Bareja w kieszeni
Transkrypt
Bareja w kieszeni
Subiektywnie o nowym iPodzie Video, czyli Bareja w kieszeni Z okazji świąt (oraz paru innych ważnych życiowych wydarzeń) postanowiłem zrobić sobie prezent w postaci iPoda Video, o którym marzyłem od jakiegoś czasu. Muszę przyznać, że mimo wielkiej sympatii, jaką darzę firmę Apple, dotychczasowe modele iPoda nie bardzo mi się podobały. Najpierw drażnił mnie brak koloru na wyświetlaczu, a były to przecież czasy, gdy byle firma z Tajwanu takie montowała w najtańszych urządzeniach. Potem, gdy pojawił się na rynku iPod Photo, mierził mnie fakt, że skoro wyświetla toto zdjęcia i ma w miarę przyzwoitą rozdzielczość, to co by szkodziło, żeby odtwarzało filmy... Z kolei iPod Nano wydawał mi się nawet przyjemny, ale trochę wystraszyły mnie przypadki pękających ekranow (przeżyłem już parę serwisów SADu i wolę specjalnie się w to nie pakować). Przyciśnięty do muru (uwielbiam słuchać muzyki do snu, a mój discman padł), kupiłem w końcu wersję Shuffle. Tanio, a przy okazji nie drażniły mnie w/w braki, bo tu wyświetlacza w ogóle nie ma, więc i nie ma rozmowy :) I w końcu, gdy Apple przedstawił iPoda Video, pomyślałem — to jest to! Trochę przyoszczędziłem, sprzedałem jakieś stare graty na Allegro i udało się kupić. Tyle tytułem wstępu, czas przejść do opisu. Najpierw opakowanie. Poprzednie modele iPodów miały spore pudełka, teraz dostajemy coś jak box od podwójnego CD. Małe, czarne pudełko z iPodem Czarny, elegancki. Sporo się w nim mieści — paczuszka ze słuchawkami, płyta ze sterownikami, instrukcje, przyjemny futerał (z materiału podobnego do zamszu), kabel usb, przejściówka do opcjonalnego dock–a, słynne już dwie białe naklejki z jabłkiem (nota bene — mam już ich pełno, nie wiem za bardzo co z nimi zrobić, na lodówkę się nie nadają, bo lodówka też biała...). No i oczywiście główny bohater, iPod Video. Pierwsze wrażenie po wyjęciu zabawki? Ciężki! Wiem, że szufla nie jest dobrym porównaniem, ale innego iPoda nie miałem. Ten „dobrze leży w dłoni”, a obudowa jest o niebo solidniejsza. Słynny metalowy tył już po chwili miał kilka rysek (jeśli nosisz obrączkę — uważaj!) — złośliwi mówią, że to specjalnie, żeby firmy trzecie mogły produkować tysiące wersji futerałów i pokrowców. Tego nie wiem, ale rysy mnie nie martwią — ważne, żeby działał jak trzeba. Zatem odpalam. Instrukcje dostałem po polsku na płycie CD, ale nic tam nie znalazłem o tzw. pierwszym podłączeniu. Na opakowaniu od CD ze sterownikami jest tylko napis „zainstaluj oprogramowanie zanim podłączysz iPoda”. No to instaluję, podłączam kabelek. Mój Powerbook włączył iTunes, chwilę pochrobotał i wszystko gotowe. Szybko i bez żadnych bezsensownych okienek dialogowych — czyli tak, jak nas Apple przyzwyczaił. IPod po podłączeniu wyśwetlił komunikat „nie odłączaj” — żeby przypadkiem nie wyłączyć go w trakcie Ekran po podłączeniu do komputera przegrywania muzyki. Zatem można się bawić. Muzyka. To zdaje się podstawowa funkcja tegoż urządzenia, choć można o tym zapomnieć, tyle tu opcji... Znowu porównanie z szuflą — jakość dźwięku na tych samych słuchawkach jednak lepsza! Basy głębsze, pełniejsze, autentyczne, wysokie tony klarowne, czyste. W ciemno mówię, że pewnie mało który odtwarzacz mp3 ma taką jakość dźwięku (ostatnio słuchałem mp3 z telefonu nokia, może stąd moja opinia). Muzykę można oczywiście sortować wg wykonawców, albumów lub losowo — jak w iTunes. Można też tworzyć własne playlisty. W czasie grania wyświetla się artwork, przewijanie, zmiana głośności — wszystko wygodnie w kółku, żadych zastrzeżeń. Są funkcje korekcji dźwięku, ale nie ma programowania ręcznego. Odtwarzanie muzyki z widocznym artworkiem Zdjęcia. Można je nagrać na iPoda na dwa sposoby, albo jako wersje ipodowe (dostosowane rozmiarem do wyświetlacza), albo z dołączonymi wersjami w pełnej rozdzielczości (czyli takie, jakie mamy na dysku). Wyboru dokonujemy w iTunes. Zdjęcia przeglądamy ręcznie, albo w slideshow’ach, z tym, że slideshow’y robimy już z poziomu iPoda. Zdjęcia są duże i wyraźne, można spokojnie pokazywać u cioci na imieninach. Ekran jest jak telewizor (no dobra, przesadziłem), ale chodzi o to, że jest duży, wyraźny, kontrastowy. Dobrze widać również pod kątem — w dwie osoby można spokojnie oglądać zdjęcia i filmy. Przykład katalogu ze zdjęciami HandBrake — darmowy program, który pomoże nam konwertować filmy do formatu iPoda wielkość pliku wyjściowego — zauważyłem, że spokojnie można robić proporcję 1 godzina filmu=100MB. HandBrake zgrywa filmy bezpośrednio z DVD, albo z plików o różnych formatach. Ja na początek zgrałem sobie mój ulubiony serial „Alternatywy 4” :) Filmy odtwarzają się bardzo przywoicie, do tego stopnia, że widać wyraźnie napisy — jeśli są. Jeśli zgramy coś w formacie 16:9, można to oglądać również w 4:3 — wystarczy zmienić parametr w ustawieniach. Wideo. Tu się trochę naciąłem — bo myślałem, że iPodowi wystarczy format .mp4, i w takim formacie miałem już trochę teledysków w iTunes. Ale iPod wymaga rozdzielczości 320x240 pikseli, i choć w przypadku zdjęć sam robi konwersję, to filmy musimy sobie sami pomniejszyć. Można to zrobić QuickTime’em Pro, jeśli ktoś ma. A jak nie, to polecam darmowy program HandBrake. Ustawiamy sobie format wyjściowy 320x240, mp4, audio — to już jak komu wygodnie. Można jeszcze zdefiniować I mój ulubiony serial teraz mieści się w kieszeni :) Dodatki. Jak w każdym gadżecie, tutaj też upchnięto sporo różnych „bajerów”. Jest zegar, który może pokazywać czasy w różnych miejscach świata. Są gry — Brick, czyli zbijanie piłeczką muru z cegieł, Parachute — prosta zręcznościówka, Solitaire — wiadomo co. Za to miłą niespodzianką — dla mnie — była gra pt. Quiz muzyczny. IPod włącza losową piosenkę i wyświetla 4 tytuły. Należy wskazać prawidłowy i zmieścić się w czasie. Fajna rzecz. Jest oczywiście książka adresowa, w pełni synchronizowana z komputerem. Tak samo kalendarz — połączony z iCal’em. W kalendarzu można ustawiać alarmy. Czasem się boję, że się w tym pogubię :). Jest też czytnik plików tekstowych. I stoper. I funkcja blokady Solitaire — jedna z gierek ekranu, wyglądająca jak zamek szyfrowy. Nie wiem, po co to, ale wygląda fajnie. Ustawienia. Jak to ustawienia :) Podświetalnie ekranu, dźwięk klawiszy, język menu, daty, zegary itd — jak w komórkach, nic specjalnego, ale wszystko na miejscu. Wygodne, że można sprawdzić stan naszego iPoda — ile wolnego miejsca, ile piosenek, ile filmów, jaka wersja oprogramowania itd. I fajna rzecz — główne menu iPoda jest konfigurowalne — tzn. można „wyciągać” z głebi menu funcje, których często używamy, i mieć je pod ręką. Podsumowanie: jeśli ktoś się waha, to niech się nie waha, tylko kupi :) A poważniej — iPod robi świetne wrażenie, doskonale rozumiem teraz, w jaki sposób iPody wywoła- ły efekt „halo”. Obsługa jest prosta, jak prosta jest praca z systemem OS X i z macintoshami w ogóle. Właściwie żadne instrukcje nie są potrzebne, chociaż funkcji jest mnóstwo. Mam też wrażenie — o czym pisałem we wstępie — że V generacja jest pierwszą w pełni spełniającą oczekiwania, jakie mamy wobec kieszonkowego odtwarzacza mp3. Pewnie — może komuś brakować np. radia albo dyktafonu... Ale na to odpowiem przykładem z mojego podwórka: jakiś czas temu licho mnie podkusiło do wymiany telefonu komórkowego na tzw. wypasiony model. No i kupiłem taką nokię, która ma odtwarzacz mp3 — ale jakość dźwięku beznadziejną. Ma aparat fotograficzny — ale robi tragiczne zdjęcia. Ma kamerę — ale na filmie widzę głównie piksele. Ma radio — ale szumi i nie łapie połowy stacji. Ma dyktafon — ale jakość mikrofonu jest gorsza, niż miałem w Kasprzaku w dzieciństwie. IPod Video może nie ma tych wszystkich bajerów, ale to co ma — robi świetnie. © tekst — Jarek Zuzga, foto — Apple Computers, Jarek Zuzga [omawiany model: 60GB MA003FB] www.zuzga.net [email protected]