Więcej informacji

Transkrypt

Więcej informacji
1 Ds. 9/15
30.01.2015 r.
ZARZUTY DLA LEKARZY W SPRAWIE OŚMIOMIESIĘCZNEJ
DZIEWCZYNKI
Prokuratura
Rejonowa
w
Głogowie
prowadzi
śledztwo
w sprawie wyjaśnienia przyczyn śmierci przyjętej do tamtejszego szpitala
ośmiomiesięcznej dziewczynki, przewiezionej do szpitala we Wrocławiu.
Rodzice uważali, że dziecko transportowano zbyt długo i niedostatecznie
wyposażoną karetką aż ze Wschowy, pomimo tego że pod szpitalem stały
właściwe ambulansy z legnickiego pogotowia. Kilka dni temu w sprawie tej
zarzuty usłyszało dwoje lekarzy.
7 stycznia 2015 r. około godz. 23 rodzice przyjechali z chorą
dziewczynką na izbę przyjęć głogowskiego szpitala. Dziecko przyjęto na
oddział dziecięcy i prawidłowo zdiagnozowano zapalenie opon mózgowordzeniowych. Ponieważ przy
takim rozpoznaniu
dziecko winno być
przetransportowane do ośrodka specjalistycznego, lekarka prowadząca
wezwała karetkę z przychodni ze Wschowy, z którą szpital miał wówczas
podpisaną umowę na przewóz chorych.
Około 3 w nocy u dziewczynki wystąpiły niezdiagnozowane
prawidłowo
objawy
wstrząsu
septycznego,
które
winny
skutkować
dodatkową konsultacją anestezjologiczną oraz ponowną oceną stanu
dziecka do transportu. Tymczasem konsultacji nie wykonano i bez niej
rozpoczęto przewóz dziecka do Wrocławia. W drodze stan dziewczynki
pogorszył się. Lekarz zatrzymał karetkę i wezwał pogotowie ratunkowe,
które
na
udzieliło
oddziale
dziewczynce
pomocy. Dziecko
intensywnej
terapii.
zmarło po
Podejmowane
tam
3
dniach
działania
resuscytacyjne i diagnostyczne oraz terapeutyczne były prawidłowe.
W
ostaniem
czasie
prokurator
otrzymał
opinię
biegłych
z zakładu medycyny sądowej z Warszawy. Specjaliści z zakresu medycyny
sądowej, pediatrii i medycyny ratunkowej stwierdzili, że działania lekarki
prowadzącej dziecko w szpitalu w Głogowie oraz lekarza ze Wschowy
2
przyjmującego
dziecko
do
transportu
naraziły
dziewczynkę
na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku
na zdrowiu.
W związku z powyższym w styczniu br. oboje lekarze usłyszeli
zarzuty.
Doktor Katarzyna L. o to, że nieprzytomną dziewczynkę
z rozpoznanym zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych i z objawami
rozwijającego
się
wstrząsu
septycznego
przekazała
do
transportu
medycznego bez dokonania odpowiedniej konsultacji anestezjologicznej
celem wyrównania stanu klinicznego (co ułatwiłoby prowadzenie sztucznej
wentylacji
w
przypadku
wystąpienia
zaburzeń
oddechowych,
które
faktycznie nastąpiły w trakcie transportu pacjentki) oraz o to, że wiedząc
o
o
pogarszającym
się
stanie
przetransportowanie
specjalistyczną
będącą
zdrowia
dziewczynki
w
dziecka
nie
najbliższą
dyspozycji
podjęła
dostępną
pobliskiego
starań
karetką
pogotowia,
lecz
przekazała dziecko do karetki transportowej z przychodni z odległej
Wschowy. Przez to nieumyślnie doprowadziła do śmierci dziecka na skutek
niewydolności oddechowej i krążeniowej.
Lekarz z karetki pogotowia Radosław W. usłyszał zarzut
narażenia dziecka na niebezpieczeństwo oraz nieumyślnego spowodowania
śmieci przez to, że przyjął dziewczynkę do transportu medycznego,
pomimo
nieprzytomności
septycznego,
nie
i
rozwijających
uzyskawszy
wcześniej
się
objawów
stosownej
wstrząsu
konsultacji
anestezjologicznej celem wyrównania jej stanu klinicznego (co ułatwiłoby
prowadzenie sztucznej wentylacji w przypadku wystąpienia zaburzeń
oddechowych, które faktycznie nastąpiły w trakcie transportu pacjentki).
Biegli stwierdzili, iż w tym konkretnym przypadku lekarka
nie powinna czekać na karetkę ze Wschowy, lecz podjąć starania
o przewiezienie dziecka karetką specjalistyczną pobliskiego pogotowia
ratunkowego, pomimo niepodpisania z tą firmą umowy. W razie odmowy
winna zwrócić się o pomoc do Koordynatora Ratownictwa Medycznego
we
Wrocławiu.
Dopiero,
gdyby
ten
nie
zadysponował
karetki
3
specjalistycznej winna poprzestać na karetce przeznaczonej do transportu
chorych.
Jednocześnie biegli wskazali, że nawet w sytuacji dokonania
konsultacji anestezjologicznej rokowania w przypadku zapalenia opon
mózgowo-rdzeniowych z objawami wstrząsu septycznego są bardzo
poważne i obarczone dużą śmiertelnością.
Oboje podejrzani nie przyznali do popełnienia przestępstwa.
Katarzyna L. skorzystała z prawa do odmowy wyjaśnień, natomiast
Radosław W. wyjaśnił, że chciał ratować dziecko, a jedynym rozwiązaniem
było jak najszybsze przewiezienie go do Wrocławia.
Podejrzanym grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Śledztwo jest w toku.