Kto przychodzi do Brata Alberta? Emeryci i renciści
Transkrypt
Kto przychodzi do Brata Alberta? Emeryci i renciści
Kto przychodzi do Brata Alberta? Emeryci i renciści 1z1 http://lublin.gazeta.pl/lublin/2029020,48724,13112107.html Kto przychodzi do Brata Alberta? Emeryci i renciści Kamil Kudyba 2012-12-27, ostatnia aktualizacja 2012-12-27 18:07:00.0 Z pomocy Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta coraz częściej korzystają emeryci i renciści, których nie stać na jedzenie Bractwo działa w Lublinie od ponad dwóch dekad, wspierając przede wszystkim bezdomnych. Dziś z darmowych posiłków każdego dnia korzysta nawet 400 osób. - W tej chwili bezdomni stanowią dziś może 10 proc. wszystkich. Prawie połowa osób to emeryci i renciści, których sytuacja życiowa z różnych powodów jest zła. Bo dużo wydają na leki, czynsz albo ze skromnej emerytury muszą utrzymać bezrobotne dzieci lub współmałżonków. Z roku na rok niestety jest ich coraz więcej. Przybywa też osób, które popadają w biedę, bo nie mogą znaleźć stałej pracy - tłumaczy Wojciech Bylicki, prezes zarządu bractwa. Jedną z takich osób jest pan Marek, którego spotkaliśmy w czasie corocznego spotkania wigilijnego zorganizowanego przez bractwo. Szpakowaty mężczyzna po pięćdziesiątce. Z wykształcenia hydraulik, od kilku lat bez stałej pracy. Razem z żoną żyją z zasiłku - razem mają na życie ok. 850 zł, z czego ponad połowę wydają na czynsz. - Latem czy wiosną nie jest jeszcze aż tak tragicznie. A to na jakąś budowę się załapię, a to komuś w domu coś pomogę. Jakiś grosz zawsze wpadnie. Zimą jest gorzej. Dlatego przychodzę tutaj. Kilka, kilkanaście razy w miesiącu. Żywność jest droga, a tu zawsze mogę liczyć na ciepły posiłek. Czasem jedyny w ciągu dnia - przyznaje pan Marek i dodaje, że zawsze bierze też kilka porcji na wynos. Dla rodziny. Trudno dokładnie policzyć, ile osób korzysta z pomocy bractwa. Na pewno jest ich ok. 500, bo tyle paczek z trwałą żywnością rozdano w czasie wigilijnego spotkania. Jednak stowarzyszenie nie ogranicza się do samego rozdawnictwa. Przykładem jest otwarty w październiku Bar Mieszczański, w którym zatrudniono kilku podopiecznych bractwa, a cały zysk przeznaczany jest na działalność charytatywną. - Najważniejsze jest to, że ludzie mają szansę na pracę i odzyskują wiarę w siebie. Oferujemy też niewielkie zapomogi dla najbardziej potrzebujących, a w przyszłości wspólnie z Fundacją ProBono chcemy utworzyć przedsiębiorstwo remontowo-budowlane, w którym zatrudnilibyśmy kolejne kilkanaście osób zapowiada Bylicki. Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA 2012-12-28 09:03