Beatrycze Delorme
Transkrypt
Beatrycze Delorme
FELIETON Długie święta dla wędkarzy Beatrycze Delorme LOFOTEN – góry wystawiające czubki nosa z wody czystej i przejrzystej w słońcu jak niebo w Portofino. Lofoty – na „strychu” Norwegii, wysoko za kołem polar‑ nym – przerażają i zachęcają jednocześnie. To miejsce magiczne, bo przesiąknięte przyrodą w dzikiej, miejscami niedostępnej formie. Majestatyczna, potężna natura wyraźnie Norweskie lofty, daleko za kołem polarnym przerażają i zachęcają jednocześnie. 78 MEDYCYNA I PASJE LUTY 2010 Okoliczne fiordy takie jak na przykład Troll Fjord – pupil wszystkich tury‑ stów zapuszczających się w te odlegle strony statkiem Hurtigruten przyciągają rzesze z całego świata. Troll Fjord przez swe specyficzne przewężenie jawi się jak magiczna przestrzeń kryjąca wiele tajem‑ nic między ścianami z gór wypiętrzonymi na wysokość ok. 160 m n.p.m. W szczeli‑ nowato wąskim fiordzie Trolli szerokim na długość statku – Hurtigruten robi nawrót. Widok ten ściąga na górny pokład rzesze turystów w napięciu obserwują‑ cych co się wydarzy – zaczepi czy nie zaczepi kapitan o bliskie na wyciągnięcie ręki skały. Zwykle wszystko przebiega gładko, choć z dreszczykiem emocji i ser‑ wowaną przepyszną zupą rybną. Gdy odbywa się to wieczorem w porze nocnej, a nad głowami turystów krąży tańcząca po niebie Aurora Borealis, czyli zorza polarna – to jest to widok, którego nie zapomni się do końca życia, tak wiele wzbudza emo‑ cji. Statek Hurtigruten obsługujący pier‑ wotnie zachodnie wybrzeże Norwegii jako statek rozwożący pocztę z południa na północ i z powrotem, teraz służy jako Z PASJĄ O ŻYCIU 5‑gwiazdkowy hotel na wodzie do eksklu‑ zywnych cruise’ów. Taka 14‑dniowa wyprawa Bergen‑Kirkenes‑Bergen dostar‑ cza niezapomnianych wrażeń. Po takiej uczcie dla oczu, ciała, ducha, każdy wraca wzbogacony o niezwykle przeżycia. Niektórzy, ja także, mieli szczęście podczas rejsu ujrzeć stadko wielorybów z małymi. To skromne zwierzęta, zwykle pokazują tylko swoją górną płetwę lub ogon, może wstydzą się tej reszty przeogromnego ciała a może nauczyły się bać człowieka. W zimie na Lofotach panuje nie‑ kończąca się noc. W pogodne dni widać jasność na horyzoncie przez 2‑3 godziny. W pochmurne dni w tym czasie panuje szary cichy zmierzch. Resztę czasu pochła‑ nia czarna noc, której nawet leżący w nad‑ miarze czyściutki śnieg nie jest w stanie rozświetlić. Każdy kto tego nie przeżył nie umie sobie nawet wyobrazić jakie to zaskoczenie. Ale ma się pozytywne odczu‑ cia – to tak, jakby Boże Narodzenie trwało na Lofotach przez prawie 4 miesiące. Wokół biało, w domach światełka świec, rozpalony piec i cieplutko. Przyroda wokół śpi. Praca na Lofotach odbywająca się w małym szpitalu w tym przecudnym oto‑ czeniu ma szczególną specyfikę. Okresy nagłych zrywów zdarzają się niezmiernie rzadko w przypadku groźnych wypadków w okolicy i zwykle w sezonie letniego najazdu turystów, wędkarzy i zwiedzają‑ cych góry. Poza tym panuje tu harmonia i zgoda na los. Codzienna praca jest jak odprowadzanie dzieci do przedszkola. Za to historie pacjentów są jak otwarte księgi, gdzie zawsze istnieją związki przyczynowo ‑skutkowe. Wydaje się, że pomimo iż celem mojego przyjazdu tu jest głównie praca, która przy dyspozycyjności 24/24 godz. przez 10 dni nie pozwala na co innego, FELIETON góruje nad człowiekiem siłą swą i wysokością. Skały wulkaniczne porozrzucane w zimnych wodach jak klocki po piaskownicy napotykam gdziekolwiek nie spojrzę. Stanowią bowiem charakterystyczny element krajobrazu tego regionu Norwegii. Formy skalne są różno‑ rodne: od małych „kapeluszy” na wodzie, do potężnych zwalistych gór wystawiających swe różnokształtne korony z wody. Słońce w lecie jest cały dzień na okrągło ponad horyzontem, nigdy nie zachodzi. W słoneczne dni jest jasno bez końca, cudowne wrażenie, że człowiekowi dano jakieś nowe możliwości wykorzystania czasu do maksimum. Ja nie mam najmniej‑ szych problemów ze spaniem w takich warun‑ kach, więc to że jest jasno nie sprawia, że zupełnie tracę chronotropizm, kiedy należy spać a kiedy nie. Inni narzekają i snują sie po nocach zbyt jasnych ich zdaniem. W tych odległych stronach liczy się nie tylko piękna przyroda. Mieszkają też ludzie. jednak siła i przyciąganie wszędobylskiej przyrody i moc otaczających gór przewa‑ żają we wspomnieniach z tego wyjątko‑ wego miejsca na Ziemi. Polecam dla leka‑ rzy – wędkarzy i entuzjastów dzikiej przyrody. Doktor Beatrycze Delorme jest anestezjologiem. Pracowała w wielu krajach świata. Aktualnie przebywa na Grenlandii. Hobby: wysokie góry, dzikie zwierzęta, podróże. MEDYCYNA I PASJE LUTY 2010 79