Oazy 2014

Transkrypt

Oazy 2014
Cyrenejczyk - Katolickie Stowarzyszenie Niepełnosprawnych Ruchowo
Oazy 2014
Oazy 2014
MOC BOGA, SIŁA PRZYJAŹNI - JEST MOIM MOTOREM ŻYCIA:))
Nie wierzę w przypadki. Wierzę natomiast, że Bóg prowadzi ludzi po najlepszych dla nich drogach, chociaż nie
zawsze od razu ich cel jest dla nas jasny i łatwy do zaakceptowania. Szczególnie, gdy drogi te naznaczone są
cierpieniem i różnymi trudnościami uczestniczenia w życiu społecznym
Mam na imię Małgorzata i choruję na dystrofię mięśniową. Moja choroba postępuje od wczesnych lat
młodzieńczych. Mimo coraz większych ograniczeń w funkcjonowaniu, nie poddaję się zwątpieniu i rozpaczy. Cieszę
się pełnią życia i życzliwością bliskich osób. W sposób nierozerwalny jest to związane z moim uczestnictwem w
oazach dla osób niepełnosprawnych.
Po raz pierwszy na oazę pojechałam w roku 1996. Wyjazd ten był pełen obaw. Bałam się, czy będę potrafię odnaleźć
się w tamtym obcym (jeszcze) miejscu i czy osoby zdrowe zaakceptują moją niepełnosprawność. Obawiałam się także,
czy nie będę dla nich zbyt uciążliwą podopieczną. Wprawdzie słyszałam, że wolontariusze zawsze chętnie i z
uśmiechem pomagają, że nie boją się powierzonych im obowiązków, ale to wszystko było jedynie teorią. Bycie zależną
od obcych osób i zdanie się na ich opiekę trochę mnie przerażało. Jednocześnie byłam tego wszystkiego niezmiernie
ciekawa i chciałam spróbować, jak to będzie. Nie wiedziałam wtedy, że oazy staną się jedną z przygód mojego życia a
ludzie, których tam poznam - moimi dobrymi duszami.
Od samego początku urzekła mnie cudowna atmosfera oazy i dobroć wszystkich jej uczestników. Wolontariusze,
strona 1 / 3
Cyrenejczyk - Katolickie Stowarzyszenie Niepełnosprawnych Ruchowo
Oazy 2014
niepełnosprawni - wszyscy byli otwarci na swoje potrzeby i problemy. Z niedowierzaniem obserwowałam pracę
młodych wolontariuszy i ich zaangażowanie, z jakim robili wszystko, aby te dwa tygodnie przeżyć jak najpiękniej; by
na długo zostały w naszej pamięci (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu). I to właśnie nie miejsce (chociaż
zachwycające pięknem przyrody), nie budynek (dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych) a ludzie sprawili, że
z ogromną radością w sercu wracałam do nich każdego roku. Wielkim zaskoczeniem było dla mnie to, że po wspólnie
spędzonych dwóch tygodniach wolontariusze i osoby niepełnosprawne nadal chciały utrzymywać kontakt. Nie
potwierdziły się moje obawy, że zawarte na oazie znajomości skończą się wraz powrotem do domu.
Przez wiele lat uczestnictwa w oazach poznałam mnóstwo ludzi, którzy aktywnie uczestniczą w moim życiu:
dzwonią, esemesują, odwiedzają. Pamiętają o mnie i są ze mną. Nawet w ciężkich chwilach, kiedy ponad trzy lata
temu byłam poważnie chora i dłuższy okres czasu spędziłam w szpitalu, ktoś codziennie przy mnie był. Oprócz
rodziny, która jak zawsze opiekowała się mną i z wielkim zaangażowaniem bardzo się o mnie troszczyła i opiekowała
się mną , przychodzili do szpitala również moi przyjaciele, którym bym bardzo chciała podziękować;miedzy innymi:
Agnieszce Jurasz (Szady), Patrycji Polak,
ks. Romanowi Łagoszowi. Przepraszam, że nie wszystkich
wymieniam w tym miejscu z nazwiska, ale jest to zwyczajnie niemożliwe, bo byłaby to bardzo długa lista. Nie tylko
przynosili rzeczy umilające mi dłużący się czas. Przede wszystkim przynosili dobre słowo, otuchę i zapewnienia, że
wszystko będzie dobrze. Ich zapał i wiara w mój powrót do zdrowia dodawały mi chęci do walki z chorobą. Chciałabym
w tym miejscu także wyróżnić rodzeństwo Joannę i Krzysztofa Surdejów - którzy byli przy mnie niemal każdego dnia
i opiekowali się mną
z zaangażowaniem równym rodzinie. A przychodzili do mnie tak często, że personel
pracujący na oddziale i leżący ze mną chorzy byli przekonani, że są oni członkami rodziny.
Niemożliwym jest też opisać, jak wiele wsparcia otrzymałam w tych trudnych dla mnie dniach. Ile telefonów i
sms-ów, zapewniających o modlitwie
w intencji mojego powrotu do zdrowia. Ilu ludzi siedziało przy moim łóżku,
trwając ze mną zarówno w momentach kryzysowych jak i dniach, gdy choroba powoli ustępowała.
Dziękuję Wam Wszystkim – Kochani; za Wasze dobre serce, życzliwość a przede wszystkim za to, że jesteście.
Dziękuję także Bogu, który dawno temu skierował mnie na drogę oazowych wyjazdów, dzięki którym mogłam
doświadczyć mocy Jego i ludzkiej życzliwości. Niech błogosławi wspaniałe oazowe dzieło i ludzi, którzy swoją
obecnością i pracą przyczyniają się do jego rozwoju. Wszystkich wahających się, czy wziąć udział w oazie, gorąco
zachęcam, by nie bali się i powiedzieli ,,tak" tej niesamowitej przygodzie.
Małgorzata Skwara
Sprawna inaczej
zobacz galerie
strona 2 / 3
Cyrenejczyk - Katolickie Stowarzyszenie Niepełnosprawnych Ruchowo
Oazy 2014
strona 3 / 3