wyprawa do brzucha giełdy

Transkrypt

wyprawa do brzucha giełdy
W NOWYM CENTRUM GIEŁDOWYM SALA
DLA PUBLICZNOŚCI WISI NAD
PARKIETEM NA ZDJĘC1U ARCHITEKT
ANDRZEJ M CHOŁDZYNSKI
NA SĄSIEDNIEJ STRONIE
WIDOK NA SZKLANĄ GIEŁDĘ OD STRONY
UL KSIĄŻĘCEJ W WARSZAWIE
• Pewnie, że dobrze, bo wtedy nie
ma anarchii w przesil żeni Są przepisy
i wymagania. Dzięki temu jest
łatwiej projektować i mniej można
zepsuć Im więcej wymagań, tym
prościej pracować.
Czy program funkcjonalny
giełdy był skomplikowany?
• Bardzo. Na przykład jej gmach
miał mieć co najmniej cztery stopnie
dostępności Do jednej strefy mogą
wchodzić wszyscy, do innej już tylko
pracownicy Centrum Giełdowego
czy Giełdy Papierów Wartościowych,
do innej - dostęp mają tylko maklerzy
A przecież wszyscy używają tych
samych wind. To była łamigłówka
Jak wymyślali Panowie budynek
giełdy? Jest przecież tak mało
współcześnie budowanych giełd. W
Europie i USA to gmachy
zabytkowe, z pompatycznymi
schodami i kolumnadami jak w
świątyniach antycznych.
• Rzeczywiście, nowych giełd jest
bardzo mało, najwyżej kilka w Azji.
Ale nie szukaliśmy inspiracji w giełdach świata Przede wszystkim dlatego,
ze te instytucje wciąż ewoluują.
Trzeba się liczyć z tym, że system notowań w przyszłości będzie inny, będzie mniej maklerów albo w ogóle
znikną z parkietu. Taka perspektywa
była zresztą zapisana w warunkach
konkursu, przygotowywanych również przez osoby z zarządu Giełdy
I powiedziały Wam,
że kiedyś giełda jako budynek
może się okazać niepotrzebna?
• Tak. Być może kiedyś będą już tylko
notowania elektroniczne. I od razu
rodzi się pytanie - czy będzie jeszcze
potrzebne miejsce, gdzie będzie
można przyjść i powiedzieć tu ulokowane są moje pieniądze. Teraz w
naszym Centrum Giełdowym jest sala
notowań z pięknym widokiem na
park, która zajmuje honorowe miejsce
na pierwszym piętrze Ale jeśli
zajdzie taka potrzeba, za 20 lat można
tez będzie urządzić salę zebrań czy
wygodne i duże biuro.
WYPRAWA
DO BRZUCHA GIEŁDY
Z ANDRZEJEM M.
CHOŁDZYŃSKIM,
WSPÓŁPROJEKTANTEM
NOWEGO GMACHU
WARSZAWSKIEJ GIEŁDY,
ROZMAWIA
DARIUSZ BARTOSZEWICZ
ZDJĘCIA PIOTR JANOWSKI
Wraz ze Stanisławom Fiszerem,
drugim z projektantów Centrum
Giełdowego, pracował
Pan dotąd głównie w Paryżu.
Koledzy z Polski zazdroszczą
Warn tamtejszej ustaw)
o architekturze, konkursów.
Francję stawiają za wzór.
Dlaczego tam jest tyle konkursów
architektonicznych,
a u nas -jak na lekarstwo?
• We Francji, jeśli na budynek jest
wydawany grosz publiczny, musi
być konkurs. I koniec, kropka.
dzy architektami daje gwarancję inwestorowi, żę będzie miał projekt dobrego budynku w dobrej przestrzeni
- za rozsądne pieniądze
A jak byłoby w przypadku
komercyjnego biurowca z giełdą?
Czy w Paryżu też ogłoszono by
konkurs?
• Zapytajmy najpierw, kto jest inwestorem Centrum Giełdowego, a wtedy
uzyskamy odpowiedź
Inwestorem jest spółka Centrum
Giełdowe, którą tworzą: Centrum
Bankowo-Finasowe
Dlaczego?
• Bo nikt nie wymyślił nic lepszego niż „Nowy Świat", Giełda Papierów
Wartościowych SA...
konkurencja A konkurencja mię-
• która jest spółką Skarbu Państwa,
Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych SA, gdzie udziałowcem jest
Skarb Państwa Bank Handlowy w połowie lat dziewięćdziesiątych też należał
do państwa itd. Jaki wniosek? W
Paryżu projekt biurowca Centrum
Giełdowego również wyłoniono by
w konkursie
W przypadku gmachu nowej
giełdy było bardzo wiele
ograniczeń. Obok przebiega
Trakt Królewski, mamy plac
Trzech Krzyży, zabytki, stary
park, skarpę warszawską. Czy to
dobrze, jeśli już w założeniach są
niemal same ograniczenia?
Czy to znaczy, że budynek
Centrum Giełdowego w przyszłości
będzie mógł być wszystkim?
• Ten budynek może, jak wiele innych na świecie, zmienić przeznaczenie, może /ostać sprzedany, podarowany czy przejęty. Wiele rzeczy może
się zdarzyć. Ale nigdy nie stanie się
np fabryką butów. Zawsze będzie
biurowcem z przestrzeniami wyższego
rzędu, w którym jest dużo sal do
pracy, spotkań i zgromadzeń. W
przestrzennym holu można urządzić
sale recepcyjne. Taka możliwość dostosowania budynku do zmieniającej
się funkcji, to istota odpowiedzialności
za pieniądze inwestora.
Czy dużo myśleli Panowie o tej
lokalizacji, o sąsiednich domach,
do których giełda się dokleiła? To
wczesnomodernistyczne kamienice
na rogu Nowego Światu i Książęcej,
zaprojektowane w duchu klasycy
zmu i Ecole des Beaux Arts.
• Nie są brzydkie, l ponadto przetrwały. Zresztą pięknych kamienic w
Warszawie przed wojną było dużo.
Każdy dobry plac miał efektowny narożny budynek
Wyraźnie nawiązali Panowie do
wysokości tych kamienic. Czy
wyżej nie można było budować?
• Nie było wolno. Takie są regulacje
konserwatora zabytków. Zresztą na-
wet gdyby nie było takich ograniczeń,
nie budowalibyśmy wyżej.
Dlaczego?
• Bo mamy respekt dla praw urbanistyki, także tych niepisanych. W tym
przypadku było jasno powiedziane:
nowy budynek nie może przekroczyć
gabarytów domów sąsiednich, a więc
także gmachu projektu Tygrysów [architektów Wacława Kłyszewskiego,
Jerzego Mokrzyńskiego i Eugeniusza
Wierzbickiego. zwanych „Tygrysami" - red.], czyli byłego Domu Parlii i gmachu Muzeum Narodowego
projektu Tadeusza Tołwińskiego.
A który z tych gmachów Pańskim
zdaniem jest najwartościowszy?
• Wszystkie budynki, które znajdują
się w tej okolicy, kształtują osobowość miasta, są równie ważne. Nie
chcę się bawić w krytyka sztuki, oceniać. Czuję respekt dla otoczenia,
każdego otoczenia.
• Andrzej M. Chołdzyński
ur. w 1960 r. w Lublinie.
Absolwent Wydziału
Architektury Politechniki
Krakowskiej. Studia
podyplomowe odbył w
Ecole d'Architecture w
Paryżu i na Sorbonie. Autor
m. in. mediateki i teatru w
Saint-Quentin-en-Yvelines,
przebudowy Instytutu Kultury
Polskiej w Paryżu (z
Fiszerem), hotelu Accor i
centrum handlowego w
Krakowie.
• Stanisław Fiszer
ur. w 1935 r. w Warszawie.
Profesor Ecole d'Architeeture
w Nancy i członek Academie
d'Architecture.
W Paryżu pracuje od 1965 r.
Od 1996 r. prowadzi biuro
„Fiszer Atelier 41".
Projektował m.in. teatry
„Espace Acteurs" w Paryżu
i w Saint-Quentin-enYvelines,
liczne hotele, szkoły, muzea
i inne obiekty użyteczności
publicznej.
W każdym wypadku?
• Gdyby ktoś zamawiał u nas budynek na wystawę światową albo wieżowiec - na dodatek jedyny w mieście
- to wtedy trudno znaleźć kontekst.
Trzeba coś stosownego wymyślić,
samemu od początku formować
przestrzeń. Chyba najtrudniej projektuje się w miejscu dziewiczym.
Inwestor zaciąga Was na pole i
mówi: proszę zaprojektować
budynek. I co? Poddaje się Pan?
• Nie, ale strasznie trudno jest zacząć. Zastanawiałbym się wtedy, po
co takie ładne puste pole w ogóle zabudowywać. Jak się człowiek dobrze
rozejrzy, to zawsze znajdzie coś, co
warto zachować, ocalić przed miastem. Może jest las, może płynie jakaś
rzeka, leży duży kamień. Tematem
mojego dyplomu była „Krakowska
stacja ekologiczna" Robiłem to w
czasie, kiedy jeszcze mało komu się
śniło o ekologii.
Jakie to były lata?
• Polowa lal osiemdziesiątych Trudny
okres także dla kandydatów na architektów. Wszyscy projektowali jakieś domy mieszkalne, fabryki. A ja
postanowiłem zaprojektować stacje
ekologiczną w szczerym polu. Zacząłem od wpisania niskiego, podłużnego budynku w pagórkowaty krajobraz. Zresztą był to ciekawy krajobraz
Bronowice. tam gdzie Stanisław Wyspiański tańczył na weselu Lucjana
Rydla, dosłownie sto metrów za historyczną chałupą.
Z chałupą też wszedł Pan w
dialog?
• No nie, ja projektowałem stację
ekologiczną, a nie chałupę do „Wesela". Cały pomysł polegał na konfrontacji najnowszej techniki z nieskażoną przyrodą. Nie jestem chory
na nostalgię. Nie powiem, że XIXwieczne miasto jest ideałem i tylko w
nim chciałbym mieszkać. Jednak
współczesna technika ma wielkie
osiągnięcia, daje architektom wiele
wspaniałych możliwości.
I w rezultacie miasta
są coraz lepsze, wygodniejsze?
• Chce pan uogólnień? W większości znanych mi wypadków na razie
nie. Ale nowa technika daje szansę na
przyszłość. W pracy dyplomowej
starałem się dowieść, że można
mieszkać w dziewiczym środowisku,
wzbogacając je o nowe wartości i nie
niszcząc tego, co zastane. Moim młodzieńczym idolem był architekt Sir
Norman Foster i może paradoksalnie,
Andrea Palladio. Nawet Fosterowi
nie udaje się budowa domów w
jakiejś absolutnie czystej technologii,
całkowicie obojętnych dla środowiska. Ale on ogłasza. że zmierza
w słuszną stronę - w stronę architektonicznei utopii, doskonałej technoogicznie architektury, która nie szkodzi środowisku i istnieje w idealnej
Środa 21 czerwca 2000 MAGAZYN GAZETY 11
DO BRZUCHA
GIEŁDY
WJEDZIEMY
NAJDŁUŻSZYMI
SCHODAMI
RUCHOMYMI
W POLSCE
tzw. standardami. Pytają: panowie, a z
którego to jest katalogu. Jeśli robimy
okładzinę aluminiową, to tu jest
katalog firmy, zamawiamy 600 m
kwadratowych i wieszamy na elewacji.
Czy tak było w przypadku
Centrum Giełdowego?
• Nie, bo od razu powiedzieliśmy, że
właśnie tak nie będzie. Że chcemy
dobrego rzemiosła, rękodzieła.
Komu zależało,
żeby tym razem było inaczej?
Inwestorowi czy architektom?
• Nam zależało. Ale mamy wspaniałego inwestora, który nas słucha. Robert Rzesoś z zespołem to dobry duch
przedsięwzięcia. Mówimy więc: okładziny robimy z odlewów aluminiowych. Wszyscy patrzą na nas zdziwieni i
pytają: a dlaczego? No i tłumaczymy:
będzie tekstura, jak słońce wyjdzie
zza chmur, to na elewacji pojawi się
gra świateł i cieni. Na szczęście dzięki
wyobraźni generalnego wykonawcy
(Konsorcjum Budokor -PORR) nie
musieliśmy się tłumaczyć, dlaczego
trzeba i należy „inaczej niż zwykle".
Pański współpracownik Stanisław
Fiszer mówił mi, że odlewy z
aluminium dają przyjemność
„powolnej lektury budynku".
• Ma rację. Jeśli mamy do czynienia z
architektoniczną wirtuozerią, możemy się
delektować grą detali i różnych zestawień
materiałów na bryle budynku. Oprócz
tego ważna jest oczywiście gra
proporcjami. Każdy porządny gmach,
oprócz ciekawego oglądu z dystansu, ma
coś do zaoferowania z bliska. To jest
właśnie powolna lektura architektury.
upodobaniem stosuje elewacje--lustra ze
szkła refleksyjnego? Czy to tylko kwestia
ceny?
Głównym pomysłem w warszawskim • Rzeczywiście, szkło refleksyjne
Centrum Giełdowym jest rozbicie
jest tańsze. Czy jest jeszcze jakiś pobryły na dwie części. Całość wygląda wód? Nie wiem, może nieświadotak, jakby tworzyły ją dwa różne
mość projektanta? Może swoiście pojęta
budynki, zrośnięte ze sobą. Ten
nowoczesność? Kiedyś była cała teoria,
ważniejszy, z parkietem giełdy,
że miasto odbijając się w takich
odgina się, cofa w głąb działki. Czy
elewacjach-lustrach zwielokrotnia się,
chodziło Panom o to, aby otworzyć
potężnieje. Ale to jest: trochę tak, jak
widok na park z placu Trzech
ze słynnymi lustrzankami policjanta: są
Krzyży?
nieprzeniknione, trzymają na dystans.
• Tak. ale też o coś jeszcze. Nie chcieliśmy,
Albo jak lustro weneckie w pokoju
żeby nasz budynek zdominował ul.
przesłuchań. W przypadku Centrum
Książęcą. Centrum ma bowiem aż
Giełdowego zdecydowanie jestem za
osiem nadziemnych kondygnacji.
architekturą, która nie izoluje ludzi. W
Gdybyśmy nie przełamali gmachu, to
budynku nie może być ani za zimno, ani
jego elewacja od strony ulicy byłaby
za ciepło. Potrzebna jest osłona od
przytłaczająca. A tak mamy biurową
wiatru, deszczu i śniegu i dobre
kamienicę, która nawiązuje do narożnej
oświetlenie. I w zasadzie na tym kończą
kamienicy z początku wieku, a obok
się potrzeby funkcjonalne użytgłówny budynek, zupełnie inny w
kownika. A jeśli obok jest piękny
charakterze i kształcie, który żyje swoim
park, to dlaczego budynku na niego
życiem. On już nie „rozmawia" z ulicą,
nie otworzyć? Z drugiej stromy, jeśli
ale z pobliskim parkiem. Wygląda to
ktoś spaceruje w tym parku, to dlatrochę tak, jak w okolicach Central Parku
czego ma nie widzieć, że w budynku
w Nowym Jorku, gdzie zieleń nadaje
ktoś pracuje'? Przecież to nie jest żadna
sens budynkom wokół i odwrotnie,
tajemnica.
gdzie natura i architektura istnieją obok
siebie na zasadzie kontrastu, ale i dialogu. Ale z przezroczystym szkłem na
elewacjach jest sam kłopot, bo mamy
W budynku jest dużo szkła. Jest
kaloryfery, biurka, wszystko widać.
przezroczyste, a nie lustrzane - tak jak w Więc wiesza się żaluzje. Jak sobie z tym
większości nowych warszawskich
radzić?
biurowców. Dlaczego?
• U nas nie; widać tych bebechów. Cała
• Chodziło nam o to, żeby przestrzeń warstwa elewacyjna Centrum
przenikała budynek. Dzięki temu, Giełdowego ma grubość nawet metra.
stojąc w parku - poprzez hol, na prze- Nazywamy ją skórą budynku. To w
strzał - można zobaczyć oficynę starej niej ukryliśmy wszystkie przewody
narożnej kamienicy. A wjeżdżając do klimatyzacji i grzejniki. Są w niej
budynku Centrum Giełdowego pionowe dukty i poziome „gałązki",
schodami ruchomymi, zobaczymy które rozprowadzają na kolejne piętra
prze? szklane ściany z jednej strony powietrze chłodne albo cieple. I są inne
starą zabudowę, a z drugiej - zieleń.
dukty, które powietrze zabierają,
tłoczą do central klimatyzacyjnych,
Jak Pan sądzi, dlaczego większość skąd, po odebraniu niezbędnej ilości
polskich architektów z takim
ciepła, powietrze jest w części
wydychane ma zewnątrz. W sensie
symbiozie z naturą. Może kiedyś uida się
zrealizować tę utopię.
12 MAGAZYN GAZETY Środa 21 czerwca 2000
przenośnym i dosłownym to skóra
budynku, która oddycha, dzięki tym
kanałom wentylacyjnym w elewacji
uwalnia się dużo przestrzeli w pokojach. I nie potrzeba sufitów podwieszanych, żeby chować pod nimi
wszystkie instalacje. Jest wyżej,
światło wpada głębiej.
Ale te wszystkie rury jakoś trzeba
schować. Tylko w Centnm
Pompidou wszystkie bebechy
techniczne zostawili na wierzchu.
• To prawda. Wszystkie rury trzeba
najpierw opatulić grubym ubrankiem izolacją, bo płynie nimi latem zimne
powietrze, a zimą ciepłe. I od razu
pojawia się problem, co dalej. Jak wykończyć te bebechy na zewnątrz? Wybór wydaje się prosty. Obłożyć materiałem jednorodnym i gładkim albo
zrobić -jak ja to nazywam- teksturę,
czyli dać okładzinom fakturę, na której
załamuje się światło, korą można
wręcz poczytać. W tym przypadku rury
wentylacji zostały obłożone odlewami z żeliwa aluminiowego, na którym umieściliśmy wykresy notowań
giełdowych i nazwy spółek
Dlaczego wybrano odlewy
z aluminium do zamaskovania rur?
• Najpierw chcieliśmy wykorzystać
kamień. Obok stoją przeceż budynki z
kamienia. Wspaniały gnach Tołwińskiego - Muzeum Narodowe jest obłożony piaskowcem Budynek
Tygrysów - Biały Dom - też. Elewacja nowego biurowca [NG przy
placu Trzech Krzyży została wymurowana z bloczków piaskowca. Marzyliśmy, żeby elewacja Centrum
Giełdowego też była kamienna. Ale
okazało się, że to marzenie było za
drogie. Zaczęliśmy się wiec zastanawiać, co w zamian. Drewno? Z powodu starzenia się - drewno odrzuciliśmy. Może plastik? Nie, bo go nie
lubimy. Jest dużo innych możliwości. I
problem. Generalny wykonawca lub
inwestor zawsze wolą, żeby operować
W przypadku nowych biurowców
najczęściej jest tylko bryła.
Podchodzimy bliżej i widzimy
lustrzane elewacje, a w nich odbija
się nasza zniekształcona postać, i
koniec lektury.
• To chyba niedobrze. Budynki zabytkowe, te powstałe tuż po wojnie,
część współczesnych zapewniają nam
taką powolną lekturę. Ciekawy układ
brył, jakieś obramowanie, różne
materiały, faktury. Gdzieś pojawia
się drewno, stal styka się z kamieniem - gorzej lub lepiej, ale jest na
czym oko zawiesić. Niestety w Polsce
modernizm całkowicie fałszywie
kojarzy się nam już tylko z osiedlami
z prefabrykatów albo z pustymi, monotonnymi płaszczyznami. A przecież architekci - ci prawdziwi moderniści pracowali nad abstrakcyjną
przestrzenią, pięknymi proporcjami,
detalem i materiałami, szukali nowych zasad kształtowania przestrzeni,
gry świateł.
Ale wszystko to robili projektując
luksusowe domy czy siedziby
bogatych firm. To nie może być
chyba program dla mas?
ii To niech pan weźmie projekty
Waltera Gropiusa, założyciela Bauhausu, słynnej szkoły architektów
i projektantów - np. fabrykę w Dessau. Świetne proporcje, wspaniały detal. Ten budynek się czyta.
Przejdźmy więc do uważniejszego
czytania nowej giełdy.
• Słupy podtrzymujące budynek są
obłożone piaskowcem. Dolna
strefa, całe to pejzażowe przejście
do parku wykonane zostało z
piaskowca i granitu. Kamień jest w
różnych fakturach. Zastosowaliśmy
granit płomie-niowany, szlifowany,
młotkowany lub rwany. Piaskowiec
mamy też rwany cięty i szlifowany.
Po co aż tyle wariantów i faktur? Tylko
po to, żeby nie było nudno?
• To sposób kształtowania detalu.
Jeśli potrzeba mocniejszego akcentu,
wybieramy bardziej ekspresyjny kamień rwany. Bardziej neutralne części
robimy z kamienia szlifowanego.
Co jest wyżej?
• Duże okna, które są podzielone w
rytmie odpowiadającym funkcjonalnemu podziałowi wewnątrz budynku. Na zewnątrz część okien przesłoniliśmy półprzeźroczystymi płytami
alabastru. Dzięki nim światło
wpadające do środka ma ciekawe zabarwienie. Gdy zadrzemy głowę do
góry, zobaczymy też „kolumny" ze
stopu aluminium, które skrywają kanary wentylacyjne.
Panowie Marek Budzyński i
Zbigniew Badowski robią
architekturę do czytania wprost.
Tak jest na nowej Bibliotece
Uniwersyteckiej i Sądzie
Najwyższym w Warszawie. Na
elewacjach mamy po prostu litery,
które czyta się słowo po słowie. Czy
chodziło Panom o uzyskanie
podobnego efektu?
• Nam zależało przede wszystkim na
uzyskaniu zróżnicowanej faktury.
Szukaliśmy jej dość długo. Po różnych
próbach zaczęliśmy myśleć o drobnym tekście na panelach aluminiowych z wybłyszczonymi grzbietami liter
i cyfr. Z daleka dla oka wygląda to na
absolutną abstrakcję, ale wpatrując się
z bliska, dostrzeżemy nazwy i liczby
symbolizujące notowania giełdowe,
kilka zdań o akcjonariuszach. To coś w
rodzaju bibliae pauperum. Możemy
marzyć, że jesteśmy współczesnymi
rzemieślnikami budującymi katedry
gotyckie i dla nieumiejących czytać
opowiadamy
na
tympanonach.
kolumnach, witrażach, na ołtarzach
święte historie...
Czy giełda w Warszawie ma
być świątynią pieniądza?
• Nie, broń Boże. Proszę mnie nie łapać za słowa.
Wspomniał Pan, że w odlewach z
aluminium zastygły notowania
giełdowe i nazwy spółek. A jeśli
budynek za 20 lat zmieni swą funkcję,
to co? Będą je zrywać?
• Po co? Po prostu będzie wiadomo, że
tu kiedyś była giełda, że zbudowali ją
tacy a nie inni akcjonariusze.
Dlaczego zrywać tablice, które wymieniają fundatorów? Jeśli ktoś za sto
lat będzie oglądać to miasto, dowie
się w prosty sposób tego, kiedy i dla
kogo wzniesiono ten budynek. Ale
dla mnie wartość tych odlewów polega
na tym. że dobrze grają w świetle, mają
dobrą teksturę.
Nad gzymsem giełdy wyrastają
formy, które przypominają ekrany
komputerów czy telewizorów.
Podobny motyw pojawił się już
wcześniej w budynkach przy placu
Chalon w Paryżu.
• Rzeczywiście, w roku 1992 braliśmy
udział w konkursie na plac Chalon
przy stacji szybkiej kolei TGV -Gare
de Lyon. To były emocje. Zdążyliśmy w
ostatniej chwili. Pamiętam, jak z
projektem pędziliśmy przez Paryż w
kabriolecie Stanisława. Potem
okazało się, że do drugiej fazy wybrano
sześć projektów. Ostatecznie wygrał
nasz.
Tam także są „telewizory" nad
gzymsem. Czy to przypadek, symbol,
a może jakiś ulubiony motyw
Panów?
• Każdy budynek miejski, stojący
grzecznie w pierzei ulicy czy parku, może
mieć podstawę - swoje buty czyli bazę,
następnie korpus i wreszcie zwieńczenie.
Tak przeważnie wygląda tradycyjny
budynek w mieście.
Po prostu klasycznie?
• Tak. To klasyczny podział, ale
jego wypełnienie nie musi być
historyczne.
Ale dlaczego na dachu giełdy stoją
te szklane kioski czy „telewizory"?
• Postawiliśmy pytanie: czy zwieńczenie ma być masywne, czy lekkie
Ciąg dalszy na str. 14
ELEWA CJĘ
ZDOBIĄ
ODLEWY Z
ALUMINIUM
Z NAZWAMI
SPÓŁEK
GIEŁDOWYCH
i pełne światła. Budynek Tygrysów
ma zwieńczenie bardzo ciężkie, wręcz
historyzujące, trochę eklektyczne Nad
gzymsem koronującym jest ono podzielone na kwadraty. W tych
kwadratach jest jeszcze jeden kwadrat,
który podkreśla centralność wszystkich
elementów. Chcieliśmy, żeby nasz budy
nek był przekorny. Dom Partii był
zamkiem, do którego się nie zaglądało,
nie można było wejść. Coś się tam
w środku działo, coś tam radzono, sie
dzieli tajemniczy panowie. Budynek
był niedostępny. U nas jest odwrotnie.
Tam gdzie Blaty Dom jest pełen, nasz
gmach jest przezroczysty. I na odwrót.
Tamten budynek ma solidne, kamien
ne zwieńczenie, nasz miękko przecho
dzi L architektury w niebo, w światło.
Kiedy stoi się przed giełdą, to można
poprzez jej zwieńczenie patrzeć • My wręcz chcemy, żeby publiczwyżej. Przez szklane pawilony nad ność weszła do budynku i chciała
wjechać na antresolę. Jadąc ruchogzymsem widać niebo i chmury.
mymi schodami, ludzie będą mogli
spojrzeć w lewo, żeby obejrzeć salę
Projektowaliście giełdę na przekór
komputerową - elektroniczne serce
Domu Partii?
• Nie, na pewno nie odwracamy się nowoczesnej giełdy. Na prawo do Domu Partii plecami. Rozmawia- parkiet wszystko będzie widać jak na
dłoni przez przezroczyste szkło. Ja to
my z nim.
nazywam wycieczką do brzucha budynku. Nad nami, nad schodami zoW holu Waszego gmachu
baczymy przeszklony dach atrium.
są gigantyczne schódy ruchome.
Powyżej zamajaczą elewacje biurowe
Dlaczego są takie ogromne?
wyrastające ponad patio.
• Antresola dla publiczności jest na
trzeciej kondygnacji. Jakoś trzeba
Ruchomymi schodami będziemy
wjechać.
jechać w stronę światła.
• Tak, do światła, do wiedzy...
I co? Są po to, żeby na giełdę
przychodziły wycieczki i jeździły
I do pieniądza.
w kółko tymi schodami?
• Powtarzam; to nie jest świątynia
pieniądza. To budynek biurowy wyższej klasy, który ma wyrazistą hierarchię przestrzeni. Jego centrum jest
parkiet giełdy, gdzie dzieje się coś
istotnego. Chodzi nam o to, żeby
wprowadzić publiczność nad tę przestrzeń nadrzędną. Każdy zainteresowany może ją obejrzeć z góry i z
boku. Długie schody ruchome zapewnią wygodne wznoszenie się. Ludzie będą mieli czas, aby się rozglądać. Jadąc w górę, poznają strukturę
budynku, zrozumieją, jak on działa i
jak się po nim poruszać bez konieczności szukania strzałek i przewodników Każdy będzie mógł zobaczyć,
jak funkcjonuje giełda i upewnić się,
że obrót niematerialny pieniądza akcji - jest kontrolowany przez państwową instytucję.
Na antresoli, w specjalnej sali mają
się odbywać wykłady i seminaria dla
grup szkolnych. Będą projekcje, interaktywne stanowiska informacyjne ?
systemem dotykowych ekranów z
historią giełdy, strukturą tej instytucji.
Prawdopodobnie przez Internet będzie
się można połączyć z innymi
giełdami. Elektroniczne tablice nad
schodami wyświetlą najnowsze notowania wszystkich spółek Po prostu
spełniamy życzenie instytucji finansowej, która chce i musi się komunikować z szeroką publicznością.
Każdy może być jej klientem. Dlatego nasz budynek jest otwarty,
przeszklony, widoczny, zrozumiały,
demokratyczny, dostępny dla
wszystkich,
Czyli ma Pan nadzieję, że to będzie
budynek wyjątkowy, nie poprzez swoją
funkcję, lecz architekturę?
• To nie jest teatr, opera czy muzeum, tylko biurowiec, w którym odbywają się ważne procesy ekonomiczne jednej 7 instytucji państwowych. W związku z tym powinien
być przede wszystkim dobrze zrobiony
- rzetelnie, musi być funkcjonalny i
nie może psuć przestrzeni, w której się
znalazł. Jeśli ktoś z oglądających
powie, że giełda jest w Warszawie
budynkiem wyjątkowym, to będę
przez chwilę najszczęśliwszą osobą na
świecie.
Na koniec muszę o coś jeszcze
zapytać. Obok giełdy stanęła
studnia oligoceńska - też projektu
Panów. Już widzę oczyma
wyobraźni, jak przez tłum
biznesmenów w garniturach
przebijają się ludzie z baniakami.
Idą po dobrą wodę do picia do
giełdy. Czy to nie będzie dziwne?
• Jeśli to będzie dziwne, to tym
lepiej. Studnia powstała na życzenie
gminy z nadzieją, że gdy decydenci.
którzy będą tu przychodzić, zobaczą
tych ludzi z baniaczkami, to bardzo
szybko zadbają o lepszą jakość wody
w naszych kranach.
Tak Pan sądzi?
• Mam nadzieję. Bo po co są instytucje finansowe w państwie? Po to,
żeby polepszać jakość życia własnych
obywateli.

Podobne dokumenty