Świecki lider - Oaza

Transkrypt

Świecki lider - Oaza
Świecki lider
Jedną z oznak wzrostu społeczności Kościoła w dojrzałości chrześcijańskiej jest
ukształtowanie w poszczególnych wspólnotach świeckich liderów, którzy jako
uformowani chrześcijanie współpracują na poszczególnych szczeblach z hierarchią
kościelną podejmując naleŜne i charakterystyczne posługi stanowi świeckiemu.
Jacy liderzy taki Ruch
Sługa BoŜy ojciec Franciszek Blachnicki wychowywał do chrześcijaństwa konsekwentnego.
Dzisiejsze chrześcijaństwo oazowiczów bliŜsze jest jednak wygody niŜ konsekwencji. Na
płaszczyźnie społecznej i politycznej spotykam ludzi, którzy w latach ’70 i początku lat ’80
zetknęli się z Ruchem oazowym i jak twierdzą ówczesny Ruch był inny. Był bardziej
społeczny, nie zasklepiał się jedynie we własnej formacji, był aktywny wobec problemów
narodowych. A dziś nasz Ruch postrzegany jest jako schowany w krypcie kościelnej niczym
pierwsi chrześcijanie w katakumbach. Z kolei ludzie Ruchu oceniani są jako niepostrzegający
otaczającej rzeczywistości jako własnej, sprowadzający własne Ŝycie i zaangaŜowanie jedynie
do przywołanej wcześnie kościelnej krypty. Intuicyjnie znajomym, którzy przyglądają się
Ruchowi Światło-śycie z zewnątrz przyznaję rację. Bo faktycznie czytając Ŝyciorys ojca
Franciszka Blachnickiego oraz zgłębiając historię Ruchu stwierdzam, Ŝe dziś nam czegoś
brakuje. I to nie tyle tak charyzmatycznej, radykalnej, aktywnej i zanurzonej w Bogu osoby
jak nasz duchowy ojciec załoŜyciel, co bardziej współczesnych jego kontynuatorów i
realizatorów charyzmatu. Tu warto przytoczyć stwierdzenie pani Hanny Gronkiewicz-Waltz
byłej Prezes Narodowego Banku Polskiego, cenionej przez rządy zarówno prawej jak i lewej
strony politycznej, a równieŜ liderki Odnowy w Duchu Świętym. W referacie wygłoszonym
podczas sesji pt. „Czy chrześcijanin moŜe być liderem?” stwierdziła, Ŝe „katolik musi więc
być uwraŜliwiony na to, co się wokół niego dzieje. Nie moŜe się ograniczać do zamkniętych
środowisk chrześcijańskich, ale powinien wyjść poza swoją „skorupę” i otworzyć się na
sprawy społeczne i publiczne. Nie moŜemy dopuścić do tego, by stały się one dla nas
obojętne. Nie moŜemy się teŜ z nich wycofać, jeŜeli przeraŜa nas trudność czy konfliktowość
sytuacji, kiedy nas coś irytuje, czy teŜ czujemy się osamotnieni w naszych działaniach”.
Zatem dobrze ukształtowana i rozumiana wiara w Ŝyciu świeckiego lidera rodzi przekonanie,
Ŝe choć moŜe Ŝycie społeczne jest źle zorganizowane, Ŝe złe i trudne do naprawy są jego
struktury i Ŝe nic się nie da zrobić, nie moŜe być usprawiedliwieniem bierności i
bezczynności. Blado w tym świetle wyglądamy wobec fundamentalnego stwierdzenia, które
ojciec wyłowił z soborowej Konstytucji o Kościele – co było podstawą dla wielu
późniejszych rozwaŜań przy podejmowaniu kierunków rozwoju Ruchu – gdzie czytamy:
„Człowiek będąc jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego, nie
moŜe odnaleźć się w pełni inaczej, jak poprzez bezinteresowny dar z siebie”. Zestawiając
otwartość członków Ruchu i ich aktywność w szeroko rozumianym Ŝyciu społecznym
negatywny kontrast jest nazbyt widoczny. Dziś tych, którzy wyszli z kościelnej krypty,
zerwali ze „skorupą” wewnętrznego zamknięcia jest jak na lekarstwo.
Ku dojrzałości przez samoświadomość
Zasadniczo dojrzałość wprowadzania w Ŝycie wartości i cnót (jak na przykład 10
Drogowskazów Nowego Człowieka czy Błogosławieństw) weryfikuje się przede wszystkim
w działaniach ad extra, a tych w naszym Ruchu trzeba szukać ze świecą. Trudno w takich
uwarunkowaniach dostrzec wśród nas tych, którzy łaknął i pragną sprawiedliwości, cierpią
prześladowania dla sprawiedliwości czy są miłosierni i wprowadzają pokój. W Kazaniu na
Górze Jezus wskazuje na wartości, a my w roku przeŜywania tematu: „Ku dojrzałości
chrześcijańskiej” winniśmy nie tylko ku niej [dojrzałości] zmierzać, ale dać sobie odpowiedź,
co do obecnego jej stanu. Samoświadomość jest podstawą systemowego wzrostu Ruchu i
pozwala moŜliwie precyzyjnie określić nasz „plusy” i „minusy” (czy jeŜeli ktoś woli mocne i
słabe strony), a tym samym w konsekwencji podjąć właściwe kroki. Tej autorefleksji
zapewne towarzyszyć będzie nam sam ojciec F. Blachnicki, o którym ksiądz arcybiskup
metropolita katowicki Damian Zimoń w wywiadzie rzece pt.: „Ciągle tonę i chwytam się
Jezusa” wspomina w słowach: „Był człowiekiem, który miał dar męstwa. Gdy wszyscy bali
się w czasach komunizmu, on niezwykle odwaŜnie realizował swoje plany, czasem naraŜając
się takŜe przedstawicielom Kościoła. Pamiętam, Ŝe mniej więcej 15 lat temu, gdy byłem juŜ
biskupem, pojawiły się jakieś trudności związane z ks. Blachnickim. Wówczas bp Czesław
Domin w obecności Kurpasa i bp Zimniaka przeciął dyskusję: „Ja nie będę święty, bp
Bednarz nie będzie święty, a Blachnicki będzie święty” – powiedział”.
Potencjał to nie wszystko
Jeśli w jednym czy drugim miejscu pojawi się juŜ kandydat ze zdolnościami, chęciami i
doświadczeniem, który zdolny by był do posługi właśnie w charakterze świeckiego lidera, to
kwestia tejŜe posługi nie jest taka prosta i oczywista. Niejednokrotnie księŜa nie są mentalnie
przygotowani do współpracy ze świeckim uformowanym, wiedzącym czego chce i
potrafiącym sobie oraz innym stawiać wymogi. Bo przecieŜ łatwo być księdzem idolem czy
właśnie liderem wśród młodzieŜy, wyjechać na wycieczkę, zagrać w piłkę, uczyć podstaw
chrześcijaństwa z odrobiną religijnej awangardy. Trudno natomiast uznać świeckiego jako
lidera i partnera. Pokutuje miejscami jeszcze myślenie trydenckie czy problem jest po prostu
zwyczajnie ludzki, a przecieŜ w tym cały jest ambaras, aby dwoje chciało na raz… Podobnie
rzecz ma się na linii świecki-świecki. Niejednokrotnie w gronie oazowiczów mogłem
dostrzec (lub posługując się terminologią prawniczą „być stroną”) przesadny indywidualizm,
który w konsekwencji obfitości kilku potencjałów świeckich liderów został marnowany z
braku porozumienia pomiędzy liderami-indywidualistami. Jest zbędny do powyŜszego opisu
głębszy komentarz, bo nie potrzeba odkrywać Ameryki, Ŝeby wiedzieć, Ŝe królestwo
wewnątrz skłócone nie moŜe się ostać.
Czy oby nie jak ślepy ślepego
Od paru miesięcy nurtuje mnie pytanie: „Jaki jest dzisiejszy animator Ruchu?” Zarzucono mi,
Ŝe oazowi animatorzy są niedostosowani do Ŝycia zawodowego i społecznego. śe ci wszyscy,
którzy brylują w kościelnej krypcie w Ŝyciu zawodowym są szarzy i przeciętni, niczym się
nie wyróŜniają. śe w Ŝaden sposób nie potrafią zaangaŜować się w Ŝycie społeczne i
publiczne. Choć zarzut został w swoim czasie postawiony bardzo dyplomatycznie i taktownie
oraz jego autor generalizował swoje spostrzeŜenia, to jego sens i obawy uczą mnie innego
myślenia o Ruchu. Jest moją troską czy aby faktycznie słabi animatorzy nie wychowują
słabych uczestników, bo przecieŜ mogą innych zaprowadzić najdalej jedynie do tego miejsca,
w którym sami się znaleźli.
Ku dojrzałości…
Formację w obrębie tematu roku: „Ku dojrzałości chrześcijańskiej” rozumiem dzisiaj, jako
odkrywanie w społecznościach lokalnych i centrach oazowych potrzeby, aby jak najwięcej
chrześcijan – a w tym nas oazowiczów - było liderami właśnie w tych środowiskach, gdzie
jest najtrudniej o wartości chrześcijańskie. Wybraliśmy Jezusa na naszego Pana i Zbawiciela,
dlatego Nim właśnie potrzebujemy i chcemy się dzielić z innymi, aby szczęście, które jest w
nas stało się takŜe udziałem innych ludzi. JeŜeli ktoś jeszcze ma wątpliwości wobec
powyŜszych kierunków aktywności oazowiczów czy jakiejś własne opory w tym względzie,
to przypomnę jedynie motto naszego ojca załoŜyciela RŚ-ś, w myśl którego wskazywał, aby
wobec trudności iść pod prąd czy jak ktoś woli postępowanie w myśl igancjańskiej zasady
agere contra.
Sebastian Nowok
[email protected]