Agnieszka Rembacz

Transkrypt

Agnieszka Rembacz
MŁODY DUDZIARZ Z WIELKOPOLSKI
Współczesną młodzież zdominowały zainteresowania związane z coraz bardziej
rozpowszechniającymi się mediami. Czy miewają jakieś pasje oprócz surfowania, zakładania
blogów, godzinnego przesiadywania na portalach i oddawania się wirtualnym grom? Okazuje się,
że są i tacy, których fascynacje dalece różnią się od tych, które stały się dziś tak modne.
Poprosiłam o rozmowę mojego starszego brata Daniela, który w wieku 12 lat został dudziarzem i
wstąpił do Młodzieżowej Kapeli Dudziarskiej w Połajewie.
Agnieszka Rembacz: Skąd zrodził się pomysł gry na dudach?
Daniel Rembacz: Do gry na tym instrumencie zachęciła mnie moja mama, która opowiedziała mi o
Kapeli Dudziarskiej działającej przy Gminnym Ośrodku Kultury w Połajewie. Postanowiłem
odwiedzić młodzież podczas prób w połajewskim GOK-u. Po dwugodzinnej obserwacji i rozmowie z
mistrzem Romanem zapisałem się na okres próbny. Miałem wówczas mieszane uczucia , ale już po
miesiącu otrzymałem dudy.
Swoją karierę muzyczną zaczynałem, mając 12 lat. Nie wierzyłem wtedy, że przerodzi się to w pasję.
Po prostu gra na takim instrumencie pociągała mnie, ale traktowałem to bardziej jak przygodę. Dziś
jestem pewien, że trudno będzie mi ją zakończyć.
Czy gra na tym instrumencie wymaga znajomości nut? Osobiście, zawsze podziwiałam każdego, kto
patrząc w szereg zapisanych na pięciolinii znaków potrafi tworzyć cuda na swoich instrumentach.
- Znajomość nut nie jest wymagana. Ja osobiście nigdy z nich nie korzystałem. Są jednak szkoły w
południowej Polsce specjalizujące się w grze na dudach. Tam znajomość nut jest obowiązkowa.
Czy mógłbyś opowiedzieć o wspomnianym mistrzu, który uczy Cię gry i dzięki któremu realizujesz
swoje hobby?
- Moim mistrzem jest człowiek, który dudziarzem został z przypadku. Jego historia jest banalna. Idąc
jak co dzień po ziemniaki, z sąsiedniego budynku sklepu usłyszał dobiegający nietypowy dźwięk.
Jako młody człowiek ciekawy świata postanowił spróbować gry na tym wspaniałym instrumencie.
Zaczął uczęszczać na zajęcia. I tak już zostało.
W życiu codziennym gra na dudach i jest instruktorem - nauczycielem. Jak twierdzi - każdy wytęp jest
dla niego ważny i każdy bardzo mocno przeżywa.
Kiedy po raz pierwszy wziąłeś udział w konkursie dudziarskim?
- Pierwszym moim poważnym występem był konkurs w Kopanicy. Zagrałem, mając za sobą dopiero
cztery miesiące gry. Ku mojemu zdziwieniu zdobyłem wtedy wyróżnienie. Dla młodego dudziarza to
niesamowity sukces! Uwierzyłem wtedy w swoje możliwości i stwierdziłem, że będę kontynuował
moje poczynienia w tej dziedzinie. Może to dar od Boga?
Czy jest ktoś, kto motywuje Cię do pogłębiania tych niecodziennych zainteresowań?
- Rodzina jest dla mnie ogromnym wsparciem. Zawsze mogę na nich liczyć. W miarę możliwości, w
trakcie występów są zawsze blisko mnie i trzymają za mnie kciuki. To dla mnie bardzo ważne.
Jednak to co robię, robię dla przyjemności, ponieważ sprawia mi to niesamowitą frajdę. Motorem
napędowym jest każdy kolejny, nawet najmniejszy sukces. Upewniam się wówczas, że wszystko to
ma sens, że tak nietypowe zainteresowanie też jest zauważane, doceniane, że w tej dziedzinie też
można stanąć na podium.
Twoja pasja związana jest z licznymi wyjazdami. Aby się do nich przygotować, potrzebne są próby.
Czy są one bardzo czasochłonne?
- Początkowo ćwiczenia były kilkugodzinne. Z czasem nauczyłem się zapamiętywać utwory, więc
było mi o wiele łatwiej. W domu systematycznie grywam przynajmniej 2 razy w tygodniu po 3
godziny dziennie.
Czy możesz wymienić i pochwalić się swoimi największymi osiągnięciami?
- Co prawda nie lubię się chwalić, ale moim największym dotychczasowym sukcesem jest zajęcie 4
miejsca na Międzynarodowym Konkursie „Gajdoszy” na Słowacji oraz trzykrotne zajęcie I miejsca w
Wielkopolskim Konkursie Dudziarskim w Kopanicy. Innym sukcesem, który sprawił mi niesamowitą
radość jest trzykrotne wydanie pocztówki oraz kalendarza „Do szopy hej pasterze – dudziarze” z
moim wizerunkiem. To niesamowite wrażenie widzieć siebie wśród innych muzyków. Muszę
przyznać, że strój dudziarza jest bardzo efektowny, a ja prezentuję się w nim dość okazale.
Wiem, że nawiązałeś kontakty z wielkopolskimi dudziarzami oraz Szkocką Kapelą „Scot Pipe”,
opowiedz o tej współpracy.
- Cenię sobie współpracę z Kapelą Dudziarską z Połajewa, przecież od niej wszystko się zaczęło.
Miałem przyjemność zagrać także z kapelami ze Stęszewa i Bukówca. Współpraca z rówieśnikami
obfituje w ciekawe doświadczenia, szczególnie podczas wyjazdów weekendowych. Niesamowitą
przygodą okazała się współpraca ze Szkocką Kapelą Dudziarską „Scot Pipe” z Edynburga. W sierpniu
2010 roku uczestniczyłem w Międzynarodowej Paradzie Kapel Dudziarskich „The Edin Burgh
Tattoo” w Szkocji. Innym wspaniałym przeżyciem okazał się wyjazd z wyżej wymienionym zespołem
do Szwajcarii. W trakcie tego wyjazdu jako młody dudziarz zaprezentowałem indywidualnie 3
utwory, które wywołały spory aplauz wśród muzyków i słuchającej widowni.
Czy swoją przyszłość wiążesz z grą na dudach, a może marzysz o szkole muzycznej?
- Nie zamierzam rozstawać się z dudami i pragnę zachować dotychczasową tradycję „gry z
kapelusza”. Dziś mogę otwarcie powiedzieć, że dudy są bardzo ważne w moim życiu, jednak
pozostaną one jedynie pasją. Plany zawodowe wiążę z zupełnie innym kierunkiem.
Jak reagują na Twoją pasję koledzy? Czy nie uważają Twoich zainteresowań za nieco dziwaczne i
nietypowe jak na młodego człowieka?
- Początki były trudne, lecz z każdym miesiącem, rokiem, kiedy opowiadałem im o moich
niesamowitych wyjazdach, potraktowali poważnie moją grę na dudach. Na dzień dzisiejszy mają
świadomość oryginalności mojego hobby. Nie robią mi jednak z tego powodu uszczypliwych uwag.
Często pytają nawet o plany, interesują się moimi występami i oczywiście w miarę możliwości chętnie
na nie przychodzą.
Nie zauważyłem, aby to, czym się interesuję zaważyło negatywnie na moich kontaktach z kolegami.
Czy to jedyne hobby, któremu się poświęcasz?
- Gra na dudach nie zdominowała mojego czasu wolnego. Traktuję to jak dobrą zabawę, choć czasem
jest i pierwiastek rywalizacji. Mam wiele innych zainteresowań, m.in. gra w piłkę ręczną oraz nożną.
To taki rodzaj odskoczni.
Jak udaje Ci się pogodzić próby i wyjazdy na koncerty z nauką? Przecież jesteś uczniem II klasy
liceum ogólnokształcącego, a więc z pewnością masz mnóstwo nauki.
- Niestety, na nadmiar wolnego czasu nie narzekam. Oczywiście szkołę stawiam na pierwszym
miejscu. Nie mogę pozwolić sobie na opuszczenie się w nauce, przecież za rok czeka mnie matura!
Boję się, że jednak z tego powodu będę musiał ograniczyć nieco próby, a może nawet zrezygnować z
części wyjazdów. Mam nadzieję jednak, że będzie to jedynie przejściowa sytuacja i po napisaniu
egzaminu dojrzałości na nowo rozwinę skrzydła i oddam się mojej pasji.
W takim razie życzę Ci, aby tak się stało. Niech pasja, którą pokochałeś dostarcza Ci mnóstwa
satysfakcji, niech wznosi Cię na wyżyny artystycznego świata i przynosi kolejne sukcesy.
Z dudziarzem z Młodzieżowej Kapeli Dudziarskiej w Połajewie
rozmawiała Agnieszka Rembacz
Szkoła Podstawowa im. Kornela Makuszyńskiego w Boruszynie)