"Po prostu przyjaźń"...refleksje po filmie.
Transkrypt
"Po prostu przyjaźń"...refleksje po filmie.
“Po przyjaźń”…refleksje filmie. prostu po Mam pewien nawyk z czasów, kiedy byłam zagorzałą singielką. Lubię sama chodzić do kina. Czynię to zazwyczaj w piątkowe poranki i najchętniej wybieram filmy skłaniające do refleksji. Taka już chyba jestem – lubię grzebać się w ludzkich uczuciach i rozpruwać emocje na części pierwsze. Później wszystko analizuję. Mój mąż powiedziałby, że “Rozbijam gówno na atomy” Ostatnio repertuar kina nie pozostawił mi zbyt wielkiego wyboru. Nie było nic, na czym można by było swobodnie i bez stresu popłakać – przynajmniej tak mi się wydawało! Wybrałam film polskiej produkcji pt. “Po prostu przyjaźń”. Opisano go jako komedię, i przyznam szczerze to mnie trochę zmyliło. W filmie oglądamy równolegle kilka wątków. Potrącony przez samochód chłopiec i dwójka przyjaciół z ławki szkolnej – stateczni pięćdziesięciolatkowie, wśród których jeden jest sprawcą wypadku na pasach, a drugi ma być tym, który zapewni pierwszemu alibi. Wątek bezkompromisowej singielki i bizneswoman, której do szczęścia brakuje tylko dziecka. W realizacji planu ma jej pomóc sąsiad – uczynny gej o altruistycznym usposobieniu. Wątek paczki przyjaciół ze szkoły średniej, wśród której znajdziemy pełen przekrój polskiej społeczności począwszy od nauczycielki języka polskiego po właścicieli salonów samochodowych. Momentami śmiałam do łez! Fenomenalna gra polskich aktorów (szczególnie Bohosiewicz w restauracji), M. Różdżka, B. Topa w roli ojca – nie ojca, po prostu SZALEŃSTWO. Nie oszukujmy się – fabuła filmu nie porywa, ale między wierszami jest tyle miejsca za refleksję i zadumę, że nie sposób ten film zapomnieć. Jak na dzieło tego pokroju, pozostaje w myślach na bardzo długo. Przyjaźń jest fajna – pytane tylko, ile jesteśmy w stanie dla niej poświęcić. Co tak naprawdę nią jest i czy przypadkiem nie jest tak, że zbyt pochopnie szastamy tym słowem. Film przepięknie pokazuje siłę długoletnich przyjaźni wystawionych na próbę. Zawirowania, przebaczenie, i miłość do drugiego człowieka. Śmiałam się i płakałam na przemian. W dobie internetu i wirtualnych przyjaźni, warto jest się zastanowić, kto tak naprawdę wyciągnie do nas pomocną dłoń w momencie życiowych zawirowań. Nic co posiadamy, nie jest nam dane raz na zawsze. Znajomych z facebooka liczeni w tysiącach, nie zastąpią nam spotkania twarzą w twarz z tą jedną jedyną osobą. Milion lajków, nie zastąpi wypitej razem kawy. Wielu z nas przeżywa fascynację portalami społecznościowymi, które tworzą iluzję prawdziwego życia. Zwierzamy się obcym ludziom, bo tak trudno nam otworzy usta i porozmawiać z osobą siedzącą obok. Tymczasem bywa tak, że to, czego naprawdę na w życiu brakuje, jest na wyciagnięcie ręki. Lekki, łatwy, przyjemny i piękny film z cudowną muzyką i pięknymi zdjęciami. Plecam Ania