Zajrzyj do książki
Transkrypt
Zajrzyj do książki
WSTĘP Bądźcie nowocześni, lecz pozostańcie tradycyjni. Łączcie to, co uniwersalne i to, co lokalne. Wyrażajcie lokalne przez uniwersalne i uniwersalne przez lokalne. Bądźcie dynamiczni, lecz zarazem stali, bo tylko w ten sposób będziecie sobą. Łączcie wiedzę z przeżywaniem misterium i niech owe osiem wymiarów, tworzących cztery pary paradoksów, ukształtuje w was oktagon (ósmy dzień), który w naszym kościelnym malarstwie jest symbolem wieczności. Bądźcie bliscy ludziom, głoście Chrystusa, strzeżcie wiary naszych przodków, przyczyniajcie się do wzrostu chwały naszego narodu. I niech wasze serca zawsze będą przepełnione miłością do ludzi, gdyż miłość jest podstawą pokoju, którego tak pragnie i poszukuje dzisiejszy świat 1. Dumitru Staniloae urodził się 16 listopada 1903 r. we Vladeni koło Brasov w Transylwanii. Przecięcie się europejskiego Wschodu i Zachodu, wyznań chrześcijańskich – od ortodoksji przez katolicyzm po protestantyzm – oraz tradycyjna pobożność rumuńskiego prawosławia kształtowały jego osobowość. Matka, Rebeka, była osobą pełną wigoru i żywotności. Do domu wnosiła klimat pogody i humoru. To ona zabierała na rękach małego Dumitru do kościoła i pragnęła, by w przyszłości został kapłanem. Z owych nawiedzin pozostało mu na zawsze „oczarowanie” i przeświadczenie, że „bywał w nieco innym świecie”. Ojciec był postacią wyciszoną, pełną pokoju i powagi. W maleńkim i odciętym od świata Bresov cieszył się opinią mędrca i wielkim autorytetem. Jako student i młody profesor terminowałem u wielu mistrzów i wiele przeczytałem. Od każdego coś wziąłem, lecz po pewnym czasie odrzucałem to wszystko, co nie pomagało mi w bezpośrednim pojmowaniu i doświadczaniu Boga. Dopiero jednak Ojcowie odsłonili przede mną całą głębię autentycznego poznania Boga i radość życia w Nim. Filozofia i teologia, które studiowałem w młodości, pobudziły mnie do tego, by uwspółcześnić i wyrazić styl rozumowania i przeżywania zawarty u Ojców. Ta sama filozofia i teologia dały mi także możliwość ogarnięcia problemów, z jakimi musi dzisiaj konfrontować się chrześcijańska wiara i na które, z pomocą Ojców, starałem się dać pewne odpowiedzi.(...) Jestem przekonany, że istnieje organiczny związek między myślą patrystyczną a myśleniem, które ma odpowiedzieć na dzisiejsze problemy. Ojcowie są nieśmiertelni. To oni jako pierwsi, opierając się na Ewangelii, odkrywali odwieczne misterium osoby i wspólnoty, którego cała filozofia panteistyczna – czy to przedchrześcijańska, czy też ta powiązana z panteistycznymi religiami niechrześcijańskimi – nie zdołała pojąć. Misterium przez nich odkryte posiada głębie niewyczerpane 2. Po ukończeniu gimnazjum, w roku 1922, Dumitru rozpoczął studia teologiczne w prawosławnym seminarium w Cernaut w Bukowinie. Niemałą rolę w podjęciu tej drogi odegrała, obok matki, postać wuja-kapłana. W seminarium Staniloae spotkał się z teologią wykładaną według schematów racjonalizmu niemieckiego. Wszystko było suche, martwe. Trochę ożywienia wprowadzały wykłady z historii Kościoła i dogmatu. Były ciekawe, nie zgłębiały jednak znaczenia samych dogmatów. Licencjat napisał na temat chrztu dzieci. W trakcie tych studiów Staniloae po raz pierwszy zetknął się już jednak z tradycją hezychazmu, która miała nań mocno oddziaływać. Mimo wszystko głęboko rozczarowany tym, czego i jak nauczano, oraz ciągle poszukujący, przerwał pobyt w seminarium i rozpoczął na krótko w Bukareszcie studiowanie literatury i poezji. Po spotkaniu z metropolitą Balanem powrócił do Cernaut, gdzie z bagażem nowych doświadczeń zajął się zgłębianiem liturgii, związków między dogmatem i duchowością oraz nauką języków (rosyjski, niemiecki, grecki). Dzięki nim mógł czytać takich autorów, jak z jednej strony Bułhakow a z drugiej Kant, Hegel czy Schopenhauer. Metropolita umożliwił mu roczny pobyt w Grecji, gdzie pogłębił znajomość greki, celem studiowania Ojców, oraz zetknął się z nowymi nurtami tamtejszej teologii. W Atenach napisał pracę, którą zaprezentował jako rozprawę doktorską pod tytułem Życie i działalność Patriarchy Dositeo z Jerozolimy oraz jego powiązania z krajami rumuńskimi (1928). Przeanalizował w niej postać siedemnastowiecznego patriarchy, który w potoku ruchów reformistycznych zachodniego chrześcijaństwa oraz towarzyszących mu sporów teologicznych i politycznych, precyzował linie charakteryzujące wschodnich chrześcijan. Staniloae pokazał, jak Dositeo w swojej działalności oparł się na kościele rumuńskim, który – pomimo inwazji tureckiej – bronił swej tożsamości wyznaniowej i narodowej oraz wspierał liczne inicjatywy patriarchy na terenie Ziemi Świętej. Można domyślać się, że młody Staniloae, pisząc ten tekst, sam pragnął zgłębić tajemnice własnej tożsamości eklezjalnej i kulturowej. Był Rumunem, wyrósł w tradycji wschodniego chrześcijaństwa lub – jak sam mówił – „łacińskiego Wschodu”. Stał w obliczu przecięcia się Zachodu i Wschodu, wobec nowej kultury i bogactwa tradycji. Pytał o zakres misji wyznaczanej mu przez Opatrzność w tej perspektywie. Na razie jednak miał jeszcze czas na rozglądanie się i zbieranie doświadczeń. Metropolita Balan pragnął zreorganizować teologiczny Instytut w Sibiu. W związku z tym posłał kilku młodych studentów do zagranicznych ośrodków akademickich. Staniloae znalazł się w Monachium (1928–1929), celem studiowania historii Bizancjum. Jego zainteresowania Grzegorzem Palamasem zaprowadziły go na dwa miesiące do Paryża, gdzie mógł źródłowo skonsultować kilka manuskryptów związanych z tym autorem i kontrowersjami teologicznymi epoki. W czasie swego pobytu na Zachodzie Staniloae zapoznał się z protestancką teologią dialektyczną Karla Bartha. Zachwyciła go u tego szwajcarskiego protestanta koncepcja osoby i personalnego doświadczenia Boga. Nie mógł jednak zaakceptować jego „teologii oddalenia”, która wyolbrzymiała prawdę o separacji między Bogiem a człowiekiem. Prawdopodobnie w tym kontekście wykrystalizowało się u Staniloae przekonanie o „bliskości Dalekiego”, w czym niemałą rolę odegrały pisma Grzegorza Palamasa i jego teoria „niestworzonych energii”. Czy to teologia dialektyczna, czy też teologia świętego Grzegorza Palamasa umożliwiały mi dostrzeżenie Boga żywego i osobowego. Gdy jednak teologia dialektyczna ukazywała Boga niejako oddzielonego od człowieka, gdyż ten nie był w stanie uwolnić się od swoich grzechów, w teologii palamickiej Bóg był Tym, który porusza się w kierunku człowieka, który wzywa Go na modlitwie. W teologii dialektycznej znajdowałem Boga oddzielonego, zachowującego dystans – w palamickiej zaś Bóg wychodził ku człowiekowi i objawiał mu się na modlitwie w postaci światła. Ten Bóg napełnia go swoimi energiami, mimo że pozostaje transcendentny, niewyrażalny i apofatyczny w swojej istocie 3. Dumitru Staniloae po powrocie z zagranicy rozpoczął trwającą następne piętnaście lat (1929–1946) pracę naukową jako profesor teologii, a potem i rektor Akademii Teologicznej w Sibiu. Był redaktorem metropolitalnego czasopisma „Telegraful Roman”, w którym rozpoczął publikację pierwszych, głównie popularnych, artykułów historycznych i teologicznych. W 1930 roku Staniloae wydał rumuńskie tłumaczenie Dogmatyki, napisanej przez jednego ze znakomitszych współczesnych teologów greckich Christosa Andrutsosa (1867–1935). W pracy tej (wydanie greckie 1907) teolog ów praktycznie jako pierwszy zaprezentował syntezę greko-ortodoksyjnej dogmatyki, która – pomimo swoich braków – pozostała pracą wzorcową przynajmniej przez najbliższe pół wieku. Czy młody teolog z Sibiu, przedzierając się jako tłumacz przez 460 stron Andrutsosa, myśliciela starszego o jedno pokolenie, chciał dać swoim rumuńskim adeptom teologii jedynie dobry podręcznik dogmatyki, czy też powoli, terminując jako tłumacz u dobrego mistrza, szukał własnej syntezy? A może to wtedy zrodziły się projekty jego późniejszych prac? Prawdopodobnie – możemy tak dziś powiedzieć – wszystkie te czynniki współdziałały ze sobą, kształtując dobre podstawy późniejszej budowli. Na krótko przed swoimi święceniami (27 IX 1932) Dumitru ożenił się, „rozczarowując” nieco metropolitę Balana, który widział go jako przyszłego mnicha. Dwoje pierwszych dzieci, które narodziły się w odstępie 12 lat, zmarło. Trzecie dziecko, córka, jest obecnie pisarką i poetką. Żyje w Niemczech. Ważnym katalizatorem dla teologicznych poczynań Staniloae w tym czasie stał się kontekst kultury rumuńskiej. Przeżywała ona w okresie międzywojennym niezwykle wysokie stadium rozwojowe, które brutalnie przerwała najpierw wojna, a potem komunizm. Jak bogatym był ów świat, można wyczytać choćby z nie tak dawno wydanych i po polsku dzienników i wspomnień M. Eliadego. Spotykali się ze sobą teologowie, filozofowie i literaci, profesorowie uniwersytetów i poeci, twórcy kultury i mnisi. Dyskutowano nad podstawami ortodoksji i tożsamości rumuńskiej, szukano punktów wspólnych dla Kościoła i kultury. Mnożyły się książki, czasopisma i kongresy. Młody profesor z Sibiu, by dać odpowiedź na zagadnienia „dzisiejsze i jutrzejsze”, obejrzał się wstecz. W roku 1938 opublikował pracę zatytułowaną Życie i nauka Grzegorza Palamasa. Było to studium solidne z punktu widzenia historycznego i teologicznego oraz pionierskie na gruncie „palamologii”. Staniloae dołączył do niego własne tłumaczenie tej części dzieł XIV-wiecznego hezychasty, które nie zostały jeszcze opublikowane. Dumitru z teologicznego punktu widzenia uwypuklił głównie dwa wielkie tematy fascynujące teologię epoki Palamasa: ścisłe powiązanie dogmatu i doświadczenia życia duchowego oraz „rozróżnienie-i-identyczność” istniejące w Bogu między Jego istotą i energiami. Tematy te, odpowiednio rozwinięte, rozbrzmiewać będą szerokim echem w późniejszych pracach rumuńskiego teologa. Oto Bóg – absolutnie niedostępny w swojej „istocie” – uczestniczy w naszym życiu, w życiu całego stworzenia przez swoje „energie”. Tutaj znajduje swoje centrum misterium Jego miłości i teologia wspólnoty. Dla Staniloae boskie i niestworzone energie przenikają wszystko. Emanują nade wszystko w Zmartwychwstałym Chrystusie, który otwiera drogę do przebóstwienia człowieka, nadaje zarówno całemu kosmosowi, jak i ludzkiej kulturze wymiar duchowy. Książka stała się podstawą współczesnych studiów nad Palamasem. Na przedłużeniu tych myśli i dyskusji, w klimacie jednak odmiennym wskutek wybuchu drugiej wojny światowej, ukazały się dwie inne książki: Stosunek Lucjana Blagi do chrześcijaństwa i ortodoksji (1942) oraz Jezus Chrystus i odnowa człowieka (1943). W pierwszej Staniloae zanalizował proponowaną przez znanego ówcześnie poetę i filozofa rumuńskiego koncepcję kultury, którą ów ograniczał do wymiarów immanentnych (co najwyżej panteizujących) oraz przeciwstawił jej wizję kultury, w której element Boży i ludzki współpracują ze sobą. Pozycja druga wychodziła naprzeciw antropologicznym dyskusjom epoki. Ojciec Dumitru językiem teologicznym mówił o tym, że człowiek bez Chrystusa nie może ani siebie zrozumieć, ani znaleźć odpowiedzi na nękające go pytania, ani też rozwiązać historyczne problemy. Krytyce poddał wszystkie „humanizmy zamknięte” i zaproponował drogę ku humanizmowi otwartemu na transcendencję i przebóstwienie. Praca ta wskutek wojny nigdy nie została należycie oceniona i przyjęta. Pozostała w ukryciu. Stanowi jednak fundamentalne dzieło literatury rumuńskiej czy w ogóle prawosławnej tamtej epoki. Staniloae sięgnął w niej do źródeł patrystycznych (głównie do Atanazego z Aleksandrii i Maksyma Wyznawcy), dając wizję antropologicznego i kosmicznego przebóstwienia. Połączył aspekt soteriologiczny i ontologiczny (to właśnie stanowi o oryginalności książki). Jego zdaniem do zawężonych wizji czy to katolickiego „wybawienia”, czy protestanckiego „usprawiedliwienia”, należy dodać i uwydatnić koncepcję „przebóstwienia”, które w akcie Wcielenia i Zmartwychwstania Chrystusa sięga najgłębszych, ontologicznych pokładów osoby ludzkiej, szkicując nowy wymiar ludzkiej egzystencji. Praca, gdy ją rozważyć na tle ówczesnej teologii czy to wschodniej, czy zachodniej, jeszcze bardziej uwydatnia bogactwo myśli oraz pionierskie intuicje autora. Okres profesorowania i rektorowania Dumitru Staniloae w Sibiu wieńczy publikacja czterech tomów Filokaliów (1945–1948). Na ich ukazanie się miało wpływ kilka przyczyn. Jedną z nich był niezwykle dynamiczny rozwój rumuńskiego monachizmu i kilka wybitnych postaci z nim związanych (np. Ionaniche Moroi i Nikodem Mandita). Dalej wskazać należałoby na poszukiwania własnej tożsamości, wszczęte przez rumuńskich świeckich intelektualistów. One to doprowadziły do ponownego odkrycia hezychazmu i „modlitwy Jezusa”. W Bukareszcie, w klasztorze Antim, obydwa te nurty spotkały się, rodząc najpierw zainteresowanie Filokaliami, a potem ideę nowego ich przetłumaczenia, wydania i uprzystępnienia szerokiemu ogółowi. I tutaj ponownie pojawił się Dumitru Staniloae ze swoją wrażliwością na bieżące potrzeby, z przekonaniem o konieczności kontynuowania tradycji, z dalekowzrocznością sięgającą poza paraliżujący horyzont wojennych zniszczeń i zaczynającej się komunistycznej okupacji jego ojczyzny oraz ze swoją... pracowitością. Proszę go sobie wyobrazić i wczuć się w jego rolę, gdy w takim, a nie innym historycznym kontekście, pochyla się nad starożytnymi tekstami chrześcijańskiej duchowości, tłumaczy, pisze wstępy, redaguje. To między innymi jego Filokalia, pomimo że sam był żonatym kapłanem i profesorem teologii, stały się czynnikiem wpływającym na dalszy, niezwykle dynamiczny rozwój życia mniszego Rumunii w ciągu kolejnych dziesięcioleci. Zdając zaś sobie sprawę z roli monastycyzmu w całej strukturze i tradycji kościołów wschodnich, można powiedzieć, że w olbrzymim stopniu ukształtował on dzisiejszy duchowy profil rumuńskiej duchowości i życia kościelnego. W roku 1949 Dumitru Staniloae przeniósł się do Bukaresztu, gdzie wykładał w Instytucie Teologicznym. Początkowo nauczał teologii mistycznej, gdy jednak przedmiot ten został przez władze komunistyczne umieszczony na indeksie, wykładał dogmatykę do chwili przejścia na emeryturę (1978). Przerwę w tym niemalże trzydziestoletnim okresie stanowi pięć lat (1958–1964), które spędził w więzieniu. Jedną z głównych przyczyn uwięzienia był jego wpływ na rumuńskich mnichów. Staniloae fakt swego uwięzienia utrzymywał w tajemnicy aż do chwili upadku reżimu komunistycznego (1989). Skromnie podsumował ten czas: „Doświadczenie, jak każde inne. Było może tylko trochę trudne dla mojej rodziny”. Po powrocie z więzienia jego teologiczno-pisarska działalność sięgnęła szczytu. Staniloae pracował przede wszystkim nad nową syntezą teologiczną i uczestniczył w rozlicznych dyskusjach. Nie czas i miejsce tutaj na omawianie tego zdumiewającego swoimi rozmiarami i głębią dzieła. Wymieńmy jedynie punkty najważniejsze, które – ukryte, niczym zarodki, – tkwią w omówionych powyżej pierwotnych i „młodzieńczych” orientacjach rumuńskiego teologa. Tak więc w roku 1978 Dumitru Staniloae wydał trzytomową Ortodoksyjną teologię dogmatyczną, która jest sumą i zwieńczeniem jego pięćdziesięcioletniej pracy i poszukiwań oraz jedną z najdojrzalszych i najwartościowszych prac teologicznych współczesnej myśli chrześcijan wschodnich. W roku 1981 ukazała się Duchowość ortodoksyjna, a w 1986 Duchowość i wspólnota w ortodoksyjnej liturgii. Można więc mówić o „trylogii”, która rekapituluje myśl autora. Obrazu dopełnia dwanaście tomów Filokaliów oraz kilkadziesiąt artykułów o szerokim zasięgu tematycznym. Ojciec Dumitru wielokrotnie był zapraszany z wykładami i wystąpieniami poza granice Rumunii: do Aten, Tessalonik, Paryża, Strasburga, Bonn. Wydział teologiczny uniwersytetu w Tessalonikach przyznał mu tytuł doktora honoris causa (1976), podobnie jak paryski Instytut St. Serge (1981). Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że – jak powiedział J. Moltman we wstępie do pierwszego tomu niemieckiego tłumaczenia Dogmatyki – Staniloae jest „ciągle mało znany na Zachodzie, nie przestając być zarazem najbardziej wpływowym i twórczym współczesnym teologiem ortodoksyjnym”. Niech te kilka stronic prezentowanych w niniejszej pracy przyczyni się do poznania tego rumuńskiego myśliciela i będzie hołdem złożonym mu w rocznicę jego 90 urodzin. W kontekście tego, co zostało powiedziane o twórczości teologicznej Dumitru Staniloae, tekst niniejszy przedstawia się bardzo niepozornie. Jest to pięć maleńkich rozdziałów, będących zapisem pięciu konferencji wygłoszonych we wrześniu 1974 roku do wspólnoty mnichów w Chevetogne 4. Ich prostota i przejrzystość są ujmujące. Czytać je, to tak, jakby po zwiedzeniu galerii jakiegoś malarza i zachwycie nad jego rozmachem, wielkością i talentem, wejść nagle do prywatnego atelier, gdzie w rogu, nieco ukryty, znajduje się maleńki obrazek, nakreślony jakby od niechcenia, w chwili relaksu. Skupia on w sobie jednak lata żmudnych studiów, poszukiwań i prób. Linie są lekkie i pełne, kolory doskonale zharmonizowane. Znawca z łatwością odnajduje w tym obrazie wszystkie motywy pozostałych prac skondensowane do granic możliwości i ostatecznie wydoskonalone. Dzięki temu maleńkiemu obrazkowi odsłania się przed nami prawdziwy wymiar i znaczenie wszystkich pozostałych płócien. Jest to także dzieło, które – jak żadne inne – ukazuje głębię i oblicze artysty. To obraz bardzo przez niego samego ceniony. Kontynuując porównanie z malarstwem, należałoby powiedzieć o „ikonicznym” charakterze tych konferencji. Napisanie ich poprzedziły godziny medytacji i celebracji. Narodzinom towarzyszyła modlitewna atmosfera klasztornej wspólnoty. Linie są proste, oparte na kanonach ustalonych przez tradycję Ojców, ale w barwach i kształtach odbija się talent wielkiego artysty. Są zaproszeniem do długiej, spokojnej medytacji i zapatrzenia się w to, co ukryte, do sięgnięcia korzeni rzeczywistości. Kwiecień 1993