W domu mama i żona, w wojsku artylerzystka

Transkrypt

W domu mama i żona, w wojsku artylerzystka
W domu mama i żona, w wojsku artylerzystka
2012-07-26
Koledzy codziennie pomagają i powtarzają: „dasz radę”, ale ona i tak liczy głównie na siebie.
Prawy ładowniczy szer. Anna Nowakowska codziennie ciężko trenuje, żeby na służbie móc
udźwignąć nawet 35-kilogramowe ładunki.
– Najpierw ustawiamy ciężką armatę, tak żeby nie odjechała – opowiada o swojej pracy
szeregowy Anna Nowakowska. W 4 Zielonogórskim Pułku Przeciwlotniczym służy na stanowisku
prawego ładowniczego zestawu przeciwlotniczego ZUR-23-2KG. – Potem ładuję w nią amunicję,
która czasami waży nawet 35 kilogramów. Po wystrzeleniu, rozładowujemy armatę i robimy odbój,
a następnie czyścimy ją, tak żeby mogła być gotowa do następnego użycia.
Służbę w wojsku zaczęła w 2011 roku w Narodowych Siłach Rezerwowych. I wtedy wszystko się
zaczęło. Anna Nowakowska najpierw przeszła szkolenia w Centrum Szkolenia Artylerii i
Uzbrojenia, potem podpisała kontrakt z 5 Lubuskim Pułkiem Artylerii w Sulechowie. Zawodowo
zaczęła służyć w 4 Pułku Przeciwlotniczym. – Tak powoli zostawałam przeciwlotnikiem – mówi. –
W tej drodze bardzo wspierał mnie mąż, który z wojskiem nie ma nic wspólnego.
Pani Ania jest nie tylko żołnierzem, ale – żoną i mamą. – Wszystkie obowiązki godzę ze sobą bez
problemów – opowiada. – Oboje z mężem zdajemy sobie sprawę z tego, że mogę wyjechać na
misję. To konsekwencja tego, jaką drogę wybrałam.
W służbie NSR uczyła się jak obsługiwać samobieżną armatohaubicę Dana, w pułku musiała
przekwalifikować się na ZUR-a. Pomagali jej koledzy i dowódcy z jednostki. – Praca na tym
stanowisku wymaga siły fizycznej – przyznaje przełożony ładowniczej Nowakowskiej, st. chor.
Robert Lisowski. – A ja nie daję taryfy ulgowej.
Dlatego szeregowa Nowakowska codziennie po służbie przechodzi ciężki trening siłowy. – Siła to
jeden z wymogów w mojej pracy – opowiada. – Dużo ćwiczę, bo na poligonie nikt za mnie niczego
nie zrobi. Zresztą wcale tego nie chcę, sama muszę dać sobie radę. Jej starania zauważają
dowódcy, nawet wymagający st. chor. Lisowski. – Ania jest super – mówi. – Na poligonie radzi
sobie bardzo dobrze. Widać postępy, widać, że ćwiczy.
Podobno podczas ostatnich manewrów w Ustce jej siłę i pracę zauważyli nawet dowódcy innych
jednostek. – Byli zdziwieni, że idzie jej tak dobrze – dodaje z dumą chor. Lisowski. A Ania, im
bardziej ją chwalą i dopingują, tym bardziej się stara. – Krzyczą „dasz radę!”, wtedy nie mam
wyjścia i rzeczywiście „daję radę” – mówi szeregowy Nowakowska.
Autor: Ewa Korsak
Strona: 1