w ruchu
Transkrypt
w ruchu
5 Z animatorkami projektu „Inwazja ruchem” rozmawia Paulina Capała. Choreografka i tancerka prowadzi z mamà teatr „Dawka Energii”. Jak do tego doszło? Magdalena Radłowska: Zdecydowałam, ˝e wejd´ w ten projekt przede wszystkim, ˝eby pokonaç w sobie obaw´ zwiàzanà ze starzeniem si´. Dzi´ki wspólnemu doÊwiadczaniu taƒca i ruchu zacz´łam zastanawiaç si´, jak to b´dzie, kiedy ja przejd´ na emerytur´. Choç ciało jest moim narz´dziem pracy, starzenie si´ było dla mnie tematem tabu. Wanda Radłowska: Dla mnie przygoda z teatrem taƒca zacz´ła si´ bardzo niewinnie. Pojechałam do studiujàcej w Londynie Magdaleny zobaczyç jej szkolny spektakl. Chciałam sp´dziç z nià jak najwi´cej czasu. Zacz´łyÊmy razem chodziç na zaj´cia z contact improvisation (improwizji kontaktowej). Na warsztaty przychodzili ludzie w bardzo ró˝nym wieku. Grupa zach´cała mnie do udziału w zaj´ciach, ale zabrakło mi odwagi, ˝eby wstaç z krzesła. Wróciłam do Polski i ˝ałowałam straconej szansy. Zapragn´łam czegoÊ podobnego dla siebie i swoich przyjaciół. Córka była w Londynie, a Ty w Wałbrzychu marzyłaÊ o teatrze. W.R.: Cały czas główkowałam, jak wcieliç marzenie w ˝ycie. Działałam w Klubie Seniora przy Zwiàzku Emerytów i Rencistów. W pewnym momencie zaproponowałam: „Idziemy na çwiczenia!”. Zacz´ło si´ bezpiecznie i zwyczajnie. Były skłony. Rozciàgania. I czekanie na powrót Magdaleny. W.R.: Dokładnie. M.R.: Koƒczyłam w tym czasie studia. Szukałam inspiracji do swojego projektu dyplomowego. Chciałam zrobiç spektakl z osobami starszymi. Nie wiedziałam, jak si´ do tego zabraç od strony organizacyjnej. Poprosiłam mam´ o pomoc. Powiedziałam: „Ty masz fajnà grup´ ludzi, umiej´tnoÊci organizacyjne. Ja jestem choreografkà i chciałabym spróbowaç pracy z osobami starszymi. Połàczmy siły”. Mama tylko na to czekała. Od razu si´ zgodziła. Miał byç projekt dyplomowy, a powstał teatr. M.R.: Nasza wspólna praca miała trwaç cztery miesiàce, a trwa ju˝ ponad dwa lata. Miały byç zwykłe çwiczenia fizyczne i troch´ teatru. Przypadkiem znalazłyÊmy coÊ, co teraz nam wszystkim jest równie potrzebne. Mnie. Mamie. Wszystkim, którzy do nas przychodzà. Pami´tasz pierwsze spotkanie z grupà? Nie miałaÊ doÊwiadczenia w pracy z seniorami. Jak sobie poradziłaÊ? M.R.: To było prze˝ycie! Strasznie si´ bałam. Nie wiedziałam, na ile grupa jest sprawna. Chciałam zaproponowaç jakiÊ łagodny układ. MyÊlałam, ˝e najlepiej b´dzie, jeÊli u˝yjemy w spektaklu wielu krzeseł. Pierwsze spotkanie właÊciwie przesiedzieliÊmy na nich. Po pewnym czasie uczestnicy zacz´li ziewaç, rozglàdaç si´, zamyÊlaç. Powiedziałam sobie: „O nie, nikt nie b´dzie si´ nudził na moich zaj´ciach!”. Zmieniłam Dojrzałość w ruchu „Prawa, lewa! Lewa! Lewa!” – woła Magda Radłowska do swoich aktorów. Razem z mamà rozkr´ciła mi´dzypokoleniowy teatr taƒca. Od ponad dwóch lat atakuje przestrzeƒ Wałbrzycha pot´˝nà dawkà energii. Fot. D. Chrobak Inwazja ruchem kontra atak przestrzeni Pani Wanda i Magda zaprosiły grup´ mieszkaƒców Wałbrzycha do udziału w mi´dzypokoleniowych warsztatach taƒca współczesnego rozwijajàcych ÊwiadomoÊç ciała. W efekcie powstały etiudy taneczne zaprezentowane podczas happeningów na miejskim bazarze, w autobusie, parku i na rynku. Warsztaty uzupełniły otwarte wykłady promujàce zdrowy i aktywny styl ˝ycia. Na zakoƒczenie projektu uczestnicy warsztatów wystàpili dla mieszkaƒców Wałbrzycha w Teatrze Lalki i Aktora. Mi´dzypokoleniowa grupa tancerzy zagrała równie˝ spektakl „Kom.post” na zaproszenie festiwalu taƒca współczesnego w Londynie. Projekt wspiera Zarzàd Oddziału Okr´gowego Polskiego Zwiàzku Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Wałbrzychu. muzyk´. Podkr´ciłam tempo. Zrobiłam porzàdne rozciàganie i rozgrzewk´. Zobaczyłam, ˝e wszyscy zacz´li si´ Êwietnie bawiç. Czy pojawiały si´ jakieÊ trudnoÊci ze wzgl´du na ró˝nice wieku pomi´dzy osobami wyst´pujàcymi w Waszym teatrze? W.R.: Na krótkà chwil´ powodzenie projektu stan´ło pod znakiem zapytania. Obawiałam si´, ˝e osoby w moim wieku zareagujà podobnie jak ja w Londynie. Starałam si´ działaç tak, ˝ebyÊmy dali sobie nawzajem szans´ i czas potrzebny do poznania si´. M.R.: Nie myÊlałam, ˝e mog´ z tego powodu wyniknàç jakieÊ problemy. Pracowałam na poczàtku z ka˝dà z grup osobno. Po pewnym czasie spotkaliÊmy si´ wszyscy razem. To nie było najszcz´Êliwsze spotkanie. Wszyscy zacz´li na siebie narzekaç. Starsi uczestnicy martwili si´, ˝e niewiele potrafià. Bali si´ oÊmieszenia i tego, ˝e b´dà postrzegani jako gorsi. Młodsi z kolei bali si´, ˝e b´dà musieli zrezygnowaç z dynamicznych układów. Nie wiedzieli, jak wytłumaczç kolegom, ˝e kole˝anka z warsztatów jest w wieku ich babci. Przychodzàc na pierwszà prób´ nowego spektaklu, nie wiedziałaÊ nigdy, w którà stron´ pójdziesz. Inspiracji do spektakli szukałaÊ w aktorach? M.R.: Du˝o rozmawialiÊmy. O swoich prze˝yciach. O wa˝nych wspomnieniach. Jeden ze spektakli oparliÊmy na wàtku poczekalni. ChcieliÊmy pokazaç, ˝e człowiek w pewnym wieku szczególnie odczuwa oczekiwanie. Czeka na wnuczka, na kogoÊ kto ju˝ odszedł, kogo dawno nie widział. ZanurzyliÊmy si´ w jednostkowe historie. OpowiedzieliÊmy o czymÊ uniwersalnym, wychodzàc od małych zdarzeƒ. Zacz´łaÊ od improwizacji? M.R.: Chciałam uÊwiadomiç uczestnikom projektu, ˝e ka˝dy na pozór zwyczajny krok mo˝e staç si´ inspiracjà do budowania choreografii. Taniec to nie tylko kopiowanie wyuczonych figur. Punktem wyjÊcia mo˝e byç sposób zaczesywania włosów. Jak udało Ci si´ namówiç wszystkich do eksperymentowania z ruchem w przestrzeni miejskiej? M.R.: Nie namawiałam ich, zrobiłam to troch´ podst´pem. Po prostu spotkaliÊmy si´ w pierwszym umówionym miejscu i zaproponowałam działanie. Ka˝dy mógł włàczyç si´ w zabaw´ na tyle, na ile chciał. Na ile daje sobie i innym na to przestrzeƒ. Nasze akcje odbywały si´ w bardzo ró˝nych miejscach. Nie zapraszaliÊmy na nie specjalnej publicznoÊci. Âwiadkowie naszych działaƒ – zwykli przechodnie – stawali si´ naszà widownià. Widowni´ zwracajàcà pozytywnà energi´? W.R.: Bywa ró˝nie. Czasami ludzie stajà na chwil´ i przyglàdajà si´ w osłupieniu. Czasami uÊmiechnà si´ lub przechodzà, pukajàc si´ w czoło. Zdarzajà si´ i nieprzyjemne komentarze. Na szcz´Êcie ludzie zaczynajà nas akceptowaç i rozumieç to, czym si´ zajmujemy. Niektórzy nawet chcà do nas dołàczyç. PokazałyÊcie spektakl w Londynie. Czy szansa wyjazdu i wystàpienia przed mi´dzynarodowà publicznoÊcià przyÊpieszyła integracj´ zespołu? M.R.: Wszystkim zale˝ało, ˝eby pojechaç i wypaÊç jak najlepiej. Uczestnicy zobaczyli, ˝e w Anglii podobne działania nie sà niczym niezwykłym. Uspokoiło ich to troch´. Âwietne było te˝ to, ˝e przez kilka dni mogliÊmy byç ze sobà w bardzo ró˝nych sytuacjach – nie tylko podczas wyst´pu czy próby. DziÊ mamy zespołowych dziadków, babcie i wnucz´ta. W.R.: Pami´tam pierwszà prób´ w Londynie. Oglàdała nas jakaÊ wa˝na postaç zwiàzana z angielskà scenà taƒca współczesnego. Okazało si´, ˝e jest pod wra˝eniem naszych dokonaƒ. Wszyscy płakaliÊmy wtedy z ogromnej radoÊci. To było niezwykle mocne prze˝ycie. Scaliło nas jako zespół. Co si´ zmieniło w Waszym ˝yciu odkàd prowadzicie „Dawk´ Energii”? W.R.: Odkàd taƒcz´ w teatrze jestem innym człowiekiem. Jestem du˝o bardziej odwa˝na i szalona ni˝ kiedykolwiek przedtem. Na poczàtku moich działaƒ zwiàzanych z animacjà kultury byłam bardzo niepewna. Przejmowałam si´ tym, co o moich pomysłach powiedzà inni. DziÊ wiem, ˝e umiem zara˝aç swojà pasjà. Nie boj´ si´ ocen. M.R: Wyst´pujàc na mi´dzynarodowych scenach, pracujàc przy ciekawych artystycznie projektach, dr´czyło mnie pytanie: po co to robi´? Po co taƒcz´? Teraz znam odpowiedê. Znalazłam swoje powołanie. Fascynuje mnie dojrzałoÊç zarówno emocjonalna, jak i w ruchu. Obserwujàc moich seniorów, bardzo du˝o bior´ dla siebie. Przestałam baç si´ upływu czasu. Zmian, które zachodzà w moim czy mamy ciele. Od niedawna zacz´łam akceptowaç fakt, ˝e mama starzeje si´ jak ka˝dy zwyczajny człowiek. Wytworzyłam sobie jej obraz, którego nie chciałam zmieniç. Teraz widz´ jà. Jest pi´kna. Czerpi´ z tego sił´. • Fot. D. Chrobak