Krzysztof Grzelak - 37 wierszy wybranych z erratą
Transkrypt
Krzysztof Grzelak - 37 wierszy wybranych z erratą
Krzysztof Grzelak - 37 wierszy wybranych z erratą stron 66, oprawa miękka redakcja: Piotr Grobliski opracowanie graficzne: Paulina Narolewska-Taborowska ilustracje: Paweł Kwiatkowski Łódź 2010 Krzysztof Grzelak (ur. 1978) to autor jednego z najciekawszych debiutów ostatnich lat. W 2001 roku opublikował w wydawnictwie Biblioteka tom „Porucznik Borewicz odnajduje sens”. Cztery lata później w tym samym wydawnictwie wyszła książka „Żyjąc pod księżycem” – obie pod redakcją prof. Jerzego Poradeckiego. Książki te miały dobre recenzje, ale z racji niewielkiego nakładu i złej dystrybucji nie przebiły się do ogólnopolskiego obiegu literackiego. Dlatego w dwóch pierwszych częściach tomu przypominamy wybór najlepszych wierszy z tych książek, uzupełniony o część trzecią – zestaw 15 nowych wierszy tworzących autonomiczną całość (trzeci zbiór wierszy Krzysztofa Grzelaka – „Erratoman bibliotek rejonowych”). K. Grzelak jest laureatem wielu nagród w konkursach i turniejach ogólnopolskich. Swoje wiersze publikował w czasopismach, almanachach i antologiach. Mieszka w Łodzi. Autorem ilustracji do tego tomiku jest Paweł Kwiatkowski (ur. 1981) student Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi na Wydziale Grafiki i Malarstwa. Malarz, grafik (m.in. autor opracowania graficznego drugiej edycji antologii City Stories z komiksami o Łodzi), fotograf, twórca komiksów oraz filmów krótkometrażowych. W 2009 roku otrzymał aż cztery nagrody w XXVI Konkursie im. Władysława Strzemińskiego – "Sztuki Piękne 2009". W 2010 roku otrzymał główną nagrodę w konkursie im. Władysława Strzemińskiego. Swoje prace wystawiał w 2010 roku m.in. w Galerii Nowej Łódzkiego Domu Kultury oraz w galerii Klubu Bagdad Cafe. FRAGMENTY: Z tomu PORUCZNIK BOREWICZ ODNAJDUJE SENS PIERWSZY ŻIGOLAK W KOSMOSIE na Twoich ramionach rozpięte trochę początku i dużo końca a wokół nas Oceany Katolickiego Spokoju pośrodku nich jeden ja i dwie Ty (sawantka flirtu wielbicielka renesansowych komiksów) wszystko to ledwo pomruk jakiś łudzenie dzieci herbatnikiem sumowanie nałożnic w pijackiej przechwałce – kochanie niczym buchalteria wreszcie wzdychanie Twoim noskiem za rozpalonym Marsem i wilgotną Wenus jedno już tylko wygładzam wspomnienie kokieteryjnie eterem podkręcam frędzelki na zasłonce zapomnienia: jedynie Ty odmienną ręką zdejmowałaś barwy spojrzeń gdy ledwie naszkicowane majowe coś chrzęściło w rozdmuchanych nylonowych chmurach radości PORUCZNIK BOREWICZ ODNAJDUJE SENS porucznik przekracza szorstki próg czterdziestki patrzy na pierś kochanki – klarnecistki (mowa o odcinku autorskim nienaruszonym zębem czasu) zapala wypija myśli zapala wypija mówi jesteś nowoczesnym zwierzęciem z mgiełki i dżinsu dziękuję zadzwonię zadzwoń słowa drżą i chronią się w ciepłych małżowinach tępię nieprawidłowości reguluję sumienia maluczkich (matematyk i zegarmistrz społecznych reguł gry lojalny oficer w służbie kinematografii) trwam osadzony w kurtce z dzianiny znam literaturę i krytyczne metody śledcze kobiety nawijam na szpulkę pamięci tak odnalazłem sens i tylko Zubek ten niespełniony figlarz naprawia miedzianym drutem stary bezpiecznik dialektyki Z tomu ŻYJĄC POD KSIĘŻYCEM *** dzieci rodzą się jesienią z bajek z pełnych zawiłości serc rodziców bywa że nieodwołalnie znudzonych fantazyjnymi dyplomami osadzają nas wychowawcy w realiach codzienności (dla mnie to pestka) nuda rozrasta się w biblioteki rodzinne pielesze sięgające aż za ścienne kalendarze gdzie jesień dawała nam szkołę krytyczną polonistkę fundującą rządki szklanych gablotek przymusowe pospolitowanie się z gnojkami roztrzęsionymi w wiosnę jesień zaczyna się chłodem bibliotek dantejską rejonizacją komu biel wakatu na papierze zapewnią z wysoka kogo zmrozi chwilowo a czyje włosy będą kruczobiałe kogo za takie włosy wyciągną *** gdy Prometeusza spuszczają z łańcucha i wynalazki stają się wiekuiście powszechne kochana zużyjesz na nie wszystkie spojrzenia naszą ofertą weźmiemy cię jak nic wtedy już jest to co będzie i bezustannie jest pokazywane kochana szczególnie to co nieprawdopodobne no niechże pani śmielej korzysta (szorstkim chłopięcym językiem) wybieram iskierki twoich oczu Z tomu ERRATOMAN BIBLIOTEK REJONOWYCH *** nasze znikanie dzieje się po troszku po troszku wraz z narożnikami obić kanap i foteli z okleinami półek i blatów stołów czy biurek znikanie jest bardziej dogłębne od przecierania się ubrań i podeszew butów od łuszczenia się naskórka po prostu nie odradzamy się całkowicie w tym wyjątkowym dniu miesiąca kiedy nasze konto zasilają pieniądze na co dzień stajemy nadzy niemal i bezbronni trzymając w ręku wydruk salda bankowego opędzamy się nim od muchy *** nie jesteśmy mądrzy i znikamy z widzialnego świata chwytam za długopis długodystansowy i papier bo myśli biegną dalej a serce tłucze się w piersi jak kot w worku przepłacone gdybyśmy i przez dziewięć lat leżeli w pokoju nie nabierzemy przez to wartości z pieniędzmi czy bez pieniędzy jest tak samo melancholijnie jak wiele jesteśmy warci?