Jak wygodniej żyć z iPodem

Transkrypt

Jak wygodniej żyć z iPodem
Krótki przegląd akcesoriów „made for iPod”, czyli
Jak wygodniej żyć
z iPodem
Współczesny marketing jest okrutny. Nie wystarczy
człowiekowi sam iPod Video — zewsząd nakłaniają nas
do zakupu całej masy akcesoriów. Można powiedzieć,
że rynek pęka od nadmiaru dodatków do iPoda. I jak tu
dokonać wyboru, żeby potem nie żałować?
Kiedy odkrywałem uroki iPoda Video, sądziłem, że
wszystko co potrzebne, już mam. Pewnie znacie to
uczucie (zwłaszcza panowie), gdy po tygodniu używania
danego gadżetu elektronicznego już zaczynamy rozglądać
się za różnymi akcesoriami. A to przydatny kabelek,
a to ładniutki futerał. Postanowiłem — i udało mi się
— oprzeć się tym pokusom. Pomyślałem — poużywam
iPoda jakiś czas, a samo wyjdzie, czego i w jakiej sytuacji
mi brak. Postanowiłem też zwracać szczególną uwagę na
produkty firmowane przez Apple, a to dlatego, że jestem
dziwny i lubię tzw. oryginalne części zamienne. Oto
efekty tych obserwacji.
Sprawa najważniejsza, czyli power
Niedługo po zakupie iPoda Video wybrałem się w podróż
na działkę znajomych. Załadowałem samochód bagażami,
a iPoda filmami, zdjęciami i piosenkami. Miło będzie —
=Ładowarka do iPoda jest
sporo mniejsza od zasilaczy
notebookowych.
pomyślałem — wieczorem przy piwie pooglądać fotografie
z dawnych lat. Już w połowie drogi w samochodzie
zorientowałem się, że przecież dwóch tygodni ipodowa
bateria nie wytrzyma, a komputera ze sobą nie mam...
Potrzebna ładowarka zewnętrzna! Kiedyś była dodawana
do każdego iPoda, ale potem marketingowcy naszej
drogiej firmy Apple zrobili z niej osobny produkt. No
trudno — pobawimy się, aż bateria padnie, przecież
i bez iPoda piwo da się pić. Potem okazało się, że znajomy
miał ze sobą pecetowego notebooka z jakże cennym
portem USB! Ale wróćmy do ładowarki — otóż po
powrocie nabyłem klasyczną ładowarkę iPod USB Power
Adapter. Oczekiwałem
kostki rozmiarów znanych
z notebookowych zasilaczy
Appla, dlatego z miłym
zaskoczeniem otworzyłem
pudełko, w którym był
zasilacz prawie połowę
mniejszy. Cóż o nim
pisać — działa dobrze,
ładuje wszystkie iPody, pasuje nawet do mojej leciwej
Szufli 512.
IPod jako databank, czyli zdjęcia z aparatu
Już wiele razy przymierzałem się do zakupu jakiegoś
porządnego databanku, na który mógłbym zgrywać
zdjęcia z aparatu fotograficznego będąc w podróży.
Odstraszały mnie jednak ceny, z kolei duże karty
pamięci też tanie nie są. A skoro pod ręką iPod
z dyskiem 60GB, to czemu nie skorzystać z niego?
Wystarczy przecież przejściówka iPod Camera
Connector — koszt nieporówanie mniejszy niż
databank. Miałem jednak obawy — kolejna wtyczka,
o którą trzeba dbać, a w podróży zdjęcia zgrywa się
w różnych, czasem ciężkich warunkach. Na szczęście
Camera Connector okazał się naprawdę malutki
i można go na stałe wpiąć w kabel od aparatu. Działa
sympatycznie, obsługa jest intuicyjna — podłączamy
go do iPoda, z drugiej strony wkładamy przewód USB
z aparatu. W iPodzie pojawia się nowe menu
i pytanie, czy zgrać zdjęcia. Klikamy
OK i to wszystko. Potem iPod pyta,
czy wyczyścić kartę od razu?
A czemu nie, to też wygodne. Teraz
kilka uwag: jeśli robimy zdjęcia
w RAW–ach, nie zobaczymy ich na
=Camera
ekranie iPoda. Będą oznaczone ikoną
Connector.
z napisem „RAW”. Dlatego warto
Dzięki temu
w takich przypadkach przestawić
maleństwu
aparat w tryb RAW+miniatura
podłączymy
aparat
JPG (o ile taką funkcję mamy).
bezpośrednio
Oczywiście zdjęcia robione od razu
do iPoda.
w JPG można przeglądać w iPodzie.
Druga uwaga: myślałem, że skoro
załadunek zdjęć do iPoda odbywa się
przez iTunes, to wyładunek również.
Otóż nie — żeby zobaczyć zdjęcia
zgrane z aparatu, musimy odpalić
iPhoto (iPod pojawi się na liście urządzeń
gotowych do importowania zdjęć). Da się
oczywiście łatwiej — zgrane zdjęcia są na iPodzie
w katalogu DCIM, skąd można je wyjąć ręcznie,
i tak chyba jest najlepiej, zwłaszcza, że (jak w moim
=Za pomocą kabla AV możemy
oglądać filmy i pokazy slajdów
na telewizorze. W tym samym
czasie na ekranie iPoda pojawia
się funkcjonalne menu do
sterowania prezentacją.
przypadku) zawsze najpierw psuję je w Photoshopie,
a dopiero potem kataloguję w iPhoto.
Z iPoda na szklany ekran
Jak to w życiu bywa, trzeba czasem pójść do cioci na
imieniny. Przed jedną taką imprezą załadowałem do
iPoda zdjęcia z urlopu, co by rodzinka pooglądała jak
=Kabel AV
podłączamy
do gniazd
typu chinch,
które znajdziemy
w większości
odbiorników
TV.
sobie z żoną wypoczywamy na sielnakowej podlaskiej
wsi. Niestety — w gronie rodzinnym co druga osoba
niedowidzi i skądinąd czytelny ekran iPoda kompletnie
był dla nich niewidoczny. Nie pomogły okulary
ani przytykanie nosa do ekranu. Porażka. Kabel do
podłączenia do telewizora jest zatem konieczny i nie ma
dyskusji. No i nabyłem drogą kupna iPod AV Cable, żeby
wstydu nie robić po raz drugi. Kabel jak to kabel — taki
sam, jak dodają do kamer cyfrowych — trzysegmentowy
mały jack, z drugiego końca 3 wtyczki typu chinch.
Taka różnica, że kabelek jest biały i pasuje do kompletu,
a poważniej mówiąc — jest naprawdę solidnie zrobiony,
nieporównywalnie do produktów z supermarketów
elektronicznych. Kabel wkłada się w port słuchawkowy,
a z drugiej strony do telewizora. Z reguły większość
odbiorników ma w przednim panelu gniazda chinch do
podłączania kamer, i te właśnie wykorzystujemy. Jeśli
nie mamy, trzeba nabyć przejściówkę na eurozłącze
(kosztują ok. 10 zł). Po podłączeniu do TV możemy
oglądać na dużym ekranie pokazy zdjęć (na ekranie iPoda
wyświetla się wówczas przyjemny interfejs do sterowania
pokazem). Możemy też oglądać filmy, na ekranie TV
pokazuje się ten sam OSD, co na iPodzie. Obawiałem się
jakości filmów, w końcu sformatowane są do szerokości
320 pikseli. Ale okazało się, że jakość jest bardzo
przyzwoita, na standardowym CTR obraz przypomina
trochę jakość znaną z kaset VHS, pikselozę widać rzadko.
Podejrzewam, że kiepsko może to wyglądać na dużych
ekranach o wysokiej rozdzielczości (np. na telewizorach
LCD — przez wzgląd na interpolację). Poza filmami
i pokazami slajdów kabelek AV do niczego więcej nam się
nie przyda. Kalendarze, artworki, gry, notatki — nie dają
się przesłać na ekran TV.
Podstawka, czyli stacja dokująca
Ipod ma idealny kształt, ale do kieszeni. Chcąc oglądać
film trzeba trzymać go w ręku, a oprzeć o cokolwiek
niezywkle trudno — ślizga się metalowy spód. A gdy
w czasie pracy chcemy
zerknąć na ekran,
żeby zobaczyć, co
to za piosenka leci
— też ciężko, bo iPod
leży gdzieś pod stertą
papierów.
Dlatego
chyba
wymyślono
stacje dokujące. Można
postawić taką gdzieś
koło monitora i od
razu wszystko widać.
A przy okazji iPod
się podładuje. Stacji
dokujących jest dużo,
ja zdecydowałem się na
iPod Universal Dock.
Pasuje do wszystkich
dużych ipodów i ma
=Stacja dokująca otrzymała
większe opakowanie, niż sam iPod
Video.
odbiornik podczerwieni. Pierwsze co mnie zaskoczyło,
to rozmiar pudełka — większe, niż pudło od samego
iPoda Video! A przecież sama stacja jest mała; okazało
się, że lwią część pudełka zajmują adaptery do kolejnych
wersji iPodów. Dock jest porządnie wykonany, ciężki,
z gumowym spodem. Ipod siedzi w nim bardzo stabilnie.
Stację można podłączyć do komputera, ale też do
sprzętu audio/video, bo mamy do dyspozycji dwa porty
— line–out (potrójny minijack z dźwiękiem i obrazem)
oraz s–video. Ponieważ mam już kabel AV, skorzystałem
z pierwszego gniazda. Działa bardzo dobrze. W przypadku
gniazda s–video, musimy dodatkowo podłączyć dźwięk
z portu line–out.
Slideshow z kanapy, czyli pilot
Gdy już siedzimy z rodzinką na kanapie i oglądamy
slajdy z iPoda na telewizorze, to przyzwyczajeni do
wygodnictwa, sięgamy intuicyjnie po pilota. Żeby
zatrzymać jedno zdjęcie na dłużej, żeby wyskoczyć po
herbatkę :) Dlatego zdecydowałem się na stację dokującą
z portem podczerwieni, bo do tego zestawu można
dokupić Apple Remote, czyli po prostu pilota. Tego
samego, który jest dodawany do nowych iMaków, więc
niektórzy już go mają. Pilocik jest bardzo wdzięczny,
bialutki, wygląda prawie jak iPod Shuffle. Jest wielce
pomocny, gdy sterujemy pokazem, albo filmem z
kanapy, ale też nic ponadto nie da się nim zrobić (np.
chodzić po menu iPoda). Urzadzenie znajdzie większe
zastosowanie przy obsłudze Front Row (i pewnie jakiś
nowych urządzeń, które dopiero Steve nam przedstawi),
do iPoda Video nadaje się — powiedzmy — częściowo.
Ale i tak wygodniej, a pilot może się przydać właśnie na
przyszłość. Zasilany jest płaską, zegarkową bateryjką,
mam nadzieję, że prądożerny nie jest, bo to w końcu sie
są tanie paluszki.
Zamiast podsumowania: czy to jest studnia bez dna?
Kiedy zacząłem zbierać akcesoria do iPoda, ogarnął
mnie strach, że będę tak zbierać w nieskończoność, aż
w końcu zgubię
mój
odtwarzacz
w
tej
całej
graciarni. Dlatego
wprowadziłem
=Pilot Apple Remote
sobie
r y g o r,
wygląda prawie jak
o którym pisałem
iPod Shuffle — jest
we
w stę pie:
nieco szerszy, ale
akcesoria muszą
niższy i węższy.
Można nim sterować
być mi niezbędne
iPodem poprzez
do normalnego używania,
stację dokującą,
czyli słuchania
choć funkcjonalność
m u z y k i ,
tego rozwiązania
pokazywania
pozostawia wiele do
życzenia.
zdjęć rodzinie,
oglądania
filmów również
na tele wizorze
i możliwości
ładowania
baterii bez komputera. Basta. Już mnie nawet
radio do iPoda nie skusiło — radia słucham
tylko w aucie, a tam jakiś star y odtwarzacz
jeszcze się uchował i działa. O wynalazkach
w rodzaju transmiterów FM czy zwijaczy kabli
słuchawkowych nawet nie myślę, choć na pewno
te również mają swoich zwolenników. <
=Dzięki stacji Universal
Dock nie tylko łatwiej
korzysta się z iPoda, ale
też trudniej go zgubić
w gąszczu papierów na
biurku.
© tekst & foto — Jarek Zuzga
[omawiane produkty: Apple iPod USB Power Adapter, Apple iPod AV Cable, Apple iPod Camera Connector,
Apple iPod Universal Dock, Apple Remote]
www.zuzga.net, [email protected]

Podobne dokumenty