Rodzina katolicka - Broń palna jest dla ludzi! Fakty i mity

Transkrypt

Rodzina katolicka - Broń palna jest dla ludzi! Fakty i mity
Rodzina katolicka - Broń palna jest dla ludzi! Fakty i mity
sobota, 24 stycznia 2009 15:04
W Polsce broń palną posiada nieco ponad 3 obywateli na 1000, w sąsiednich Niemczech 18, a
w Czechach aż 30. Tylko 150 tys. Polaków oficjalnie posiada broń. Nie wiadomo ile razy użyto
jej w sposób niezgodny z prawem, ponieważ są to tak rzadkie przypadki, że nie prowadzi się
takich statystyk. Jesteśmy krajem o najsurowszych w UE regułach wydawania pozwoleń na
broń.
Policyjna praktyka dorzuca tu swoje gigantyczne utrudnienia. O pozwolenia mogą być spokojni
tylko myśliwi. Zwykły obywatel czy nawet sportowcy (strzelcy) w większości przypadków mogą
jedynie pomarzyć o legalnym posiadaniu broni. Temat jasnych reguł dotyczących wydawania
pozwoleń na broń powrócił z projektem poselskim Andrzeja Czumy z PO. Niedługo własny
projekt nowelizacji ustawy o broni przedłoży Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Okazuje się, że poza jałową dyskusją w mediach, fobiami, mitami i zwykłym kłamstwem istnieją
dane statystyczne, zdroworozsądkowe argumenty i twarde, niemalże matematyczne analizy,
które dobitnie pokazują rację w tej sprawie.
Posiadanie broni to spadek przestępczości
Polska mająca 3,5 pozwolenia na 1000 mieszkańców ma wyższy współczynnik zabójstw niż
sąsiadujące z nami Niemcy i Czechy mające odpowiednio pięć i dziesięć razy więcej broni.
Klasycznym przykładem są USA. W tych stanach, gdzie istnieje łatwy dostęp do broni pospolita
przestępczość spada nawet o 10 proc. Widać więc jasno, że straszenie Polaków uzbrojonym po
zęby sąsiadem, który porachunki z sołtysem zechce rozwiązywać za pomocą kałasznikowa to
histeryczny quasi argument przeciwników normalnego podejścia do wydawania pozwoleń na
broń. Poza tym gros przestępstw popełnianych z użyciem broni palnej jest popełniana z
użyciem narzędzi pochodzących z nielegalnego obrotu. Okazuje się, że większość broni trafia
do przestępców z systemu zaopatrzenia zanim broń trafi do handlowego obrotu.
Źródłem broni w mafii są najczęściej wojskowe i policyjne magazyny. Czasami broń trafia w
ręce przestępców prosto z fabryk. Bardzo rzadko legalnie posiadana broń trafia do świata
przestępczego. Pyza tym psycholodzy podkreślają, że mordercą jest się nie przez fakt
posiadania broni, ale przez mentalne nastawienie. Statystyki pokazują dobitnie, że tam gdzie
nie ma broni palnej, zabójstw w tej samej liczbie dokonuje się za pomocą innych narzędzi. Żona
nie posiadająca kolta zawsze może męża otruć, a pijany dresiarz bez klamki za pazuchą
zawsze może zaszlachtować przechodnia nożem. No, chyba, że ten nieszczęśnik posiada broń,
ale to się w Polsce raczej nie zdarza.
1/7
Rodzina katolicka - Broń palna jest dla ludzi! Fakty i mity
sobota, 24 stycznia 2009 15:04
Warto postawić podstawowe pytanie: co powoduje dodatkowo zwiększenie przestępczości w
krajach o trudnym i skomplikowanym systemie legalnego pozyskiwania broni? Otóż czynnikiem
tym jest bezbronność, która czyni ofiarę zdaną na gołe pięści i sękaty kij. Ta sytuacja wyraźnie
ośmiela przestępców i czyni ich bezkarnymi, a wszyscy wychowawcy wiedzą, że najlepszą karą
jest kara wymierzona natychmiast. Obecnie złoczyńca bez problemu dokonać może zakupu
broni na czarnym rynku, a uczciwy obywatel możliwości zakupu i posiadania broni w celach
obrony koniecznej nie ma. Co więcej, procedury i praktyki policyjne traktują uczciwych obywateli
jako niepełnosprawnych umysłowo ludzi, w których głowach kryje się myśl o zabójstwie i
rozboju z bronią w ręku.
Policyjna łapa na broni
Obecnie w Polsce funkcjonuje ustawa o broni i amunicji z 1999 roku. To niemal żywcem
przepisana kopia z komunistycznej ustawy z 1961 roku. Jej podstawowy mankament to brak
obiektywnych kryteriów do przyznawania pozwolenia na broń więc skutkiem niejasności
legislacyjnej jest niemal wszechobecna uznawalność. W praktyce to policja decyduje komu
może zezwolić na broń; kto jest wystarczająco odpowiedzialny; kto ma faktyczne powody, by
czuć się zagrożony przez napad czy rozbój.
Po ilości odmów można wnioskować, że policjanci uważają znakomitą większość Polaków za
jednostki, które po otrzymaniu broni staną się potencjalnymi bandytami. NCz! dotarł do statystyk
z 2007 roku dotyczących ilości broni przypadającej na 1000 mieszkańców zamieszkujących
tereny nakładające się z administracją policyjnych komend wojewódzkich (to te jednostki
odpowiedzialne są za wydawanie pozwoleń). To co wydaje się uderzające w danych policyjnych
to skrajne i nieracjonalne zróżnicowanie polityki pozwoleniowej pomiędzy różnymi komendami.
W jednym „księstwie” policyjnym przykładowo zarejestrowano 6000 sztuk broni pneumatycznej,
a w innym 14.
W jednej komendzie sportowcy mogą liczyć na pozwolenie na broń sportową, a w drugiej nie
mają szans przebrnąć przez dodatkowe policyjne wymogi - nota bene idiotyczne – jak np.
wymóg przedstawienia zaświadczenia o braniu udziału w sportowych zawodach
międzynarodowych. Z ustaleń „NCz!” wynika, że w skali kraju 90 proc. podań sportowców o
broń jest rozpatrywana negatywnie przez policję. Miesięcznik „Strzał” rozwikłał zagadkę
bezkarności odmów wystosowanych przez policję. Mechanizm jest prosty. Osoba której
odmówiono pozwolenia na broń może napisać odwołanie do komendy wojewódzkiej, ta
przekazuje sprawę do komendy głównej. Góra policyjna maksymalnie długo przetrzymuje
2/7
Rodzina katolicka - Broń palna jest dla ludzi! Fakty i mity
sobota, 24 stycznia 2009 15:04
sprawę i o ponowne rozpatrzenie wnosi ponownie do policji wojewódzkiej.
Komenda wojewódzka po ponownym maksymalnym rozpatrzeniu tym razem polecenia
komendy głównej pozwala obywatelowi ponownie złożyć wniosek. Po złożeniu wydana zostaje
ponowna odmowa, a jeśli zdeterminowany wnioskodawca składa ponownie zażalenie trafia ono
do komendy głównej. I tak w kółko. Za to policja jest proceduralnie czysta, gdyż „sprawa jest w
toku”. Zasługuje na uwagę również fakt, że według policyjnych statystyk w Polsce najbardziej
dolegliwe przestępstwa mają miejsce w obszarze funkcjonowania KWP w Katowicach i tam też
wydano najmniej pozwoleń na broń (ok.4 razy mniej niż np. w Warszawie). W tej dość
patologicznej sytuacji pojawił się projekt posła Czumy z Platformy Obywatelskiej.
Poselski projekt Czumy
To co w tym projekcie najważniejsze to to, że każdy miałby równy dostęp do broni; musiałby
spełniać obiektywne kryteria a pozwolenie wydawałaby cywilna jednostka administracyjna a nie
policyjna jak dotąd. Najistotniejszym więc punktem projektu Czumy jest zlikwidowanie policyjnej
uznaniowości. Projekt posła Andrzeja Czumy wbrew temu co sugerowały media nie jest
amerykanizacją polskiego prawa. Przeciwnie, projekt zaostrza kryteria przyznawania
pozwolenia na broń. Przykładowo likwiduje możliwość nabycia broni przez osoby poniżej
21-ego roku życia i wprowadza pojęcie „podstawowego pozwolenia na broń” ograniczonego
tylko do posiadania broni w domu. O takie „zabezpieczenie miru domowego” postulował nawet
SLD w 2001 r., ale zdaje się, że nikt z polityków Sojuszu już o tym nie pamięta. Na posła
Czumę padła też masa zarzutów o to, że chce uzbroić naród pełen psychopatów. On sam
jednak logicznie zauważył: - od 1 stycznia 2004 roku każdy obywatel RP, w tym gangsterzy i
osoby psychicznie chore mogą bez pozwolenia nabyć i używać sprawne repliki broni
czarnoprochowej, którą walczyli Powstańcy Styczniowi i przy pomocy której toczono w USA
wojnę secesyjną.
I - wbrew czarnym prognozom - nie doszło do masowych mordów na ulicach Polski przy
pomocy takiej broni. Od 1 stycznia 2004 roku każdy obywatel RP tylko na podstawie rejestracji
może posiadać i używać broń pneumatyczną o energii pocisku powyżej 17J, która potrafi
przebić ciało ludzkie na wylot. I znowu nie doszło do masakr czynionych z pomocą tej broni podkreśla. Trudno odmówić posłowi racji.
Zwłaszcza, że w uzasadnieniu swojego projektu Czuma delikatnie pokazuje, gdzie może tkwić
ruch oporu przeciwko normalizacji prawa dotyczącego posiadania broni: „Sytuacja pełnej
3/7
Rodzina katolicka - Broń palna jest dla ludzi! Fakty i mity
sobota, 24 stycznia 2009 15:04
uznaniowości uprawdopodabnia powtarzające się zarzuty, iż wokół osób decydujących o
zezwoleniu na broń stworzyły się łańcuszki pośredników wywodzące się ze środowisk służb
specjalnych z czasów PRL, które bronią status quo i pobierają pożytki z mętnych regulacji.”
Oczywiście projekt Czumy pozostawia wszystkie dotychczasowe wymogi jak niekaralność (ale
za przestępstwa jak gwałt czy morderstwo a nie źle wypełniony PIT przez panią księgową) czy
psychiczna niestabilność. Do tego dochodzą obostrzenia jak wiek (21 lat), przygotowanie,
egzaminy teoretyczne i praktyczne a także możliwość posiadania broni jedynie we własnym
domu w celu zapewnienia bezpieczeństwa rodzinie (większość pozwoleń byłaby tego typu).
Poza tym wprowadzenie w życie projektu Czumy nie doprowadziłoby do masowego zbrojenia
się przez Polaków. Z analiz eksperckich wynika, że zwiększenie potencjalnych posiadaczy broni
byłoby co najwyżej dwukrotne. -Wszyscy, którzy mieli fantazję zostać myśliwymi, już nimi
zostali, a możliwością dysponowania bronią w celach sportowych i obronnych większość
obywateli w ogóle nie byłaby zainteresowana. Wielu odstraszyłyby egzaminy i administracyjne
procedury. Inni nie byliby skłonni wydać niemałych pieniędzy na zakup broni. Jeszcze inni nie
spełniliby ustawowych przesłanek. Nie zdarzyłoby się w Polsce nic, co nie miało miejsca w
żadnym innym kraju (również w USA ogromna część broni znajduje się w rękach wąskiej liczby
osób, które w ramach realizowania kolekcjonerskich zamiłowań niejednokrotnie dysponują
tysiącami egzemplarzy) – stwierdził dobitnie Jarosław Lewandowski, redaktor naczelny
miesięcznika „Strzał”.
Projekt policyjny
Policja szykuje już kolejny projekt nowelizacji ustawy o broni i amunicji. Pierwszy był
rygorystyczną wersją dotychczasowego prawa i nie spełniał norm unijnych. Obecny jest
podobnym gniotem prawnym („NCz!” jest w posiadaniu nowego policyjnego projektu nowelizacji
wspomnianej ustawy) i – co ciekawe – dalej nie spełnia najnowszych wymogów Brukseli.
Zmieniono w istotny sposób brzmienie wykluczenia możliwości wydania pozwolenia oraz
rejestracji broni dla osób karanych.
Do tej pory zapis brzmiał: „skazanych prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo
przeciwko zdrowiu, życiu lub mieniu”, a w myśl policyjnej propozycji ma być obecnie „skazanych
prawomocnym orzeczeniem sądu za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe popełnione z
winy umyślnej”. W tym wydaniu policyjnej ustawy każde przestępstwo, nawet drogowe nie z
winy umyślnej wyklucza Polaków z dostąpienia zaszczytu posiadania broni w obawie przed
4/7
Rodzina katolicka - Broń palna jest dla ludzi! Fakty i mity
sobota, 24 stycznia 2009 15:04
przestępcami, złodziejami, mordercami. Z drugiej strony nie dziwi wykluczenie z grona tych,
którzy o broń mogą się ubiegać sprawców wypadków drogowych skoro ustawę przygotowuje
departament prewencji i ruchu drogowego. I tak dobrze, że nie chcą odbierać broni także tym,
którzy przekroczyli prędkość o 30 km/h.
Inne nowinki policyjnej ustawy wymieniają jednym tchem eksperci: Wszędzie tam, gdzie do tej
pory w ustawie było „miejsce stałego pobytu” wstawiono miejsce stałego zameldowania. Nie
mamy już w naszym pięknym kraju obowiązku meldunkowego, który odszedł w niebyt wraz z
peerelem, ale widać nie wszystkim to odpowiada. Poza tym chyba ważniejsze jest, gdzie się
faktycznie mieszka i przechowuje broń, a nie gdzie się jest teoretycznie zameldowanym.
Nie dość, że nie zamierza się odejść od idiotycznego podziału na broń „do celu”, to wręcz się go
jeszcze ubogaca, rozdzielając broń do ochrony osobistej od broni do ochrony osób i mienia.
Czyli albo chronię siebie, albo swój dom. Wprowadzono powszechne badania lekarskie,
odnawiane co pięć lat, dla wszystkich posiadaczy broni, w tym broni czarnoprochowej! To
żadna nowość, takie badania próbowano już wcisnąć przy poprzedniej nowelizacji i zostało to
odrzucone w Sejmie, ale jak widać wyciąganie wniosków nie należy do mocnych stron
policyjnych autorów nowelizacji. Lobby lekarzy orzeczników jest jak widać mocne i wytrwałe.
Wprowadzono możliwość wykluczenia nabywania amunicji do broni posiadanej w celu
kolekcjonerskim. Do tej pory wpisywano takie zakazy tylko tym, którzy nie umieli się postawić
policjantom.
Wprowadzono obowiązek pisemnej formy użyczenia broni, jednocześnie rozwiązując kwestię
możliwości krzyżowego jej użyczania (myśliwi, sportowcy i vice verso). Teraz będzie można
użyczać broń tylko w ramach jednego „do celu”. Czarny proch i „spłonki inicjujące,
przeznaczone do broni ładowanej odprzodowo” (chodzi oczywiście o kapiszony) mają stać się
amunicją. Ciekawe, że odpuszczono skałki. Teraz będzie „kto posiada bez rejestracji… podlega
karze…”. Repliki broni czarnoprochowej można będzie używać tylko na strzelnicach i tylko po
zarejestrowaniu ich na komendzie wojewódzkiej.
Żegnajcie, inscenizacje historyczne z przeprowadzane dziś w całym kraju. Rejestrację
czarnoprochowej repliki uzależniono od całej litanii warunków (badań, zaświadczeń,
certyfikatów producenta itp.), wprowadzając możliwość odmowy rejestracji! Czyli tak naprawdę
stało się ono pozwoleniem na broń, tylko zamaskowanym. Najciekawszy jest jednak wymóg
obowiązkowego szkolenia, odbytego w „podmiocie posiadającym broń do celów szkoleniowych”
– czyli kolesie policyjnych autorów projektu, akurat przypadkiem prowadzący szkółki dla
ochroniarzy, będą teraz odpłatnie (a jakże) uczyć odprzodowców, jak mają się swoimi
Hawkenami posługiwać. To jest naprawdę niezłe i byle kto na taki pomysł by nie wpadł.
5/7
Rodzina katolicka - Broń palna jest dla ludzi! Fakty i mity
sobota, 24 stycznia 2009 15:04
Czarnoprochowcy będą mogli być poddani kontroli warunków przechowywania broni, pod
groźbą utraty karty rejestracji broni. Na pewno poranne wizyty funkcjonariuszy, kontrolujących
broń bez pozwoleń ucieszą wiele osób. Czytelnicy „NCz!” zamówili budzenie? Jeśli nie to jest
już zamówione… Tyle o konkretach nowelizacji ustawy o broni i amunicji do której dotarła nasza
Redakcja. Warto zaznaczyć i zapamiętać, że inspektor Jarosław Karabin, Naczelnik Wydziału
Nadzoru nad Formacjami Ochronnymi i Strażami oraz pani nadkomisarz Agnieszka Rosiak,
która jest ekspertem tegoż wydziału i która bezpośrednio kierowała pracami nad nowelizacją to
twórcy opisanego projektu. Zapamiętajmy te nazwiska.
Jak jest naprawdę?
Najlepiej ilustruje polską rzeczywistość przykład Waldemara Nowakowskiego – uczestnika
Powstania Warszawskiego, syna dowódcy „Żywiciela”, majora Wojska Polskiego, kawalera
Orderu Odrodzenia Polski, który po wojnie po prostu zaczął kolekcjonować mundury i broń
wojskową. Już za czasów PRL policja zainteresowała się bronią Nowakowskiego, ale wydała
zaświadczenie, że broń nie pozasiada cech użytkowych ponieważ ma przewiercone lufy i
uszkodzone zamki. Jednak to co jeszcze niedawno bronią nie było jest nią dzisiaj, bowiem od
kilku lat należy jeszcze posiadać aktualny certyfikat o niezdatności takiej broni. Powstaniec
przegapił nowy policyjny przepis i o 6 rano do jego drzwi zapukali policjanci z Wydziału ds.
Zwalczania Terroru Kryminalnego i Zabójstw.
A pan Nowakowski dowiedział się, ze stanie przed sądem i grozi mu więzienie – jemu,
powstańcowi i kolekcjonerowi. Brawo policja. Takich wypadków jest wiele, żeby wymienić
chociażby rusznikarza z Dębe Wielkie, który zajmował się wyrobem broni zabytkowej. Policja
nagłośniła rozbicie zakładu rusznikarskiego, zrobiła z tego zakładu siedlisko terroryzmu i
wykazała się wybitnym dyletanctwem w opisie skonfiskowanej broni, o czym pisała strzelecka
prasa branżowa. Podobno nawet posiadanie łuski bez pocisku i prochu, ale z aktywną spłonką
uznawane jest przez policję za posiadanie amunicji i zagrożone jest karą pozbawienia wolności.
Takich przykładów są setki.
Absurd polega też na tym, że subiektywne kryterium „ponadczasowego zagrożenia” stosowane
przez polską policję sprowadza się do tego, że do celów obrony ewentualnie może pozwolenie
dostać ten, kogo życie było już celem napaści. Wcześniej nie. Teraz, kiedy istnieje poselski
projekt posła Andrzeja Czumy (PO); kiedy Jacek Kurski (PiS) sam dostał pozwolenie na broń i
obiecuje, że będzie sprawę równego dostępu do broni popierał; kiedy od lat do tego przekonuje
Janusz Korwin Mikre (UPR), być może znajdzie się w końcu ponadpartyjny blok popierający
6/7
Rodzina katolicka - Broń palna jest dla ludzi! Fakty i mity
sobota, 24 stycznia 2009 15:04
wprowadzenie normalnych, obiektywnych kryteriów zezwalania na broń. Niezadowolona
zostanie jedynie policja, która straci część swojej wszechwładzy i… no przecież nie jest
tajemnicą, że również monopol na załatwienie pozwoleń, za który kartel policyjny kazał sobie
płacić pod stołem słone pieniądze.
Robert Wit Wyrostkiewicz
Źródło: Najwyższy Czas!
7/7

Podobne dokumenty