Ogranicza nas tylko wyobraźnia

Transkrypt

Ogranicza nas tylko wyobraźnia
Wywiad
Fot. U. Zubert
Ogranicza nas
tylko wyobraźnia
Robot przejdzie się wśród zachipowanych drzew i zbierze dane, dron wykona skaning laserowy i zgromadzi próbki powietrza, kamera zarejestruje dane z plecaka, a nadleśnictwo zaprosi na wirtualną wycieczkę po lesie. Film science fiction?
Wg dr. hab. inż. Piotra Wężyka z Wydziału Leśnego UR w Krakowie taki las to kwestia
czasu, a postęp technologii ogranicza tylko brak odważnych decyzji.
Dziś leśnik ze smartfonem czy tabletem
w ręku przestaje być nadzwyczajnym widokiem.
Przede wszystkim również i leśnicy zaczęli masowo korzystać z ortofotomap lotniczych, co
owszem, trwało wiele lat, ale dziś są one w powszechnym użyciu. Kolejno przeszli z ortofotomap cyfrowych w kompozycji barwnej RGB na
ortoobrazy uzupełnione o kanał podczerwieni
(CIR = ColorInfraRed), czyli takie, które umożliwiają nie tylko interpretację gatunków, ale
i uszkodzenia czy zróżnicowanie biomasy. Takie
zastosowanie przetworzonych zdjęć lotniczych
okazało się nie tylko pomocne i praktyczne, ale
i stosunkowo tanie. Ceny oferowane dziś przez
wykonawców ortofotomap są na tyle niskie, że
nie stanowi to w ogóle znaczącego kosztu w inwentaryzacji lasu.
czas zapisany w głowie ostateczny obraz lasu.
Podobnie z ortofotomapami lotniczymi, wykonywanymi raz na wiele lat. One już dzisiaj
są co 3–5 lat wymieniane na nowe, bardziej
aktualne. Ale w przypadku lasów czy rolnictwa
to czasami zbyt rzadko. Na szczęście coraz częściej wysokorozdzielcze zobrazowania satelitarne wchodzą na rynek ortofotomap lotniczych
i zamieniają je na bardziej aktualne obrazy, co
widzimy np. w aplikacjach Google Earth.
Ludzie wierzą w Google…?
Aktualizowane obrazy dawałyby nie tylko podgląd na prace gospodarcze, np. gniazda, zręby.
Pozwalałyby też śledzić zmiany wywoływane
przez pożary, huragany czy gradacje owadów.
W kryzysowych sytuacjach można by szybko
To na razie chyba bardziej zabawki?
Wykorzystuje się je najczęściej do prostych obserwacji zrębów, fenologii, wykonywania zdjęć
do folderów. A one są doskonałym narzędziem
przy interwencjach np. po huraganie, o czym
nie zawsze się pamięta. Po takiej klęsce na początku nic nie wiadomo, a chcemy przecież jak
najszybciej poznać rozmiar szkód i zaplanować
działania. Podobnie pożary – ciężko wejść na
powierzchnię, nie narażając ludzi. Są już drony,
które dają się nawet zaprogramować ze smartfona. Potrafią nalecieć taką, niemałą przecież,
powierzchnię leśną i wykonać całkiem przyzwoite zdjęcia. Trzeba jednak pamiętać, że mają
też swoje ogromne ograniczenia i mało kto
o tym mówi, bo wszyscy są podekscytowani
możliwością zrobienia zdjęcia z góry.
Jakie ograniczenia?
Nie możemy stać w miejscu i obawiać się, Przede wszystkim prawne.
A co mielibyśmy do zaoferowania leśnikom w najTo się czasem pomija, bo
że nowa technologia nas zje.
bliższym czasie?
w lasach zwykle nie ma zaKażdy z nas korzysta już ze smartfona,
grożenia, że dron spadnie koMapy można uzupełnić
muś na głowę. Co najwyżej
obrazami satelitarnymi,
komputera czy tabletu
zawiśnie w koronach drzew.
które można pozyskiwać co
Ale trzeba pamiętać, że przekilkanaście dni, a ostatnio
nawet co kilka dni. Od jesieni tego roku po- zlecić, interwencyjnie, wykonanie dodatkowych strzeń nad lasem to nadal przestrzeń lotnicza.
jawi się nawet możliwość codziennego uzyski- zobrazowań a na ich podstawie i map tematycz- I także w niej obowiązuje prawo. Są więc
wania obrazów dla wszystkich kontynentów. nych, co zresztą ma już miejsce w Polsce.
konkretne zakazy w konkretnych miejscach
Co prawda nie o rozdzielczości 25 cm czy 50,
Jest jeszcze jedna kwestia. Społeczeństwo co- – zwłaszcza tam, gdzie las otacza np. lotnisko
jakbyśmy pewnie wszyscy tego chcieli, ale ok. 3 raz chętniej korzysta choćby z Google Maps. czy inny obiekt strategiczny. Bez szkoleń, lim (RGB i CIR). Nie powinno to jednak przy- Jeśli obrazy będą co kilka tygodni uaktualnia- cencji itp. nie będzie tej wiedzy. Choć wiele
ćmić faktu ich niespotykanej aktualności. Co ne, to poprawi też odbiór leśnictwa wśród lu- kwestii jest jeszcze nieuregulowanych, to Polwięcej – danych dostępnych dla całego świata. dzi. Nie będą trafiać na dysonans, że przecież ska i tak jest liderem w Europie, jeśli chodzi
To otwiera nowe możliwości monitorowania w lasach coś wycięto, a na ortofotomapie w ge- o przepisy w tym zakresie.
oportalu wciąż stoi las. No jak to tak może być?
leśnego świata.
A przyszłość dronów w leśnictwie?
Ta aktualność obrazów to coś, do czego bę- A jeśli chodzi o sprzęt. Co nowego przydać Przede wszystkim chciałbym uczulić, że bardziemy dążyć?
dziej profesjonalne wykorzystanie dronów,
się może w najbliższym czasie w lasach?
Tak. Nasze historyczne spojrzenie na las było Na pewno dynamicznie rosnący rynek dronów np. wyposażonych w kamery wielospektralne,
takie: co 10 lat robiliśmy pul, mając przez ten daje szanse na wykorzystanie w leśnictwie.
powinno być domeną specjalnie przygotowa-
18
Las Polski
12/2016
Fot. P. Wężyk (4)
I chyba największy problem na dziś to wspomniane zasilanie smartfona baterią.
20150916_163106
nych podmiotów. Użycie takiego sprzętu wymaga już pewnego wtajemniczenia. Pojawiają
się już firmy oferujące w Polsce LIDAR, czyli
skaning laserowy na poziomie drona.
Na pewno planuje się wykorzystanie dronów
przy projekcie związanym z gospodarstwami
węglowymi. Mają one latać regularnie i dość
często by monitorować biomasę. Co dokładnie
to będzie – zdjęcia, kamery cyfrowe, skanery
czy kamery termalne na razie chyba nie jest to
jeszcze upublicznione.
Wspomniał pan o kamerach termalnych. Próby ich wykorzystywania w lasach były już
podejmowane.
Oczywiście. Poza klasycznymi zdjęciami mamy
możliwość wykonania zdjęć termalnych. Te
mogą służyć do liczenia zwierzyny, ale też poszukiwania zaginionych w lesie ludzi, rozpoznawania ognisk pożarów.
Czy użyteczność dronów kończy się na rejestrowaniu obrazów?
Co ciekawe drony mogą być pomocne nawet
przy poszukiwaniu dźwięków. Nietrudno sobie wyobrazić szukanie tą metodą np. cennych
gatunków ptaków. Drony mogą też zbierać
próbki powietrza pod kątem zanieczyszczeń
czy pyłków nad lasem.
Czy taki dron za pięć, 10, 20 lat ma zatem
szansę zostać leśnikiem przyszłości?
Sam dron na pewno nie – musimy pamiętać
o przestrzeni pod drzewostanem, której dron
nie zobaczy. To ich kolejne ograniczenie. Ale
rzeczywiście rozwój technologii jest zaskakująco
szybki. Jakieś 10 lat temu na jednej z konferencji mówiłem, że marzy mi się skaning laserowy
wykonywany z zegarka. Powoli się do tego zbliżamy. Mamy dziś choćby ręczny skaner ZEB1.
Powoli Google wprowadza projekt TANGO,
umożliwiający skanowanie smartfonem wyposażonym w trzy kamery – jedna z nich służy do
pomiaru odległości. Tym urządzeniem można
zbierać chmurę punktów wewnątrz drzewostaLas Polski
12/2016
nów. Smartfon, który nosi leśniczy, będzie miał
w przyszłości tylko jedno poważne ograniczenie
– sprawną baterię. Power bank o sporej mocy
będzie jego nieodłącznym wyposażeniem.
Co jeszcze mamy dziś do dyspozycji, a co
w przyszłości zyska na znaczeniu?
Fotografia cyfrowa. Ze zwykłych zdjęć cyfrowych robi się modele 3D, a w ten sposób możemy pozyskiwać pewne cechy drzewostanu.
To tzw. matching – dopasowania zdjęć lotniczych do modelowania modeli 3D drzew. Ten
temat powrócił, bo dziesiątki lat temu była
próba fotogrametrycznego wykorzystania zdjęć
np. na powierzchniach kołowych albo zdjęć do
szacowania objętości stosów drewna. Dziś pomysł powraca ze zdwojoną siłą, bo pozwoliła
na to rozwijająca się technologia.
No i smartfony, które funkcję telefonu
mają teraz niejako przy okazji. Niejednokrotnie procesor tego smartfona to suma możliwości kilku starszych komputerów, stojących
na biurkach w nadleśnictwach, ukrytych
w małym urządzeniu.
W ostatnim czasie z inwentaryzacją na dużą
skalę mieliśmy do czynienia w Puszczy Białowieskiej. Kilkudziesięciu leśników, wyposażonych w najnowsze dobrodziejstwa techniki,
a mimo to był to ogromny wysiłek LP.
Dlatego za kilka lat do takich inwentaryzacji
ludzie pewnie będą zbyt drodzy. Dziś trwają
zaawansowane prace nad urządzeniami – robotami, autonomicznymi urządzeniami, które mogą poruszać się po lesie. Co kilka dni
takie coś wróci do punktu bazowego, by np.
doładować akumulatory. Mamy już przykłady takich urządzeń w naszych domach – np.
odkurzacze. Być może w przyszłości nikogo
nie będzie szokować, że taki robot będzie sobie chodził po lesie i zbierał dane, także nocą
w podczerwieni.
A więc jednak wyeliminowanie leśniczego
i niszczenie etosu pracy.
To raczej ułatwienie uciążliwego, obarczonego
błędami procesu zbierania danych. Potrafię sobie wyobrazić, że pewne urządzenia będziemy
montować np. na plecakach i one automatycznie będą zbierały dane, bo to się już dzieje. Większość z nas kojarzy charakterystyczne
samochody Google do tworzenia Street View.
To samo można zrobić w mniejszej skali, montując kamery na plecaku – tak działa np. Leica
Backpack. Za kilka lat w lesie to nie będzie nic
nadzwyczajnego.
Konkurencja dla rejestratora?
Smartfony mają dziś świetną grafikę, świetne
kamery, żyroskopy, czego nie było wcześniej.
Mając wprowadzone różne aplikacje, dane
z powierzchni kołowych, stałych obserwacji,
można wrócić na powierzchnię i znaleźć konkretne drzewa, pod konkretnym kątem azymutu czy nawet kątem poziomym i pionowym.
To są całkowicie nowe możliwości. Te urządzenia, które nosimy ze sobą rewolucjonizują
pomiar, inwentaryzację, kontrolę, monitoring,
zbieranie danych. Naprawdę jest tak, jak pani
powiedziała – nikogo już nie szokuje, że leśniczy wyjmie komórkę i zrobi zdjęcie jakiegoś
zrębu i ma zaraz wyznaczoną pozycję. Ale dziś
on tą komórką może zrobić znacznie więcej.
A w przyszłości będzie mógł jeszcze więcej.
Leica Backpack Pegasus
19
Wywiad
Być może nadleśnictwa, chcąc zachęcić turystów do wizyty, będą publikowały wirtualne
wycieczki po drzewostanach, kto wie.
Zbieranie danych to jedno. Pozostaje jeszcze
kwesta ich przetwarzania i przechowywania,
zanalizowania i wykorzystania. Czy od nadmiaru informacji o lesie nie rozboli nas głowa?
Sądzę, że nie, bo chyba już dawno by nam pękła. Jeśli przyjrzeć się historii, to zaczynaliśmy
zbierać dane o lesie już dość dawno: zapiski,
operaty, mapy rysowane, plotowane, digitalizowane, dziś LMN. Jakoś nas to na razie nie
zabiło. Miliony danych, miliardy cyfr.
Mnie głowa boli raczej od obawy, czy zdołamy te dane przechować dla naszych następców?
Z kilku przyczyn, m.in. technicznych.
A czy nie obawia się pan, że za rozwojem
technologii, lawinowo rosnącą ilością danych przestanie nadążać kadra?
Nie, tego bym się nie obawiał. Tu sprawę rozwiąże rynek. My nie możemy stać w miejscu i
obawiać się, że nowa technologia nas zje. Każdy z nas korzysta już ze smartfona, komputera
czy tabletu.
Pamiętam swoje obawy, kiedy dwadzieścia
parę lat (ale ten czas pędzi) temu zastanawiałem się, czy uda mi się w Polsce zrobić pierwszą
leśną mapę cyfrową. Pokazać, zaproponować
komuś… I pamiętam, jaki miałem potworny
problem, żeby ustalić kolor z paniami kreślarkami, bo mój komputer nie rozumiał zmieszania trzech słoiczków farb. On chciał ode mnie
RGB albo HSV albo innego CMYK-a. Przeszliśmy przez to i proszę, działa!
Dzisiejszy problem, to czy zdecydować się
na automatyzację. Czy uwierzyć automatycznym metodom wykorzystania chmur punktów
skaningu laserowego, chmur punktów ze zdjęć
lotniczych, z dronów, komórek, aparatów cyfrowych. Czy my temu zaufamy? Dlatego są
potrzebne badania, wdrożenia, testy. Bo świat
nam pokazuje, że się da.
W Polsce mamy SILP – w zasadzie wystarczyłoby aktualizowanie tej potężnej bazy danych albo stworzenie modeli matematycznych
opisujących stan przyrody, klimatu, gleby,
przyrostu drzew i reakcji na zmianę klimatu.
W Europie takie modele się wprowadza. I las
rośnie nawet wirtualnie w bazach danych. Nie
było nas, był las… Na pewno technologia
pozwala dziś przewidywać. A w zasadzie monitorować i przewidywać w oparciu o modele
matematyczne opisujące przyrodę.
Pozwólmy sobie teraz na leśny science fiction. Okulary z operatem urządzeniowym
i chipowanie drzew.
To powoli przestaje być fikcja. Trzy lata temu
taki projekt składaliśmy z firmami niemieckimi, austriackimi – liderami na rynku chipów
i od rozszerzonej rzeczywistości. Pomysł był
taki, by operator wchodzący do lasu miał kask
z przesłoną i za pomocą ruchów oczu, głowy
i rąk zbierał i weryfikował informacje. To nas
kiedyś na pewno czeka.
Dziś pisząc esemesy podczas podróży autem,
mówimy często do telefonu, a on to coraz lepiej tłumaczy. Korzystamy na co dzień z nawigacji satelitarnej. Nie wiem, czemu las miałby
pozostać poza technologią? Może rzeczywiście
jest piękny i nie chcemy w nim używać telefonu? Ale pamiętajmy, że to może np. ocalić czyjeś życie, bo w owej komórce będzie aplikacja
typu fallow me home.
Symulatory harwesterów to kolejny element
do niedawna uznawany za science fiction. Gdy
sięgniemy po Google 3D, zeskanowany las,
jaki zobaczy operator, będzie niemal identyczny z realnym. Ale bez autentycznego ryzyka.
A zatem to 3D może go uczyć, może ocalić
życie. Podobnie jest w przypadku strażaków:
mają możliwość nauczyć się, jak np. przesuwa
się fala ognia w lesie, w jaki sposób poruszać się
po płonącym drzewostanie itp.
Czy w rozwoju takich technologii przyszłości
największym ograniczeniem są pieniądze,
czy brak zaufania leśników do nowych technologii?
Moim zdaniem technologia sama się wybroni.
Wraz z popytem tanieje. Wystarczy popatrzeć
na komputery, na to ile kosztowały pierwsze
i z jakim oporem wchodziły do Lasów Państwowych. Albo z jakim trudem niejednokrotnie wchodziła do LP mapa numeryczna.
A dziś? Nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie
pracy bez niej. Moim zdaniem największym
ograniczeniem jest brak odważnych decyzji.
Czekamy na wizjonera, który ma odwagę
wydawać pieniądze…
…raczej inwestować. Trzeba pamiętać, że
wprowadzenie nowych technologii do LP nie
oznacza zwolnień iluś tam setek ludzi. Nie. Bo
pojawią się nowe usługi, które las może oferować. Tak jak teraz nagle dostrzegliśmy las jako
pochłaniacz CO2, choć był nim zawsze. Zgoda,
ale to trzeba pomierzyć. Kto powinien to zrobić? Leśnik ma wystarczająco dużo zajęć. Niech
będą więc dodatkowe sfery usług dla podmiotów, uczelni, nauki. Może nawet dla zwykłych
ludzi. Używając smartfona, każdy spacerowicz
mógłby zbierać mnóstwo cennych dla Lasów
informacji. To się nazywa crouwdsourcing.
Można to wykorzystać również w obszarach leśnych nawet off-line, kiedy urwie się nam zasięg
telefonii komórkowej, a GPS nie.
Jak to działa?
Przykładowo ktoś zobaczy jakiegoś ciekawego ptaka. Aplikacja z obrazami i dźwiękami w smartfonie pomaga mu go rozpoznać
Gdy mówi się o postępie w leśnictwie, często
za wzór stawiana jest Skandynawia.
Tak, wszyscy mówią o Skandynawii, że ma
np. byle jakie lasy, ale to jest przecież magazyn
leśny świata. I tam metody zbierania danych,
opracowywania, wykorzystywania technologii
zaszły tak daleko, że gdzieniegdzie (np. w Finlandii) przy inwentaryzacji nikt w ogóle nie
idzie do lasu! A i praktycznie wszystko o tym
lesie wiadomo.
NDRE_obraz z kamery drona
20
Las Polski
12/2016
i natychmiast zaznacza lokalizację. Dane
w jednej chwili trafiają do nadleśnictwa czy
parku narodowego, GDOŚ. Tu pojawia się
wiele aspektów działania – wizerunkowy, edukacyjny, współpracy z ludźmi, partycypacji
społecznej. Mnogość pomysłów jest niemal
nieograniczona. Np. w USA ludzie niezmiernie się angażują, prężnie działają wolontariusze, organizacje pozarządowe, co wykorzystują
np. parki narodowe.
Modny ostatnio temat pochłaniania CO 2
przywołaliśmy już w rozmowie. Co do zaoferowania mają nam w tym temacie nowoczesne technologie?
Żeby oszacować biomasę, musimy poznać
pewne parametry roślinności. Najczęściej
jest to wysokość drzewa. Nie ona jednak
w przypadku biomasy jest najważniejsza, ale
struktura przestrzenna (pozioma i pionowa),
czyli trójwymiarowa charakterystyka roślinności – to jak wielka jest korona, ile w całej jej
przestrzeni jest liści, gałęzi, a co za tym idzie
drewna, ile szyszek, a może nawet jemioły.
Interesuje nas, jak ta struktura jest rozmieszczona w pionie. Mówimy już nie o strukturze
płaskich map 2D, odpowiadających na pytanie, gdzie w moim lesie jest biomasa, a bardziej o strukturach 3D, pokazujących, ile tej
biomasy znajduje się w przestrzeni. Ta ilość
ma swoje konsekwencje później, np. na rozprzestrzenianie się pożaru w lesie – daje odpowiedź na pytanie, gdzie jest zgromadzona
moja baza paliwowa. Interesuje nas też skład
gatunkowy, zdrowotność. Tu sam skaning
laserowy nie wystarczy, wciąż potrzebujemy informacji radiometrycznej, czyli kamer
spektralnych, wielospektralnych, hiperspektralnych, podczerwieni. Dane pozwolą przewidzieć, co wydarzy się z drzewostanem za
jakiś czas, przynajmniej w jakimś stopniu.
Doświadczamy ostatnio problemów z suszą, widzimy, co się dzieje, nie tylko w Puszczy Białowieskiej. Mamy gradacje owadów,
wiatry, huragany. By to wszystko mierzyć,
móc przedstawić jakiś bilans, musimy mierzyć las z poziomu lotniczego, wykonywać
skaning, zobrazowania satelitarne. Co więcej, musimy mieć automatyzację procesów,
automatyczną procedurę przejścia od obrazu/chmury punktów do wyniku. Chodzi
o naśladowanie oka i mózgu. Widzę coś –
rozpoznaj mi to, opisz. Zrób z tego poligony, kształty, przypisz atrybuty i porównaj do
mojej istniejącej mapy albo ją zmień, zaktualizuj, oblicz, ile straciłem lub zyskałem.
Taką technologią posługujemy się już od kilku dobrych lat, nazywana jest OBIA.
Las Polski
12/2016
Faro Free Style
Niełatwo w to uwierzyć, skoro w Polsce
nie bardzo radzimy sobie z ustaleniem
faktycznej lesistości. Różne metody, różne liczby. Czy geoinformatyka może być
pomocna w dokładnym ustaleniu, ile lasu
mamy w kraju?
Mamy trochę niekontrolowane w Polsce zjawisko wtórnej sukcesji leśnej na gruntach rolnych.
Przy okazji wykorzystania technologii LIDAR,
zdjęć satelitarnych itp. jesteśmy w stanie mapować, gdzie w Polsce przybyło lasu, którego nie ma w żadnych rejestrach w ewidencji
gruntów. To można wykorzystać kapitalnie, by
podjąć się inwentaryzacji w skali całej Polski.
Technicznie można to wykonać za niewielkie
pieniądze, bo duża część danych dostępna jest
bezpłatnie. Co więcej to nie wydatek, a znów
inwestycja. Im więcej lasu, tym większy potencjał przy handlu emisjami gazami cieplarnianymi. Tylko że to są decyzje polityczne. Pytanie,
czy zależy nam na tym, żeby zalesiać i ile? Bo
w pewnych miejscach już dawno przekroczyliśmy plan zwiększania lesistości kraju. Są też
pytania o krajobraz, wykorzystanie przestrzeni
rolniczej, bezpieczeństwo żywnościowe. Jak się
okazuje, medal ma więcej stron niż tylko dwie.
Kolejnym tematem przywoływanym ostatnio w LP jest inwentaryzacja zabytków czy
wszelkich artefaktów na terenach leśnych.
Rzeczywiście nasze lasy są pełne tego typu
śladów przeszłości, kurhanów, cmentarzy…
Od lat współpracuję z archeologami. Korzystamy przy tym głównie z lotniczego, ale
i naziemnego skaningu laserowego. LIDAR
jest dla archeologów nowym paradygmatem.
Nagle znaleźli narzędzie, które pozwala im
odkrywać bez łopaty potencjalne stanowiska. Przy odpowiednich zabiegach na numerycznym modelu terenu, np. podświetlania
z wielu kierunków czy sztucznego podwyższania, specjaliści od archeologii widzą rzeczy, których nie mogli zobaczyć przez lata,
nawet chodząc po tych miejscach w lesie. Bo
gdy rosły tam paprocie, borówki i inne rośli-
ny, po prostu nie było widać, że w terenie są
2–3 cm w miejscu, gdzie kiedyś np. wypalano węgiel drzewny.
Technologia daje możliwość wychwycenia
nawet takich obiektów jak krzyże. Projekty
tego typu już miały miejsce w naszych lasach, choćby IBL realizował „Laserowych
odkrywców”. Działają też różne fundacje,
grupy na Facebooku, gdzie ludzie głównie
w lasach wykrywają stare fortyfikacje, miejsca przebiegu dróg itd. Zabytków jest cała
masa, począwszy od stanowisk archeologicznych, których liczbę szacuje się na kilkadziesiąt tysięcy. W tym temacie głowa bolałaby
mnie akurat o to, jak leśnicy dogadają się
z archeologami. Bo przecież jest obawa, że
archeolodzy zechcą znaleziska odkopać i zabezpieczyć, ograniczając tym samym prace
leśne na tych fragmentach.
Z lokalizacją z ziemi też nie mielibyśmy
problemu.
To dziś to nie problem, bo mamy coraz więcej satelitów. Kiedyś las był problematyczny
ze względu na zakłócanie sygnału, odcinanie
go. Dziś mamy systemy amerykański (NAVSTAR-GPS), rosyjski (GLONASS), chiński
(BEIDOU-2) i pojawią się następne, choćby
europejski Galileo. Pozycja w lesie będzie coraz
bardziej precyzyjna. Z wykorzystaniem danych
limituje nas chyba tylko wyobraźnia.
W tym temacie znów pojawia się możliwość
współpracy ze społeczeństwem i włączenia ludzi w proces odkrywania artefaktów i ich lokalizacji z dużą dokładnością. W ogóle uważam,
że udział społeczeństwa w kontekście nowoczesnych rozwiązań będzie przybierał na znaczeniu. Pojawiają się już techniczne możliwości
przesyłania do odbiorcy nawet zapachów, jeśli
ma on odpowiednie urządzenie do ich wytworzenia. Wirtualne wizyty w lesie na pewno
zadowolą część osób, jednocześnie odciążając
C
zadeptane szlaki.
Rozmawiała: Urszula Zubert
21

Podobne dokumenty