pobierz pdf - BIKTL Tomasz Latawiec

Transkrypt

pobierz pdf - BIKTL Tomasz Latawiec
FELIETON
Lot koszący
Inżynieria
Bezwykopowa
Marzenia
Świętego Mikołaja
No i proszę, ani się nie obejrzeliśmy, a tu już Święta. Wszystko naokoło wydaje się piękniejsze, dostojniejsze i barwniejsze. Ulice jakoś tak dziwnie podświetlone i ludzie też jacyś
tacy dziwni. Może dlatego, że grudniowe dni to między innymi
czas prezentów i życzeń na firmowych imprezach integracyjnych. Integracja – słowo klucz, który nie pasuje, niestety, do
wszystkich zamków w drzwiach/sercach/rozumach1. Najlepiej
by brzmiało w połączeniu z drugim kluczem – zrównoważona.
Tak, dopiero teraz to mi się udało i złożyło po nowoczesnemu
i zgodnie z obowiązującą modą: zrównoważona integracja. Ale
nie samymi imprezami się teraz żyje. Na naszych budowach
ruch strasznie duży, papiery krążą, że aż furczy. Kamery CCTV
same, bez udziału operatorów, po naprawionych w sposób
bezwykopowy kanałach jeżdżą z prędkością prawie że pierwszą kosmiczną. Byle szybciej i więcej nagrać do odbioru. Doby
menedżerów to chyba po 30 godzin mają. Wiadomo – koniec
roku, więc wszystko trzeba podomykać i porozliczać. Ale może
w tym pędzie uda się jednak na chwilę usiąść i pomyśleć. Wtedy warto oderwać się na moment od rzeczywistości – od tych
harmonogramów, roszczeń i przetargów. Od tych czerwonożółtych FIDIC-ów, Zamawiających i Inżynierów. Ot, po prostu
– usiąść i pomyśleć o Świętach i Świętym Mikołaju.
O! Święty Mikołaj.
To dopiero jest temat – ciekawe czy Święty Mikołaj, który na
razie siedzi sobie gdzieś tam daleko na północy za kołem podbiegunowym, musi się stosować do ustawy o zamówieniach
publicznych, gdy zamawia dla nas prezenty? Raczej tak, bo
to jego Rovaniemi, to chyba w Finlandii leży. A Finlandia, jak
na razie, poddaje się unijnej biurokracji. Chyba, że Mikołaj ma
jakieś specjalne prawo, wywalczone w 1995 r. (gdy Szwecja
i Finlandia wchodziły do Unii) na wzór tego, które daje super
wysokie dotacje dla rolnictwa arktycznego, obowiązującego
powyżej 63. równoleżnika. Nie żartuję – tak naprawdę jest.
A, że tak daleko na północy rolnictwa być nie może (proszę wziąć globus i sprawdzić dlaczego)… Dla Unii to żaden
problem i widocznie dla Mikołaja też. Pal sześć arktyczne rolnictwo, Laponię (fińską) i lokalne prawo. Kupić te prezenty
przecież jakoś musi. Tylko o czym myśli ten starzec brodaty,
który według słów mojego młodszego syna istnieje po to, by
sprawiać dzieciom frajdę. W tym miejscu muszę powiedzieć,
że nie do końca się z mym synem zgadzam. Frajdę to ma on
sprawiać i dzieciom i dorosłym, rodzicom i dziadkom, mężczyznom i kobietom. Zamawiającym, Wykonawcom i Inżynierom też. A co?!
1
Tylko, jak tu im wszystkim sprawić frajdę i komu co podarować?
Ciężką ma pracę ten czerwonoodziany gość – nie chciałbym być na jego miejscu nawet wtedy, gdybym miał bezgranicznodebetową moc jego karty kredytowej i super sanie na
międzyorbitalnych płozach zaprzęgnięte do najprzedniejszych,
nawet „kilkusetkonnorogatych” reniferów. I żal mi go bardzo,
bo wiem, że nasze marzenia są jego zmartwieniem. Nasze życzenia spisane na tradycyjnych pocztowych lub wirtualnych
e-mailowych kartkach coraz częściej wprowadzają Go w stan
przedemerytalnej zadumy – jak długo jeszcze dam radę… Czy
ci wszyscy obdarowani potrafią docenić mój trud? Dlaczego ich
życzenia są tak bardzo trudne do spełnienia? I wreszcie najważniejsze – czy ktoś może spełnić w końcu moje marzenia!
O czym więc marzyć może Święty Mikołaj, gdy myśli o naszym bezwykopowym podwórku i czego by sobie życzył?
Nie jestem Świętym Mikołajem, ale mogę się domyślać, że
marzeń i myśli ma bez liku. By już więcej nie musiał w prezencie przynosić wyroków w sprawach, które nie powinny
do sądów trafić, bo nie są tego warte. By na przetargach
cena nie była jedynym kryterium będącym podstawą do wyboru oferty najkorzystniejszej. By Inżynierowie mieli więcej
odwagi cywilnej, wiedzy i doświadczenia, by móc zarządzać
kontraktami, a nie nimi rządzić. By Zamawiający potrafili
przygotować postępowania przetargowe zgodnie z obowiązującym prawem, z poszanowaniem praw Wykonawców
i równomiernym obciążeniem stron ryzykiem za końcowy
efekt inwestycji. By Wykonawcy zarabiali godziwe pieniądze za wykonane roboty, a nie za wyszukiwanie przez ich
prawników luk w dokumentacji przetargowej i błędach popełnianych w trakcie realizacji kontraktu przez drugą stronę.
By konkurujące firmy spierały się co do jakości swoich robót
i skuteczności działania, a nie co do tego kto jest sprytniejszy i ma więcej zaprzyjaźnionych kumpli po drugiej stronie.
By wreszcie praca w tej bezwykopowej branży była źródłem
satysfakcji i dumy dla wszystkich jej uczestników, autora „Lotów Koszących” i Świętego Mikołaja.
I tego wszystkiego szczerze Państwu, sobie i krakowskiemu Redaktorowi życzę. A zwłaszcza, w szczególności, dorozumianej zgody, bezgranicznego szacunku i bezprekluzyjnej
możliwości przedstawiania faktów i dowodów na poparcie
naszej bezbłędności.
Wszystkiego Najlepszego i Do Siego
Roku!
Tomasz Latawiec
Niepotrzebne skreślić
listopad - grudzień
6 / 2010 [36]
17