Monika Foryt kl. II a - I miejsce Kapłaństwo

Transkrypt

Monika Foryt kl. II a - I miejsce Kapłaństwo
Monika Foryt kl. II a - I miejsce
Kapłaństwo- zawód czy powołanie?
Kapłaństwo jest przede wszystkim, sakramentem ustanowionym przez Chrystusa.
W sakramencie tym udzielona zostaje duchowa władza i dana łaska do sprawowania w należyty
sposób Eucharystii oraz innych posług kościelnych.
W ludzkich umysłach zawsze rodzi się pytanie jest to zawód czy powołanie? Odpowiedź
poniekąd może stanowić obserwacja i zapoznanie się z życiem znanych nam kapłanów. Kapłaństwo
zawodowe zapewne nie wykracza poza kompetencje duchownego i ogranicza się do wykonywania
zadań i obowiązków księży. Po wielu przemyśleniach, sądzę, iż wybór drogi kapłańskiej,
wywodzącej się z powołania jest świadomy i bezinteresowny, gdyż powołanie najczęściej wiąże się
z pełnym oddaniem Bogu i ludziom. Przytoczę tu słowa Wielkiego Polaka - papieża Jana Pawła II:
„Totus Tuus-Cały Twój Maryjo”. Te piękne słowa są świadectwem oddania i potwierdzeniem
powołania do duszpasterstwa Ojca Świętego. Wzorem kapłana jest Jezus Chrystus. To On mimo
wszelkich przeciwności i przeszkód głosił Słowo Boże, wzywał do nawrócenia i czynił cuda w Imię
Boga Ojca. Nauczył tego również swoich uczniów: „Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu
Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie
umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo
dawajcie!” (Mt 10, 6-9).
Przez wiele wieków następcy Chrystusowi czynili wiele dobra i poświęcali się dla swych
braci. Często też darzyli szacunkiem i zrozumieniem swych nieprzyjaciół oraz wypraszali dla nich
łaski i przebaczenie u Boga. Przykładem może być ksiądz Jerzy Popiełuszko, kardynał Stefan
Wyszyński i niewątpliwie Ojciec Święty Jan Paweł II. Przykładów księży i duchownych o wielkim
sercu można by podać wiele. Bardzo wartościowymi duszpasterzami są misjonarze. Poświęcając
swoje życie prywatne, niosąc pomoc i wiarę ratują wiele istnień ludzkich, dając im radość,
pocieszenie i łaskę zesłaną od Pana. „Wtedy zwołał Dwunastu, dał im moc i władzę nad wszystkimi
złymi duchami i władzę leczenia chorób. I wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali
chorych.”( Łk 9, 1-2).
Odniosę się do czasów teraźniejszych. W mojej parafii i nie tylko, uznaniem, a wręcz
wszechstronnym poszanowaniem cieszy się dwóch księży, choć niestety już nie sprawują posługi
kapłańskiej w parafii. Ks. Dominik Samulak i ksiądz Tomasz Bazan to przeciwieństwa. Ksiądz
Dominik spokojny duchem, opanowany, zaś ksiądz Tomasz impetyk, pełen pomysłów zawsze
zorganizowany. Wśród małomiasteczkowej ludności cieszyli się opinią właśnie „księży
z powołania”, ponieważ swą służbą duszpasterską wykraczali ponad zadania i obowiązki parafialne.
Działali słowem i czynem. Słowa ks. Dominika były jak niewidzialne lekarstwo kojące ból
wewnętrzny. Z jego wypowiedzi emanowała silna wiara. Czyny ks. Tomasza niczym prezenty od
wielu instytucji. Zdumiewające jak wiele może sprawić jedna osoba. Zawdzięczamy mu utworzenie
Stowarzyszenia na Rzecz Dzieci i Młodzieży „JESTEM” im. św. Jana Bosko, założenie drużyny
ZHR, powstanie grup formacyjnych, wiele wyjazdów i wycieczek itp. zarówno dla bogatych jak
i biednych.
Zadziwiające, choć tyle cierpienia i bólu na świecie to Pan Bóg pamięta o nas i zsyła na nas
swą miłość i dobro przez swych wiernych służebników.
Reasumując, nie istnieje konkretna odpowiedź na to pytanie. Jak wiadomo ludzie kierują się
w życiu różnymi priorytetami. Prosząc o miłość Bożą, prośmy o powołania.
„ I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie a znajdziecie; kołaczcie, a
otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą”
(Łk 11, 9-10).
II miejsce – Anna Nowak – kl. IIIt4b.
Wywiad z ks. Piotrem Kaweckim
Wywiad z księdzem Piotrem Kaweckim – proboszczem parafii św. Jana Chrzciciela
w Czerniczynie.
-Czy mógłby ksiądz się krótko przedstawić?
Nazywam się Piotr Kawecki, moja działalność w parafii pod wezwaniem św. Jana
Chrzciciela w Czerniczynie jest stosunkowo krótka, gdyż pełnię tu funkcję kapłana dopiero 3 rok.
-W jaki sposób kształtowało się powołanie do kapłaństwa? Jakie były trudności?
Powołanie? (chwila ciszy)
Myślę, że nigdy nie jest tak, iż od razu się wie, że jest się powołanym do posługi duszpasterza. Na
początku człowiek jest tylko człowiekiem dopiero po pewnym upływie czasu dochodzi do
„tej”przemiany wewnątrz siebie. Na początku kształciłem się w szkołach zawodowych- właściwie
uczęszczałem do Technikum Mechanicznego- precyzuje ks. Piotr. To powołanie, o które pytasz
odkryłem w sobie rok przed maturą. Jeśli chodzi o trudności to z pewnością mogę tu powiedzieć
o pobycie w seminarium. Jest to okres 6 ciężkich lat wypełnionych sesjami i egzaminami
- obawiałem się, że nie wytrwam w tym.
-Jaka była reakcja najbliższych na decyzję o wstąpieniu do seminarium?
Jeśli chodzi o moja mamę to przyjęła tę wiadomość pozytywnie, starała się mi pomóc- jak to
mama - dodaje z uśmiechem ks. Kawecki. Natomiast tata miał pewien dystans do tego, ale to
właśnie on gdy byłem na drugim roku utwierdzał mnie w tym przekonaniu i mówił, że idę dobra
drogą.
-Jakie wrażenia zapisały się w pamięci księdza podczas swojej pierwszej Mszy Prymicyjnej?
Moje święcenia odbyły się w czerwcu 1998 roku. W następną niedzielę miała miejsce moja
pierwsza Msza św. Na pewno jest to uczucie swojego rodzaju „szczęścia”, że udało się
przezwyciężyć wszystkie kłopoty. Kolejną rzeczą, która dotyczy tego pytania był strach- strach
przed tym jak to się uda i czy wszystko pójdzie tak jak być powinno...
Kluczowym momentem było błogosławieństwo, którego udzielałem swoim rodzicom, oraz
to jak się łączyłem we wspólnocie z innymi kapłanami. Te wszystkie przemówienia kierowane do
mnie, jak i moje podziękowanie na koniec. Myślę, że to są te właściwe momenty, w których łamie
się głos i zaciska gardło.
-Czy ma ksiądz koncepcję dotycząca zjednoczenia wszystkich ludzi do siebie?
To jest podstawowy błąd jaki przeważa wśród ludzi. Kapłan nie jest po to, by zbliżyć ludzi
do siebie-swojej osoby, ale do Boga. Ksiądz może zostać przeniesiony do innej parafii a wtedy
ludzie, nie będą chcieli dalej uczęszczać na Mszę świętą z błahych powodów. W dzisiejszych
czasach jest wiele „bożków” pochłaniających czas ludzi. Wygodniej jest siąść przed komputerem,
serwować po internecie czy pooglądać telewizję niż przyjść i pomodlić się jedną godzinę z Panem
Bogiem. Może z czasem taka koncepcja się wyrabia - nie wiem- ja w każdym razie nie mam takiej
recepty. Myślę, że przez swoją postawę oraz postępowanie można dać ludziom pewnego rodzaju
wzór do naśladowania. Musimy zrozumieć życie męczenników i zrozumieć postępowanie świętych.
Musimy starać się spłacić „dług” za to co dla nas zrobił- po to mamy między innymi okres
Wielkiego Postu. I tak nie jesteśmy w stanie spłacić długu za życia na ziemi, gdyż Bóg dał nam za
wielki dar. Możemy być lepsi - Bóg nas kocha i wybacza nam różne przewinienia- w zamian
oczekuje miłości do Niego i siebie samych.
-Dziękuję za uzyskane informacje.
Szczęść Boże.
Szczęść Boże.
II miejsce- Agnieszka Mucha kl. II t4c
Powołanie ( fragm.)
Było bardzo wcześnie, gdy siedemnastoletni Mateusz, jak zwykle wstał, aby przygotować się do
szkoły. Wziął prysznic i zszedł do kuchni, podążając za zapachem świeżego pieczywa i jajecznicy
przygotowanej przez jego mamę. Po śniadaniu Mateusz, jak co dzień wyszedł do szkoły. Idąc
rozmyślał o tym, jaki będzie dzisiejszy dzień, czy dowie się czegoś nowego. Był on chłopcem
lubianym przez rówieśników, a także nauczycieli, ze względu na dużą wiedzę, jaką posiadał. Był
bardzo inteligentny i na swój wiek dojrzały. Gdy Mateusz dotarł do szkoły, zobaczył nową osobę.
To był ksiądz. Okazało się, że przyszedł do szkoły uczyć w zastępstwie za katechetkę, która
poważnie zachorowała. Pierwszą lekcją Mateusza była właśnie religia, na której cała klasa poznała
nowego nauczyciela. Ksiądz okazał się młodym sympatycznym człowiekiem z poczuciem humoru.
Przedstawił się opowiedział trochę o sobie oraz w jaki sposób odkrył u siebie powołanie do
kapłaństwa.-Dość dużo czasu minęło, zanim zdecydowałem się na pójście do seminarium. Pewnie
wszyscy zastanawiacie się, dlaczego tak młody i przystojny mężczyzna chciał zostaw księdzem?
Otóż, będąc w waszym wieku, tak jak wy dzisiaj, siedziałem na katechezie i słuchałem nieco
starszego księdza, który tak jak ja,był katechetą. Opowiedział nam jak wygląda życie misjonarza.
Opowiadał tak ciekawie, że nawet największe gaduły w klasie zamilkły. Mówił nam to wszystko z
takim zapałem, jakby sam to wszystko widział i przeżył. Jak się potem okazało, rzeczywiście ten
ksiądz był ponad rok na misji w najbardziej ubogich krajach Afryki. Od tamtej chwili obudziło się
we mnie coś, czego sam nigdy nie umiałem odpowiednio nazwać. Zapragnąłem robić to samo i
pomagać ludziom takim, jakim pomagał tamten ksiądz. Czułem, że to nada sens mojemu życiu. I
oto jestem. W prawdzie nie zamierzam jeszcze nigdzie wyjeżdżać, ale mam nadzieję, że chociaż tu
się do czegoś przydam. No, a tymczasem, trzeba się pożegnać. Widzimy się jutro. Ksiądz wraz z
uczniami przeżegnał się i wszyscy opuścili salę. Mateusz był zamyślony. Myślał o słowach
młodego kapłana na temat misji, powołania i sensu życia. Przez resztę dnia chłopak zastanawiał
się , jaki właściwie jest sens jego życia? Czy miał tylko skończyć szkołę, znaleźć pracę i założyć
rodzinę? Nie wiedział. Ale miał nadzieję, że znajdzie odpowiedź. Następnego dnia Mateusz
wychodząc z pokoju spojrzał na krzyż wiszący na ścianie. Zadał sobie w myślach pytanie:
„Czemu wcześniej nie zwróciłem na Niego uwagi”?Rodzina Mateusza nazywała siebie katolikami,
ale chodzenie do kościoła ograniczali tylko do Bożego Narodzenia, Wielkanocy i kilku innych
świąt, które były im znane. Mateusz stał chwilę wpatrzony w krzyż, jednak prędko otrząsnął się z
tych myśli. Nie chciał odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego Bóg jest mu obojętny. Poczuł, że
Pan słyszy jego myśli i było mu wstyd, że nie chciał odpowiedzieć sobie na to pytanie. Będąc już w
szkole Mateusz szedł po korytarzu, a pytanie, które zadał sobie w domu ciągle chodziło mu po
głowie. Był tak zamyślony, że idąc korytarzem potrącił kogoś. Dopiero szelest rozsypujących się
kartek i książek przywołał go do porządku. Okazało się, że potrąconym jest ksiądz.
- Przepraszam bardzo. Trochę się zamyśliłem- Mateusz przeprosił księdza i pomógł mu pozbierać
kartki.
- Nic nie szkodzi. Ach to ty. Chodzisz do II c, prawda?- zapytał ksiądz.
- Tak. Jakim cudem ksiądz mnie zapamiętał i to pierwszego dnia?
- Bo jako jedyny słuchałeś wczoraj tego co mówiłem. Inni nie wyglądali na zainteresowanych.
- Gdy Mateusz podniósł ostatnią kartkę z podłogi przyjrzał się jej uważnie. Na kartce była
fotografia księdza i grupki czarnoskórych dzieci. Ksiądz widząc zainteresowanie chłopca zdjęciem,
powiedział:
- To jest ksiądz, o którym wczoraj mówiłem. A te dzieci uczył będąc na misji.
-Chyba jest dla księdza bardzo ważny, skoro nosi to ksiądz ze sobą.
- O, tak. Jest dla mnie wzorem. Wierzę, że kiedyś ktoś także będzie oglądał takie zdjęcie ze mną.
- Ksiądz westchnął, a Mateusz nie wiedząc co mu powiedzieć, zmyślił, że powinien już iść.
Zadzwonił dzwonek i obydwaj odeszli w swoją stronę. Dzień dłużył się Mateuszowi, do chwili, gdy
nadeszła lekcja religii. Gdy wszyscy weszli do sali, ksiądz rozejrzał się tak, jakby kogoś szukał.
Gdy wzrokiem trafił na Mateusza, popatrzył chwilę na niego tak, jakby chciał mu coś przekazać,
jakąś wskazówkę do życia. Ksiądz wspólnie z klasą odmówił modlitwę, po czym sprawdził
obecność i zapisał temat na tablicy.
- Na dzisiejszej lekcji powiemy sobie o powołaniu, czym jest powołanie, z czego się bierze i jak
wpływa na człowieka. Może ktoś wie, co to jest powołanie?
-Ksiądz nie widząc chętnych przesunął palcem po liście uczniów, po czym wybrał jedną osobę. To
była dziewczyna.
- Może Magda nam powie, czym jest powołanie?- dziewczyna wstała i chwilę popatrzyła na
księdza. Po jej wyglądzie można było wywnioskować, że jej mocną stroną jest moda, w ogóle
wszystko związane z ubraniami, fryzurami i dodatkami.
-Nie wstydź się. Czym według Ciebie jest powołanie? W tej chwili ktoś zachichotał i z pogardą
popatrzył na dziewczynę.
- Jej powołaniem mogą być co najwyżej ubrania, proszę księdza.
- W klasie zapanował śmiech. Dziewczyna, która to powiedziała, nie lubiła Magdy.
- A może Ty nam powiesz, czym jest powołanie?
Ksiądz z oczekiwaniem spojrzał na dziewczynę. Ta jednak milczała.
- Moim zdaniem, powinnaś pilnować tego co chcesz powiedzieć.
- Ksiądz stanął w obronie dziewczyny. I wywołał do odpowiedzi na pytanie kolejną osobę. Tym
razem był to Mateusz.
- Ale trafiłem. Mamy okazję znowu porozmawiać. Powiedz, czym jest powołanie?- Mateusz wstał,
pomyślał chwilę, a wtedy przypomniał sobie o zajściu na korytarzu, kiedy to pomagał pozbierać
księdzu rozsypane na podłodze kartki. Przypomniał sobie tą kartkę z fotografią uśmiechniętego
kapłana, otoczonego gromadką dzieci.
- Według mnie, powołanie to odnalezienie sensu życia.
- Tak, masz rację. A może rozwiniesz tę myśl?
- Powołanie to głos wewnętrzny, który podpowiada nam co powinniśmy wybrać, aby nasze życie
nie było zmarnowane. Ktoś czuje powołanie do pomocy, więc pomaga, ktoś czuje powołanie do
aktorstwa- więc gra w filmach.
- Bardzo dobrze, Mateuszu. Widzę, że doskonale rozumiesz ten temat. A podaj jakiś przykład
człowieka z powołaniem.
- Najlepszym przykładem jest ksiądz lub misjonarz-Ksiądz wzruszył się głęboko, słysząc słowa
chłopca. Czuł, że będzie wielkim człowiekiem, choć wcale go nie znał.
- Masz całkowitą rację- W tej chwili zadzwonił dzwonek. Cała klasa tradycyjnie odmówiła
modlitwę, po czym wszyscy szli w kierunku wyjścia. Wychodząc Mateusz spojrzał na księdza.
- Zaczekaj, Mateuszu. Bardzo mi się podobało, jak dzisiaj mówiłeś. Gdyby mnie ktoś o to zapytał,
odpowiedziałbym dokładnie to samo. Bardzo miło mi to usłyszeć, ale mam wrażenie, że nie to
chciał mi ksiądz powiedzieć.
- Tak. Chciałem Cię zaprosić na spotkanie.
- Jakie?
- Nie ma jakiejś konkretnej nazwy. To spotkanie dla wszystkich, którzy chcą pomagać, zostać
wolontariuszami lub jeszcze nie wiedzą, co chcą robić.
- A czemu ksiądz myśli, że chcę zostać wolontariuszem albo nie wiem co chcę robić?
- Nie powiedziałem tego. Po prostu widzę,że masz w sobie coś, czego nie chcesz odkryć. Przyjdź.
To niedaleko, bo to tu w waszym kościele. Masz ulotkę. Tu się dowiesz wszystkiego.
- Jeśli będę miał czas...- Mateusz, pożegnał się z księdzem i wyszedł. W drodze do domu, chłopak
przechodząc obok kościoła, zatrzymał się na wprost drzwi. Stał tak chwilę wpatrzony w krzyż na
jednej z wieżyczek i wszedł do środka. Mosiężne drzwi otworzyły się ze zgrzytem, niczym wrota
starego zamku. Wnętrze kościoła było piękne. W oknach widniały olbrzymie witraże, a na ścianach
namalowane były postacie świętych. Największą uwagę Mateusza przykuł wielki krzyż stojący
obok ołtarza. Chłopak podszedł bliżej, aby mu się lepiej przyjrzeć. Krzyż był drewniany,a postać
ukrzyżowanego Jezusa została wykonana z błyszczącego metalu. Mateusz stał chwilę i wpatrywał
się w krzyż. Nagle zegar wiszący na ścianie wybił godzinę 16.00, co sprawiło, że chłopak
oprzytomniał.
- Czas wracać do domu. Powiedział sobie w myślach i odwróciwszy się w stronę wyjścia postawił
krok do przodu. Gdy chciał postawić następny, usłyszał, że ktoś go woła. Mateusz odwrócił się,
jednak nikogo nie zobaczył. Wystraszony wybiegł z kościoła i idąc do domu starał się zapomniećo
tym, co wydarzyło się w kościele.
(...)
Kilka miesięcy później
Mateusz teraz już nie miał wątpliwości. Zdecydował się iść do seminarium, jak skończy szkołę.
Jednak zanim to się stanie, minie jeszcze trochę czasu, więc postanowił go jak najlepiej
wykorzystać. Uczył się jeszcze więcej, zdobywał coraz lepsze oceny. Bolało go tylko to, że
przyjaźń, na którą dość długo pracował, zniknęła w ciągu jednego dnia. Ale wiedział, że Jedyny
Przyjaciel jakiego miał, nigdy go nie opuści- Bóg.
Dwa lata później.
Mateusz był w drodze na plebanię księdza, który uczył go w liceum. Chciał się poradzić i prosić o
wystawienie opinii.
- Szczęść Boże.
- Szczęść Boże. Proszę, wejdź. Ksiądz zaprosił dorosłego już Mateusza do środka. Usiedli przy
stole, a gosposia podała herbatę.
- Co Cię do mnie sprowadza?
-Przyjechałem prosić o pomoc.
- A w jakiej sprawie?
-Chciałbym prosić o wystawienie opinii. Chciałbym zostać księdzem.
- Wiedziałem, że prędzej czy później przyjdziesz z tym do mnie.
- Jak to? Skąd ksiądz wiedział?
- Odkąd Cię poznałem, miałem takie przeczucie. A dzisiaj mnie w tym utwierdziłeś. Oczywiście, że
wystawię Ci tę opinię. Ale muszę to zrobić jak najszybciej, bo przez długi czas mnie nie będzie w
Polsce.
- Dlaczego?
- Dostałem propozycję wyjazdu do Afryki na misję.
-To wspaniale! Kiedy ksiądz wyjeżdża?
- Za trzy dni. Nie będzie mnie przez 4 lata.
- To w takim razie jutro przyjadę się pożegnać.
- Bardzo mi miło. Na jutro napiszę Ci też opinię.
- Bardzo dziękuję. Mateusz cieszył się, ze wreszcie księdzu udało się spełnić marzenie.
Trzy lata później.
Po dość trudnej drodze i długim upływie czasu Mateuszowi udało się zdać wszystkie egzaminy.
Wreszcie mógł stanąć przed ołtarzem i głosić Słowo Boże. Napisał także wiele listów do księdza,
który uczył go w liceum. A kiedy otrzymał odpowiedź na ostatni list, w kopercie było coś małego.
To było zdjęcie. Mateusz wzruszył się, gdyż na fotografii był znajomy ksiądz z pięciorgiem
afrykańskich dzieci. Łza zakręciła się w oku młodego księdza, ale musiał doprowadzić się do
porządku, gdyż zaraz zaczynał Mszę.
III miejsce - Katarzyna Pawłowska kl. III lc
Kapłaństwo
Ta Łaska Pańska
Służba kapłańska
Tyle wyrzeczeń kosztuje
I tak wiele dobra buduje
Przyjaźń i dobro rozsiewa
Niczym słowik wiosną śpiewa
Tak bardzo pomaga
Z wieloma problemami się zmaga
Ta służba dla społeczeństwa
Tyle wymaga męstwa
Kapłan jest naszym oparciem
Dla potrzebujących wsparciem
Nikomu pomocy nie odmawia
Zawsze o Bogu prawdę mawia
To on stawia czoła największym wyzwaniom
by podołać Boga oczekiwaniom
…...KAPŁAŃSTWO
Które daje mi radość, nadzieję,
I wiarę na lepsze w mym życiu dzieje.
Utwory nienagrodzone:
Monika Smoła kl. II t4c
Kapłaństwo
Człowiek czeka na powołanie....
W głębi cichej swojej duszy woła:
- Czy jestem gotów na to, Panie?
- Boi się, czy kapłaństwu podoła.
Niestety ciężka jest to droga,
Ale bardzo zbliża do ludzi.
Prowadzi prosto do Boga
i szacunek wśród innych budzi.
Kapłaństwo jest siłą świętą
Dla człowieka prostego.
Stanowi ono tajemnicę niepojętą,
Jak cuda Pana naszego.
Powołanie to siła z nieba,
Która ma ogromną moc.
Na wezwanie Pana gotowym być trzeba:
Czy to będzie w dzień, czy w noc!
Człowiek czeka na powołanie....
W głębi cichej swojej duszy woła:
- Czy jestem gotów na to , Panie?
-Boi się, czy kapłaństwu podoła.
Justyna Magdziak kl. IIt4c
Przyjaciel
Przechodzi obok nas wolnym krokiem
Wielu ludzi uważa, że jest prorokiem
Inni nazwali Go mędrcem i nauczycielem
A ja- po prostu przyjacielem.
Dla nas wszystkich jest spowiednikiem
Religijnej tradycji strażnikiem.
Dba o jej czystość i prawowierność
Od lat wie co to miłosierność...
Jest darem od Boga dla ludzi
Co dnia naszymi problemami się trudzi.
Między Profanum a Sacrum pośredniczy
Kapłan- taki przydomek od Boga dziedziczy.
Śmiech Iwona kl. IIa
Głos
Mam na imię Piotr, pochodzę z małej miejscowości Olsztyn. Wychowałem się
w religijnej i uduchowionej rodzinie, z którą regularnie chodziłem do kościoła. W domu zawsze
przed każdym posiłkiem wspólnie się modliliśmy i dziękowaliśmy Bogu za każdy kęs. Każdy swój
dzień zaczynam poranną modlitwą. Wieczorne modlitwy odmawiamy zawsze razem. Jestem
człowiekiem spokojnym, wyciszonym, lubiącym pomagać innym.
Pan Bóg prowadził mnie swoimi drogami, choć nie zawsze były najłatwiejsze.
Najtrudniejszą drogą, którą miałem do pokonania, była choroba mojej siostry. Dowiedziałem się, że
jest nieuleczalnie chora na raka. To było straszne. Wiedziałem, że jedyne co mogę zrobić to
gorliwie się modlić i prosić o cud. Moja modlitwa była szczera i płynęła prosto z serca. Czułem, że
Bóg mnie słyszy i pomaga. Bywały momenty, kiedy siostra czuła się lepiej i pojawiał się cień
nadziei. Lecz następnego dnia przychodziły chwile zwątpienia. W swojej modlitwie przyrzekłem
Bogu, że jeśli stanie się cud i siostra wyzdrowieje to poświecę całe swoje życie Bogu. Ale Pan miał
inne plany i zabrał bliską mi osobę. To był, wtedy bardzo trudny czas dla mnie. Wewnętrzny spokój
odnajdywałem w rozmowie z Bogiem. Wtedy zacząłem poznawać bliżej Stwórcę i tajemnice z Nim
związane . Moim przewodnikiem, który ukierunkowywał mnie był proboszcz z mojej parafii.
Rozmowy z nim dały mi dużo do myślenia. A przecież Bóg zabrał mi siostrę to znaczy, że nie chciał
mnie za swojego sługę? Ta myśl nie dawała mi spokoju, wtedy ksiądz odbył ze mną długą
i poważną rozmowę. Dzięki niemu zrozumiałem, że powołanie ma nie polegać na wymianie
z Panem Bogiem tylko szczerym oddaniu i głębokiej wierze. Wiele zawdzięczam kapłanowi, który
przybliżał mi Chrystusa.
Szkoła średnia była trudną przeprawą w moim życiu. Spotkałem się z wieloma sprzecznymi
z prawdą teoriami o kapłaństwie od moich rówieśników. Na wieść o tym, że chce zostać księdzem
wyśmiewali mnie i moje powołanie. Nie rozumieli tego pragnienia bycia sługą Bożym. Ile pokus
spotkałem na swej drodze. Największą pokusą, którą miałem do przezwyciężenia była pewna
dziewczyna z mojej klasy. Była ładna, pobożna, inteligentna-Ania. Ona jedna mnie rozumiała .
Potrafiłem z nią rozmawiać o powołaniu, które mam w sobie, o głębokiej wierze, z której czerpie
siły. Zapisaliśmy się razem na spotkania z kręgu Ruchu Światło-Życie. Razem z Anią uczyliśmy się
co to modlitwa spontaniczna, codzienna modlitwa Pismem Świętym. Bardzo się polubiliśmy.
Każdego razu po spotkaniach w Oazie odprowadzałem ją do domu. Pewnego razu Ania chciała
mnie pocałować, tak zwyczajnie na dowidzenia. Byłem zażenowany tą sytuacją. Na szczęście
w ostatniej chwili powstrzymałem ją. Wtedy Ania zaczęła się tłumaczyć, że to przecież nic złego.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę jest taka sama jak myślałem. Miałem do
siebie żal, że nie przewidziałem tego. Od tego czasu Ania zrezygnowała ze spotkań w Oazie. W
szkole przestała ze mną rozmawiać.
Miałem w sobie ciągłe pragnienie tak wielkie pragnienie, że towarzyszyło mi ono przez cały
czas. Po maturze nadszedł czas decyzji - co dalej? Miałem indeks na studia, ale wołanie Pana
okazało się silniejsze - od dobrych kierunków studiów, dobrze płatnej pracy. Wstąpiłem do
pobliskiej parafii księży salezjanów św. Marka, gdzie we wspólnocie ,,Wieczernik” rozpoczynało
się seminarium Odnowy w Duchu Świętym. Pozostałem na nich do końca. Pan Jezus zaś
przygotował dla mnie wielkie rzeczy. Bardzo mocno przeżyłem tą modlitwę o uzdrowienie
wewnętrzne. Nauczono mnie tam wydobywać bogactwa swej duszy, rozmiłowanej w samym Bogu.
Tam usłyszałem takie słowa: Chrystus wskazuje Ci drogę. Wybrałem życiową drogę pełną
wyrzeczeń.
Najbardziej chciałem pracować wśród najuboższych. W „Wieczerniku” odczuwałem ciągły
głód modlitwy, przebywania z Jezusem. Tam pokazano nam podstawy życia zakonnego,
zakorzenienia się w Oblubieńcu naszego serca. To właśnie tam złożyłem swoje pierwsze śluby
zakonne. Po rocznym urlopie w domu przyjazd do WSD w Obrze koło Wolsztyna. Tu na nowo
rozpoczęła się moja przygoda z Grupą Odnowy w Duchu Świętym. Tam na miejscu okazało się,
że znajduje się tam wspólnota współbraci ,,Immaculata”. W grupie tej uczę się wielkiej otwartości
i służby także tej najtrudniejszej, bo biegnącej przez Krzyż, przeciwności, zmęczenie, zniechęcenie.
Dzięki pomocy Boga mam odwagę jeździć i spotykać się z narkomanami i innymi ludźmi
potrzebującymi Jezusa. To doświadczenie Ducha Świętego w sposób szczególny przygotowuje
mnie do przyjęcia święceń diakonatu, abym jeszcze mocniej mógł zjednoczyć się z Jezusem. Pobyt
w ,,Immaculacie” daje mi wiele radości, szczególnie, gdy widzi się młodszych współbraci
przychodzących na spotkania. Nasze seminarium charakteryzuje się częstymi wyjazdami całą grupą
na wspólną modlitwę z pobliskimi wspólnotami. Wszystkie wyjazdy uwrażliwiają nas na potrzeby
i oczekiwania wobec kapłanów, formując w nas przyszłych pasterzy grup. Dlatego, za te
doświadczenia uwielbiamy Boga.
Jestem wdzięczny Bogu za dar Odnowy w Duchu Świętym. Przez to Pan budzi w nas
nieodparty głód modlitwy, głód słowa Bożego, głód służby - budzi młodych kapłanów
i zakonników.
Wojciech Kościuk kl. III t4c.
Kapłan
Kiedy jestem obok Ciebie
wszystkie smutki idą precz.
Wszystkie grzechy, grzeszki małe
opuszczają wtedy mnie.
Gdy nad wiarą swą pracuję
wspierasz zawsze duszą swą.
A po cichu, po kryjomu
modlisz się nad duszą mą.
Księże, księże mój
Aniele zawsze,
zawsze przy mnie bądź.
Bo ja jestem grzeszny człowiek,
proszę oczyść duszę mą.
Twoje słowa są jak śpiew,
który daje mi wiarę,
aby pokonać każdy ponury dzień.
Monika Mazurek kl. III t4c.
Zaufałem
Codzienny trud
Moje troski
Zmartwienia
Małe i duże problemy.
Samotny wieczór
Idę pustą, szara ulicą
Pozwalam myślom biec donikąd
I nagle Ty, Boże
Przychodzisz do mnie
Jasny blask rozświetla mrok ulicy
Stajesz przede mną, prostym człowiekiem
I mówisz tylko jedno słowo:
„CHODŹ”
Wyciągasz do mnie swą świętą promienną dłoń,
A echo Twego głosu brzmi mi w uszach.
Ostatni raz, powoli odwracam się przez ramię
Za mną ulica:
Szepty ciemności
Czarne kruki zmartwień
Niespokojny taniec wiatru
A przede mną Ty, Boże...
Tak jasny i spokojny
Zaufałem...

Podobne dokumenty