Teologia Kobiety na przykładzie motyla, czyli dlaczego nie warto być

Transkrypt

Teologia Kobiety na przykładzie motyla, czyli dlaczego nie warto być
Klaudia Kulus kl.IIG
Liceum Ogólnokształcące im. Marii Skłodowskiej-Curie
Teologia Kobiety na przykładzie motyla, czyli dlaczego nie
warto być orłem.
Z dębowego listka na mój motyli nos opada kropelka porannej rosy.
Makowa łąka budzi się do życia… Melodia wygrywana przez tysiące
kolorowych,
trzepoczących
skrzydełek
urzeka
serce.
Piosnka
naszego
motylego życia, choć piękna, składa się z różnych nut, najczęściej cichego
cierpienia. Nasz Malarz chowa każdą z nich w Swoim dobrym sercu i
kojącym, delikatnym dotykiem ulecza każde zbolałe skrzydło. Nasz Malarz
jest niesamowity, bo nigdy nie zapomina o tym, że pod każdą parą
skrzydełek kryje się serce. My, motyle, często patrzymy na siebie przez
pryzmat skrzydełek… Czyje skrzydełka są ładniejsze, czyje skrzydełka
trzepoczą głośniej, czyje skrzydełka wznoszą się wyżej ku niebu… Zamiast
podziwiać zachwycający spektakl, jaki tworzymy razem, wolimy zatracać się
w cichej rywalizacji, która męczy nasze skrzywdzone, niepewne serca, które
tak bardzo chciałyby być podziwiane, oklaskiwane i kochane. Tworzymy
bezsensowne hierarchie piękna. Dzieje się tak, gdy przez nadłamany strupek
kokonu naszych lęków przyuważymy wspaniałe motyle, ich wirujące w
powietrzu mieniące się skrzydełka i radość, jaką wokół siebie sieją,
zapominając jednocześnie o tym, że każde motyle serce skrywa w sobie taką
samą ilość piękna, które umieścił tam sam Malarz, a któremu trzeba tylko
pozwolić się wykluć… Potrzeba porzucić kokon lęku i rzucić się pod pędzelek
naszego Artysty, który doskonale wie, jak wydobyć z nas to, co najcenniejsze.
Nie zdajemy sobie sprawy z wyjątkowości naszej motylowości, z tego, jak
cudownie jesteśmy stworzone!
Jak szczęśliwe byłybyśmy, gdybyśmy zamiast złości, niedoskonałości i
zazdrości rozkochały się w podziwie i serdeczności?
Gdybyśmy zamiast słuchać trosk, wsłuchały się w muzykę miłości? Nie
próbowały dorównać orłom, których skrzydła są większe i silniejsze, tylko
cieszyły się delikatnością naszej motylowości. Orły mają inną misję, niemniej
ważną od naszej. Jednak każda para skrzydeł jest niezastąpiona i nie do
podrobienia... Orzeł nigdy nie będzie motylem, motyl nigdy nie będzie
orłem... Lecz każde z nich zachwyca.
My, motyle, żyjemy tylko kilka chwil. Możemy nie opuszczać kokonu,
przyprawiając nasze serca o cichy krzyk tęsknoty. Możemy też, wbrew
lękowi, wydostać się z kokonu i pozwolić Malarzowi uczynić z siebie
wyjątkowego motyla, fruwającego na wietrze kojącej wolności.