Jestem, więc jestem szczęśliwy

Transkrypt

Jestem, więc jestem szczęśliwy
gazetaolsztynska.pl / dziennikelblaski.pl
SOBOTA-NIEDZIELA 8-9.02.2014
ROZMOWA ZE STOICKIM SPOKOJEM
9
Jestem, więc jestem szczęśliwy
— Zauważyłem, że w Polsce kobiety
częściej myślą o rozwoju. Mężczyźni
wolą tradycyjny model: telewizor
i piwo. A to prowadzi do tego, że coraz
więcej kobiet świadomych siebie
spotyka na swojej drodze
nieogarniętych emocjonalnie mężczyzn
— mówi Tomasz Mazur, filozof
z Uniwersytetu Warszawskiego,
założyciel Centrum Praktyki Stoickiej.
Ewa Mazgal
[email protected]
— Po pana książkę „Fiasko.
Podręcznik nieudanej egzystencji” sięgnęłam w przekonaniu, że ona mnie nie
dotyczy. Tymczasem okazało się, że ja też marnuję
życie, bo zbyt często rozmyślam o przeszłości, bo porównuję się z innymi, bo
robię wiele rzeczy naraz. Co
pana skłoniło do napisania
„Fiaska”?
— Od co najmniej stu lat
mamy w naszej kulturze poważny problem ze zdefiniowaniem, czym jest dobre życie. Nie dysponujemy jedynie
słusznym ujęciem ludzkiej
natury, modelu, o którym mówili starożytni i średniowieczni filozofowie. On uległ
zachwianiu. Moją intencją
przy pisaniu tej książki była
polemika z tym dawnym modelem. Nie da się dzisiaj jednoznacznie ocenić, kto marnuje swoje życie. Początkowo
nie planowałem publikacji
„Fiaska”. Od wielu lat organizuję warsztaty w Centrum
Praktyki Stoickiej. I często
na spotkaniach rozmawiamy
o konkretnych życiowych
sprawach i problemach. Na
przykład o doświadczeniu nieszczęścia czy cierpienia. Zwykłem pytać uczestników, jak
to się dzieje, że pakujemy się
w tarapaty, dlaczego mamy
nieudane życie, co zrobić,
żeby to zmienić? Zaważyłem,
że za tzw. nieudane życie odpowiadają pewne mechanizmy i schematy zachowania.
Autorzy popularnych poradników też przekonują, że aby
mieć życie udane, trzeba zrea-
lizować pewne schematy.
Schematy są więc tu i tu. Postanowiłem opisać te, które
prowadzą do nieudanego życia. Zebrałem je w jedną całość.
— Napisał pan powieść. Jej
bohaterem jest trzydziestoparoletni Brytyjczyk Tony.
Dlaczego wybrał pan taką
formę rozważań o życiu?
— Chciałem uniknąć wykładu. Zależało mi na zaprezentowaniu pewnych mechanizmów na tkance ludzkiego
życia. Pokazuję, stosując metodę ironii sokratejskiej, dwuznaczność każdej rzeczy, którą mój bohater robi w swoim
życiu lub której doświadcza.
Może być ona interpretowana
jako porażka, ale nie musi.
Może być interpretowana
jako nieodłączny element
ludzkiego życia. My żyjemy
cały czas w micie wywodzącym się z tradycji filozofii starożytnej i średniowiecznej,
który dzisiaj wspierają odkrycia psychologów i terapeutów, że istnieje podział
„dobre-niedobre”. Ten podział
jest marketingowo skuteczny.
Sugeruje nam się, że łatwo jest
sprawić, żeby było nam dobrze.
— Pana bohater nic złego
nie robi, żyje tak, jak żyją
prawie wszyscy. Pan opisuje
jego losy z punktu widzenia
filozofii stoickiej. Czym jest
stoicyzm?
— Uważam, że nie da się zastosować dzisiaj stoickiego
myślenia o człowieku w sposób bezkrytyczny. Starożytni
stoicy myśleli, że jeśli zrozumiemy naturę człowieka, to
na tej podstawie wydedukujemy model szczęśliwego ży-
Wszelkie prawa zastrzeżone. Edytor sp. z o.o.
Fot. archiwum prywatne
cia. Możemy następnie nauczyć się go realizować za pomocą technik i praktyk. To
jest praktyka oparta na pewnej niesprawiedliwości w stosunku do innych, której ja
staram się unikać. Chodzi
o to, że wierząc, że mój model
dobrego życia jest właściwy,
czuję się usprawiedliwiony
w potępianiu ludzi, którzy
żyją inaczej. Jestem też wychowany na tekstach XXwiecznych filozofów i żywię
przekonanie, że nie mamy
jednoznacznych argumentów
na rzecz tego, jaki człowiek
powinien być, by być szczęśliwy. Jestem zwolennikiem
stanowiska, że może on realizować wiele modeli życia.
Stoicyzm jest rodzajem psychicznego treningu, dzięki
któremu możemy zyskać pewien rodzaj duchowego spełnienia i szczęścia bez względu
na okoliczności. A współczesny człowiek jest „miotany”
i manipulowany. Więc stoicyzm wydaje się dobrą ofertą.
— Ciągle słyszy, że powinien coś kupić, założyć lokatę, podróżować, schudnąć,
odmłodnieć.
— I przestajemy panować
nad naszym życiem. Stoicyzm
daje alternatywę: możemy
między tym, co nam się przydarza, i nami zbudować system filtrów, które pozwolą
nam osiągnąć spokojną, zrównoważoną i stałą radość. Możemy jej też udzielać innym,
ale wymaga to wyrzeczeń
i dyscypliny.
— Przypomina mi to buddyzm. Czy metoda stoicka
jest oparta na religii?
— To trudne pytanie. Religioznawcy zastanawiają się,
gdzie jest granica między filozofią i religią. Jeżeli przyjmiemy, że istotą religii jest
wiara w bóstwo, to buddyzm
nie jest religią. Jeżeli przyjmiemy, że istota religii to system pewnych praktyk duchowych, to buddyzm nią jest.
I wtedy stoicyzm też. Więc
granica między postawą religijna i niereligijną jest nieostra. My szukamy w życiu
pewników, a pewne rzeczy
trzeba przyjąć na wiarę. Model stoicki nie jest jedynym
słusznym modelem, ale trzeba coś założyć, by móc nad
tym pracować. Postawa stoicka jest mniej modna niż,
dajmy na to, postawa egzystencjalisty, który ma poczucie
absurdu i rozpaczy. A stoik
afirmuje rzeczywistość i uważa, że samo istnienie może być
radością.
— A ja sądzę, że egzystencjalna rozpacz i stoicka radość istnienia nie
wykluczają się. Życie każdego z nas zmierza do nieuchronnego końca i, moim
zdaniem, jest to koniec ostateczny. To przekonanie nie
pozbawia mnie jednak radości życia, płynącej z drobiazgów: świeci słońce, na
półkach stoją książki,
mamy grono przyjaciół.
— Stoicy uważają, że dzięki
wypracowaniu pewnego sposobu myślenia i reagowania
możemy w pewnym sensie
doświadczyć wieczności tu
i teraz oraz poczucia uczestnictwa w wielkim spektaklu
świata. A to daje nam poczucie doskonałej radości z każdej chwili, choć wiemy, że życie się skończy.
— Rozumiem, że dzięki radości czerpanej z siebie potrafimy być pogodni
niezależnie od pogody i pory
roku. A wielu ludzi przez
cały tydzień czeka na piątek, przez cały rok na lato
i całe życie na szczęście. Wydaje mi się, że współczesny
człowiek ciągle czeka na niezwykłą gratyfikację.
— I pojmuje ją jako zestaw
bodźców zewnętrznych, bo
tak zostaliśmy wychowani.
Nauczono nas, co powinno
być taką gratyfikacją, tą frajdą. I to w dodatku nakręca
całą gospodarkę, bo ludzie
którzy mają dużo celów i potrzeb, więcej kupują, a żeby to
zrobić, muszą więcej pracować.
— Wspomniał pan o wyrzeczeniach. Z czego mamy zrezygnować?
— Musimy wyrzec się systemu gratyfikacji, który daje
nam satysfakcję, a na początku nie widać efektu. To tak jak
przy zmianie diety. Na działanie nowej musimy poczekać.
Tę sytuację opisuję w mojej
nowej książce, która ukaże
się wiosną.
Przede wszystkim wyrzekamy się czerpania satysfakcji
z sytuacji zewnętrznych. Jeżeli
piszę książkę i moje poczucie
wartości uzależniam od jej
sukcesu i uznania, wtedy nie
jestem stoikiem. Stoik to ktoś,
kto rezygnuje z tego modelu.
To nie znaczy, że mam przestać pisać książki. Chodzi o to,
bym nie uzależniał wewnętrznego spełnienia od
tego, co stanie z tymi książkami i jak zostaną odebrane.
Bo inaczej stanę się, jak mówią stoicy, niewolnikiem zewnętrznych okoliczności.
— Czy na pana spotkania
przychodzi więcej mężczyzn
czy kobiet?
— Zauważyłem, że od lat
w Polsce kobiety częściej myślą o rozwoju, zwłaszcza w sferze emocji. Mężczyźni wolą
tradycyjny model: telewizor
i piwo. A to prowadzi do tego,
że coraz więcej jest w Polsce
kobiet świadomych siebie
i rozwiniętych emocjonalnie.
I one następnie spotykają na
swojej drodze trochę nieogarniętych emocjonalnie
mężczyzn.
CO TO JEST?
Stoicyzm to kierunek filozoficzny zapoczątkowany w III
wieku p.n.e. w Atenach przez Zenona z Kition, kontynuowany przez całą starożytność. Wywarł znaczny wpływ na
rozwój chrześcijaństwa. Modelem człowieka był mędrzec,
który żył w zgodzie z naturą i kierujący się rozumem. Etyka
stoicka opiera się na zasadzie osiągania szczęścia przez wewnętrzną dyscyplinę moralną, sumienne spełnianie obowiązków oraz odcięcia emocji od zdarzeń zewnętrznych.
Nazwa szkoły pochodzi od greckiego słowa „stoa“ oznaczającego portyk, publiczne miejsce spacerów i spotkań. Stoicyzm był popularny w starożytnym Rzymie. Do Rzymu
wprowadził go grecki niewolnik Epiktet. Najbardziej znanymi stoikami rzymskimi byli: Lucjusz Anneusz Seneka i cesarz Marek Aureliusz, autor „Rozmyślań“.