STACJA I PAN JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY Co czułeś niewinnie
Transkrypt
STACJA I PAN JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY Co czułeś niewinnie
STACJA I PAN JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY Co czułeś niewinnie skazany na śmierć? Dlaczego nie objawiłeś u Piłata swojej potęgi i bogactwa, ale słabość i ubóstwo? Tak, wcielenie Boże – to wielka tajemnica! Jego źródłem jest Boża miłość, miłość, która jest łaską, ofiarnością, pragnieniem bliskości. To Miłość, która nie waha się poświęcić i złożyć w darze samej siebie dla dobra umiłowanych stworzeń. Kochać znaczy dzielić we wszystkim los istoty kochanej. Stałeś się ubogi Jezu, nie dla ubóstwa samego siebie, ale – jak pisze św. Paweł – po, to „aby nas ubóstwem swoim ubogacić”. To synteza Twojej logiki, logiki miłości, logiki Wcielenia i Krzyża. Nie chciałeś, by zbawienie spadło na nas z wysoka, niczym jałmużna. Nie taka jest miłość Chrystusa! Wybrałeś drogę krzyżową, aby nas pocieszyć, zbawić, uwolnić od naszej nędzy. Ubogaciłeś nas swoim ubóstwem przez to, że stałeś się ciałem, wziąłeś na siebie nasze słabości, nasze grzechy, udzielając nam nieskończonego miłosierdzia. Twoje ubóstwo jest największym bogactwem: jesteś bogaty swoim bezgranicznym zaufaniem do Boga Ojca, swoim bezustannym zawierzeniem Ojcu, bo zawsze szukasz tylko Jego woli i Jego chwały. Jesteś bogaty miłością synowską. Nie wystarczą moje – nawet najdłuższe – modlitwy, kiedy ktoś potrzebuje chleba. Nie wystarczą moje najszczersze słowa współczucia, kiedy ktoś potrzebuje świadomości bycia kochanym. Chodzi o to, aby dać ludziom nadzieję, przywrócić im poczucie sensu, przywrócić im wiarę w siebie i w innych, aby uczynić świat bardziej ludzkim i życzliwym. Nie chodzi o to, aby dawać stale jałmużnę, ale o to, aby znikła potrzeba dawania jałmużny. Czasami trzeba tak niewiele pomóc, podać rękę, okazać życzliwe zainteresowanie, dobroć, uprzejmość. A czasami trzeba się umieć podzielić tym co samemu się posiada. Chrystus żyjący skromnie i w ubóstwie chce nam pokazać, że nie bogactwo, nie zamożność i nie materialna stabilność liczą się w życiu. Czy wystarczy mi tylko tyle, ile jest konieczne do życia? Które z dóbr tego świata utrudniają mi wędrowanie w stronę szczytu? W jaki sposób moim bliskim pomagam zrozumieć ewangeliczne ubóstwo? Co mi ułatwia życie w tym ubóstwie? STACJA II JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA Jezu, w milczeniu wziąłeś krzyż na swoje ramiona. Nie protestowałeś, niczego nie próbowałeś tłumaczyć. Przygnieciony ciężarem naszych grzechów, szedłeś do końca swojej ziemskiej drogi. Poświęciłeś za nas Zycie, a my tak rzadko umiemy dać coś od siebie drugiemu człowiekowi. Tak trudno pokochać nam ubogiego, dać choć cząstkę siebie temu który nas potrzebuje. Ty ciągle podajesz nam pomocną dłoń, dajesz szansę poprawy, gdy przychodzisz spragniony, głodny i potrzebujący. Nie rozumie krzyża egoista, człowiek szukający tylko swoich spraw. Będzie krzyż przeklinał i odrzucał. Jezu – my często zapominamy, ze Ty cicho pukasz i przypominasz, że Jesteś tak blisko i że kochasz mimo wszystko, a my dalej ślepi chcemy żyć łatwo i myślimy tylko o ty, jak uniknąć odpowiedzialności i naszego krzyża. Często narzekamy, że mamy w życiu za ciężko, podczas gdy Ty przeżyłeś dla każdego z nas najprawdziwszą mękę. A może nam w życiu bywa tak ciężko, ponieważ nieustannie zabiegamy o to, by było nam lekko? Dodaj nam więcej odwagi, abyśmy brali codziennie krzyż naszych obowiązków na ramiona i nie bali się naśladować Jezusa. STACJA III PIERWSZY UPADEK PANA JEZUSA POD KRZYŻEM Jezus upada pod krzyżem. Upada z wycieczenia, a krzyż przygniata Go swoim ciężarem do ziemi. Zakrwawione biczowaniem ciało, zatknięta na głowie cierniowa korona i wbijające się kolce – wszystko to sprawia, że brak Mu sił. Jeszcze niedawno rozkazywał wiatrowi i morzu, uzdrawiał chorych, przywracał wzrok i słuch, wskrzeszał umarłych, dawał dowody boskiej mocy i z mocą nauczał. A teraz rzucony na ziemię przez ciężar krzyża. Chrystus z trudem się dźwiga aby iść dalej. Żołnierze krzykiem i uderzeniami starają się Go pobudzić aby ta droga Golgoty mogła trwać dalej.... „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i powstanie wielu” (Łk2,34) Są w naszym życiu sytuacje trudne , gdy wszystko wypada nam z rąk, rozsypuje się i rozpada, gdy wręcz nie możemy utrzymać się o własnych siłach. Upadamy. Wtedy pojawia się pokusa rezygnacji z dalszej walki „Już nie mam sił!”, „Dłużej już nie wytrzymam!”, „To nie ma sensu!”, „Już nie mogę!” Trudno nam dostrzec w tych doświadczeniach sens trudu, pracy, wysiłku i życia... Jedynym lekarstwem na zło świata jest miłość. Wielu ludzi pogubionych, poranionych, może też do cna zepsutych, po zetknięciu się z Twoją miłością Panie, stało się innymi, lepszymi ludźmi. Wielu, tak jak syn marnotrawny napotkawszy przebaczające ramiona Ojca (męża, żony, przyjaciół, rodziców, rodziny) odzyskało radość i sens życia. Jezu! Przywalony ciężarem krzyża naszych słabości, pokonujesz ból i podnosisz się by na nowo obdarzyć nas upadających, swoją niewyczerpaną miłością, która dźwiga nas z każdego upadku. Panie nasz!, powstający, by dalej iść, naucz nas przeżywać chwile załamań i klęsk tak, byśmy powstawali wierząc Tobie, i abyśmy nie zniechęcali się trudnościami, lecz z odwagą dawali świadectwo radości Ewangelii w naszym życiu. STACJA IV JEZUS SPOTYKA MATKĘ SWOJĄ Spotkanie z Maryją było spotkaniem bez słów. Ich wzajemna więź była tak głęboka, że żadne słowa nie były potrzebne. Wystarczyła wymiana spojrzeń. Jednak, aby ludzie mogli porozumieć się bez słów muszą się bardzo dobrze znać. A żeby się poznać trzeba ze sobą rozmawiać, przebywać, znać się nawzajem. Często w naszych rodzinach lub środowiskach rozmawiamy wiele o sprawach codziennych – zakupach, rachunkach, rzeczach, które trzeba załatwić. Brakuje jednak rozmów o ty, co ta drga osoba czuje, co myśli, jakie ma potrzeby, jakimi wartościami kieruje się na co dzień . zastanów się czy patrząc na twarz swojego współmałżonka potrafisz odczytać to, co kryje się w jego sercu?! Czy potrafisz rozpoznać, kiedy twoje dzieci maja problemy, choć mówią, że wszystko w porządku?! Uczmy się od Maryi i Jezusa budowania właściwych relacji rodzinnych. STACJA V SZYMON CYRENEJCZYK POMAGA NIEŚĆ KRZYŻ CHRYSTUSOWI Panie Jezu, zmuszają Szymona by pomógł Ci nieść ciężki od naszych przewinień i grzechów krzyż. Jaką wielką ulgę czujesz, kiedy choć na chwilę ktoś ulży Twym cierpieniom. Szymon z pewnością czuje wstyd bycia przy Skazańcu, nie ma chęci pomocy, jest tylko troska o to, co inni powiedzą. A my, uczniowie Twoi, którzy każdego dnia winniśmy kroczyć za Tobą głosząc Dobrą nowinę drugiemu człowiekowi, czy potrafimy pozbywać się wstydu mówiąc o Tobie? Czy potrafimy nie przejmować się zdaniem innych na nasz temat? Czy właśnie przez tą dbałość o własny wizerunek, nie przeinaczamy Twojego wizerunku i Twojej prawdy, tak by była wygodniejsza, liberalna i nowoczesna? Czy bardziej nie zależy nam na zdaniu innych niż na Twoim? Panie Jezu, naucz nas z odwagą głosić Słowo Boże, bez względu na szyderstwo, śmiech czy ataki ze strony słuchających. Naucz nas być Twoimi apostołami każdego dnia, wypełniającymi Twoją, nie naszą wolę. Naucz nas proszę widzieć ciebie w każdym ubogim człowieku, często brudnym, zaniedbanym, głodnym i cierpiącym. Spraw Panie, byśmy z chęcią płynącą z serca, nieśli pomoc sobie nawzajem oraz tym, którzy cierpią ubóstwo zarówno materialne, jak i duchowe. STACJA VI WERONIKA OCIERA TWARZ JEZUSOWI Gest Weroniki to taki drobiazg na drodze krzyżowej Jezusa. Ale nasze życie składa się właśnie z milionów drobnych i z pozoru nic nie znaczących gestów, słów i zachowań. W żadnej Ewangelii nie ma ani słowa o Weronice. A jednak jej gest musiał być bardzo znaczący skoro przechowała go Tradycja. W małżeństwie, w rodzinie też ważne są te drobne gesty. Nie wystarczy, że małżonkowie mówią sobie o swojej miłości tylko z okazji rocznic i jubileuszy. Zona powinna przypominać mężowie, że jest dla niej ważny. Mąż powinien powtarzać żonie, że ciągle jest dla niego najpiękniejsza. Tak bardzo potrzebne jest, żeby codziennie rozmawiać ze swoimi dziećmi. Tak ważne jest żeby się do siebie uśmiechać. Te drobiazgi są wytchnieniem pośród trudu codziennego życia. Ale czasem brak już sił, brak cierpliwości. Panie, umacniaj nas, abyśmy nigdy nie stracili radości płynącej z Ewangelii, która da nam na nowo zapał, wzmocni naszą miłość i pomoże nieść Oblicze Chrystusa do innych. STACJA VII JEZUS PO RAZ DRUGI UPADA POD CIĘŻAREM KRZYŻA Panie Jezu, patrzymy na Ciebie, jak po raz kolejny upadasz na jerozolimskim bruku. Jesteś wyczerpany, Twoją twarz wykrzywia grymas bólu. Po chwili wydaje się, jakbyśmy słyszeli echo Twoich słów modlitwy do Ojca „Nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie”. Zbierasz siły i powstajesz, by iść dalej, aby do końca wykonało się to, co Ci Bóg powierzył. W naszym życiu tu na ziemi także jesteśmy nieustannie w drodze. Czasami pojawiają się na niej przeszkody, które nas powstrzymują – upadamy wtedy wskutek naszej słabości. Jakże Jezus – Człowiek w swoim upadku jest tu podobny do nas! Czy jednak jak Jezus, znajdziemy siłę, aby powstać i iść dalej? Naszą drogą jest droga naszego powołania, które nam dał Ojciec. Może to być powołanie do życia małżeńskiego, kapłańskiego, bycia członkiem rodziny, czy osobą samotną. Na każdej z tych dróg dostajemy szczególne zadania do wykonania, a wspólnym celem wędrówki jest dom Ojca. Nie jesteśmy pozostawieni sami sobie – Bóg z miłością patrzy, jak sobie radzimy i jest gotów przyjść nam z pomocą, jeżeli tylko Go o to poprosimy, abyśmy tylko z nadzieją wstawali i szli dalej… W tej stacji Drogi Krzyżowej módlmy się szczególnie za małżeństwa, które przeżywają kryzys, w których brakuje jedności, w których małżonkowie w obliczu trudności tracą nadzieję i myślą o porzuceniu wspólnego powołania, które ich kiedyś połączyło. Prośmy Boga, aby okazał im swą miłość i uzdolnił do wzajemnego przebaczenia. Niech zrozumieją i przyjmą w pełni powołanie do małżeństwa, poszukując mocy do wytrwania i powstawania z upadków nie w sobie, ale w Bogu, który jest początkiem i źródłem wszystkiego. STACJA VIII JEZUS SPOTYKA PŁACZĄCE NIEWIASTY Głos Jezusa napominający kobiety płaczące, które podążają za nim płacząc nas jego losem, skłania nas do refleksji. Jak to rozumieć? Czy nie jest to napiętnowanie litości czysto sentymentalnej, która nie przechodzi w nawrócenie i żywą wiarę? Na nic zdaję się opłakiwanie słowne i sentymentalne cierpień tego świata, kiedy prowadzimy nasze życie jak dotąd, bez zmian. Dlatego Pan przestrzega nas przed niebezpieczeństwem, w którym sami się znaleźliśmy. Ukazuje nam wagę grzechu i powagę sądu. Czyż nie jesteśmy, pomimo wszelkich naszych słów przestrachu wobec zła i cierpień niewinnych, zbyt skłonni do lekceważenia tajemnicy zła? Czy ostatecznie w obrazie Boga i Jezusa nie uznajemy przypadkiem jedynie aspektu słodyczy i miłości, podczas gdy spokojnie wymazaliśmy aspekt sądu? Myślimy: jakże Bóg mógłby dramatyzować naszą słabość? Przecież zawsze jesteśmy tylko ludźmi! Patrząc jednak na cierpienia Syna widzimy całą powagę grzechu, widzimy jak do końca musi być odpokutowany, by został przezwyciężony. Zła nie można wciąż bagatelizować wobec obrazu cierpiącego Pana. On również do nas mówi: nie płaczcie nade mną płaczcie raczej nad sobą… Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym? STACJA IX JEZUS UPADA PO RAZ TRZECI Trzeci upadek Jezusa pod ciężarem krzyża obarczonego moimi grzechami. Idę ulicami miasta, pośród zabieganych ludzi, zajętych troskami o swoje potrzeby. Wokół mnie witryny sklepowe kuszące swoim towarem. Przy jednej z nich stoi samotny człowiek, nędznie ubrany, patrzący smutnym wzrokiem na mijających go roześmianych ludzi, dźwigających pełne siatki zakupionych towarów. Mijam Go i podążam dalej do swojego celu. Na rogu ulic stoi matka z dziećmi. Wyciąga ręce i błagalnym wzrokiem prosi o jałmużnę. W odruchu litości wrzucam jej drobny pieniążek, który mi i tak zbywa. W swojej wędrówce ulicami miasta przechodzę obok kościoła. Zatrzymuję się i wchodzę do wnętrzna. Patrzę na krzyż, na ryciny przedstawiające Twoją Drogę Krzyżową i budzi się niepokój w moim sercu, czy to Ty nie byłeś tym samotnym człowiekiem, tą matką wyciągającą rękę po jałmużnę. Panie Jezu, który pomagałeś biednym, podnosiłeś na duchu chorych i cierpiących wzbudź we mnie łaskę niesienia pomocy ludziom potrzebującym. Nie dopuść abym upadł pod grzechami pychy, własnego wygodnictwa i niemocy dawania z siebie ofiary bliźnim będącym w potrzebie. Niech Twoje podźwignięcie się z krzyżem mojej obojętności, będzie dla mnie zaczynem nowego człowieka, w pełni otwartego na potrzeby bliźnich. STACJA X PAN JEZUS Z SZAT OBNAŻONY „Gdy przyszli na miejsce zwane Golgotą, to znaczy Miejsce Czaszki, dali Mu pić wino zaprawione goryczą. Skosztował, ale nie chciał pić. Gdy Go ukrzyżowali, rozdzieli między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy. I siedząc tam pilnowali Go”. (Mt.27,33-36). Panie Jezu, zostałeś obnażony ze swych szat, jedyną szatę stanowił pancerz z zaschłej i na nowo broczącej krwi, płynącej z ran po zerwaniu szat. Zostałeś wystawiony na wyszydzenie, wygnany ze społeczności. Wziąłeś na siebie cierpienia i potrzeby ubogich, tych, którzy też są wygnańcami tego świata. Utożsamiłeś się Panie Jezu z nimi, użyczyłeś im „swego pierwszego miłosierdzia” (EG163) i pragniesz aby ta Boża preferencja miała konsekwencje w życiu wiary wszystkich chrześcijan, wezwanych do tego, by mieć „te same uczucia co Jezus”. A czy ja mam te same uczucia? Czy pochylam się nad słabymi? Czy im pomagam finansowo? Czy nie brzydzę się ich bliskości, gdy niejednokrotnie są brudni i cuchnący? Czy pragnę się zaprzyjaźnić z nimi? Czy staram się poznać przyczyny ich ubóstwa? Czy nie wydaję sądów na podstawie ich powierzchownych zachowań? Czy staram się ich wysłuchać? Czy staram się przybliżyć im miłosierdzie Boże kierowane do nich? Daj mi Panie, abym zawsze patrząc na ubogich dostrzegała w nich nie przedmiot, którego można użyć ale obmyte Twoją Krwią dzieci Boże. Daj mi do głębi uszanować człowieka ubogiego we wszystkich sytuacjach, w których go spotykam. Daj mi szatę światłości Twej łaski. STACJA XI PAN JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY Ci, którzy przybili Jezusa do krzyża nie zdawali sobie sprawy z tego, że rany, które zadawali Skazańcowi staną się źródłem łaski dla następnych pokoleń. Nie wiedzieli, że te same rany będą wciąż żywe w tych, których Jezus wybrał, jak św. Franciszek z Asyżu, św. Ojciec Pio… Nie wiedzieli, że w świętej Krwi Jezusa znajdą się ukojenie całe rzesze chorych i cierpiących, całe rzesze tych, którzy w Nim złożą nadzieję życia wiecznego. Cierpienie Jezusa wciąż trwa. On wciąż jest przybijany do krzyża. I to my występujemy w roli katów. To nasze grzechy się gwoździami, które przybijają Jego ręce i nogi. To nasze grzechy stają się włócznią przebijającą Jego bok. Ale te nasze gwoździe nie stają się dla nikogo źródłem łaski. Tymi gwoździami sprawiamy Jezusowi tylko ból. Krzyżujemy też naszą duszę. Panie Jezu, jesteśmy schowani w tłumie. Z oddali patrzymy na okrutną egzekucję. Nie lubimy widoku krwi. Często też nie lubimy prawdy. Chowamy się przed nią, jak Adam schował się przed Bogiem w raju. Nie lubimy prawdy o naszej słabości, o naszych grzechach. Wolimy odwrócić wzrok i puścić głośno muzykę, aby nie usłyszeć głosu sumienia. Panie Jezu, jesteśmy słabi. Jesteśmy grzeszni. Trudno nam zachować Twoje przykazania, zwłaszcza przykazanie miłości. Pomóż nam zobaczyć, że w Tobie jest nasza moc! Pomóż uwierzyć, że tylko z Tobą możemy nie bać się prawdy. Pomóż nam budować Twój Kościół w naszej rodzinie. Pomóż nam tak się kochać, jak Ty nas umiłowałeś. Pomóż nam być Twoimi uczniami. STACJA XII PAN JEZUS UMIERA NA KRZYŻU Twoja śmierć , Panie Jezu, to zwycięstwo szalonej, bezinteresownej Miłości i posłuszeństwa wobec woli Ojca. W uszach brzmi jeszcze Twoja troska, gdy powierzasz mnie Matce, Twoje „PRAGNĘ”, słowa oddania się Ojcu a już widzę Twoje Ciało bezwładnie opadające z ramion krzyża. Śmierć wśród oszalałego z nienawiści tłumu, dla którego nie ma świętości.”Wykonało się…” Cisza Twego serca i Twoich ust wśród zgiełku i obelg pijanych żołnierzy… Napełnij mnie, Panie ciszą. Usuń moje racje i argumenty. Ucisz bunt mego serca, gdy cierpienie wydaje się nie do zniesienia. Naucz mnie pokornej bezradności dziecka, które w niebezpieczeństwie powierza się ojcu. Zanurz mnie w Twojej Krwi i obmyj nią, bym mógł dostąpić zbawienia. Ucz mnie, Jezu, umierania, bym w chwilach odrzucenia i cierpienia nie liczył na siebie. Przyjdź w godzinie mojej śmierci i oddaj mnie Ojcu, by Jego wola wypełniała się do końca w moim życiu i w mojej śmierci. STACJA XIII JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA. Twoje pozbawione życia ciało jest znakiem tego, że dałeś się nam Jezu cały, aż do końca. Twoje martwe, okaleczone i umęczone ciało jest dla nas źródłem Nowego życia. Naucz nas Jezu dawać się innym aż do końca. Naucz nas Panie prawdziwej i ofiarnej miłości do Boga, do małżonka, dzieci i rodziców. Naucz nas Panie zauważać ubogich i potrzebujących. Tak Twoje Ciało świadczyło o Twojej bezgranicznej miłości, tak niech nasze życie, nasze czyny i nasza troska miłości będę wyrazem naszej miłości do Ciebie. STACJA XIV PAN JEZUS ZŁOŻONY DO GROBU Złożyli umęczone ciało Jezusa do grobu. Żołnierze stanęli na straży. Uczniowie trwali razem zasmuceni, przygnębieni. Zadawali sobie pytania: Co teraz? Co dalej? Jak postąpić? Jak żyć? Czuli się bezsilni i opuszczeni… A czy ty w sytuacji kiedy przytłaczają ciebie problemy i troski o bliskich? Kiedy nie masz już tak po ludzku siły by „iść” przez życie. Zadajesz sobie pytanie: Jak żyć? Jaką wybrać drogę? Jak postąpić? Gdzie szukasz odpowiedzi? Czy wówczas zaczynasz szukasz odpowiedzi w Internecie, prasie, telewizji, wróżki… Czy jeszcze gdzieś indziej tylko nie u Boga? Czemu zapominasz, że najlepszym drogowskazem jest Pismo św. To właśnie w nim znajdziesz odpowiedź na wszystkie te pytania. To właśnie przez zgłębianie tajemnicy życia zawartego w Piśmie św. Możesz się otworzyć na Chrystusa. To poprzez rozważanie słów tam zawartych i wsłuchiwanie się w Jego słowa na wiele pytań znajdziesz swoje odpowiedzi… To On wskaże ci jaką drogą powinieneś iść. Krok po kroku będzie ciebie prowadził, przez doświadczenia, przez twoje upadki i sukcesy. Wystarczy, że otworzysz się na niego, tak jak otworzyli się apostołowie i wszyscy święci. Tak jak to uczynił św. Jan Paweł II i ks. Franciszek Blachnicki.