Problem dezinformacji jest być może jednym z kluczowych, gdy

Transkrypt

Problem dezinformacji jest być może jednym z kluczowych, gdy
Problem dezinformacji jest być może jednym z kluczowych, gdy rozważamy kwestie bezpieczeństwa,
a w każdym razie kluczowym z tych, którymi zajęto się w ostatnim czasie.
Gdy sięgniemy do pierwszych refleksji na temat sztuki wojennej, no to jest oczywiste, że nasuwa się
ta wspaniała książka Sun Tzu, która w swojej istocie dotyczy właśnie dezinformacji. Czyli
skoncentrowana jest na takiej refleksji, jak doprowadzić do pokonania przeciwnika bez użycia broni, a
wiec samymi narzędziami, które dzisiaj traktujemy jako narzędzia, służące dezinformacji.
Mówię o tym dlatego, żeby uświadomić, że problematyka dezinformacji, chociaż dzisiaj tak
popularna, chociaż dzisiaj tak przywrócona do łask przez analityków w istocie była przedmiotem
refleksji, analizy, także stosowania od tysiącleci.
To samo zresztą możemy powiedzieć o takich narzędziach wojny hybrydowej jak dywersja. Jesteśmy
pod dużym wrażeniem taktyki zastosowanej przez wojska Federacji Rosyjskiej w konflikcie
Ukraińskim. Sformułowanie „zielone ludziki” na nazwę oddziałów Specnaz zajmujących tereny
jako przedstawiciele ludu pracującego, ludu miast, wsi wschodniej Ukrainy. No ale przecież można
sięgnąć czy do początków drugiej wojny światowej, czy do innych wydarzeń, gdzie zobaczymy, że
działania dywersyjne pod pozorem występowania ludności miejscowej, autochtonicznej kraju który
się atakuje, były prawie zawsze stosowane.
Mówię o tym dlatego, żeby wskazać, iż dezinformacja na poziomie taktycznym, o którym właśnie
mowa czyli doraźnych działań, jest częścią historii wojen i konfliktów, jak już powiedziałem od
tysiącleci.
W tej materii mamy pewne udoskonalenia, mamy pewien rozwój i upowszechnienie tego typu
działań zgodnie z rozwojem techniki, ale nie mamy zasadniczej fundamentalnej zmiany. Czy
przeanalizujemy wydarzenia drugiej wojny światowej związane np. z inwazją na Normandię i
dezinformację zastosowaną przez aliantów wskazującą, mającą wskazać, że inwazja zostanie
dokonana w innym miejscu czy jakiekolwiek, wiele innych działań, z taktyczną dezinformacją mamy
do czynienia od bardzo dawna.
To co jest nowe, związane ze światem komunistycznym i postkomunistycznym, bo nie ma cienia
wątpliwości, że dezinformacja stała się jednym z kluczowych narzędzi pielęgnowanych i rozwijanych
przez państwa czyn też formacje komunistyczne. To co jest nowe, to masowość działań
dezinformacyjnych. Masowość związana z upowszechnieniem działań agentury wpływu, która stała
się niezbędnym, instytucjonalnym narzędziem ułatwiającym i umożliwiającym dezinformację.
Chyba trzeba w tym momencie przywołać doświadczenie Polski w ostatnich latach i jest oczywiste, że
nasuwa się ono samo z siebie.
To jest doświadczenie związane z tragedia smoleńską, w której doprowadzono do stworzenia
fikcyjnego obrazu przebiegu wydarzeń, ale było to możliwe wyłącznie dzięki współdziałaniu ośrodka
nadającego dezinformację, ośrodka rosyjskiego, z akceptacją i powielaniem tej dezinformacji przez
czynniki kraju, na który oddziaływano. Gdyby nie było tego feedbacku, tego oddziaływania
wewnętrznego czy powtarzania przez ośrodki wewnętrze dezinformacji płynącej z zewnątrz,
skuteczność takiego działania byłaby w istocie bardzo, bardzo ograniczona. Tylko posiadanie agentury
wpływu, tylko posiadanie swojego aparatu, który recypuje, odbiera i powiela dezinformację od
wewnątrz przedstawiając się jako źródło wewnętrzne danego kraju, daje szansę skuteczności
dezinformacji, także na poziomie taktycznym, o którym teraz rozmawiamy. To jest jedno z
kluczowych unowocześnień, kluczowych zmian jakie zostały, stały się wielkim wynalazkiem ruchu
komunistycznego, który doprowadził do umasowienia działania agentury wpływu i jej oddziaływania
od wewnątrz na ośrodki kierownicze oraz na świadomość społeczną podmiotu na który oddziałują.
Oczywiście, żeby było jasne, mówię o strukturze działania odwołując się do sprawy tragedii
smoleńskiej. To w żaden sposób nie przesądza o rzeczywistym przebiegu wydarzeń.
Gdyby analizować poszczególne elementy czy też etapy tej wielkiej operacji dezinformacyjnej, mówię
wielkiej, dlatego że przecież ogarnęła ona nie tylko Polskę. Ogarnęła ona także wiele innych krajów.
To, że to jest sytuacja niebezpieczna, to że to jest sytuacja zagrażająca ładowi społecznemu i
pokojowemu na świecie stało się refleksją dopiero ostatnich lat i ostatnich miesięcy. Mieliśmy do
czynienia w okresie ubiegłej kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych z masową refleksją
środków społecznego przekazu w Stanach Zjednoczonych, iż oto ktoś z zewnątrz próbuje oddziaływać
na przebieg kampanii wyborczej i ewentualnie na przebieg wyborów. I że to oddziaływanie jest
dokonywane właśnie między innymi poprzez ośrodki działające świadomie dezinformacyjnie i mające
swoich odbiorców wewnątrz kraju, na który się oddziałuje. Powstały nawet tezy, że to jest tylko część
procesu dezinformacyjnego, który ma objąć także inne kraje natowskie. Bez względu na to, na ile te
tezy są prawdziwe na ile nie są prawdziwe, trzeba sobie uświadomić, iż świadomość dezinformacji
jako jednego z narzędzi zagrażającego bezpieczeństwu militarnemu, bezpieczeństwu krajów Zachodu,
stała się częścią refleksji nad sytuacją militarną i sytuacją bezpieczeństwa świata w ogóle. To jest, jak
już powiedziałem poziom taktyczny. I można tę analizę prowadzić głębiej, ale nie wiem, czy to jest
teraz najważniejsze.
Istota polega na tym, że nowoczesna dezinformacja polega nie tylko na dawaniu fałszywej informacji,
ale także na jej kreowaniu, odebraniu i rezonowaniu od wewnątrz. Bez tego wewnętrznego
rezonansu ta dezinformacja nie może być skuteczna.
Dużo bardziej interesującym jest poziom strategiczny, którego wynalazcą jest jak się wydaje ruch
komunistyczny. Człowiekiem, który najprecyzyjniej, najbardziej dogłębnie, jak mi się wydaje, w
dotychczasowych badaniach nad dezinformacją, zanalizował tę problematykę jest były funkcjonariusz
KGB Związku Sowieckiego, Anatolij Golicyn, który w serii swoich książek, całe życie można by
powiedzieć, poświęcił właśnie analizie dezinformacji płynącej ze Związku Radzieckiego, w tym jego
strategicznego wymiaru tej dezinformacji. Taka najbardziej znana książka, pierwsza, która była
poświęcona tej tematyce to „Nowe kłamstwa w miejsce starych”. Książka, która ukazała w 1984
roku, która ma olbrzymią ilość bardzo ważnych refleksji i analiz, dla mnie jako dla Polaka, szczególnie
istotna kiedy ją po raz pierwszy przeczytałem w końcu lat osiemdziesiątych, był opis wydarzeń, które
mają się zdarzyć w ruchu komunistycznym i w świecie za „żelazną kurtyną”. Powtarzam, książka
wyszła w roku ’84, a opisywała bardzo precyzyjnie wydarzenia, których byliśmy świadkami, częściowo
aktorami, a częściowo przedmiotami w roku ‘89. I muszę uczciwie powiedzieć, że choć można by
dyskutować, nad szczegółami, to struktura wydarzeń, które opisał Golicyn w swojej książce, była
trafna. Tak rzeczywiście się stało. Zmiana, przemiana, która się dokonała w latach ‘89/90 w świecie za
„żelazną kurtyną” przebiegała według struktury opisanej przez Golicyna. Być może dlatego, gdy
książka ta została wydana przeze mnie, jako Szefa Kontrwywiadu Wojskowego w 2006 roku i mająca
stanowić podręcznik dla oficerów kontrwywiadu, mój następca uznał, że to jest lektura niewłaściwa i
książkę „zaaresztował”. Nie była, w żadnym wypadku, dostępna dla funkcjonariuszy kontrwywiadu.
Być może ta precyzja opisu i demistyfikacja przebiegu wydarzeń z przełomu lat osiemdziesiątych i
dziewięćdziesiątych została uznana za zagrożenie. Czy, jak ocenić to działanie tych funkcjonariuszy to
już pozostawiam do własnej refleksji. Czy tylko jest to tylko nieroztropność czy też mieliśmy do
czynienia ze zjawiskiem dalej idącym. Przy analizie problematyki dezinformacji trzeba być
niesłychanie ostrożnym, niesłychanie ostrożnym i precyzyjnym, bo obracamy się w „sferze cienia”,
gdzie nie ma w danym momencie ostatecznych dowodów, a na pewno nie takich, które można by
przedstawić skutecznie sądowi. W związku z tym, ostrożność, precyzja, są szczególnie wymagane.
Jak już mówiłem, to co jest niezwykle interesujące i najważniejsze w tej książce, i następnych
książkach Golicyna, to to, że wskazuje on na strategiczny wymiar dezinformacji. Najprościej byłoby to
opisać w sposób następujący: Golicyn uważa państwo sowieckie i jego następców, za jedną wielką
mistyfikację. Problem nie polega na tym, że poszczególne działania są działaniami dezinformacyjnymi
zmierzającymi do osiągnięcia konkretnego celu. Problem polega na tym, że całe instytucje, struktury
instytucji państwowych są dezinformacją – że mamy do czynienia działaniem długofalowym,
obliczonym na dziesięciolecia i na strukturalne wprowadzenie w błąd drugiej strony, a w istocie to
quasi państwo jest narzędziem grupy przestępczej, zmierzającej do władzy nad światem. Taka jest
ostateczna konkluzja Golicyna, jego refleksji nad działaniem państwa sowieckiego i jego następców.
Na ile to jest refleksja prawdziwa, to powinno być przedmiotem badań i dlatego tak wiele uwagi w
Akademii Sztuki Wojennej poświęcamy właśnie analizie tego zjawiska. Stąd waga prac
podejmowanych przez pana profesora Zybertowicza, przez pana profesora Cenckiewicza, przez pana
doktora Targalskiego na Akademii Sztuki Wojennej, bowiem dezinformacja słusznie została obecnie
uznana, jak już mówiłem, za jedno z najgroźniejszych zjawisk dla bezpieczeństwa, pokoju i możliwości
rozwoju demokratycznego państw wolnego świata.
Dlatego witam serdecznie inicjatorów tej konferencji i głęboko wierzę, że przyczyni się ona do
lepszego doprecyzowania obszarów tej patologii – obszarów, z którymi mamy do czynienia – z
dezinformacją i pozwoli nam precyzyjniej skonstruować narzędzia, które tej dezinformacji będą
zdolne się przeciwstawić.
Ale jedno jest pewne i o tym trzeba jasno powiedzieć, że fundamentalnym narzędziem
przeciwstawiania się dezinformacji jest po pierwsze prawda, i to jest rzecz fundamentalna, i
swoboda, wolność, dochodzenia do prawdy - przeciwstawianie się temu, co nazywa się poprawnością
polityczną i co służy do blokowania możliwości w ogóle analizy rzeczywistości.
Z całym szacunkiem dla tych wszystkich uczciwych i dzielnych dziennikarzy, i analityków, naukowców,
którzy przynależą do tego, co się nazywa głównym nurtem, mainstream informacji w Polsce i innych
krajach. Warto, żeby oni obdarzali większym szacunkiem i przychylnością tych wszystkich, którzy
przede wszystkim koncentrują swój wysiłek, nie na powielaniu stereotypów, ale na dochodzeniu do
prawdy. I nie na podporządkowywaniu swojej narracji bieżącym celom politycznym, lecz na
informowaniu opinii publicznej o faktach. Dlatego, że jako historyk mogę powiedzieć z absolutną
pewnością: najpierw są fakty, później interpretacje. W dezinformacji jest dokładnie odwrotnie.
Najpierw przedstawiana jest w dezinformacji interpretacja, a fakty są dobierane do tezy. Jeżeli tej
struktury dezinformacji nie zrozumiemy, będziemy ciągle na nią podatni.
Dziękuję bardzo.