Więcej informacji... - Prokuratura Okręgowa w Legnicy

Transkrypt

Więcej informacji... - Prokuratura Okręgowa w Legnicy
1 Ds. 9/15
2.04.2015 r.
AKT OSKARŻENIA WOBEC LEKARZY W SPRAWIE
OŚMIOMIESIĘCZNEJ DZIEWCZYNKI
Prokuratura Rejonowa w Głogowie 28 marca br. skierowała
do sądu akt oskarżenia przeciwko dwojgu lekarzom w związku ze śmiercią
ośmiomiesięcznej dziewczynki przewożonej w ciężkim stanie karetką
ze szpitala w Głogowie do Wrocławia, gdzie dziecko po kilku dniach
zmarło. Prokurator w oparciu o opinie biegłych ocenił, iż oboje medycy
narazili
dziecko
na
bezpośrednie
niebezpieczeństwo
utraty
życia
lub doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i przez to nieumyślnie
doprowadzili do jego śmierci. Oskarżeni to 55-letnia lekarz prowadząca
dziecko Katarzyna L. oraz 47-letni lekarz z karetki pogotowia Radosław W.
Zarzuty rodziców
Rodzice
o
uważali,
natychmiastowym
że
na
skutek
transporcie
ich
dziecka
zaniechania
karetką
decyzji
Pogotowia
Ratunkowego z Legnicy, stacjonującą w pobliżu głogowskiego szpitala, po
rozpoznaniu
zapalenia
opon
mózgowych
i
na
skutek
oczekiwania
na przyjazd karetki pogotowia ze Wschowy, z którą szpital w Głogowie
miał podpisaną umowę, doszło do pogorszenia stanu zdrowia dziecka,
a
następnie
nieudanej
reanimacji
dziewczynki,
co
w
konsekwencji
doprowadziło do jej śmierci w szpitalu we Wrocławiu w dniu 10 stycznia
2013 roku.
Stan faktyczny
7 stycznia 2013 r. około godz. 21.00 matka przyjechała
z chorą dziewczynką na izbę przyjęć głogowskiego szpitala. Doktor
Katarzyna L. po prawidłowym zdiagnozowaniu u dziecka zapalenia opon
mózgowo-rdzeniowych.
przyjęła
ją
na
oddział
dziecięcy.
Ponieważ
przy takim rozpoznaniu dziecko winno być przetransportowane do szpitala
specjalistycznego we Wrocławiu, lekarka prowadząca wezwała karetkę
z przychodni ze Wschowy, z którą szpital miał wówczas podpisaną umowę
2
na przewóz chorych. Nie podjęła działań, aby dziecko przewieźć karetką
Pogotowia Ratunkowego z Legnicy stacjonującą w pobliżu głogowskiego
szpitala.
Pomiędzy godziną 1.45 a 3 w nocy u dziewczynki wystąpiły
niezdiagnozowane prawidłowo objawy wstrząsu septycznego, które winny
skutkować dodatkową konsultacją anestezjologiczną oraz ponowną
oceną stanu dziecka do transportu celem wyrównania stanu klinicznego,
Należało podłączyć płyny infuzyjne i zabezpieczyć drogi oddechowe
poprzez zaintubowanie dziecka, co ułatwiłoby prowadzenie sztucznej
wentylacji w przypadku wystąpienia zaburzeń oddechowych i zwiększyło
szanse dziecka na przeżycie podczas transportu.
Tymczasem konsultacji nie wykonano, a lekarz Radosław
W. przyjął dziecko do karetki i rozpoczął przewóz dziecka do Wrocławia.
W drodze stan dziewczynki pogorszył się. Lekarz zatrzymał karetkę
i wezwał pogotowie ratunkowe, które udzieliło dziewczynce właściwej
pomocy.
Dziecko zmarło po 3 dniach na oddziale intensywnej terapii
wrocławskiego
szpitala,
pomimo
że
podejmowane
tam
działania
resuscytacyjne i diagnostyczne oraz terapeutyczne były prawidłowe.
Opinia biegłych specjalistów
Z opinii biegłych z zakładu medycyny sądowej z Warszawy,
którą wydali specjaliści z zakresu medycyny sądowej, pediatrii i medycyny
ratunkowej wynika, że działania lekarki prowadzącej dziecko w szpitalu
w Głogowie oraz lekarza ze Wschowy przyjmującego dziecko do transportu
naraziły dziewczynkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia
lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu z podanych powyżej przyczyn.
Biegli stwierdzili, iż w tym konkretnym przypadku lekarka
nie powinna czekać na karetkę ze Wschowy, lecz podjąć starania
o przewiezienie dziecka karetką specjalistyczną pobliskiego pogotowia
ratunkowego, pomimo niepodpisania z tą firmą umowy. W razie odmowy
winna zwrócić się o pomoc do Koordynatora Ratownictwa Medycznego
we
Wrocławiu.
Dopiero
gdyby
ten
nie
zadysponował
karetki
3
specjalistycznej, winna poprzestać na karetce przeznaczonej do transportu
chorych.
Natomiast lekarz Radosław W. nie powinien był przyjmować
dziecka w takim stanie do transportu (bez konsultacji), niemniej jednak
podjęte przez niego działania medyczne, po tym jak u dziecka transportu
wystąpiły zaburzenia oddechowe, były prawidłowe.
Jednocześnie biegli wskazali, że nawet w sytuacji dokonania
konsultacji anestezjologicznej rokowania w przypadku zapalenia opon
mózgowo-rdzeniowych z objawami wstrząsu septycznego są bardzo
poważne i obarczone dużą śmiertelnością.
Zarzuty dla lekarzy
W związku z powyższym w styczniu br. oboje lekarze usłyszeli
zarzuty.
Doktor Katarzyna L. o to, że nieprzytomną dziewczynkę
z rozpoznanym zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych i z objawami
rozwijającego
się
wstrząsu
septycznego
przekazała
do
transportu
medycznego bez dokonania odpowiedniej konsultacji anestezjologicznej
celem wyrównania stanu klinicznego (co ułatwiłoby prowadzenie sztucznej
wentylacji
w
przypadku
wystąpienia
zaburzeń
oddechowych,
które
faktycznie nastąpiły w trakcie transportu pacjentki) oraz o to, że wiedząc
o
o
pogarszającym
się
stanie
przetransportowanie
specjalistyczną
będącą
zdrowia
dziewczynki
w
dyspozycji
dziecka
nie
najbliższą
podjęła
dostępną
pobliskiego
starań
karetką
pogotowia,
lecz
przekazała dziecko do karetki transportowej z przychodni z odległej
Wschowy. Przez to nieumyślnie doprowadziła do śmierci dziecka na skutek
niewydolności oddechowej i krążeniowej.
Lekarz z karetki pogotowia Radosław W. (l.47) usłyszał zarzut
narażenia dziecka na niebezpieczeństwo oraz nieumyślnego spowodowania
śmieci przez to, że przyjął dziewczynkę do transportu medycznego,
pomimo
nieprzytomności
septycznego,
nie
i
rozwijających
uzyskawszy
wcześniej
się
objawów
stosownej
wstrząsu
konsultacji
anestezjologicznej celem wyrównania jej stanu klinicznego (co ułatwiłoby
4
prowadzenie sztucznej wentylacji w przypadku wystąpienia zaburzeń
oddechowych, które faktycznie nastąpiły w trakcie transportu pacjentki).
Wyjaśnienia podejrzanych
Oboje podejrzani nie przyznali do popełnienia przestępstwa.
Katarzyna L. skorzystała z prawa do odmowy wyjaśnień.
Podała jednak, że przed transportem konsultowała czynności lecznicze
z lekarzami specjalistami z Wrocławia.
Radosław W. wyjaśnił, że działał na zlecenie pediatry, a stan
dziecka w chwili
jego przyjmowania do transportu nie wskazywał
na bezpośrednie zagrożenie życia. Kiedy zgłosił się na oddział dziecięcy
lekarz
prowadzący
nie
zszedł
do
niego,
nikt
też
nie
mówił
o nieprzytomności, ani o drgawkach, których sam także nie zaobserwował.
Chciał ratować dziecko, a jedynym rozwiązaniem było jak najszybsze
przewiezienie go do Wrocławia.
Podejrzanym grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Sprawę rozpozna Sąd Rejonowy w Głogowie.