Pobierz gazetkę - Parafia Najświętszej Maryi Panny w Przygodzicach
Transkrypt
Pobierz gazetkę - Parafia Najświętszej Maryi Panny w Przygodzicach
Wieści Parafialne 2017 Grudzień 2016 - Styczeń 2017 Rok XVI Nr 1 (165) Parafia p.w. Najświętszej Marii Panny Nieustającej Pomocy w Przygodzicach Tydzień ekumeniczny 18-25 stycznia Zbliżająca się 500 rocznica początku reformacji protestanckiej (1517 rok) skłania do refleksji nad genezą tego ruchu, który doprowadził do jednego z najpoważniejszych kryzysów w historii Kościoła powszechnego. Zagadnienie to należy omawiać, zaczynając od człowieka, który był autorem programu „reformy" Kościoła na początku XVI wieku. Osobowość oraz duchowy i intelektualny profil Marcina Lutra były czynnikami, które w decydujący sposób wpłynęły na kształt i przebieg protestanckiej reformacji. Marcin Luter urodził się w 1483 roku w Eisleben (Saksonia) w chłopskiej, wielodzietnej rodzinie. Ciężka sytuacja materialna zmusiła ojca przyszłego twórcy reformacji, Hansa Lutra, do podjęcia pracy w bardziej dochodowym górnictwie. Rodzina Lutrów w niczym nie odbiegała od innych współczesnych sobie rodzin, gdy chodzi o katolicką pobożność. Ambicją Hansa Lutra było jednak to, by Marcin podjął w przyszłości pracę jako prawnik. Edukacja w szkołach w Eisenach i Erfurcie była sporym wydatkiem, który bez wsparcia życzliwych ludzi nie byłby do udźwignięcia przez rodziców Marcina Lutra. Biografowie twórcy reformacji zwracają uwagę na to, że relacje między nim a jego rodzicami nie były sielankowe. Sam Luter w późniejszych latach wspominał o surowości swojego ojca, który za najdrobniejsze przewinienie bił go. Konflikt między ojcem a synem tylko się wzmógł, gdy w 1505 roku, po ukończeniu studiów prawniczych i filozoficznych na erfurckim uniwersytecie, Marcin Luter zdecydował się na wstąpienie do klasztoru augustianów (także w Erfurcie), niwecząc w ten sposób marzenia swojego ojca o tym, że jego syn będzie kontynuował zapewniającą stały dochód karierę prawniczą. Przyczyny, które skłoniły Lutra do tego kroku, należą do jednych z najgorętszych kontrowersji otaczających jego biografię. „Doktor Marcin" tłumaczył, że podjął decyzję pod wpływem impulsu wywołanego straszliwą burzą, która go zastała w drodze. Miał wtedy ślubować św. Annie, że jeśli Bóg ocali go od piorunów, wówczas wstąpi do klasztoru. Wśród biografów twórcy reformacji są jednak także ci, którzy wskazują, iż rzeczywistym jego motywem była chęć ukrycia się za murami klasztoru przed prawnymi konsekwencjami zabicia przez Lutra człowieka w pojedynku. Jedno jest pewne. Decyzja o wstąpieniu do zakonu nie była w przypadku Marcina Lutra owocem dojrzałej, długotrwałej refleksji, ale raczej stanowiła rezultat działania pod wpływem impulsu. Jak Luter sam mówił, do klasztoru został „nie tyle pociągnięty, co porwany". Jeszcze bardziej wymowne słowa wyjaśnienia Lutra pochodzą z okresu, gdy już zerwał on jedność ze wspólnotą Kościoła. Twórca reformacji mówił wówczas: „zostałem mnichem wbrew ojcu, matce, Bogu i diabłu". Jak można wstępować do klasztoru „wbrew Bogu"? Te słowa są traktowane jako pośrednie przyznanie się przez Lutra do tego, że właściwą przyczyną jego wstąpienia do augustianów była chęć uniknięcia odpowiedzialności za zabójstwo. Tezę taką dodatkowo wspiera fakt, że za murami klasztoru Marcin Luter nie znalazł duchowego pokoju. Do wstrząsającego wydarzenia doszło pewnego dnia w chórze klasztornym 1 podczas odczytywania fragmentu Ewangelii o wypędzaniu przez Chrystusa złego ducha z opętanego człowieka. W pewnym momencie Luter upadł na ziemię, krzycząc po łacinie: „Non sum! Non sum!" czyli: „To nie ja! To nie ja!". [...] Niewątpliwie Luter pożądał świętości, którą identyfikował - przywołajmy tu raz jeszcze J. Maritaina - raczej z „pociechą uczuciową". „Lutrowi chodziło o to, by się czuć w stanie łaski jak gdyby łaska sama w sobie była przedmiotem odczuwania. [...] Gwałtowna mistyczna tęsknota w niespokojnej duszy, wypaczając wszystkie wskazania mistyków, przemieniała się w brutalną żądzę rozkoszowania się swoją własną świętością". A przecież - jak przypomniał w Hymnie o miłości św. Paweł Apostoł - w chrześcijaństwie najważniejsza jest miłość. Można prowadzić żywot świątobliwy (na pozór), rozdać wszystko ubogim, siebie samego wydać na spalenie, ale bez miłości nie postąpić ani o krok w rozwoju duchowym. Świętość - wbrew temu, co odczuwał mnich Luter - nie jest dobrym samopoczuciem. W żywotach wielu świętych napotykamy długie okresy w ich biografiach, gdy targały nimi pokusy, kiedy - jak sami mówili - przechodzili przez „duchową pustynię", odczuwali, jakby Bóg odwrócił się od nich. Warto w tym kontekście sięgnąć po listy niedawno kanonizowanej matki Teresy z Kalkuty (opublikowane po jej beatyfikacji), w których ta wielka święta przez kolejne lata opisuje taki właśnie stan swojej duszy. Co ją (oraz innych świętych) odróżniało od Marcina Lutra, to bezgraniczne zawierzenie Bożemu miłosierdziu. Tej ufności w Boże miłosierdzie jest całkowicie pozbawiona teologia Marcina Lutra, która traktowała wiarę jako „stan euforii duchowej" (J. Maritain). Brak takiego stanu powodował u Lutra popadniecie w kolejną skrajność, czyli stan bliski rozpaczy z powodu niemożności poradzenia sobie ze swoimi upadkami. W tym ujęciu wiara nie jest już cnotą teologiczną, jest zaś „ludzkim porywem ufności". Wystarczy więc to poczucie ufności, dobre uczynki nie są konieczne (i tale człowiek jest totalnie zepsuty), by być pewnym, że dostąpiliśmy łaski Bożej. Według Lutra doświadczenie „nocy duchowej" nie jest działaniem łaski, podobnie jak dokonywane przez człowieka dobre uczynki, które - jak uczy Kościół - są właśnie dowodem na współpracę człowieka z Bożą łaską. Im bardziej życie prowadzone przez Lutra dalekie było od ideału świętości, jakiego nauczał Kościół (czyli otwartości na współpracę z Bożą łaską, czego wyrazem są dobre uczynki i życie modlitwą), tym gwałtowniej twórca protestanckiej reformacji atakował uznanych przez Kościół świętych. W jednym ze swych kazań wygłaszanych już po 1517 roku głosił: „Wszyscy jesteśmy święci. [...] Papiści [protestancka nazwa katolików - przyp. mój: G.K.] umieszczają w niebie ludzi, którzy potrafili tylko pełnić jedne po drugich uczynki. Pośród tylu legend nie ma ani jednej, która by nam ukazała prawdziwego świętego, człowieka, który by posiadł świętość chrześcijańską, świętość przez wiarę. Cała ich świętość polega na tym, że dużo się modlili, dużo pościli, dużo pracowali, umartwiali się, mieli podłe łóżka i bardzo ostre ubrania. Ten rodzaj świętości może być nawet przez psy i świnie praktykowany mniej więcej codziennie". Nic więc dziwnego, że Marcin Luter już przed 1517 rokiem utracił wiarę w największy, najcenniejszy tu na ziemi dowód działania łaski Bożego miłosierdzia we współpracy z człowiekiem, jakim jest Msza św. Przypomnijmy, że w katolickim nauczaniu Eucharystia jest uobecnieniem (w sposób bezkrwawy) ofiary Chrystusa. W tym dziele Zbawiciel posługuje się człowiekiem, czyli kapłanem, który występuje przy ołtarzu „in persona Christi". W tę prawdę zwątpił Marcin Luter, przystępując w 1507 roku do ołtarza podczas swojej prymicyjnej Mszy św. W momencie gdy słowami modlitwy eucharystycznej „Te igi-tur clementissime Pater" („Ty więc, najłaskawszy Ojcze") rozpoczynał się kanon, nowo wyświęcony ksiądz Marcin Luter odwrócił się od ołtarza i chciał od niego odejść. Świadkami tej wstrząsającej sceny była najbliższa rodzina neoprezbitera, w tym jego ojciec Hans, który, jak wiemy, nie był entuzjastą obrania przez swojego syna drogi powołania duchownego. Obserwując 2 scenę przy ołtarzu, Hans Luter stwierdził, że jego syn musiał znaleźć się „pod działaniem złego ducha". Ostatecznie ksiądz Marcin Luter dokończył odprawianie Mszy - w ostatniej chwili przed odejściem od ołtarza powstrzymał go mistrz nowicjuszy. Wiedząc jednak o kolejach jego życia duchowego w następnych latach, można powiedzieć, że ów incydent przy ołtarzu dowodzi, iż do fałszywie pojętego dążenia do świętości Luter dołożył fałszywe pojęcie niegodności. Albo inaczej: wyciągnął fałszywy wniosek z oczywistego faktu, że nikt z ludzi nie jest godny, by występować „in persona Christi" przy ołtarzu. Nie uwierzył w wielkość Bożego miłosierdzia, które sprawia, że niektórzy ludzie (kapłani) są przez Boga wybrani do pełnienia tej roli. Dla Lutra wiara była przede wszystkim ufnością, jednak nie była to ufność bezgraniczna. Granice wyznaczało ludzkie „ego", a konkretnie takie czy inne doznania duchowe. Po otrzymaniu święceń kapłańskich Marcin Luter - wiemy to z jego własnych listów i pism - zaniedbał regularne odprawianie Mszy św. oraz odmawianie brewiarza. Zasłaniał się przy tym licznymi obowiązkami kaznodziejskimi. W 1516 roku pisał w jednym z listów: „Jestem kaznodzieją w klasztorze i refektarzu, co dzień wołają mnie do parafii, abym tam głosił kazania. Jestem regentem studiów, wikarym okręgu, a więc jedenastokrotnym przeorem; jestem kwestarzem ryb w Leitzkau, mandatariuszem w Torgau w procesie parafialnego kościoła Herzbergu. Jestem lektorem św. Pawła, zbieram notatki o Psałterzu. Rzadko kiedy pozostaje mi pełny czas potrzebny do odmówienia pacierzy i odprawiania Mszy". Ponownie w tym kontekście nasuwa się porównanie z życiem św. matki Teresy z Kalkuty, której trudno było przecież zarzuć odwracanie się od rozlicznych obowiązków. Zanim jednak każdego dnia podejmowała czynności związane z opieką nad chorymi i ubogimi, z kierowaniem założonego przez siebie zgromadzenia zakonnego, regularnie zaczynała dzień od Mszy św. oraz adoracji Najświętszego Sakramentu, uważając to za najważniejsze czynności dnia. Najpierw spotkanie z Chrystusem, potem spotkanie ze sprawami tego świata. U ks. Marcina Lutra było zupełnie na odwrót. A przecież takich księży jak Marcin Luter było w krajach niemieckich na początku XVI wieku bardzo wielu. Opisane przez Lutra jego życie jako kapłana jest wyjaśnieniem jednego z najpoważniejszych czynników, które w znaczący sposób przyczyniły się do zwycięstwa reformacji w wielu regionach Rzeszy, czyli braku równowagi między życiem czynnym a kontemplacyjnym. Zarzucenie przez księdza Lutra i wielu jemu podobnych duchownych na początku XVI wieku swojego podstawowego powołania, czyli odprawiania Mszy św. i rezygnacja z własnego postępu duchowego (codzienna modlitwa brewiarzowa), wcześniej czy później musiało wydać fatalne owoce. Szukając przyczyn wybuchu reformacji protestanckiej oraz jej dynamicznego rozprzestrzeniania się w pierwszych dziesięcioleciach po 1517 roku, należy wskazać na obowiązywanie w tym przypadku starej zasady, że „corruptio optimi pessi-ma", czyli, że „zepsucie najlepszych jest czymś najgorszym". Na początku XV wieku w krajach niemieckich wielu było takich księży (co gorsza, także biskupów), którzy pełnili liczne obowiązki (w przypadku biskupów rządy w kilku diecezjach jednocześnie) - często te, które były związane z mniejszymi lub większymi (w przypadku biskupstw bardzo wysokimi) profitami materialnymi - zaniedbując to, co najważniejsze: służbę Bożą i własną duchowość. Złamani w ten sposób na duchu księża i biskupi nie byli potem w stanie przeciwstawić się ruchowi ku „czystej Ewangelii" (jak nazywali swoją akcję pierwsi protestanci), a często z ochotą do niej przystępowali, widząc w tym szansę na „zalegalizowanie" własnych moralnych występków (zwłaszcza gdy Luter wystąpił przeciw celibatowi). Grzegorz Kucharczyk Miłujcie się nr 4-2016 3 Nagrody dla wytrwałych W niedzielę, 25 grudnia 2016 roku podczas nabożeństwa przy żłóbku ksiądz proboszcz Marcin Taisner nagrodził dzieci, które wytrwale uczestniczyły w tegorocznych roratach – Mszach świętych ku czci Matki Bożej oczekującej na narodziny Jezusa. Wśród osób nagrodzonych znaleźli się: Jakub Dera, Kamil Dera, Maja Leszczyńska, Bartłomiej Łuczak i Igor Walczybok, którzy ani razu nie opuścili rorat. Ponadto Stanisław Grzesiek, Zosia Grzesiek, Wojciech Klupś, Kacper Lewandowski, Amelia Matusiak, Miłosz Matusiak i Julia Pietrzykowska, którzy tylko raz opuścili roraty, a także Marysia Grzesiek, Gabriela Robotnikowska i Kacper Robotnikowski, którzy nie byli obecni dwa razy. Nagrodę otrzymał także Stasiu Luboński, który opuścił cztery Msze święte roratnie. Wszystkim wytrwałym uczestnikom rorat składam serdeczne gratulacje i życzę, aby ta wytrwałość przyniosła obfite owoce w życiu codziennym. Mateusz Paprocki Homilia na Boże Narodzenie 2016 Kochamy polskie święta, czy to z grzybową, czy z barszczem, czy w gwarze, czy wśród nocnej ciszy, czy takie zwyczajne, czy wyjątkowe. Jest to reklama mówiąca o świętach, reklama kulinarna, ale gdy święta przychodzą, też mamy różne smaki, szczególnie ten: skosztujcie i zobaczcie, jak Pan jest dobry. Polskie święta, bo według tradycji, wierne tradycji tysiącletniej. Święta, które oparte są na wierze naszej, na tym doświadczeniu chrześcijańskim, na tym, co jest wypracowanym naszym stylem bycia, jako społeczności narodowej, wierności Ewangelii. Tym się wyróżniamy we współczesnej Europie, to w nas podziwiają, że potrafimy świętą tradycję włączyć w to nasze zwyczajne świętowanie a równocześnie, że opieramy się na mocnym fundamencie, że Bóg w centrum człowieka. I to jest ta prawda, która zawsze będzie do nas wracała w naszym chrześcijańskim i polskim myśleniu. Chcemy to zachować i dla następnych Polaków, także dla innych, którzy pogubili sens świętowania Bożego Narodzenia, którzy właściwie już nie rozumieją po co to wszystko i co te różne znaki mówią i przypominają. Te nasze polskie święta na stół kładą nie tylko wiele różnych potraw, które się skrzętnie, z finezją przygotowuje. Te nasze polskie święta to jest przede wszystkim doświadczenie opłatka, jako szczególnego dania, które na stole czeka, aby wziąć do ręki i się nim podzielić. Przede wszystkim sięgamy do Betlejem, do miejsca, gdzie Pan Bóg nakrył dla nas wyjątkowy stół zbawienia, gdzie rozpoczęła się uczta mesjańska, rozpoczęło się to świętowanie. Bóg nakrywa dla nas stół, gdzie głównym pokarmem jest Jego Syn, Dziecię Jezus i gdzie mamy wracać ciągle, do Betlejem, do domu chleba, aby odkrywać, że Bóg jest dla nas chlebem życia, chlebem na życie wieczne. To jest ta prawda, która przenika nasze myślenie, naszą tradycję, prawda, która nieustannie nas kształtuje także i w tych prozaicznych rzeczach, kiedy nakrywamy do stołu i szykujemy różne kulinaria. Jest to przede wszystkim odniesienie do Chrystusa, który nas karmi samym sobą. To Pan Bóg chce, żebyśmy byli mocni, a więc daje nam pokarm na drogę. To Pan Bóg chce, żebyśmy mieli światło, a więc daje nam światłość nieustającą w Jezusie Chrystusie. To Pan Bóg chce, żebyśmy doszli do zbawienia, do krańca tej miłości, która jest w niebie, a więc daje nam Pasterza, który będzie nas prowadził, który jest Królem królów, bo jest Synem Dawida po ludzku biorąc, ale jest Królem, bo jest Synem Bożym i królestwo Jego nie jest z tego świata. Pan Bóg chce, żebyśmy odkryli tę Jego wielką ojcowską troskę, żebyśmy otwarli się na to 4 wszystko, co jest doświadczeniem wiary i wezwaniem przede wszystkim na ucztę eucharystyczną, bo każde Boże Narodzenie obecne jest na Mszy świętej. Każde Boże Narodzenie prowadzi nas do Komunii świętej. Jak pięknie, że tylu w czasie tych świąt staje się prawdziwym żłóbkiem betlejemskim, że goszczą w sobie Emmanuela - Boga z nami, że przyjmują Komunię świętą, że się nawrócili ze swoich grzechów, że mają święte postanowienie poprawy, że chcą trwać w tej świętości. To jest to, co się dzieje na każdej Mszy świętej, jako uczestnictwo w uczcie mesjańskiej. Chrystus nam ją przygotował w to swoje święto, dał, żebyśmy w te Jego tajemnice życia mogli wchodzić nieustannie, przy każdej okazji, ciesząc się Jego narodzeniem, świadomi tego, że dla nas umarł, że dla nas zmartwychwstał, że nam niebo otworzył, że przyjdzie w chwale w dniu ostatecznym. To są te treści, których doświadczamy w czasie Mszy świętej nie tylko świątecznej, ale każdej innej. To jest to, co wyraża się i w dzieleniu się opłatkiem w domu, czy na pasterce, jak to mamy w zwyczaju, dzielenie się opłatkiem w świadomości, że to wprawdzie i Chrystusem chcemy się dzielić, że chcemy innych obdarzyć też tą radością wiary, że mamy im coś do powiedzenia w tych życzeniach świątecznych, które też wyraża święty opłatek. To jest też widoczne i w tym świetle betlejemskim, w płomyku, który przynieśli harcerze do naszego Kościoła w sobotę rano, we wigilię Bożego Narodzenia. Stoi to światło betlejemskie na ołtarzu, od niego odpalone są ołtarzowe świece, żebyśmy mieli tę łączność z Betlejem, z domem chleba, gdzie Bóg w skromności naszych ludzkich warunków, w stajni i w żłobie nakrył dla nas stół z takim pokarmem, jakiego sobie nie wyobrażaliśmy, pokarmem, którym jest Jego Syn umiłowany, bo tak nas umiłował, że dał nam swojego Syna. Umiejmy więc w świętowaniu naszym odkryć tę tajemnicę, nieustannie ją adorować i przekazywać dalej, młodszym, następnym pokoleniom, by nie została nasza tradycja polska zawieszona w próżni, ale zawsze była wypełniona głęboką treścią, że Syn Boży stał się człowiekiem i dzięki temu mamy szansę stać się dziećmi Bożymi. ks. Marcin Taisner proboszcz Echo Rekolekcji Adwentowych - 2016 Dziękuję Bogu za czas głoszonych rekolekcji w waszej parafii w tegorocznym Adwencie, oraz wszystkim którzy pomagali w ich realizacji i tym, którzy w nich uczestniczyli. Czas obecny jest wyjątkowy. Tej wyjątkowości poświęcone były poruszane tematy, które dla utrwalenia i dalszego przekazywania ośmielam się przypomnieć. Niedziela 11.12......”na koniec moje Niepokalane Serce zatryumfuje.....” Jako Kościół i świat wchodzimy w 100 rocznicę objawień Fatimskich. Pilne jest podjęcie wezwania Maryi o 5 pierwszych Sobót Miesiąca w intencji wynagradzającej Niepokalanemu Sercu NMP. Ratunkiem dla świata chylącego się ku przepaści jest: pokuta, Różaniec (codzienny), wynagrodzenie Bogu za grzechy i bluźnierstwa a zwłaszcza—Pierwsze Soboty Miesiąca. Do siostry Łucji Matka Boża powiedziała: ”Spójrz, Serce moje otoczone cierniem....staraj się mnie pocieszyć i przekaż wszystkim, że obiecuję w godzinę śmierci przyjść na pomoc z wszystkimi łaskami tym, którzy przez 5 miesięcy w pierwsze soboty przystąpią do Spowiedzi Św.(lub wcześniej), przyjmą Komunię Św., odmówią różaniec (5 tajemnic), przez 15 minut będą rozważać 1 lub kilka tajemnic Różańca (np. z pomocą Ewangelii) a wszystko to jako wynagrodzenie memu Niepokalanemu Sercu”. Osoby zaś, które nie mogą spełnić tego w I sobotę, będą mogły to uczynić zaraz w niedzielę. Ratunkiem dla świata jest systematyczne i wytrwałe odmawianie Różańca Św. i zachęcanie innych do tej modlitwy. Im więcej ludzi będzie ten apel Maryi podejmować, tym bardziej krępowany jest szatan, który tyle obojętnych dusz chce zgubić w potępieniu wiecznym. Modlitwa Różańcowa może nawet powstrzymać wojnę, co w przeszłości się zdarzało-polecam w Internecie ;Dom ocalony w Hiroszimie”. Materiały o I sobotach można zamawiać i polecać innym, jeśli chcemy być „pokoleniem Maryi-Gwiazdy Nowej Ewangelizacji” i jeśli pragniemy schować się w „Wieczerniku Jej Niepokalanego Serca”. 5 Sekretariat Fatimski-Zakopane- Krzeptówki tel.(18)2066420. Św. Jan Paweł II wskazywał, że świat stoi przed decydującą konfrontacją cywilizacji życia i cywilizacji śmierci, Kościoła i antykościoła, Ewangelii i antyewangelii. Czy zatem nadchodzący czas nie jest znakiem na przebudzenie i podjęcie odważnie prośby Maryi z Fatimy? Poniedziałek 12.12. „Przychodzę jako Król Miłosierdzia.” Temat dnia - Miłosierdzie Boże jako ostatni dar Boga dla całej ludzkości. Dzienniczek Św., Faustyny p.83 „Nim nadejdzie dzień sprawiedliwy, będzie dany ludziom znak na niebie.- Zgaśnie wszelkie światło na niebie i będzie wielka ciemność po całej ziemi. Wtedy ukaże się znak krzyża na niebie, a z otworów, gdzie były ręce i nogi przebite zbawiciela, będą wychodziły wielkie światła, które przez jakiś czas będą oświetlać ziemię. Będzie to na krótki czas przed dniem ostatecznym”. Pan Jezus daje Koronkę Do Miłosierdzia Bożego jako „ostatnią deskę ratunku” dla grzeszników (Dz.st.687) a swe Miłosierdzie będzie nam okazywał aż do ostatniego kapłana zasiadającego w konfesjonale. Módlmy się słowami tej Koronki za cały świat, za wszystkie narody, które odeszły od Boga wybierając drogę samozagłady wiecznej. Koronka jest modlitwą przebłagalną i ekspiacyjną powstrzymującą słuszny gniew Boga i kary, które może On zesłać na świat. Rozważajmy i w swoje życie wprowadzajmy przesłanie Pana Jezusa skierowane do św. Faustyny zawarte w Dzienniczku. Można go kupić w Księgarniach katolickich. Wtorek 13.12. „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelie” Bóg posyła Matkę Swojego Syna z wezwaniem przez łzy matczyne o nawrócenie. W 1978 r. w japońskim mieście Akita Maryja płacze 101 razy krwawymi łzami. Ludzkości grozi kara ognia za grzechy Sodomy i Gomory. Bp. I to w diecezji Akita określił te objawienia jako identyczne z przesłaniem z Fatimy. Te orędzia Maryjne współbrzmią z zapowiedziami świętych i błogosławionych Kościoła o „trzech dniach ciemności”. W gronie tych wybranych przez Boga współczesnych proroków są: św. Hildegarda, bł. Elizabet Canon Mora, bł. Maria Baourdi, św. O. Pio, św. Mała Arabka. Są to osoby o świętości uznanej przez Kościół i nie można przejść obojętnie obok tych proroczych misji skierowanych do ludzi. Świat czeka oczyszczenie i oddzielenie dobra od zła, nastanie „nowa ziemia i nowe niebo”. Konieczna literatura: Wincenty Łaszewski „Nadchodzi Kres”(autor jest członkiem Sekretariatu Fatimskiego w Zakopanem, wykształconym teologiem z dziedziny mariologii), „Oto czynię wszystko nowe” (orędzie do Polaków 2013-2014r.), „Anioł Stróż Polski” (orędzie z lat 2009-2014. do nabycia w Księgarniach katolickich lub w Fundacji „Nasza Przyszłość”- tel.(94)3731160 lub w Fundacji „Serwice Veritas” -tel.(81)5349966 lub 697612210. Wezwanie do modlitwy, pokuty i nawrócenia jest bardzo naglące. Kapłani niech wzywają do pokuty i wynagradzania, niech odprawiają Msze Św. Wynagradzające. Środa 14.12. W 75 rocznicę męczeńskiej śmierci patronuje nam św. O. Maksymilian Kolbe, kapłan, prorok, misjonarz, społecznik. W miejscu największego upodlenia człowieka, skazanego na śmierć głodową, sprowadzonego do numeru. św. Maksymilian swoją postawą przypomniał, że „miłość jest największa” Cela śmierci głodowej stała się miejscem modlitwy, którą nawiedzili trzej kolejni papierze ( Jan Paweł II, Benedykt XVI i Franciszek). Przez swą aktywność społeczną, misjonarską i wydawniczą daje nam zadanie i wzywa do apostolatu przez media.. O. Kolbe często mawiał, że na nic nowe piękne kościoły, jeżeli będą świecić pustkami a w duszach będzie ciemność. Wspierajmy i korzystajmy z mediów katolickich z Radia Maryja, TV Trwam i Naszego Dziennika. Dziękuję raz jeszcze za wspólnie przeżyte dni rekolekcyjne, ośmielam się zachęcać do lektury w\w treści oraz internetowych zapisów spotkania w księgarni „Sursum Corda” w Poznaniu, gdzie treści te były jeszcze bardziej pogłębione. Po wpisie w Internecie „ ks. Tadeusz Bachorz - Youtub” można się z nimi zapoznać. Ks. Tadeusz Bachorz rekolekcjonista. 6 Sprawozdanie duszpasterskie za 2016 r. W Kościele powszechnym Nadzwyczajny Rok Jubileuszowy Bożego Miłosierdzia Światowe Dni Młodzieży w Krakowie lipiec 2016 r. W Polsce Jubileusz 1050 rocznicy Chrztu Polski z udziałem papieża Franciszka W diecezji 20-lecie sakry biskupiej ordynariusza diecezji ks. bpa Edwarda Janiaka (26.10.1996) 5 rocznica posługi biskupiej w naszej diecezji ks. bpa Edwarda Janiaka (21.07.2012) rok jubileuszu 25lecia powstania diecezji (25 marca 2017 r.) W naszej Parafii 25-lecie nowenny do NMP Nieustającej Pomocy 25-lecie proboszczowania w parafii ks. Marcina Taisnera Sakramenty święte: chrzty 25, (2015 - 28), (2014 - 24), śluby 12, (2015 - 7), (2014 -14), pogrzeby 28, (2015 - 24), (2014 - 24). Ilość rozdanych komunii w ciągu roku 45.000 (2015 43.000), (2014 - 49.000), I Komunia 14, (2015 - 17) Remonty i inwestycje: Plan 9 lat do 100 -lecie i konsekracji naszego kościoła (2025 rok): przebudowa i poszerzenie prezbiterium z nowym marmurowym stołem ołtarzowym, dobudowanie kaplicy od strony północnej, jest już namalowany obraz św. Anny, której ta kaplica będzie poświęcona. W dalszych latach malowanie kościoła na zewnątrz i wewnątrz i nowa podłoga. Finanse parafialne: - składki z niedzieli i świąt na utrzymanie parafii (składki z I i V niedzieli na utrzymanie diecezji, z niektórych świąt na inne cele diecezjalne i kościelne) - składki inwestycyjno-remontowe z II niedzieli i ofiary indywidualne w skali roku od osób, które mają własny dochód - ofiary z rezerwacji ławek - ofiary kolędowe i za wymienianki wspomagają budżet parafialny - ofiary za pokładne, 10% od ceny pomnika i zbiórka cmentarna w uroczystość Wszystkich Świętych (koszt wywozu śmieci w 2016 r. wyniósł 8000 zł) – ofiary dobroczynne, jako pomoc dla rodzin w trudnej sytuacji życiowej - zbiórki przykościelne na misje i ogólno-kościelne akcje charytatywne Podziękowania: wszystkim współpracownikom w prowadzeniu Parafii a szczególnie panu Stanisławowi Krakowskiemu za wierne pełnienie posługi kościelnego, organistom, zakrystiankom. Nowymi grabarzem jest od tego roku pan Zenon Pawłowski, pomaga mu pan Jerzy Papiór - im też serdeczne dziękuje szczególnie za dbałość o porządek na cmentarzu. Dziękuję też za ofiarność na rzecz parafii" za ofiary inwestycyjno-remontowe. Podziękowanie także dla sprzątających kościół. Za zrozumienie i wsparcie, za dobrą atmosferę i wszelkie wyrazy życzliwości i przyjaźni serdeczne dzięki. Niech Bóg Wam błogosławi. Ks. Proboszcz 7 Spotkanie Taize – Ryga 2016/2017 Od 28.12.2016 do 01.01.2017 w Rydze na Łotwie odbyło się 39 Ekumeniczne Spotkanie Młodzieży organizowane przez braci z Taize. W tym roku do stolicy Łotwy przyjechało ok. 16 tys. młodych europejczyków w tym ok. 4 tys. Polaków. Jak co roku spotkanie odbywało się w ramach Pielgrzymki Zaufania przez Ziemię, tym razem pod hasłem: „Razem torujemy drogi nadziei”, które miało wskazywać na zaangażowanie młodych ludzi w pokój i solidarność pomiędzy narodami. Niestety z roku na rok w spotkaniach tych bierze udział mniej ludzi, może jest to spowodowane globalną sytuacją – zamachy terrorystyczne, a może młodzież ma inne zainteresowania lub po prostu nie chce im się ruszać gdziekolwiek. Toteż Papież Franciszek z właściwym sobie humorem w liście skierowanym do młodych podziękował za to, że wstali z kanapy by przyjąć zaproszenie Ducha Świętego i przeżyć tę cudowną pielgrzymkę. A to że była cudowna to nie ma dwóch zdań, bo Łotwa to choć maleńki (2 mln. mieszkańców) to niesamowity kraj. W Rydze – stolicy mieszka ok. 700 tyś mieszkańców (trochę więcej niż we Wrocławiu). Jest to śliczne portowe miasto nad rzeką Dzwiną wpadającą po 10 kilometrach do Bałtyku. Choć zarobki są tam niższe niż w Polsce a ceny w sklepach (na Łotwie walutą jest euro) znacznie wyższe, to nie przeszkodziło wielu łotewskim rodzinom przyjąć do swoich domów na te 5 dni młodych ludzi. Głównym wyznaniem na Łotwie jest luteranizm, co wynika z dawnych historycznych wpływów niemieckich i szwedzkich, ponadto są też katolicy o oczywiście prawosławni i w takim tyglu wyznań chrześcijańskich spotykali się na codziennych modlitwach porannych młodzi ludzie. Wieczorem natomiast modlitwy były organizowane w dwóch dużych halach; Riga Arena i Centrum Wystawowym Kipsala. Ze względy na warunki bezpieczeństwa, każdy wchodzący na modlitwy musiał okazać swoją legitymację, którą dostawało się po przyjeździe do Rygi i zarejestrowaniu w punkcie przyjęć. Ponieważ spotkania są przeznaczone dla młodzieży, – co w rozumieniu braci z Taize oznacza osoby do 35 roku życia, mnie i kilku znajomych z racji wieku nie udało się oficjalnie zarejestrować i mieszkaliśmy w hostelu w centrum miasta uczestnicząc w modlitwach z tą różnicą, że każdorazowo chcą wejść na spotkania czy modlitwy musieliśmy tłumaczyć się dlaczego nie mamy legitymacji uczestnika i dopiero po prześwietleniu naszych paszportów i przejrzeniu plecaków (co dotyczyło wszystkich uczestników), gdy uznano zapewne, że nie jesteśmy terrorystami - byliśmy wpuszczaniu na miejsce modlitw. A były to wyjątkowe spotkania i modlitwy, szczególnie 31 grudnia po południu, gdy w hali Arena było spotkanie Polaków, podczas którego 4 tysiące osób śpiewało kolędy….. żal było 1 stycznia opuszczać gościnną Rygę, tym bardziej, że oprócz wrażeń duchowych i kulturalnych miasto zachwyciło nas niesamowicie czystym powietrzem – aż chciało się oddychać by oczyścić płuca po tym niestety zanieczyszczonym polskim powietrzu. Tak jak zwykle mam już praktycznie chroniczny ze względu na zanieczyszczone powietrze kaszel tak tam kaszlu zupełnie nie miałam. W Rydze przez te 5 dni nie zauważyłam ani jednego dymiącego komina, więc zapewne ogrzewanie pochodzi z miejskiego ciepłociągu, a poza tym w komunikacji miejskiej duży udział mają trolejbusy, – czyli autobusy na prąd. W przyszłym roku bracia z Taize po tegorocznej Rydze na wschodzie i ubiegłorocznej hiszpańskiej Walencji na zachodzie organizują spotkanie w centrum Europy: w Szwajcarii w Bazylei. Małgosia Kucharska Redagują członkowie Rady Parafialnej Oprawa graficzna i przygotowanie do druku Wacław Kieremkampt 8