OSACZONY…

Transkrypt

OSACZONY…
OSACZONY…
Lesław Czapliński
„Osaczony…”
Pamięci prof. Jerzego Płażewskiego
„Ederly”, pierwszy, aktorski film Piotra Dumały
, twórcy przede wszystkim kina
animowanego, nawiązuje do motywu przybysza z
zewnątrz, który trafia do zamkniętego środowiska,
najczęściej społeczności małej miejscowości,
położonej z dala od wielkiego świata. Tam jest
rozpoznawany jako ten, który opuścił przed laty swe
rodzinne strony, a teraz powraca. Początkowo wzdraga
się przed przyjęciem cudzej tożsamości, lecz
ostatecznie, pod presją godzi się na to, z czego
wynikają dla niego groźne komplikacje. Pętla powoli
się zaciska, zwłaszcza gdy popełnione zostanie
morderstwo i przybywają dwaj policjanci
jakby
żywcem wyjęci ze świata Kafkowskiego „Procesu”.
Zarazem jednak aresztowanie okaże się ocaleniem i
następuje „powrót do przyszłości”, czyli
współczesności.
Pamiętam z młodości tego rodzaju film „Droga do
Saliny” Georges’a Lautnera, który być może oglądał
wtedy
i
reżyser,
będący,
skądinąd,
moim
rówieśnikiem? W tym i w tamtym przypadku nieznajomy
rozpoznany zostaje jako marnotrawny syn, brat i
narzeczony, który porzucił rodzinę.
W przypadku Dumały jest to zarazem podróż w czasie.
Bohater, konserwator dzieł sztuki Słow, przybywa
popularnym niegdyś „ogórkiem”, czyli starym modelem
autobusu marki Jelcz. Tytułowe Ederly to nazwa
wioski, której wyglądu dostarcza prawdopodobnie
jakaś poniemiecka osada z Ziem Zachodnich. Realia
wskazują na lata sześćdziesiąte, ale wkradają się do
nich pewne anachronizmy jak ten, kiedy bohater
oświeca sobie drogę komórką.
Na początku i pod koniec spotyka tajemniczego
chłopca w białej koszuli, który poza tymi dwoma
przypadkami nie pojawia się więcej, nie należąc do
grona mieszkańców, a więc uchodzić może za
wysłannika z innego świata?
Zmowa otoczenia tym bardziej okazuje się koszmarna i
absurdalna, gdy bohater odkrywa brak jakiegokolwiek
podobieństwa z tym, za kogo jest brany, co z drugiej
strony świadczyć może o tym, że mamy do czynienia
raczej z subiektywną projekcją jego własnego kryzysu
tożsamości
.
Film utrzymany jest w monochromatycznej, sepiowej
tonacji, przydającej mu znamion starych fotografij.
Nie brak w nim wizualnego poczucia humoru, kiedy
podczas „rodzinnej kolacji”
,
do której dokooptowany zostaje Słow jako syn
, spada mu widelec, po który
schyla się, a następnie wchodzi pod stół, a po
pewnym
czasie
zaglądają
tam
pozostali,
skonsternowani
uczestnicy
biesiady
.
W roli miejscowego Profesora wystąpił profesor
Jerzy Płażewski (szyderczo
obdarzony tym tytułem przez Zygmunta Kałużyńskiego w
toczonych z nim polemikach, a w rzeczywistości
doktor i znany krytyk filmowy), dla którego był to w
wieku dziewięćdziesięciu lat jednocześnie ekranowy
debiut i pożegnanie, albowiem wkrótce zmarł.
Niepokojącą
galerię
zdziwaczałych
postaci,
zaludniających ten świat, uzupełniają: ćwicząca jogę
rzekoma matka w wykonaniu Heleny Norowicz, zrzędząca
księża gospodyni
, którą
zagrała Aleksandra Górska, czy arogancki starszy
„brat” w ujęciu Piotra Lesława Skiby, ulubionego
aktora Krystiana Lupy. Głównego bohatera zagrał
Mariusz Banaszewski, a w roli organisty przypomniał
o swoim istnieniu Piotr Bajor.
Reżyserowi udało się też uchwycić senną atmosferę
miejscowości, w której zatrzymał się czas (sam
pamiętam podobne wrażenie, wyniesione z podłódzkiego
Lutomierska, do którego można było dojechać
tramwajem, a w którym wydawało się, iż wszystko trwa
jak za carskiego panowania). Daje ona znać o sobie
podczas spaceru bohatera główną ulicą, kiedy ze
stojących domów nieufnie przypatrują mu się
przyklejone do szyb ich okien twarze mieszkańców,
nasuwając mi skojarzenie z podobnym efektem,
zastosowanym przez Tadeusza Konwickiego w „Jak
daleko stąd, jak blisko”, w odniesieniu do
Drohiczyna.
Z kolei trochę upiorna galeria postaci – mieszkańców
Ederly, powoli osaczających Słowa – przywodzi nieco
przed wyobraźnię „strasznych” mieszkańców, dybiących
na tytułowego „Lokatora” Romana Polańskiego.
„Ederly”. Scen. i reż. Piotr Dumała. Zdj. Adam Sikora. Muz. Selma Mutal.
Obejrzane w krakowskim kinie Mikro dzięki uprzejmości p. Iwony Nowak.