Rodzina katolicka - Cuda w czasach nauki
Transkrypt
Rodzina katolicka - Cuda w czasach nauki
Rodzina katolicka - Cuda w czasach nauki środa, 13 maja 2009 14:29 Czy cuda są możliwe w wieku rządzonym przez naukę? Wiele ateistycznych bestsellerów, poczynając od The End of Faith Sama Harrisa, poprzez The God Delusion Richarda Dawkinsa aż po God is Not Great Christophera Hitchensa, wyszydza taką możliwość. Dawkins pisze na przykład, że cuda „kategorycznie zaprzeczają nie tylko faktom naukowym, ale również samemu duchowi nauki”. Ludzie rozsądni muszą w jego przekonaniu „odrzucić cuda”. Niektórzy chrześcijanie są na tyle zastraszeni autorytetem nauki, że sami robią co w ich mocy chcąc wyjaśnić cuda opisane w Biblii. Jak Jezus nakarmił tysiące ludzi kilkoma bochenkami chleba i rybami? Może miał tajny skład żywności, albo ludzie sami przynieśli ze sobą spakowany lunch. Jak Jezus chodził po wodzie? Prawdopodobnie pod jej powierzchnią była ukryta jakaś kładka. Jak Jezus wskrzesił Łazarza? Łazarz mógł pozostawać w zwykłym transie. Przywołane tu wyjaśnienia zostały zaproponowane przez teologów. Poprzez wyzbywanie się cudów ludzie ci wyzbywają się też chrześcijaństwa. Niektóre religie, jak np. islam, nie opierają się na cudach. Inne, jak judaizm, mówią o cudach, ale nie są od nich zależne. Jednakże chrześcijaństwo bazuje na cudach: poczynając od Niepokalanego Poczęcia aż po Zmartwychwstanie. Bez Zmartwychwstania – pisze św. Paweł w swoim pierwszym liście do Koryntian – „nauka, którą głosimy, staje się bez treści; bez treści także jest wiara nasza” (Kor 15, 17). Chciałbym wykazać możliwość występowania zjawisk cudownych poprzez obalenie najsilniejszego spośród wysuwanych przeciw nim argumentów, sformułowanego przez Davida Humea. Teza Humea jest obecnie szeroko cytowana przez ateistów; to na nią właśnie powołują się Dawkins i Hitchens chcąc uzasadnić własne, całościowe odrzucenie cudów. Nie jest moim zamiarem wykazywanie prawdziwości jakiegoś konkretnego cudu. Poza tym cuda są oczywiście czymś nietypowym - to dlatego używamy w odniesieniu do nich takiego a nie innego określenia. Chcę jednak udowodnić, że możliwość ich wystąpienia jest całkowicie spójna ze współczesną nauką i wiedzą. Hume argumentuje: 1) cud stanowi pogwałcenie poznanych praw natury; 2) prawa te poznaliśmy dzięki dokonywaniu powtarzanych i stałych doświadczeń; 3) świadectwo tych, którzy mówią o cudach, przeczy oddziaływaniu praw nauki, 4) tak więc nikt myślący racjonalnie nie może wierzyć w cuda. Moja próba obalenia [tej teorii] pokaże, że: cud istotnie jest 1/5 Rodzina katolicka - Cuda w czasach nauki środa, 13 maja 2009 14:29 naruszeniem poznanych praw natury; 2) prawa formułowane przez naukę – zgodnie z tym, co twierdził sam Hume – są empirycznie nieweryfikowalne, 3) tak więc ich naruszenie wydaje się całkiem możliwe; 4) dlatego też cuda są możliwe. Dlaczego prawa naukowe są niesprawdzalne? Zdaniem Hume’a żadna skończona liczba obserwacji, jakkolwiek duża by nie była, nie może doprowadzić do sformułowania niczym nie ograniczonej ogólnej tezy, która da się logicznie uzasadnić. Jeżeli np. powiem, że wszystkie łabędzie są białe i przyjmę to jako naukową hipotezę, jak powinienem postąpić w celu jej zweryfikowania? Muszę sprawdzić łabędzie. Milion łabędzi. Albo i dziesięć milionów. Bazując na tym mogę powiedzieć, że wszystkie łabędzie są białe. Hume uważa, że tak naprawdę tego nie wiem. Nazajutrz mogę zobaczyć czarnego łabędzia – i to będzie na tyle jeśli chodzi o sformułowane przeze mnie naukowe prawo. Nie jest to jedynie żartobliwy przykład. W ciągu tysiącleci, które minęły do momentu odpowiedniego odkrycia, wszystkie łabędzie widywane przez ludzi z Zachodu były białe. W konsekwencji cały Zachodni świat przyjął to za pewnik, a określenia w rodzaju „biały jak łabądź” na dobre zadomowiły się w literaturze. Było tak do momentu, gdy Europejczycy wylądowali w ... i po raz pierwszy ujrzeli czarne łabędzie. To, co wcześniej uważano za niepodważalną naukowo prawdę, teraz trzeba było odwołać. W tym miejscu ktoś mógłby oczekiwać, że mistrzowie współczesnej nauki zaczną się chwalić i mówić „Zgadza się - i to jest wspaniałe w nauce. Jest ona zawsze otwarta na poprawki i rewizję. Uczy się na swoich błędach”. Ateistyczny filozof Daniel Dennett pisze, że „metody, którymi dysponuje nauka, nie są niezawodne, ale z całą pewnością dają się udoskonalać. Istnieje tradycja krytyki, która wymusza ulepszenia gdziekolwiek i kiedykolwiek odkrywane są braki”. Stwierdzenie to jest równoznaczne z utraceniem siły wnioskowania Hume’a, zgodnie z którym nauka to nie tylko wysuwanie na pierwszy plan określonych reguł. Wszystkie prawa nauki są empirycznie niesprawdzalne. Skąd wiemy, że światło przemieszcza się z prędkością 186.000 mil na sekundę? Mierzymy to. Jednak to, że dokonujemy pomiaru prędkości światła raz, dziesięć razy, a może i miliard nie oznacza, że światło porusza się w tym samym tempie zawsze i wszędzie. Wysuwamy po prostu takie przypuszczenie, ale nie jesteśmy tego pewni. Jutro możemy odkryć sytuację, w której porusza się z inną szybkością, a wówczas przypomnimy sobie o czarnych łabędziach. Czy jednak praw naukowych nie można wyprowadzić z logicznego związku między przyczyną i 2/5 Rodzina katolicka - Cuda w czasach nauki środa, 13 maja 2009 14:29 skutkiem? Nie – argumentuje Hume, ponieważ nie takiego związku. Możemy zobaczyć wydarzenie A i wydarzenie B, możemy przypuszczać, że wydarzenie A spowodowało wydarzenie B, ale nie wiemy tego na pewno. Jedyną rzeczą, jaką zaobserwowaliśmy, jest korelacja, a żadna ilość zauważonych korelacji nie może zostać uznana za niezbędną zależność. Rozważmy prosty przykład. Dziecko po raz pierwszy upuściło na ziemię piłeczkę. Ku jego zdziwieniu piłka odbiła się. Jakiś czas później wujek dziecka, absolwent Massachusetts Institute of Technology wyjaśnił mu, że upuszczenie okrągłego obiektu, takiego jak piłka, powoduje jego odbicie. Wujek ten mógł udzielić objaśnień stosując ogólne pojęcia, takie, jak „właściwości” i „przyczynowość”. Jeżeli nie są to nic nieznaczące terminy, to muszą być oparte na jakimś doświadczeniu. A teraz postawmy głębsze pytanie, jakie podnosi Hume: jakiego rodzaju doświadczenie, którego zabrakło dziecku, stało się udziałem jego wujka? Różnica polega na tym – zauważa Hume – że wujek widział wiele odbijających się piłek. Za każdym razem, gdy upuszczał piłkę, ta odbijała się. I ilekroć widział, jak robi to ktoś inny, rezultat był taki sam. To właśnie była podstawa – w dodatku subiektywna podstawa – wyższości wiedzy wujka. Hume przedstawia teraz swoją frapującą konkluzję: wujek nie miał doświadczenia w sposób zasadniczy różniącego się od doświadczenia dziecka. Tyle, że powtórzył próbę więcej razy. A więc nawyk lub odruch nakazuje mu myśleć: „Ze względu na to, że widziałem to mające miejsce już wiele razy, rzecz musi powtórzyć się ponownie”. Ale wujek nie zakłada niezbędnego powiązania, tak więc jego oczekiwanie stanowi wynik doświadczenia z przeszłości. Skąd może wiedzieć, że to, czego doświadczył w przeszłości, powtórzy się za każdym razem w przyszłości? Tak naprawdę nie wie. W ten oto sposób Hume konkluduje, że prawo przyczyny i skutku nie mogą być potwierdzone. Nie zaprzecza on, że natura kieruje się prawami, ale oponuje przeciw twierdzeniu, że wiemy jakie one są. Gdy przyjmujemy jakieś prawo, to zdaniem Humea jest to po prostu ambitna forma stwierdzenia, że “oto nasza najlepszy domysł, który opieramy na wcześniejszych próbach”. Równocześnie nie ma dla Hume'a nic sprzecznego [z tymi poglądami] w stwierdzeniu, że „Wprawdzie prawa naukowe nie są zgodne ze stanem faktycznym w 100%, ale przynajmniej 99,9% - owszem. Mogą nie być pewne, ale ich prawdziwość można przyjąć z dużą dozą prawdopodobieństwa”. Jak macie zamiar sprawdzić to twierdzenie? W jaki sposób ustalicie 3/5 Rodzina katolicka - Cuda w czasach nauki środa, 13 maja 2009 14:29 stopień prawdopodobieństwa – na przykład – Newtonowskiego prawa odwrotnych kwadratów? Mówi ono, że każdy obiekt fizyczny we wszechświecie przyciąga każdy inny obiekt fizyczny z siłą wprost proporcjonalną do ich masy i odwrotnie proporcjonalną do kwadratu odległości między nimi. Tego prawa nie da się sprawdzić przez rzeczywiste pomiary związków pomiędzy wszystkimi obiektami we wszechświecie! Skoro jest to niemożliwe, to żadna skończona ilość prób nie jest w stanie doprowadzić do konkluzji o tym, jak prawdopodobne jest twierdzenie Newtona. Dziesięć milionów prób nie może stanowić 99,9 % prawdopodobieństwa, ani nawet 50%, gdyż może zaistnieć dwadzieścia milionów przypadków, do których prawo Newtona nie będzie miało zastosowania. W tym miejscu warto zrobić przerwę i zapoznać się z pełnym irytacji wybuchem astronoma Neila de Grasse Tysona. Wierzy on, że jest zwykłą niedorzecznością twierdzić, że prawa naukowe są nie są niezawodne. Ponadczasowy sukces nauki tkwi w tym, że działa”. Jeśli nauka nie daje wiernego opisu świata, to samoloty nie powinny latać, a ludzie poddający się zabiegom medycznym nie powinni być uleczani. Samoloty jednak latają, a chorzy w szpitalach są leczeni, stąd też nauka musi być uznana za prawdę. Lepiej latać na samolotach skonstruowanych zgodnie z prawami fizyki – stwierdza pogardliwie Tyson – niż na pokładzie takiego, który „zbudowano według reguł wedyjskiej astrologii”. Zgadzam się, że nauka „działa” – i nie podam wam żadnego argumentu na temat ograniczeń wedyjskiej astrologii – ale nie znaczy to, że reguły naukowe muszą być prawdziwe we wszystkich przypadkach. Rozważcie zaistnienie czegoś takiego. Prawa Newtona były przez niemal dwa stulecia przyjmowane za absolutny pewnik. Funkcjonowały nadzwyczaj dobrze. W rzeczy samej żadne z najważniejszych twierdzeń nie stało się przedmiotem tylu empirycznych weryfikacji. Każda maszyna zawierała ich zasady, a o podstawę Newtonowskiej fizyki oraz mechaniki oparto całą rewolucję przemysłową. Newtona potwierdzano miliony razy dziennie, a jego teorie doprowadziły do bezprecedensowego rozwoju materialnego. Mimo to teoria względności Einsteina podważyła tezy Newtona, i mimo niepoliczalnej ilości empirycznych sprawdzeń, prawa Newtona okazały się w sposób znaczący błędne – a przynajmniej nieadekwatne. Nie oznacza to, że prawa Einsteina są całkowicie prawdziwe: w przyszłości także i one mogą zostać uznane za mylne w niektórych aspektach. Idąc dalej tym tropem: filozof Karl Popper doszedł do wniosku, że żadne prawa naukowe, w sensie pozytywnym, nie mogą rościć sobie pretensji do udowadniania czegokolwiek. Nauka nie jest w stanie potwierdzać teorii, może tylko wykazywać jej błędne założenia. Jeżeli mamy przedłożoną teorię podlegającą wszechstronnemu sprawdzeniu, i nie została ona uznana za mylną, możemy tymczasowo uznać ją za prawdziwą. Jednak nie dzieje się tak ze względu na to, że została ona udowodniona, albo nawet że istnieje spore prawdopodobieństwo w tym względzie. Postępujemy w ten sposób dlatego, że – praktycznie rzecz biorąc – nie mamy po prostu lepszej drogi postępowania. Wierzymy danej teorii na słowo dopóty, dopóki nie 4/5 Rodzina katolicka - Cuda w czasach nauki środa, 13 maja 2009 14:29 stwierdzimy, że jest inaczej. Nie ma w tym nic złego tak długo, jak długo zdajemy sobie sprawę, że „prawa nauki” nie są tożsame z „prawami przyrody”. Są to prawa ludzkie będące najlepszymi domysłami na temat świata. To, co nazywamy prawami, jest niczym innym aniżeli zaobserwowanymi wzorami i sekwencjami. Jesteśmy przekonani, że świat działa w taki czy inny sposób dopóki przyszłe doświadczenie nie nauczy nas, że jest odwrotnie. Zajmuję tu pozycję sceptyka nie dlatego, że chcę wyrazić bezkrytyczną aprobatę dla filozofii głoszonej przez Humea czy Poppera. Chcę natomiast odrzucić argument Humea dotyczący cudów stosując jego własny sceptycyzm i empiryzm. Hume utrzymuje, że cuda podważają znane prawa przyrody, a ja twierdzę, że jego własna sceptyczna filozofia wykazała brak znanych praw przyrody. Cuda mogą być odrzucone tylko wówczas, gdy prawa naukowe są niepodważalną prawdą – a więc jeżeli nie dopuszczają żadnych wyjątków. Ale Hume pokazał, że nie dzieje się tak w odniesieniu do żadnej kwestii opartej na doświadczeniu. Cuda można by określić jako nienaukowe jedynie wtedy, gdy nasza wiedza o przyczynowości będzie tak rozległa, że będziemy mogli z pełnym przekonaniem odrzucić przyczyny nadprzyrodzone. Od Humea nauczyliśmy się tego, jak bardzo ograniczona jest nasza wiedza o przyczynowości, stad tez nie możemy przekreślić możliwości zaistnienia Bożego sprawstwa w niektórych szczególnych przypadkach. Tak więc ateistyczna argumentacja przeciw cudom zawodzi, i to dzięki dowodom wyprowadzonym przez wielkiego sceptyka, jakim jest David Hume. Wykazano, że jest ona nieuzasadniona. Wiara jest oczyszczona z zarzutów nie poprzez nawiązanie do jakichś konkretnych cudów, lecz poprzez wykazanie możliwości ich zaistnienia. Cuda w istocie mogą się zdarzyć i nic we współczesnej nauce nie wykazuje, że jest inaczej. Dinesh D'Souza Tłum. Mariusz Matuszewski. Źródło: Konserwatyzm.pl 5/5