1 Witka 24 ZUPA KRASZONA SŁONINĄ W okresie świątecznym
Transkrypt
1 Witka 24 ZUPA KRASZONA SŁONINĄ W okresie świątecznym
Witka 24 ZUPA KRASZONA SŁONINĄ W okresie świątecznym, kiedy to nasze stoły uginają się od wyszukanych przysmaków, warto choć przez chwilę pomyśleć o tym, jak odżywiali się nasi dziadowie. Nie trzeba tu raczej przypominać, że spożywali oni „potrawy” dużo skromniejsze od naszych, a mimo to o narzekaniu z ich strony nie może być mowy. Jako przykładem posłużmy się fragmentem wspomnień pana BOLESŁAWA ZIELIŃSKIEGO z okresu międzywojennego (1918-1939). „W tym czasie był tak zwany kryzys gospodarczy - wszystko, co wiejskie, było bardzo tanie. Na przykład 1 litr mleka kosztował 20 groszy, jajko 3-4 grosze, 100 kg żyta 12 zł, a wszystkie artykuły przemysłowe coraz więcej drożały. Zarobić ludność nie miała gdzie i u kogo. Każdy obywał się, jak mógł, aby nie kupować i nie wydawać pieniędzy, których było coraz mniej. Na polach siano takie rośliny jak groch, gryka, proso, jęczmień, aby mieć swoją kaszę czy groch do gotowania. Siano też len na włókno i siemię na olej, potrzebny przeważnie w wielkim poście. Trzymano też wiele owiec na wełnę i skóry na kożuchy. Pożywieniem ludności były przeważnie: kapusta, ziemniaki, mleko. Były też różne zupy: grochowa, fasolowa, kasza z mlekiem jaglana i gryczana, placki, pączki z ziemniaków i wiele innych potraw. Jadłospis wiejski był więc bardzo duży i bogaty. Nie było wtedy radia ani telewizji. Ludzie chcieli sobie czas rozweselić. Kobiety zbierały się po 5-6 osób i przychodziły wieczorem z kółkami do jednej chaty jako tzw. prządki. Nie brakło wtedy żartów, śmiechów i przyśpiewek. A przychodzili też i mężczyźni - wtedy było jeszcze lepiej. A gdy który miał tabakierkę z tabaką, częstował wszystkich i razem wszyscy kichali, mając łzy w oczach. Do nas też przychodziły prządki. Było wtedy ciasno w mieszkaniu, ale wesoło. Przed odejściem mama częstowała je kolacją. Była to zupa grochowa lub fasolowa, dobrze okraszona słoniną. Cieszyły się kobiety i szczerze i wesoło dziękowały. Do zupy był podawany grubo krajany (2 cm) chleb - mówiono, że takim to dobrze czyszczą się zęby, których wtedy nie czyszczono. Była tylko zasada, że nie wolno było brać po gorącym jedzeniu czegoś zimnego, nawet wody do picia. Z przędzionego lnu wyrabiano na warsztatach płótna na koszule i inną białą bieliznę. Z wełny robiono materiały na ubrania do pracy i do kościoła i różne kilimy i fartuchy, piękne i dziś swoimi paskami, wzorami i wyrobem. Samozaopatrzenie wsi było w tym czasie jedynym wyjściem w tym kryzysie.” 1