Autoreferat - Wydział Sztuk Pięknych

Transkrypt

Autoreferat - Wydział Sztuk Pięknych
Tomasz Barczyk
AUTOREFERAT
Toruń 2015 r.
Tomasz Barczyk
Posiadane dyplomy i stopnie artystyczne:
1. Dyplom doktora sztuki w dziedzinie sztuk plastycznych w dyscyplinie sztuki piękne,
Wydział Sztuk Pięknych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, 10 marca 2009 roku.
Rozprawa doktorska: The spirit of contemporary life – Duch współczesnego życia. Cykl grafik w
technice drzeworytu i linorytu.
2. Dyplom magistra sztuki, Wydział Sztuk Pięknych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika
w Toruniu, 27 czerwca 2001 roku.
•
Informacje o dotychczasowym zatrudnieniu:
Zatrudniony na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu,
w Zakładzie Grafiki:
- od 2002 do 2009 roku jako asystent,
- od 2009 roku do chwili obecnej jako adiunkt.
•
Zgodnie z wymogiem formalnym wskazuję zestaw dzieł (grafiki w technikach: linorytu,
drzeworytu, litografii, mokulito) pod wspólnym tytułem:
Uważaj na słowa
jako aspirujący do spełnienia warunków określonych w art. 16 ust. 2 Ustawy z dnia 14 marca
2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki
(Dz. U. nr 65, poz. 595 ze zm.).
Wskazany zestaw dzieł został w całości zaprezentowany na wystawie indywidualnej
w białostockiej Galerii Spodki w kwietniu/maju 2015 roku, a fragmenty tego zestawu oraz
wybrane prace – również na wcześniejszych ekspozycjach indywidualnych i zbiorowych od
2009 roku.
Sztuka służy kształtowaniu osobowości.1
Edmund Piotrowicz
Powyższe słowa pochodzą z wywiadu jaki przeprowadził kiedyś mój nauczyciel,
teraz dobry kolega – Jan Baczyński z profesorem Edmundem Piotrowiczem, wieloletnim
kierownikiem toruńskiej Katedry Grafiki. Wydawałoby się, że są pełne patosu, ale każdy
kto zajmuje się twórczością wie, że są na wskroś prawdziwe. Sztuka kształtuje tych, którzy
ją tworzą, ale i tych, którzy potrafią ją odbierać. Wprawdzie wielu ludzi podąża tylko za
wymiernymi dobrami materialnymi, ale są też tacy, których wciąga świat stworzony przez
artystę. Świat, który na dobrą sprawę nikomu nie jest potrzebny do życia, ale przez to
bezcenny z punktu widzenia humanistyki. Bo tylko człowiek tworzy sztukę i tylko człowiek
potrafi ją odbierać.
Moja sztuka nieustannie ewoluuje, dlatego autoreferat rozpocznę od krótkiej charakterystyki
głównych cykli drogi twórczej do doktoratu (w dodatkowym załączniku znajdują się
reprodukcje prac z tamtego okresu), a zakończę na omówieniu celu artystycznego
i osiągniętych wyników w zestawie dzieł pracy habilitacyjnej – Uważaj na słowa.
Urodziłem w 1975 roku w Chełmie na Lubelszczyźnie. Moja szkoła podstawowa
do dzisiejszego dnia sąsiaduje z Muzeum Ziemi Chełmskiej. Z punktu widzenia artysty
współczesnego nie jest to czymś nadzwyczajnym, ale już fakt, że w murach tego muzeum
działała Galeria 72 założona przez Bożenę Kowalską, a obecnie z sukcesem kierowana
przez Jagodę Barczyńską, prezentująca zbiory polskiej i światowej awangardy plastycznej –
może wzbudzić zainteresowanie. Mógłbym napisać, że z taką proweniencją wybór liceum
plastycznego, a później studiów artystycznych był zrozumiały, ale oczywiście moje wybory
zdeterminowała przede wszystkim ciekawość oraz potrzeba nabywania doświadczeń
i odkrywania nowych horyzontów artystycznych.
1
Jan Baczyński, Dzieje Katedry – Zakładu Grafiki, Toruń 1982, s. 37.
3
Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Lublinie ukończyłem jako snycerz i niemal
z tym samym dłutem w ręku wkroczyłem w nieznany mi obszar – grafiki artystycznej,
w której rzeźbiarskie myślenie odnalazłem w drzeworycie i linorycie. Trafiłem na kierunek
grafika na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w Toruniu do pracowni prof. Józefa Słobosza,
w której cennych wskazówek udzielali mi Jan Baczyński i Marek Basiul – tytani pracowitości
na wskroś oddani grafice. W pracowni nie miałem ograniczeń poza czasem – przy pracy nad
grafikami doba czasem była za krótka. Dzięki zaufaniu prowadzących mogłem realizować
moje pomysły bez przeszkód. W linorycie zachwyciła mnie jego swoista szczerość
i bezkompromisowość (o czym za chwilę) oraz to, że tworzy się go dłutem, czyli narzędziem
snycerza – artysty rzeźbiarza.
W tych technikach odbitkę uzyskuje się poprzez druk matrycy opracowanej w rzeźbiarski
sposób, a więc tworzącej swoistą płaskorzeźbę, w której wypukłe, płaskie powierzchnie
przenoszą farbę na papier. Szczerość linorytu i drzeworytu moim zdaniem polega na
błyskawicznym wykonywaniu matrycy, na szybkiej i nieodwołalnej decyzji gdzie wyciąć,
a gdzie ma pozostać powierzchnia druku. Nie ma tutaj udawania i niejasności – w procesie
opracowywania matrycy dłuto zostawia definitywny ślad. Podobną natychmiastowość
uzyskałem później w technice litografii, gdzie ślad pędzla i kredki pozostaje niezmieniony
na kamiennej powierzchni wapienia, zupełnie tak samo jak na papierze czy płótnie.
Studiując, dość wcześnie zauważyłem pewną cechę grafiki artystycznej, którą
kontestuję do dziś. Chodzi o techniczną sterylności grafiki w jej poziomie formalnym.
Zależało mi na odejściu od tego tak, aby aspekt techniczny nie był przed ekspresją,
a w sferze odbioru – aby grafiki nie trzeba było oglądać w „białych rękawiczkach”. Nie mam
na myśli niewiedzy i nieudolności warsztatowej, ale świadome porzucenie tak zwanej kultury
plastycznej grafiki na rzecz jej siły wyrażania. Bo właśnie grafika artystyczna jak żadna inna
dziedzina sztuki obarczona jest tą właściwością. Bierze się to z jej nieodłącznych cech:
najpierw przygotowywania projektu, przenoszenia go na matrycę, następnie opracowania
jej i druku nakładu na papierze z naturalnym passe-partout. Mnogość tu etapów, które
zakłócają improwizację i kiedy twórca wyłącza myślenie po przygotowaniu projektu, nie
różni się niczym od plotera, a efekt końcowy jest przewidywalny i pozbawiony ryzyka. Wiem,
że nie jestem jedynym grafikiem, który zmaga się z tym zagadnieniem. Dylemat ten dobrze
obrazują także słowa wspomnianego już profesora Edmunda Piotrowicza, który reformując
przed laty moją Katedrę Grafiki zetknął się z bardzo technicznym środowiskiem wileńskim:
4
Kiedy objąłem Katedrę Grafiki, zorientowałem się, że będę musiał zrobić pewnego rodzaju
rewolucję. Dla mnie najważniejszy był nie warsztat, lecz widzenie, założenie i podejście artystyczne
do problemu plastycznego.2
Problem ten również przedstawiają słowa Doroty Folgi-Januszewskiej z katalogu 8.
Triennale Grafiki Polskiej mówiące o grafice jako dziedzinie,
(…) w której najważniejsza jest inteligencja graficzna i umiejętność myślenia nie-wprost.
Czuć, po latach przerwy, że nie drukarka, lecz grafik decyduje o odbitce. Że warsztat służy
wypowiedzi, nie zaś wypowiedź zatrzaśnięta jest w warsztacie.3
Kolorowa Erotina 2002 – 2005
Już w pracy dyplomowej obronionej w 2001 roku, ale przede wszystkim w serii
następnych prac, których najlepszym reprezentantem jest cykl Kolorowej Erotiny z lat 2002–
2005, skupiłem się na idei malarskości linorytu, która w założeniu miała wesprzeć mnie
w znalezieniu nowego języka w tej technice. Malarski linoryt w moim odczuciu nie polega
tylko na operowaniu kolorami, ale na myśleniu po malarsku formą. Dlatego w moich
wczesnych grafikach oprócz prac kolorowych, występują również prace monochromatyczne,
czy wręcz czarno-białe. Przez malarską formę rozumiem subtelność zjawisk plastycznych
na rycinie. A pewnego rodzaju pozytywna nonszalancja w traktowaniu matrycy pozwalała
mi tę subtelność uzyskać i przede wszystkim być w nieustannym dialogu z pracą.
Tę malarskość starałem się osiągać przez specyficzne operowanie dłutami, ale i nietypowymi
dla wypukłodruku narzędziami. Do klasycznych dłut dołączyły druciane szczotki, igły
i szlifierka typu Dremel. Wspomniane akcesoria pozwoliły mi osiągać z jednej strony efekty
delikatne jak laserunek, z drugiej mocne plamy gęstego znaku. Sam fakt, że właśnie matrycę
traktowałem jako nośnik wypowiedzi na kształt płótna (nie kopiowałem projektu w skali
jeden do jednego, ograniczałem się jedynie do szkiców koncepcyjnych) spowodował pełną
swobodę twórczą, gdzie bardzo często improwizowałem na matrycy, używając najpierw
pędzli i markerów, a następnie dłut i innych, wspomnianych wyżej narzędzi.
2
Ibidem s. 38.
3
Dorota Folga-Januszewska, Grafika pełna brudów, błędów..., 8. Triennale Grafiki Polskiej, Katowice 2012, s. 9.
5
Tak opracowaną matrycę dopełniały eksperymenty z samym drukiem: maskowania, druk
na czarnym papierze, modyfikacje farby, wykorzystanie szerokiej palety farb olejnych
mieszanych z medium przeobrażającym je w farbę drukarską. To była artystyczna podróż
pełna eksperymentów, ale i wielka satysfakcja z odkrywania czegoś nowego. Później, we
wspomnianym wywiadzie z profesorem Piotrowiczem natknąłem się na jego słowa:
Grafika to też pewnego rodzaju malarstwo, lecz takie materiały jak blacha, farba, papier,
narzędzia graficzne dają większe możliwości niż płótno, gdyż w grafice nie sposób tak do końca
przewidzieć jaki będzie efekt końcowy, jest on pewnego rodzaju niespodzianką. Zawsze mamy do
czynienia z ryzykiem, przygodą i na tym polega urok grafiki. Ponieważ jednak nie ma prawdziwej
sztuki bez ryzyka, należy je podejmować.4
Kiedy poruszany przeze mnie temat malarskości uznałem za wyeksploatowany, czego
dowodem był dla mnie szereg konkursów i wystaw grafiki, na których moje prace były
eksponowane, a czasem wyróżniane lub nagradzane (np.: 3. nagroda – International Small
Engraving Salon, Florean Museum, Rumunia 2003 r. czy wyróżnienie – I Międzynarodowe
Biennale Małej Formy Graficznej, Gniezno 2005 r.), porzuciłem go – nie chciałem podążać
w kierunku, który wprawdzie zyskał aprobatę środowiska graficznego, ale mnie już nie
dawał twórczej satysfakcji. Potrzebowałem zmiany i to radykalnej. Chciałem znaleźć coś
pierwotnego, prawdziwego w technice wypukłodruku. Dlatego wybór drzeworytu oraz
czerni i bieli wydał się oczywisty...
Duch współczesnego życia 2006 – 2008
Tak zaczął powstawać cykl drzeworytów i linorytów do mojego doktoratu pod tytułem
„Duch współczesnego życia”. Moim artystycznym celem stało się osiągnięcie plastycznej
pierwotności przekazu graficznego, która miała podkreślać szczerość moich refleksji. Przez
immanentne cechy wypukłodruku: płaszczyznową, czarnobiałą, kontrastową kompozycję,
brak modelunku światłocieniowego, lapidarność, syntetyzm formy – pragnąłem dotrzeć
do widza szybko i skutecznie, podobnie jak plakat reklamowy, to znaczy najpierw formą,
4
Jan Baczyński, Dzieje Katedry – Zakładu Grafiki, Toruń 1982, s. 38.
6
a następnie treścią z tej formy wynikłą.
Intrygujący stał dla mnie układ sylwety do formy otoczenia, kompozycja płaszczyzn
zawierająca się w kadrze grafiki. Przyjąłem metodę ukazywania postaci poprzez
opracowywanie jej tła w taki sposób, że w tle widzimy ślad dłuta tworzący jednolitą,
minimalistyczną,
niemalże
koronkową
płaszczyznę.
Czarnofigurowe
kompozycje
przełamywałem delikatną, białą linią konturową. Linii tej używałem po to, aby minimalnie
zdeformować krawędź czarnej płaszczyzny, ale jest ona jednocześnie ważnym elementem
pokazującym detale postaci, przede wszystkim twarz, włosy, dłonie i stopy.
Zawsze interesował mnie człowiek z jego codziennością i aby być bliżej tej codzienności
zdecydowałem się na cytaty z rzeczywistości, które w formie rozpoznawalnych ikon zaczęły
pojawiać się w moich kompozycjach (kubek coca-coli, odtwarzacz mp3, papierowy kubek
kawy). Przykładem niech będzie duży linoryt Cola, Hop, Mp3 (wyróżnienie na 7. Triennale
Grafiki Polskiej, Katowice 2009 r.) czy drzeworyt Erotina mp3.
Moim celem nie było idealizowanie aktu, nie interesowała mnie alegoria – szukałem
kontekstu aby akt przestał być tematem, a stał się formą dla wyrażenia mojej myśli. Dlatego
kreowałem sytuacje i miejsca z rzeczywistości, w którym ten akt występuje naturalnie, np.:
łazienka, plaża. To istotna informacja, bo pokazuje jak mocna jest więź moich grafik z życiem.
Nie uciekałem od treści w moich pracach i komentowałem rzeczywistość, bo chciałem
aby moje grafiki niosły więcej niż estetyczną kompozycję, ale jednocześnie starałem się
aby ta treść była podporządkowana formie plastycznej. Deformacja rzeczywistości, którą
przedstawiałem, ma cechy karykatury, przerysowania a nie stylizacji. Czas pokazał, że nie
ma jednej, właściwej formy ciała ludzkiego. Kenneth Clark pisał, że akt jest formą, a nie
przedmiotem sztuki, tak jak opera jest formą sztuki.5 Dlatego w moich grafikach szukałem
najbardziej sugestywnej formy do danego przedstawienia. Czasem była to niemal
fotograficzna drobiazgowość (duży, trzyczęściowy linoryt Menuet proszę pana, prezentowany
na IX Quadriennale drzeworytu i linorytu polskiego) innym razem przerysowanie czy wręcz
karykatura (drzeworyty: Czysta podłoga i Dlaczego w Polsce lipiec jest zimny – prezentowany
m.in. na wystawie Figuracja czy abstrakcja II, w Radolfzell am Bodensee, Niemcy). Forma
postaci jest dobierana do pomysłu na grafikę, do tego co chcę wyrazić. Kadry, które stosuję
są ciasne, przedmioty i postać często poza nie wychodzą, np.: drzeworyt Naprawdę gorące
5
Kenneth Clark, Akt – studium idealnej formy, Warszawa 1998, s. 10
7
lato (pokazywany na Wielość w jedności, Drzeworyt polski po 1900 roku w Galerii Sztuki
Nowoczesnej w Czerwonym Spichrzu, Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy 2009 r.) czy
linoryty Plaża 30° i Plaża 29° (eksponowane m.in. na 1st International Printmaking Biennial
Istanbul 2008 r.). Żeby mój przekaz porządkować z nadmiaru środków plastycznych
zrezygnowałem z modelunku na rzecz sylwety. Postać staje się znakiem, a otoczenie ten
znak uzupełnia, wzmacnia i wspiera. Forma moich aktów jest jak barwa u fowistów czy
ekspresjonistów, jak pisał Jan Białostocki „barwy te bowiem nie służą do odtwarzania natury,
lecz do skomponowania utworu plastycznego”.6
Uważaj na słowa 2009 – 2015
Po uzyskaniu dyplomu doktora, w 2009 r. do czerni i bieli w mojej grafice dołączył
ponownie kolor, a do linorytu i drzeworytu – litografia. Powstała również seria obrazów
– akryle na płótnie. Zmieniłem obszar obrazowania i sposób wypowiedzi. Ponownie
zrezygnowałem z czegoś, z czego byłem rozpoznawany, ale również co przynosiło mi
wymierne korzyści w postaci sprzedaży prac w warszawskiej Galerii Farbiarnia oraz na
aukcjach młodej sztuki w Polswiss Art. Wolność twórcza, potrzeba odkrywania nowego –
kolejny raz zdecydowały o moich artystycznych celach.
Cele
Postawiłem sobie nowe pytanie: czym jest dzisiaj sztuka, czym jest grafika i czym
może być. Czy grafika jest tak jak się ogólnie przyjmuje wydzieloną dziedziną sztuki,
zarezerwowaną tylko dla wtajemniczonych w arkana warsztatu, czy też może być nośnikiem
idei wykraczających poza poprawną technikę, a wręcz (jak to określiła Dorota FolgaJanuszewska) kluczem do zrozumienia sztuki w ogóle? Powyższe pytania wzbogacone
o zagadnienie pisma/tekstu w grafice, czy wręcz tekstu jako grafiki stały się zalążkiem
dzieła habilitacyjnego, które przybrało ostatecznie tytuł – Uważaj na słowa. Artystycznym
celem stało się pisanie jako rysowanie i ślad graficzny, tekst jako grafika, a nowatorstwo
moich artystycznych poszukiwań polegać miało na operowaniu tekstem w taki sposób,
6
Jan Białostocki, Sztuka cenniejsza niż złoto, Warszawa 2001, s. 664
8
aby nie tylko był integralnym elementem kompozycji, ale żeby sama grafika była powodem
do jego zastosowania. Powodem artystycznym nie utylitarnym jak, np. w ekslibrisie. Za
przykład oryginalności moich założeń niech posłuży fakt, że np. na 8. Triennale Grafiki
Polskiej w Katowicach obok mojej: Jak ugryźć milion, były prezentowane tylko 4 prace
w których pojawia się słowo.
Wyniki
Początkowo zacząłem eksplorować tę koncepcję od powiązań obrazu reklamowego
z grafiką. Powstały duże litografie połączone z drzeworytem: Squadniki, I For You oraz
Radość życia zaprezentowane po raz pierwszy na indywidualnych wystawach w 2010
roku – w Wozowni w Toruniu oraz w Farbiarni w Warszawie. Niewątpliwie wiele osób
doszuka się w nich odniesień do reklamy, a to przez ikony produktów, a to przez formę prac
działających jak plakat reklamowy, bądź przez swoiste poczucie humoru. Ale nie uważam
tego za coś niewłaściwego, ponieważ, nie tylko moim zdaniem, reklama stała się już częścią
rzeczywistości porównywaną do każdego innego wytworu naszej cywilizacji – z obrębu
nauki czy technologii, a nawet więcej – jest elementem kształtującym nasz estetyczny
odbiór świata – a zatem blisko jej do sztuki. Martin Peter Davidson stwierdza wręcz, że
reklama stała się przejawem sztuki czasów postmodernizmu.7 Na uwagę zasługuje praca
Squadniki, na której typografia staje się głównym elementem wypowiedzi – z jednej strony
rozszerza przekaz, a z drugiej staje się samym obrazem.
Od dawna światowi twórcy starali się zacierać granicę pomiędzy sztuką a reklamą: przez
pracownię reklamy w Bauhausie, aż po plakat Olviero Toscaniego na Biennale Weneckim
w 1993 roku. Pop-art również wpisał się w ten proces zacierania granicy. Maria Popczyk
zauważa w materiałach konferencji Estetyka reklamy, że „pop-art naśladuje reklamę
wyolbrzymiając język masowej wyobraźni”.8
Kierując się tą siłą oddziaływania sięgnąłem wprost po ikonę pop-artu – Andy Warhola jako
jednego z bohaterów moich prac, a właściwie po cytaty z jego dialogów, które razem z coraz
częściej pojawiającym się garniturem w miejsce wyizolowanego aktu stały się uczestnikiem
moich graficznych kompozycji. Póżniej wspomniane cytaty z prawdziwych wypowiedzi
zastąpią fragmenty wierszy i książek, które mnie otaczają, a także moja poezja. Formują się
7
M.P. Davidson: The Consumerist manifesto. Advertising in posmodern times, London and New York 1992, s. 198-199
8
Maria Popczyk, Miejskie przestrzenie reklamy, materiały z konferencji Estetyka Reklamy, Kraków-Przegorzały, 2001, s. 89
9
prace, w których tekst nie tylko wnosi treść, buduje kompozycję, ale również staje się ikoną.
W efekcie jedne formy cytują drugie, pojawia się podwójne kodowanie obrazu, które wciąga
widza do gry w style i symbole.
Zaznaczałem wcześniej, że w sztuce pociąga mnie bliski kontakt z rzeczywistością, wręcz
realizm oparty na ikonografii współczesnego życia, ale nie odtwarzanie natury, a wizualna
gra symbolami w mojej wyobraźni. Moje grafiki i obrazy prowadzą plastyczną łamigłówkę
z powszechną wizualizacją świata jaką jest szeroko rozumiana reklama oraz pop-art, czyli
sztuka czerpiącą z codzienności. Na tym wzorcu oparte zostały prace: Sweet Love (litografia
prezentowana na wystawie i w katalogu Grafika i Edukacja. Polskie Uczelnie Artystyczne,
Kraków 2012 r.), czy drzeworyty: Słuchacze polskiego radia i Wszyscy piją Colę (wyróżnione na
X Quadriennale drzeworytu i linorytu polskiego, BWA Olsztyn 2011 r.). Wspomniane wyżej
grafiki poszerzone o obrazy na płótnie zostały wyeksponowane na indywidualnej wystawie
THANK YOU ANDY w Galerii 72 w Chełmie w kwietniu 2011 roku.
Następnie powstała seria dyptyków w technice drzeworytu i linorytu, w formacie ok.
70x200 cm, w której wykorzystując moje ksylograficzne środki wyrazu, zacząłem
komponować swoiste kolaże. W tych pracach nie ma jednej perspektywy, plany przenikają
się, a wykorzystany tekst, razem z tytułem dodatkowo podkreśla przekaz zastosowanych
symboli. Są to: wspomniana już praca Jak ugryźć milion (z 2012 r. 8. Triennale Grafiki Polskiej
w Katowicach), Jak zabić psa sąsiadów (z 2012 r. wyróżnienie na XII Konkursie Graficznym
im. Józefa Gielniaka) oraz późniejsze: Jak suche liście (z 2013 r. 9. Triennale Grafiki Polskiej
w Katowicach) i Jak przetrwać w mieście (z 2014 r. wystawa indywidualna Uważaj na słowa,
Galeria Spodki w Białymstoku).
Równolegle, wykorzystując podobne założenia, ale inne środki, zaczęły się rodzić litografie,
w których zapis tekstu zyskał natychmiastowe odzwierciedlenie w postaci śladu na
kamieniu. Powstała seria z pracami: Went to black i Black dress (obie z 2012 r. premierowo
pokazane na wystawie indywidualnej w Galerii w Hallu w Kaliszu w 2013 r.) oraz You can
i Carefully with these words (z 2013 r., pokazywane m.in. na Przeglądzie współczesnej
litografii polskiej, BWA Kielce i Polygonum 3, BWA Bydgoszcz).
Rezultat były satysfakcjonujący, ale pozostawał niedosyt. Postawiłem sobie pytanie: a co
10
będzie, jeśli tekst – słowo, literę, cyfrę uczynię głównym rozgrywającym moich grafik? Przez
tekst – jego formę i treść będę przekazywał moje emocje i myśli? Bo przecież emancypacja
pisma w sztuce nastąpiła już dawno, w grafice dzieje się to od pewnego czasu – pismo
jako obraz nie dodatek do obrazu. Być może ma to związek z służebną funkcją grafiki,
która leżała u jej podstaw – jako ilustracja w książkach, wreszcie wspomniany wcześniej
ekslibris. Nie mówię tu o książce artystycznej, bo to niejako oddzielna dyscyplina, której
wyżyny osiągnął w swoich obiektach prof. Andrzej M. Bartczak, ale o grafice artystycznej
w rozumieniu warsztatowym. I o ile sama grafika artystyczna z powodzeniem wyzwoliła się
z utylitaryzmu, to tekst, litera, znak, które w niej występują najczęściej były tylko skromnym
elementem kompozycji, rzadko ją tworzyły.
Zrodziły się prace w technice litografii i mokulito – nowej technice graficznej opartej na
litografii: The surface with..., Interesująco zrozumiałeś... (pokazane na wystawie East and West,
a good relationship, Liege 2014), Patten + Hesse + ja, I just don’t know..., You come to me...
(zaprezentowane m.in. na wystawie Wielość w jedności, Litografia i techniki druku płaskiego
w Polsce po 1900 roku, Galeria Sztuki Nowoczesnej, Bydgoszcz 2015).
Małgorzata Dawidek-Gryglicka w Historii tekstu wizualnego zauważa:
„Gdy litera przestaje pełnić funkcję opisową i zostaje zamieniona na materialne tworzywo,
gdy poeta porzuca pisanie w jego tradycyjnym wymiarze, rozpoczyna się proces rysowania literą.
Czytanie przepoczwarza się w nie-czytanie. Nie-czytanie w patrzenie”.9
Poeta. Zaznaczę, że wnikliwa publikacja pani Dawidek-Gryglickiej odnosi się przede
wszystkim do poezji konkretnej, w szczególności do twórczości Stanisława Dróżdża. Poezji
która zamienia się w tekst wizualny. Ja nieśmiało chcę dokonać pewnego rodzaju parafrazy
– zaznaczyć, że litografia, czy też twórczość graficzna, którą uprawiam, przeobraża się
w poezję. Bowiem moje pisanie jako rysowanie z jednej strony zmierza do porzucenia
znaczenia słów, ale z drugiej strony chcę aby treść z nich płynąca była wartością poetycką.
A może transformacja może podążać w obu kierunkach? Od poezji do tekstu wizualnego
i od grafiki do poezji? Zwłaszcza, że autorka Historii tekstu wizualnego pisze dalej:
9
Małgorzata Dawidek-Gryglicka, Historia tekstu wizualnego. Polska po 1967 roku, Kraków-Wrocław 2012, s. 44.
11
„(…) język i pismo to nie jeden i ten sam system, ale dwie sfery o różnych tradycjach – ustnej
i pisemnej. Komponowanie tekstu oraz komponowanie rysunku są do siebie zbliżone, zwłaszcza
na płaszczyźnie środków – obydwa wymagają użycia linii, która de facto w naturze nie istnieje”.10
Pismo, litera, cyfra stały się formalnym bohaterem moich grafik. Ja, można powiedzieć,
piszę wiersze graficzne za pomocą litografii czy linorytu, gdzie obraz, litera i słowo wpływają
na siebie. Czasem konkurują, czasem współpracują, ale tymi relacjami zawsze mają coś
do przekazania. Skrajnym przykładem jest moja poezja automatyczna (prezentowana
w postaci obiektu graficznego na wystawie Drugie życie książki w 2014 r. w Toruniu),
w której litografia tak naprawdę powiela wiersze nadając im formę grafiki. Czy to jest
wiersz? Tak. Czy to jest litografia? Tak.
Wykorzystanie
Podsumowując wcześniej zaznaczony cel dzieła habilitacyjnego – poezja staje się
grafiką a grafika – poezją. W czasie, gdy różne sfery sztuki ciągle się przenikają, a sposób
ekspozycji prac wpływa na ich odbiór, tekst, który staje się grafiką, wspomniane pisanie
jako rysowanie i ślad graficzny – może być nośnikiem idei wykraczającej poza tylko obraz,
wnosić dodatkową wrażliwość i ekspresję do niego.
Na koniec, żeby pokazać jak sztuka może być wielowymiarowa i zazębiać się między
dziedzinami, przy tym posługując się tekstem, a może nawet uzyskać odpowiedź czym
w ogóle jest sztuka, przywołam pracę Rene Magritte’a Zdradliwość obrazów, która prezentuje
fajkę z podpisem (w tłumaczeniu) To nie jest fajka. Rzeczywiście – nie da się tego nabić
i pykać, więc co to jest? To właśnie jest sztuka – wytwór człowieka praktycznie nieużyteczny,
ale niosący ze sobą wartości i emocje, które poruszają wyobraźnię. Michel Foucault tak to
ujmuje:
„Słowa są narysowane. Litery są narysowane – litery są elementem obrazu, samym
obrazem”.11
10
Ibidem.
11
Michel Foucault, To nie jest fajka, przekł. Tadeusz Komendant, Gdańsk: słowo/obraz terytoria, 1996, s. 16.
12
DZIALALNOŚĆ DYDAKTYCZNA, ORGANIZACYJNA I POPULARYZATORSKA
Jako jeden z naczelnych moich obowiązków pedagogicznych traktuję moją własną pracę
artystyczną, której doświadczenia, potwierdzane i wzbogacane w trakcie działalności twórczej,
przekazuję młodzieży. Ustawiczna praca nad własną grafiką chroni mnie, jak sądzę, przed
skostnieniem w rutynie pedagogicznej i jałowym teoretyzowaniu, buduje kontakt umysłowy
między mną a studentem, żywy i wciąż bogatszy.12
Te słowa cytowanego już wcześniej prof. Edmunda Piotrowicza idealnie oddają moją postawę
pedagogiczną, a praca w Zakładzie Grafiki kierowanym obecnie przez dr hab. Marka Zajko
w pełni to umożliwia. Od początku pracy związany jestem z Pracownią Litografii prof. Piotra
Gojowego. Razem z nim staram się kształtować samodzielne postawy twórcze studentów.
Jestem otwarty na ich wrażliwość i wspieram ich w oryginalnych pomysłach, cenię
eksperyment i ryzyko twórcze. Ukoronowaniem naszej działalności w pracowni jest jeden
z ostatnich dyplomów autorstwa Agaty Ciesielskiej (2014 r.), który zdobył medal Tymona
Niesiołowskiego za najlepszy dyplom artystyczny na Wydziale Sztuk Pięknych UMK.
Od uzyskania stopnia doktora w 2009 roku – napisałem recenzje 12. prac magisterskich.
Przygotowałem sylabusy do przedmiotów: Cyfrowe przetwarzanie obrazu i Projektowanie
do www. A od 2012 roku jestem opiekunem Koła Artystyczno-Naukowego “WEŹ TO”
studentów grafiki UMK.
Aktualnie prowadzę zajęcia z przedmiotów:
• Grafika warsztatowa (litografia) dla studentów II-V roku studiów stacjonarnych na
kierunku Grafika (od 2002 r. do chwili obecnej).
• Podstawy grafiki warsztatowej – dla studentów I roku studiów stacjonarnych na
kierunku Grafika (od 2008 r. do chwili obecnej).
• Cyfrowe przetwarzanie obrazu – dla studentów I roku studiów stacjonarnych na
kierunku Grafika (od 2008 r. do chwili obecnej).
• Cyfrowe przetwarzanie obrazu – dla studentów II roku studiów stacjonarnych na
kierunku Grafika (od 2010 r. do chwili obecnej).
• Projektowanie do www – dla studentów IV roku studiów stacjonarnych na kierunku
Grafika (od 2007 r. do chwili obecnej).
12
Jan Baczyński, Dzieje Katedry – Zakładu Grafiki, Toruń 1982, s. 38.
13
Wcześniej prowadziłem następujące zajęcia:
• Rysunek dla studentów I roku studiów niestacjonarnych kierunku Grafika (od 2012 r. do
2013 r.).
• Plener kierunkowy dla I roku studiów niestacjonarnych kierunku Grafika (2012 r.).
• Plener kierunkowy dla II roku studiów stacjonarnych kierunku Grafika (2009 r.).
• Rysunek dla studentów I roku studiów stacjonarnych kierunku Grafika i Rzeźba (od 2003
r. do 2008 r.).
• Grafika dla I roku studiów stacjonarnych na kierunku Edukacja Artystyczna w zakresie
Sztuk Plastycznych (od 2006 r. do 2011 r.).
Działalność organizacyjna na rzecz Uczelni
• W latach 2010–2013 pełnilem funkcję kierownika studiów niestacjonarnych na kierunku
Grafika, specjalność projektowanie graficzne. Przygotowałem wniosek o utworzenie
kierunku studiów, preliminarze i plany studiów.
• Od 2015 r. członek Rady Programowej Kierunku Grafika UMK.
• Przedstawiciel Pracowników Niesamodzielnych na Radzie Wydziału Sztuk Pięknych w
kadencji 2009–2012.
• W 2006 r. Sekretarz Komisji Rekrutacyjnej Wydziału Sztuk Pięknych UMK.
• W latach 2004–2006 Koordynator Wydziału Sztuk Pięknych w ramach „Promocji
Edukacyjnej.
• W latach 2004–2005 Sekretarz Komisji Rekrutacyjnej dla kierunku Grafika.
• W 2003 r. zaprojektowanie, uruchomienie i administracja do dnia dzisiejszego witryną
www Zakładu Grafiki.
• W 2006 r. zaprojektowanie i uruchomienie pierwszej witryny internetowej: Wydziału
Sztuk Pięknych, a później także zakładów: Konserwacji Malarstwa i Rzeźby
Polichromowanej, Konserwacji i Restauracji Sztuki Nowoczesnej, Malarstwa, Rzeźby
i Rzeźby Specjalizacyjnej.
• Coroczne przygotowywanie wystaw sprawozdawczych Zakładu Grafiki i Zakładu
Rysunku.
• W latach 2003-2008 prowadzenie archiwum zbiorów graficznych Zakładu Grafiki.
14
Pozostała działalność popularyzatorska i organizacyjna
• Wystąpienie z pokazem i referatem na sesji naukowej towarzyszącej wystawie Wielość
w jedności. Litografia i techniki druku płaskiego w Polsce po 1900 roku, Muzeum Okręgowe
im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy 22-23 X 2015 r.
• Udział w 39. Interdyscyplinarnych Spotkaniach Twórców, Człopa 2015 r.
• Udział w Białowieskich spotkaniach graficznych w 2013 r.
• Udział w Symposium Ceramicum, Medana, Słowenia w 2012 r. Warsztaty dla artystów
z Polski, Słowenii, Włoch i Hiszpanii.
• Autorstwo artykułu: Twórczość w chaosie codzienności, w czasopiśmie PSD nr 06/2010
(51) s. 24-25, popularyzującego grafikę artystyczną.
• Udział w Polsko-Niemieckich Warsztatach Artystów Plastyków, Radolfzell – Warszawa,
2009 r.
• Regularne warsztaty graficzne z dziećmi w Pracownii Polandart. Prace moich
podopiecznych zostały wielokrotnie nagradzane w konkursach graficznych dla dzieci
i młodzieży.
• Członek jury konkursu plastycznego dla dzieci Dziecięca Mapa Świata 2011/12/13/14 r.
• Członek jury konkursu plastycznego dla dzieci Malowane muzyką Chopina 2014/15 r.
• Wielokrotne zajęcia graficzne i plastyczne dla dzieci w Przedszkolu Miejskim nr 17
w Toruniu.
• Wieloletni udział w Festiwalu Nauki i Sztuki w Toruniu z pokazem w pracowni litografii,
adresowanym do dzieci i młodzieży.
• W 2013 r. organizacja wystawy toruńskiej grafiki „Faces of graphics” w Liege, oraz grafiki
belgijskiej „Fabryka grafiki” w Toruniu.
• W 2012 r. organizacja wystawy wykładowców Zakładu Grafiki – Grafika 1:1,
Humanisticum – Akademicka Przestrzeń Sztuki, Toruń.
• Współpraca z Galerią 72 w Chełmie (m.in. plakat i katalog do wystawy Dieta Saylera,
zaproszenie i okładka katalogu do wystawy Jana Dobkowskiego).
• W 2015 r. organizacja wystawy 5 Pracowni Grafiki z Torunia w Galerii w Hallu, CKiS
Kalisz.
15

Podobne dokumenty