Niewypał legislacyjny czyli o odrębnej reglamentacji sto
Transkrypt
Niewypał legislacyjny czyli o odrębnej reglamentacji sto
prof. dr hab. Kazimierz Korzan Uniwersytet Śląski Niewypał legislacyjny czyli o odrębnej reglamentacji stosunku własności lokali Spośród różnorodnych form i typów własności coraz szerszego znaczenia nabiera problematyka wyodrębnionych nieruchomości lokalowych w domach stanowiących własność komunalną. Problematyka ta jest częścią składową szerszego zagadnienia, jakim jest własność uregulowana w kodeksie cywilnym. Zgodnie z ideą jedności porządku prawnego, ustawodawca zamieścił w owym kodeksie przepisy upoważniające do kreowania odrębnych nieruchomości lokalowych oraz przepisy określające sposób zarządu rzeczą wspólną. Ze względu na prawidłowość regulacji kodeksowej oraz wypracowanie przez orzecznictwo i literaturę zasad dotyczących ochrony praw współwłaścicieli budynków, wspomniana regulacja pozwala na wykonywanie tych praw zgodnie z interesami współwłaścicieli, mimo narastania w zmienionych warunkach ustrojowych i społeczno-gospodarczych różnych perturbacji. Fakt ten potwierdza tezę, że spójność i jasność przepisów jest czynnikiem podstawowym dla utrzymania domów w stanie nadającym się do korzystania z nich zgodnie z ich przeznaczeniem. W przeciwieństwie do tego, wadliwe przepisy doprowadzają przy ich stosowaniu do komplikacji i zbędnych nieporozumień, zwłaszcza gdy są często w sposób nie skoordynowany zmieniane. Tego rodzaju zmiany prowadzą do niepewności prawa. Zwrócili już na to uwagę starożytni Rzymianie w słowach: Ubi ius incertum, ibi ius nullum (gdzie prawo niepewne, tam nie ma prawa). 9 REJENT Nr 7/8 - lipiec/sierpień 1995 r. Trafność tego założenia uwypukla zajęte przed pół wiekiem stanowisko znanego procesualisty S. Gołąba, który z przytoczonych wyżej względów ostro przeciwstawiał się nieprzemyślanym zmianom prawa. Twierdził mianowicie, że „nie należy rozpoczynać poprawy stosunków w państwie od ustawicznej nowelizacji świeżo ogłaszanych przepisów prawnych, od ciągłych, nieraz wprost histerycznych zmian w materiale prawodawczym - zmian, które można przekląć, jak Dante złorzeczył niegdyś prawodawstwu Florencji". Mimo tego należy czuwać, aby prawo jako zjawisko wtórne w stosunku do postępu w sferze społeczno-gospodarczej i politycznej odzwierciedlało zmiany, jakie się dokonują w owej sferze. Dla odzwierciedlenia i zachowania jedności regulacji, należało raczej w sprawie współwłasności domów czynszowych ograniczyć się do wprowadzenia pewnych korekt i uzupełnień kodeksu cywilnego. Jeśli się mimo tego zdecydowano na kompleksowe uregulowanie problematyki współwłasności w owym domu w odrębnym akcie prawnym, to należało tę problematykę uregulować w sposób właściwy. Niestety, ustawa z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali (Dz.U. Nr 85, poz. 388), zwana dalej w skrócie „ustawą", stanowi wprost niewypał legislacyjny, gdyż nie odpowiada temu postulatowi. Świadczy o tym choćby okoliczność, że ustawa ta nie jest regulacją kompletną, co jasno wynika z generalnego odesłania do kodeksu cywilnego w kwestiach w niej nie unormowanych (art. 1 ust. 2). Trudno się przy tym domyślić, w jakim celu powtórzono to odesłanie w art. 19 ustawy w odniesieniu do lokali wyodrębnionych w liczbie mniejszej od dziesięciu. Przecież i bez tego wiadomo, że w wypadkach, w których dane zagadnienie nie jest rozstrzygnięte w omawianej ustawie, należy stosować przepisy kodeksu cywilnego. Treść art. 19 ustawy pociąga za sobą inną jeszcze ujemną konsekwencję. Daje bowiem przy rozumowaniu a contrario asumpt do twierdzenia, że jeżeli lokali wyodrębnionych wraz z lokalami nie wyodrębnionymi jest więcej niż dziesięć, w kwestiach nie unormowanych w ustawie o własności lokali nie stosuje się kodeksu cywilnego. Tak jednak nie jest. Ani treść art. 19, ani art. 18 ust. 3 ustawy nie wyłączają możliwości stosowania 10 Niewypał legislacyjny.. przepisów kodeksu cywilnego w tych wszystkich wypadkach, w których dane zagadnienie nie zostało uregulowane w ustawie o własności lokali. Pomijając tę kwestię należy stwierdzić, że przepisy ustawy o własności lokali stawiają właścicieli wyodrębnionych nieruchomości lokalowych w pozycji wprost upośledzonej w zestawieniu z uprawnieniami, jakie przysługują gminom będącym współwłaścicielami domów, w których te lokale się znajdują. Dla potwierdzenia słuszności wypowiedzi wystarczy odwołać się do art. 22 ust. 2 ustawy, wymagającego zgody właścicieli lokali wyrażonej w uchwale tylko w sprawach dotyczących czynności przekraczających zakres zwykłego zarządu. Omawiana ustawa, odmiennie niż art. 199 k.c., nie traktuje braku owej zgody jako przeszkodę do podjęcia tej czynności przez zarząd. Wskutek powyższego, gminy występujące w charakterze współwłaścicieli są w stanie w sposób autokratyczny narzucić swoją wolę wszystkim właścicielom odrębnych nieruchomości lokalowych, którzy stanowią mniejszość. Wprawdzie w świetle art. 23 ust. 2 ustawy o własności lokali, tak samo jak w sytuacji z art. 204 k.c., uchwały zapadają większością głosów liczonych według wielkości udziałów, ale niemal w każdym wypadku gminy jako właściciele dysponują większością głosów. Nie da się więc zaprzeczyć, że mają ustawowo zagwarantowane prawo do dyrektywnego działania w sprawach zarządzania domami czynszowymi stanowiącymi własność wspólną. Cytowana ustawa, w celu zabezpieczenia owego prawa, nie dąży do równej ochrony wszystkich współwłaścicieli. Co więcej, w przeciwieństwie do art. 199 i 203 k.c., nawet o zapobieganiu pokrzywdzeniu mniejszości nie wspomina. Pozbawia również ową mniejszość możności prewencyjnego działania. W omawianej ustawie nie ma przepisów analogicznych do art. 201 i art. 202 k.c., które zezwalają na zwrócenie się do sądu o rozstrzygnięcie w razie, gdy brak zgody większości na dokonanie czynności zwykłego zarządu lub gdy większość współwłaścicieli postanawia dokonać czynności rażąco sprzecznej z zasadami prawidłowego zarządu. Prezentowanego stanowiska nie podważa treść art. 24 ustawy. Artykuł ten ma wąski zasięg działania, gdyż legitymacja do 11 REJENT Nr 7/8 - lipiec/sierpień 1995 r. zgłoszenia żądania rozstrzygnięcia sprawy przez sąd przysługuje wyłącznie zarządowi, a nie pojedynczym właścicielom nieruchomości lokalowych, tak jak ma to np. miejsce w sytuacji z art. 202 k.c. Właściciele lokali znajdujący się w mniejszości są w gorszej sytuacji od gminy jako właściciela dominującego, również dlatego, że omawiana ustawa zapewniła im możliwość obrony swych praw wyłącznie w formie represyjnej. Wskutek powyższego mogą oni żądać ochrony sądowej (art. 25 i 26 ustawy) tylko wtedy, gdy już doszło do naruszenia ich praw. Trzeba mieć przy tym na uwadze, że udowadnianie owego naruszenia jest wysoce utrudnione wobec zastąpienia przez ustawodawcę przewidzianego w art. 208 k.c. uprawnienia do żądania przez każdego ze współwłaścicieli rachunku z zarządu enigmatycznym obowiązkiem udzielenia stosownych informacji (art. 29 ust. 2 zd. drugie ustawy). Przy prawie do uzyskania takich informacji, jak właściciele odrębnej nieruchomości lokalowej będą mogli udowodnić, że zarząd narusza zasady prawidłowej gospodarki w rozumieniu art. 26 ustawy? Iluzoryczna skuteczność przedstawionych środków obrony praw mniejszości daje nie tylko podstawę do snucia różnego rodzaju refleksji o wydźwięku pejoratywnym, ale i podważa podniesioną do godności normy konstytucyjnej ideę sprawiedliwości społecznej, zwłaszcza na tle bezdusznej treści art. 16 ustawy zezwalającej na sprzedaż w trybie procesu lokalu, jeżeli jego właściciel - często balansujący na pograniczu nędzy z powodu bezrobocia, niemożności świadczenia pracy z innych przyczyn - zalega długotrwale z zapłatą należnych opłat. Skoro art. 36 § 3 prawa spółdzielczego z 1982 r. (tekst jednolity - Dz.U. z 1995 r. Nr 54, poz. 288) przyznaje każdemu członkowi spółdzielni we wszystkich sprawach jeden głos, bez względu na liczbę posiadanych udziałów, to niepodobieństwem jest tolerowanie jedynowładztwa gminy w sprawie wytoczenia procesu o sprzedaż cudzego lokalu i dyrektywnego działania w innych ważniejszych sprawach. W szczególności nie można zgodzić się na to, aby w kwestii zaciągania zobowiązań dotyczących nieruchomości wspólnej decydowała uchwała zapadła większością głosów, liczoną według większości udziałów, a nie według „liczby 12 Niewypał legislacyjny.. głów". Za zobowiązania te przecież, zgodnie z art. 17 ustawy, odpowiada cała wspólnota mieszkaniowa. Jeśli wadliwie funkcjonujący zarząd zaciągnie w sposób bezkrytyczny olbrzymie kredyty, to w razie konieczności rozłożenia ich spłaty na całą wspólnotę mieszkaniową, osoba fizyczna jako właściciel nieruchomości lokalowej, nawet przy niskim udziale we współwłasności, może być unicestwiona pod względem ekonomicznym do końca życia, ponieważ nie będzie mogła spłacić jednorazowo powstałego - niezależnie od jego woli - obciążenia finansowego. Konieczna jest więc tu interwencja ustawodawcza, gdyż doświadczenia blisko rocznego obowiązywania ustawy o własności lokali wskazują, że właściciele dysponujący w sumie większością udziałów raczej dobrowolnie nie pozbawią się prawa do jednoosobowego decydowania. Wobec uzewnętrzniania tego rodzaju postaw przez wspomnianych właścicieli, art. 23 ust. 2 ustawy umożliwiający przyznanie w umowie notarialnej lub uchwale każdemu właścicielowi jednego głosu ma znaczenie hipoteczne. Świadczy o tym fakt, że właściciele o przeważającej liczbie udziałów nie tylko nie skłaniają się w kierunku wykorzystywania powołanego przepisu, ale - fetyszyzując swoje prawo do przesądzenia autokratyczną wolą o wszystkich sprawach wspólnoty mieszkaniowej - zgłaszają wnioski o wybór dotychczasowych podmiotów na stanowisko zarządcy. Na przykład Gmina K. w marcu 1995 r. zgłosiła samego siebie na owego zarządcę. Teresa O., jako jej pełnomocnik, pouczyła wszystkich właścicieli odrębnych nieruchomości, że zostaną przegłosowani przez gminę reprezentującą przeważającą liczbę głosów, dlatego bez znaczenia jest, czy obecni właściciele będą głosowali za czy przeciw wnioskowi. Pogląd ten a priori podlega odrzuceniu. Jego autorka zapomniała o leżącej u podstaw naszego systemu prawnego zasadzie, że nikt nie nie może być sędzią we własnej sprawie (nemo iudex in sua causa). Przy dopuszczeniu do takiego wyboru doszłoby do parodii. Gmina K. bowiem wybrałaby jednoosobowo samą siebie. A jest chyba oczywiste, że ów wybór nie byłby niczym innym jak admi- 13 REJENT Nr 7/8 - lipiec/sierpień 1995 r. nistracyjnym wyznaczeniem zarządcy w sposób zakamuflowany. Gdyby ustawodawca chciał zezwolić na administracyjne wyznaczenie zarządcy, to w art. 20 ustawy nie posłużyłby sią słowem „wybór". Skoro w tym ostatnim artykule użyte jest sformułowanie „wybór zarządu", to o jego dokonaniu można mówić tylko wtedy, gdy jest co najmniej dwóch kandydatów do zarządu. Niezależnie od przytoczonych wyżej argumentów o niedopuszczalności wybierania samego siebie, sam fakt zgłoszenia jednego kandydata na zarządcę wyklucza możliwość przeprowadzenia wyboru, o którym mowa w art. 20 cytowanej ustawy. Jeśli współwłaściciel dominujący nie będzie współdziałał z właścicielami odrębnych nieruchomości lokalowych dla dobra wspólnego, z naruszeniem art. 27 ustawy, to w razie gdy współwłaściciel ów wysunie siebie na zarządcę, a mniejszość wspólnoty mieszkaniowej zgłosi własnego kandydata, może w ogóle nie dojść do skutecznego wyboru zarządcy. Nastąpi to wówczas, gdy mniejszość będzie głosować przeciwko współwłaścicielowi dominującemu, a ten ostatni przeciwko kandydatowi mniejszości. Jeśli nie dojdzie do wyboru zarządu z przytoczonego powodu, jak również z przyczyn przytoczonych poprzednio, każdy ze współwłaścicieli ma prawo żądać ustanowienia zarządcy przymusowego przez sąd (art. 26 ustawy). Koszty procesu zawsze ponosi (choć sprawa nie jest jasna) wspólnota mieszkaniowa, ponieważ proces ów toczy się w jej interesie, a nie wyłącznie właściciela odrębnej nieruchomości lokalowej. Wyeksponowane perturbacje, jakie powstają na tle stosowania ustawy o własności lokali, przekonują o potrzebie uchylenia tej ustawy lub skoordynowania jej zgodnie z postulatem wysuniętym na wstępie artykułu. Za tym stanowiskiem przemawia również fakt, że gminy jako współwłaściciele, wykorzystując nieprawidłową regulację zagadnień objętych treścią ustawy i niejasność jej unormowań, w sposób buńczuczny dążą do wzmocnienia swojej pozycji poprzez podejmowanie działań praeter legem. Działania te uzewnętrzniają się m.in. wywieraniem presji na wolę właścicieli odrębnych nieruchomości lokalowych w kierun- 14 Niewypał legislacyjny.. ku skłonienia ich do uchwalenia tzw. regulaminu wspólnoty mieszkaniowej, który - ich zdaniem - ułatwiałby urzędowanie przez sam fakt objęcia nim podstawowych przepisów, co zwalniałoby zarząd od poszukiwania norm prawnych porozrzucanych po różnych aktach prawnych wyższego i niższego rzędu. Dla usunięcia obaw dotyczących prawidłowości unormowań regulaminowych, powołują się na fakt przygotowania regulaminu przez wyspecjalizowaną placówkę naukową i zaakceptowanie przez rzekomo właściowe gremia organów władz terenowych. Nie istnieją, i nie mogą istnieć, gremia nadające moc prawną bezprawnym aktom wykonawczym, które w analizowanej sytuacji przybierają postać regulaminów wspólnoty mieszkaniowej. Trudno też uwierzyć, by jakakolwiek wyspecjalizowana placówka naukowa dopuszczała możliwość uchwalenia takich regulaminów. W hierarchii źródeł prawa prymat przysługuje wyłącznie ustawie. Wskutek tego organy centralne (Rada Ministrów i wszyscy ministrowie) mogą wydawać akty prawne niższego rzędu (rozporządzenia wykonawcze itp.) wyłącznie na podstawie upoważnienia ustawowego i w jego granicach. Ta samo odnosi się do gminy występującej zarówno w charakterze organu samorządu terytorialnego, jak i w charakterze właściciela nieruchomości budynkowej. Aby mogła ona kreować normy regulaminowe, musiałaby mieć do tego legitymację ustawową. Takiej jednak legitymacji nie ma. Artykuł 18 ust. 1 ustawy stwierdza, że właściciele lokali mogą tylko w formie aktu notarialnego określić sposób zarządu nieruchomością wspólną lub powierzyć zarząd osobie fizycznej albo prawnej. Natomiast art. 23 ust. 2 omawianej ustawy pozwala jedynie na określenie w trybie uchwały właścicieli, w j a k i c h sprawach przypada na każdego właściciela jeden głos. Skoro powołane przepisy ani żadne inne nie pozwalają na uchwalanie regulaminu wspólnoty mieszkaniowej, to sam fakt zgłoszenia postulatu do jego uchwalenia jest zjawiskiem patologicznym. Nawet gdyby ustawodawca zezwalał na kreowanie tego rodzaju regulaminu, to dyskredytowany projekt a priori podlegał- 15 REJENT Nr 7/8 - lipiec/sierpień 1995 r. by odrzuceniu, ponieważ jego autorzy wynoszą normy regulaminowe, zaliczane do aktów niższego rzędu, ponad ustawę. Takie wynoszenie burzy ukształtowany porządek prawny i prowadzi do nihilizmu prawniczego. Trybunał Konstytucyjny, wychodząc z identycznych założeń, wyprowadził z zasady hierarchiczności źródeł prawa wniosek, że akt niższego rzędu nie może wkraczać w sferę materii prawnych regulowanych ustawami lub na ich podstawie, nie może też treści w nich zawartych powtarzać, przekształcać, modyfikować czy syntetyzować 1 . Wbrew temu, twórcy projektu regulaminu wspólnoty mieszkaniowej poprzepisywali z różnych ustaw poszczególne przepisy prawne, często w zniekształconej formie. Świadczy o tym m.in. § 8 projektu regulaminu, który nie wiadomo po co powtarza treść art. 29 ustawy o obowiązku prowadzenia dla nieruchomości wspólnej odpowiedniej księgowości finansowej. Wobec t a k s a t y w n e g o wyliczenia w art. 22 ust. 3 ustawy czynności przekraczających zwykły zarząd, wszelkie inne czynności należą do zwykłego zarządu. W tych warunkach enumeratywne wyliczenie w § 7 projektu regulaminu również czynności zwykłego zarządu stanowi jaskrawy wyraz prawotwórstwa powielaczowego. To samo należy powiedzieć o § 28 owego projektu. Treść tego przepisu obejmuje bezprawny pogląd o potrzebie ustalenia wynagrodzenia stawką kwotową za 1 m2 powierzchni użytkowej lokalu. Tymczasem w świetle art. 12 ust. 2 ustawy, współwłaściciele partycypują w kosztach utrzymania nieruchomości budynkowej w wysokości odpowiadającej stosunkowi wielkości udziałów. Jest to określenie ustawowe i nie może być zmieniane przez kogokolwiek według własnego widzimisię. Posługując się terminologią A. Strzembosza 2 , wskazującego na istnienie rzekomo u nas prawa hańbiącego, należy stwierdzić, że w omawianej sytuacji „hańbą" jest sama myśl obezwład- 1 2 Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie z 28 V 1986 r. U.l/86, PiP 1986, z. 8, s. 131 i n.; L. Garlicki, Glosa do wymienionego wyroku, PiP 1986, z. 9, s. 138. Państwo prawa - wywiad, „Gazeta Wyborcza" 1992, nr 13. 16 N i e w y p a ł legislacyjny.. n i a n i a u s t a w przez różne gremia t e r e n o w e normami regulaminowymi czy innego rodząju aktami niższego rządu. W świetle powołanego wyroku Trybunału Konstytucyjnego oraz przytoczonej wyżej literatury, takie obezwładnianie burzy hierarchiczną budowę systemu źródeł prawa, stanowiącego ustrojowe założenie demokratycznego państwa prawnego. Uznając za bezprawne uchwalenie różnej maści regulaminów wspólnoty mieszkaniowej, należy z kolei udzielić odpowiedzi na pytanie, czy reguły porządku domowego, na które powołuje się art. 13 ust. 1 i art. 16 ust. 1 ustawy, mogą przybrać postać regulaminu. Ta ostatnia ustawa w ogóle nie wypowiada się na ten temat. Mimo tego nie może ulegać wątpliwości, że uchwalenie takiego regulaminu jest dopuszczalne na zasadach określonych w kodeksie cywilnym (art. 385 i art. 685), ze względu na generalne odesłanie w kwestiach nie unormowanych do tego kodeksu przez art. 1 ust. 2 ustawy. Jednakże taki regulamin powinien zawierać tylko kilka przepisów dotyczących powinnego zachowania się współwłaścicieli lokali w celu zabezpieczenia prawidłowego korzystania z tych lokali. Na przykład w regulaminie można wymienić miejsca, gdzie nie jest dopuszczalne palenie papierosów, gdyż ze względu na zainstalowane urządzenia zaprószenie ognia grozi pożarem. Ze względu na wąskie ramy artykułu ograniczam się do przedstawienia w formie skrótowej jeszcze kilku uwag na temat innych kwestii mających istotne znaczenie. Zgodnie ze sformułowaniem art. 20 ustawy w formie imperatywnej, nowy zarząd musi być wybrany, lecz po uprzednim udzieleniu absolutorium na podstawie sprawozdania złożonego przez dotychczasowy zarząd i dokonanej oceny jego pracy przez współwłaścicieli lokali (art. 30 ustawy). W ramach owej oceny należy m.in. ustalić, czy zgodnie z powszechnie obowiązującą wykładnią wyżej przytoczonego wyroku Trybunału Konstytucyjnego oraz orzecznictwem Sądu Najwyższego 3 świadczenia współwłaścicieli pojedynczych lokali nie prze3 Patrz K. Korzan, Glosa clo uchwały SN z 4 XII 1987 r., OSPiKA 1988, z. 10, s. 474. 17 REJENT Nr 7/8 - lipiec/sierpień 1995 r. wyższyły wysokości czynszu pobieranego od najemców za takie same lokale, przy uwzględnieniu faktu, że pierwsi z nich sami ponoszą koszty remontu własnych mieszkań. Nie można pominąć przy omawianej ocenie, czy dotychczasowy zarząd, dokonując rozliczeń finansowych poprzez wyodrębniony dla nieruchomości wspólnej rachunek bankowy, nie dopuszcza do dysponowania tym rachunkiem (art. 29 ustawy) osób trzecich, np. prezydenta miasta, i - czy zgodnie z art. 12 ust. 2 oraz art. 3 ust. 2 ustawy - pożyczki i inne przychody z nieruchomości wspólnej wykorzystywane są na pokrycie wydatków związanych z jej utrzymaniem. Przychody te bowiem obniżają koszt globalny utrzymania nieruchomości, w którym uczestniczą wszyscy współwłaściciele. Dokonywanie w przykładowo wymienionym zakresie kontroli przez właścicieli odrębnych nieruchomości lokalowych jest niezbędne w celu prawidłowej oceny, czy w danym wypadku istnieją przesłanki uzasadniające, zgodnie z art. 26 ustawy, ustanowienie przez sąd przymusowego zarządcy. Pozorowana kontrola pociągnie za sobą daleko idące ujemne skutki, gdyż przekształca obowiązek współdziałania (art. 27 ustawy) dla wspólnego dobra w parawan ukrywający niedociągnięcia zarządu przy wykonywaniu swoich obowiązków. Należy się w końcu ustosunkować do wypowiadanych niekiedy poglądów, że właściciel dominujący, który pełni funkcję zarządu, może głosować za udzieleniem mu przewidzianego w art. 30 ustawy absolutorium. Zgodnie z wyżej wyeksponowaną zasadą memo iudex in causa sua (nikt nie może być sędzią we własnej sprawie), poglądy te podlegają odrzuceniu. W razie ich przyjęcia doszłoby do nieoczekiwanego przez ustawodawcę curiosum. Właściciel dominujący, jako zarządca, ze względu na posiadaną większość głosów, liczonych według liczby udziałów, zawsze sam sobie udzielałby rozgrzeszenia w postaci udzielenia absolutorium. 18