Sprawozdanie z wyjazdu w ramach programu Erasmus W roku

Transkrypt

Sprawozdanie z wyjazdu w ramach programu Erasmus W roku
Sprawozdanie z wyjazdu w ramach programu Erasmus
W roku akademickim 2013/2014 byłam studentką Erasmusa w Cartagenie w
Hiszpanii. W wyborze miejsca sugerowałam się przede wszystkim dostępem do
plaży oraz tym, aby spędzić zimę w ciepłym miejscu. Jak się później okazało, nie
powinny to być decydujące argumenty. Przed wyborem miejsca warto jest
porozmawiać z Hiszpanami, którzy są na Erasmusie u nas, w Lublinie lub ze
znajomymi, którzy znają Hiszpanię.
Przed przyjazdem otrzymałam Padrino, który działa jako Mentor na naszej
uczelni. Jest to osoba, która pomaga podczas pierwszych dni w znalezieniu
mieszkania, oprowadza po mieście itp. Jest to dość ważne aczkolwiek bez niego też
można sobie poradzić. W Cartagenie znalezienie miejsca w akademiku jest bardzo
skomplikowane, a ponad to drogie. Dlatego też polecam przed przyjazdem dołączyć
do grup na facebooku typu „Erasmus Cartagena…” gdzie miejscowi często publikują
oferty mieszkań/pokoi już podczas wakacji więc można wcześniej coś zarezerwować.
Ceny mieszkań graniczą od 120-200 euro. Niższe ceny zazwyczaj nie zawierają
opłat, które należy doliczyć (20-50euro). Dlatego też polecam znalezienie mieszkania
w cenie np. 150euro gdzie rachunki są już wliczone, aby uniknąć późniejszych
niespodzianek.
Cartagena jest bardzo uroczym miejscem, ale spędzenie tam całego roku jest
nudne i monotonne. Dla studentów jadących tylko na jeden semestr może się
spodobać. Miasteczko jest niewielkie, dzięki czemu można dojść wszędzie na
piechotę co niesie za sobą sporo oszczędności, ponieważ transport w Hiszpanii
wcale nie jest tani…
To w jakim języku będą odbywały się studia jest bardzo istotne, dopóki nie zna
się języka. To jak ciężko będzie zależy od tego co się studiuje. Kierunki biznesowe
jak zarządzanie, ekonomia itp. Lub turystyka z zaliczeniami nie mają najmniejszych
problemów, ponieważ na zaliczenie niekiedy wystarczy im obecność na zajęciach lub
zrobienie projektu czy prezentacji w Power Point. Kierunki ścisłe na zaliczenie muszą
pracować bardzo ciężko. W moim przypadku, aby otrzymać zaliczenie JEDNEGO
przedmiotu miałam 2-4 egzaminy końcowe (w czasie sesji). Jedynym przedmiotem
jaki miałam w języku hiszpańsko – angielskim był angielski techniczny. Przez cały rok
spotkałam tylko 1 profesora, który mówił po angielsku (pomijając tych od
angielskiego). Wszystkie przedmioty zaliczałam na równi z Hiszpanami, a niekiedy
musiałam uczyć się nawet więcej, ponieważ zawsze jako jedyny Erasmus w grupie
bardzo często byłam brana do tablicy.
Hiszpanie są przesympatyczni oraz zawsze chętni do rozmowy. Przebywanie
w tym kraju sprzyja dobremu samopoczuciu oraz wywołuje uśmiech na twarzy „bez
powodu”. Często zagadują, nie ważne czy na ulicy, w autobusie czy na uczelni.
Jednak porównując ludzi z południa (region Murcia, Cartagena, Alicante itp.) do ludzi
z północy (Galicia, gdzie w wakacje odbywałam praktyki) stanowczo mogę
stwierdzić, że ludzie z północy są bardziej otwarci i sympatyczni. Dlatego też dla
przyszłych studentów polecałabym tamtejsze rejony lub miasta lub przynajmniej te, w
których działa ESN, robiący bardzo wiele (organizuje wyjazdy, imprezy integracyjne,
tandemy językowe).
Uczelnia (Universidad Politécnica de Cartagena) gwarantuje kurs językowy dla
wszystkich studentów przyjeżdżających na Erasmusa. Na początku roku odbywa się
test, który kwalifikuje każdego na dany poziom językowy. Będąc na Erasmusie warto
przebywać w towarzystwie Hiszpanów, ponieważ początkowe rozmowy, nawet „na
migi” lub spanglish (mix angielskiego z hiszpańskim) bardzo pomagają w nauce
języka.
Czasu spędzonego na Erasmusie z pewnością nie mogę nazwać straconym.
Była to fantastyczna przygoda. Niepowtarzalna szansa na poznanie kultury,
zwyczajów i języka innych narodowości. Jedyne czego odradzam to tworzenie
grupek polskich, niemieckich, włoskich czy inno narodowościowych. Polecam
spędzanie czasy z każdym. Wiele uczy, rozwija i daje mnóstwo doświadczeń i
niezapomnianych wspomnień.
Wyjechałam głównie ze względów językowych oraz aby żyć przez chwilę
innym życiem. Udało się. Pomimo że jadąc, mój hiszpański był na poziomie A2, nie
rozmawiałam. Wróciłam mając C1. Teraz z przyjemnością i beż problemów
porozumiewam się w tym języku.
Gdybym mogła wybierać jeszcze raz, z pewnością nie wybrałabym Cartageny.
Jest zbyt mała, aby spędzić tam rok. Widzi się codziennie te same twarze i chodzi się
w te same miejsca. Przed wyjazdem obawiałam się wyboru zbyt dużego miasta, ale
patrząc z perspektywy czasu był to błąd. Więc ucząc się na błędach, polecam
większe miasta ;)
Agnieszka Penkajło