Merwin_Imie powietrza.indd
Transkrypt
Merwin_Imie powietrza.indd
W. S. Merwin Imię powietrza wiersze wybrane Wybór i redakcja Agata Hołobut Tłumacze Krzysztof Czyżewski Mieczysław Godyń Julia Hartwig Magda Heydel Agata Hołobut Karolina Kopczyńska Paweł Marcinkiewicz Czesław Miłosz Zofia Prele Tadeusz Rybowski Franek Wygoda WYDAWNICTWO ZNAK · KRAKÓW 2013 W.S. Merwin Kilka słów o zaszczytach i wspomnieniach Żadna forma uhonorowania mojej pracy nie sprawiłby mi większej przyjemności niż Międzynarodowa Nagroda im. Zbigniewa Herberta. Już sama nazwa budzi mój uśmiech. Dwudziestowieczna poezja polska zaistniała w świadomości amerykańskich twórców dzięki zredagowanej przez Czesława Miłosza powojennej antologii, która ukazała się, kiedy miałem dwadzieścia osiem lat. Wspominam o tym, by podkreślić, że byłem świadomy – i wdzięczny – współczesnej poezji polskiej przez większość czasu, który poświęciłem pisaniu. Pomimo radykalnie odmiennych doświadczeń historycznych poezje obu języków łączyły przez ostatnie pół wieku więzi pokrewieństwa. Mniej więcej trzy lata po ukazaniu się antologii Czesław i Zbigniew zawitali do Nowego Jorku. Betty Kray – koordynatorka prestiżowej serii odczytów poezji na 92 Ulicy, zapoczątkowanych we wczesnych latach pięćdziesiątych występami Dylana Thomasa – poprosiła, żebym ich zapowiedział. Byłem szczęśliwy i zaszczycony. Odczytałem przy tej okazji wiersze obu poetów w przekładach Czesława. Połączyła nas przyjaźń na całe życie. Po odczycie Zbigniew spędził tydzień w Nowym Jorku. Dobrze mówił po angielsku, ale miasto było dla niego Wielką Niewiadomą, co dało nam pretekst do codziennych spotkań. Oprowadzałem go po Greenwich Village i pokazywałem znane zakątki na obrzeżach miasta, ale podróże rozbudzały w nim nieposkromiony głód rozmów. Zazwyczaj spędzaliśmy więc popołudnia na dyskusjach w Café Reggio, a potem zamawialiśmy kolację w pobliskiej włoskiej restauracji Emilio’s, kontynuując nasze spory. Zbigniew nie stronił od odrobiny alkoholu, co sprzyjało ożywionym rozmowom. Raz przyszedł w paskudnym humorze i, co zaskakujące, zachowywał się nieuprzejmie wobec obsługi i innych znajomych. Kiedy zostaliśmy sami, zagadnąłem: 5 – Zbigniew, wyglądasz na podenerwowanego. Coś się stało? – Zostawiłem w taksówce dwanaście moich najnowszych wierszy. – Odczekał chwilę, po czym dodał, poklepując się po kieszeniach: – Zorientowałem się, kiedy już odjechała. – Nie masz kopii? – Nie – odparł. Widocznie zapisał je tylko odręcznie. – A nie znasz żadnego na pamięć? – Skąd! Tylko Rosjanie uczą się własnych wierszy na pamięć. Siedzieliśmy więc obaj w grobowych nastrojach. Przy stoliku przewijali się przyjaciele. Starałem się nawiązywać z nimi coś na kształt normalnej rozmowy. Zbigniew sporo wypił, więc odwiozłem go do hotelu przy pierwszej okazji. Duchy tych dwunastu wierszy nadal mnie prześladują. Uwielbiałem jego utwory z tego okresu – należą do moich ulubionych tekstów. Teraz tęsknię i za nim, i za wierszami. Później spotykałem Zbigniewa od czasu do czasu – zdecydowanie rzadziej niż Czesława, który mieszkał w Stanach i mógł podróżować po Europie Zachodniej. Czesław odwiedził mnie w południowo-zachodniej Francji i przyjechał na dłużej na Maui. Zbigniewa widywałem tylko w Europie przy okazji wystąpień publicznych, na przykład w ramach międzynarodowych festiwali poezji. Mimo to przy każdym spotkaniu stara przyjaźń z miejsca odżywała. Zbigniew otwarcie ją okazywał. Uwielbiałem wiersze ze wszystkich okresów jego twórczości, tak samo zresztą jak eseje. On sam wypowiadał się o moich tekstach ciepło i pochlebnie. Echa tej przychylności dostrzegam w przyznanej nagrodzie jego imienia, którą czuję się zaszczycony i uradowany. przełożyła Karolina Kopczyńska Z tomu Green with Beasts (1956) Nauka martwego języka Nie masz co powiedzieć. Najpierw Naucz się słuchać. Ponieważ jest martwy, Nie przyjdzie do ciebie sam, ani też ty Sam go nie opanujesz. Dlatego Naucz się być cicho, gdy jest przekazywany, I choćbyś jeszcze nie rozumiał, zapamiętuj. Co zapamiętasz, ocaleje. By najdrobniejszą rzecz w pełni zrozumieć, Musiałbyś zgłębić całą gramatykę, z fleksją I systemem, z tą absolutną Szczerością intencji, która go cechuje, bo jest martwy. Możesz poznawać tylko część po części. Co masz zapamiętać, Już przed tobą ocaliła od szarzyzny śmierci Czyjaś pamięć. Swoistym rysem języka, Którego mowa umarła, jest ład, Naruszony tylko tam, gdzie ktoś zapomniał. Zobaczysz – ten ład pomoże ci pamiętać. Co pamiętasz, staje się tobą samym. Ucząc się, będziesz pielęgnować świadomość Tego nadrzędnego ładu, teraz wolnego od pasji, Które wnosił język; aż – szukając w sobie – Może znajdziesz w końcu pasję, z której on sam się począł. Usłyszysz i ład, i pasję w jego mowie i w sobie. 9 Co pamiętasz, ocala też ciebie. Pamiętać Nie znaczy powtarzać, ale słyszeć coś, co nigdy Nie umilkło. A więc od zmarłych, od ładu i od tego, Co warto pamiętać o sobie uczysz się, Jaką można usłyszeć pasję, Gdy nie masz co powiedzieć. przełożył Mieczysław Godyń Z tomu The Drunk in the Furnace (1960) Mała kobieta ze Swallow Street Cztery stopy nad ziemią, spod zsiniałego Od palców filcu kapelusza, wyruszają oczy. Zmyślne rondo Ślizga się po niebie, ulica za ulicą, i nikt Nie wie, jak je zatrzymać. Przemierzy Cały świat, jeśli zdąży. Pół wieku Przewagi mają w szarości oczy; nigdy Ich nie dogonisz, zbyt bystre I w ciągłym ruchu, nogi niedługie, za to Buty ogromne, z przepastnymi uśmiechami mroku Krążącymi u cholew, kiedy pną się wyżej. Prawie sięgają już kolan, choć Miały powstrzymać je kostki. Więc trzeba w kółko iść, szybko, bo Morze jest czarne u stóp, gdzie paluchy, I połyka, i wszystko połyka. Ogromny płaszcz Może cię ocalić. Ale oczy zepchną w dół; nie patrz W nie nigdy. Ręce kryją ręce, a miłość Wchodzi śladem futer przez zamknięte drzwi; kto Zginie pierwszy? Nie podnoś wzroku: Wiatr porywa dachy, a ręka Wymyka się z niebem w drugą stronę, ale Nie ucieknie. Nie podnoś wzroku. Pan Siedzibę ma w górze. Wszystko widzi. Umrzesz. przełożyła Agata Hołobut 13 Babcia przy oknie Zawsze była rzeka albo pociąg Zaraz za drzwiami i następnego ranka Kogoś już mogło nie być. Pamiętam, jak w dzieciństwie Trzymali mnie na rękach przy furtce, żebym Machała na do widzenia sama nie wiem komu, Kto odchodził na Wojnę, a ja potem bardzo płakałam. Kiedy wyszłam za mąż, zrobiłam, co należało, Ale już tej pierwszej nocy wiedziałam, Że on odejdzie. Więc mocno zacisnęłam usta, Żeby odchodząc, nie ukradł mi duszy. Dzieci były zadbane, zarabiałam szyciem; Uczyłam je, że kradzież to najgorszy grzech. Wiedziałam, że jeśli je pokocham, zostaną mi odebrane, Więc robiłam, co mogłam. Widocznie i tak je kochałam, Bo przeciekły mi przez palce jak woda. Wszystko dlatego, że Bóg kocha nas zawsze, cokolwiek Robimy. Można całe życie siedzieć W kościele i uczyć się składać ręce do modlitwy, I nigdy nie słabnąć w wysiłku. Ale Bóg nas kocha, jakimi jesteśmy, I to tak żarliwie, że nic z tego, czym jesteśmy, nie może się ostać, Lecz cały czas odchodzi, odchodzi. przełożył Mieczysław Godyń Z tomu The Moving Target (1963) Kruk Noego Czemuż miałbym wracać? Moja wiedza przerosłaby ich wiedzę. Znalazłem nietkniętą pustynię nieznanego, Starczy miejsca dla mych łap. To mój dom. Na zawsze poza ich zasięgiem. Przyszłość Przecina teraźniejszość echem mego głosu. Ochrypły ze spełnienia, niczego nie obiecywałem. przełożył Franek Wygoda 17 Chleb z masłem Wciąż znajduję list Do bogów zatracenia I drę go na kawałki: Panowie, Mieszkałem w waszych świątyniach, Więc wiem, co wam zawdzięczam – A może nie? Z całego serca Zapomniałem, z całych sił Nie pamiętam. Tu nie będzie żadnych świątyń. Nie będę się kłaniał pośrodku pokoju Posągowi niczego Z muchami krążącymi wokół. Na tych czterech ścianach sam jestem napisem. Po cóż zaczynać taki list? Pomyślcie o dziś i o jutrze. Dziś na końcu języka, Dziś na własne oczy, Jutro wizja, Jutro W rozbite okno Wpłyną rozbite łodzie, Łodzie ratunkowe, Machając obciętymi rękami, A ja będę kochać, jak powinienem Od samego początku. przełożył Franek Wygoda 18 Oszczędność Po co rozbijać lustro. Oto potrzaskana twarz, W sam raz na siedem lat smutku. przełożył Franek Wygoda 19 Spis treści W.S. Merwin, Kilka słów o zaszczytach i wspomnieniach . . . . . . . . . . . . . . 5 Z tomu Green with Beasts (1956) Nauka martwego języka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 Z tomu The Drunk in the Furnace (1960) Mała kobieta ze Swallow Street . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Babcia przy oknie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13 14 Z tomu The Moving Target (1963) Kruk Noego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Chleb z masłem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Oszczędność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Rozpoznanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wiosna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 18 19 20 21 Z tomu The Lice (1967) Cezar . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wdowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jednemu z ustroni poranka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Grudzień wśród odeszłych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Przebłysk lodu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zmierzch w zimie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Stada . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Na rocznicę mojej śmierci . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Umierający Azjaci . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wystrzegając się nowin nad rzeką . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Fruń . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wróć . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Grzybobranie o wschodzie słońca . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 124 25 26 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 Z tomu The Carrier of Ladders (1970) Ogrody Zuñi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41 Z tomu Writings to an Unfinished Accompaniment (1973) Koniec lata . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nienapisane . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 45 46 Z tomu The Compass Flower (1977) Koń . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Śnieg . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wrześniowa orka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Kocham październik . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 51 52 53 54 Z tomu Opening the Hand (1983) Palma . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Berryman . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 57 58 Z tomu The Rain in the Trees (1988) Do owadów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Słysząc nazwy tych dolin . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Miejsce . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tracimy język . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 63 64 66 67 Z tomu The Vixen (1996) Sieć . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zapomniane strumienie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jedno z istnień . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Najkrótsza noc . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 71 72 73 75 Z tomu The River Sound (1999) Przejazd . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Przed odjazdem wiosną . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 125 79 81 Z tomu The Pupil (2001) Przed potopem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Prześwit . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Planh na śmierć Teda Hughesa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Imię powietrza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 85 86 87 88 Z tomu Present Company (2005) Do duszy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dedykowane moim zębom . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Do struny żałobnej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Do słów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dedykowane kilku czereśniom . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dedykowane rowerowi Zbigniewa Herberta . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 91 92 93 94 95 96 Z tomu The Shadow of Sirius (2008) Flet nomadów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Akompaniament . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Daleko w opowieści . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Spadek . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wołanie odległego zwierzęcia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Sen o powrocie Koa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Ładunek . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Odchodzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pauli późną wiosną . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Deszczowe światło . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 101 102 103 104 106 107 108 109 110 111 Z wierszy rozproszonych Corps de ballet . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 115 Edward Hirsch, Posłowie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 119 Od redakcji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 123