To podróż daje nam szczęście, nie jej cel

Transkrypt

To podróż daje nam szczęście, nie jej cel
Cyrenejczyk - Katolickie Stowarzyszenie Niepełnosprawnych Ruchowo
To podróż daje nam szczęście, nie jej cel
To podróż daje nam szczęście, nie jej cel – słów kilka o wyjeździe do Paryża…
Czy rzeczywiście cel podróży daje pełnię szczęścia? Czy może czas spędzony z drugim człowiekiem w podróży
przynosi więcej euforii?
Zadając sobie owe pytania przed wyjazdem, stwierdziłabym, że cel podróży – w tym wypadku miasto
miłości – Paryż – przyniesie ogrom satysfakcji. „Ale”, jak zawsze pojawia się w myśli jakieś „ale” – Czy to, co
widzieliśmy byłoby tak samo piękne bez tych cudownych ludzi wokół nas? Piękno zabytków, zwiedzonych Świątyni
- wzbudzały zachwyt; tym większy, że ów czas spędziło się wśród cudownych ludzi…
Końcówka przygotowań,
pakowanie i pora ruszać. Pierwsze kilometry już za nami – dojeżdżamy do Góry Św. Anny. Mszą Świętą
rozpoczynamy wspólne pielgrzymowanie. Pogoda choć nieciekawa, nie psuje nikomu nastroju. Dodatkowo pan
kierowca z akordeonem rozwesela nasze serca - uśmiech nie znika z twarzy. Zapowiada się naprawdę udany wyjazd.
Czytaj więcej
Zobacz galerię
Wieczorem dojeżdżamy do Bolesławca. Krótka noc, szybki i intensywny sen, by rano móc wstać i wyruszyć dalej na
zachód. Pobudka 3:00. Ech, kto wymyślił budzik… Zapowiada się długi i senny dzień w autobusie. Czas mija bardzo
powoli, ale nie poddajemy się. Ze śpiewem i modlitwą na ustach pielgrzymujemy wytrwale. W końcu docieramy na
miejsce. Sen przychodzi bardzo szybko…
–„
Przysła baba do proboszcza, była bardzo
strona 1 / 3
zmartw
Cyrenejczyk - Katolickie Stowarzyszenie Niepełnosprawnych Ruchowo
To podróż daje nam szczęście, nie jej cel
– Nie bójze się babo piekła,
cymze byś tam–zgzytała.
To nasz hymn pielgrzymi – kiedy
". wszyscy już byli
zmęczeni i senni, nasz P.
Kierowca wyjmował a
Nadchodzi kolejny dzień. Posileni wyruszamy zwiedzać. Cel pierwszy: Wieża Eiffla. W ciągu dnia niejeden
stwierdzi, że to nic szczególnego; za to nocą… Spacer nad Sekwaną, jedziemy dalej, aby jeszcze tu wrócić. Posileni
duchem, po Mszy Świętej, ruszamy spacerkiem na Chans Elise. Te kamienice, te budowle- to całkiem inny świat.
Kończy się dzień, a nam się wcale nie chce spać… Długie rozmowy nocne, zawiązują się znajomości.
Tak można by opisywać każdy dzień. Każdy podobny pod względem organizacji, ale każdy z osobna pozostawia w
duszy inny obraz…
Zwiedzamy Sanktuarium Cudownego Medalika przy ulicy du Bac. Chwila ciszy na przemyślenia i modlitwę.
Idziemy dalej do Św. Wincentego a Paulo. Pomagamy sobie nawzajem, by wspiąć się po schodach przed oblicze
świętego. Łzy same napływają do oczu… Wieczorem wrażenia się potęgują – znajdujemy się u stóp Wzgórza
Montmartre, na którego szczycie znajduje się Sacré Coeur. Nieco spóźnieni wchodzimy do środka, by poczuć klimat
wnętrza, poznać historię miejsca...
Kolejne dni przynoszą jeszcze więcej wrażeń – Katedra Notre-Dame, Luwr, Wersal oraz Lisieux. Każdy z
zabytków tak samo piękny, cieszy oko bogactwem rzeźb, obrazów, ale jakże odmienny. Notre-Dame, Luwr, Wersal
zachwycają swoim przepychem, niestety jest tłoczno, a zwiedzających przybywa. Bazylika Świętej Teresy od
Dzieciątka Jezus - którą rocznie nawiedza blisko dwa miliony ludzi - tak samo wspaniała, ale jakże spokojna;
pozwala nam się wyciszyć i pomodlić w skupieniu.
Pomimo brzydkiej pogody jedziemy nad morze. Jak dobrze mieć wokół siebie dobrych ludzi. W podróży pomagają
nam rodziny mieszkające w Paryżu; takie „dobre duszki” naszej podróży. Każdego dnia Msza Święta w innym
kościele, ale czujemy się tu jak w naszym kraju. Jakież ciekawe uczucie, że jest się w domu, będąc 2000 km od niego…
Chociaż tak daleko, to jednak tak blisko - bo jednoczymy się w modlitwie z rodakami, mieszkającymi tu na stałe.
Podróż dobiega końca. Czas wracać do swojego życia i obowiązków; jednak długo będziemy wspominać to,
co widzieliśmy. Długo będziemy pamiętać ludzi, którzy okazali nam wiele serca i pomagali na każdym kroku naszej
podróży. W końcu długo wspominać będziemy siebie nawzajem i oby jak najdłużej…
strona 2 / 3
Cyrenejczyk - Katolickie Stowarzyszenie Niepełnosprawnych Ruchowo
To podróż daje nam szczęście, nie jej cel
Tak wiele słów trzeba, by opisać to wszystko, co się widziało. Każdy dzień przyniósł nam wiele wrażeń, ale
też każdy dzień stał się okazją do bycia z kimś i dla kogoś. Ktoś mógłby powiedzieć, że trzeba wiele wysiłku, by
wybrać się na pielgrzymi szlak z osobami niepełnosprawnymi. Ja wiem, że tak nie jest!
Wielokrotnie, również i tu w Paryżu, miałam okazję się o tym przekonać. Wszyscy siebie wspieramy, służąc
bezinteresownym uśmiechem, rozmową. Tak wiele dajemy z siebie nawzajem, ale równocześnie czerpiemy dla siebie.
Uczymy się od siebie optymizmu i życia, które choć nie zawsze cudowne i tak jest piękne. Bo mamy po co i dla kogo
żyć.
Ktoś, kiedyś powiedział :„Zakochać się w Paryżu i umrzeć…” – śmiało mogę powiedzieć,
że miał rację.
Ania /wolontariuszka/
strona 3 / 3