pobierz - Moraczewscy

Transkrypt

pobierz - Moraczewscy
Komentarze
Ewolucja wojsk pancernych i zmechanizowanych
Dylemat operacyjno-ekonomiczny
– koła, czy gąsienice?
Kierunki rozwój uzbrojenia najbardziej są uzależnione od politycznych celów i technologicznych
możliwości państwa. Przy skomplikowanej sytuacji politycznej i militarnej, wydatki na uzbrojenie
mają mniejsze znaczenie. Jednak w obecnej, raczej dobrej polityczno-militarnej i złej ekonomicznej, w państwach Unii Europejskiej, a nawet z obszaru euro-atlantyckiego, wzrasta znaczenie
czynnika ekonomicznego. Koszty wytwarzania i życia uzbrojenia, także sprzętu pancernego
oraz konstrukcji pochodnych są uzależnione od ich architektury wynikającej z przeznaczenia.
Chciałbym zastanowić się, czy takie uwarunkowania zintensyfikują proces wypierania podwozi
gąsienicowych przez tańsze kołowe i przyczynią się do redukcji ilości tradycyjnych czołgów?
Marian Moraczewski
Zmiany w sytuacji militarnopolitycznej i ekonomicznej
definiują uzbrojenie
Spadek strategicznego zagrożenia obszaru euro–atlantyckiego oraz wpływ kryzysu
ekonomicznego będą ograniczać wydatki
obronne, wpływając na kierunki rozwoju
uzbrojenia, także pojazdów pancernych.
Obserwując sprzęt pancerny na wystawach,
można wnioskować, że bojowe wozy piechoty, transportery opancerzone oraz platformy
pochodne częściej są i będą wyposażane
w podwozia kołowe. Najcięższe, jako 8×8,
lżejsze w układzie 6×6, lub nawet 4×4. Coraz
powszechniejszym bojowym wozem piechoty i transporterem opancerzonym w siłach
zbrojnych większości państw europejskich
staje się pojazd kołowy, jak Rosomak, ale
niepływający. Jednocześnie zmniejsza się
zainteresowanie ciężkimi opancerzonymi
pojazdami typu MRAP 6×6, a szczególnie
4×4. Bardziej racjonalne okazują się lekkie,
opancerzone pojazdy wysokiej mobilności.
Najistotniejsze jest pytanie o kierunki rozwoju ciężkich gąsienicowych bojowych wozów
piechoty i transporterów opancerzonych, czy
będą ewoluować w kierunku podwozi kołowych? Nie jest nawet wykluczone pojawienie
się czołgów kołowych z armatą 120 mm.
Zmodernizowany przez koncern GDLS transporter LAV/Piranha II [Fot. Marian Moraczewski]
16
Przemija syndrom Afganistanu
Zbliżający się koniec interwencji w Afganistanie już zaowocował ucieczką od ciężkich
pojazdów 4×4, a nawet 6×6, przeważnie
nadmiernie wysokich, bo konstruowanych
z myślą o rozpraszaniu niszczącej siły wybuchów pod pojazdem, czyli należących
do kategorii MRAP. Monstra 4×4, o masie
całkowitej w granicach 16, 18 ton lub nawet powyżej, na większości potencjalnych
teatrów działań bojowych nie spełniają wymogów stawianych bojowym wozom piechoty, czy transporterom opancerzonym.
Nieco lepiej, ze względu na mniejszy nacisk
jednostkowy kół na podłoże, przedstawia
się sytuacja MRAP-ów 6×6, ale także ich
użycie może być ograniczone.
Do powstania tych konstrukcji przyczynił się charakter wojny nieregularnej i użycie ładunków improwizowanych o trudnej
do przewidzenia sile wybuchu. Powstało
wiele konstrukcji z podłogą wyprofilowaną
na kształt V, możliwie najwyżej zawieszonym korpusem, budowanych przeważnie
na podwoziu cywilnych samochodów ciężarowych lub innych pojazdów wysokiej
mobilności. Z punktu widzenia skutków
wybuchu silnego ładunku pod pojazdem,
podwozie 4×4 jest korzystniejsze, gdyż
fala uderzeniowa napotyka na mniejsze
opory, jednak mobilność terenowa takich
pojazdów jest ograniczona, a wysokość na
normalnym polu walki trudna do zaakceptowania.
Doświadczenia z Afganistanu potwierdzają, że nie ma pojazdu, łącznie z ciężkimi
czołgami, które gwarantowałyby załodze
100-procentowe bezpieczeństwo. Dodatkowww.armia24.pl
sywne, więc niektóre państwa, szczególnie
te w głębi NATO, ograniczają floty czołgów
podstawowych lub nawet z nich rezygnują.
Niezależnie od politycznych deklaracji, ilość
czołgów w uzbrojeniu określonego państwa
zaświadcza o jego prawdziwych intencjach.
Cele polityczne państw Unii Europejskiej
w możliwej do prognozowania perspektywie, będą skierowane na utrzymanie stabilności, status quo i budowy potencjału
ekonomicznego, jako podstawy cywilizacyjnego rozwoju. Wydaje się, że także Stany Zjednoczone, dotknięte ekonomicznymi
trudnościami oraz doświadczeniami z Iraku
i Afganistanu, poddadzą analizie kierunki
rozwoju swego uzbrojenia, kładąc większy
nacisk na systemy umożliwiające redukcję
budżetu obronnego.
Caiman Multi-Terrain Vehicle (MTV) – MRAP w układzie 6×6 z oferty BAE Systems [Fot. BAE Systems]
wy wniosek jest taki, iż budowa dużych, wieloosobowych pojazdów w rodzaju MRAP,
lub wieloosobowych bwp dla całej drużyny, przyczynia się do rosnących strat w ludziach, a nie ma przewagi taktycznej. Można
więc oczekiwać, że wzrośnie zainteresowanie mniejszymi pojazdami opancerzonymi
o wysokich zdolnościach terenowych, jak
chociażby nowo zmodernizowany Humvee
MLTV firmy AM General.
Ciężkie pojazdy pancerne
będą częściej wyposażone
w podwozia kołowe
Stymulatorem przechodzenia pojazdów
opancerzonych na koła są niższe koszty
wytwarzania i życia tych pojazdów oraz łatwiejszy, szybki przerzut. Czołgi, jako opancerzone i uzbrojone pojazdy mechaniczne
na gąsienicowym podwoziu, zbudowane
według koncepcji brytyjskiego podpułkownika Ernesta Swintona, pojawiły się po
raz pierwszy na polu walki w roku 1916,
w bitwie pod Sommą, a w roku 1917 masowe użycie czołgów przez wojska brytyjskie, umożliwiło przełamanie niemieckiej
obrony w bitwie pod Cambrai. Gąsienicowe
podwozia tych czołgów, umożliwiły przekraczanie niemieckich okopów bronionych
ogniem karabinów maszynowych i artylerii
strzelającej przeważnie amunicja odłamkową. Zatem czołg powstał, jako ofensywny
środek przełamania. Czołgi charakteryzują
się wysoką mobilnością, jednak ze względu na rozrost masy i gabarytów, stwarzają
trudności transportowe, skutkujące ograniczeniem manewrowości. Trwają prace nad
możliwością zredukowania masy czołgów,
obniżki kosztów wytwarzania i życia, ale
przy zachowaniu walorów bojowych.
Kierunki rozwoju uzbrojenia
określają cele polityczne.
Dążenie do redukcji kosztów wytwarzania
i użytkowania rodzi pytanie o przyszłość
tradycyjnych czołgów podstawowych, niezależnie od stopnia technologicznej nowoczesności poszczególnych konstrukcji.
Decyzje o podjęciu nowych programów
czołgowych coraz silniej lokują się w sferze
ekonomicznej i kierunku polityki państwa.
Jeżeli cele państwa są ofensywne, łatwiej
jest uzasadniać potrzeby rozwoju ciężkich
czołgów podstawowych, nawet godząc się
z wysokimi kosztami produkcji i użytkowania. Ponieważ obecnie większość państw
obszaru euro-atlantyckiego nie prowadzi
polityki nakierowanej na działania ofen-
Czy upowszechnią się czołgi kołowe?
Trudno wyrokować na ile czołgi kołowe wyprą „stare”, tradycyjne czołgi gąsienicowe.
Nie ulega wątpliwości, że tradycyjne czołgi
podstawowe są ciągle skutecznym środkiem
walki. Jednak znaki zapytania budzi współczynnik ich bojowej efektywności w stosunku do kosztów wytwarzania i eksploatacji,
w zestawieniu z kosztami wytwarzania i skutecznością nowoczesnych, lekkich środków
przeciwpancernych, najczęściej montowanych na lekkich pojazdach kołowych o wysokiej mobilności lub przeznaczonych dla
indywidualnego żołnierza.
Występują uwarunkowania terenowe,
gdzie zastąpienie podwozi gąsienicowych
kołowymi byłoby trudne. Jednak można
wnioskować, że nadchodzi, przynajmniej
na obszarze UE, może poza Skandynawią,
era rozpowszechniania się opancerzonych
MRAP w układzie 4×4 typu Kaya tureckiej firmy Otokar [Fot. Marian Moraczewski]
ARMIA • 6 (58) czerwiec 2013 17
Komentarze
duże wydatki, które wielokrotnie wzrastają
w trakcie uruchamiania produkcji. Opłacalność ekonomiczna takiej operacji, najczęściej nie mieści się w potencjalnej pojemności wewnętrznego rynku, a jednocześnie nie
występują przymuszające potrzeby obronne.
Dlatego wydaje się, że przy uwarunkowaniach, jak na obszarze zjednoczonej Europy,
w najbliższej perspektywie uzupełnieniem
czołgów tradycyjnych będą czołgi kołowe
budowane w oparciu o istniejące konstrukcje 8×8.
Niektóre państwa rozważają
rezygnację z czołgów podstawowych
Pojazd BRV-O, propozycja firmy AM General w konkursie na JLTV [Fot. AM General]
pojazdów kołowych, jako efektywniejszych ekonomicznie, bardziej manewrowych, a jednocześnie tańszych. W wyniku
dostępności lżejszych, nawet o 30% armat
czołgowych kal. 120 mm o zredukowanej
sile odrzutu, jest możliwe ich integrowanie
z lżejszymi podwoziami. Skrupulatne złożenie wszystkich „za” i „przeciw” wskazałoby prawdopodobnie na finalną przewagę
kołowych pojazdów opancerzonych, przynajmniej w działaniach obronnych, a także
ekspedycyjnych.
O utrzymaniu gąsienic, lub przejściu
na koła zadecyduje rynek
Konstruktorzy i producenci, uwzględniając sytuację na międzynarodowym rynku,
jakby stracili rozpęd w proponowaniu nowych konstrukcji ciężkich czołgów, a także
gąsienicowych bojowych wozów piechoty.
„Nowości” prezentowane na wystawach, to
najczęściej odgrzewane kotlety, które nie
wzbudzają większego zainteresowania. Jeżeli
pojawiają się nowinki, to najczęściej są to
prototypy przygotowane do produkcji, jeżeli znajdzie się zdecydowany kupiec. W warunkach nadpodaży o podjęciu produkcji
nowego wyrobu decyduje rynek. Możliwości technologiczne producentów stają się
czynnikiem wtórnym. Wydaje się, że taka
sytuacja utrzyma się przez najbliższe lata.
w działaniach obronnych jest efektywne
ekonomicznie?
Wydaje się jednak, że oczekiwania w stosunku do sprawności elektronicznych systemów aktywnej ochrony pojazdów opancerzonych, które maja być atutem czołgów
nowej generacji, były zbyt optymistyczne. Są
sytuacje taktyczne, jak walki na obszarach
zurbanizowanych lub górzystych, gdzie skuteczność systemów aktywnej ochrony jest
ograniczona. Jednocześnie wysoka skuteczność rakietowych kierowanych środków
przeciwpancernych wpływa na brak pewności, czy i kiedy pojawią się czołgi nowej
generacji, czy mają pozostać na gąsienicach,
czy raczej przejść na podwozia kołowe? Takie pytania są tym bardziej zasadne, gdyż
opracowanie nowego czołgu, czy ciężkiego
bojowego wozu piechoty pociąga bardzo
Szczególnie od upadku ZSRR, stawało się
oczywiste, że racjonalność utrzymywania
w uzbrojeniu dużych ilości tradycyjnych
czołgów podstawowych staje się wątpliwa.
Jest bardziej uzasadnione kładzenie nacisku
na tańsze i skuteczne w działaniach obronnych lżejsze systemy uzbrojenia, rozwijanie
lekkich systemów przeciwpancernych i precyzyjnego wsparcia ogniowego, montowanych na samochodach wysokiej mobilności.
Gdyby zastosować matematyczność w zestawieniu wartości bojowej ciężkiego kołowego
bwp w układzie 8×8, w rodzaju Rosomaka,
wyposażonego w lekką armatę czołgową
kal. 120 mm, z wartością bojową pojazdu
gąsienicowego w rodzaju zaproponowanego
Andersa II z taką samą armatą, następnie
porównać ich ceny i koszty eksploatacji, to
racjonalność podwozi kołowych rozbłysnęłyby logiką i rozsądkiem. Jest więc prawdopodobne zastępowanie ciężkich gąsienicowych bojowych wozów piechoty pojazdami
kołowymi z armatą kal. 120 mm lub innym,
czy też systemów ogniowych precyzyjnego
rażenia. Jednak nie jest wykluczone, że poglądy o malejącej zasadności utrzymywania w uzbrojeniu dużych ilości tradycyjnych
Spadek zainteresowania
czołgiem podstawowym
W obszarze euro-atlantyckim, dyskutuje się
o potrzebie nowej generacji czołgów podstawowych, o zredukowanej masie, rozważając także, czy utrzymywanie czołgów
tradycyjnych dla ich ewentualnego użycia
18
Najnowszy ukraiński czołg Opłot-M prezentowany na wystawie Eurosatory 2012 nie wzbudzał zainteresowania
zwiedzających [ Fot. Marian Moraczewski]
www.armia24.pl
Marian Moraczewski Dylemat operacyjno-ekonomiczny – koła, czy gąsienice?
czołgów gąsienicowych, takowych bojowych
wozów piechoty zachowujących wymóg ich
pływalności, zderzy się z atawistycznym obciążeniem w myśleniu o hipotetycznym polu
walki.
Czy hybryda „lekki” czołg podstawowy
– ciężki zunifikowany bwp?
Wydaje się, że wojska lądowe różnych
państw, nie bardzo wiedzą, czego wymagać od czołgów nowej generacji, czego od
innych pojazdów opancerzonych oraz jaki
ma być ich udział w potencjale obronnym?
Tym bardziej, że granice pomiędzy „lekkim” czołgiem, a ciężkim gąsienicowymi
bojowym wozem piechoty coraz bardziej się
zacierają. Według plotek, do których – jak
to się teraz mówi – nasza Redakcja dotarła, najbardziej oczekiwany jest ciężki czołg
pływający, przystosowany do podwieszania
pod lekkim śmigłowcem. Dylematem jest
także, czy ważniejsza jest pływalność wymagająca redukcji masy, czy odporność pancerza? W obliczu tych niejasności producenci wnikliwie rozważają, czy jest racjonalne
inwestowanie wielkich pieniędzy w nowe
konstrukcje czołgów lub gąsienicowych bwp,
których powodzenie na międzynarodowym
rynku jest wątpliwe. Podjęte programy mogą
skutkować produkcją po kilku lub kilkunastu
latach, a trudno określić, jakie będą wówczas
wymogi operacyjne i zainteresowanie rynku.
Zatem, na razie, przynajmniej na obszarze
euro-atlantyckim, prawdopodobnie nic naprawdę nowego, w formie skończonej się
nie pojawi. Trwa wyczekiwanie i obserwacja
przebiegu kryzysu ekonomicznego i światowej sytuacji militarno-politycznej. Istniejące floty czołgów będą redukowane, to co
pozostanie modernizowane i utrzymywane
na wszelki wypadek. Wzmoże to rynkową
nadpodaż, będzie łatwo kupić, dla przykładu
używane Leopardy, ale trudno sprzedać jakiś
nowy produkt.
Czy nowy bojowy wóz
piechoty musi pływać?
Dla odpowiedzi na takie pytanie konieczne jest określenie, czy pływalność bwp-ów,
kołowych i gąsienicowych, znacząco poprawia ich skuteczność na polu walki? A przede
wszystkim, czy pływalność jest ważniejsza
od odporności? Jeżeli wymóg pływalności
byłby utrzymany, to pomijając szczególne
kompozycje kosztownych pancerzy, odbyłoby się to kosztem bezpieczeństwa załogi.
Jednak w zachodniej filozofii prowadzenia
działań bojowych, czynnik strat ludzkich
jest dominujący. Natomiast zdolności do
szybkiego forsowania przeszkód wodnych,
w działaniach obronnych raczej nie jest najważniejsza. Zatem redukcję odporności na
Prototyp lekkiego czołgu Anders [Fot. Marian Moraczewski]
korzyść pływalności trudno byłoby obronić.
Zresztą przegląd istniejących konstrukcji,
za wyjątkiem wykorzystywanych przez formacje, jak piechota morska, czy pojazdów
budowanych według „wschodniej” filozofii
działań bojowych oraz na przykład szwedzkich Vikingów, byłoby trudno doszukać się
pływających bojowych wozów piechoty.
Platforma zunifikowana
Modne koncepcje uniwersalnych platform,
jako panaceum na wszelkie potrzeby transportowe, chyba nie znajduje wystarczającego uzasadnienia. Ekonomiczna racjonalność
budowy takich platform nie jest jednoznaczna, gdyż wersje bojowe musza być wyposażone w różne systemy, które w platformach
niebojowych nie są konieczne. Rozwiązaniem byłyby platformy maksymalnie zunifikowane, jednak nie uniwersalne. Na tym tle
interesująco przedstawia się projekt Hipototama, konstrukcji odmiennej od wykorzystywanych. Niektórzy przodujący producenci
zmierzają w kierunku platform zunifikowanych, jednak bardziej koncepcyjnie, niż
produkcyjnie. Potwierdzałoby to zasadę, że
jeżeli „coś” ma się nadawać do wszystkiego,
to najczęściej nie nadaję się do niczego.
Emocjonalny projekt Andersa,
z potrzeb Wojska, czy przemysłu?
Mój sceptycyzm do projektu Anders (ARMIA Nr 05/2010), początkowo nazwanego
„lekki czołg nowej generacji”, przechrzczonego na „platformę uniwersalną”, wynikał
z oceny sytuacji ekonomicznej, braku u projektodawcy wystarczających potencjałów,
nieokreślonych perspektyw takiego pojazdu
na zatłoczonym międzynarodowym rynku
uzbrojenia, no i oczywiście jego miejsca
w uzbrojeniu Wojska Polskiego. Oceniałem,
że ówczesne uwarunkowania nie uzasadniały ponoszenia wysokich wydatków na realizację projektu, a wykonany „demonstrator”
okazał się bardziej demonstratorem intencji,
niż nowoczesnych technologii.
Przypuszczałem, że projekt spotka los, jak
kilka poprzednich. Uważałem, że rozwiązaniem byłaby współprodukcja i kooperacja
z zagranicznym partnerem dysponującym
odpowiednimi możliwościami. Projektowi
nie była w stanie pomóc ekspozycja na wystawie Eurosatory 2012 w Paryżu, gdzie Anders oczekiwał nominacji do tytułu „czołg
nowej generacji”, jak zarozumiały aktor
do Oskara. Entuzjaści Andersa, próbowali
przebijać się przez opór logiki kreowany
przez rynek, ekonomiczny kryzys i brak
zapotrzebowania. Pieniądze na Andersa,
które miały być rzucone na szalę powodzenia projektu, jak przysłowiowe kości przy
przekraczaniu Rubikonu, bardziej zostały
wyrzucone, niż rzucone. Największym zagrożeniem dla programów w rodzaju Andersa jest (na szczęście) brak zagrożenia.
Czy „Anders II”?
Zamiar dojścia do „Andersa II” poprzez
wykorzystanie konstrukcji już istniejącej
i sprawdzonej (jednak czy nie za starej),
jest bardziej realistyczny, ale tylko z technicznego punktu widzenia. Wielokrotnie
i przy różnych okazjach przekonywałem
do takiego rozwiązania, ale to było kilka lat
temu, w innej sytuacji ekonomicznej. Pomimo tego powinienem być zadowolony,
że jednak mogę rzec „a nie mówiłem”, gdyż
wychodzi na moje. Ale biorąc pod uwagę
wszystkie przytoczone powyżej uwarunkowania, zastanawiam się, jakie są perspektywy i realne potrzeby uruchamiania tego
kosztownego projektu? Gdybym miał to
ARMIA • 6 (58) czerwiec 2013 19
Komentarze
wygranie kampanii wrześniowej nie było
możliwe, ale można było ją lepiej przegrać.
Kilka wniosków
Leopard 2A5
w służbie Bundeswehry
[Fot. Rheinmetall]
cenić, to pierwszym pytaniem byłoby, a ile
na przykład CV90 sprzedano w ostatnich
latach na międzynarodowym rynku oraz
jaka jest prognoza perspektywicznego zapotrzebowania? Oczywiście najważniejszym
pytaniem, czy i w jakim zakresie „Anders II”
wzmoże zdolności obronne Wojska Polskiego, za powiedzmy dziesięć lat?
„Anders II” najbardziej
potrzebny przemysłowi
Jak pisałem w ARMII Nr 04/2013, „Modernizacja Sił Zbrojnych wymaga ontologicznego podejścia”, czyli odpowiedzi na
podstawowe pytanie: „DLACZEGO” lub
„Z JAKIEGO POWODU”? Przypuszczam,
że decyzja o programie „Anders II” bazuje na
stosownych analizach, że istnieje odpowiedź
na pytanie „czy?” i „do czego?” ma służyć,
powiedzmy 300 lub nawet 500 „Andersów
II”. Jeżeli do działań ekspedycyjnych, to po
pierwsze rekomenduję Rosomaki, a po drugie chyba Afganistan zredukował nasz zapał
do takich operacji. Więc rozumiem, że te
„Andersy II” miałyby służyć do obrony kraju,
ale czy byłaby to najbardziej efektywna obrona? Gdyby przyjąć, że chodzi o przeciwstawienie naszych – ewentualnie – 300, czy nawet 500 „Andersów II” w bitwach obronnych
przeciw siłom pancernym domniemanego
przeciwnika, to biorąc pod uwagę przewidywalny stosunek sił, nie byłoby to rozwiązanie
skuteczne. Realistyczne przeciwstawienie się
znacząco przeważającemu przeciwnikowi,
także jego siłom pancernym, jest możliwe
tylko przy przyjęciu całkowicie innej koncepcji obronnej (Armia Nr 05/2013). Wymaga
ona posiadania wystarczającej ilości uzbrojenia przydatnego do obrony nieregularnej,
szczególnie w pierwszym okresie konfliktu,
do czasu zadziałania sojuszniczego wsparcia.
Skuteczność takiej obrony dobitnie wskazują
działania talibów w Afganistanie. Do takiej
obrony potrzebne są przede wszystkim siły
lekkie ze stosownym uzbrojeniem i silne,
ciężkie odwody. Wiec zastanawiam się, czy
20
wydawanie wielkich pieniędzy na „Andersa II” wzmocni potencjał obronny Wojska
Polskiego, czy miał być przede wszystkim
ratunkiem dla Bumaru, niczym dotacje dla
LOT-u, a jeżeli „Anders II” zostanie oparty
na CV90, to także dla BAE Hagglunds.
Segment ciężki i segment lekki
Wydaje się, że w tej sytuacji oraz uwzględniając świeżo zapowiedziane przez MON
następne budżetowe oszczędności, byłoby
racjonalnie przyjąć, że w Wojskach Lądowych RP funkcjonują dwa segmenty
uzbrojenia, ciężki gąsienicowy i lekki kołowy. Podstawą segmentu ciężkiego byłyby
zmodernizowane Leopardy i haubice Krab
kal. 155 mm, wspierane przez pozostałe
niezbędne systemy. Najcięższym i podstawowym pojazdem segmentu lekkiego byłby
Rosomak, zastępujący stopniowo wycofywane BWP-1 oraz lżejsze pojazdy kołowe
wysokiej mobilności, lekko opancerzone
i nieopancerzone, jako pojazdy bojowe i nośniki systemów uzbrojenia. Przyjęcie takiej
koncepcji i doprowadzenie ewentualnie
do posiadania floty Leopardów 2 liczącej
w granicach 200–300 sztuk, jako podstawowej siły uderzeniowej wspieranej przez
segment lekki obficie zaopatrzony w środki
przeciwpancerne i przeciwlotnicze, chroniące przed uderzeniami z powietrza. Byłoby to prawdopodobnie ekonomicznie realistyczne i racjonalne z punktu widzenia
zdolności obronnych Wojska Polskiego.
Warto przypomnieć, że nawet według niemieckich ocen po zakończeniu tragicznej
dla nas kampanii wrześniowej, niemieccy
dowódcy przyznawali, że jednym z powodów skuteczności ich Blitzkriegu, był brak
w Wojsku Polskim skutecznego lekkiego
środka przeciwpancernego. Natomiast
wydatkowanie wielkich pieniędzy na nowoczesne okręty wojenne, tworzyło tylko
urojoną mocarstwowość II RP, jednak nie
miało żadnego wpływu na przebieg wojny
obronnej 1939 roku. W tamtych warunkach
Konstrukcje sprzętu pancernego będą zmierzać w kierunku redukcji masy i wymiarów,
dążąc do nadania im większej mobilności
i obniżenia kosztów wytwarzania i użytkowania. Prowadzone będą dalsze prace nad
systemami aktywnej ochrony pojazdów, co
umożliwi zachować odporność, pomimo
redukcji masy.
Trudno wyrokować, na ile podwozia kołowe będą zastępować gąsienicowe, jednak
nie ulega wątpliwości, że będą poszukiwane
rozwiązania dostosowane do prawdopodobnej sytuacji taktycznej na perspektywicznym
polu walki.
Są podstawy by zakładać, że w odniesieniu do obszaru euro-atlantyckiego, utrzyma
się sytuacja niewskazująca na prawdopodobieństwo udziału sił zbrojnych tych państw
w dużym konflikcie zbrojnym. Państwa
europejskie koncentrują się na stabilizacji
i utrzymywaniu status quo. Wydaje się także, że niekorzystna sytuacja ekonomiczna
utrzyma się przez dłuższy czas.
Takie tendencje będą wzmagać nadpodaż
gąsienicowych pojazdów pancernych na
rynku międzynarodowym, zatem konieczna
jest rozwaga w inwestowaniu w programy,
które będą gotowe operacyjnie za kilka lat,
a krajowe zapotrzebowanie nie jest w stanie
pokryć kosztów ich uruchomienia.
Z punktu widzenia zdolności obronnych
Wojska Polskiego, na tle obecnej sytuacji
militarnej i ekonomicznej, racjonalne byłoby przyjęcie założenia o istnieniu dwu segmentów, ciężkiego opartego na Leopardach
i Krabach oraz lekkiego z Rosomakiem, jako
flagowym środkiem walki z tego segmentu.
Takie rozwiązanie byłoby realne dla budżetu
i możliwe do realizacji w niedługim czasie.
Wprowadzając nowe systemy uzbrojenia
konieczne jest uwzględnianie stosownej
koncepcji obronnej oraz sytuacji na międzynarodowym rynku uzbrojenia.
Podsumowując, wydaje się uzasadniony
wniosek, że siły zbrojne będą przechodzić
do lżejszych struktur i tańszego uzbrojenia,
adekwatnego do politycznych i militarnych
uwarunkowań. r
Marian Moraczewski
Płk w st. spocz., dr inż. Marian Moraczewski, absolwent Wojskowej Akademii Technicznej. Ekspert przemysłu obronnego, koncepcji obronnych, w tym strategii bezpieczeństwa
militarnego państwa. W latach 1990–1994 attache obrony
w Ambasadzie RP w Waszyngtonie.
www.armia24.pl

Podobne dokumenty