Król pop-u

Transkrypt

Król pop-u
Król muzyki pop, Piotruś Pan, a moŜe zombi?
Nazywany królem popu i wcieleniem popkultury amerykański mega gwiazdor zmarł 25
czerwca 2009 r. w wieku 51 lat. Odszedł prawdopodobnie na skutek przedawkowania
leków lub narkotyków – samotny i nieszczęśliwy. Dołączył w ten sposób do licznego
grona tzw. artystów przeklętych i młodo umierających ikon pokultury, jak James Dean,
Jimi Hendrix, Janis Joplin, Jimi Morrison, Marilyn Monroe, Freddie Merkury, czy
Elvis Presley, z którego córką Lisą Marie był w 19. miesięcznym związku małŜeńskim.
Do samego końca wierzył, Ŝe podoła morderczej serii 50 koncertów, które zaplanował
tego lata w Londynie. To miał być jego wielki powrót! Michael Jackson, bo o nim mowa,
zaczynał karierę muzyczną jako 7 – latek w rodzinnym zespole The Jackson 5. Był
ósmym z dziesięciorga dzieci, a zarazem szóstym z siedmiu synów w robotniczej rodzinie
Josepha i Katharine. Jego matka będąca Świadkiem Jehowy, wychowywała dzieci w
swej wierze bez udziału ojca. Wedle wywiadów udzielonych po latach przez samego
Michaela, ojciec, który był późniejszym menadŜerem ich zespołu muzycznego i
towarzyszył jego karierze do końca, potrafił być bezwzględny w dyscyplinie narzucanej
dzieciom i nie powstrzymywał się od przemocy fizycznej wobec nich. Od syndromu ojca
– despoty i chciwca nie uwolnił się juŜ do końca Ŝycia. Jako solista Michael występował
od 1979 r. Światowy sukces przyniósł mu album „Thriller” – sprzedany w ponad 104
mln egzemplarzy. Wysokie pozycje na listach przebojów osiągały kolejne jego płyty:
„Bad” (1987), „Dangerous” (1991), „HIStory” (1995) – aŜ do „Invincible” (2001),
ostatniego albumu z materiałem premierowym. W swojej karierze otrzymał 13 nagród
Grammy, a 13 spośród jego singli uplasowało się na pierwszych miejscach list przebojów
w Stanach Zjednoczonych. W listopadzie 2006 Raymone Bain, rzeczniczka prasowa
Jacksona, ogłosiła, Ŝe Michael Jackson sprzedał ponad 750 mln egzemplarzy płyt na
świecie, co uczyniło go jednym z najlepiej sprzedających się artystów wszech czasów.
Od 1988 Jackson mieszkał w swojej bajkowej posiadłości w Kalifornii, którą nazwał
Neverland Ranch na cześć czarodziejskiej krainy z powieści o Piotrusiu Panie, którym
był zafascynowany, gdzie zbudował park rozrywki i prywatne zoo, często odwiedzane
przez upośledzone i chore dzieci. W 1993 artysta został oskarŜony o molestowanie
nieletnich. Wątek związku Michaela Jacksona z dziećmi pojawił się ponownie w 2003, po
emisji dokumentu Living with Michael Jackson. Ze wszystkich tych zarzutów został
później sądownie uniewinniony. Jackson miał troje dzieci: Michaela Josepha Jacksona
Juniora (znanego jako "Prince"), Paris Michael Katherine Jackson oraz Prince'a
Michaela Josepha Jacksona II (znanego jako "Blanket"). Trzynaście lat temu był jedyny
raz w Polsce, 26 września 1996 roku dał niezapomniany koncert w Warszawie, gdzie
rozmawiał takŜe na temat wybudowania za 100 mln dolarów dziecięcego parku
rozrywki oraz szukał miejsca na swoją europejską rezydencję. Zasadniczo zmienił
podejście do teledysków, przekształcając je w zapierające dech swoim rozmachem i
tempem miniatury filmowe – prawdziwe artystyczne i techniczne majstersztyki;
stworzył i spopularyzował nowe formy tańca (tzw. robot dance czy nowatorski
moonwalk). Wiele kontrowersji wzbudzały teŜ jego liczne operacje plastyczne i
wybielanie skóry. Jego historia to kawałek mitu amerykańskiego marzenia – biedny
czarny chłopak z Gary w stanie Indiana zostaje gwiazdą i miliarderem. Tylko za jaką
cenę… . Szkoda, Ŝe droga ze szczytu prowadzi zawsze tylko w dół…
„Obok doskonale skomponowanych piosenek i skrzętnie opracowanego wizerunku
scenicznego zaczął on realizować eksperymentalny projekt nowego podmiotu,
pozbawionego płci, wieku i społecznej determinanty.” „To, co pozostawało z niego z
biegiem lat, Jacksona przypominało w niewielkim stopniu. Raczej monstrualny projekt
biologiczny..." – piszą na łamach ostatniego Tygodnika Powszechnego (nr 27 z 5 lipca
2009) Grzegorz Jankowicz i Łukasz Musiał. Obszerne fragmenty ich artykułów
publikujemy poniŜej.
Akompaniament rysów
Kiedy świat obiegła informacja o śmierci Michaela Jacksona, od razu pojawiły się
komentarze analizujące „zjawisko kulturowe”, z jakim przez kilkadziesiąt lat mieliśmy do
czynienia. Retoryka tych tekstów nie powinna nas zaskakiwać. Jackson niemal od początku
solowej kariery funkcjonował jako ikona, a nawet – jak chcą niektórzy – ostateczne
ucieleśnienie popkultury, co w praktyce oznaczało, Ŝe granica między jego prywatnym
Ŝyciem i publicznym wizerunkiem została całkowicie zatarta.
Wykreowany przez niego (z pomocą całej rzeszy specjalistów) wizerunek sceniczny wchłonął
jego Ŝycie prywatne. W jednym z wczesnych wywiadów piosenkarz powiedział, Ŝe nie zna
świata poza sceną, w zasadzie nigdy z niej nie schodzi. Planując swoją ostatnią trasę
koncertową, zasugerował, Ŝe w kaŜdym odwiedzanym przez niego mieście powinien stanąć
pomnik przedstawiający go w dobrze znanym stroju (połączenie garnituru z paradnym
mundurem). Sesja zdjęciowa do ekskluzywnego wywiadu dla Ebony Magazine w 25.
rocznicę wydania „Thrillera” odbyła się w muzeum. Piosenkarz wybrał to miejsce, by
podkreślić, Ŝe jego osoba i dzieło powinny być traktowane jak muzealne eksponaty –
nienaruszalne
w
swym
ponadczasowym
charakterze.
Relacjonujący śmierć Jacksona dziennikarz CNN przypominał wydarzenia z jego kariery,
koncentrując się na poraŜkach i skandalach. W pewnym momencie powiedział, Ŝe od połowy
lat 90. kaŜdy upadek artysty był znakiem kryzysu popkultury, która w jego osobie znalazła
doskonałą inkarnację. Jego śmierć natomiast oznacza kres całej epoki, kres fenomenu,
którego
sens
ciągle
próbujemy
zrozumieć.
Światowa kariera Jacksona rozpoczęła się na dobre, kiedy w 1983 roku stacja MTV
wyemitowała jego teledysk. Z dzisiejszej perspektywy trudno zrozumieć rangę tego
zdarzenia, jeśli zapomnimy, Ŝe Jackson był pierwszym czarnoskórym artystą, któremu udała
się ta sztuka. W ten sposób przekroczona została pewna granica nie tylko w kulturze
amerykańskiej, ale takŜe w sferze społeczno-politycznej (mimo Ŝe zapisy konstytucyjne
gwarantujące równouprawnienie pojawiły się w USA w 1964 r., segregacja rasowa była silnie
odczuwana do lat 80., a nawet później). śeby jednak przekroczyć kolejne granice Jackson
musiał bardzo szybko przekształcić swój wizerunek w obraz „uniwersalny”, czyli zatrzeć
wszelkie ślady nieakceptowanej róŜnicy. Wątki antyrasistowskie pojawiały się równieŜ
później, ale były dystrybuowane w bardzo ostroŜny sposób. Np. drugą część teledysku „Black
or White”, w której Jackson tańczy bez podkładu muzycznego, niszczy samochód pokryty
nazistowskimi symbolami, a wreszcie zmienia się w czarną panterę, prezentowano bardzo
rzadko. Ciekawe, Ŝe owa czarna pantera – symbol radykalnej organizacji politycznej
walczącej o równouprawnienie Afroamerykanów – została prześlepiona przez pierwszych
krytyków muzycznych, którzy dostrzegli w klipie jedynie przyjemny dla oka efekt wizualny i
pogodne przesłanie o tym, Ŝe Ŝyjemy we wspólnym świecie.
A jednak w pewnym momencie eksperyment wymknął się spod kontroli. Pęknięcia pojawiały
niemal od samego początku, ale dopiero z perspektywy czasu nabierają szczególnego
znaczenia. Žižek przyrównuje bliźniego do zombie, czyli czegoś, co jest zawieszone
pomiędzy Ŝyciem i śmiercią, nie jest ani Ŝywe, ani martwe, stanowi emanację czystego
popędu, którego nie moŜemy wygnać z porządku bytów oŜywionych. Od razu przypominamy
sobie scenę z „Thrillera”, w której Jackson zamienia się w zombie i porusza się w
mechaniczny sposób (tę mechaniczność włączy później do swojego popisowego
moonwalkera, który z czasem straci początkową płynność). Ale powinny nam się równieŜ
przypomnieć wypowiedzi artysty z wywiadów, w których mówił, Ŝe nie potrafi się zatrzymać,
Ŝe jego umysł pracuje cały czas, Ŝe nie umie się relaksować, czuje ciągły i wyniszczający
przymus działania.
Na uwagę zasługuje fakt, Ŝe po śmierci Jacksona w wielu wypowiedziach (najsłynniejsza z
nich padła z ust Baracka Obamy) podkreślany był rozziew między jego karierą muzyczną a
problemami osobistymi. Obama zwrócił uwagę na ogromny talent piosenkarza, nazwał go
królem popu, zaznaczając, Ŝe ciemna strona jego osobowości powinna być dla nas przestrogą,
a nie przeszkodą w uznaniu jego dokonań artystycznych. Wspominałem wcześniej, Ŝe w
przypadku Jacksona podział na prywatne i publiczne został zawieszony w chwili, w której stał
się ikoną popkultury. Kiedy jednak mechanizm przestał działać, trzeba było dokonać podziału
wtórnego, by ochronić nie tylko dorobek artystyczny piosenkarza, ale przede wszystkim
produkt, który nadal musi się sprzedawać. Taki jest – jak sądzę – sens słów Obamy. To
ostatnia chirurgiczna operacja neutralizująca perwersyjny rdzeń… nie tylko osobowości
Michaela Jacksona, ale kapitalistycznej kultury w ogóle. Z pewnością płyty Jacksona będą się
sprzedawać bez wspomnianych zabiegów wybielających. Wszak od 1983 r. przestrzeń
medialna uległa przeobraŜeniu. Skandal nie oznacza juŜ symbolicznej śmierci, lecz jest
sposobem na przechwycenie uwagi i pragnień potencjalnych odbiorców. NiezaleŜnie od tego,
co stanie się z jego artystycznym dziedzictwem, nie da się zignorować faktu, Ŝe za sprawą
rozmaitych
mechanizmów
–
emocjonalnych,
egzystencjalnych,
artystycznych,
marketingowych, a nawet politycznych – byliśmy świadkami osobliwego spektaklu, w
którym niezwykle utalentowany chłopak z Midwestu stał się ikoną kultury, a potem z wolna
na oczach szalejących fanów zmienił się w zombie.
Grzegorz Jankowicz
Niedokończony projekt
To, co z biegiem lat powstało z człowieka zwanego Michaelem Jacksonem, samego Jacksona
przypominało w niewielkim stopniu. Raczej monstrualny projekt biologiczny.
Było w nim coś potwornie smutnego, (...) myślę, Ŝe to najsmutniejsza istota ludzka, jaką
kiedykolwiek spotkałem w Ŝyciu, i słowo »smutek« wydaje mi się bardzo słabe: powinienem
raczej powiedzieć, Ŝe było w nim coś zniszczonego, coś całkowicie zdewastowanego”. Słowa
te nie odnoszą się bynajmniej do Michaela Jacksona, lecz do jednego z głównych bohaterów
powieści „Cząstki elementarne” Michela Houellebecqua. Jednak kaŜdy, kto ma w pamięci
zmieniające się oblicze zmarłego pop-króla, musi się zgodzić, Ŝe jeśli cokolwiek ono sobą
wyraŜało,
to
właśnie
przede
wszystkim
smutek.
Kolejne wersje twarzy Jacksona Ŝadną miarą nie były piękne. Najstarsi pamiętają jeszcze z lat
60. i 70. małego, czekoladowego murzynka o szerokim nosie i fryzurze afro. Słodki, czysty
głos, wdzięczne ruchy dziecka, naturalność – choć tu i ówdzie wyzierała juŜ maniera. Lecz
w oczach
małego
Michaela
nie
gościł
jeszcze
cień.
I nagle cięcie: lata 80. Z tą twarzą coś się dzieje. Zaczyna tracić kolor, skóra wyraźnie
jaśnieje. Zmienia się owal ust, kształt nosa, rysunek oczu. Ciało wprawdzie nie traci wigoru,
a nawet przeciwnie, zda się, Ŝe rozsadza je jeszcze więcej energii niŜ dotąd, jednak taneczne
kompozycje króla nowej epoki muzyki rozrywkowej zaczynają przypominać ruchy robota.
Gwałtowne, gniewne, jak gdyby kanciaste, choć jest to kanciastość podskórna – wszyscy
wszak mamy w pamięci zjawiskową płynność Jacksonowego moonwalk. MoŜna oczywiście
powiedzieć, Ŝe owa gwałtowność i gniew były obliczone na medialny efekt. Ale czy jest
wyłącznie rzeczą przypadku, Ŝe trzy kolejne, najsłynniejsze albumy Jacksona nosiły nader
zbliŜone w swej wymowie tytuły – „Thriller” (1982), „Bad” (1987) i „Dangerous” (1991)?
Na swoich ówczesnych teledyskach – które, nawiasem mówiąc, właśnie dzięki niemu stały
się w latach 80. odrębnym rodzajem sztuki – król Michael tańczy bez mała tak, jak gdyby
chciał kogoś zabić. Obrót, gwałtowne zatrzymanie się, błyskawiczny wymach nogą, zsunięcie
kurtki, skurcz mięśni twarzy. Tak, juŜ wtedy Jackson toczył jakąś wojnę, choć większość
z nas skłonna była uznać jego zachowanie za dziwactwa zblazowanego gwiazdora.
Od początku lat 90. Jackson stopniowo osuwał się w sferę pretensjonalnego kiczu, tak się
przynajmniej zdawało. Jego nowe piosenki nie porywały. MnoŜyły się spekulacje na temat
lekomanii piosenkarza, jego problemów z kobietami i osobliwych ciągot ku dzieciom.
Najgorsze jednak działo się z tą twarzą: chorobliwie blada skóra, nienaturalnie ostry nos,
pomalowane czerwoną szminką usta, oczy schowane za wielkimi, czarnymi okularami. Twarz
draŜniąca, odpychająca, ba, wręcz odraŜająca. Z trudem moŜna było dostrzec na niej uczucia,
jak gdyby Jackson z uporem szaleńca zmazywał z niej wszelkie ludzkie ślady. To była wojna,
bez wątpienia. Wojna z własną twarzą, z własnym ciałem, własną physis.
Jaki był jej ostateczny cel, nie do końca wiadomo. Patosu w niej było niewiele, więcej
z operetki lub co najwyŜej opery mydlanej. Czy Jackson chciał, jak mówili niektórzy,
upodobnić się do Diany Ross? Czy moŜe, jak mówili inni, nazywając go współczesnym
Piotrusiem Panem, pozostać wiecznym dzieckiem? Jakkolwiek by się rzeczy miały, to, co
z biegiem lat powstało z człowieka zwanego Michaelem Jacksonem, Michaela Jacksona
przypominało jedynie w niewielkim stopniu. To „coś” było raczej jakimś monstrualnym work
in progress, upiornym projektem biologicznym, 25 czerwca 2009 r. urwanym być moŜe
dopiero w pół drogi. Czymś między istotą ludzką a cyborgiem, męŜczyzną a kobietą,
dzieckiem a dorosłym, hetero- a homoseksualistą, białym a czarnym. W pewnym sensie
Jackson zmierzał ku wyznaczonemu przez siebie ideałowi piękna, takiego, które zdoła się
oprzeć
czasowi.
„Ideał piękna, takiego, które zdoła się oprzeć czasowi” – to oczywiście w skrócie program
najbardziej podejrzanego projektu wszech czasów – eugeniki. To projekt stary jak świat,
w rzeczy samej. Nie zdołała go zdyskredytować nawet bestialska lekcja XX-wiecznej historii.
Co najwyŜej zmieniły się nazwy: nie ma juŜ słowa o eugenice. Mówi się za to o ustawicznym
kształceniu, o ekologicznym Ŝywieniu; o suplementach diety; o fitnesie; o botoksie;
o permanentnym
makijaŜu;
o operacjach
plastycznych.
Na te ostatnie moŜe sobie pozwolić niewielu. Lecz uboŜsza reszta równieŜ ma do wyboru
kilka niezłych wyjść, choćby stosowanie przeróŜnych „pachnideł” (kremów, dezodorantów,
perfum) czy regularne poddawanie się torturom depilacji. Zwłaszcza ten ostatni zabieg naleŜy
uznać za przypadek w dziejach eugeniki bez mała egzemplaryczny. Bo czymŜe jest obsesja na
punkcie usuwania z ciała niemal wszystkich włosów, jak nie próbą zapomnienia, Ŝe jesteśmy
częścią natury i Ŝe nas równieŜ czeka śmierć? Wszak z największą gwałtownością usuwa się
włosy z tych organów, które przypominają nam o naszym zwierzęcym pochodzeniu...
Wszystkie te działania, na wielką skalę i na małą, świadczą wyłącznie o jednym. śe człowiek
nie porzucił marzenia o doskonaleniu siebie. Doskonalimy się na potęgę, wszyscy i cały czas,
choć najczęściej bezwiednie. Nie ma w tym zresztą nic złego, w gruncie rzeczy kaŜdy
chciałby przecieŜ zyskać Ŝycie wieczne, czyli tak mocno „wziąć się w garść”, by oddalić od
siebie to, co nieuchronne. O sile tego marzenia świadczy ostatnio – na innej płaszczyźnie –
popularność powieści przywołanego juŜ wyŜej Houellebecqua. W „Cząstkach elementarnych”
i „MoŜliwości wyspy” dał on wyraz trudnej – ale jednak – wiary w to, Ŝe ludzkość pozbędzie
się w końcu, za sprawą klonowania, swego największego wroga – śmierci. Powstanie nowy
gatunek, postludzki, pozbawiony płci i nieśmiertelny. Nie będzie cierpienia, nie będzie troski
o przyszłość, świat przestanie być zimny. Będzie „gładki, jednorodny i ciepły jak pierś
kobiety”
(„Cząstki
elementarne”,
przeł.
Agnieszka
Daniłowicz-Grudzińska).
***
Patrząc na wielokrotne cielesne przemiany Michaela Jacksona, nie sposób oprzeć się
wraŜeniu, Ŝe ów smutny człowiek bez reszty oddał się realizacji utopijnego projektu, który
miał go zaprowadzić dalej niŜ kogokolwiek przedtem. śe zaordynował sobie bezlitosny
program eugeniczny, pragnąc stać się przykładem zadziwiającej ewolucji w skali mikro,
której zakres nie obejmowałby juŜ całych tysiącleci i setek pokoleń, ale ograniczałby się do
jednego Ŝycia i jednego człowieka. „Beat it, no one wants to be defeated”. „Zwalcz to” –
śpiewał Jackson w słynnej piosence z roku 1983 – „nikt nie chce być pokonany”.
Pamiętam, wszyscy śmialiśmy się później z tej komiksowej walki Jacksona. 25 czerwca
odpowiedziało nam jego ostatnie spojrzenie: „upokorzone i smutne spojrzenie chorego
zwierzęcia, które oddala się od sfory, opiera głowę na łapach i cicho wzdycha, poniewaŜ wie,
Ŝe jest dotknięte chorobą i nie moŜe oczekiwać od swoich braci litości” (Michel Houllebecq,
„MoŜliwość
wyspy”,
przeł.
Ewa
WieleŜyńska).
Łukasz Musiał jest adiunktem w Instytucie Filologii Germańskiej Uniwersytetu Adama
Mickiewicza w Poznaniu oraz członkiem zespołu Pracowni Pytań Granicznych na tej uczelni.
oprac. Ryszard Zaprzałka