Kinga Kosiek: Jestem stuprocentową książkoholiczką odkąd

Transkrypt

Kinga Kosiek: Jestem stuprocentową książkoholiczką odkąd
Kinga Kosiek:
Jestem stuprocentową książkoholiczką odkąd nauczyłam się składad literki w całe wyrazy, a
wyrazy w zdania:-). Moją pierwszą samodzielnie przeczytaną książką, przeczytaną jeszcze w
„zerówce”, były magiczne „Klechdy sezamowe” Leśmiana. Od tamtego czasu przeczytałam
pewnie tysiące książek, dobrych i złych, optymistycznych i smutnych, i wiem już czego od
książek oczekuję i jakie książki lubię czytad. Chciałabym czytad takie książki, które mnie
zaczarują i uwiodą opowiadaną historią do tego stopnia, że na czas ich czytania przeniosę się
w inny wymiar, identyfikując się z bohaterami przeżyję inne życie. W moim prywatnym
przekonaniu kto dużo czyta żyje wiele razy;-). Oto moja prywatna i kompletnie subiektywna
lista oczekiwao;-):
- po pierwsze, i to najczęściej, oczekuję wytchnienia: książka ma mi pomóc zregenerowad się
po złym czy trudnym dniu w pracy i w domu, zapomnied o problemach, odprężyd się. Ma byd
swoistym lekiem na zmęczenie, zniechęcenie, czasem na smutek i życiowe zawirowania. Ma
mnie tak skutecznie uwieśd opowiadaną historią, że zapomnę na chwilę o całym świecie. Ale
ma byd antidotum nie tylko na złe chwile, ma mi uprzyjemnid również te miłe;-).
- po drugie, emocji: książka powinna mnie wzruszad do łez opisami ślubów, narodzin,
śmierci, rozstao albo prowokowad do śmiechu humorystycznymi scenkami i dialogami,
wywoływad gniew z powodu głupiego czy nieodpowiedzialnego zachowania bohaterów i
ulgę gdy wszystko zaczyna układad się dobrze, bez tego nie będzie spełniony warunek
pierwszy, nie zaangażuję się w historię i nie oderwę od problemów. Najlepiej zapamiętuję te
książki przy których dużo się śmiałam i płakałam, bo chyba najmocniej zapamiętujemy
przeżyte emocje.
- po trzecie, pełnokrwistych, wiarygodnych psychologicznie bohaterów: mam ich kochad,
lubid albo nienawidzid, powinni mnie irytowad i rozczulad, prowokowad do emocji.
Wiarygodni bohaterowie to tacy, których pamięta się nawet po latach, tak jak pamiętam
niemal wszystkich bohaterów mojej ukochanej w młodości serii o Ani Shirley. To również
tacy bohaterowie do których się przywiązujemy lub z którymi się identyfikujemy.
Pełnokrwisty bohater często sprawia, że przywiązuję się do całej serii książek w których on
występuje. Ale działa to też w drugą stronę – nic mnie tak nie zniechęca do książki jak
plastikowi, wydumani, z sufitu wzięci bohaterowie.
- po czwarte, ciekawej historii, zagadki: zasada jest podobna jak w przypadku bajek dla
dzieci, historia nie może nudzid. Zagadki oczekuję przede wszystkim czytając kryminały czy
thrillery. Oczekuję też konsekwencji i psychologicznej wiarygodności opowiadanej historii –
nawet jeśli jest to książka z gatunku „ku pokrzepieniu serc” i z zasady musi się kooczyd happy
end’em to, na Boga, niech ten happy end będzie wiarygodny i prawdopodobny! Uwaga, to
nie znaczy, że nie lubię szczęśliwych zakooczeo;-) - patrz punkt 6;-). Nic mnie tak nie
zniechęca jak brak logiki w opowiadanej historii. Na szczęście jest całe mnóstwo książek,
które pod tym względem są prawdziwymi majstersztykami.
- po piąte, chod mogłoby byd po pierwsze, bogatego, pięknego języka: książkę napisaną
piękną polszczyzną czyta się cudownie, gdy język jest ubogi i byle jaki, bez względu na to czy
chodzi o książkę polską czy o tłumaczenie z języka obcego, może to "położyd" najlepszą
fabułę. Wystarczy wziąd książkę do ręki w księgarni czy bibliotece i już po przerzuceniu kilku
kartek albo się ją „czuje”, albo nie. Piękny i bogaty język jest ogromnym atutem książki.
Oczywiście, zgadzam się, że bywają książki w których użycie wulgaryzmów czy też
niestarannego języka jest celowym zabiegiem, bo wymaga tego opowiadana historia, ale
generalnie książka powinna nas ubogacad językowo.
- po szóste, nie obowiązkowe, ale powiedzmy sobie szczerze, ważne, happy endu: stanowczo
wolę takie książki w których bohaterka nie ginie pod kołami pociągu, i nawet jeśli braknie
zakooczenia "i żyli długo i szczęśliwie", to jest ono przynajmniej bliższe opcji " i jest bardzo
prawdopodobne, że żyli długo i całkiem szczęśliwie";-). To jednak nie znaczy, że innych
książek nie czytam, mam nawet wśród ulubionych takie bez happy end’u, ale wiem z
doświadczenia, że więcej wytchnienia dają te z optymistycznym zakooczeniem.
A jeśli do tego wszystkiego książka jest pięknie i starannie wydana i przyciąga również
okładką to… nie pozostaje nic innego niż ulec pokusie;-)…
Renata Miksa:
I już nie mogę się doczekad wieczoru, tej chwili podarowanej tylko sobie. Idę na „górkę”,
układam się wygodnie ze stertą poduszek, odpalam lampkę, jeszcze trochę się usadawiam,
aby nie dopadła mnie żadna niewygoda i biorę do ręki książkę. To już stało się rytuałem i moi
najbliżsi zdołali się do tego przyzwyczaid. Czytanie to mój azyl, moja przestrzeo bez której nie
umiałabym funkcjonowad. Dla tych zapisanych kart nie raz porzucałam w młodości spotkania
ze znajomymi, wypady na dyskoteki, prywatki . Ale niczego nie żałuję, bo w zamian
otrzymałam tak wiele.
Zrozumie mnie każdy kto czyta dla przyjemności, bo tak traktuję książkę ja – książka to
największa przyjemnośd a zarazem pokusa, która rywalizuje z wieloma innymi jak to bywa w
życiu ale jakże często wygrywa. Nie wiem jak zostanę odebrana aczkolwiek nie bardzo się
tym przejmuję, bowiem zazwyczaj sięgam po książki obyczajowe. Nie boję się przy tym
zarzutów, że czytam pozycje mało ambitne, bo podkreślam oczekuję od książki przyjemności.
Dośd mam poważnych spraw obciążających życie codzienne, wszelkich zmartwieo, kłopotów,
trudnych wyborów. Każdy wybór jakiego dokonujemy w życiu ma swoje źródło i przynosi
konsekwencje. Kieruje więc nami serce lub rozsądek, strach albo odwaga, ciekawośd walczy z
obojętnością. I dopiero kiedy dokonamy czegoś - doznajemy satysfakcji, gdy zaniechamy
dopada nas rozczarowanie. Dlatego właśnie świat książki jest taki cudowny. Zatapiamy się w
nim, żyjemy chwilą, której długośd mierzy się stronami powieści i każdą możliwą sytuację
przeżywamy, a konsekwencje nas nigdy nie dopadną. Jakże dobrze jest sięgnąd po kolejną
książkę, rozpocząd czytanie i gdy po kilku stronach myśli uciekają do innych spraw, nie
nawiązuje się więzi z opisywaną historią, bohaterami, wybór jest jeden – NIE. Odkładam
książkę na bok, po czym myślę, że może powinnam jeszcze raz jej pokosztowad, może się
rozczytam, skoncentruję, ale znam siebie, nawet jeśli pokonam kilka rozdziałów, tak na siłę,
to niestety i tak nie będę z tego zadowolona. Przepraszam autora za to porzucenie a siebie za
zmarnowany czas. Na szczęście wiem, że za mój wybór nikt mnie nie osądzi, nie obgada, a ja
bezkarnie otwieram nowy rozdział marzeo, przeżyd i sięgam po kolejną powieśd z nadzieją,
że ta pochłonie mnie całą.
Czego tak naprawdę szukam w tych książkach? Wiele razy zastanawiałam się nad
wypowiedziami osób, które uwielbiają książki za to, że ukazują życie takim jakie jest,
codziennośd bardziej lub mniej szarą, kobiety proste z ich problemami, itd., itd. Tak, to
wszystko się zgadza, ale ja obok tego szukam wątku osnutego niedomówieniami, wskazówek
do pogodzenia się z tragedią, nieprawdopodobnego i niespotykanego w życiu uniesienia
emocjonalnego. Uwielbiam, gdy autor daje szanse czytelnikowi, aby ten rozwinął swoją
wyobraźnię, kreatywnośd we współtworzeniu opisywanych historii, losów.
Jako nastolatka czytając książki, zazwyczaj pomijałam opisy przyrody, wydawały się nudne,
zbyt długie, nikomu niepotrzebne. Co wówczas obchodził mnie opis „zachodzącego słooca,
zatapiającego się w cieniu srogich drzew……”, jak chciałam się dowiedzied czy ON spotka
wreszcie TĘ wymarzoną, wyśnioną. Dziś, mając już za sobą wiele przeżytych lat, uwielbiam
czytad takie właśnie opisy (warunek – autor zachował umiar w tej materii), uwielbiam
przedstawianą aurę nastroju, stworzonego ciepła, dreszczyku grozy. Takie książki „połykam”,
spoglądam na zegar: 23”, jeszcze pół godzinki, 24” – kolejne pół godzinki. Około 1” zamykam
książkę, układam się do snu zadowolona, nie czuję zmęczenia. Przeżywam przeczytane
historie, ale żeby nie było, że wymyślam to dla potrzeb pochwalenia się, trwa to nie dłużej
niż do kolejnej dobrze lub źle wybranej książki. Ale przecież mam wybór, nie muszę się
męczyd. Kocham czytad ale to co mnie zadowala i pociąga, a takie książki bezwarunkowo
poznaję po dwóch, trzech stronach.
Życzę wszystkim, którzy lubią czytad dużej umiejętności w wyborze pozycji i nie zawsze
kierujmy się znanymi nazwiskami autorów. Jest wiele jeszcze nie odkrytych talentów, które
zaskakują nas ciekawym językiem literackim. Szukajmy a znajdziemy i chwalmy się przed
innymi tym co warto przeczytad, czego sobie i Wam życzę.
Laurencja Mijal:
Mój mąż po przeczytaniu jednej z moich ulubionych książek (a była to „Deszczowa noc”
autorstwa Jodi Picoult, którą poleciłam mu osobiście) stwierdził, że szkoda było na nią jego
cennego czasu. Według niego książki, którymi się zaczytuję są zbyt „amerykaoskie”, w ogóle
nieprzystające do naszych warunków, przesycone fikcją do granic możliwości i wywierające
na czytelniku emocjonalny szantaż. Cóż… tacy chyba są mężczyźni, mają zupełnie inną
wrażliwośd niż kobiety. Pozwalam mu zatem mied swoje zdanie, ale stanowczo się z nim nie
zgadzam.
Lubię, kiedy powieśd powoduje we mnie coś, co mogłabym porównad do stanu zakochania. Z
niecierpliwością czekam, aż otworzę pierwszą stronę nowo zakupionej książki i zagłębię się w
lekturę. Ze smakiem i prawdziwą rozkoszą chłonę każde słowo, z uwagą śledzę akcję i badam
serca bohaterów zastanawiając się, co z tego wyniknie w trakcie i na samym koocu...
Lubię ten stan, kiedy podczas lektury nie nęci mnie telewizja, jedzenie, a nawet życie w
patrzę która jest godzina, ani czy jestem ubrana stosownie do pory dnia. Jestem jedną z tych
niepoprawnych wielbicielek dobrej lektury, które przy dobrze napisanej powieści wsiąkają
całkowicie i bez reszty! Wprost uwielbiam ten stan, kiedy dobra powieśd wywołuje we mnie
wiele skrajnych emocji, ogrom wylanych łez i wymaga mnóstwa zużytych chusteczek
higienicznych. I zdaję sobie doskonale sprawę, z tego, że to tylko fikcja, doskonale spisana na
papierze - zwykła książka która nawet „nie ma obrazków” – jak mówią moje dzieci. A ja i tak
stwierdzę bez ogródek: tak jak nie można nie lubid stanu zakochania, tak ja nie mogłabym
przestad lubid doświadczad wzruszeo i poruszeo najgłębszych zakamarków mego serca
podczas czytania mistrzowsko napisanej powieści!
Karina Bonowicz:
Kiedy byłam mała, moją ulubioną zabawą było wchodzenie do szafy i szukanie drzwi do
Narnii. Autorem tej zabawy był C. S. Lewis, który wskazówki, jak tam się znaleźd, zostawił w
magicznej księdze „Lew, czarownica i stara szafa”. Wchodziłam więc do każdej napotkanej
szafy, buszowałam między płaszczami, czekając aż natknę się wreszcie na ośnieżone gałęzie
drzew, poczuję mroźny podmuch wiatru na twarzy, a pod stopami – miękką pierzynę śniegu.
Ale żadna szafa nie była tą właściwą. Pomimo jednak tego, że moja zabawa zawsze kooczyła
się głębokim rozczarowaniem (bo tylna ściana za nic nie chciała ustąpid), wciąż próbowałam
przedostad się na drugą stronę. Jednak drzwi do Narnii nigdy się nie pojawiły… Dopiero
później zrozumiałam, co było nie tak. Odkryłam, że nie tam trzeba ich szukad. Że kluczem nie
jest szafa, ale sama książka.
Od tej pory zaczęłam szukad książek, którym patronuje duch Lewisa. I wciąż ich szukam.
Książek, które otwierają przede mną zupełnie nowe drzwi, a ja brnę zaciekawiona w tę
nieznaną mi dotąd książkową krainę, zupełnie jak Lucy z powieści Lewisa, przechodząca przez
szafę do tyle mroźnej co magicznej Narnii. Wchodzę i… już jestem po drugiej stronie. W
świecie, który istnieje tylko w głowie autora, a teraz także i w mojej. Lewis, a także godni
jego następcy, jak chociażby J. K. Rowling, otwierają przede mną coraz to nowsze drzwi.
Każdy z nich zaprasza mnie do swojej magicznej krainy, do świata po drugiej stronie lustra, w
głąb króliczej nory. Każda nora jest inna, ale łączy je jedno: nic nie jest tam takie, jak w
rzeczywistości, która mnie na co dzieo otacza. Im bardziej odrealniony to świat, tym lepiej.
Zatracam się w nim bez reszty i tylko żal mi jednego: że przyjdzie kiedyś taki moment, że
będę musiała z niego wyjśd. Takich książek chcę. Takich szukam. Jeśli po kilku stronach nie
jestem w głębi króliczej nory albo za bardzo przypomina mi ona codziennośd, wiem już, że
czas odłożyd książkę.
Chciałabym, żeby książka była dla mnie takimi drzwiami do Narnii. Żeby była moją szafą.
Szafą, którą mogłabym zabrad ze sobą, otworzyd w każdej chwili i w jednej sekundzie znaleźd
się gdzie indziej. Żeby była moją Narnią. Żebym tu i teraz mogła znaleźd się w równoległym
wymiarze. Odrealnionym, odbitym niczym w krzywym zwierciadle, wyjętym z sennego
marzenia. I żebym uwierzyła, że ten wyimaginowany świat istnieje naprawdę. Wystarczy, że
przejdę przez magiczne drzwi: otworzę książkę, zamknę oczy i poczuję pod stopami śnieg,
woo mokrego świerku, a za chwilę zapach parzonej herbaty, którą pan Tumnus częstował
Lucy. Tego chcę od książki. Dobrej książki. Żeby sprawiła, że poczuję to samo, co dzieci z
powieści Lewisa. Żeby wreszcie stanęło na moim. Żeby tylna ściana w koocu puściła. Żebym
mogła wejśd do książki, jak do Narnii, z myślą, że w każdej chwili mogę z niej wyjśd, a co
najważniejsze, że w każdej chwili mogę do niej wrócid.
Joanna Sobczak:
Chciałabym czytad książki przepełnione prawdziwymi emocjami i uczuciami.
Chciałabym czytad to, co lubię, co mnie ciekawi, co staje się przygodą, a nie to, co wypada
czy trzeba.
Chciałabym rozkoszowad się czytaną powieścią. Najlepiej byłoby gdyby ta przyjemnośd
trwała jak najdłużej, bym zanurzyła się całkowicie w lekturze, nie patrząc na to, że już dawno
zaszło słooce i trzeba odłożyd książkę na półkę.
Chciałabym, by książka mnie urzekła i zauroczyła. By była zarówno moją najlepszą
przyjaciółką, powierniczką, jak i nauczycielką.
Pragnę książki o której będę myślała i mówiła przed dłuższy czas. Pragnę bohaterki z którą
chciałabym się utożsamid i razem z nią, strona po stronie, odkrywad co nam przyniósł los.
Chciałabym by książka zmusiła mnie do optymistycznego spojrzenia na świat. Pokazała, że
problemy w życiu ma każdy i zawsze stoi obok ciebie ktoś, dla kogo jesteś ważna.
Marzę o tym, by śmiad się razem z bohaterami książki. By razem z nimi ronid słone łzy, by po
chwili osuszad je nowymi historiami i wydarzeniami.
Poszukuję takich książek i takich lektur, które nie pozwolą mi o sobie zapomnied i w sercu
wyryją trwały ślad w postaci słów, myśli, wrażeo.

Podobne dokumenty