WRACAM DO DOMU? Cześć. Mam na imię Nadia. To nie jest
Transkrypt
WRACAM DO DOMU? Cześć. Mam na imię Nadia. To nie jest
WRACAM DO DOMU? Cześć. Mam na imię Nadia. To nie jest pamiętnik. Wolę to już teraz sprostować. Nie lubię pamiętników. Mam młodsze, bardzo ciekawe rodzeństwo, wiec wiecie, jak to jest. Nie byłam w swoim prawdziwym domu już ponad rok. Nie rozumiem, jak się tu w ogóle znalazłam. Spacerowałam po parku z moim chłopakiem Liamem i nagle jest park, bardzo podobny do tego mojego, ale jakiś inny. Ławki-trzeba samemu na nich siadać, lampy to jakieś wielkie „kije”. Drzewa jak z jakiejś prehistorii i Liam. Gdzie on jest? Stał obok z telefonem w ręku. Chodziłam po tym parku jak zabłąkana. Dobrze, że spotkałam Lilu. To moja przyjaciółka, prawie siostra już od roku. Kocham Ją i ona mnie. Gdzie mieszkam? W domu Lilu z jej rodziną. Opowiedziałam im o wszystkim. Nie śmiali się ze mnie. To było dziwne. Zaakceptowali mnie. Traktują mnie jak rodzinę. Jutro pierwszy dzień w nowej szkole. „Liceum”- tak to się nazywa. Uwierzycie? Rok temu to nauczyciele przechodzili do mnie do domu, a teraz? 1 września 2012r. -Dziewczynki! Koniec wolnego, czas do szkoły.-Mama Lilu weszła do naszego pokoju. Mogłaby jakoś delikatnie oznajmić nam, że to już koniec wolnego, może coś w stylu „śniadanie na stole”. Nie będę już narzekać. Przyzwyczaję się jakoś. Od jakiegoś czasu to moja specjalność, jest coraz lepiej. Zeszliśmy na dół. Kanapki na stole w kuchni, kakao i sok do wyboru mmm… pycha. Mają strasznie mały dom. Tylko jedno piętro. Ja miałam pięć pięter w domu, ale już się przyzwyczaiłam. Wszyscy traktują mnie jak rodzinę. Córkę, a przecież jestem nie z tego świata. Tęsknię za rodzicami, siostrą, Liamem, za nauczycielami o dziwo też. Tata(kazał tak na siebie mówić, zresztą mama też) odwiózł nas do szkoły. -Na razie. Będę trzymać kciuki. Lilka napisz, jak tam wam poszło- powiedział opiekuńczo. Ogromny budynek. Trzy piętra w szkole robiły wrażenie. Może się tu odnajdę. Dziwnie tam było. Wszyscy ubrani na biało czarno. Czułam się jak z innego świata. No jakbym nie wiedziała. Trafiłam do klasy z Lilu. To dzięki jej mamie. Klasa licząca trzydzieścioro uczniów. Lilu połowę znała z Gimnazjum. Kolejna dziwna nazwa szkoły, chyba zacznę słownik prowadzić. Wszyscy traktują mnie jak swoją. Z niektórymi już zdążyłam się zaprzyjaźnić. Przede wszystkim najważniejsze jest to, że mnie akceptują. Mam nowych znajomych, kochającą druga rodzinę i Lilu. To dzięki niej, to wszystko. Chwilę stałyśmy na korytarzu przed naszą nową klasą. W pewnym momencie złapałam Lilu za rękę. -Dziękuję ci, Lilu. Naprawdę ci dziękuję- przytuliłam ją. -Nie ma za co. Pamiętaj, że zawsze, pomimo wszystko będziesz moją najfajniejszą siostrą, która nie wiadomo, skąd się wzięła, ale, pomimo że nie jest z tych czasów, jest najwspanialsza! –pocałowała mnie w policzek. Rozpłakałam się. Stałyśmy na środku korytarza. Przechodzący ludzie patrzyli się na nas jak na wariatki. Lilu w pewnym momencie wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia. -Gdzie mnie ciągniesz? –zapytałam zaniepokojonym głosem. -Oj, Mała! Musimy uczcić pierwszy dzień w nowej szkole. Idziemy na lody. – Zaśmiała się. -Jesteś najwspanialsza! – Odpowiedziałam Jej. Dwie ulice dalej znajdowała się knajpka „Drinkens”. -Na lody idziemy, tak? –uśmiechnęłam się. -Nie marudź wchodzimy -wzięła mnie za rękę. Knajpka to kolejne słowo do dziennika. U nas, to znaczy w moim świecie takich nie ma, to znaczy są, tylko każdy ma swoja własną. Ja też. Jeszcze nie zdążyłam jej nazwać, ale na pewno będzie nazywać się „Lilu” Była dziwna, strasznie ciasna, w środku masa ludzi. Przez moment wydawało mi się, że to moja szkoła, bo było tam bardzo dużo już poznanych twarzy. Usiadłyśmy przy barze. -Dwa różowe poproszę.-krzyknęła Lilu. -Co to różowe?- zapytałam -Drinki z granatem. Myślałaś, że licealistki na lody chodzą? Oj Nadia, Nadia- zaśmiała się. -Drinki? Co to takiego?- zapytałam. -Zobaczysz. Zdradzę tylko tyle, że są bardzo smaczne odpowiedziała śmiejąc się. - Ok. Jak chcesz- wydukałam w jej kierunku, po czym cierpliwie czekaliśmy na zamówienie. Jeszcze nigdy nie wiedziałam Lilu tak szczęśliwej. W sumie to lepiej, że jest taka wesoła. W dniu, kiedy ją spotkałam na ławce-, płakała. Długo wtedy rozmawiałyśmy. Siedziała tam, ponieważ rzucił ją chłopak. Pewnie mnie, Liam też już rzucił po tym moim nagłym zniknięciu, ale się już przyzwyczaiłam. Jest mi to dobrze tak, jak jest. Lilu od tamtego razu uśmiechnęła się tak naprawdę pierwszy raz. Spojrzałam na zegarek. -Lilu! Jest po 20. Musimy już iść. Mama się będzie niepokoićpowiedziałam. -A tak. Faktycznie już późno. Chyba za dużo wypiłam?- zaśmiała się -Chyba? Idziemy licealistko– odpowiedziałam. W domu byłyśmy przed dwudziestą pierwszą. Mama powitała nas, co mnie zaskoczyło, normalnie. Nie krzyczała. U mnie w domu to byłaby pewnie awantura. Zawsze byłam oczkiem w głowie rodziców. Pomimo że była jeszcze Zuzka (moja młodsza siostra). -Nadii! –zawołał mnie tata. Wiem, albo raczej domyślam się, jak się tu znalazłaś-powiedział szczęśliwym głosem. -Byłoby cudownie -uśmiechnęłam się. -To prawda, że jesteś z równoległego świata, a raczej z przyszłości. Powiedz mi, jaki rok był u Ciebie zanim tu trafiłaśzapytał. -2033 -odpowiedziałam z uśmiechem na ustach. -Czyli że jesteś z przyszłości!- powiedział. Słowa, które tym razem skierował w moim kierunku, były inne. Powodowały takie dziwne ciepło w brzuchu i na sercu. Ciepło, które było bardzo przyjemne. -Ale jak to możliwe, że się tu znalazłam? –zapytałam. -Tego jeszcze nie ustaliłem, ale pracuję nad tym. Jestem pewny, że jeszcze wrócisz do domu. Dziwne się poczułam po tych słowach. A może oni już tam o mnie zapomnieli. To przecież już ponad rok. Jak ja mam teraz niby wrócić do domu? Zostawić Lilu, w szkole na pewną będą gadać. Córka, która wyjechała gdzie? Do przyszłości? Ta myśl mnie przerażała. Jakoś dotąd sobie radziłam. Mama Lilu powiedziała, że mogę u nich zostać, jak długo chcę. Zastanawiam się nad tym od dawna. Przyzwyczaiłam się do nich, ale czy nic się nie stanie, jeżeli tu zostanę? Czy to nie zaburzy jakoś tego całego świata? To przecież jedenaście lat. Jak ja się w domu pokażę, jeżeli wrócę? Liam- on już mnie na pewno dawno przekreślił. Pewnie pomyśli, że go zostawiłam. On tylko trochę odszedł na bok. Rozmawiał przez telefon. Tak zwyczajnie, ja się oddalałam coraz bardziej i znikną. Na bank pomyśli, że uciekłam od niego. Moje słowa w pewnym momencie przerwał głos Lilu. -Co jest mała? O czym myślisz? -zapytała. -O wszystkim-odpowiedziałam bez entuzjazmu. -Zastanawiasz się, czy wrócić do domu?- kolejne pytanie z jej ust skierowane do mnie. -Tak, ale wiesz… nie wiem, co robić. Chyba się położę złapałam ją za ramię. -Nadia! Tata przecież powiedział, że pomoże ci wrócić do domu. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze- przytuliła mnie. -Tak? Wszystko będzie dobrze? A może ja nie chcę niczego zmieniać.-odpowiedziałam jej. -Co ty wygadujesz? Twoi rodzice się o ciebie na pewno martwią -powiedziała Mówiła to podniosłym tonem. Tak jakby chciała się mnie pozbyć, ale czy ja naprawdę chcę wracać do domu?