1 Aktualności | od 22 do 28 sierpnia 2011 roku INFORMACJE DLA

Transkrypt

1 Aktualności | od 22 do 28 sierpnia 2011 roku INFORMACJE DLA
Informator Sekcji Bibliotek Niepaństwowych Szkół Wyższych
Zarządu Głównego Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich
R. 7, z. 28 (160): poniedziałek, 29 sierpnia 2011 roku
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam na stronę ISBNika na Facebooku:
http://www.facebook.com/pages/ISBNik-informator-Sekcji-bibliotek-nsw-ZG-SBP/268166269865948?sk=wall
Aktualności | od 22 do 28 sierpnia 2011 roku
Najlepsze uczelnie świata kontra polska akademicka prowincja | Komisja Europejska podnosi nakłady na programy sprzyjające migracji studentów i kadry naukowej. Od 2014 do 2020 roku chce wydać na ten cel ponad 15 mld euro. Dla blisko 800 polskich uczelni to ogromna szansa, podobnie jak
dla 2 mln polskich żaków. Problem w tym, że choć podobny program funkcjonuje od lat, nie jesteśmy
w stanie wykorzystać tych pieniędzy. […] Artur Grabek.
● Cała informacja dostępna tutaj: Forsal.pl, dokument online:
http://forsal.pl/artykuly/540414,najlepsze_uczelnie_swiata_kontra_polska_akademicka_prowincja.ht
ml, data dostępu 22.08.2011
MEN chce e-podręczników, ale zapomniano o szczegółach | Podręczniki mają się obowiązkowo
ukazywać także w formie elektronicznej - taką propozycję przedstawiło w lipcu Ministerstwo Edukacji
Narodowej. Teoretycznie może to ułatwić dostęp do podręczników, ale konieczne będzie dopracowanie
szczegółów, takich jak format podręcznika lub ograniczenia DRM. Na braki w rozporządzeniu zwróciła
uwagę Koalicja Otwartej Edukacji. […] Marcin Maj
● Cała informacja dostępna portalu Dziennik Internautów, dokument online:
http://di.com.pl/news/39956,2.html?utm_source=nlhtml&utm_medium=email&utm_campaign=tema
tdnia, data dostępu 26.08.2011
INFORMACJE
DLA FACHOWCÓW
Czytać można wszędzie
25 sierpnia 2011 roku, Wrocław, Rynek. Ok. 27
stopni C. Wzruszyła nas ta dziewczyna. Coś
tam zarabia reklamując szkoły. Wytrwale jednak czyta, może ciekawą powieść, może jakiś
podręcznik.
Rodzice! Zaprowadźcie dzieci na Rynek,
pokażcie im to zjawisko. To lepsze niż krasnale
i fontanna ( tzw. Wytrysk Zdroja).
Robaki
Źródło:
RyT,
korespondencja
nadesłana
25.09.2011
1
Azymut: Łódź!
Kończą się wakacje i zaczyna się sezon
konferencyjny. Młodzi bibliotekarze
spotykają się 15 września w Poznaniu,
a nieco starsi, głównie z uczelni niepaństwowych, tydzień później w Łodzi.
Po niezwykle udanej zeszłorocznej konferencji w Wielkiej Wsi,
zorganizowanej przez Firmę Księgarską Wiesława (i Ani) Juszczaka, pojawiło się parę opinii, że do sukcesu frekwencyjnego potrzeba było paru dodatkowych czynników. Oczekiwano
zwołania konferencji bliżej środka Polski, tak, żeby zewsząd (no, może
z wyjątkiem Szczecina, skąd blisko
jest chyba tylko do Gorzowa i Poznania) było niedaleko, żeby tańsze było
wpisowe i koszty noclegów i żeby temat dotyczył naszego własnego środowiska, czyli bibliotek uczelni niepaństwowych. Bo wtedy łatwiej o uzyskanie decyzji władz uczelni o wysłaniu na konferencję. I tak się stało.
Osobiście byłem wobec tego trzeciego postulatu sceptyczny, bo dwa pierwsze były oczywiste.
Każdy chciałby płacić mniej i krócej do celu podróżować. Wprawdzie jest okazja, żeby poddać analizie
i refleksji stan bibliotekarstwa w uczelniach niepaństwowych, omówić bolączki i poszukać sposobów
na poprawę stanu rzeczy. Bo z nielicznymi wyjątkami stan rzeczy się pogarsza, czego widocznym wymiarem jest zmniejszanie i tak przecież szczupłej obsady kadrowej w bibliotekach. Ale z kolei zawężenie tematyki oznacza jej pewną hermetyczność. Konferencja na ten temat przestaje być atrakcyjna dla
bibliotekarzy uczelni niepaństwowych, oraz tym bardziej dla bibliotekarz innych sieci. O wykładowcach
szkół bibliotekarskich nie wspomnę.
I te obawy zaczynają się potwierdzać. Ze sztabu organizacyjnego płyną wieści, że liczba zgłoszeń jest niewielka. Podjęliśmy w niektórych środowiskach lokalnych akcję przypominania o zbliżającym się terminie konferencji. Być może zmieni stan rzeczy na lepszy.
Ale być może należy rozważyć inne formy aktywności sekcji. Na przykład w miejsce konferencji
wprowadzić jeszcze mniej kosztowne seminaria lub sympozja, zacząć podejmować wspólne przedsięwzięcia organizacyjne i naukowe bądź wzajemne konsultacje w budowie uczelnianych repozytoriów.
Tym bardziej, że zmienia się sytuacja na rynku edukacyjnym. Maleje liczba maturzystów, już dawno
wyczerpały się rezerwy kandydatów, którzy nie podjęli studiów bezpośrednio po uzyskaniu matury
i być może zbliża się sytuacja, gdy na rynku ostaną się tylko uczelnie, które od początku inwestowały
w rozwój własnej kadry naukowej i o infrastrukturę i dzięki temu zajęły mocną pozycję rynkową. Więc
być może należy liczyć się ze zmniejszaniem się liczby uczelni, a tym samym i środowiska bibliotekarzy
uczelni niepaństwowych. A te mocne ośrodki musza podjąć konkurencję z uczelniami państwowymi
także w stwarzaniu silnego zaplecza informacyjnego.
Będziemy o tym dyskutowali na konferencji w Łodzi.
Udział w konferencji wiąże się z okazją do spotkania z posłanką na Sejm p. Iwoną ŚledzińskąKatarasińską, która wyraziła gotowość podzielenia się informacjami o pracach rządu i komisji, którą
kieruje. Ale oczekuje też pytań o konkrety. Najlepiej, gdyby była na nie przygotowana. Dlatego organizatorzy konferencji proszą o ich wcześniejsze składanie. Można je kierować do Firmy księgarskiej Wiesława Juszczaka, na portal ISBNik lub do niżej podpisanego.
A więc do zobaczenia w Łodzi!
Stefan Kubów
Pytania do Posłanki proszę kierować:
● Stefan Kubów, prezes: email: [email protected]
● Firma Księgarska Wiesława Juszczaka, email: [email protected]
● Redakcja ISBNika, email: [email protected], lub posty zamieszczane wprost
na FaceBooku: http://www.facebook.com/pages/ISBNik-informator-Sekcji/268166269865948
Źródło: Stefan Kubów, korespondencja nadesłana 27.08.2011 roku
Szczegółowe informacje programowe i organizacyjne 13 Konferencji bibliotekarzy wyższych szkół
niepaństwowych znajdziesz na stronie Firmy Księgarskiej Wiesława Juszczaka, dokument online:
http://www.fkwj.pl/konferencjaXIII/index.php
2
Resort nauki przypomina o bazach ofert pracy dla naukowców
O konieczności zamieszczania w publicznych bazach ogłoszeń o wolnych stanowiskach pracy dla naukowców przypomina Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w liście skierowanym do rektorów
polskich szkół wyższych. Nowe obowiązki uczelni wynikają z wchodzącej w życie 1 października tego
roku ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym.
Jak przypomina w liście minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka,
w myśl nowych regulacji, uczelnie mają obowiązek ogłaszać informacje o konkursach na wolne stanowiska pracy na stronach internetowych uczelni, urzędu obsługującego ministra właściwego do spraw
szkolnictwa wyższego oraz ministra nadzorującego uczelnię, a także na stronach internetowych Komisji Europejskiej w europejskim portalu dla mobilnych naukowców, przeznaczonym do publikacji ofert
pracy naukowców.
„W trosce o zapewnienie konkurencyjności, otwartości i jawności procesu obsadzania stanowisk, rozbudowywana jest na stronie internetowej Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego baza
ogłoszeń o wolnych stanowiskach naukowych, akademickich i w sferze zarządzania nauką w Polsce
oraz krajach Unii Europejskiej. Dotychczas wiele uczelni i instytucji skorzystało już z możliwości, jakie
oferuje ten wirtualny słup ogłoszeniowy” - zaznacza minister.
Baza ogłoszeń prowadzona przez MNiSW znajduje się na stronie:
http://www.nauka.gov.pl/ministerstwo/praca/. Można na niej znaleźć aktualne oferty pracy dla badaczy.
Od 1 października tego roku uczelnie będą również zobowiązane do zamieszczania ogłoszeń
w portalu Komisji Europejskiej Euraxess (http://ec.europa.eu/euraxess/), który zawiera bazę ofert
pracy dla naukowców.
„Wysoko wykwalifikowana i kompetentna kadra naukowo-dydaktyczna jest fundamentem jakości kształcenia i prowadzenia badań naukowych. Dobór odpowiednich pracowników oraz stworzenie
im warunków do satysfakcjonującej, twórczej pracy to również cenny wkład we wszechstronny rozwój
zarówno uczelni, jak i jej studentów” - podkreśla Barbara Kudrycka.
Źródło: PAP - Nauka w Polsce, data dostępu 26.08.2011
iProfesor – multimedialna platforma wymiany wiedzy
04.07.2011. Wdrożona pod koniec 2010 roku pod patronatem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego innowacyjna platforma społecznościowa dla naukowców iProfesor w ciągu zaledwie kilku miesięcy funkcjonowania zgromadziła kilka tysięcy użytkowników.
Platforma iProfesor (www.iprofesor.pl) oferuje naukowcom bezpłatny dostęp do unikalnego
zestawu funkcjonalności, dzięki czemu mogą oni prezentować swoje osiągnięcia naukowe, nawiązywać
kontakty zawodowe, a także zamieszczać informacje na temat organizowanych konferencji, zarządzać
realizowanymi projektami oraz brać udział w dyskusjach.
Zastosowane rozwiązania informatyczne sprawiają, że platforma spełnia najwyższe standardy
bezpieczeństwa. Po dokonaniu rejestracji każdy użytkownik poddawany jest procesowi weryfikacji,
w wyniku którego zostaje potwierdzona jego tożsamość. Co więcej, istnieje możliwość definiowania poziomu prywatności założonego profilu.
iProfesor to nie tylko kompleksowe narzędzie komunikacji oraz źródło informacji naukowej, ale
docelowo również forum dialogu przedstawicieli środowiska akademickiego ze światem biznesu oraz
administracji publicznej, wspomagające komercjalizację wiedzy oraz transfer nowych technologii.
W perspektywie dugofalowej planowana jest także internacjonalizacja platformy oznaczająca
dla polskich naukowców nowe możliwości w zakresie prowadzenia działaności naukowo-badawczej,
ułatwiając im wymianę poglądów oraz doświadczeń.
Poza naukowcami pełen dostep do platformy uzyskują jednostki naukowo-badawcze, ograniczony natomiast – przedsiębiorstwa, jednostki samorządu terytorialnego oraz wydawnictwa naukowe.
Patronami platformy, oprócz MNiSW, zostały również takie instytucje i organizacje jak Ośrodek
Przetwarzania Informacji, Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich, Konferencja Rektorów
Zawodowych Szkół Polskich, Krajowa Reprezentacja Doktorantów, Narodowe Centrum Badań i Rozwoju oraz Business Centre Club.
Projekt jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, Działanie 8.1 i wpisuje się w założenia unijnego programu „Europa
2020”.
Źródło: Ministerstwo Nauki Szkolnictwa Wyższego, data dostępu 24.08.2011
3
VI Forum Młodych Bibliotekarzy - transmisja na żywo
Poznań, 15 września 2011 roku
Zapraszamy do śledzenia transmisji na żywo wykładu inauguracyjnego VI Forum Młodych Bibliotekarzy!
Już 15. września od godz. 10.00 będzie można posłuchać i
zobaczyć wystąpienie Krzysztofa Lewandowskiego na temat prawa autorskiego: Od Pinakes do Internetu, czyli jak prawo autorskie
chroni twórców i wydawców.
BĄDŹCIE Z NAMI!
Źródło:
Ogólnopolski
portal
bibliotekarski
SBP,
data
dostępu
26.08.2011
Ponad 700 tys. publikacji w polskich cyfrowych bibliotekach
Ponad 700 tys. publikacji udostępniają już internetowe biblioteki zarejestrowane w Federacji Bibliotek
Cyfrowych (FBC) - instytucji gromadzącej informacje o polskich elektronicznych repozytoriach. Do FBC
należy na razie ponad 80 polskich cyfrowych bibliotek.
Największy zbiór publikacji - niemal 138 tys. - ma Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa. Kolejna
jest e-biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego z ponad 64 tys. publikacji, a trzecia co do wielkości jest
Jagiellońska Biblioteka Cyfrowa.
Według statystyk FBC, ponad połowa spośród wszystkich zgromadzonych publikacji to czasopisma, prawie 15 proc. - gazety, a 4 proc. - książki.
Od stycznia ubiegłego roku liczba zarejestrowanych w FBC publikacji podwoiła się.
Federacja Bibliotek Cyfrowych (FBC) jest etapem budowy sieci rozproszonych bibliotek cyfrowych i repozytoriów w Polsce. Gromadzi dane o zasobach współtworzonych są przez uczelnie, biblioteki, archiwa, muzea czy ośrodki badawcze.
Serwis FBC utrzymywany jest przez Poznańskie Centrum Superkomputerowo-Sieciowe afiliowane przy Instytucie Chemii Bioorganicznej PAN, a za jego rozwój odpowiada Zespół Bibliotek Cyfrowych
PCSS.
Zestawienie
Polskich
Bibliotek
Cyfrowych
można
znaleźć
na
stronie:
http://fbc.pionier.net.pl/owoc/list-libs
Źródło: PAP - Nauka w Polsce, data dostępu 26.08.2011
Zobacz również tekst Marcina Werli na portalu Zespołu Bibliotek Cyfrowych PCSS, dokument online:
http://dl.psnc.pl/2011/08/23/jakie-oprogramowanie-do-budowy-bibliotek-cyfrowych-jestwykorzystywane-w-polsce/, data dostępu 23.08.2011
Partyzancki Open Access
Chociaż idea Otwartego Dostępu zdobywa coraz większą popularność, podstawowy model dystrybucji czasopism naukowych (płatna
subskrypcja) się nie zmienia. Co więcej, jak pokazują dane zebrane
przez Amerykańskie Stowarzyszenie Bibliotek Naukowych (Association
of
Research
Libraries,
http://www.wiu.edu/library/info/news/news_web.sphp?id=527),
dynamicznie zwiększają się sumy, jakie biblioteki akademickie
muszą przeznaczać na zapewnienie dostępu do czasopism swoim
czytelnikom (np. w porównaniu z początkiem lat 90. koszt subskrypcji jednego z amerykańskich czasopism poświęconych geochemii wrósł o 550 proc.). To poważne wyzwanie dla budżetów
uczelni – szczególnie w dobie kryzysu. Naturalnie instytucje z bogatych krajów mogą pozwolić sobie na dostęp do płatnych publikacji
o zdecydowanie szerszym zakresie niż te z krajów rozwijających się.
Dodajmy do tego jeszcze faktyczne uniemożliwienie korzystania z czasopism osobom spoza środowiska
akademickiego -zaporowe ceny za jednostkowy, niezależny od biblioteki akademickiej dostęp do artykułu online. O tym problemie z perspektywy polskiego badacza i szans na nawiązywanie w pracy naukowej do literatury zagranicznej opisał niedawno na stronach HiM Piotr Tafiłowski
[http://historiaimedia.org/2011/07/23/dostep-do-zagranicznej-literatury-naukowej-w-polsce/].
Obok rozmaitych inicjatyw legislacyjnych, politycznych czy promocyjnych związanych z próbą
zmiany paradygmatu rządzącego funkcjonowaniem systemu dystrybucji publikacji naukowych pojawiają się także ruchy radykalne. Ich tłem jest jednak szeroka szara strefa, widoczna nawet w Polsce.
Chociaż dystrybucja artykułów naukowych rodzimych czasopism wciąż opiera się na modelu drukowanym, w internecie – choćby w serwisie chomikuj.pl – znaleźć można całe strony, na których studenci (nielegalnie?) wymieniają się literaturą konieczną do zaliczenia przedmiotu (zob. też Publikacje historyczne na Chomikuj.pl: http://historiaimedia.org/2011/08/10/publikacje-historyczne-na-chomikuj-
4
pl/). Jednak tam, gdzie z czasopism korzysta się głównie w wersji elektronicznej, możliwe są inne, bardziej radykalne i spektakularne działania.
19 lipca Aaron Swartz [http://en.wikipedia.org/wiki/Aaron_Swartz], programista (jeden
z twórców specyfikacji RSS, założyciel serwisu Reddit: http://www.reddit.com/) i aktywista internetowy podłączył się do sieci komputerowej w MIT, aby uzyskać dostęp do zasobów serwisu JSTOR
[http://www.jstor.org/]. skąd pobrał prawie prawie 5 milionów artykułów naukowych. Skala pobrań
była tak wielka, że zakłóciła funkcjonowanie serwerów i ostatecznie spowodowała kilkunastodniowe
odcięcie MIT od tego systemu. Tymczasem przechwycone artykuły znalazły się na stronach umożliwiających dzielenie się plikami oraz w sieciach P2P [http://pl.wikipedia.org/wiki/Peer-to-peer], gdzie każdy mógł z nich skorzystać. Sam Swartz został wkrótce aresztowany. Jak podaje New York Times
[http://www.nytimes.com/2011/07/20/us/20compute.html?_r=1], grozi mu nawet 35 lat więzienia
i odszkodowanie w wysokości miliona dolarów. Komentarz JSTOR do tej sprawy znajduje się na tej
stronie [http://about.jstor.org/news-events/news/jstor-statement-misuse-incident-and-criminal-case]
(władze federalne zdecydowały się kontynuować sprawę karną przeciwko Swartzowi chociaż JSTOR
i MIT ostatecznie nie zdecydowały się na żadne kroki prawne).
Kilka dni później 18 tys. artykułów naukowych (32 GB danych) pobranych z czasopisma Philosophical Transactions of the Royal Society [http://rsta.royalsocietypublishing.org/] znalazło się w zasobach serwisu The Pirate Bay [http://thepiratebay.org/]. Miał to być protest przeciwko aresztowaniu
Swartza oraz nielegalnemu pobieraniu opłat za dostęp do czasopisma, którego treść zgodnie z prawem
należeć już powinna do domeny publicznej. Autor tej prowokacji, podpisujący się jako Greg Maxwell, w
ten sposób tłumaczył motywacje swojego działania [http://gigaom.com/2011/07/21/pirate-bayjstor/]:
W przeszłości wysokie opłaty [związane z korzystaniem z literatury naukowej] wynikały z kosztów mechanicznej reprodukcji niszowych czasopism, dziś wobec dystrybucji online te ograniczenia są
już raczej przestarzałe. (…) O ile mogę powiedzieć, pieniądze płacone dziś za dostęp [do artykułów] służą w niewielkim stopniu czemuś innemu niż utrwalaniu martwego modelu biznesowego. (…) Jeśli nie
mogę wycofać nawet jednego dolara z niezdrowo rozrastającego się zysku szkodliwego przemysłu, który
działa w celu stłumienia naukowej i historycznej świadomości, każdy osobisty koszt, jaki będę musiał
ponieść, będzie usprawiedliwiony… to będzie jeden dolar mniej wydany w walce przeciwko wiedzy. Jeden dolar mniej wydany na lobbowanie za prawem, które uznaje za przestępstwo ściągnięcie z internetu zbyt wielu publikacji naukowych.
Co ciekawe, swój manifest – przygotowany jednak kilka lat wcześniej przed akcją ściągania
plików z JSTOR – przygotował także sam Aaron Swartz. Tekst Guerilla Open Access Manifesto znaleźć
można m.in. na blogu Petera Subera [http://www.earlham.edu/%7Epeters/fos/2008/09/guerillaoa.html]. W manifeście czytamy m.in. o słabości ruchu Open Access, zamykaniu dostępu do treści naukowych czy monopolu Google w digitalizacji tego typu zasobów. Tekst wprost nawołuje do republikowania w internecie artykułów pobieranych z płatnych serwisów:
Ruch Open Access dotąd walczy dzielnie, aby zagwarantować naukowcom możliwość niezrzekania się praw autorskich i publikacji swoich prac w internecie, na warunkach pozwalających każdemu uzyskać do nich dostęp. Jednak nawet w najlepszym wypadku efekt tych dążeń będzie dotyczyć
materiałów publikowanych w przyszłości. Wszystko to, co zostało opublikowane dotąd, pozostanie niedostępne.
Do zapłacenia jest zbyt wysoka cena. Zmuszanie akademików do płacenia za czytanie prac ich
kolegów? Skanowanie całych bibliotek, ale pozwalanie jedynie pracownikom Google na czytanie tych
zdigitalizowanych materiałów? Dostarczanie artykułów naukowych elicie uniwersytetów w Pierwszym
Świecie, ale nie odbiorcom z Globalnego Południa? To jest oburzające i nie do przyjęcia.
„Zgadzam się” – mówi wielu – „ale co możemy zrobić? Firmy przejmują prawa autorskie, zarabiając ogromne pieniądze na sprzedaży dostępu do publikacji i jest to perfekcyjnie zgodne z prawem –
nie istnieje nic, co moglibyśmy zrobić, aby je powstrzymać.”
Ci z was, którzy mają dostęp do tego typu zasobów – studenci, bibliotekarze, naukowcy –
otrzymaliście przywilej. Dostaliście swoją porcję na tym bankiecie wiedzy, chociaż przed resztą świata
zamknięto drzwi. Ale nie musicie – a nawet z moralnego punktu widzenia – nie możecie zatrzymać tego
przywileju dla siebie. Macie obowiązek dzielić się tymi zasobami z resztą świata. Musicie wymieniać się
hasłami dostępu z kolegami i na życzenie udostępniać wybrane materiały.
Ci, których nie wpuszczono, nie stoją bezczynnie. Skradają się ukradkiem przez dziury i wspinają na ogrodzenia, uwalniając informacje zamknięte przez wydawców i dzieląc się nimi z przyjaciółmi.
Jednak ta cała aktywność odbywa się w mrocznym, zakamuflowanym podziemiu. Określa się
ją jako kradzież lub piractwo, jak gdyby dzielenie się bogactwem wiedzy odpowiadało pod względem
moralnym rabunkowi statku i wymordowaniu jego załogi. Jednak dzielenie się nie jest niemoralne – to
moralny imperatyw. Tylko ci oślepieni przez chciwość mogliby odmówić przyjacielowi prawa do zrobienia kopii.
Naturalnie wielkie korporacje są oślepione chciwością…
Nie ma sprawiedliwości w wypełnianiu niesprawiedliwego prawa. Nadszedł czas na wyjście
z cienia i – w oparciu o tradycję obywatelskiego nieposłuszeństwa – zadeklarować nasz sprzeciw wobec
prywatnego zawłaszczania publicznej kultury.
5
Powinniśmy pozyskiwać zasoby, gdziekolwiek są przechowywane, robić własne kopie i dzielić
się nimi ze światem. Powinniśmy odnajdować materiały, do których prawa autorskie wygasły i i dodawać je do archiwum. Powinniśmy kupować dostęp do zamkniętych baz i udostępniać je w Sieci. Powinniśmy ściągać artykuły naukowe i umieszczać je w sieciach wymiany plików…
Peter Suber – jedna z czołowych postaci ruchu Open Access – w swoim komentarzu zdecydowanie odciął się od tych fragmentów manifestu, które wzywają do działań sprzecznych z obowiązującym prawem. Legalne jest archiwizowanie do własnych celów zasobów z elektronicznych baz danych
czasopism i udostępnianie online materiałów z domeny publicznej. Nielegalne jest natomiast – nawet
jeśli zapłaciło się za dostęp do konkretnego tytułu – republikowanie go w internecie. Oczywiście pewien
margines dla wszystkich, którym spodobał się manifest Swartza daje instytucja dozwolonego użytku.
W polskiej rzeczywistości z konieczności trzeba tę sytuację i ten konflikt przenieść ze sfery cyfrowej do tradycyjnej analogowej, drukowanej. Na szczęście uzyskujemy nowe narzędzia w staraniach
o lepszy dostęp i swobodniejsze korzystanie z wiedzy: problem limitowania liczby stron
[http://prawo.vagla.pl/node/9334] publikacji, które można kserować w bibliotekach, może być wkrótce rozwiązany. Do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wpłynął w styczniu tego roku pozew
przeciwko Miejskiej Bibliotece Publicznej w Słupsku kwestionujący legalność ograniczenia kopiowania
do jednego arkusza wydawniczego.
Marcin Wilkowski
Na fotografii Aaron Swartz – fot. CC-BY Fred Benenson
[http://en.wikipedia.org/wiki/File:Aaron_Swartz_profile.jpg]
Źródło: Historia media, data dostępu 21.08.2011
Imiona i nazwiska naukowców
– problem standaryzacji baz i zliczania dorobku
Przeglądając wiadomości, który spłynęły w moim czytniku RSS-ów, natrafiłem na krótką notkę Martina
Fennera dotyczącą problemów uporządkowania standardów W3C.1 Fenner wspomina o tym w kontekście problemów z zapisywaniem i katalogowaniem nazwisk ludzi na różnych kontynentach. Pisze:
„Szczęśliwie moje niemieckie nazwisko nie zawiera żadnych umlautów (ä, ö, ü) czy też litery ß, zatem
nie mam żadnych złych (czy śmiesznych) doświadczeń z nim związanych”. Kiedy przejrzałem sobie linkowany przez Fennera dokument, doszedłem do wniosku, że wszystko to łączy się w pewną całość
z problemem zliczania dorobku. Zatem po kolei.
Imiona osób na świecie – dokument W3C
Dokument W3C (dostępny tutaj: http://www.w3.org/International/questions/qa-personal-names)
autorstwa Richarda Ishida odnosi się do standaryzacji formularzy i baz danych tworzonych m.in.
w sieci. Punktem wyjścia jest pytanie:
W jaki sposób różnią się imiona i nazwiska ludzi na świecie i jakie ma to konsekwencje dla projektowania formularzy, baz danych, ontologii na potrzeby sieci? [...]
Emanuel Kulczycki
Źródło: Warsztat badacza komunikacji, data dostępu 22.08.2011
Jak wykorzystać Open Source'owe Systemy Zarządzania Treścią w realizacji
elektronicznych usług bibliotecznych?
● Quick.Cart jako platforma do wymiany międzybibliotecznej
Quick.Cart to bardzo prosty w obsłudze i funkcjonalny skrypt sklepu internetowego, dzięki
któremu możemy stworzyć platformę służącą do realizacji wymiany międzybibliotecznej. Skrypt w wersji
darmowej
oparty
jest
o
licencję
Creative
Commons
Uznanie
autorstwa
2.5
[http://opensolution.org/licencja,pl,88.html]. Głównymi cechami Quick.Cart jest intuicyjne zarządzanie produktami i zamówieniami.
Sklepy oparte o systemy e-commerce posiada już kilka polskich bibliotek. Służą one głównie
wymianie publikacji między bibliotekami. W sklepach takich wystawia się głównie dublety. Znając adresy takich platform, bibliotekarze mogą się w nich zarejestrować, po czym odszukać i zamówić pożądaną w swojej bibliotece pozycję.
● ConfTool. ConfTool [http://www.conftool.net/] to narzędzie, dzięki któremu można stworzyć platformę do obsługi konferencji.
● Collabtive – Open Source collaboration. Collabtive – Open Source collaboration
[http://collabtive.o-dyn.de/] służy do zarządzania projektami i może być z powodzeniem wykorzystana
w bibliotece.
1 Zobacz: O Konsorcjum World Wide Web (W3C),
dokument online: http://www.tlumaczenia-angielski.info/w3.orgConsortium.html, data dostępu 22.08.2011
6
● Bibliotekarzu! Przetestuj Joomla 1.7. Wszyscy, którzy chcą sprawdzić Joomla! 1.7
[http://demo.joomla.org/#signup] w działaniu, mogą sami stworzyć swoją instalacje demo. Wystarczy
się zarejestrować, aby natychmiast uruchomić własny, w pełni funkcjonalny Joomla! Miejscem, gdzie
można przetestować i zbudować własny serwis Joomla! jest serwer, CloudAccess.net. Instalacje można
trzymać 30 dni, a później przenieść pod adres docelowy.
Źródło: CMS w bibliotekach: blog dla bibliotekarzy interesujących się innowacyjnymi rozwiązaniami,
data dostępu 22.08.2011
Txt 4 odp, czyli SMS reference service
SMS. Ponoć pierwszy wysłano w 1992 roku, a swoją popularność zawdzięcza głównie nastolatkom.
U nas na potęgę wykorzystywany do codziennej komunikacji od zawsze, za Oceanem gdzie połączenia
głosowe nigdy nie były zbyt drogie drogie, jakoś nie przeżywał ogromnego boomu. Polubiły go jednak
biblioteki świadcząc za jego pośrednictwem usługi informacyjne. I chwalą go sobie. […]
Bożena Jaskowska
● Cały artykuł znajdziesz tutaj: bjaskoblog, dokument online:
http://jaskowska.blogspot.com/2011/08/txt-4-odp.html?spref=fb, data dostępu 24.08.2011
Biblioteki na Drupalu
Jeśli ktoś chciałby przekonać się jak zachodnie biblioteki zaadaptowały CMS Drupal dla swoich potrzeb, powinien odwiedzić stronę: http://drupalib.interoperating.info/library_sites. Znajduje się na
niej pokaźna lista serwisów bibliotecznych wykorzystujących ten popularny CMS.
Źródło: CMS w bibliotekach, data dostępu 25.09.2011
Zrozumieć Google Books — literatura przedmiotu do projektu Google’a
Google dostarcza narzędzia i rozwiązania, które są bardzo
pomocne w pracy badacza. Pisałem już:
● o Google Scholar
[http://ekulczycki.pl/warsztat_badacza/google-scholar%E2%80%93-narzedzie-do-importu-danychbibliograficznych/,
● o Alertach Google
[http://ekulczycki.pl/warsztat_badacza/alerty-google-jako-narzedzie-pracy-badacza/]
● oraz o Google Scholar Citations [http://ekulczycki.pl/warsztat_badacza/google-scholar-citationsnowe-narzedzie-do-obliczania-indeksu-h-i-sledzenia-cytowan/].
Tym razem chciałbym podsunąć do lektury bibliografię odnoszącą się do jednego
z najważniejszych produktów giganta z Kalifornii: Google Books. Realizowany od 2002 roku projekt
Google Books (wcześniej w ramach Google Print) jest jednym z najważniejszych narzędzi dla współczesnych naukowców, bibliotekarzy, wydawców. Oczywiście: wciąż na nowo pojawiać się będą kolejne
spory związane z prawami autorskimi, monopolem Google’a i z rozwojem technik skanowania, które
nie niszczą książek. Nie ulega wątpliwości, że Google Books zmieniło sposób dostępu do materiałów
źródłowych, a to spowodowało również zmiany sposobu uprawiania badań. Sam niejednokrotnie korzystałem z Google Books przy swojej pracy nad rozprawą doktorską – nie będę ukrywał, że gdyby nie
źródła elektroniczne, wyglądałaby ona zgoła inaczej.
Bibliografia na temat Google Books
Oficjalne materiały projektu, stanowisko firmy w wielu kwestiach oraz sposób funkcjonowania całego
przedsięwzięcia opisany jest na stronach „Pomocy” [http://books.google.pl/support/] dostępnych również w języku polskim. To są jednakże jedynie oficjalne dokumenty. Warto zapoznać się z obszerną
(patrząc na rok powstania projektu) literaturą przedmiotu na ten temat. Taki spis pt. „Google Books
Bibliography” od 2004 roku prowadzi Charles W. Bailey, Jr. Materiały dostępne są na stronie
www.digital-scholarship.org, a to krótki opis tego, co możemy tam znaleźć.
The Google Books Bibliography presents selected English-language articles and other works that are
useful in understanding Google Books. It primarily focuses on the evolution of Google Books and the
legal, library, and social issues associated with it. To better show the development Google Books, it is
organized by year of publication. Where possible, links are provided to works that are freely available
on the Internet, including e-prints in disciplinary archives and institutional repositories. Note that eprints and published articles may not be identical.
Jest to na pewno cenny zbiór, który pomaga zrozumieć obecne procesy digitalizacji dóbr kultury oraz zająć stanowisko w tej kwestii – a nie ma co ukrywać, iż projekt stawia przed nami wiele pytań.
Warto przeczytać również:
7
● Imiona i nazwiska naukowców – problem standaryzacji baz i zliczania dorobku
[http://ekulczycki.pl/warsztat_badacza/imiona-i-nazwiska-naukowcow-problemstandaryzacji-baz-i-zliczania-dorobku/]
● Zarządzanie bibliografią i cytowaniami: menedżer bibliografii
[http://ekulczycki.pl/warsztat_badacza/zarzadzanie-bibliografia-i-cytowaniami-menedzerbibliografii/]
● Porównanie menedżerów bibliografii [http://ekulczycki.pl/warsztat_badacza/porownaniemenedzerow-bibliografii/]
● Jak poprawnie cytować wpis na blogu? [http://ekulczycki.pl/warsztat_badacza/jak-poprawniecytowac-wpis-na-blogu/]
● Google Scholar Citations – nowe narzędzie do obliczania indeksu H i śledzenia cytowań
[http://ekulczycki.pl/warsztat_badacza/google-scholar-citations-nowe-narzedzie-doobliczania-indeksu-h-i-sledzenia-cytowan/]
Emanuel Kulczycki
Źródło: Blog badacza komunikacji, data dostępu 26.08.2011
VAT a rynek wydawniczy w Czechach
Nadal sąsiedzi z południa - tym razem badają skutki podwyżek VAT na książki. Ich podwyżki są dużo
większe niż nasze, a Czesi martwią się nimi bardziej, niż Polacy. I wyciągają ciekawe, inne niż my,
wnioski. Czy słusznie? Szczegóły w bibliotecznym blogu BABIN 2.0, a cały artykuł - po czesku - dostępny z linku umieszczonego na blogu.
VAT a rynek wydawniczy w Czechach
W Czechach szykują się dwie podwyżki VAT na książki – z 10 do 14% w 2012 r., następnie
do 17,5% w 2013 r. Mogą mieć katastrofalny, wykraczający poza wyobraźnię polityków, wpływ
na rynek wydawniczy.
Nie chodzi tu o kolejny, niepotrzebnie dziś roztrząsany, wzrost cen książek, gdyż czytelnik nie
będzie skłonny ich kupować powyżej pewnej granicy. Jest mu przy tym obojętne, ile z końcowej ceny
przypadnie państwu, a ile poszczególnym podmiotom, uczestniczącym w produkcji i dystrybucji wydawnictw. Nie pozostanie im nic innego, jak pogodzić się z obniżeniem udziału w zyskach oraz zwiększeniem minimalnego opłacalnego nakładu (przy podwyżce VAT o 7,5% może wzrosnąć o 300-400
egz.). To jednak spowoduje dalsze zmniejszenie produkcji wydawniczej, zwłaszcza podręczników, literatury fachowej i częściowo też dziecięcej. Zmniejszy się również sieć księgarń oraz sprzedaż książek,
zniknie też ok. 2-3 tys. miejsc pracy. W świetle tego należy wątpić, czy podnoszenie stawki VAT zapewni zwiększenie wpływów z podatków, może być wręcz odwrotnie. Na pewno jednak będzie się nadal obniżał poziom piśmienności i kompetencji informacyjnych obywateli. Czescy księgarze i wydawcy, powołując się na trendy europejskie oraz wyniki własnych analiz, pokazują te zagrożenia i twierdzą,
że protestując przeciw kolejnym podwyżkom VAT domagają się tylko rozwiązań, przystających
do większości krajów europejskich. Pomysły „rekompensaty“ podwyżki VAT poprzez dotowanie „dobrych“ tytułów lub zakupów bibliotek nie wydają się szczęśliwe, gdyż prowadzą do uznaniowych decyzji
i korupcji. Zaciemnią też obraz rynku wydawniczego, w którym biblioteki staną się mało przewidywalnym uczestnikiem (nie wiadomo, na jakie tytuły otrzymane przez nich dodatkowe środki zostałyby wydane).
Petr Žák
PICTORIUS V. DPH a knižní trh. (VAT oraz rynek wydawniczy w Czechach) // Ikaros [online]. - R. 15,
č. 7 (2011), il. [dostęp 26 lipca 2011]. Dostępny w World Wide Web: http://www.ikaros.cz/node/7012
Źródło: Babin: Bibliografia Analityczna Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej, dokument online:
http://babin.bn.org.pl/?p=317, data dostępu 25.08.2011
Czy stać nas na czytanie książek?
Według statystyk Polacy nie są wielbicielami książek. GUS w maju opublikował dane, z których wynika, że 44 procent z nas nie czyta w ogóle. Co w takim razie zniechęca nas do czytania? Brak chęci,
czasu czy może zwyczajnie ceny książek?
Na cenę egzemplarza książki składa się wiele czynników. Najwięcej pieniędzy pochłaniają wydatki na dystrybucję (hurtownika i księgarnie) czyli miejsca, gdzie gotowy produkt trafia, najmniej czytelnik wydaje na podatek VAT. Ale ten od maja wynosi 5 procent, mimo, że do tej pory książki nie były
nim objęte. Księgarnie zarabiają nawet ponad 50 procent ze sprzedanego egzemplarza. W cenie książki
zawarty jest także zysk wydawnictwa, gaża autora, promocja pozycji, skład, redagowanie, papier, grafika, korekta, łamanie. Średnio cena za książkę to wydatek rzędu 30 – 50 zł. - Dystrybutorzy pobierają
tak wysokie marże ponieważ książka jest trochę kłopotliwym artykułem do sprzedaży. Papier jest dość
ciężki, trzeba więc włożyć sporo pracy podczas dystrybucji. Muszą być zachowane odpowiednie warunki przechowywania jak np. wilgotność powietrza. Książki łatwo ulegają uszkodzeniu i takie straty też
muszą być wliczone w cenę – mówi Grzegorz Szczerba, właściciel księgarni internetowej czytajtanio.pl
8
Będzie tylko drożej? Trudno powiedzieć, czy na tym rynku czekają nas w najbliższej przyszłości
jakieś zmiany, a co za tym idzie, czy zwiększy się poziom czytelnictwa. Nie ma co ukrywać, im droższe
książki tym mniej czytelników. Czytelnik oprócz zakupu książek nowych ma do wyboru także używane.
Nie zapominać należy oczywiście o bibliotekach, do których przy wysokich cenach czytelnicy coraz częściej zaglądają. Naprzeciw drożyźnie wychodzą także producenci elektronicznych książek, czyli eboków. Książki w wersji elektronicznej są z reguły tańsze niż te tradycyjne, jednak mimo początkowanego zainteresowania e-czytaniem, które w dobie iPodów wydaje się trendy, nie ma jakiegoś „szczególnego odejścia” od kartek papieru do „kartek na monitorze”.- Patrząc na działania polityków raczej nie
możemy liczyć na obniżenie cen książek. Podniesiony niedawno podatek VAT może ulec dalszemu
zwiększeniu jeśli sytuacja budżetowa będzie się pogarszać. Receptą na tańsze zakupy książkowe mogą
być zakupy używanych książek na Allegro czy w wyspecjalizowanych księgarniach z tzw. tanią książką
– dodaje Grzegorz Szczerba.
Uczyć nawyku od dzieciństwa. W Polsce mamy około 50 wydawców, którym trudno mówić
o dużej opłacalności bycia w tej branży. Rentowność wydawnictw waha się granicach 5 – 10 procent.
Żeby czytelnik zwrócił uwagę na jakąś pozycję, musi być ona eksponowana: pojawić się w katalogu
księgarni, być wystawiona np. półce z napisem „Polecane” czy „Nowości”. To generuje dodatkowe koszty. Zarobek autora to z reguły 5 – 10 % ceny okładkowej. Przedział ten jest wyższy u autorów popularnych. - Zamiłowanie do czytania wynosi się z dzieciństwa. Wyższa cena na pewno ogranicza popyt, ale
książki nie są priorytetem na liście zakupowej przeciętnego Polaka. Jest jednak grupa „nałogowych
czytelników”, która kupuje dużo książek, zarówno drogich bestsellerów jak i przecenionych, wartościowych tytułów – podsumowuje nasz rozmówca.
Fot. Cena książki
Tak mniej – więcej rozkłada się cena pojedynczego egzemplarza książki
Przemysław Koryciński
Źródło: Portal księgarski, data dostępu 23.08.2011
Wydawnictwo Nature uruchomiło platformę Open Access
Kolejne wydawnictwo naukowe zaczyna wdrażać model otwartego dostępu. Tym razem Nature Publishing Group uruchomiła nową platformę
Open
Access
–
Scientific
Reports
[http://www.nature.com/srep/index.html], na której są publikowane
i udostępniane bez żadnych ograniczeń prace z zakresu nauk przyrodniczych. Wszystkie artykuły są oznaczone ikonką „OPEN”, dostępne
w formacie HTML oraz do pobrania w formacie PDF.
Za publikowanie w Scientific Reports płacą autorzy. Koszty całego procesu publikowania dla
jednego artykułu w repozytorium to ponad 100o euro. Autorzy mogą wybrać jedną z dwóch licencji
Creative Commons: Uznanie autorstwa – Użycie niekomercyjne – Bez utworów zależnych 3.0 Unported
[http://creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/3.0/] lub Uznanie autorstwa – Użycie niekomercyjne
– Na tych samych warunkach 3.0 Unported. Warto zajrzeć do działu FAQ Open Access
[http://www.nature.com/srep/faqs/openaccess-faqs.html], gdzie znajdują się szczegółowe informacje
o polityce ekonomicznej wydawnictwa.
Więcej informacji o zasadach publikowania w Scientific Reports znaleźć można na stronie:
http://www.nature.com/srep/index.html
Karolina Grodecka
Źródło: Koalicja Otwartej Edukacji, data dostępu 25.08.2011
9
Aleksandria. Biblioteka jak Feniks z popiołów
fot: Jerzy Leśniak
Nową Bibliotekę Aleksandryjską, z oddali przypominającą oświetlony błękitem diament, ozdobioną
literami ze wszystkich alfabetów świata, posadowiono tuż nad brzegiem Morza Śródziemnego,
w pobliżu miejsca, gdzie niegdyś stała jej prześwietna ptolomejska poprzedniczka i fundamentalne prawa nauki odkrywał Archimedes.
Sławna książnica otworzyła swoje podwoje
w 2002 roku. Nowoczesna, w pełni skomputeryzowana, ale duchem niemalże identyczna ze starożytną, Biblioteka Aleksandryjska, niczym Feniks
z popiołów wskrzeszona po wiekach.
Dwa tysiące lat temu z aleksandryjskich zbiorach znajdowały się oryginały dzieł Ajschylosa,
Sofoklesa, Eurypidesa i Homera, a ponoć nawet Stary Testament. Teraz dyrektor dr Ismail Serageddin
(absolwent Harvardu), w symbolicznym akcie położył na honorowej półce Koran, Biblię, zbiór powieści
egipskiego noblisty Naguiba Mahfouza i… komputerowy podręcznik Microsoft Excel.
Moja przewodniczka Layla Abdel Hadi, prowadzi do nowej świątyni wiedzy biegnącą wzdłuż
morza arterią, iluminującą nocą niezliczonymi światłami latarni, samochodów i przybrzeżnych kafejek.
Nieco dalej wybudowano też stylowy nowy Most Stanley’a, a Uniwersytet Aleksandryjski połączono
z Biblioteką bezpośrednią kładką.
Nowa Biblioteka Aleksandryjska:
● liczba pięter: 11
● powierzchnia: 85.405 m²
● wysokość: 33 m
● liczba woluminów: 8 mln
●
●
●
●
liczba periodyków: 4 tys.
manuskrypty i zbiory rzadkie: 50 tys.
mapy: 50 tys.
koszt inwestycji: 180 mln. dolarów
Poszczególne części: biblioteka główna, dla młodzieży, dla niewidomych; planetarium; muzeum
nauki, kaligrafii i archeologii; Międzynarodowa Szkoła Studiów Informacyjnych; laboratoria konserwacji zbiorów; centrum konferencyjne; tereny i sale wystawowe.
Budowę biblioteki rozpoczęto w maju 1995 roku. Przeprowadzone w 1993 roku wykopaliska,
potwierdziły, że nowa biblioteka stanie bardzo blisko miejsca, w którym w starożytności znajdowała się
dzielnica Brucheion wraz z antyczną skarbnicą wiedzy.
Idea wskrzeszenia Biblioteki Aleksandryjskiej wyszła w latach 80. od strony UNESCO. Rząd
egipski czynnie włączył się w rozwój projektu, co zaowocowało pozyskaniem funduszy od arabskich
sąsiadów oraz innych państw europejskich. W 1988 r. powołano Organizację Generalną ds. Biblioteki
Aleksandryjskiej, afiliowaną przy egipskim ministerstwie edukacji. Przeprowadzony w 1987 roku konkurs na projekt przyszłej biblioteki wygrał zespół architektów norweskich i egipskich.
Ówczesny prezydent Egiptu, Muhammad Husni Mubarak, objął powstałą bibliotekę specjalnym patronatem, ogłaszając w 2001 r. dekret o autonomiczności całej instytucji.
Utworzona Rada Patronów, w której składzie zasiadają prezydent Francji i królowa Hiszpanii
działa w porozumieniu z Radą Biblioteki, skupiającą w swoim gronie wybrane postaci świata nauki
i kultury. Wśród nich znajdują się taki nazwiska jak pisarz Umberto Eco, Ahmed Zuweil – noblista
egipskiego pochodzenia w dziedzinie chemii, Faruq El–Baz – specjalista w zakresie programów kosmicznych NASA, Jacques Attali – francuski ekonomista, długoletni doradca prezydenta Mitterranda.
Do niedawna Radzie Biblioteki przewodziła egipska First Lady, Suzanne Mubarak.
Stoję z Laylą w aleksandryjskim porcie i podziwiam panoramę błyszczącego miasta. Z jednej strony
dumnie wznosi się fort mameluckiego władcy Qait Beya, służący przez wieki najróżniejszym celom,
w tym działalności pirackiej. Dalej na lewo bielą się przepięknie zdobione kopuły meczetu Abbasa AlMursi, po czym wzrok zatrzymać można na mauzoleum-grobie nieznanego żołnierza i sąsiadującym
z nim konsulatem francuskim.
Patrząc nieco w głąb miasta, można dostrzec pomnik Saada Zaghlula, symbolu egipskiej świadomości narodowej oraz znane z kolonialnych czasów hotele i restauracyjki, np. „Celcie”. Nie dalej, jak
kilkaset metrów na lewo od pomnika, wznosi się właśnie nowa Biblioteka Aleksandryjska, w nocy skąpana w niebieskawym świetle. Widok jest to zaprawdę przejmujący, tym bardziej, że to nie koniec
uciech dla oczu. Korniche, czyli nadmorski bulwar ciągnie się jeszcze dalej, łącząc najstarszą część
miasta z dawną rezydencją króla Faruka – kompleksem pałacowym w Montazie.
Bryłę architektoniczną Biblioteki Aleksandryjskiej, z oddali przypominającą oświetlony błękitem diament, posadowiono tuż nad brzegiem Morza Śródziemnego, w pobliżu miejsca, gdzie niegdyś
stała jej prześwietna poprzedniczka.
10
Nietuzinkową osobowością w nowej Bibliotece Aleksandryjskiej jest jej główny dyrektor, doktor
Ismail Serageddin. Harvardczyk, autor ponad 40 publikacji naukowych, wiceprezydent Banku Światowego w latach 1992–2000. Jemu właśnie powierzono misję odtworzenia splendoru i chwały aleksandryjskiej skarbnicy wiedzy.– Biblioteka Aleksandryjska stała się oknem na świat dla Egiptu i oknem
świata na Egipt – mówił Serageddin.
Cały kompleks jest udostępniony publiczności, ale tajemnicą poliszynela pozostaje jednak fakt,
że wewnętrzna organizacja biblioteki, a szczególnie system katalogowania i zarządzania zbiorami daleko odbiega od oczekiwań współczesnego bibliotekarstwa.
Egipcjanom zarzuca się niedopuszczenie zachodnich specjalistów do prac nad kolekcją, czego
skutkiem jest, póki co, brak zgodności katalogu nowej Biblioteki Aleksandryjskiej z najbardziej powszechnym na świecie systemem klasyfikacji według zasad Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych.
Problemy z brakiem wykwalifikowanej kadry łączą się z utrudnieniami w pozyskiwaniu książek
z zagranicy. Planowano np. przekazanie Aleksandrii najstarszych manuskryptów, dotyczących świata
śródziemnomorskiego z bibliotek i muzeów europejskich. Negocjacje utkwiły w martwym punkcie. Kilka bezcennych rękopisów zgodziła się przekazać Francja, Grecja i Hiszpania. Będą one trzonem kolekcji specjalnej.
Starożytna biblioteka w Aleksandrii posiadała 700 tys. zwojów z najznakomitszymi dziełami literackimi hellenistycznego świata. Dzisiejsi zarządcy nowej biblioteki pragną zgromadzić pod jednym
dachem podobnie ważny i cenny gatunkowo materiał książkowy.
Futurystycznie wyglądający budynek nowej Biblioteki Aleksandryjskiej ozdobiono literami ze
wszystkich alfabetów świata. Tafla błękitnego sztucznego jeziorka odbija światło słoneczne, padające
od strony pochyłej powierzchni głównej ściany budynku. W ten sposób cały gmach lśni z daleka,
wspaniale komponując się z nadmorskim bulwarem Aleksandrii.
Jerzy Leśniak
Źródło: Otwarty Przewodnik Krajoznawczy, dokument online:
http://www.krajoznawcy.info.pl/Aleksandria-Biblioteka-jak-Feniks-z-popiolow-a1551.php, data dostępu 26.08.2011
_________________________________________________________________________
Od redaktora
Zajrzyj koniecznie na stronę internetową naszej Sekcji: http://biblioteka.wsbnlu.edu.pl/biuletyn.html, którą redagują koleżanki i koledzy z Biblioteki Wyższej
Szkoły Biznesu - National Louis University w Nowym Sączu.
Prośba o wzajemność... Będę wdzięczny niezmiernie za aktywne redagowanie naszego elektronicznego informatora, czyli o nadsyłanie informacji:
o o planowanych konferencjach i seminariach naukowych (wraz z adresem
strony internetowej);
o o spotkaniach metodycznych i warsztatowych;
o o nowościach wydawniczych (będę wdzięczny za elektroniczną wersje okładki oraz spisu treści),
o sposobie ich bezpłatnego pozyskania lub o warunkach zakupu;
o o zakończonych badaniach naukowych, w tym o zakończonych przewodach doktorskich i habilitacyjnych;
o o innych faktach, które można zamieścić w kronice dokumentującej działalność naukowobadawczą bibliotek niepaństwowych szkół wyższych.
Zapewniam rozpowszechnienie informacji w formie niniejszego informatora Sekcji Bibliotek Niepaństwowych Szkół Wyższych Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich – ISBNik. Serdecznie dziękuję i pozdrawiam
Wojciech Rozwadowski
Bieżące informacje znajdziesz tutaj: http://isbnik.bloog.pl
oraz na Facebooku: http://www.facebook.com/pages/ISBNik-informator-Sekcji-bibliotek-nsw-ZGSBP/268166269865948?sk=wall
Adres redakcji ISBNika. Redaktor: Wojciech Rozwadowski. Biblioteka Wyższej Szkoły Organizacji Turystyki i Hotelarstwa, ul. 17 Stycznia 32, 02-148 Warszawa, tel. 22 576.46.15, fax 22 576.47.37,
503.382.910,
email.
[email protected]
*
[email protected]
*
[email protected].
Stale współpracują: Stefan Kubów (Biblioteka Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu); Ryszard
Turkiewicz – emeRyTowany starszy kustosz z Wrocławia; Henryk Hollender (Biblioteka Uczelni Łazarskiego), Barbara Zieleniecka (Biblioteka Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu).
Redaktor „ISBNika – informatora Sekcji Bibliotek Niepaństwowych Szkół Wyższych Zarządu Głównego
Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich” dokłada wszelkich starań, aby nie rozsyłać niechcianej poczty.
11
Uprzejmie informujemy, iż Państwa adres email został pozyskany bezpośrednio z Państwa strony internetowej lub z oficjalnych i ogólnie dostępnych baz danych i w związku z tym, w myśl art.10 par. 2
Ustawy z dnia 18 lipca 2002 roku, o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz. U. 2002 144.1204)
niniejszy email nie stanowi przesyłki mającej znamiona spamu. Jeżeli jednak nie życzycie sobie Państwo dalszych informacji na temat naszej oferty prosimy o odpowiedź z NIE w tytule.
12

Podobne dokumenty