O rzymskim poprawianiu urody i niezmiennej naturze jego
Transkrypt
O rzymskim poprawianiu urody i niezmiennej naturze jego
Po co Ty się malujesz?! O rzymskim poprawianiu urody i niezmiennej naturze jego krytyków Chyba każda kobieta, robiąca makijaż usłyszała podobne pytanie od męża, chłopaka, rodziców czy syna. Z pewnością takie pytanie padało też, gdy malowały się starożytne Rzymianki, gdyż w starożytnym Rzymie także stosowano wiele kosmetyków upiększających. Dzięki źródłom antycznym, w szczególności nieocenionemu Owidiuszowi i jego dziełku „O kosmetyce twarzy kobiecej” oraz nowoczesnym analizom laboratoryjnym, wiemy coraz więcej o specyfikach kosmetycznych i perfumach używanych w starożytności. Antyczne rozumienie poprawiania urody obejmowało zarówno kosmetyki, jak i środki barwiące oraz niektóre leki czy biżuterię. Ideał kobiecej urody przede wszystkim wymagał rozjaśnienia skóry, a co najmniej unikania promieni słonecznych. Opalenizna była świadectwem konieczności pracy fizycznej, a zatem stanowiła znak niskiego statusu społecznego i nieprzyzwoitego wałęsania się na zewnątrz, zamiast pozostawania przez większą część dnia w domu. Cerę rozjaśniano pudrem lub rozja- nikiem drogich importowanych minerałów było smarowanie policzków sokiem z morwy i osadu z wina. W celu nadania oczom powłóczystego spojrzenia stosowano tusze, które robiono ze smoły, często rozmazującej się niestety pod wpływem wysokich temperatur. Trzeba było taki makijaż co jakiś czas poprawić, więc często zaglądać w lusterko. Rzymski tusz nie pachniał zbyt dobrze, więc dodawano do niego dodatki zapachowe i nakładano pałeczkami wykonanymi z kości zwierzęcych, szkła lub drewna. Brwi początkowo przyciemniano i pogrubiano, jednak z czasem przyszła moda na ich wyskubywanie i rysowanie. Powieki malowano barwnikami mineralnymi na niebiesko (np. azuryt) Ryc. 1. Nagrobne portrety odkryte w oazie Fajum w Egipcie pochodzące z okresu rzymskie- lub zielono (mago panowania (źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Fayum_mummy_portraits) lachit), mimo że śniającym fluidem na bazie kredy, ale także ten drugi miał właściwości trujące. rakotwórczą bielą ołowiową (ryc. 1), mimo że Choć brak dowodów na używanie szminek zdawano sobie sprawę z jej szkodliwości. Taki przez Rzymianki, np. na malowidłach z Egiptu fluid rozjaśniający mieszano często ze składni- (ryc. 2), możliwe, że niektóre panie, zwłaszcza kiem nadającym mu zapach, np. olejkiem róża- te lekkich obyczajów, używały szminek. Czernym, migdałowym czy anyżkiem. Białą karna- wony barwnik uzyskiwano nie tylko ze wspocję zdobiono różem, który miał nadawać twa- mnianej ochry, ale także świeżych owoców lub rzy zdrowy wygląd. Róż był mieszanką barw- roślin z rodziny marzany, z minerałów, które nika uzyskanego z ochry, morszczynu, alizary- można było połączyć z takimi składnikami, ny z marzany barwierskiej, indygo lub tzw. ty- które dały się rozsmarować na ustach. Białe reńskiej purpury zmieszanej z ałunem, białymi zęby były oznaką zdrowia i dbano o nie myjąc glinkami, kredą lub gipsem. Tańszym zamien- je mieszankami na bazie sody lub soli. Na okładce: Ubiór męski z późnego średniowiecza prezentuje Zbigniew Jarzynka z Zespołu Tańca Dawnego „Belriguardo”. Strój składał się z koszuli, gaci, krótkich nogawic, luźnego nakrycia wierzchniego. Na głowie dworskie nakrycie wykonane z wełny. fot. Jacek Mielcarzewicz Zestaw kosmetyków i narzędzi pielęgnacyjnych trzymano w ozdobnych szkatułkach, czasem wykonanych z drogich materiałów. Perfumy, olejki i fluidy były sprzedawane i trzymane w szklanych flakonikach. Pudry i tusze rozcierano na kamiennych osełkach. Oprócz tego, w zestawie musiało znajdować się lusterko, najczęściej ze stopu ołowiu powlekanego srebrem, z mocno wypolerowanego stopu brązu lub nawet wykonane w całości ze srebra. Brak dezodorantów i mydeł zapobiegających poceniu powodował, że w ciągu dnia ciało nabierało przykrego zapachu. Niektóre z pań starały się tuszować takie mankamenty dużą ilością perfum bądź kąpielami z dodatkiem naturalnych składników. Perfumy robiono z kwiatów, ziół lub importowanych ze Wschodu składników łączonych z oliwą lub innym tłuszczem, a działanie niektórych zapachów uważano za lecznicze. Dość popularna była mieszanka ałunu, korzenia irysa i płatków róż. Słynne kąpiele w oślim mleku, które natłuszczało i odżywiało skórę, były niezwykle kosztowne i praktykowane przez najbogatsze kobiety. Ośle mleko stosowano często tylko do przemywania twarzy. Starano się dbać o skórę natłuszczając ją dość skuteczną, lecz brzydko pachnącą lanoliną owczą. Rozsądne panie korzystały z peelingów i maseczek na bazie miodu, soków owocowych, ziaren czy jaj. Wiemy jednak także o takich, które „dbały” o siebie przy pomocy odchodów, octu, moczu zwierzęcego czy związków siarki. Idealne kobiece ciało Greczynki czy Rzymianki powinno było być całkowicie pozbawione owłosienia. Starannie golono się brzytwą, a resztki włosów opalano ogniem czy wyrywano pęsetą. Znano też metody depilacji pastami, np. woskiem, żywicą i smołą z dodatkiem np. arszeniku. Z pewnością były to Gazeta Biskupińska, Adres redakcji: Biskupin, półwysep, tel. 513-127-339; Wydawca: Wydawnictwo Dominika Księskiego "Wulkan", Tygodnik Lokalny Pałuki, Żnin, ul. Sądowa 4; redaktor naczelny: Dominik Księski; redaktor: Roksana Chowaniec; zastępca redaktora naczelnego: Mirosława Roszak; Anioł Stróż: Wojciech Piotrowski; sekretarz redakcji: Stanisław Tyrakowski; reporterzy: Remigiusz Konieczka, Dobromiła Księska, Jacek Mielcarzewicz, Magdalena Stawniak, Maciej Tyrakowski, Marta Ziętek; skład i łamanie: Leszek Adamczyk; opracowanie graficzne: Leszek Malak. Druk: Barwdruk Bydgoszcz. Gazetę Biskupińską można czytać, a filmy z Festynu oglądać na stronie: www.palukitv.pl