sposób wydała proletariatowi władzę i jednocześnie z tym prawo rozporządzania społeczeństwem burżuazyjnym. Dla powstania państwa sowieckiego niezbędne było współdziałanie dwóch różnych przesłanek historycznych: wojny chłopskiej, tj. ruchu charakterystycznego dla zarania burżuazyjnego rozwoju, i powstania proletariatu, ruchu, który wskazuje na zmierzch ustroju burżuazyjnego. Na tym właśnie polega kombinowany charakter rosyjskiej rewolucji. Stanąwszy raz na swych tylnych łapach, staje się chłopski niedźwiedź straszny w swej wściekłości. Mimo to, nie jest on w stanie dać świadomy wyraz swemu oburzeniu. Potrzebuje on kierownika. Po raz pierwszy w historii znalazło powstające chłopstwo wiernego wodza w osobie proletariatu. Cztery miliony przemysłowych i transportowych robotników poprowadziło 100 milionów chłopów. To jest naturalny i nieunikniony w rewolucji wzajemny stosunek między proletariatem i chłopstwem. Kwestia narodowościowa Drugą rewolucyjną rezerwę proletariatu tworzyły narody uciskane, zresztą również o przeważnie chłopskim składzie. Ściśle związany z historycznym zacofaniem kraju jest ekstensywny charakter rozwoju państwa, który jak warstwa tłuszczu rozpłynął się od moskiewskiego centrum aż do peryferii. Na wschodzie podporządkował sobie jeszcze bardziej zacofane ludy, by o nie oparty zgnieść bardziej postępowe narodowości na zachodzie. Na 70 milionów Wielkorosjan, którzy stanowią główny trzon ludności, przypada 90 milionów obcoplemieńców. Tak powstało imperium, w składzie którego naród panujący stanowił tylko 43 proc. ludności, podczas gdy pozostałe 57 proc. przypada na narodowości o różnej kulturze i pochodzeniu. Ucisk narodowościowy był w Rosji bez porównania większy, niż w sąsiednich państwach i to nie tylko po stronie zachodnich, lecz i po stronie wschodnich granic. To nadało zagadnieniu narodowościowemu niezwykłej siły wybuchowej. Liberalna burżuazja rosyjska, zarówno w kwestii narodowościowej jak agrarnej, nie chciała wyjść poza pewne złagodzenie reżimu ucisku i gwałtu. „Demokratyczne” rządy Miljukowa i Kiereńskiego, które były odbiciem interesów wielkorosyjskiej burżuazji i biurokracji, w ciągu 8 miesięcy swego istnienia zdążyły nauczyć niezadowolone narodowości: Tylko to zdobędziecie co siłą zdołacie wydrzeć. Lenin wziął zawczasu pod uwagę konieczność rozwoju siły odśrodkowej ruchu narodowego. Partia bolszewicka lata całe uparcie walczyła o prawo samookreślenia narodów, to znaczy o prawo do pełnego oderwania się od państwa Carów. Tylko dzięki odważnemu postawieniu zagadnienia narodowościowego, -8© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) zdołał rosyjski proletariat stopniowo zyskać całkowite zaufanie ludów uciskanych. Zarówno ruch narodowowyzwoleńczy, jak i ruch agrarny siłą rzeczy zwróciły się przeciwko oficjalnej demokracji, wzmocniły proletariat i zlały się w łożysko przewrotu listopadowego. Permanentna rewolucja W ten sposób całkowicie odsłania się przed nami zagadka proletariackiego przewrotu w historycznie zacofanym kraju. Na długo przed wydarzeniami, przewidzieli rewolucyjni marksiści bieg rewolucji i historyczną rolę młodego proletariatu Rosji. Przytoczmy urywek z mojej własnej pracy w 1905 r. „W ekonomicznie zacofanym kraju może proletariat dojść do władzy wcześniej, niż w kapitalistycznie przodującym”. „Rewolucja rosyjska stwarza (...) takie warunki, dzięki którym władza może przejść do proletariatu (przy zwycięskiej rewolucji przejść musi) zanim polityka burżuazyjnego liberalizmu zdoła rozwinąć swój geniusz państwowy w całej rozciągłości”. „Los najelementarniejszych rewolucyjnych interesów chłopstwa (...) wiąże się z losem ogólnej rewolucji, tj. z losem proletariatu. Zdobywszy władzę, wystąpi proletariat, jako klasa wyzwalająca chłopstwo”. „Proletariat przystępuje do rządu, jako rewolucyjny przedstawiciel narodu, jako uznany wódz ludu w walce z absolutyzmem i barbarzyństwem niewolnictwa (...)” „Rząd proletariacki będzie musiał zaraz na początku przystąpić do rozstrzygnięcia kwestii agrarnej, z którą związany jest los olbrzymich mas ludności rosyjskiej”. Pozwoliłem sobie na przytoczenie tych cytat, jako potwierdzenie, że przedstawiona dziś przeze mnie teoria przewrotu listopadowego nie jest przelotną improwizacją, i że nie została stworzona później pod naciskiem wydarzeń. Nie, w formie politycznej prognozy na długo wyprzedziła przewrót listopadowy. Zgodzicie się wszyscy, że teoria w ogóle posiada wartość o tyle tylko, o ile dopomaga przewidzieć bieg rozwoju i celowo na niego wpłynąć. Na tym polega, ogólnie mówiąc, nieocenione znaczenie marksizmu, jako narzędzia do społecznej i historycznej orientacji. Żałuję, iż ciasne ramy odczytu nie pozwalają mi na szersze omówienie powyższej cytaty. Zadowolę się więc krótkim zreasumowaniem całego dokumentu z 1905 r. Według jej bezpośrednich zadań rewolucja rosyjska jest rewolucją burżuazyjną. Rosyjskie mieszczaństwo jest jednak kontrrewolucyjne. Wobec tego zwycięstwo rewolucji możliwe jest tylko jako zwycięstwo proletariatu. Zwycięski proletariat nie zatrzyma się jednak na programie demokracji burżuazyjnej, lecz przejdzie do programu socjalizmu. Rewolucja rosyjska stanie się pierwszym etapem rewolucji światowej. Była to teoria permanentnej rewolucji, wysunięta przeze mnie w 1905 r. i dotychczas pod nazwą „trockizmu” poddawana najostrzejszej krytyce. Ściślej mówiąc: jest to tylko jedna część tej teorii. Następna, dziś szczególnie aktualna głosi: „Dzisiejsze siły produkcji o wiele przerosły granice narodowe. Społeczeństwo socjalistyczne nie daje się wprowadzić w granicach narodowych. Jak wielkie by nie były zdobycze gospodarcze izolowanego państwa robotniczego, program «socjalizmu w jednym kraju» pozostaje drobnomieszczańską utopią. Tylko europejska, a następnie światowa federacja republik socjalistycznych, może służyć za rzeczywistą arenę dla harmonijnego społeczeństwa socjalistycznego”. Dziś, po wystawieniu na próbę wydarzeń, widzę mniej niż kiedykolwiek powodów dla wyrzeczenia się tej teorii. -9© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) Bolszewizm Czy po powiedzianym warto sobie jeszcze zadać trudu dla przypomnienia sobie faszystowskiego pisarza Malaparte, przypisującego mi teorię, niezależną od strategii i zmierzającą do technicznego powstania, którą by zastosować można było w każdym czasie i na każdym południku? Dobrze przynajmniej, że można bez trudu odróżnić imię nieszczęśliwego teoretyka zamachu stanu od imienia zwycięskiego praktyka zamachu stanu. Nikt przeto nie narazi się na pomieszanie Malapartego z Bonapartem. Bez zbrojnego powstania z dn. 7 listopada 1917 r. nie byłoby państwa sowieckiego. Ale nawet powstanie nie spada z nieba. Dla rewolucji listopadowej niezbędny był szereg historycznych przesłanek. 1. Rozkład dawnych klas panujących, szlachty, monarchii i biurokracji. 2. Polityczna słabość burżuazji, która nie miała żadnych korzeni w masach ludowych. 3. Rewolucyjny charakter kwestii chłopskiej. 4. Rewolucyjny charakter zagadnienia narodów uciskanych. 5. Wielkie społeczne znaczenie proletariatu. Do tych organicznych przesłanek należy dodać arcyważne warunki koniunkturalne: 6. Rewolucja 1905 r. była wielką szkołą lub, według wyrażenia Lenina, „generalną próbą” rewolucji 1917 r. Dość powiedzieć, że w 1905 r. powstały po raz pierwszy Sowiety, jako niezastąpiona forma organizacyjna jednolitego frontu proletariatu podczas rewolucji. 7. Wojna imperialistyczna zaostrzyła wszystkie sprzeczności, wyrwała zacofane masy z bezwładu i w ten sposób przygotowała olbrzymi zakres katastrofy. Mimo to, te wszystkie warunki, które całkowicie wystarczają dla wybuchu rewolucji, były niedostateczne dla zapewnienia w rewolucji zwycięstwa proletariatu. Dla tego zwycięstwa był niezbędny jeszcze jeden warunek: 8. Partia bolszewicka. Jeśli ten warunek wymieniłem jako ostatni z kolei, to tylko dlatego, że odpowiada to logicznej konsekwencji, a nie dlatego, że znaczeniu partii przydzielam ostatnie miejsce. Nie, bardzo daleki jestem od podobnej myśli. Liberalna burżuazja, tak, ona może, i niejednokrotnie osiągnęła władzę, jako rezultat walk, w których nie brała udziału, posiada do tego wspaniale rozwinięte macki. Ale masy robotnicze znajdują się w całkiem innej sytuacji: przyzwyczajono je dawać, a nie brać. One pracują, cierpią, jak długo się daje, tracą cierpliwość, wznoszą się, walczą, umierają, przynoszą innym zwycięstwo, są oszukiwane, popadają w zwątpienie, znów zginają kark i znów pracują. Oto historia mas ludowych pod wszystkimi ustrojami. Aby silnie i pewnie dzierżyć władzę w swoim ręku musi proletariat mieć partię, która by wszystkie inne partie daleko przewyższała jasnością umysłu i rewolucyjnym zdecydowaniem. Partia bolszewików, którą niejednokrotnie i to z dostatecznym uzasadnieniem określano jako najbardziej rewolucyjną partię w historii ludzkości, była żywym kondensatorem nowej historii Rosji, tego wszystkiego, co było w niej dynamicznym. Co więcej, rewolucyjne tendencje europejskiego i światowego rozwoju znalazły tymczasowo swój skończony wyraz w rosyjskim bolszewizmie. Obalenie caratu stało się już wcześniej pierwszym wstępnym warunkiem dla rozwoju gospodarki i kultury. Do wykonania tego zadania brakło jednak sił. Burżuazja bała się rewolucji. Inteligencja usiłowała postawić na nogi chłopstwo. Muzyk niezdolny do uogólnienia własnych mozołów i celów pozostawił ten zew bez odpowiedzi. Inteligencja uzbroiła się w dynamit. Całe pokolenie spłonęło w tej walce. - 10 © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) 1 marca 1887 r. Aleksander Uljanow dokonał ostatniego2 z wielkich zamachów terrorystycznych. Próba zamachu na Aleksandra III zawiodła. Uljanow i pozostali uczestnicy zostali powieszeni. Próba zastąpienia rewolucyjnej klasy przez preparat chemiczny poniosła fiasko. Nawet najbardziej bohaterska inteligencja jest tuczem bez mas. Pod bezpośrednim wrażeniem faktów, wniosków, rósł i kształcił się młodszy brat Uljanowa, Włodzimierz, późniejszy Lenin, największa postać historii Rosji. Już we wczesnej młodości staje on na gruncie marksizmu i obraca się twarzą ku proletariatowi. Ani przez mgnienie oka nie tracąc z oczu wsi, szuka on drogi do chłopstwa poprzez proletariat. Odziedziczywszy od swoich rewolucyjnych poprzedników zdecydowanie, samozaparcie i gotowość doprowadzenia sprawy do końca, staje się Lenin w młodym wieku wychowawcą nowego pokolenia inteligencji i postępowych robotników. Podczas strajków, walk ulicznych, po więzieniach i na zesłaniu zdobywali robotnicy niezbędny hart. Trzeba im było reflektora marksizmu, by w ciemnościach samowładztwa oświetlić ich historyczną drogę. W 1883 r. powstaje na emigracji pierwsza3 marksistowska grupa. W 1898 r. oznajmiono na tajnym posiedzeniu powstanie rosyjskiej socjaldemokratycznej partii robotniczej (w owym czasie wszyscy nazywaliśmy się socjaldemokratami). W 1903 r. następuje rozłam na bolszewików i mienszewików4. W 1912 r. przeobraża się ostatecznie frakcja bolszewicka w samodzielną partię. Z mechaniką klasową społeczeństwa zaznajamiała się ona w walkach i w wielkich wydarzeniach 12 lat (1905-17). Wychowała kadry, zdolne w równej mierze do inicjatywy, jak do podporządkowania się. Dyscyplina rewolucyjnych akcji opierała się na jedności doktryny, na tradycji ogólnych walk i na zaufaniu do doświadczonego kierownictwa. Tak przedstawiała się partia w 1917 r. Jeśli do oficjalnej „opinii publicznej” i do papierowych piorunów prasy inteligenckiej odnosiła się z lekceważeniem, to całą swą uwagę zwróciła na ruch mas. Mocno trzymała w ręku puls w warsztatach i pułkach. Masy chłopskie zwracały się do niej coraz liczniej. Jeśli pod pojęciem „naród” rozumieć nie uprzywilejowane wierzchołki, lecz większość ludu, tj. robotników i chłopów, to bolszewizm stał się w ciągu 1917 r. istotną narodową partią rosyjską5. We wrześniu 1917 r. Lenin, który zmuszony był pozostawać w ukryciu, dał sygnał: „Kryzys dojrzał, nastała godzina powstania”. Miał słuszność. Klasy pracujące znalazły się w ślepym zaułku wobec zagadnienia wojny, ziemi i wyzwolenia narodowego. Burżuazja całkowicie straciła głowę. Partie demokratyczne, mienszewicy i eserzy zmarnotrawiły ostatnie resztki zaufania mas – przez poparcie wojny imperialistycznej, przez politykę bezsilnych kompromisów i ustępstw na rzecz burżuazyjnych i feudalnych właścicieli. Przebudzona armia nie chciała już więcej walczyć o obce jej cele imperializmu. Chłopstwo, nie bacząc na demokratyczne rady, przepędzało obszarników z ich posiadłości. Uciskane narodowościowo peryferie państwa powstały przeciwko petersburskiej biurokracji. W najważniejszych radach delegatów robotniczych i żołnierskich panowali bolszewicy. Robotnicy i żołnierze domagali się czynów. Wrzód dojrzał. Należało go przekłuć lancetem. 2 W tym miejscu mamy do czynienia z historyczną nieścisłością. Po 1 marca 1887 r. miało miejsce jeszcze wiele głośnych zamachów terrorystycznych, wymierzonych w wysokich dostojników carskich. W wyniku zamachów zginął m.in. W. K. von Plewe czy P. Stołypin. 15 sierpnia 1906 r. zginęło kilkudziesięciu żandarmów podczas tzw. krwawej środy. W samym roku 1905 i tylko w Kongresówce zostało przeprowadzonych ponad tysiąc akcji terrorystycznych. Także na Kaukazie prowadzono działalność terrorystyczną (przyp. red.). 3 Kolejna historyczna nieścisłość. Już w latach '70 XIX wieku w samej Rosji istniało wiele zorganizowanych grup marksistowskich, kolportujących i popularyzujących pisma Marksa i Engelsa (m.in. „Kapitał” i „Położenie klasy robotniczej w Anglii”), które niewątpliwie stanowią podwaliny pod przyszłą socjaldemokratyczną partię robotniczą Rosji. Należy pamiętać o działalności Ziemla i Wola (zwłaszcza jej petersburskiej sekcji nakierowanej na pracę wśród robotników) oraz Jerzego Plechanowa (przyp. red.). 4 Przypomnijmy – Na II Zjeździe Trocki poparł mienszewików (przyp. red.). 5 Twierdzenia Trockiego należy rozumieć w sensie składu społecznego partii bolszewickiej, a nie w sensie składu narodowego. Tym samym partia bolszewicka była partią o robotniczym i chłopskim trzonie, choć pod kątem narodowościowym była bardzo zróżnicowana (w 1917 r. do partii wstępuje mnóstwo obcokrajowców – chociażby Polacy jak Feliks Dzierżyński i inni uczestnicy Rewolucji Październikowej). - 11 © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) Tylko w tych społecznych i politycznych warunkach możliwe było powstanie. I tak stało się ono nieuniknionym. Lecz z powstaniem nie można żartować. Biada chirurgowi, który niedbale obszedł się z lancetem. Powstanie jest sztuką. Ono posiada swoje prawa i reguły. Z zimnem wyrachowaniem i płomiennym zdecydowaniem kierowała partia powstaniem. Temu to należy zawdzięczać, że zwyciężyła prawie bez ofiar. Poprzez zwycięskie sowiety stanęli bolszewicy na czele państwa, obejmującego szóstą część powierzchni ziemskiej. Większość moich słuchaczy, jak się daje zauważyć, w 1917 r. nie zajmowała się jeszcze polityką. Tym lepiej. Przed młodym pokoleniem otwiera się życie bez wątpienia o wiele jeszcze ciekawsze, chociaż nie zawsze łatwe. Ale przedstawiciele starszej generacji na sali, zapewne doskonale sobie przypominają, jak przyjęto zdobycie władzy przez bolszewików: jako curiosum, jako nieporozumienie, jako skandal, najczęściej jako zmorę, która musi zniknąć z ukazaniem się pierwszego promienia słonecznego. Bolszewicy utrzymają się 24 godzin, tydzień, miesiąc, rok. Musiało się termin coraz dalej odraczać... Panujący całego świata zbroili się przeciw pierwszemu państwu robotniczemu: wzniecenie wojny domowej, nowe i nowe interwencje. Blokada. Tak mija rok za rokiem. Historia zapisała 15 lat istnienia władzy sowieckiej. Tak – odpowiada jakiś przeciwnik: awantura listopadowa wykazała się znacznie solidniejszą, niż wielu z nas przypuszczało. Może nie była to całkowita awantura. Atoli pytanie to pozostaje w całej mocy: co osiągnęło się za tak wysoką cenę? Czy może urzeczywistniły się te olśniewające zadania, które bolszewicy głosili w przeddzień przewrotu? Zanim odpowiemy mniemanemu przeciwnikowi, chcemy zauważyć, że pytanie samo w sobie nie zawiera nic nowego. Przeciwnie, pytanie to depcze po piętach rewolucji listopadowej od pierwszego dnia jej narodzin. Francuski dziennikarz Claude Anet, który podczas rewolucji przebywał w Petersburgu, pisał już 27 listopada 1917 r.: „Le maximalistes ont pris le pouvoir et le grand jour est arrive. – Enfin me dis-je, je yais voir se realisęr L'Eden socialiste zu'on nous promet depuis taut d'annees... Admirable aventure! Positien privilegiee!” „Maksymaliści (tak nazywali Francuzi w tych dniach bolszewików6) zdobyli władzę i nadszedł wielki dzień. W końcu powiedziałem sobie, będę obserwował realizację raju socjalistycznego, który nam zapowiada się od lat... Wspaniała awantura! Uprzywilejowana pozycja!” I tak dalej, i tak dalej, i tak wciąż. Ile szczerej nienawiści kryje się pod tym ironicznym pozdrowieniem. Już nazajutrz po zajęciu Pałacu Zimowego, pośpieszył się ten reakcyjny dziennikarz ze swoją pretensją o kartę wstępu do raju. Piętnaście lat upłynęło od przewrotu. Z tym większą bezceremonialnością objawiają wrogowie swą złośliwą radość z powodu tego, że kraj Sowietów jeszcze dziś nie oznacza państwa ogólnego dobrobytu. Po co więc rewolucja i po co ofiary? Szanowni słuchacze! – Pozwalam sobie przypuszczać, że sprzeczności, trudności, błędy i niedomagania reżimu sowieckiego, są mi nie mniej znane niż komukolwiek innemu. Ja osobiście nie taiłem ich nigdy ani w przemówieniach, ani w listach. Uważałem i uważam, że rewolucyjna polityka, w odróżnieniu od konserwatywnej, nie może być zbudowana na maskowaniu. „Powiedzieć co jest” musi być najwyższą zasadą państwa robotniczego. Zarówno w krytyce, jak i w twórczej działalności, konieczna jest odpowiednia proporcja. Subiektywizm jest złym doradcą, zwłaszcza w wielkich zagadnieniach. Terminy muszą być zastosowane do zadań, a nie do indywidualnych kaprysów. Piętnaście lat! Ileż to znaczy dla pojedynczego żywota! W ciągu tego czasu wielu z naszej generacji spoczęło już w grobie, pozostałym przybyło bez liku siwych włosów. Ale te same 15 lat: co za znikomy czas w życiu jednego narodu! Jedna tylko minuta na zegarze historii. Kapitalizm potrzebował stuleci dla zwyciężenia w walce przeciw średniowieczu, dla podniesienia wiedzy i techniki, budowy kolei żelaznej i rozpięcia drutów elektrycznych. A wówczas? Wówczas wrzucono ludzkość z winy kapitalizmu w piekło wojny i kryzysów! Ale socjalizmowi, udzielają jego przeciwnicy, to znaczy zwolennicy kapitalizmu, tylko półtora dziesiątek lat dla urządzenia raju z całym 6 Nie tylko Francuzi; określenie „rosyjscy maksymaliści” było bardzo szeroko rozpowszechnione w zachodnioeuropejskich kręgach lewicy marksistowskiej – tym mianem określał bolszewików w swej publicystyce choćby Antonio Gramsci (przyp. red.). - 12 © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) komfortem na ziemi! Nie, takich zobowiązań nie wzięliśmy na siebie. Takich terminów nie wystawiliśmy. Procesy wielkich przemian należy mierzyć odpowiednią im skalą. Nie wiem, czy raj socjalistyczny będzie podobny do biblijnego. Mocno w to wątpię. Ale w Związku Radzieckim nie ma jeszcze socjalizmu. Panuje tam stan przejściowy, pełen sprzeczności, obciążony ciężkim dziedzictwem przeszłości i na domiar tego, pod wrogim naciskiem państw kapitalistycznych. Rewolucja listopadowa ogłosiła zasadę nowego społeczeństwa. Rząd sowiecki wykazał tylko pierwsze stadium jego urzeczywistnienia. Pierwsza lampa Edisona była bardzo zła. Błędy i uchybienia pierwszego budownictwa socjalistycznego nie powinny nam przesłonić przyszłości. Ofiary rewolucji Ale krzywdy, które miażdżą żywych ludzi? Czy wyniki rewolucji usprawiedliwiają poniesione dla niej ofiary? Bezowocne i na wskroś retoryczne pytanie: jakby procesy historii zezwalały na zestawienie buchalteryjnego bilansu. Z równym powodzeniem można zapytać w związku z trudnościami i mozołami ludzkiego bytu: Czy w ogóle warto przyjść na świat? Heine o tym pisał: „a głupiec czeka na odpowiedź”... Melancholiczne dociekania nie zabroniły człowiekowi rodzić i być rodzonym. Nawet w te dni bezprzykładnego kryzysu światowego7 samobójcy stanowią szczęśliwie znikomy odsetek. Ale narody nie zwykły szukać ucieczki w samobójstwie. Wyjścia spod nieznośnego jarzma szukają w rewolucji. Poza tym, kto oburza się na ofiary socjalistycznego przewrotu? Najczęściej ci, którzy przygotowali i sławili ofiary wojny imperialistycznej lub przynajmniej z lekkim sercem oswoili się z nimi. Teraz na nas kolej zapytania: Czy wojna usprawiedliwiła się? Co ona dała? Czego nauczyła? Reakcyjny historyk Hyppolith Taine złośliwie przedstawia w swoim jedenastotomowym paszkwilu przeciw Wielkiej Rewolucji Francuskiej, męki ludu francuskiego w okresie dyktatury jakobinów i w późniejszych latach. Najgorzej działo się niższym warstwom mieszczaństwa, plebejuszom, który jak sankiuloci najlepszą część swej duszy złożyli w ofierze rewolucji. Oni lub ich żony wystawali w ogonkach po całych zimnych nocach, by o świcie z próżnymi rękoma powrócić do wygasłego ogniska domowego. W dziesiątym roku rewolucji był Paryż uboższy, niż przed jej wybuchem. Troskliwie zebrane i sztucznie zestawione fakty służą Tainowi dla uzasadnienia jego potępiającego wyroku rewolucji. Patrzcie, plebejusze chcieli być dyktatorami i popadli w nędzę. Trudno sobie przedstawić płytsze moralizatorstwo. Wielka Rewolucja Francuska nie wyczerpała się na konwulsjach głodowych przed piekarniami. Cała współczesna Francja, w pierwszym sensie cała współczesna cywilizacja, wyrosła na gruncie Rewolucji Francuskiej. W czasie wojny domowej w Stanach Zjednoczonych, w sześćdziesiątych latach poprzedniego stulecia, zginęło 50.000 ludzi. Czy dają się usprawiedliwić te ofiary? Z punktu widzenia amerykańskiego właściciela niewolników i idącej z nim ręka w rękę klasie panującej Wielkiej Brytanii – nie! Z punktu widzenia Murzyna, lub brytyjskiego robotnika – bezwzględnie! A z punktu widzenia rozwoju ludzkości jako całości – i co do tego nie istnieje żadna wątpliwość. Z wojny domowej lat sześćdziesiątych wyrosły dzisiejsze Stany Zjednoczone z ich nieokiełzaną praktyczną inicjatywą, zracjonalizowaną techniką i gospodarczym entuzjazmem. Na tych zdobyczach amerykanizmu zbuduje ludzkość nowe społeczeństwo. Rewolucja listopadowa wniknęła głębiej od wszystkich poprzedzających ją w największą świętość społeczeństwa – w dziedzinę własności prywatnej. Tym dłuższego trzeba czasu, by wykazać twórcze skutki rewolucji we wszystkich dziedzinach życia. Mimo to, ogólny zarys przewrotu już dziś jest jasny: republika sowiecka nie ma w żadnym razie podstaw dla których miałaby usprawiedliwiać się przed jej kapitalistycznymi oskarżycielami. 7 Chodzi o Wielki Kryzys gospodarczy rozpoczęty w 1929 r. Gdy Trocki mówił te słowa w roku 1932 kryzys trwał nadal (przyp. red.). - 13 © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) Wzrost produktywności pracy Najobiektywniejsze, najgłębsze i najbardziej bezsprzeczne kryterium postępu, to wzrost produktywności pracy. Ocenę rewolucji listopadowej z tego punktu widzenia dało już doświadczenie. Zasada organizacji socjalistycznej wykazała po raz pierwszy w historii swoją umiejętność osiągnięcia w ciągu krótkiego czasu niebywałych dotychczas zdobyczy produkcji. Wykres rozwoju przemysłowego Rosji wyraża w grubych cyfrach indeksu co następuje: przyjmijmy rok 1913, ostatni rok przedwojenny za 100. Rok 1920, punkt kulminacyjny wojny domowej jest jednocześnie najniższym punktem przemysłu – tylko 25, to znaczy jedna czwarta część produkcji przedwojennej. W 1925 wzrost do 75, tj. trzy czwarte przedwojennej produkcji. 1929 na 200; 1932 – 300, to znaczy 3 razy tyle, co w przeddzień wojny. Obraz staje się wyraźniejszy w świetle międzynarodowego indeksu. W okresie od 1925-1932 r. produkcja przemysłowa Niemiec spadła prawie o dwie trzecie, w Ameryce o blisko połowę; w Związku Sowieckim wzrosła czterokrotnie. Te cyfry mówią same za siebie. Nie zamierzam w żadnym wypadku negować lub zataić ujemnych stron gospodarki sowieckiej. Zdobycze przemysłowego indeksu doznają niezwykłego uszczerbku przez niepomyślny rozwój gospodarki rolnej, to znaczy tej dziedziny, która się w istocie jeszcze nie podniosła do metod socjalistycznych, która jednocześnie jednak wprowadzona została na drogę kolektywizacji bez dostatecznego przygotowania, raczej biurokratycznie, niż technicznie i ekonomicznie. To jest poważne zagadnienie, ale ono przekracza ramy mego odczytu. Przytoczone cyfry indeksu wymagają jeszcze jednego istotnego zastrzeżenia. Bezsprzeczne i w swoim rodzaju wspaniałe zdobycze uprzemysłowienia sowietów, wymagają dalszego potwierdzenia ekonomicznego z punktu widzenia wzajemnej proporcji, ich dynamicznej równowagi i wreszcie ich sprawności. Wielkie trudności, a nawet zwroty są jeszcze nieuniknione. Socjalizm w skończonej postaci nie wyskoczy z piatiletki8, tak jak Minerwa z głowy Jowisza, lub Wenus z piany morskiej. Przed nami stoją jeszcze dziesiątki lat upartej pracy, błędów, ulepszeń i przebudowy. I nie zapominajmy o tym, że socjalistyczne budownictwo z istoty swej może osiągnąć swoją skończoną formę tylko na międzynarodowej arenie. Ale nawet nieprzychylny bilans gospodarczy dotychczas osiągniętych wyników, mógłby tylko odsłonić niesłuszność wstępnych obliczeń, błędy planu i niedomaganie kierownictwa, ale w żadnym wypadku nie może obalić empirycznie stwierdzonych faktów: że można za pomocą socjalistycznych metod podnieść produktywność pracy kolektywnej do niebywałej wysokości. Tej zdobyczy posiadającej znaczenie historyczne dla całego świata, nikt nie zdoła nam wydrzeć. Dwie kultury Wątpię czy po wyżej wypowiedzianym warto zatrzymać się nad oskarżeniem, że rewolucja listopadowa doprowadziła Rosję do upadku kultury. To jest głos zaniepokojonych domów panujących i salonów. Obalona przez proletariackie powstanie szlachecko-burżuazyjna „kultura” była tylko sztuczną ozdobą barbarzyństwa. Nie tylko, że była ona niedostępna dla rosyjskiego ludu, ale też mało co nowego wniosła do skarbca ludzkości. Ale w odniesieniu do tej kultury, tak opłakiwanej przez białą emigrację, musimy sprecyzować pytanie: w jakim sensie ją zburzono? W tym jedynym: że zniesiono monopol drobnej mniejszości na dobra kultury. Wszystko jednak co rzeczywiście było kulturalnym pozostało nietknięte. Hunowie bolszewizmu ani zdobyczy umysłowych, ani dzieł sztuki nie podeptali. Przeciwnie, troskliwie zebrali oni pamiątki ludzkiej twórczości i doprowadzili je do wzorowego porządku. Kultura monarchii, szlachty i burżuazji stała się obecnie kulturą historycznego muzeum. 8 Pięciolatka (przyp. red.). - 14 © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) Lud ciekawie odwiedza te muzea. Ale w nich nie żyje. Uczy się. Buduje. Sam fakt, że rewolucja listopadowa nauczyła lud rosyjski i dziesiątki ludów carskiej Rosji czytać i pisać, to samo stoi bez porównania wyżej od całej dawnej cieplarnianej kultury rosyjskiej. Rewolucja listopadowa położyła podwaliny dla nowej kultury, do której mają prawo nie wybrańcy losu, lecz wszyscy. To czują masy całego świata. Stąd ich sympatie do Związku Sowieckiego, które tak płomienne są, jak przedtem ich nienawiść do Rosji carskiej. Szanowni słuchacze – wiadomo wam, że mowa ludzka stanowi nieocenione narzędzie nie tylko dla nadania nazwy wydarzeniom, lecz również dla ich oceny. Podczas gdy usuwa przypadkowe, epizodyczne i sztuczne, wsysa w siebie istotne, charakterystyczne i brzemienne w skutki. Zauważcie, z jaką subtelnością zmienił się język cywilizowanych narodów dwóch epok w rozwoju Rosji. Szlachecka kultura wprowadziła w obieg światowy takie barbaryzmy jak car, kozak, pogrom, nahajka. Znacie te wyrazy i wiecie co one oznaczają. Listopad wniósł do języków świata takie wyrazy, jak Bolszewik, Sowiet, Kołchoz, Gosplan, Pięciolatka. Praktyczna lingwistyka wypowiada tu swój najwyższy sąd. Rewolucja i charakter narodowy Najgłębszy, ale bezpośredni miernik dominującego znaczenia każdej rewolucji polega na tym, że kształtuje i hartuje ducha narodu. O narodzie rosyjskim rozpowszechnił się pogląd jako o powolnym, biernym i melancholijno-mistycznym – nie przypadkowo. Korzenie jego tkwią w przeszłości. Dotychczas jednak nie wzięto na Zachodzie dostatecznie pod uwagę tych głębokich zmian, jakie rewolucja wprowadziła do charakteru narodu. Czyż może też być inaczej? Każdy doświadczony życiowo człowiek może w swej pamięci przywołać postać jakiegoś znajomego mu młodzieńca, który – z początku liryczny, zbyt czuły – następnie za jednym razem, pod wpływem silnego bodźca moralnego staje się silniejszy, bardziej zahartowany i niepodobny do siebie. W rozwoju całego narodu tego rodzaju moralnych przeobrażeń dokonuje9 rewolucja. Powstanie marcowe przeciw samowładztwu, przeciw szlachcie, przeciw wojnie imperialistycznej, walka o ziemię, o równouprawnienie narodowe, powstanie listopadowe, obalenie burżuazji i tych partii, które dążyły do porozumienia z burżuazją, trzy lata wojny domowej na linii frontowej, ciągnącej się przez 8.000 kilometrów, lata blokady, nędzy, głodu i epidemii, lata wyprężonej rozbudowy gospodarczej, nowych trudności, poświęceń i niedostatków – to surowa, ale dobra szkoła. Ciężki młot rąbie lód, ale stal kuje. Młot rewolucji kuje stal charakteru narodu. „Któż w to uwierzy”, pisze z oburzeniem, zaraz po przewrocie, jeden z carskich generałów Zaleski, „że portier lub stróż, stanie się od razu przewodniczącym sądu, posługacz szpitalny – intendentem szpitala, golibroda – dostojnikiem, chorąży – głównodowodzącym, najemnik – radnym miasta, ślusarz – kierownikiem fabryki”. „Kto w to uwierzy?” Musiało się już uwierzyć. Nie można było nie uwierzyć, skoro chorąży zwyciężył generała, radny miasta – niegdyś najemnik – łamie opór starej biurokracji, kolejarz smarujący wagony doprowadza do ładu transport, ślusarz, jako dyrektor, puszcza przemysł w ruch. „Kto w to uwierzy?” A niech się kto odważy nie wierzyć. Dla wyjaśnienia tej niezwykłej wytrwałości, jaką masy ludowe Związku Radzieckiego wykazały w latach rewolucji, powołują się niektórzy zagraniczni obserwatorzy na stare przyzwyczajenie rosyjskiego charakteru do pasywności. Gruby anachronizm! Rewolucyjne masy znosiły niedostatki cierpliwie, ale nie biernie. One tworzą własnymi rękoma lepszą przyszłość i za wszelką cenę pragną ją stworzyć. Niech wróg klasowy tylko odważy się narzucić swą wolę tym cierpliwym masom. Nie, niech on lepiej nie próbuje! 9 W oryginale: „dokonywa” (przyp. red.). - 15 © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) Ekonomikę podporządkować rozsądkowi Na koniec spróbujmy stwierdzić miejsce rewolucji listopadowej nie tylko w historii Rosji, ale i w historii świata. W okresie 1917 r. spotykają się ze sobą w ciągu 8 miesięcy dwie historyczne linie. Na przewrocie marcowym, tym spóźnionym odgłosie wielkich walk, które rozegrały się w poprzednim stuleciu na terytorium Holandii, Anglii, Francji i prawie na całym kontynencie Europy zamyka się seria rewolucji burżuazyjnych. Przewrót listopadowy ogłasza i rozpoczyna panowanie proletariatu. To kapitalizm światowy, na terytorium Rosji, poniósł swą pierwszą wielką klęskę. Łańcuch przerwał się w najsłabszym ogniwie. Ale łańcuch się przerwał, a nie samo ogniwo. Kapitalizm jako system światowy, przeżył się historycznie. Przestał spełniać swą istotną misję: podnoszenie ludzkiej władzy i ludzkiego bogactwa. Ludzkość nie może się zatrzymać na osiągniętym poziomie. Jedynie potężny wzrost sił produkcji i słuszna, planowa, tzn. socjalistyczna organizacja wytwórczości i podziału, może ludziom – wszystkim ludziom – zapewnić wysoki poziom życiowy i jednocześnie tworzy nieocenione uczucie wolności w stosunku do gospodarki. Wolność w dwojakim znaczeniu: po pierwsze człowiek już nie będzie zmuszany poświęcić pracy fizycznej lwią część swego życia, po wtóre nie będzie więcej zależny od praw rynku, to znaczy, od ślepych i ciemnych sił, które się tworzą poza jego plecami. Będzie on swobodnie, tj. z cyrklem w ręku, budował swą gospodarkę. Tym razem chodzi o to, by anatomię społeczeństwa poddać na wskroś reorganizacji, wszystkie jej tajemnice odsłonić i wszystkie jej funkcje podporządkować rozumowi i woli kolektywnego człowieka. W tym sensie powinien socjalizm stać się nowym stopniem w historycznym postępie ludzkości. Naszemu przodkowi, który po raz pierwszy uzbroił się w kamienną siekierę, przedstawiała się przyroda jako sprzysiężenie tajemnych i wrogich mocy... Wiedza przyrodnicza, ręka w rękę z praktyczną technologią, przejrzały naturę aż do jej najbardziej ukrytych głębi. Za pomocą energii elektrycznej fizyk dokonywa sądu nad atomem. Już niedaleka jest chwila, gdy nauka, jak igraszkę, wykona zadania alchemii. Nawóz zamienić w złoto, a złoto w nawóz. Tam, gdzie szalały demony i furie natury, panuje coraz śmielej przemysłowa wola człowieka. Lecz podczas swych zwycięskich borykań z naturą stwarza człowiek swój stosunek do innych ludzi na ślepo, podobnie jak pszczoła lub mrówka. Z opóźnieniem i w najwyższym stopniu niezdecydowanie przystępuje on do zagadnień społeczeństwa ludzkiego. Rozpoczyna od religii, by następnie przejść do polityki. Reformacja była pierwszą zdobyczą krytycznej myśli w dziedzinie, w której panowały martwe tradycje. Od kościoła przechodzi krytyczna myśl do państwa. W walce z absolutyzmem i średniowiecznymi stanami zrodzona, wzmacnia się doktryna suwerenności narodu i praw człowieka i obywatela. W ten sposób powstał system parlamentaryzmu. Myśl krytyczna zwraca się ku dziedzinie rządów państwowych. Polityczny racjonalizm i demokracja oznaczają najwyższe zdobycze rewolucji burżuazyjnej. Między przyrodą a państwem stoi jednak gospodarka. Technika uwolniła człowieka od tyranii dawnych żywiołów: ziemi, wody, ognia i powietrza, by poddać go jego własnej tyranii. Człowiek przestaje być niewolnikiem natury, by stać się niewolnikiem maszyny, gorzej jeszcze, niewolnikiem podaży i popytu. Obecny kryzys światowy w szczególnie tragiczny sposób, potwierdza w jakim stopniu człowiek, który spuszcza się na dno oceanu, wznosi się do stratosfery, porozumiewa się z biegunami po niewidocznej fali, jak ten dumny i zuchwały władca natury, pozostaje niewolnikiem ślepych mocy własnej ekonomiki. Historyczne zadanie naszej epoki, polega na tym aby rozpętaną grę rynku, zastąpić rozsądnym planem, na zdyscyplinowaniu sił produkcyjnych, na zmuszeniu ich do harmonijnego współdziałania, służąc posłusznie potrzebom człowieka. Tylko na tej nowej podstawie społecznej, zdoła człowiek wyprostować swój zmęczony grzbiet i każdy, i każda, nie tylko wybrani – stanie się równouprawnionym obywatelem w królestwie myśli! Podniesienie rasy ludzkiej Lecz to nie jest jeszcze koniec drogi. Nie, to jest tylko jej początek. Człowiek uważa siebie za najwyższy twór. Ma do tego pewne prawa. Któż jednak stwierdził, że dzisiejszy człowiek ma być ostatnim i - 16 © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) najwyższym przedstawicielem gatunku homo sapiens? Nie, zarówno fizycznie, jak umysłowo bardzo daleki jest od zupełności, ten biologiczny niedoskonały twór o chorym umyśle, który nie potrafił stworzyć sobie nowej organicznej równowagi. Mimo to ludzkość niejednokrotnie wydała gigantów myśli i czynu, którzy, jak szczyty nad łańcuchem gór, wznosili się nad współczesnymi ludźmi. Rodzaj ludzki ma prawo być dumny z jego Arystotelesa, Szekspira, Darwina, Beethovena, Goethego, Marksa, Edisona i Lenina. Czemu jednak są ci tak rzadcy? Przede wszystkim dlatego, że prawie wszyscy bez wyjątku wyszli z wyższej lub średniej klasy. Iskry genialności wśród nizin narodu są poza nielicznymi wyjątkami duszone, zanim zdołają wybuchnąć płomieniem. Lecz również i dlatego, że proces płodzenia, rozwoju i wychowania człowieka był i pozostał w istocie rzeczy dziełem przypadku; nieoświetlony teorią i praktyką, nie podporządkowany świadomości i woli. Antropologia, biologia, fizjologia i psychologia zebrały góry materiału, aby w całej rozciągłości postawić przed człowiekiem zadania jego cielesnego i umysłowego wydoskonalenia i dalszego rozwoju. Psychoanaliza genialną ręką Zygmunta Freuda podniosła pokrywę studni, nazwanej przez poetów „duszą” człowieka. I co się okazało? Nasze świadome myślenie stanowi tylko cząsteczkę w pracy ciemnych sił psychicznych. Uczeni nurkowie zstępują na dno oceanu i fotografują tam tajemnicze ryby. Aby myśl ludzka zstąpiła na dno swej własnej duchowej studni, musi ona oświetlić najbardziej tajemnicze siły popędowe duszy i podporządkować je rozsądkowi i woli. Zakończywszy raz na zawsze z anarchicznymi siłami własnego społeczeństwa, weźmie człowiek sam siebie w obroty, do moździerzy i retort chemicznych. Po raz pierwszy spojrzy ludzkość na siebie, jako na surowiec, w najlepszym razie, jako na półfabrykat psychiczny i fizyczny. Również i pod tym względem socjalizm będzie oznaczał skok z królestwa konieczności w królestwo wolności, że obecny pełen sprzeczności i nieharmonijny człowiek utoruje drogę dla nowej, szczęśliwszej rasy. Dodatek: Odgłosy podróży Trockiego do Kopenhagi List otwarty do Vanderveldego Wielmożny Panie Vandervelde! Kilka lat temu, zwrócił się pan do mnie z listem otwartym w sprawie – o ile się nie mylę – represji przeciw mienszewikom i eserom. W liście tym wystąpił pan przeciw bolszewikom w imię zasad demokracji. To jest pańskie prawo. Jeśli pańska krytyka nie osiągnęła pożądanych rezultatów, stało się to dlatego, że my bolszewicy, postępujemy w myśl zasad rewolucyjnej dyktatury. Rosyjscy eserzy, pańscy współwyznawcy demokracji, rozpoczęli w swoim czasie przeciw nam akcję terrorystyczną. Zranili Lenina i usiłowali wykoleić mój pociąg wojskowy. Stawieni przed trybunał sowiecki, znaleźli w panu jednego ze swoich najgorliwszych obrońców. Rząd, do którego należałem, pozwolił panu nie tylko przybyć do Rosji sowieckiej, lecz również wystąpić jako obrońcy tych, którzy usiłowali zamordować wodzów pierwszej republiki robotniczej. W pańskich przemówieniach, któreśmy wtedy ogłosili w naszej prasie, apelował pan stale do zasad demokracji. To było pańskie prawo. 4 grudnia 1932 r. przejeżdżałem wraz z moimi towarzyszami podróży przez port w Antwerpii. Nie miałem zamiaru prowadzić propagandy na rzecz dyktatury proletariatu, ani wystąpić jako obrońca komunistów i strajkujących, których rząd belgijski trzyma w zamknięciu, i którzy, o ile ja wiem, nie dokonali zamachów na członków rządu w Brukseli. Niektórzy z moich towarzyszy podróży, między innymi i moja żona, pragnęli zwiedzić Antwerpię. Jeden z nich musiał załatwić niektóre formalności w konsulacie, w mieście. Wszystkim kategorycznie zabroniono postawić stopy na ziemi belgijskiej, nawet pod eskortą. Część portu, gdzie zatrzymał się nasz okręt, była gęsto osaczona. Po obu stronach okrętu znajdowała się - 17 © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) warta policyjna. Z mostku mogliśmy dojrzeć, jak przechodzili mundurowi i cywilni policjanci demokracji. To był wspaniały widok. Liczba szpiclów i oprawców – pozwoli mi pan na to familarne wyrażenie – była większa od liczby marynarzy i robotników portowych. Okręt wyglądał jak prowizoryczne więzienie; przylegająca część portu – jak podwórze więzienne. Naczelnik policji odbił kopię naszych dokumentów – chociaż nie jechaliśmy do Belgii – i mimo to, że nie pozwolono nam wysiąść w Antwerpii. Żądał ode mnie wyjaśnienia, dlaczego mój paszport jest wystawiony na nazwisko Sedow. Odmówiłem wszelkich dyskusji z belgijską policją, z którą nie miałem żadnych interesów. Oficer policyjny zagroził: oświadczył on, że ma prawo aresztować każdego, którego przypadek zagna na belgijskie wody. Przyznaję, że do aresztowania nie doszło. Proszę nie dopatrywać się skargi w moich słowach. Śmieszne byłoby skarżyć się na takie drobnostki w okresie, gdy masy robotnicze w ogóle, a szczególnie komuniści, przeżywają dni tak ciężkie. Lecz epizod w Antwerpii, zdaje się być dostateczną sposobnością dla nawiązania do pańskiego ówczesnego „otwartego listu”, na który wtedy nie odpowiedziałem. Przypuszczam, że nie omylę się, jeśli Belgię zaliczę do państw demokratycznych. Wojna, którąście prowadzili była – nieprawdaż? – wojną o demokrację. Po wojnie stał pan na czele Belgii, jako minister, a nawet jako premier. Czego więc jeszcze trzeba, by doprowadzić demokrację do najwyższej doskonałości? Co do tego, sądzę, nie będzie między nami żadnej dyskusji. Dlaczegoż więc od tej demokracji tak mocno wionie duchem starej rosyjskiej „ochrany”? Jeśli tak, to teraz już wierzymy, że ta oto demokracja, która popada w śmiertelny strach, gdy się tylko przypadkowo za bardzo do niej bolszewik zbliży – zdolna jest zneutralizować walkę między klasami i zapewnić pokojowe przejście od kapitalizmu do socjalizmu? W odpowiedzi przypomni mi pan zapewne CzeKę, GPU, zesłanie Rakowskiego i moje własne wysłanie ze Związku Radzieckiego. Lecz ten argument jest fałszywy. Ustrój sowiecki nie stroi się w pawie pióra demokracji. Jeśli przejście od kapitalizmu do socjalizmu byłoby możliwe w formach państwa, jakie stworzył liberalizm, to rewolucyjna dyktatura byłaby zbyteczna. Co się tyczy ustroju sowieckiego, to starczy zadać pytanie: czy potrafi on nauczyć masy robotnicze walczyć z kapitalizmem? Ale nonsensem byłoby żądać, aby dyktatura proletariacka strzegła form i rytuałów liberalnej demokracji. Dyktatura posiada swoje metody i swoją logiką – dosyć twardą. Uderzenia tej logiki często dosięgają i tych proletariackich rewolucjonistów, którzy sami brali udział w stworzeniu reżimu dyktatury. Tak, w okresie rozwoju państwa robotniczego – które jest izolowane i zdradzone przez międzynarodową socjaldemokrację – zdobył biurokratyczny aparat władzą, niebezpieczną dla rewolucji socjalistycznej. Mnie to przypominać jest całkiem zbyteczne. Lecz wobec wrogów klasowych, przyjmuję na siebie całą odpowiedzialność, nie tylko za rewolucję listopadową, która stworzyła reżim dyktatury, lecz również za republikę sowiecką, taką, jaką jest, z jej rządem, który mnie wysłał zagranicę i odebrał mi moje prawa sowieckiego obywatela. Zniszczyliśmy demokrację, by zwyciężyć kapitalizm. A wy stajecie w obronie kapitalizmu rzekomo w imię demokracji. Gdzie się jednak ona znajduje, ta demokracja! W każdym bądź razie nie w porcie Antwerpii. Byli tam szpicle, oprawcy, żandarmi z karabinami. Ale nie można tam było znaleźć nawet demokratycznego prawa azylu. I nie bacząc na to wszystko, opuściłem wody Antwerpii bez źdźbła pesymizmu. W porze obiadowej zebrali się na mostku robotnicy portowi, którzy przyszli z portu. Było ich dwie trzy dziesiątki. Zdrowi, spokojni flamandzcy proletariusze, prawie wszyscy z czarnymi z pyłu węglowego twarzami. Kordon policji dzielił ich od nas. Robotnicy spoglądali milcząco na widok, mierząc spojrzeniem każdego z obecnych. Naraz jeden z robotników zerknął oczkiem w stronę policjantów i pokłonił się nam. Nasz mostek odpowiedział uśmieszkami. Poruszenie wśród robotników. Swoi swego poznali, jak mówią Rosjanie. Nie chcę przez to powiedzieć, że robotnicy portowi w Antwerpii są bolszewikami. Lecz zorientowali się, kierowani swoim zdrowym instynktem. Wracając do pracy, uśmiechali się po przyjacielsku do nas, wielu z nich przykładało palce do czapki na znak pozdrowienia. Oto ona, nasza demokracja. - 18 © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl Lew Dawidowicz Trocki – Ostatnie przemówienie w Kopenhadze (1932 rok) Gdy o mglistym zmierzchu odjeżdżał okręt brzmiały wzdłuż portu i jego elewatorów sparaliżowanych przez kryzys, pożegnalne okrzyki nieznanych, lecz szczerych przyjaciół. Kończąc te słowa między Antwerpią i Vlissingen, zasyłam robotnikom belgijskim bratnie pozdrowienie. L. Trocki 5 grudnia 1932 r. - 19 © Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl