Edward Raczyński jako twórca i badacz sztuki
Transkrypt
Edward Raczyński jako twórca i badacz sztuki
PROF. UAM DR HAB. JAROSŁAW JARZEWICZ Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Edward Raczyński jako twórca i badacz sztuki Żyjący w latach 1786–1845 Edward Raczyński był jedną z wybitniejszych postaci tamtej epoki, a jego zasługi dla polskiej kultury są nie do przecenienia. W niniejszym przyczynku chciałbym zwrócić uwagę na te aspekty jego działalności, które – choć znane – nie zostały wystarczająco docenione1. Edward Raczyński do swoich projektów i przedsięwzięć podchodził w zapałem i entuzjazmem, którego nie zdusił w zarodku właściwy wielu naukowcom „zawodowy” sceptycyzm. Znane są jego dokonania jako fundatora i współautora monumentalnych budowli: Biblioteki Raczyńskich, kaplicy w Rogalinie, Złotej Kaplicy w poznańskiej katedrze. Obiekty te, będące chlubą Poznania i Wielkopolski, swój wyjątkowy kształt i symbolikę zawdzięczają właśnie talentowi i pracy pana na Rogalinie, gdyż do swoich zamierzeń podchodził też z zacięciem badacza, uczonego. Szczególnie dobrze jest to widoczne na przykładzie Kaplicy Królów Polskich (Złotej) udokumentowanej obfitymi źródłami z epoki jej budowy. Z przekazów z czasów budowy Złotej Kaplicy – znakomicie przeanalizowanych w monografii autorstwa Zofii Ostrowskiej-Kębłowskiej – wynika, że Edward Raczyński nie tylko zapewniał środki materialne na realizację budowy, ale miał wpływ na ostateczny projekt. W sytuacji, gdy koncepcje architekta (Karla Friedricha Schinkla – jednego z najwybitniejszych wówczas działających) nie zgadzały się z jego własnymi, po prostu szukał innego, który na jego koncepcje przystał. Kopuła kaplicy została zaprojektowana wedle koncepcji Edwarda Raczyńskiego przez Franciszka Marię Lanciego. Raczyński wierzył w słuszność swoich idei i był zdecydowany wcielić je w życie. Pomysły te były oparte na dokładnych studiach oraz obserwacjach, jakie poczynił w trakcie licznych podróży. Szczególnie interesowały go budowle mogące być źródłem stylu dla jego dzieła. Kilka przyczyn złożyło się na to, że jego dzieło naukowe nie zostało właściwie docenione. Jak już wspomniałem, Raczyński był badaczem-amatorem, a jego studia cechowała różnorodność. Omówienie jego dokonań wymagałoby od badacza-biografa dysponowania kompetencjami obejmującymi wszystkie tak różnorodne pola aktywności. Nie pretendując do takich kompetencji, chciałbym skupić się na kilku aspektach jego wkładu do historii sztuki. Trudność stanowi też w wielu przypadkach gatunkowa nieokreśloność jego pisarstwa. Niesprawiedliwością jednak byłoby kwalifikowanie go jako amatora w dzisiejszym sensie tego słowa. Ta nieokreśloność po części przynajmniej wynikała z ówczesnego stadium rozwojowego dyscyplin naukowych, których prekursorem był Raczyński. Warto przypomnieć, że w tym czasie nauki 7 Edward Raczyński jako twórca i badacz sztuki 8 historyczne dopiero kształtowały swoją odrębność, swoje instrumentarium, metody i terminologię. Siłą napędzającą jego działalność była pasja poznawcza połączona z tradycją kolekcjonerstwa i romantycznym zainteresowaniem dawnymi dziejami państwa, które w czasie jego życia dwukrotnie znikło z mapy Europy. Patriotyzm był niewątpliwym motorem działalności naukowej Edwarda Raczyńskiego, który w odróżnieniu od swojego brata poświęcającego swoje pióro i zasoby sztuce w perspektywie uniwersalnej, skupił swoje zainteresowania na dziejach i sztuce Polski, a ściślej – Wielkopolski. We wstępie do Wspomnień Wielkopolski Raczyński napisał: „Kiedy w roku 1815 za powrotem moim z Stambułu zająłem się opisywaniem odbytej w Turcyi podróży, żarliwa o rzeczy ojczyste Polka, której imieniem zaszczycam dzieło niniejsze, zapytała mię, czemu raczej rodzinnej nie opisuję ziemi, czemu Polsce starania mego i pracy nie poświęcam. Umilkłem na to zagadnienie, a do winy się poczuwając, zająłem się niebawem zbieraniem materyałów do dzieła, które dziś z druku wydaję. [...] Materyałów do mego dzieła dostarczyły mi archiwa krajowe, biskupie, klasztorne, grodowe i ziemskie, tudzież niektóre familijne. W nich to czerpałem wiadomości historyczne i statystyczne, jakich mi do mego przedmiotu potrzeba było; w nich troskliwiej jeszcze poszukiwałem i dotąd poszukuję autentyczne dowody owych cnót obywatelskich, owego poświęcenia się dla kraju, jakiemi dzieje polskie tak często się odznaczają, ale jakich niewątpliwie więcej jeszcze jest zapomnianych, może dlatego, że owe cnoty tak się łatwemi przodkom naszym być zdawały, że się nad niemi nie zastanawiali. Ja przecież wysoko ceniąc te rodu naszego zaszczyty, postanowiłem wszelkiego dołożyć starania, aby zachować od zagłady to, co my w żywej pamięci zachowywać powinniśmy, aby przed oczy Polaków wystawiać to, co oni aż do ostatniego tchu życia swego moralnego uwielbiać powinni”2. Słowa te to motto całej jego publicznej działalności, pracy, którą można porównać do odkrywania nieznanych obszarów. Jak odkrywca częstokroć jedynie zaznaczał zdawkowo odkryte wyspy, czasem z grubsza szkicował kontury, czasem określał punkty orientacyjne, a z rzadka tylko penetrację przeprowadzał bardziej systematycznie. Zazwyczaj jednak gruntowną eksplorację zostawiał następcom, sam podążając dalej, ku nieznanym lądom. Tak jak w przypadku odkrywców, bywało często, że to co uważał za wyspę, okazywało się stałym lądem, nie Indiami, ale Ameryką, lub też odwrotnie – nie kontynentem, ale wyspą. Wielkość Raczyńskiego jako uczonego polega nie na trwałości konkretnych ustaleń, ale na wadze postawionych przez niego pytań oraz na tym, jak wiele postawił problemów badawczych, będących przedmiotem studiów późniejszych pokoleń naukowców. Dziełem jego życia jako badacza dziejów (w tym dziejów sztuki) są opublikowane w roku 1842 Wspomnienia Wielkopolski. Przygotowania i zbieranie materiałów do tej publikacji zaczął już w 1815 r., a więc pracował nad nią przez niemal całe swoje dojrzałe życie. Do napisania Wspomnień zainspirowała go Konstancja Potocka – jego późniejsza żona, która była też autorką rysunków w nich zamieszczonych. Publikacja składa się z dwóch pokaźnych tomów i albumu ilustracji. Mimo starannego przygotowania wydawnictwo to z trudem daje się zaklasyfikować we współczesnym nam rozumieniu terminu – jako stricte naukowe. Materiał uporządkowany został według klucza topograficznego (podział Wielkopolski według granic dawnych, przedrozbiorowych województw i ziem, dalej na miasta, w większych miastach jak Poznań, Gniezno i Kalisz wyodrębnione są poszczególne zagadnienia i problemy). Całość poprzedza obszerny zarys historyczny, dotyczący w zasadzie całej Polski, a na tym tle omawiający dzieje regionu. Na końcu załączony został obszerny aneks źródłowy. We Wspomnieniach Wielkopolski Raczyński zawarł fragmenty relacji z podróży, wspomnienia własne i relacjonowane, a także refleksje historyczne (czy raczej historiozoficzne). Wszystko autor przeplata anegdotami i legendami, zatem opracowanie nie jest nudnym katalogiem czy inwentarzem. „Postmodernistyczna” budowa Wspomnień..., łamiąca bariery gatunków, nawiązuje do tradycji szlacheckich gawęd, pamiętników i silvae rerum. W rozdziale poświęconym Rydzynie czytamy o historii miasta (dość zwięźle), pobycie poselstwa tureckiego u bawiącego akurat tam w 1718 r. Augusta II, o ślubie obecnego dziedzica Augusta Sułkowskiego (w którym uczestniczył także autor). Najwięcej czasu Raczyński poświęca jednak pojawiającemu się na zamku rydzyńskim upiorowi. Takich fragmentów o zjawach, zaklętych skarbach i duchach znajdzie czytelnik we Wspomnieniach Wielkopolski znacznie więcej (na przykład w rozdziale poświęconym wsi Lubonia). Niewątpliwie wpływ na zainteresowania autora miała epoka, w jakiej tworzył – romantyzm. Trudno jednak określić, czy tymi tematami sam się interesował, czy też odpowiadał w ten sposób na oczekiwania czytelników. Myliłby się jednak ten, kto pobłażliwie traktowałby Raczyńskiego jedynie jako gawędziarza. Praca jego obfituje bowiem w prawdziwe naukowe skarby. Zacznijmy od ilustracji, którą znają (lub powinni znać) wszyscy, którzy chodzili do polskich szkół. Miniatura donacyjna z rękopisu Ordo Romanus Karta tytułowa „Wspomnień Wielkopolski”, wydanych w 1842 r., ze zbiorów Instytutu Historii Sztuki UAM. Miniatura donacyjna z rekopisu „OrdoRomanus” zamieszczona we „Wspomnieniach Wielkopolski”, 1842 r., ze zbiorów Instytutu Historii Sztuki UAM. 9 Edward Raczyński jako twórca i badacz sztuki Ostrów Lednicki – mapa z dzieła „Wspomnienia Wielkopolski”, 1842 r., ze zbiorów Instytutu Historii Sztuki UAM. Ostrów Lednicki, ilustracja ze „Wspomnień Wielkopolski”, 1842 r., ze zbiorów Instytutu Historii Sztuki UAM. 10 ofiarowanego przez szwabską księżniczkę Matyldę Mieszkowi II jest reprodukowana niezliczoną ilość razy we wszystkich chyba podręcznikach do historii Polski. Nie jest natomiast powszechną wiedzą, że to Edward Raczyński odkrył ją w księgozbiorze berlińskiej katedry św. Jadwigi i jako pierwszy opublikował reprodukcję tej miniatury w pierwszym tomie Wspomnień w 1842 r. Trafnie zadatował rękopis na XI w. (na podstawie rodzaju pisma i stylu obrazu), a także zidentyfikował przedstawione osoby. Nie trzeba dodawać, że ta miniatura (choć później zaginiona) nie przestała być przedmiotem badań – także dzięki reprodukcji Raczyńskiego, który otworzył tę świetną tradycję. W drugim tomie opublikował krótki opis i szkic mapy Ostrowa Lednickiego, a w albumie ilustrację przedstawiającą kamienny łuk i wały. W opisie autor przytacza miejscową tradycję o siedzibie Bolesława Chrobrego i podejmowaniu w tym grodzie Ottona III. Raczyński znał to miejsce z autopsji, przeprowadził (jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli) wywiad środowiskowy i kwerendę źródłową. Dzięki dziedzicowi z Rogalina miejscem tym zainteresowali się inni badacze. Również dziś rezydencja ta datowana jest na czasy pierwszych Piastów – zgodnie z jego intuicją. Natomiast dyskusje budzi „arkada Raczyńskiego” – nikt poza nim jej nie odnotował, zatem albo została rozebrana, a materiał przeniesiony w celu wtórnego użycia, albo – mniej prawdopodobne – że jest to wytwór fantazji w celu udostojnienia „starożytnych” ruin. Edward Raczyński jako pierwszy opublikował wizerunek Drzwi Gnieźnieńskich, umieszczając jednocześnie ich opis we Wspomnieniach Wielkopolski. Sądził, że pochodzą z czasów Bolesława Chrobrego, „a że styl ich Byzantyński wnosić ztąd będziemy, że Bolesław Chrobry w Kijowie lać kazał tę spiżową, że tak powiemy kronikę Sgo Wojciecha, i że te podwoje darował do gnieźnieńskiego kościoła, w którym był zwłoki Sgo męczennika złożył. Pochodzenie z Kijowa drzwi kościelnych w Gnieźnie zaświadcza historyczne podanie”3. Raczyński przytoczył w przypisie opinię „budowniczego pruskiego” o nazwisku Behrendt, z którą częściowo się zgadzał: a mianowicie, że oba skrzydła różnią się pod względem technicznym (składu materiału) i stylistycznym. Jednak w odróżnieniu od „pruskiego budowniczego” polski arystokrata nie wyciągał z tych obserwacji wniosku o kilkusetletnim okresie dzielącym ich powstanie, a raczej o różnych indywidualnościach artystycznych. Tutaj również zadziwiać może trafność spostrzeżeń. Raczyński nie posługiwał się jeszcze pojęciem stylu romańskiego. Pamiętajmy, że ten termin pojawił się w języku nauki dopiero w latach 20. XIX w., jednak dla naszego autora była już oczywista stylistyczna odrębność wcześniejszego średniowiecza, które określono terminem stylu bizantyjskiego od późniejszego – gotyckiego. Niewiele lat wcześniej, jeszcze na początku XIX w., całą sztukę średniowiecza określano mianem gotyckiej, ewentualnie z podziałem na wcześniejszą i późniejszą. Zapewne z włoskich wojaży Raczyński pamiętał znajdujące się tam brązowe podwoje, które rzeczywiście były dziełem bizantyjskich artystów (np. w rzymskiej bazylice świętego Pawła za Murami i w katedrze w Monreale etc.). Nie tyle jednak konkretne ustalenia, ile samo postawienie problemu, wprowadzenie tego arcydzieła do nauki jest trwałym i wielkim wkładem. Dzięki niemu już kilkanaście lat później mogła powstać prekursorska monografia pióra Joachima Lelewela4. Drzwi gnieźnieńskie, ilustracja ze „Wspomnień Wielkopolski”, 1842 r., ze zbiorów Instytutu Historii Sztuki UAM. 11 Edward Raczyński jako twórca i badacz sztuki Katedra gnieźnieńska, ilustracja ze „Wspomnień Wielkopolski”, 1842 r., ze zbiorów Instytutu Historii Sztuki UAM. Katedra gnieźnieńska, miniatura z antyfonarza Klemensa z Piotrkowa, reprodukcja wg „Katedra Gnieźnieńska” pod red. A. Świechowskiej, Poznań 1970, ze zbiorów Archiwum Archidiecezjalnego w Gnieźnie. 12 Zasługą Raczyńskiego jest także zwrócenie uwagi na wyjątkowej klasy dzieła złotnictwa: kielichy z Trzemeszna (obecnie w Muzeum Archidiecezjalnym w Gnieźnie). Przytacza on miejscową tradycję, jakoby miały być darem księżnej Dąbrówki, jednak ustosunkowuje się do tych przekazów krytycznie: „Pokazano nam w skarbcu dwa kielichy wyzłacane, które Dąbrówka żona Mieczysława klasztorowi darować miała i trzeci szczerozłoty, którego Śty Wojciech miał używać. Kielich te bardzo są piękne, sądząc przeto po rytych na nich ozdobach i figurach mniemalibyśmy, że są dziełem nie Xgo ale XIIIgo albo XIV wieku”5. Warto odnotować tutaj obecność metody właściwej dla kształtującej się historii sztuki: datowania według analizy stylu. Inna rzecz, że tutaj jeszcze bardzo nieprecyzyjnej – w tym czasie nie istniały w zasadzie kompendia porównawcze. Obecnie kielichy z Trzemeszna (niellowany i repusowany – tzw. Królewski) datuje się na ok. 1180–1190, a tzw. Kielich św. Wojciecha uważany jest za złożony z elementów od X (czara agatowa) do XII w. (z późniejszymi naprawami i uzupełnieniami). We Wspomnieniach Wielkopolski po raz pierwszy opublikowana została (w przerysie) miniatura z antyfonarza Klemensa z Piotrkowa (Archiwum Archidiecezjalne sygn. MS 95) z widokiem katedry gnieźnieńskiej sprzed nowożytnych przebudów6. Jest to – przy całej umowności – bardzo ważne, bo jedyne źródło ikonograficzne dla gotyckiej katedry. Pamiętajmy, że w czasach Raczyńskiego była ona szczelnie pokryta nowożytnym „płaszczem” (nie ma tutaj miejsca na referowanie skomplikowanej historii przebudów). Dopiero odbudowa po zniszczeniach drugiej wojny światowej stała się okazją do regotyzacji (podobnie jak katedry Pałac w Dobrzycy, ilustracja ze „Wspomnień Wielkopolski”, 1842 r., ze zbiorów Instytutu Historii Sztuki UAM. poznańskiej). Omawiana miniatura odegrała wówczas ważną rolę. Po części zatem obecny gotycki kształt katedry gnieźnieńskiej jest również jego zasługą. W związku z architekturą obu wielkopolskich katedr warto przypomnieć, że Raczyński (za Długoszem) twierdził, że od początku były one murowane („...o tyle przecież jest pewną, że za panowania Mieczysława istniały już katedralne kościoły w Poznaniu i Gnieźnie. Kościoły te, jak świadczy Długosz, były szczupłe, lecz mocno i trwale z obrabianych kamieni polnych i cegieł stawiane”7). Później, przez długi czas przeważała opinia, że pierwsze w Polsce kościoły były budowane z drewna. Dopiero dwudziestowieczne badania archeologiczne przyznały rację Długoszowi i Raczyńskiemu. Nie starczy miejsca w krótkim referacie, aby choćby wymienić dzieła opisane przez Raczyńskiego w publikacji, która jest przecież także poprzednikiem topograficznego katalogu. Warto jednak wspomnieć, że Raczyński docenił na przykład oryginalność stylu pałacu w Dobrzycy, choć wówczas był to przecież budynek stosunkowo nowy, chwaląc fundatora – właściciela i artystów dla niego pracujących. Trafnie wskazał pierwowzór kościoła Filipinów w Gostyniu – Santa Maria della Salute w Wenecji; opisał pseudobazylikalny typ przestrzenny fary w Gostyniu (choć nie używał tego terminu) etc. Oczywiście wiele informacji zawartych na kartach Wspomnień zostało w późniejszym czasie sfalsyfikowanych (czyli po prostu okazało się błędnymi hipotezami). Na przykład o kościele Cystersów w Paradyżu napisał: „Pierwiastkowej budowli z XIII wieku ani śladu nie zostało”8. Tymczasem niemal cała istniejąca budowla pochodzi właśnie z XIII w. Podobnie nie zauważył romańskich partii kościoła klasztornego w Mogilnie9, kaplicę Opalińskich w Radlinie uznał za wybudowaną w gotyckim stylu10 etc. Raczyński był także prekursorem badań archeologicznych: w 1842 r. odkrył i przebadał – domniemany – grób Dąbrówki w katedrze gnieźnieńskiej, w pobliskim jeziorze poszukiwał pogańskich „bożyszcz” zatopionych w czasie chrystianizacji za Mieszka I11. Był zatem także prekursorem podwodnej archeologii! Dopiero kilka dziesięcioleci później okazało się, jak bardzo słuszne były jego intuicje. Wielkopolskie jeziora 13 Edward Raczyński jako twórca i badacz sztuki Kościół Filipinów w Gostyniu, ilustracja ze „Wspomnień Wielkopolski”, 1842 r., ze zbiorów Instytutu Historii Sztuki UAM. 14 ujawniły już wiele rewelacji, z Biskupinem na czele. Edward Raczyński zajmował się również działalnością edytorską. W tym kontekście trzeba jednak przypomnieć, że z jego inicjatywy Józef Łukaszewicz przetłumaczył Historię naturalną Pliniusza12 – pierwszorzędne źródło zawierające najstarszy zachowany zarys dziejów sztuki. Dotychczas nie zostało ono zastąpione nowoczesnym pełnym przekładem. Raczyński przełożył traktat Witruwiusza O architekturze ksiąg dziesięć. Była to praca o wielkim znaczeniu nie tylko dla studiów nad antykiem, ale w ogóle dla kształtowania się polskiej terminologii dotyczącej architektury. Raczyński zmagał się z niejasnościami tekstu łacińskiego, ale także w wielu przypadkach z brakiem polskich odpowiedników. Do tłumaczenia załączył więc słownik terminologiczny łacińsko-polski. We wstępie przedstawił historię wydań i tłumaczeń dzieła Witruwiusza na języki nowożytne, a także bardzo zwięzłą historię teorii architektury w Polsce. Znowu Raczyński był pierwszy. Nie jest rzeczą zwyczajną, że jeden człowiek mógł w tak wielu dziedzinach wnieść tak oryginalny wkład. Oprócz talentu i pracowitości, nieco paradoksalnie, sprzyjającą okolicznością był brak formalnego akademickiego wykształcenia. Brak skrępowania ustalonymi regułami i entuzjazm w dobie dokonującej się wówczas rewolucji naukowej rekompensowały ten deficyt. Wiele z jego dokonań szczegółowych zostało zdezaktualizowanych w wyniku późniejszych badań; mają one znaczenie jedynie dla historii nauki. Ale te późniejsze badania były kontynuacją kierunków przez niego wytyczonych. Taki wkład w historię nauki dla większości (prawie wszystkich) pracowników nauki pozostanie jedynie marzeniem. PRZYPISY 1 Niniejszy referat oparłem na dwóch wcześniejszych moich pracach: Świątynia pamięci. O kościele-mauzoleum Raczyńskich w Rogalinie, Poznań 2005 (Wydawnictwo Muzeum Narodowego w Poznaniu) oraz: Edward Raczyński jako historyk sztuki (referat na konferencji w 2008, w druku). Tam też zainteresowany Czytelnik znajdzie odnośniki bibliograficzne i źródłowe, które tutaj – ze względu na charakter tego tekstu – zostały pominięte. 2 E. Raczyński, Wspomnienia Wielkopolski to jest województw poznańskiego, kaliskiego i gnieźnieńskiego, T. I–II, Poznań 1842–1843, wstęp (strony nieliczbowane: VIII–IX). 3 T. II, s. 324. 4 J. Lelewel, Drzwi kościelne płockie i gnieźnieńskie, Poznań 1851. 5 T. II, s. 377. 6 T. II, s. 353 w przypisie informacja: „Rysunek ten współczesnego kancyonarza przerysował JWJXiądz biskup Brodziszewski”. 7 T. I, s. 4. 8 T. I, s. 208. 9 T. II, s. 383. 10 T. II, s. 269. Powstała ona po 1593, jej styl można określić jako późnorenesansowy lub manierystyczny. 11 T. II, s. 359–360. 12 Poznań 1845. Kaplica kościoła w Radlinie, ilustracja ze „Wspomnień Wielkopolski”, 1842 r., ze zbiorów Instytutu Historii Sztuki UAM. 15