tutaj - Portal Górski

Transkrypt

tutaj - Portal Górski
Karmienie Fiordów 2015
Słowem wstępu…
Skandynawia fascynuje mnie już od wielu lat. Wszystko zaczęło się od poznawania
kultury wikingów oraz mitologii nordyckiej. Poskutkowało to odwiedzeniem przeze mnie
południowej Szwecji w 2007 roku. Jednak była to tylko symboliczna wyprawa – Chciałem
chociaż przez kilka dni móc przebywać w Skandynawii. Ta wyprawa spowodowała, że
jeszcze chętniej poznawałem północne kraje. Zainteresowanie przełożyło się także na
codziennie funkcjonowanie – ucząc się na studiach (kierunek ekonomiczny) wybierałem
tematy dotyczące zagadnień finansowych i politycznych ze Skandynawii, czy też zacząłem
sam, we własnym zakresie uczyć się podstaw języka norweskiego.
Obecnie kończę studia magisterskie – została mi już tylko jedna sesja egzaminacyjna
i obrona pracy magisterskiej. Będąc na końcu pewnego etapu w życiu, postanowiłem
wykorzystać okazję. Uznałem, iż najwyższy czas poznać tą część Skandynawii, o której od
dawna marzę. Kilka miesięcy temu zacząłem pytać znajomych, czy byłby ktoś chętny
wyruszyć wespół na Nordkapp. Kilka osób co prawda nie negowało pomysłu, jednak inne
zobowiązania – nauka, edukacja, dzieci – niepozwalany im wybrać się ze mną na tak daleką
i długą wyprawę. Próbując zainteresować ich tematem zacząłem prowadzić nawet blog
poświęcony tematyce mitologii nordyckiej, na którym znalazło się również miejsce na
wzmianki o Skandynawii. W końcu udało mi się trafić do osoby, która zgodziła się mi
towarzyszyć. Przyjaciółka Basia, z którą kiedyś odbyłem kilka wypraw na Jurę KrakowskoCzęstochowską, oznajmiła, że także ma ochotę odwiedzić Skandynawię. I podobnie jak ja,
kończy obecnie studia (licencjackie), tak więc jesteśmy w dobrym momencie życia, by
pozwolić sobie na wymarzoną podróż.
Zaczęliśmy więc wstępne przygotowania. Od momentu podjęcia obecnych studiów,
kiedy tylko czas pozwala, staram się wyruszać w różne rejony, by ćwiczyć kondycję. Ostatnie
miesiące upłynęły na przemierzaniu szlaków w Beskidzie Żywieckim, Tatrach, Beskidzie
Sądeckim czy w Pieninach. W tych ostatnich, siedząc na brzegu przełomu Dunajca,
wyobrażałem sobie, że podobne strome doliny muszą być w norweskich fiordach. Wszak
fiordy to góry, które spotykają morze. Śmiejmy się, w myśl znanego żartu o fiordach, iż nasza
wyprawa upłynie pod hasłem Karmienie Fiordów 2015. Odbyłem również kilka
pomniejszych wypraw na wspomnianą Jurę, jako że mieszkam niedaleko i jest ona moim
podwórkiem do podróżowania, zwłaszcza, kiedy ciężko o kilka wolnych dni na góry.
Podsumowując, 15 wypraw w celu próbowania różnych terenów, szlakami pieszymi,
w polskie (i chwilami słowackie :) góry oraz przez Jurę Krakowsko-Częstochowską.
Co tyczy się Basi, to również odbyła kilka wypraw w góry, podobnie jak ja,
w Pieniny, Tatry i Beskid Żywiecki (a także Bieszczady, których z kolei ja nie miałem jeszcze
okazji odwiedzić). Wspólne wyprawy jednak odbywały się tylko na Jurze, ponieważ ciężko
się było zgrać w czasie i miejscu.
Kierunek – Północ!
Pomimo, że z reguły ja podróżuję samemu (znajduję wtedy ciszę i spokój, tak obcą
życiu w głośnym mieście, jakim jest Kraków), na wyprawę do Norwegii od początku
szukałem kompana. Wstępny plan zakładał podróż na Nordkapp wraz ze zwiedzaniem
Norwegii po drodze. Jednak czytając o poszczególnych rejonach, o których słyszałem, które
chciałbym zobaczyć, Nordkapp został przyćmiony przez inny cel – Lofoty. Wyspy na Morzu
Północnym, które są stromymi górami wystającymi z wody. Przez niektórych uważane za
Norwegię w pigułce. Ponieważ można tu spotkać praktycznie każdy rodzaj zróżnicowanego
norweskiego terenu na bardzo małej powierzchni. Miejscowość Å (tak, to jest jej pełna
nazwa) na samym końcu archipelagu stanowić będzie najdalszy punkt podróży.
Jeśli chodzi o termin wyprawy, to planując go pół roku wcześniej, ustaliliśmy lipiec,
tuż po sesji egzaminacyjnej. Jednak z powodu studiów, czynnej w lipcu czytelni i pisaniu prac
dyplomowych, uznaliśmy że sierpień będzie bardziej odpowiednim terminem. Dodatkowo, po
samych egzaminach i nauce na nie, przyda się jeszcze kilka mniejszych wypraw, celem
dalszego budowania kondycji oraz czas na skompletowanie potrzebnego wyposażenia.
Sierpień jest również miesiącem, kiedy już poza kołem podbiegunowym nie występują noce
polarne – z jednej strony przepadnie nam okazja na obserwowanie tego zjawiska, ale z drugiej
– pojawi się możliwość podziwiania zorzy polarnej. Jeden raz dane mi było zobaczyć zorzę –
na terenie Polski, kilka lat temu, kiedy nawet w mediach było głośno o rozbłyskach na słońcu
i możliwości zobaczenia tego zjawiska.
Tak więc planujemy rozpocząć wyprawę w sierpniu. Rozważaliśmy podróż pociągiem
lub autostopem przez Polskę, promem do Skandynawii i dalej, na północ. Jednak z powodu
ograniczeń czasowych ustaliliśmy, że to Trondheimu polecimy samolotem. Po 1-2-dniowym
pobycie w okolicach Trondheim, zaklimatyzowaniu się w Norwegii i zwiedzeniu tych
terenów, wyruszymy na północ, do Bodø – pociągiem lub autostopem – to prawdopodobnie
ustalimy dopiero na miejscu. Dalej przez Narvik na same Lofoty, które zwiedzanie
przeznaczymy 3-4 dni – w zależności od pogody i środków transportu. Dotarcie do Å będzie
symbolicznym punktem – najdalsza miejscowość na Lofotach, nazwana tak na cześć ostatniej
litery norweskiego alfabetu – co podkreśla charakter tej rybackiej wioski. Powrót do
Trondheim również odbędzie się dość szybko z dwóch powodów. Pierwszym jest duża
populacja niedźwiedzi występująca między Bodø a Trondheim, zwłaszcza w okolicach
Mo-i-Rana. Drugim – poznając Norwegię w książkach, Internecie i relacjach osób, które tam
były, wolimy skupić się na terenach bardziej na południe. Po Lofotach ważnym celem jest
Trollheimen – łańcuch górski między Trondheimem a Oppdal. Relacje osób, które były na
Nordkappie nieco mnie rozczarowały – pogoda potrafi często nie dopisać a sam Przylądek
Północny stanowi jedyny ciekawy cel turystyczny w okolicy. Natomiast Trollheimen uważane
jest za najbardziej malowniczy zakątek Norwegii. I zapewne najbardziej magiczny, ponieważ
jego nazwa oznacza ni mnie, ni więcej, tylko Krainę Trolli. Będzie to zapewne najdłużej
zwiedzany szlak. Z Rindal na południe, do Trollheimshytta – schroniska w samym sercu
Trollheimenu. Następnego dnia na zachód, w stronę Kårvatn – kolejnego schroniska,
samoobsługowego. Trzeci dzień zwieńczony będzie miejscem, co do którego żywię
największą nadzieję – Innerdalen. Widok roztaczający się wokół tej doliny jest niesamowity –
uznawana za najpiękniejszą dolinę Norwegii. Czwarty dzień podróży przez Trollheimen
będzie opuszczeniem tego pasma na południu i szukaniem transportu na dalszy etap wyprawy
– Jotunheimen (Tak więc po opuszczeniu Krainy Trolli udamy się do Krainy Olbrzymów :).
Co tyczy się Jotunheimenu – trasy przez ten szlak nie mamy jeszcze do końca zaplanowanej –
bierzemy pod uwagę dwa szlaki, decyzję na pewno podejmiemy przed wyjazdem, by zdążyć
zapoznać się lepiej z poszczególnymi etapami trasy w Internecie (gdzie mapki, informacje
turystyczne znacznie ułatwiają planowanie i oglądanie drogi z satelity). Z Jotunheimen nasza
droga poprowadzi bezpośrednio do miejscowości Tyssedal. Nieopodal znajduje się skała
Trolltunga – Język Trolla okrzyknięta przez pewien amerykański magazyn najlepszym
miejscem na selfie na świecie. Stamtąd już trzeba będzie wracać do Polski… I znowu,
w zależności od czas, pogody i pieniędzy, albo wariant szybki – samolotem, albo pozwolimy
sobie na podróż do Oslo i stamtąd promem do Kopenhagi. Gdzie jeszcze na chwilę, jeśli czas
i pieniądze pozwolą, zahaczymy o polskie góry - Karkonosze. W Karpaczu znajduje się
Świątynia Wang – norweski kościół klepkowy, który został przetransportowany do Polski
w XIX wieku z norweskiej miejscowości Vang (leżącej w rejonie Oppdal, czyli tym samym,
co opisany Trollheimen). Jako, że zawsze ciężko mi wracać do miasta, za bardzo lubię być
w Drodze, taki krótki odpoczynek, tuż przed powrotem na dobre, na pewno złagodzi niechęć
do powrotu… I Będzie jeszcze jedną okazją do poznania terenów, których jeszcze nie dane mi
było zwiedzać.
Przygotowania
Kosztorys wyprawy to chyba najtrudniejsza część opisywania tego planu. Razem
z Basią mamy świadomość, że Norwegia to drogi kraj. Wspólnie zamierzamy przeznaczyć ok.
5500 PLN na drogę (uwzględniając wydatki wyszczególnione poniżej) – tyle zamierzaliśmy
uzbierać, a czego nie zdążymy uzbierać, zamierzamy pożyczyć. Powód? Później, kiedy
znajdziemy pracę na stałe, może być trudno o 3-tygodniowy urlop. Także uznaliśmy, że
nawet zadłużając się teraz, warto wykorzystać dogodną chwilę i w te ostatnie wakacje
zrealizować podróż do Skandynawii. 3 tygodnie to tyle, ile mniej więcej tyle wyliczyliśmy
sobie optymalnie na zwiedzenie wszystkich opisanych wyżej miejsc – wraz z zapasem kilku
dni na nieoczekiwane atrakcje turystyczne, czy spowolnienie przez gorszą pogodę. Również
wspomniane podróże autostopem mają oszczędzić nam części środków, które zamierzamy
przeznaczyć na inne cele. Jeśli chodzi o noclegi – pożyczony namiot i wykorzystanie
Allemannsretten - prawa swobodnego biwakowania w Norwegii (poza terenami miejskimi, w
odległości co najmniej 150 metrów od zabudowań jest wszędzie dozwolone). Co kilka dni,
lub przy gorszej pogodzie na pewno skorzystamy ze wspomnianych schronisk (norweskie
hytte), zwłaszcza tych samoobsługowych (niższe ceny). Tak więc podstawowy koszt będą
stanowiły tu tylko posiłki. Bazując na relacjach osób, które odwiedziły Norwegię, a także
relacjach, które czytałem w Internecie, Norwegia to bardzo zróżnicowany kraj. Niekiedy
można kupić chleb za cenę tylko dwukrotnie wyższą niż w Polsce, a innym razem nawet za
pięciokrotność. Tak więc ewentualne wydłużenie się trasy uzależnione będzie od szczęścia.
Na pewno odpuszczenie Nordkappu na rzecz Lofotów i Trollheimen pozwoli zaoszczędzić
nam sporą sumę – jedzenie w Finmarku jest ponoć cenowo najbardziej wygórowane,
z powodu małego zaludnienia i dużej liczby turystów. Bazując na relacjach z wypraw w inne
rejony Norwegii także mogę uznać ceny noclegów za mocno zróżnicowane – do tego stopnia
że czasami czyta się o polach namiotowych droższych niż schroniska. Kwota, jaką
zamierzamy przeznaczyć na samą drogę to kwota także z zapasem na nieoczekiwane wydatki.
Pewne przygotowania poczyniliśmy już teraz, kolejne zamierzamy jeszcze przez
wyjazdem. Część ekwipunku była już wykorzystywana na innych wyprawach – tego tu nie
wypisuję. Rzeczy, które się zużyły, lub które zostały zakupione, ponieważ wcześniej nie były
pożyczane albo w ogóle ich nie było, to:

Zakupiona cieplejsza kurtka, na typową górską niepogodę – 250 PLN

Nóż, spełniający przepisy prawne w Norwegii (ostrze do 7 cm) – 25 PLN

Saperka – 40 PLN
Pozostały ekwipunek będziemy kupować w lipcu (właśnie zakupy są jednym ze
wspomnianych powodów przesunięcia wyprawy na sierpień):

Paszport Basi (Wymóg ważnego paszportu w Norwegii) 70 PLN + Zdjęcia 30 PLN

Tabletki do uzdatniania wody – 40 PLN

Śpiwory – dobre, ciepłe śpiwory, które pomogą wytrzymać chłodne noce – 200-300
PLN za oba

Ładowarka turystyczna/Zapasowe akumulatorki/Baterie – 90 PLN

Zapas jedzenia na pierwszy etap wyprawy – 150 PLN

Bilety lotnicze Kraków-Trondheim – 800 PLN (dwa bilety)

Plecak – 100 PLN

Kijki trekkingowe – 160 PLN (dwa komplety)

Ubezpieczenie obejmujące sporty ekstremalne na miesiąc na terenie Europy – 500
PLN (dwie polisy)

Namiot – 270 PLN

Porządne, ciepłe skarpety – 60 PLN (bo ciepłe onucki są niezastąpione)

Podsumowując: 2570 PLN
oraz

Noclegi/Przejazdy/Zwiedzanie – 3000 PLN (szacunkowo)
Rzeczy, które planowaliśmy kupić, ale uda nam się pożyczyć to:

lepszy aparat (ponowna okazja zwiedzenia Skandynawii nie nadarzy się pewnie
prędko, więc uznałem, że warto mieć lepszy sprzęt, niż aparat w telefonie, który
z reguły towarzyszy mi na wyprawach).

Namiot – ograniczając koszty podróży, poza tym, pozwoli pełniej cieszyć się
norweską przyrodą – w oddalonych od miast dolinach, jak opisana Innerdalen
będzie można podziwiać niezmącone sztucznym światłem rozgwieżdżone niebo
oraz polować na zorzę polarną.
Przygotowania
Podsumowując, naszym celem jest odwiedzenie w ciągu trzech tygodni najpiękniejszych
górskich zakątków Norwegii, od miejscowości
Å na Lofotach przez Trollheimen do
Jotunheimen (plus krótkie odwiedziny norweskiego kościoła w Karkonoszach :). Wyprawa
odbędzie się w sierpniu tego roku. Do planu dołączam zaprojektowane przez nas logo naszej
ekspedycji, nawiązujące do wspomnianego kawału.
Na sam koniec wypiszę wszystkich (dwóch :) uczestników tej wyprawy:

Przemysław Kantaruk, 26 lat, doświadczenie: piesze szlaki górskie, w różnych
pasmach Małopolski i Śląska.

Barbara Lewicka, 21 lat, doświadczenie: piesze szlaki górskie w różnych pasmach
Małopolski, Śląska i Podkarpacia.

Podobne dokumenty