Nowa generacja - Balkanistyka.org
Transkrypt
Nowa generacja - Balkanistyka.org
Potrzebna nowa generacja walczących o Czarnogórę Portalanalitika, 5 maja 2011 r. Autor: Gordana Borović „Kampania poprzedzająca spis powszechny w Czarnogórze, jasno wykazała, że naród czarnogórski nie posiada własnych instytucji, że jego interesów i planów strategicznych nie prowadzi żadna zorganizowana grupa intelektualistów, polityków czy urzędników państwowych. A przekonanie niektórych przedstawicieli Czarnogóry, że nie ma to znaczenia, skoro posiadają niezależne państwo, okazało się mylnym”, mówi rozmówca Portalu Analitika, powołując się na wnioski, jakie można wyciągnąć z jeszcze nieucichłej kampanii. „Duża część elity intelektualnej Czarnogórców uważa, że ma w rękach instytucje państwowe, naukowe i kulturalne, ale rzeczywistość jest inna. Wszystkie te instytucje są ich tylko częściowo i nie w takiej postaci, by mogły należeć do jednego narodu, nawet do jego większości. Wszystkie te instytucje są kontrolowane przez rząd, ponieważ są one ostatecznie instytucjami państwowymi, a władza troszczy się o kwestię narodową, w stopniu, który umożliwia jej dalsze rządzenie” - powiedział w wywiadzie dla Portalu Analitika, wybitny czarnogórski historyk, dr Živko Andrijašević, analizując niektóre z wniosków z agresywnej kampanii przeprowadzonej w Czarnogórze i poprzedzającej spis powszechny. Andrijašević uważa, że wiele instytucji finansowanych przez państwo, bezpośrednio szkodzą dziedzictwu kulturowemu Czarnogóry i tożsamości narodowej. "Weźmy na przykład CANU (Crnogorska akademija nauka i umjetnosti), która kpi sobie z dziedzictwa Czarnogóry i „lekką ręką” wydaje pieniądze przeznaczone na krajowe projekty inwestycyjne.” O serbskiej kampanii, prowadzonej wewnątrz i na zewnątrz, w której Serbia próbowała narzucić swoją rolę jako ojczyzna wszystkich Serbów, w tym czarnogórskich, Andrijašević powiedział: "Czarnogóra jest, między innymi, państwem Serbów, tak jak naród serbski w Czarnogórze jest jednym z narodów, które ją tworzyły. Nacjonalistyczna logika - jeżeli Czarnogóra jest nie tylko państwem serbskim, czy tylko państwem narodu serbskiego - to nie jest mój kraj – jest niekorzystna dla serbskich poglądów politycznych w Czarnogórze. Wierzę, że większość narodu serbskiego w Czarnogórze nie zgadza się z tą logiką i przyjmuje Czarnogórę jako swój rodzimy kraj i cieszy się z jej niepodległości." ANALITIKA: Czarnogóra jest przykładem tego, że można prowadzić kampanię poprzedzającą spis i wpływać na ludzi, by się określili pod względem narodowości. Czy jest to kolejny, być może największy paradoks Czarnogóry? ANDRIJAŠEVIĆ: Fakt, że, przeprowadzono kampanię, wskazuje na to, że nikt nie wierzy, że istniejące w państwie tożsamości narodowe są stabilne, podobnie ukształtowane kategorie społeczne. Każdy sądzi, że kampanią marketingową, prowadzoną przed wyborami, można przekonać kogoś do narodowego samookreślenia. Taka wiara nie jest całkowicie bezzasadna, ponieważ – od jednego spisu do drugiego - okazało się, że przynależność narodowa łatwo się zmienia. A jeśli takie są fakty, to logiczne jest, że niektóre partie polityczne i instytucje krajowe poprzez kampanię chcą pozyskać „nowych członków narodu”. Tych, którzy prowadzą taką kampanię nie interesuje, czy osoba, którą chcą pozyskać, nie była dotychczas członkiem danego narodu, ani też nie ciekawi ich, czy w przyszłości będzie. Zależy im tylko na tym, by się opowiedziała na czas spisu, w sposób, który im odpowiada. Dlatego, billboardami i spotami reklamowymi, trzeba było przekonać obywateli Czarnogóry, że od 1 do 15 kwietnia będą: Czarnogórcami, Serbami, Bośniakami, Muzułmanami... Kim byli wcześniej i kim będą później, jest zupełnie bez znaczenia. Ale, oprócz tego niezwykłego zjawiska, faktem jest, że w Czarnogórze, w okresie kilku lat, ma miejsce naturalna, intensywna i stała konwersja tożsamości/przynależności narodowej. Jest to logiczny proces dla państw, które przeszły wielkie polityczne rozłamy, w których dominowały przeciwstawne radykalne ideologie oraz dla państw, które były poddane różnym zewnętrznym wpływom. Wyobraźmy sobie listę narodowości państwa czarnogórskiego między spisem z roku 1909 i spisem z roku 1948 – w pierwszym więcej niż 90% Serbów, w drugim więcej niż 90% Czarnogórców! Gdyby zmiany klimatyczne na obszarze Czarnogóry były tak radykalne jak polityczne, nikt nie pozostałby żywy. ANALITIKA: Do czasu kampanii, wydawało się, że w Czarnogórze serbski korpus narodowy ma w dużej mierze państwowotwórcze nastawienie, w odniesieniu do Czarnogóry jako suwerennego państwa, nawet gdyby była w dominującym stopniu serbska. Czy zgodziłby się pan z poglądem, że i tym razem w serbskich stronnictwach przeważała opinia, że Serbia jest ojczyzną, w stronę której zwracają się wszyscy Serbowie, bez względu na to, gdzie są? ANDRIJAŠEVIĆ: Myślę, że większość Serbów w Czarnogórze przyjęło ją jako swoje państwo, ponieważ rzeczywiście jest ich ojczyzną. Jest nią przede wszystkim w odniesieniu do definicji słowa ojczyzna, bez znaczenia, którą weźmiemy pod uwagę: to kraj, w którym się urodzili, z którego pochodzą i w którym żyje „ich naród”. Czy Czarnogóra, z większością Serbów, którzy w niej mieszkają, nie jest takim państwem? Kraju pochodzenia nie powinno się wybierać z przekory, ponieważ ci, którzy takich wyborów dokonują, stają się śmieszni. Proszę wyobrazić sobie pięćdziesięciolatka, który pewnego razu postanowił wybrać sobie nową ojczyznę! Taki wybór nie może być oparty na zdrowym rozsądku lub świadomości historycznej, ale tylko na podstawie najgłupszych politycznych obliczeń lub konkretnych korzyści materialnych. Politycy, którzy chcą by ich w tym naśladowano, wyrządzają szkodę jedynie swojemu narodowi. Większość Serbów, która opowiedziała się za wspólnym serbsko-czarnogórskim państwem, nie chciała tym samym powiedzieć, że jest przeciw Czarnogórze. Podobnie większość Czarnogórców, która opowiedziała się za suwerennością Czarnogóry, nie twierdziła, że jest przeciwko Serbii. Oczywistym jest, że niektórzy przywódcy polityczni Serbów w Czarnogórze, mają inne zdanie, z przyczyn, o których już wcześniej mówiłem. W Serbii podaje się wiele oficjalnych informacji o ich finansowaniu, instruowaniu, kontroli ... chcą, by Serbowie w Czarnogórze byli podległą masą, którą będzie za ich pośrednictwem, kontrolował Belgrad. ANALITIKA: A co wykazała kampania w odniesieniu do Czarnogórców? ANDRIJAŠEVIĆ: Kampania jasno wskazała, że naród czarnogórski nie posiada własnych instytucji, że jego interesów i planów strategicznych nie realizuje żadna zorganizowana grupa intelektualistów, polityków, czy urzędników państwowych. A przekonanie niektórych przedstawicieli narodu Czarnogóry, że nie ma to znaczenia, skoro posiadają niezależne państwo, okazało się mylnym. Czarnogóra jest tylko częściowo państwem Czarnogórców i narodu czarnogórskiego. Jest to rzeczywistość, którą przeoczają przedstawiciele czarnogórskiego korpusu narodowego. Czarnogórcy są, przynajmniej według dotychczasowych statystyk, jednostkowo największymi, ale matematycznie nielicznymi „właścicielami” Czarnogóry. W związku z tym, nie na miejscu są zarzuty - że państwo powinno stworzyć kampanię, która umocni naród czarnogórski. Jest to nie tylko niemożliwe, ale byłoby niesprawiedliwe, a nawet jeśli Czarnogórców byłoby ponad 50 proc. To prawda, że kiedy mówimy o instytucjach Czarnogóry, należy wspomnieć o „Maticy” czarnogórskiej (czarnogórskie stowarzyszenie kulturalne), ale nie jest to ani polityczna, ani populistyczna, ani propagandowa organizacja. Ponadto w swojej działalności nie występuje jako instytucja jednego narodu. ANALITIKA: A co w związku ze stanowiskiem Kościoła Prawosławnego Czarnogóry? ANDRIJAŠEVIĆ: Po pierwsze, w odróżnieniu od większości innych narodów, przynależność do narodu czarnogórskiego nie zawsze identyfikuje się poprzez orientację religijną. Wielu Czarnogórców to ateiści, a więc nie prawosławni, istnieje również duża liczba Czarnogórców, którzy są muzułmanami lub katolikami. Czarnogórcy, moim zdaniem, jako naród przeważnie identyfikują się z państwem Czarnogóry, a nie z religią lub Cerkwią. W odniesieniu do innych narodów w Czarnogórze można powiedzieć, że należą do tej czy innej wiary, lub inaczej – że mają swoją (krajową) instytucję religijną. Czarnogórcy są, przynajmniej ja tak to widzę, narodem, któremu najbliższa jest koncepcja państwa obywatelskiego, co jest dobrą oznaką, ponieważ każdy naród, który jest daleko od Kościoła, jest daleko i od nacjonalizmu, wykluczenia i prymitywizmu politycznego. Tak więc, o Czarnogórcach nie można powiedzieć, że ich narodowość opiera się na Cerkwi prawosławnej. Jest to niemożliwe, ponieważ CPC (Czarnogórska Prawosławna Cerkiew) liczy około piętnastu kapłanów, w porównaniu z kilkuset kapłanami z SPC (Serbska Prawosławna Cerkiew), ta liczba jest niewielka. Ponadto CPC nie posiada wydawnictw, mediów, instytucji kulturalnych, podczas gdy SPC ma to wszystko. SPC ma także wsparcie finansowe ze strony Serbii i własne dochody, które nie są małe. W związku z tym, CPC nie może być odpowiednikiem SPC w Czarnogórze. Może jedynie odgrywać rolę w narodowym korpusie Czarnogórców, podobną do tej jaką SPC ma w narodowym korpusie Serbów w Czarnogórze. ANALITIKA: Czy to znaczy, że naród czarnogórski nie ma tych trzech filarów, o których historycy mówią w odniesieniu do Serbii, czyli Cerkwii, wojska i Akademii? ANDRIJAŠEVIĆ: Nie ma i nie powinna mieć. Serbom, te "filary" nie przyniosły nic dobrego, przeciwnie – uwsteczniły ich i duchowo sparaliżowały. A jeśli mnie pani pyta, jakie instytucjonalne oparcie mogli by mieć Czarnogórcy, nie znam na to odpowiedzi. Mówiłem już, że wszystkie instytucje kulturalne i naukowe, które wspierają suwerenność Czarnogóry, jednocześnie są instytucjami, które, być może w mniejszym stopniu, wspierają narodowe i kulturowe dziedzictwo innych narodów. Po prostu wszystko, co jest w sensie instytucjonalnym czarnogórskie, należy do Czarnogóry, tak samo, jak instytucje innych krajów do nich należą. Jesteśmy świadkami, że wiele instytucji finansowanych przez państwo czarnogórskie, działają przeciw dziedzictwu kulturowemu Czarnogóry i przeciw tożsamości narodowej Czarnogórców. ANALITIKA: Jak wytłumaczyć fakt, że niedawni przeciwnicy wielkoserbskiej koncepcji i serbskiej hegemonii, obrońcy suwerenności, zupełnie ucichli i wydaje się, że są niezainteresowani przyszłością swojego państwa? ANDRIJAŠEVIĆ: Nie powiedziałbym, że całkowicie ucichli i że są całkowicie obojętni na losy państwowości Czarnogóry. Weźmy na przykład działalność DANU (Dukljanska akademija nauka i umjetnosti). Ale, czy ich działania dają taki sam wynik, jaki dawały w latach dziewięćdziesiątych i czy w obecnej sytuacji w ogóle mają sens? Myślę, że ma sens i cel w działalności naukowej, ale nie w aktywności, która ma wpływać na tworzenie się nowej świadomości społecznej. Wszyscy nadmiernie zajmujemy się kilkoma kwestiami historycznymi i kontrowersjami, choć myślę, że czas już minął dla tematyki historycznej i historyków, którzy są przedstawicielami Narodu. Ludzie są zmęczeni tymi tematami i dyskusjami. Ponadto na wiecach i zebraniach, w których także uczestniczę, spotykam tych samych ludzi, którzy uczestniczyli w czarnogórskim ruchu lat dziewięćdziesiątych. Wszystkie te tematy są już nieaktualne i anachroniczne, i my wszyscy razem z nimi. Brakuje nam nowej energii, nowego myślenia, nowoczesności, brakuje nowego pokolenia bojowników za Czarnogórę naszych czasów. Tłum. i red. D.G.